Izabela Ronkiewicz-Brągiel, Paulina Knapik-Lizak, Włączająca rola biblioteki publicznej i jej pracowników

Izabela Ronkiewicz-Brągiel

Paulina Knapik-Lizak

Biblioteka Kraków

Włączająca rola biblioteki publicznej i jej pracowników

Izabela Ronkiewicz-Brągiel – zastępca Dyrektora Biblioteki Kraków ds. merytorycznych i Paulina Knapik-Lizak – kierownik Działu Metodycznego i Projektów Biblioteki Kraków, autorki referatu Włączająca rola biblioteki publicznej i jej pracowników, fot. arch. Biblioteki Kraków

Izabela Ronkiewicz-Brągiel – zastępca Dyrektora Biblioteki Kraków ds. merytorycznych i Paulina Knapik-Lizak – kierownik Działu Metodycznego i Projektów Biblioteki Kraków, autorki referatu Włączająca rola biblioteki publicznej i jej pracowników, fot. arch. Biblioteki Kraków

„Biblioteka publiczna jest organizacją ustanowioną, utrzymywaną i finansowaną przez społeczność za pośrednictwem władz lokalnych, regionalnych, narodowych lub poprzez inną formę organizacji społecznych; zapewnia dostęp do wiedzy, informacji, wytworów myśli ludzkiej poprzez szeroką gamę zasobów oraz usług i jest jednocześnie dostępna dla wszystkich członków społeczności bez względu na rasę, narodowość, wiek, płeć, religię, język, stan zdrowia, status ekonomiczny czy pracowniczy i posiadane wykształcenie”1Działalność bibliotek publicznych. Wytyczne IFLA/UNESCO dla bibliotek publicznych, Warszawa 2002, s. 19..

Niniejszy tekst jest próbą odpowiedzi na pytanie: jakie mają możliwości i jaką pełnią funkcję współczesne biblioteki publiczne i ich pracownicy w procesie włączenia społecznego, ekonomicznego i technologicznego.

Od zarania dziejów biblioteki funkcjonowały jako miejsca gromadzenia, opracowywania i udostępniania źródeł wiedzy i informacji. Zapewniały i zapewniają dostęp do światowej kultury i nauki, rozpowszechniają jej dorobek, inicjują dyskusje i otwierają przestrzeń do spotkań w ramach lokalnej społeczności. Obecnie, gdy tak wiele zależy od szybkiego dotarcia do właściwej ­informacji, rola bibliotek wydaje się szczególnie istotna. Nawet niewielka biblioteka publiczna może się stać miejscem kontaktu z kulturą, informacją i nowoczesną technologią, a bibliotekarz – wsparciem i przewodnikiem zarówno po świecie literatury, jak i po źródłach informacji oraz narzędziach komunikowania się.

Nie wszyscy mogą z równą łatwością korzystać z bogatej oferty bibliotek. Niektóre osoby są wyłączone z dostępu do dóbr kultury z powodów ekonomicznych, społecznych, kulturowych czy technologicznych. Przyczyny wykluczenia są różne i można je podzielić na trzy kategorie:

  1. niepełnosprawność fizyczna, umysłowa, niedołęstwo, starość, przez które użytkownicy mają trudności w dotarciu do instytucji, w poruszaniu się po lokalu oraz korzystaniu z tradycyjnych zbiorów bibliotecznych, z wyposażenia biblioteki i znajdujących się w niej urządzeń;
  2. problemy społeczne, wśród nich problemy w nauce, kłopoty rodzinne, życie pod kuratelą, przynależność do mniejszości narodowych, bezdomność lub brak pracy itp.; zaliczamy do tej grupy także osoby nienadążające za rozwojem technologicznym, niemające możliwości opłacenia abonamentu za internet, zakupienia sprzętu komputerowego, biletu do teatru, kina czy muzeum, mające braki w wykształceniu;
  3. problemy organizacyjne, takie jak źle opracowane regulaminy, niedostosowane do potrzeb użytkowników godziny otwarcia, brak dbałości o użytkownika, brak środków na wyposażenie, niedostosowanie obiektów, nieuzupełnianie zbiorów, niedostateczne kompetencje personelu.

Analizując przyczyny wykluczenia oraz wyłączenia społecznego i technologicznego, można mówić o barierach:

  • fizyczno-geograficznych (na przykład dla osób żyjących w miejscach oddalonych od centrów miast oraz dużych ośrodków kultury i nauki);
  • fizyczno-sensorycznych (na przykład dla ludzi starszych, niepełnosprawnych),
  • kulturalnych (na przykład ze względu na język i tradycje);
  • finansowych.

Zadaniem biblioteki jest podjęcie prób zlikwidowania lub przynajmniej zminimalizowania tych barier. O sukcesach będziemy mogli mówić, gdy działania samorządu, władz oraz instytucji i organizacji zostaną skoordynowane. Siłą bibliotek publicznych jest ich ogólna dostępność – często znajdują się blisko miejsca zamieszkania, może z nich korzystać każdy po dopełnieniu niewielu formalności, oferują swoje zbiory i usługi bezpłatnie. Najsłabszą stroną jest skuteczne dotarcie z ofertą do zainteresowanych zarówno bezpośrednio, jak i poprzez organizacje i instytucje partnerskie.

W tej samej kolejności, w jakiej wymieniono przyczyny wykluczenia, można mówić o jego zapobieganiu, a może nawet o wspomaganiu włączenia społecznego czy technologicznego. Służą im:

  1. wykorzystanie środków, narzędzi i metod wspomagających włączenie osób z niepełnosprawnością oraz starszych: dostosowanie komunikacji miejskiej do potrzeb osób z niepełnosprawnością, aby ułatwić im dotarcie do biblioteki, wprowadzanie zmian w architekturze i wyposażeniu (biblioteki wyposaża się w podjazdy, windy oraz ergonomiczne, funkcjonalne meble, dostosowane do potrzeb zarówno osób dorosłych, w tym starszych, jak i najmłodszych użytkowników, którym służą na przykład specjalne miejsca do karmienia niemowląt, kąciki zabaw), a wreszcie oferowanie zróżnicowanych zbiorów i usług (w dzisiejszych bibliotekach można wypożyczyć nie tylko książki, w tym drukowane dużą czcionką, ale też audiobooki, książki w formacie MP3 i Daisy, czytaki lub czytniki e-booków; można też skorzystać ze sprzętu komputerowego wyposażonego w programy udźwiękowiające, klawiatury z dużymi kontrastowymi klawiszami przeznaczone dla osób niedowidzących i mających problemy z koordynacją ruchową, a ponadto z usług „książka do domu”, dostępu e-booków);
  2. różnorodność zbiorów, wsparcie bibliotekarza, nieodpłatność usług, szeroko rozumiana dostępność i otwartość – ograniczenie formalności przy zapisie oraz korzystaniu ze zbiorów i usług, wydłużanie czasu udostępniania zbiorów, nieocenianie, nieformalna edukacja (organizowanie bezpłatnych szkoleń, na przykład kursów komputerowych, warsztatów, wykładów i prelekcji, nieodpłatne udostępnianie sprzętu i oprogramowania, w tym drogiego oprogramowania specjalistycznego);
  3. analiza potrzeb i oczekiwań, preferencji i trendów, uproszczenie regulaminów i procedur, a także przygotowanie długofalowej strategii dostosowania infrastruktury oraz zbiorów i usług do potrzeb specjalnych grup użytkowników (nie tylko osób z niepełnosprawnością, ale też seniorów, rodziców z małymi dziećmi, młodzieży, imigrantów, turystów itd.).

Technologie informacyjne (między innymi digitalizacja) bardzo wspierają proces włączenia społecznego. Rozwiązują wiele problemów związanych z pokonaniem odległości. Osoby z trudnościami w poruszaniu się lub mieszkające z dala od centrów nauki i kultury mają ułatwiony dostęp do zasobów cyfrowych bibliotek, archiwów i muzeów. Poprzez sieć można z ich zbiorów korzystać we własnym domu pod warunkiem posiadania sprzętu, środków na opłacenie dostępu do internetu oraz kompetencji (umiejętności posługiwania się sprzętem komputerowym oraz efektywnego i krytycznego przeszukiwania sieci). Odpowiednie zabezpieczenie finansowe muszą również posiadać instytucje kultury, aby planować i realizować zakupy lub wymianę sprzętu, nowoczesnego oprogramowania i licencji oraz zatrudnienie wysoko wykwalifikowanych kadr.

Współczesne biblioteki mogą też wspierać integrację osób z niepełnosprawnością z osobami zdrowymi, pomagać chorym i niepełnosprawnym w odnalezieniu własnej tożsamości i drogi życiowej, przywracać im wiarę w siebie oraz poczucie godności i sprawczości, a wreszcie kształtować prawdziwy obraz osób z niepełnosprawnościami w życiu społecznym, zapobiegać utrwalaniu stereotypowego myślenia o ich potrzebach i możliwościach uczestnictwa w życiu społecznym.

Aby pełnić wspomniane funkcje i zadania, biblioteki powinny dysponować odpowiednią przestrzenią, zbiorami, wyposażeniem oraz programem, ale przede wszystkim wyszkolonymi, posiadającymi wiedzę i umiejętności, pełnymi empatii i chęci do działania pracownikami. Najlepiej wyposażona przestrzeń, najbogatszy księgozbiór oraz najstaranniej opracowany program okażą się bezużyteczne bez kompetentnego, wrażliwego bibliotekarza, a nawet szerzej: pracownika biblioteki. Dlatego tak ważne jest przygotowanie kadr do pracy ze specjalnymi grupami użytkowników.

Współczesny bibliotekarz to osoba kompetentna, pomysłowa, twórcza, komunikatywna, posługująca się nowymi technologiami i narzędziami, prowadząca różnorodne formy pracy z czytelnikiem, a przede wszystkim świetnie znająca rynek wydawniczy. Przy obecnym rozwoju nowoczesnych technologii niezbędne jest sukcesywne szkolenie bibliotekarzy zdolnych do wystarczająco szybkiego reagowania na zachodzące zmiany i prezentowania oferty atrakcyjnej dla wszystkich grup potencjalnych odbiorców. Biblioteki publiczne powinny być powszechnie otwartą przestrzenią usługową i miejscem zaufania społecznego. Dlatego pracownicy powinni zdobywać nowe umiejętności i ­kompetencje, które pozwolą im skutecznie animować kulturę i życie społeczne dostosowane do potrzeb czytelników, w tym specjalnych grup użytkowników.

Istnieją różne możliwości i sposoby zdobywania wiedzy oraz nowych kompetencji. Dokształcanie może mieć formę instytucjonalną (na przykład kursy, szkolenia, konferencje, studia) albo samokształceniową (na przykład czytanie bieżącej literatury branżowej i wymiana doświadczeń z innymi bibliotekarzami).

Wychodząc naprzeciw tym wyzwaniom, Biblioteka Kraków aplikowała do konkursu grantowego organizowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W 2018 roku udało się pozyskać środki na realizację projektu Kreatywny Bibliotekarz – cykl szkoleń dla pracowników bibliotek publicznych, który dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.

Zadanie realizowano od września do listopada 2018 roku. W ramach projektu zorganizowano szkolenia, wykłady, prelekcje oraz warsztaty przeznaczone dla bibliotekarzy Biblioteki Kraków oraz pracowników bibliotek publicznych z terenu Małopolski. Celem było podniesienie kwalifikacji zawodowych bibliotekarzy oraz nabycie przez pracowników bibliotek publicznych nowych umiejętności i kompetencji, które pozwolą im przygotować atrakcyjną i nowoczesną ofertę, prowadzić bardziej skuteczne działania czytelnicze i kulturalne, a także wzmacniać rolę biblioteki w środowisku lokalnym. Szczególną uwagę zwrócono na pracę z osobami z niepełnosprawnością. Tym zagadnieniom poświęcono ponad połowę szkoleń. Do współpracy zaproszono pracowników naukowych Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Uniwersytetu Wrocławskiego, a także pracowników bibliotek publicznych i pedagogicznych, przedstawicieli stowarzyszeń oraz profesjonalnych trenerów i szkoleniowców. Znaleźli się wśród nich między innymi: prof. dr hab. Alicja Baluch, dr hab. Grzegorz Leszczyński, prof. UW, dr hab. Małgorzata Fedorowicz-Kruszewska, prof. UMK, dr hab. Michał Rogoż, prof. UP, dr Magdalena Cyrklaff-Gorczyca, dr Lidia Ippoldt, dr Anna Marchewka, dr Anna Mierzecka, dr Renata Aleksandrowicz, dr Krystyna Rybicka, Anna Maria Czernow, Marcin Skrabka, Aleksandra Sztajerwald, Adam Stromidło, Szczepan Cieślak i Maria Widerowska.

Podczas spotkań, podzielonych na bloki tematyczne, poruszano następujące zagadnienia:

  • terapeutyczna rola literatury (cykl wykładów i warsztatów z zakresu biblio- i bajkoterapii);
  • współczesna literatura polska i światowa dla dzieci, młodzieży i dorosłych (wykłady pracowników naukowych);
  • grafika i książka artystyczna;
  • obsługa specjalnych grup użytkowników: osób z niepełnosprawnością, autyzmem, zespołem Aspergera, osób niedosłyszących i głuchych (uczestnicy warsztatów poznali podstawowe zwroty Polskiego Języka Migowego);
  • aktywizacja i integracja seniorów oraz przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu tej grupy użytkowników (w tym warsztaty poświęcone technikom pamięciowym i wspomaganiu rozwoju seniorów);
  • komunikacja interpersonalna i sposoby radzenia sobie z wymagającym czytelnikiem;
  • innowacyjne metody pracy z czytelnikiem (na przykład zajęcia z elementami arteterapii, muzykoterapii, warsztaty programowania, tworzenia gier terenowych i literackich).

Niezwykle ważne okazały się szkolenia dotyczące obsługi specjalnych grup użytkowników. Zachęciły uczestników do dyskusji, wymiany doświadczeń, a także do dalszego kształcenia, ponieważ bibliotekarze nieustannie napotykają w swojej pracy problemy i trudności związane z obsługą osób z niepełnosprawnością.

W ramach projektu Kreatywny Bibliotekarz – cykl szkoleń dla pracowników bibliotek publicznych zorganizowano 17 szkoleń, w których wzięły udział 442 osoby (w tym 388 pracowników Biblioteki Kraków oraz 54 pracowników bibliotek publicznych z terenu Małopolski). Szkolenia często miały formę wielogodzinnych spotkań; zrealizowano łącznie 68 godzin dydaktycznych. Warto dodać, że w szkoleniach dotyczących obsługi specjalnych grup użytkowników uczestniczyło 160 osób.

Rezultaty szkoleń widoczne są w codziennej pracy bibliotekarzy, podczas obsługi czytelników oraz prowadzenia działalności kulturalno-edukacyjnej. Pracownicy biblioteki współpracują ze szkołami specjalnymi i integracyjnymi oraz stowarzyszeniami działającymi na rzecz osób z niepełnosprawnością. Zasięg podejmowanych działań jest sukcesywnie rozszerzany.

Analiza ankiet ewaluacyjnych wskazała, że bibliotekarze nadal potrzebują różnych form dokształcania, a wiele tematów wymaga pogłębienia podczas dodatkowych spotkań, dlatego w 2018 roku opracowano projekt szkoleń na 2019 rok i przesłano do konkursu grantowego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W oczekiwaniu na wyniki przygotowywany jest już szczegółowy plan szkoleń i warsztatów na rok 2019.

Wielokrotnie w czasie konferencji wspomniano, że biblioteki publiczne i przede wszystkim ich pracownicy powinni być otwarci na każdego czytelnika, ponieważ każdy z nas chce być traktowany specjalnie i wyjątkowo. Mówiąc o specjalnych grupach użytkowników, warto mieć na uwadze wszystkie osoby korzystające z bibliotek. Rolą bibliotekarzy jest włączanie potencjalnych czytelników w aktywne życie placówki i tworzenie przestrzeni społecznej sprzyjającej dialogowi i integracji.


BIBLIOGRAFIA

  • Pindlowa W., Rola biblioteki w procesie wyłączania i włączania społecznego, w: Biblioteki XXI wieku. Czy przetrwamy? Łódź, 19–21 czerwca 2006 r. Materiały konferencyjne, Politechnika Łódzka, Łódź 2016.
  • http://www.ebib.pl/publikacje/matkonf/biblio21/sesja2ref1.pdf.
  • Paul M., Wpływ społeczny bibliotek publicznych. Badanie użytkowników bibliotek w województwie mazowieckim, Grupa Cogito, Warszawa 2018.
  • Kosińska M., Edukacja kulturowa, w: R. Koschany, Edukacja kulturowa. Podręcznik, Wydawnictwo Naukowe Wydziału Nauk Społecznych UAM, Poznań 2014.
  • Kukołowicz T., Geograficzna dostępność kultury a wykluczenie z uczestnictwa w kulturze instytucjonalnej, „Kultura Współczesna” 2016, nr 1.
  • Tarkowska E., Kultura jako instrument inkluzji społecznej, w: Oblicza ekskluzji. Praktyka działania instytucji kultury a przełamywanie barier dostępu, red. E. Rokicka, P. Kruczkowska, Katedra Socjologii Ogólnej Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2013.

Jolanta Baran, Bariery architektoniczne i społeczne w dostępie osób z niepełnosprawnością do dóbr kultury 

Jolanta Baran

Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie

Bariery architektoniczne i społeczne w dostępie osób z niepełnosprawnością do dóbr kultury

Dr hab. Jolanta Baran, autorka referatu Bariery architektoniczne i społeczne w dostępie osób z niepełnosprawnością do dóbr kultury, fot. arch. Biblioteki Kraków

Dr hab. Jolanta Baran, autorka referatu Bariery architektoniczne i społeczne w dostępie osób z niepełnosprawnością do dóbr kultury, fot. arch. Biblioteki Kraków

„Niepełnosprawność potęgują bariery. Istnieje znacznie więcej barier niż tylko architektoniczne. (…) Przyjazne otoczenie służy wszystkim ludziom, bez względu na ich sprawność”.
D. Gorajewska

Wprowadzenie

Obecność osób z niepełnosprawnością w przestrzeni społecznej staje się coraz bardziej naturalna. Dzieje się tak dzięki przeobrażeniom kulturowym, w tym humanizacji formalnych i nieformalnych relacji społecznych, określonym regulacjom prawnym oraz podejmowaniu tematów dotyczących niepełnosprawności w różnego rodzaju mediach. „Przed człowiekiem otwierają się coraz większe możliwości działania, przeżywania i doświadczania świata”1J. Baran, S. Olszewski, Wprowadzenie, w: Świat pełen znaczeń – kultura i niepełno­ sprawność, red. J. Baran, S. Olszewski, Oficyna Wydawnicza „Impuls”, Kraków 2006., a zapewnienie równego dostępu do różnych dziedzin życia społecznego, przede wszystkim edukacji i rehabilitacji, dóbr kultury, rekreacji i rozrywki, a także umożliwienie praktykowania wyznawanej religii to obowiązek państwa i prawo każdego obywatela2Konwencja ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych z 13.12.2006, wprowadzona w Polsce, zgodnie z Dz.U. z 25 października 2012 r., poz. 1169.. Osoby z niepełnosprawnością coraz częściej też zabierają głos w debatach publicznych dotyczących ważnych dla nich kwestii, problemów, których inne grupy społeczne nierzadko sobie nie uświadamiają. Jest zatem sprawą kluczową, nie tylko dla realizacji przyjętych międzynarodowych postanowień, wspieranie i podtrzymywanie działań, które przyczynią się do poprawy jakości życia osób z niepełnosprawnością. Cel ten podejmują różnego rodzaju instytucje, przede wszystkim te, których obecność oraz aktywność postrzega się w kategoriach służby społeczeństwu oraz powinności odpowiadania na potrzeby konkretnych jego grup. Trzeba przyznać, że można znaleźć coraz więcej przykładów instytucji wychodzących naprzeciw oczekiwaniom społecznym, zwłaszcza potrzebom grup marginalizowanych, choćby z powodu niepełnosprawności. Niemniej jednak wciąż jeszcze istnieje wiele utrudnień, które niekiedy całkowicie lub w pewnym stopniu uniemożliwiają osobom z niepełnosprawnością dostęp, na satysfakcjonującym dla nich poziomie, do uczestnictwa w kulturze i korzystania z jej dóbr.

Dane demograficzne wskazują na stosunkowo wysoki odsetek osób z różnymi rodzajami niepełnosprawności, co pozwala uznać te osoby za największą grupę mniejszościową. Trzeba dodatkowo podkreślić, że ów odsetek wzrasta wraz z wiekiem, co łączy się z tym, że niepełnosprawność nabyta na pewnym etapie życia może – choć nie musi – ograniczać (nawet niekiedy w stopniu całkowitym) uczestnictwo danej osoby w życiu kulturalnym i społecznym.

Badania opublikowane w 2017 roku przez PFRON3M. Sochańska-Kawiecka i in., Badanie potrzeb osób niepełnosprawnych. Raport końcowy, PFRON, [online:] https://www.pfron.org.pl/fileadmin/Badania_i_analizy/Badanie_potrzeb_ON/Raport_koncowy_badanie_potrzeb_ON.pdf?utm_campaign=pfron&utm_source=df&utm_medium=download (dostęp: 6.12.2019), s. 8. informują o liczebności osób z niepełnosprawnością, z uwzględnieniem określonych przedziałów wiekowych. Ogółem w populacji mieszkańców Polski niepełnosprawność dotyczy około 11% osób, w grupie wiekowej 15–19 lat jest ich 3 procent, 20–39 lat – 7 procent, 40–59 lat – 23 procent, ale już w przedziale 60–79 lat – aż 46 procent. Przy uwzględnieniu różnic pomiędzy regionami Polski okazuje się ponadto, że w województwie małopolskim występuje zjawisko odwrotne. Chodzi mianowicie o nieznaczną przewagę liczby osób w wieku poprodukcyjnym nad liczbą osób w wieku przed- oraz produkcyjnym4Tamże, s. 23. Deklarowane przez osoby powyżej 15 r. ż., niektóre z nich wymieniały więcej niż jeden rodzaj niepełnosprawności. Z przedstawionych statystyk wynika ważny wniosek: przez wzgląd na wyraźne zwiększanie się wraz z wiekiem częstości występowania ograniczeń w funkcjonowaniu osób dorosłych należy uwzględnić konieczność dostosowywania dostępności i oferty do zmieniających się potrzeb, szczególnie tych, które wynikają z nasilania się niesprawności. Ponadto konieczne są rozwiązania dostosowujące korzystanie z dóbr kultury do specyficznych ograniczeń funkcjonalnych, które wynikają z danej niepełnosprawności.

Prawdopodobieństwo dotyczące możliwego uczestnictwa osoby z niepełnosprawnością w kulturze i jej odbiorze nie zawsze jest identyczne z częstością występowania określonego rodzaju niepełnosprawności. Rzecz w tym, że aktywność osoby z niepełnosprawnością i jej uczestnictwo w życiu społecznym nie są warunkowane jedynie cechą niepełnosprawności, aktywność ta może być za to lub nie – posłużmy się określeniem H. Żuraw – „zdominowana słabością”5Określenie to wielokrotnie pojawia się w: H. Żuraw, Udział osób niepełnosprawnych w życiu społecznym, Wydawnictwo Akademickie „Żak”, Warszawa 2008.. Warto jednak przywołać w tym miejscu wskaźniki statystyczne dotyczące odsetka osób z określonym rodzajem niepełnosprawności6M. Sochańska-Kawiecka i in., dz. cyt., s. 25.:

  • uszkodzenia i choroby narządu ruchu 59%
  • schorzenia układu krążenia 47%
  • schorzenia neurologiczne 38%
  • uszkodzenia i choroby narządu wzroku 35%
  • uszkodzenia i choroby narządu słuchu 19%
  • schorzenia psychiczne 11%
  • niepełnosprawność intelektualna 5%
  • inne 31%

Ponadto, bez względu na częstość występowania wymienionych rodzajów ograniczeń funkcjonowania, należy mieć też na względzie indywidualne preferencje, status społeczny i ukształtowane w toku życia sposoby radzenia sobie z własną
niepełnosprawnością7H. Żuraw, dz. cyt.. Nie bez znaczenia jest ponadto poczucie zadowolenia z życia, uznawane za główny czynnik motywujący osobę z niepełnosprawnością do działań, choć i ono w dużej mierze zależy od aspektów uprzednio wymienionych oraz tak zwanego kapitału wychowawczego lub też negatywnego8A.I. Brzezińska i in., Uwarunkowania aktywności zawodowej osób z ograniczeniami sprawności: czynniki powodzenia i czynniki ryzyka, „Nauka” 2008, nr 4, s. 77–100..

Bariery zewnętrzne w dostępie osób z niepełnosprawnością do dóbr kultury

Jedna z płaszczyzn uczestnictwa społecznego wiąże się z recepcyjnym oraz ekspresyjnym kontaktem z kulturą9H. Żuraw, dz. cyt., s. 169–181.. Tymczasem osoby z niepełnosprawnością, aby zaspokoić potrzeby w tym zakresie, muszą niekiedy pokonać znacznie więcej przeszkód. Zarówno przeobrażenia prawne, jak i cywilizacyjne przyniosły wiele udogodnień ułatwiających funkcjonowanie osobom z niepełnosprawnością, wciąż jednak dają się zauważyć różnorakie zjawiska społeczne, które ograniczają tej grupie pełny dostęp do dóbr kultury, wskazują na zaniedbania związane z ignorowaniem wskazań legislacyjnych lub uwzględnianiem różnic indywidualnych w zakresie poziomu sprawności odbiorców kultury i ich możliwości recepcyjnych. Szczególnie niebezpieczne jest zjawisko ukrytego handicapizmu, stereotypów i uprzedzeń, które wyjaśnia się na gruncie koncepcji usprawiedliwiania systemu, czyli „dążenia do zachowania istniejących stosunków społecznych, nawet kosztem interesów jednostki i grupy”10W.G. Stephan, C.W. Stephan, Wywieranie wpływu na grupy. Psychologia relacji, tłum. M. Kacmajor, GWP, Gdańsk, 1999, za: H. Żuraw, dz. cyt., s. 40.. I choć można by jeszcze przytaczać wiele innych koncepcji tłumaczących mechanizmy marginalizacji i ekskluzji osób odmiennie funkcjonujących, to nie w teoriach jednak rzecz. Najważniejsze są przecież skutki określonych działań lub braku pożądanych inicjatyw. W omawianej kwestii możemy bowiem mieć na myśli postępującą izolację, czyli proces odwrotny do włączania w życie społeczne, połączoną z nierealizowaniem warunków umożliwiających doświadczanie satysfakcjonującego życia. Słuszny może się zatem okazać zarzut, że w XXI wieku efektem najistotniejszych zaniedbań są sytuacje, które kumulują utrudnienia i wskazują na ignorowanie potrzeb osób z ograniczeniami sprawności przez społeczeństwo oraz przez funkcjonujące w nim instytucje.

Utrudnienia zewnętrzne odnosi się zazwyczaj do tak zwanych barier architektonicznych oraz społecznych. Te pierwsze stają się przeszkodą w realizacji fizycznej styczności z konkretnym miejscem, obiektem, w którym osoba z niepełnosprawnością mogłaby zrealizować określoną potrzebę związaną z uczestnictwem w kulturze. Do wspomnianych barier zalicza się11J. Konarska, Bariery aktywności psychospołecznej osób z niepełnosprawnością – mity i rzeczywistość, „Przegląd Badań Edukacyjnych. Educational Studies Review” 2015, nr 21 (2), s. 153–173.:

  • zbyt strome i wąskie pochylnie o śliskiej nawierzchni,
  • schody i pochylnie bez poręczy,
  • brak odpowiednio przystosowanych przystanków,
  • brak właściwie przystosowanych środków komunikacji miejskiej (takich jak np. autobusy, tramwaje),
  • zbyt wysokie krawężniki,
  • niedostatecznie oznakowane przejść dla pieszych,
  • parkowanie samochodów na chodnikach, które może utrudniać przejazd wózkiem inwalidzkim,
  • zbyt wąskie drzwi, przejścia i korytarze,
  • schody i wysokie stopnie,
  • niedostosowane windy bądź ich brak,
  • brak sygnalizacji dźwiękowej i/lub głosowej.

Niezależnie od przywołanych regulacji prawnych i coraz wyraźniej zaznaczającej się świadomości podmiotów odpowiedzialnych za projektowanie przestrzeni publicznej oraz wdrażanie rozwiązań sprzyjających dostępności nasze codzienne doświadczenia wskazują, że wciąż jeszcze występują utrudnienia w tym zakresie, co więcej, czasem się je usprawiedliwia różnymi względami (np. ochroną zabytków).

Schemat 1. Przyczyny barier społecznych – model ekologiczno-systemowy (oprac. własne na podst. J. Kossewska, 2003

Schemat 1. Przyczyny barier społecznych – model ekologiczno-systemowy (oprac. własne na podst. J. Kossewska, 2003

Podobne problemy rozpoznaje się w obszarze barier społecznych. Przyjmuje się, że są to „wszelkiego rodzaju przeszkody, pewne ograniczenia (np. zakazy, normy postępowania, zwyczaje itp.) zmniejszające dostępność i możliwość włączenia się do danej grupy społecznej osobom niebędącym jej członkami”12L. Drabik, A. Kubiak-Sokół, E. Sobol, Słownik języka polskiego, PWN, Warszawa 2006..

We współczesnych analizach uwarunkowań funkcjonowania człowieka nauki społeczne uwzględniają model ekologiczno-systemowy. Zakłada on horyzontalny i wertykalny układ czynników środowiskowych, od których owo funkcjonowanie zależy. Z uwagi na powiązania formalne z różnymi grupami społecznymi, instytucjami itp. można mówić o makrosystemie, czyli społecznie uznanym systemie wartości, na który się składają między innymi język, religia i tradycja historyczna. Szczególną rolę będą w nim odgrywać postawy społeczne wobec osób z niepełnosprawnością, w tym stereotypy, przekonania i uprzedzenia. Istotne będą tu jeszcze czynniki związane z funkcjonowaniem osób sprawnych, tworzące mezosystem13J. Kossewska, Społeczeństwo wobec osób niepełnosprawnych. Postawy i ich determinanty,
„Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis. Studia Psychologica” 2003, folia 14, s. 1–11.
, które mogą skutkować całkowitym niezrozumieniem problemów osób gorzej funkcjonujących albo kreować błędne przekonania dotyczące potrzeb oraz trwałości zasobów fizycznych i psychicznych człowieka. Wówczas możemy mieć do czynienia z osłabianiem relacji społecznych różnych grup i ich antagonizowaniem się, co prowadzi do zrywania kontaktów, a zatem faktycznej, obiektywnej izolacji. Brak więzi oznacza obojętność na oddziaływanie, a przede wszystkim na pozytywne i korzystne dla satysfakcjonującego życia doświadczenia społeczne, które mają źródło w uczestnictwie w różnych wymiarach życia, w tym korzystania z dóbr kultury.

Osoba niepełnosprawna może być bardziej lub mniej uwikłana we własny ekosystem społeczny. Jeśli te powiązania są silne, wówczas ekosystem ma duże możliwości regulowania aktywności tych członków. Jeśli jednak uwikłanie w ekosystem jest niewielkie, wówczas w zasadzie zanikają możliwości regulowania jakiegokolwiek wpływu. Zgodnie z koncepcją J. Rapaporta ważne jest więc podtrzymywanie jak najsilniejszych więzi jednostki z ekosystemem, gdyż tylko pod tym warunkiem może ona zaspokoić swe potrzeby14S. Kowalik, Bariery utrudniające włączanie osób niepełnosprawnych w życie społeczne, „Nauka” 2007, nr 3, s. 65..

Innymi słowy: troska o obecność osób z ograniczeniami sprawności w życiu społecznym powinna się przejawiać przede wszystkim w działaniach związanych z jego organizowaniem, a te powinny być podejmowane przez wszystkie zobowiązane i uprawnione do tego podmioty, ale też byłoby dobrze, gdyby zaistniała jako przesłanka etyczna w świadomości i aktywności ogółu odbiorców, uczestników różnego rodzaju przejawów i form świata kultury.

Schody według projektowania uniwersalnego, Robson Square, Vancouver, fot. Tom Magliery

Schody według projektowania uniwersalnego, Robson Square, Vancouver, fot. Tom Magliery

Projektowanie uniwersalne jako rozwiązanie zalecane w realizowaniu dostępności do dóbr kultury

Termin „projektowanie uniwersalne” (universal design) zastosował po raz pierwszy w połowie lat osiemdziesiątych XX wieku architekt Ronald Mace na określenie koncepcji takiego projektowania towarów, środowiska, programów i usług, aby mogły być dostępne dla wszystkich konsumentów / odbiorców na miarę ich możliwości i mogły być przez nich używane bez konieczności specjalnej adaptacji15Å.K. Haugeto, Introduction, w: Trends in Universal Design, ed. Mari Trommald, Norwegian Directorate for Children, Youth and Family Aff airs, The Delta Centre, Tønsberg 2013, s. 6.. Obecnie określenie to występuje pod wieloma różnymi nazwami, zależnie od nomenklatury danej dziedziny. Można zatem spotkać sformułowania synonimiczne, nawiązujące do tego wszystkiego, co jest „odpowiednie dla wszystkich – elastyczne” bez względu na wiek czy sprawność użytkownika, takie jak: design for all, inclusive design, participatory design, human centered design, usability, life span design, independent living16Tamże.. Warto dodać, że projektowanie uniwersalne znalazło się wśród zaleceń wymienionych w Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych z 2006 roku. Dotyczyć ma każdej dziedziny życia społecznego, również edukacji. Szczególnie jednak na tym ostatnim polu zmiany, przynajmniej w polskiej rzeczywistości, następują bardzo wolno17Autorka tekstu odwołuje się do własnego doświadczenia, jest bowiem uczestnikiem międzynarodowego projektu i kieruje polską grupą badaczy oraz praktyków (nauczycieli) na rzecz wdrażania koncepcji uniwersalnego projektowania w uczeniu się..

Winda dla niepełnosprawnych w Bibliotece Głównej Biblioteki Kraków, fot. Piotr Wasilewski

Winda dla niepełnosprawnych w Bibliotece Głównej Biblioteki Kraków, fot. Piotr Wasilewski

Omawiana koncepcja stała się w ciągu wielu lat tematem licznych debat, a także celem działania instytucji specjalnie powołanych do jej rozwijania oraz wdrażania. Przykładem może być Center for Universal Design powołane na Uniwersytecie Stanowym w Północnej Karolinie (North Carolina State University), The European Institute for Design and Disability (EIDD) oraz European Design for All e-Accessibility Network (EDeAN)18Cyt. za: E. Domagała-Zyśk, Projektowanie uniwersalne (universal learning design) w edukacji osób z wadą słuchu, https://www.researchgate.net/publication/313193980 (dostęp: 27.01.2019)..

Podstawą realizacji projektowania uniwersalnego jest uwzględnianie siedmiu zasad19B.R. Connell, The principles of universal design. 1997, http://www.ncsu.edu/www/ncsu/design/sod5/cud/about_ud/udprinciplestext.htm (dostęp 20.06.2005), M.F. Story, Maximizing usability: the principles of universal design. “Assistive Technology”, 1998, 10, s. 4–12, cyt. za: E. Steinfeld, Creating an Inclusive Environment, w: Trends in Universal Design, dz. cyt., s. 53. lub ośmiu wymienionych poniżej celów (w rzeczywistości brzmią one podobnie)20E. Steinfeld, Creating an Inclusive Environment, w: Trends in Universal Design, dz. cyt., s. 57.:

  1. dopasowanie, uwzględniające szeroki zakres rozmiarów ludzkiego ciała oraz sprawności (body-fit),
  2. spełnienie wymagań/potrzeb wynikających z ograniczeń funkcjonowania (comfort),
  3. zagwarantowanie, że ważne i użyteczne informacje mogą być z łatwością odebrane (awareness),
  4. stosowanie zrozumiałych i jednoznacznych środków i metod, pozwalających działać intuicyjnie (understanding),
  5. przyczynianie się do promocji zdrowia, unikania chorób i zapobiegania urazom (wellness),
  6. traktowanie wszystkich grup osób z godnością i szacunkiem (social integration),
  7. włączenie możliwości wyboru i wyrażenia indywidualnych preferencji (personalization),
  8. poszanowanie i wzmocnienie wartości kulturowych, społecznych i środowiskowych w ramach każdego projektu (cultural appropriateness respecting).

Rzeczywista realizacja zaproponowanych rozwiązań nie wydaje się trudna, a ich treści nie są niezwykłe. Można z nich odczytać aktualne przecież, pożądane i propagowane w polityce społecznej rozumienie potrzeb ludzkich i odpowiadanie na nie w ramach zarówno zinstytucjonalizowanych, formalnych, jak i nieformalnych, międzyludzkich usług i działań. Można rzec, że projektowanie uniwersalne to współczesna filozofia, a jednocześnie praktyka udostępniania, a więc umożliwiania uczestnictwa wszystkim członkom ludzkiej społeczności, we wszystkich płaszczyznach oraz wymiarach życia. Nie chodzi więc jedynie o techniczną stronę wprowadzanych udogodnień, ale w pierwszym rzędzie o kształtowanie myślenia „dawców i (od)biorców usług i pomocy”. Ich gotowość i otwartość na zmiany oraz szeroko rozumianą odmienność mogą w znacznym stopniu ułatwić inicjowanie, projektowanie oraz dążenie do uniwersalności działań w warunkach rzeczywistości instytucjonalnej, społecznej oraz w środowisku właściwym dla uczestnictwa w kulturze. Potrzebne jest też pewne teoretyczne przygotowanie, zwłaszcza gdy mówimy o personelu, zespole pracowników bezpośrednio zaangażowanych w kontakt z grupami różnych odbiorców. Kompetencje osobowe będą mieć również duże znaczenie dla radzenia sobie z różnymi sytuacjami w kontekście specyficznych cech usługobiorców21Warto się zapoznać z poradnikiem: J. Cohen: Praktyczny poradnik savoir-vivre wobec osób niepełnosprawnych, adaptacja i wydanie polskie Biuro Pełnomocnika Rządu do Spraw Osób Niepełnosprawnych, [online:] http://niepelnosprawni.sggw.pl/MPIPS_Savoir_vivre.pdf (dostęp: 24.01.2019).. Niezależnie bowiem od elastyczności i przyjazności projektowania uniwersalnego mamy przecież na myśli relację międzyosobową, jaka musi zaistnieć między poruszającymi się w świecie kultury.


STRESZCZENIE

Jolanta Baran
Bariery architektoniczne i społeczne w dostępie osób z niepełnosprawnością do dóbr kultury

Prawo osób z niepełnosprawnością, które pod względem liczebności znajdują się na pierwszym miejscu pośród tak zwanych mniejszości społecznych, do uczestnictwa w życiu społecznym, w tym dostępu do dóbr kultury, zostało przez Polskę formalnie potwierdzone poprzez ratyfi kację w 2012 roku Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Jego realizacja napotyka jednak na wiele przeszkód z uwagi na liczne – zarówno jawne, jak i ukryte – bariery architektoniczne oraz społeczne. Międzynarodową propozycją rozwiązania problemu jest tak zwane projektowanie uniwersalne (universal design), które zakłada przemyślane i wyprzedzające rozpoznawanie indywidualnych potrzeb organizowanie przestrzeni fizycznej i społecznej, zaplanowaną produkcję towarów i takie przygotowanie usług (dzięki rozwiązaniom umożliwiającym indywidualny wybór sposobu użytkowania wspólnego dobra), aby możliwe było korzystanie z różnego typu zasobów. Uwzględnienie zasad i celów opisywanego podejścia stwarza szanse wszystkim uczestnikom życia społecznego bez względu na poziom sprawności czy wiek, na czerpanie satysfakcji z rzeczywistego realizowania osobistych potrzeb, również w zakresie dostępu do dóbr kultury, jej recepcji i ekspresji.

SŁOWA KLUCZE

osoby z niepełnosprawnością, uczestnictwo w kulturze, bariery architektoniczne i społeczne, projektowanie uniwersalne

SUMMARY

Jolanta Baran
Architectural and Social Barriers to Cultural Goods for Persons with Disabilities

The right of persons with disabilities, the most numerous of the so-called social minorities, to participate in social life, which includes access to cultural goods, was formally confirmed by the Republic of Poland through the ratification of the UN Convention on the Rights of Persons with Disabilities in 2012. However, its implementation encounters many obstacles due to numerous implicit and explicit social and architectural barriers. A proposed international solution is the so-called universal design that assumes well-thought organisation of physical and social space that anticipates individual needs, planned production of goods, and preparation of services allowing the use of different resources (thanks to solutions permitting individual choice of the way of using the common good). Taking the rules and objectives of this approach into account allows all participants of social life, regardless of their level of physical fitness or age, to draw satisfaction from actual fulfilment of their personal needs, also in terms of access to culture, its reception and expression.

KEY WORDS

persons with disabilities, participation in cultural activities, architectural and social barriers, universal design


BIBLIOGRAFIA

  • Baran J., Olszewski S., Wprowadzenie, w: Świat pełen znaczeń – kultura i niepełnosprawność, red. J. Baran, S. Olszewski, Oficyna Wydawnicza „Impuls”, Kraków 2006.
  • Brzezińska A.I. i in., Uwarunkowania aktywności zawodowej osób z ograniczeniami sprawności: czynniki powodzenia i czynniki ryzyka, „Nauka” 2008, nr 4.
  • Domagała-Zyśk E., Projektowanie uniwersalne (universal learning design) w edukacji osób z wadą słuchu, https://www.researchgate.net/publication/313193980 (dostęp: 27.01.2019).
  • Drabik L., Kubiak-Sokół A., Sobol E., Słownik języka polskiego, PWN, Warszawa 2006.
  • Gorajewska D., Fakty i mity o osobach z niepełnosprawnością, wyd. II poprawione i uzupełnione, Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji, Warszawa 2009.
  • Haugeto Å. K., Introduction, w: Trends in Universal Design, ed. Mari Trommald, Norwegian Directorate for Children, Youth and Family Affairs, The Delta Centre, Tønsberg 2013.
  • Konarska J., Bariery aktywności psychospołecznej osób z niepełnosprawnością – mity i rzeczywistość, „Przegląd Badań Edukacyjnych. Educational Studies Review” 2015, nr 21 (2).
  • Konwencja ONZ o prawach osób niepełnosprawnych sporządzona w Nowym Jorku dnia 13 grudnia 2006 r., Dz.U. z dnia 25 października 2012 r., poz. 1169.
  • Kossewska J., Społeczeństwo wobec osób niepełnosprawnych. Postawy i ich determinanty, „Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis. Studia Psychologica” 2003, folia 14.
  • Kowalik S., Bariery utrudniające włączanie osób niepełnosprawnych w życie społeczne, „Nauka” 2007, nr 3.
  • Sochańska-Kawiecka M. i in. Badanie potrzeb osób niepełnosprawnych. Raport końcowy, PFRON, Warszawa 2017.
  • Steinfeld E., Creating an Inclusive Environment, w: Trends in Universal Design, ed. Mari Trommald, Norwegian Directorate for Children, Youth and Family Affairs, The Delta Centre, Tønsberg 2013.
  • Żuraw H., Udział osób niepełnosprawnych w życiu społecznym, Wydawnictwo Akademickie „Żak”, Warszawa 2008.

Stanisław Dziedzic, Oferta bibliotek a dostępność odbioru kultury – wprowadzenie 

Stanisław Dziedzic

Oferta bibliotek a dostępność odbioru kultury – wprowadzenie

Otwarcie konferencji. Stoją od lewej: dr Stanisław Dziedzic – dyrektor Biblioteki Kraków, Izabela Ronkiewicz-Brągiel – zastępca ds. merytorycznych dyrektora Biblioteki Kraków. Za stołem prezydialnym siedzi prof. dr hab. Zdzisław Pietrzyk – dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej, fot. archiwum BK

Otwarcie konferencji. Stoją od lewej: dr Stanisław Dziedzic – dyrektor Biblioteki Kraków, Izabela Ronkiewicz-Brągiel – zastępca ds. merytorycznych dyrektora Biblioteki Kraków. Za stołem prezydialnym siedzi prof. dr hab. Zdzisław Pietrzyk – dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej, fot. archiwum BK

Szanowni Państwo

Tegoroczną konferencję „Oferta bibliotek a dostępność odbioru kultury” – organizowaną przez Bibliotekę Kraków pod patronatem Prezydenta Miasta Krakowa Jacka Majchrowskiego i przy organizacyjnym i finansowym udziale Miasta Krakowa – postanowiliśmy, po licznych konsultacjach, zawęzić merytorycznie do dwóch nader ważnych, występujących w bibliotekach powszechnie, na wszystkich kontynentach, w krajach zasobnych i z trudem najwyższym budujących dzień powszedni, zagadnień: jak sprostać w dzisiejszym świecie wyzwaniom w odniesieniu do osób doświadczonych niepełnosprawnościami oraz digitalizacji zbiorów. Zjawisko niepełnosprawności ma różny charakter, różna jest też skala jego występowania, ponadto wiele dotkniętych nią osób czyni wszystko, by tego problemu nie okazywać czy nagłaśniać.

Rozwiązywanie problemów wynikających z niepełnosprawności to przede wszystkim likwidacja barier, które mogą zasadniczo występować na każdym etapie, od tworzenia pożądanej bibliografii, zamówień książek do wypożyczalni czy czytelni, po warunki ich zwrotu. Wiele tych czynności można w nowoczes­nej bibliotece dokonać zdalnie, bez konieczności udawania się do placówki. Nasze krakowskie doświadczenia, które legły u podstaw połączenia czterech samodzielnych bibliotek, dawnej dzielnicowych, w jedną ogólnomiejską, obejmowały ujednolicenie systemu ich funkcjonowania, konwersję baz danych, a w konsekwencji scalenie baz bibliograficznych i baz czytelników. Ta operacja doprowadziła do finalizacji prac związanych nie tylko z poprawą jakości katalogu bibliotecznego, ale również interesującej nas tu szczególnie poprawy funkcjonowania indeksów. Miała ona dla nowo powstałej Biblioteki Kraków charakter zasadniczy, a w odniesieniu do skali przedsięwzięcia – bezprecedensowy. Jak go postrzegać w kontekście oferty i dostępności? Problem jest wieloaspektowy – dzisiejsza konferencja niejeden z nich przybliży, dookreśli, także w kontekście potrzeb i oczekiwań osób z niepełnosprawnościami. Warto wskazać cel i efekt zasadniczy: dzięki wdrożonym w Bibliotece Kraków scaleniom systemowym z jednego konta można zamawiać, rezerwować, wypożyczać i prolongować zbiory. Właśnie dzięki wprowadzeniu zintegrowanego systemu możliwe stało się poszukiwanie konkretnej książki w zbiorach naszych bez mała 60. filii, w których są one aktualnie dostępne. Za pośrednictwem katalogu bibliotecznego i strony internetowej czytelnik może, nie wychodząc z domu ani nie opuszczając miejsca pracy, odnaleźć interesujące go zbiory, uzyskać informacje o oferowanych przez Bibliotekę Kraków imprezach, spotkaniach autorskich i konkursach czytelniczych. Oferta czytelnicza Biblioteki Kraków obejmuje oczywiście nie tylko zbiory tradycyjne, ale także audiobooki, gry planszowe, zbiory elektroniczne oraz e-booki z platformy cyfrowej.

Dostępność bibliotek, ich otwarcie na oczekiwania użytkowników jest dziś zadaniem o znacznie szerszym zasięgu semantycznym niż przed kilkunastu jeszcze laty. To kwestia nie tylko standardów, ale i otwarcia na potrzeby oraz oczekiwania ludzi ze specjalnymi potrzebami, w tym osób z niepełnosprawnościami. Rozwiązania i propozycje w tym względzie są różne, choć standardy stawiane ustawowo są zbliżone. Warto więc twórczo wsłuchać się w propozycje, zestawić i analizować doświadczenia, wyciągać wnioski. Słowem: uczyć się i korzystać z dobrych, sprawdzonych doświadczeń, bo cele i potrzeby usprawiedliwiają takie poczynania. Może przy następnych remontach niejednej biblioteki warto będzie sięgać po prezentowane tu rozwiązania, może w toku dyskusji z udziałem ludzi o niemałym doświadczeniu zawodowym pojawią się nowe przemyślenia.

Pani dyrektor Izabela Brągiel i kierownik Działu Metodycznego Pani Paulina Lizak szerzej przedstawią nasze praktyki i doświadczenia, ale pozwólcie na to, bym mógł nadmienić bodaj o kilku z nich – takich, które bez większych nakładów inwestycyjnych można i warto wdrożyć:

  1. biblioteka nieodpłatnie udostępnia urządzenia „czytak” przystosowane do obsługi przez osoby niewidome lub słabowidzące;
  2. filie posiadają stanowiska komputerowe dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnościami;
  3. biblioteka oferuje usługę „książka do domu”, w ramach której bibliotekarze dostarczają osobom mającym problemy z poruszaniem się książki i audiobooki do domu.

Niemałe szanse w zakresie dostępności zbiorów stwarza dziś ich cyfryzacja. Biblioteka Kraków dysponując nowoczesnym sprzętem, w tym wysokiej klasy skanerami, dokonuje systemowej digitalizacji zbiorów archiwalnych, między innymi związanych ze studenckim ruchem kulturalnym. Był ten ruch kultury studenckiej i alternatywnej fenomenem artystycznym w powojennej rzeczywistości, z którego „wyszła” większość współczesnych wybitnych polskich artystów, często z najwyższej półki. Zbiory te, często o charakterze unikatowym, ofiarowali Bibliotece Kraków Andrzej Wyrobiec, Tadeusz Skoczek i Andrzej Głuc, dla studenckiego ruchu kulturalnego wybitnie zasłużeni. Mamy w swoich zasobach znakomitą wystawę (w wersji cyfrowej), którą wspólnie z Biblioteką Jagiellońską i Biblioteką XX. Czartoryskich prezentowaliśmy w Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego, dokonując digitalizacji unikatowych dokumentów. Cieszymy się z bogatych zasobów zdigitalizowanych zbiorów archiwalnych klasztoru PP. Benedyktynek ze Staniątek. Przygotowane z najwyższą starannością zasoby cyfrowe będą udostępniane w nowej siedzibie głównej po stosownej obróbce technicznej i dokumentalizacji. Jutrzejsze warsztaty w staniąteckim klasztorze unaocznią ich uczestnikom, jak niezwykłej wagi są to rękopisy i inkunabuły, o randze dla kultury polskiej trudnej do przecenienia, na co dzień niedostępne.

Szanowni Państwo, jest dla nas niemałym zaszczytem Wasza na tej konferencji obecność. Cieszymy się, że o bibliotekach „bez barier” – w znaczeniu współczesnym i historycznym – mówić będą dyrektorzy dwóch najważniejszych polskich bibliotek, a zarazem członkowie Rady Naukowej „Rocznika Biblioteki Kraków”: dr Tomasz Makowski – dyrektor Biblioteki Narodowej, oraz prof. Zdzisław Pietrzyk – dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej. Cieszymy się z zapowiedzianych wystąpień wszystkich prelegentów z Polski i z miast partnerskich Krakowa, bo Wasza znajomość przedmiotu i doświadczenie, jak w latach poprzednich, potwierdzają zasadność i głęboką potrzebę takiej wymiany myśli i dobrych praktyk, by mogły one służyć publicznemu dobru. Witam Was wszystkich, którzy przyjęliście zaproszenie Prezydenta Miasta Krakowa Jacka Majchrowskiego, i życzę udanych obrad.

Wojciech Machnicki, Mercedes z Nowej Huty

Wojciech Machnicki

Mercedes z Nowej Huty

Model Mercedes L-319, który miał być produkowany w Nowej Hucie, fot. z archiwum autora

Model Mercedes L-319, który miał być produkowany w Nowej Hucie, fot. z archiwum autora

Czy w Krakowie mogła powstać fabryka samochodów? Tak sądzono po polskim Październiku, kiedy do władzy doszedł Władysław Gomułka i wydawało się, że ten partyjny lider postawi na dopasowanie naszego kraju do europejskich standardów. W 1957 roku odbyły się wybory parlamentarne, w których dało się widzieć pierwsze od zakończenia II wojny światowej symptomy demokracji. Mieszkańcy Nowego Sącza za pomocą kart wyborczych nie dali szansy dotarcia na ulicę Wiejską w Warszawie znienawidzonemu na tym terenie działaczowi partyjnemu Janowi Antoniszczakowi. I chyba był to pierwszy, a może i jedyny w PRL przypadek, kiedy nie doszło do „cudu nad urną”. Na skutek wydarzeń zagranicznych – rewolucji na Węgrzech i upaństwowienia przez Egipcjan Kanału Sueskiego – doszło wprawdzie do wzrostu cen ropy naftowej (a tym samym jej pochodnych), ale jednocześnie nastąpiło pewne odprężenie w zimnowojennych stosunkach amerykańsko-radzieckich. W niektórych zakładach zwolniły się moce produkcyjne, dostępne do tej pory na potrzeby produkcji zbrojeniowej, i można je było przeznaczyć na produkcję artykułów rynkowych. Dzięki temu Fabryka Samochodów Osobowych w Warszawie oprócz aut osobowych marki Warszawa (na licencji radzieckiej pobiedy) zaczęła wytwarzać również… maszynki do mielenia mięsa! Ale i w ówczesnej Hucie im. Lenina na fali militarnego odprężenia zastanawiano się, czy zamiast blach na pancerze czołgów nie produkować znacznie cieńszych blach karoseryjnych. Tym bardziej że skłaniał się ku temu prof. Wiktor Boniecki, przewodniczący Prezydium Rady Narodowej Krakowa, czyli wedle obecnych standardów prezydent miasta, proponując zainaugurowanie produkcji samochodów, tyle że nie osobowych, lecz dostawczych. A nad tymi pomysłami unosił się duch Gottlieba Daimlera, który przed laty odwiedził Kraków…

Daimler każdemu miłośnikowi motoryzacji kojarzy się – i słusznie – jako jeden z pierwszych konstruktorów motocykli (1885), choć był to pojazd nie jedno-, lecz trzyśladowy, i samochodów (1886), choć silnik benzynowy napędzał motorową bryczkę. Potem takie silniki zaczął ów konstruktor montować w łodziach motorowych, drezynach i wagonach kolejowych, tramwajach, a wreszcie – w 1892 roku – w balonie ze śmigłem. Dlatego w charakterystycznej dla późniejszych produktów firmy Mercedes „gwieździe” widnieją trzy promienie, które przypominają, że silniki tej firmy napędzają to, co na lądzie, na wodzie i w powietrzu. Daimler był – tak byśmy to dzisiaj nazwali – genialnym szpiegiem przemysłowym potrafiącym twórczo przetwarzać informacje o dokonaniach konstrukcyjnych. Po ukończeniu politechniki w Stuttgarcie i pracy w zakładach budowy maszyn opodal tego miasta wyrusza do Francji i Anglii, gdzie zapoznaje się z zasilanym gazem silnikiem Étienne’a Lenoira oraz pracuje w zakładach produkujących maszyny i spalinowe silniki stacjonarne. Po powrocie do Niemiec zostaje głównym inżynierem w zakładach Deutz, które produkowały silniki spalinowe. Wraz z nim rozpoczyna tam pracę Wilhelm Maybach. W 1881 roku szefowie firmy Deutz desygnują Daimlera na stanowisko dyrektora planowanej licencyjnej fabryki silników w Rosji. Pan Gottlieb jedzie do Rosji na rekonesans, ale ostatecznie rozstaje się z firmą Deutz i po powrocie zakłada – pospołu z Maybachem – własny warsztat konstrukcyjny, skąd w ciągu kilku lat wyjeżdża motocykl i protoplasta samochodu. Skąd taka decyzja – i to po powrocie z Rosji?

Carska Rosja ostatniej ćwierci XIX wieku kojarzy się zwykle ze stereotypami utrwalonymi przez rosyjską – choć nie tylko – literaturę. Bezkresne przestrzenie, latem błotniste drogi pokonywane przez konne bryczki, zimą śnieżne zaspy, przez które przedzierają się sanie zaprzężone w „trojki”. Tymczasem prawdą jest, że Rosja pod rządami Romanowów przeżywa szybkie uprzemysłowienie, o którym – jak pisze Daimler w swych notatkach z podróży – „ludzie na ­ Zachodzie wiedzą bardzo niewiele, a tu wszyscy wzywają do postępu ­ technicznego”1W.I. Dubowski, Awtomobili i motocikły Rossiji 1896–1917, Moskwa 1994, s. 27.. We wrześniu 1881 roku Daimler pojechał do Moskwy, stamtąd do Petersburga, potem do Rygi, Nowgorodu, znowu do Moskwy, a następnie do Niżnego Nowgorodu. Miasta te były najważniejszymi ośrodkami przemysłu carskiej Rosji. W styczniu następnego roku, kiedy Daimler był jeszcze w Niemczech, na łamach rosyjskiej prasy pojawia się informacja o zaprojektowaniu przez Ignatija Kostowicza statku powietrznego napędzanego silnikiem spalinowym, wysoko ocenionego przez Pierwsze Rosyjskie Stowarzyszenie Żeglugi Powietrznej, w którego składzie był sam Dymitr Mendelejew (ten od okresowego układu pierwiastków). Ognisław (takie miał pierwotnie imię) Kostowicz był poddanym Franciszka Józefa I, Serbem pochodzącym z Dalmacji, synem właściciela przedsiębiorstwa żeglugowego. W czasie wojny rosyjsko-tureckiej (1877–1878) dowodził statkiem, który przewoził rosyjski desant na środkowym Dunaju. Po wojnie otrzymał tytuł kapitana floty rosyjskiej (być może za projekt małej łodzi podwodnej napędzanej niewielkim silnikiem spalinowym), osiedlił się w Rosji i przybrał imię Ignatij. W 1881 roku cały czas trwały prace Kostowicza nad silnikiem, który udało się uruchomić w 1884 roku. Był to silnik czterosuwowy o mocy 80 KM, z wodnym chłodzeniem, ważący 240  kg. Dla porównania silnik Daimlera z 1885 roku miał 2,38 KM i ważył ponad 160 kg. Być może Daimler podczas pobytu w Rosji widział nawet rysunki silnika Kostowicza. W czasie tej podróży niemiecki inżynier odwiedza jeszcze Charków i Odessę na Ukrainie, leżącą w carskiej Rosji Łódź, a także Kraków w monarchii austro-węgierskiej.

Do naszego miasta pan Gottlieb przybył na przełomie listopada i grudnia 1881 roku. Co mogło interesować w austriackiej twierdzy położonej kilka kilometrów od granicy z Rosją niemieckiego inżyniera zajmującego się silnikami spalinowymi? Najpewniej prace prowadzone w Collegium Kołłątaja przy ulicy św. Anny 6 przez Karola Stanisława Olszewskiego, chemika wykształconego nie tylko na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale także na uniwersytecie w Hei­delbergu. Olszewski pracował nad skropieniem gazów, ale nie wodoru, który odkrył w 1661 roku Robert Boyle, a którego właściwości zbadał i określił jako pierwiastek dopiero w 1766 roku Henry Cavendish. W postaci płynnej na początku XXI wieku coraz częściej wodór wymienia się jako ekologiczne paliwo alternatywne dla produktów przerobu ropy naftowej, służące do napędu pojazdów. Właściwie w początkach lat osiemdziesiątych XIX wieku nie bardzo było wiadomo, jakich paliw używać się będzie w silnikach wewnętrznego spalania. Dość powiedzieć, że nawet kilkanaście lat później pierwszy samochód, który przekroczył barierę 100 km/godz., był wyposażony w napęd elektryczny, a prędkość 200 km/godz. po raz pierwszy pokonał pojazd z silnikiem parowym… Ale Gottlieb Daimler odwiedził Kraków za wcześnie, by myśleć o paliwie wodorowym do samochodów i motocykli.

Kontakty wybitnego konstruktora z Rosją nie ustały w późniejszych latach – nie chodziło już o „szpiegostwo przemysłowe”, ale znany nam współcześnie „drenaż mózgów”. Kto był twórcą nowoczesnego samochodu, którego układ napędowy (silnik z przodu, napędzane tylne koła) nie zmienił się przez dziesiątki lat? Na pewno nie Gottlieb Daimler – zmarły w 1900 roku, a także nie jego syn Paul – szefujący firmie Austro-Daimler w odległej o 40 kilometrów od Wiednia miejscowości Wiener Neustadt, ani nie Wilhelm Maybach, który nigdy nie przyznał się do jego autorstwa. Mercedes – prototyp współczesnych aut – nosił imię wnuczki rabina Budapesztu, córki Emila Jellinka – konsula honorowego Austro-Węgier w Nicei i kierowcy samochodu Daimler w czasie wyścigów górskich na przełęcz La Turbie. Jellinek zamówił w firmie Daimler auto nisko zawieszone, by nie wywróciło się na zakrętach, z nowoczesnym mocnym silnikiem – skonstruował je Rosjanin Borys Łucki. Absolwent politechniki w Monachium w ostatnim piętnastoleciu XIX wieku stał się doskonale znanym konstruktorem. Warto spojrzeć na powszechnie reprodukowane zdjęcie czterech panów na tle pierwszej w świecie ciężarówki – oczywiście daimlera. Pierwszy z lewej to Wilhelm Lorenz, współzałożyciel firmy Daimler-Motoren-Gesellschaft, po prawej stronie stoją Wilhelm Maybach i Gottlieb Daimler (obaj w melonikach) oraz – z rękami w kieszeniach – Borys Łucki, główny konstruktor pierwszego mercedesa. Łucki, wówczas już właściciel przedsiębiorstwa założonego w Niemczech najpewniej za pieniądze rosyjskiego wywiadu, bo do dzisiaj zachowała się korespondencja Borysa Grigoriewicza z rezydentem tegoż wywiadu w Berlinie księciem Jengałyczewem – wkrótce rozpoczął współpracę z filią zakładów Daimlera w podberlińskiej miejscowości Marienfelde. Tam powstały autobusy przeznaczone na eksport do Anglii, ciężarówki, a przede wszystkim znakomite silniki eksportowane pod mianem daimler-loutzky (to niemiecka transkrypcja słowiańskiego nazwiska Łucki). W Niemczech jednak nadal były to silniki daimler i choć rada nadzorcza firmy dwukrotnie w 1902 roku rozpatrywała prośby Łuckiego o podwójną nazwę, to jednak jej przewodniczący, Duttenhofer, dwakroć opiniował je negatywnie. Mimo to właśnie Łucki, pospołu z Gottliebem Dai­mlerem, Rudolfem Dieslem i Edmundem Rumplerem, znalazł się w gronie członków założycieli Europejskiego Związku Samochodowego. W 1902 roku z rynku motoryzacyjnego w Niemczech znika marka Daimler i pojawia się Mercedes. Rok później wyścig górski z Nicei na La Turbie wygrał na mercedesie niemiecki kierowca Otto Hieronymus. Warto o nim wspomnieć, albowiem był on pierwszym człowiekiem w Krakowie, który w maju 1910 roku wzniósł się aeroplanem w powietrze, startując z toru wyścigów konnych (czyli obecnie zachodniej części Parku Jordana, najbliższej stadionu Wisły) i utrzymując się przez kilkanaście minut nad Błoniami.

Pierwszy z lewej to Wilhelm Lorenz, po prawej stronie stoją Wilhelm Maybach i Gottlieb Daimler oraz – z rękami w kieszeniach – Borys Łucki, fot. z archiwum autora

Pierwszy z lewej to Wilhelm Lorenz, po prawej stronie stoją Wilhelm Maybach i Gottlieb Daimler oraz – z rękami w kieszeniach – Borys Łucki, fot. z archiwum autora

Niemiecko-słowiańskie koligacje firmy Mercedes mogły przybrać jeszcze inny wymiar. Mało kto z rodowitych krakowian pamięta zapewne, że mercedesy mogły być produkowany w Krakowie, a konkretnie w Nowej Hucie. Taki pomysł rzucił w 1957 roku przewodniczący Miejskiej Rady Narodowej prof. Wiktor Boniecki. Marzyła się temu ekonomiście fabryka mercedesów, tyle że nie osobowych, lecz dostawczych. Miał to być model L-319, wprowadzony do produkcji przez firmę Mercedes w 1955 roku, w którym do napędu wykorzystano silnik wysokoprężny z auta osobowego model 190. Zresztą L-319 miał konstrukcję ramową, co ułatwiało stosowanie różnych typów zabudowy nadwozia. Na tym podwoziu konstruowano i samochody strażackie, i małe ciężarówki skrzyniowe, a nawet mikrobusy, ale najpopularniejsza była wersja furgonu bez okien. Produkcję L-319 rozpoczęto w trzech miastach RFN, ale potem wytwarzano je także w hiszpańskiej Vitorii. Ostatnie tego typu auto zjechało z taśmy produkcyjnej w Niemczech w 1968 roku, a w Hiszpanii w 1970 roku. Na tle podobnych aut, na przykład Volkswagena, L-319 wyróżniało się spartańskim wykonaniem (przez co było tańsze w produkcji), ale zarazem prostotą obsługi. W tych dążeniach wspierał zresztą prof. Bonieckiego ówczesny premier Józef Cyrankiewicz, nota bene znany miłośnik mercedesów. Podobno sam premier jest autorem sloganu „Bez gwiazdy nie ma jazdy”. Czasy sprzyjały takim projektom. Po konflikcie zbrojnym na Półwyspie Koreańskim na początku lat pięćdziesiątych XX wieku wiadomo było, że wojskom zawiązanego w 1955 roku Układu Warszawskiego brakuje samochodu mogącego spełniać funkcję sanitarki odwożącej rannych z pola walki do szpitala. W 1958 roku rozpoczęto w Lublinie produkcję dostawczego żuka, a rok później w byłej fabryce wytwarzającej łóżka szpitalne z taśmy zjechała pierwsza nysa model N-59 (nazwa w oczywisty sposób nawiązuje do daty produkcji), skonstruowana na bazie podzespołów licencyjnej warszawy. Żuki i nysy przez długie lata były importowane przez wszystkie kraje socjalistyczne – nie wyłączając Kuby i Wietnamu – głównie z myślą o zastosowaniu militarnym, ponieważ dopiero w drugiej kolejności traktowano je jako samochody dostawcze czy mikrobusy.

Produkcji dostawczych mercedesów w Polsce sprzeciwili się najpewniej planiści Armii Radzieckiej, uważający, że sanitarkę do celów militarnych powinno się wytwarzać na bazie elementów już produkowanego w krajach socjalistycznych samochodu osobowego. W 1957 roku uruchomienie fabryki mercedesów w Nowej Hucie było w pełni realne. Ale popaździernikowa odwilż w naszym kraju i okresowe odprężenie w stosunkach między USA i ZSRR nie trwały zbyt długo. Prof. Wiktor Boniecki musiał się pożegnać z funkcją włodarza Krakowa i jego słuszna z ekonomicznego punktu widzenia propozycja budowy w Nowej Hucie fabryki mercedesów została niemal całkowicie zapomniana.

WIKTOR BONIECKI urodził się w 1918 roku w Mikołajowie na Ukrainie, mieście będącym w XIX i XX wieku największą bazą rosyjskiej, a potem radzieckiej Floty Czarnomorskiej. Od 1937 roku studiował prawo i ekonomię na Uniwersytecie Warszawskim. Po II wojnie światowej przeniósł się do Krakowa, gdzie w latach 1946–51 pracował w Katedrze Skarbowości UJ, przemianowanej później na Katedrę Prawa Finansowego. W 1950 roku przeniósł się do Wyższej Szkoły Ekonomicznej (obecnie Uniwersytet Ekonomiczny), ale pracował także w Akademii Górniczo-Hutniczej, Politechnice Krakowskiej i Wyższej Szkole Rolniczej (obecnie Uniwersytet Rolniczy im. Hugona Kołłątaja). W 1957 roku został sekretarzem ekonomicznym KW PZPR w Krakowie, a w październiku tego roku przewodniczącym Prezydium Rady Narodowej Krakowa, co obecnie stanowi odpowiednik prezydenta miasta, który to urząd pełnił do listopada 1959 roku. W 1967 roku otrzymał od Rady Państwa nominację profesorską. Na jego dorobek naukowy składa się ponad 100 prac, a wśród nich Poglądy ekonomiczne Mikołaja Kopernika. Zmarł w Krakowie w 1997 roku.

Jacek Olczyk, Życie literackie w okupowanym Krakowie (1939–1945) 

Jacek Olczyk

Uniwersytet Jagielloński / INALCO

Życie literackie w okupowanym Krakowie (1939–1945)

„Gazeta Żydowska” z 15.04.1942. Skrzynka literacka

„Gazeta Żydowska” z 15.04.1942. Skrzynka literacka

Życie literackie w pierwszych miesiącach wojny uległo w Krakowie, jak i w całym kraju, rozproszeniu. Na początku sierpnia wielu krakowskich pisarzy, którzy zdążyli zadebiutować przed wojną, takich jak Kornel Filipowicz, Józef Andrzej Frasik, Tadeusz Hołuj, Leon Kruczkowski, Wojciech Natanson czy Lech Piwowar, otrzymało karty powołania do wojska. Ten ostatni został zamordowany w Katyniu. Janusz Meissner, pilot, który 31 lipca 1939 roku przeszedł w stan spoczynku, miesiąc później został zmobilizowany i wziął udział w kampanii wrześ­niowej. Spora część pisarzy, wśród nich Tadeusz Peiper, Leon Chwistek czy Tadeusz Boy-Żeleński, schroniła się jesienią 1939 roku we Lwowie, który był wówczas miastem względnie bezpiecznym. Ci dwaj ostatni zostali zamordowani, przeżył tylko Tadeusz Peiper, który pierwszy okres wojny w Krakowie opisał w autobiograficznej powieści Pierwsze trzy miesiące. Po 17 września szybko się okazało, że nie ma gdzie uciekać. Tego samego zdania był Stanisław Ignacy Witkiewicz, który dzień po wkroczeniu Sowietów do Polski targnął się na swoje życie, podcinając sobie tętnicę szyjną i zażywając weronal. Presji chwili nie wytrzymał także Józef Gałuszka, który kilka dni wcześniej, 6 września, popełnił samobójstwo pod Annopolem. Wielu pisarzy schroniło się na wsi, jak Adam Polewka czy Julian Przyboś, wracający do swojej rodzinnej Gwoźnicy. Część w Krakowie jednak pozostała lub po chwilowej ucieczce, jak Witold Zechenter, powróciła do miasta.

Nie każdy miał jednak szansę, jak Zechenter, załatwienia sobie odpowiednich dokumentów, aby móc w miarę swobodnie poruszać się po mieście. „Wojtek Żukrowski, Karol Wojtyła mają dobre papiery, bo pracują w Solvayu, w zakładzie kriegswichtig – wspominał Tadeusz Kwiatkowski. – Jurek Lau zajmuje się różnego rodzaju pośrednictwem handlowym. Śmieszne, bo zawsze był uważany za człowieka niezaradnego, za poetę balansującego w chmurach, a nie za człowieka interesu”1T. Kwiatkowski, Płaci się każdego dnia, Kraków–Wrocław 1986, s. 220..

Kawiarnie, stanowiące ulubione miejsce spotkań intelektualnych elit każdego szanującego się miasta, niemal natychmiast znalazły się pod baczną obserwacją hitlerowców. Niebawem w większych firmach, także w kawiarniach, restauracjach i hotelach, pojawili się Treuhänderzy, niemieccy zarządcy, odbierający prawowitym właścicielom ich majątki. Do 1942 roku w polskich rękach pozostało zaledwie kilkanaście kawiarni i cukierni. Część z nich należała do Jana Bisanza i jego synów, którzy podjęli jawną współpracę z okupantem. Zarządzali kilkoma kawiarniami w mieście: Cyganerią, Europejską, Pod Złotą Gruszką, Alter Markt (Feniks), Zamkową i Polonią. Większość kawiarń i restauracji na Rynku, między innymi Kawiarnia Literacka na rogu ul. Szczepańskiej, Hawełka, Feniks na rogu ul. św. Jana, była przeznaczona tylko dla Niemców, ale nie wszystkie. Był w tym pewien plan, który Hans Frank 25 listopada 1939 roku odnotował w swoim dzienniku:

Kawiarnie i restauracje – jakkolwiek były one w Polsce często punktami zbornymi kół nacjonalistycznych i intelektualnych – nie powinny być zamknięte, ponieważ nadzór nad nimi wydaje się łatwiejszy niż nad prywatnymi zebraniami konspiratorów, którzy z konieczności musieliby się pojawić i w których tak obfituje polska historia2S. Piotrowski, Okupacja i ruch oporu w dzienniku Hansa Franka 1939–1945, t. 1, ­Warszawa 1972, s. 137..

Dlatego otwarte pozostały Jama Michalika, kawiarnia Maurizia przy Rynku, Pani przy ul. Szewskiej, kawiarnia Noworolskiego w Sukiennicach (zakupiona przez przedstawiciela NSDAP w 1940 roku za symboliczną złotówkę) oraz Kawiarnia Plastyków, której bywalcy mieli się wkrótce przekonać o perfidnej podstępności Niemców.

W Krakowie hitlerowcy dokonywali początkowo symbolicznych zamachów na polską kulturę, usuwając na przykład popiersie Aleksandra Fredry sprzed Teatru im. J. Słowackiego, popiersie Mikołaja Reja, tablice Oskara Kolberga i Stanisława Wyspiańskiego w Collegium Novum, tablicę Adama Asnyka przy ul. Łobzowskiej i pomnik Tadeusza Kościuszki na Wawelu oraz rozbijając pomnik Grunwaldzki na placu Matejki. Szczególnym echem odbiło się w życiu kulturalnym Krakowa zniszczenie znajdującego się na Rynku Głównym pomnika Adama Mickiewicza 17 sierpnia 1940 roku. Moment ten uchwyciła Karolina Lanckorońska we Wspomnieniach wojennych:

Przez dwa dni jeszcze leżał posąg z rozbitym tyłem głowy na Rynku. Było też parę aresztowań kobiet za rzucanie nań kwiatów. Spokojny Kraków był wstrząśnięty do głębi – po raz pierwszy wówczas „wściekli się” ludzie prości, którym na początku Niemcy wyraźnie imponowali3 K. Lanckorońska, Wspomnienia wojenne, Kraków 2007, s. 73–74..

Życie kulturalne, w wielkim stopniu podporządkowane prawom wojny i zależące od rozporządzeń gubernatora Hansa Franka, mimo wysiłków wroga nie uległo całkowitemu zniszczeniu i trwało dalej, odgrywając znaczącą rolę w kształtowaniu świadomości narodowej. Jerzy Jarowiecki, kronikarz życia kulturalnego w Krakowie podczas okupacji, pisał:

Pozbawienie Polaków placówek i instytucji kulturalnych, pracy, szkół, zahamowanie całego życia kulturalnego spowodowało, iż mimo rozproszenia i niszczenia twórców tego życia w podbitym narodzie zostały rozbudzone większe niż dotąd zainteresowania nauką oraz potrzeby przeżyć literackich i artystycznych. Wzrosła wyraźnie funkcja społeczna twórczości literackiej, a w szczególności poezji, w której ludzie odnajdywali to, czego ich pozbawiła klęska ­wrześniowa, wyczerpująca wojna i okupacja. Życie kulturalne w podziemiu, konspiracyjna poezja pozwalały oderwać się od okupacyjnej rzeczywistości […], budziły chęć walki, ułatwiały przetrwanie. Jednym słowem, poezja stała się najlepszą formą wyrażania przeżyć i napięć emocjonalnych. Stąd na łamach informacyjnych czy informacyjno-programowych pism konspiracyjnych, mimo szczupłości miejsca, zamieszczano utwory poetyckie4J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie w latach okupacji hitlerowskiej 1939–1945, Kraków 1980, s. 221–222..

Życie literackie było tylko jednym z przejawów podziemia kulturalnego, obok tajnego życia teatralnego, muzycznego, publicystycznego i edukacyjnego. W konspiracji koncentrowało się w dużej mierze wokół teatru, spotkań autorskich oraz powstających czasopism konspiracyjnych. Badacze tego okresu zgodnie podkreślają, że prasa podziemna stanowiła jedyne źródło rzetelnej informacji o wydarzeniach politycznych, prawdziwej sytuacji na frontach, a ponadto wpływała na kształtowanie postawy społeczeństwa wobec okupanta i walki zbrojnej z hitlerowskim najeźdźcą. Tak jak w Warszawie ukazywał się regularnie i w dużym nakładzie „Biuletyn Informacyjny”, którego redakcja zresztą po powstaniu warszawskim przeniosła się do Krakowa, tak od maja 1940 roku do końca wojny wychodził w Krakowie organ konspiracyjnego Stronnictwa Ludowego „Dziennik Polski”, ciesząc się dużym zainteresowaniem mieszkańców miasta. Zamieszczano w nim nie tylko komunikaty wojenne, nazwiska zdrajców, kolaborantów i pierwszych w Krakowie volksdeutschów, ale także wiersze oraz bieżące wiadomości o życiu literackim5Zob. E. Fogelzang-Adler, „Dziennik Polski” (1939–1945) wobec zagadnień niemieckich, „Rocznik Historii Prasy Polskiej” 2009, z. 1, s. 55–77..

Czasopisma konspiracyjne

Jednym z pierwszych czasopism konspiracyjnych poświęconych sprawom kultury był „Naród i Kultura. Miesięcznik Kulturalny Polski Podziemnej”, wydawany w Krakowie przez nieznaną grupę osób ukrywającą się pod kryptonimem „Polskie Wydawnictwo Kulturalne”. Pierwszy numer ukazał się w listopadzie 1941 roku. Redaktorzy deklarowali następujący program: „Mamy notować, obserwować i podawać do wiadomości zjawiska aktualne dotyczące naszej kultury, chcemy w sposób popularny omawiać zagadnienia wymagające baczniejszego zwrócenia uwagi społeczeństwa”6„Naród i Kultura” 1941, nr 1. Cyt. za: J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie, dz. cyt., s. 242.. Tymi zagadnieniami były dla redaktorów „wychowanie narodu”, „literatura walcząca”, a także „zdrowa, heroiczna (nie trzeba się takich słów wstydzić) literatura, zdolna wyzwolić z narodu zapas jego moralnych sił i zapał do pracy”. Na łamach „NiK” zamieszczano wiersze, publicystykę, dyskutowano o roli literatury narodowej oraz polemizowano z poglądami prasy gadzinowej, rozpisującej się o literaturze jako „szlachetnej rozrywce”. Nie sposób powiedzieć coś więcej o kolejnych numerach, zachował się bowiem tylko jeden 13-stronicowy egzemplarz z listopada 1941 roku.

Czasopismem czysto literackim, odgrywającym ważną rolę w życiu kulturalnym Krakowa, był „Miesięcznik Literacki” wydawany od listopada 1942 do czerwca 1943 roku. Pomysłodawcą i redaktorem naczelnym był Tadeusz Kwiatkowski, który przyświecającą mu ideę założenia pisma wspomina następująco:

Byłem przekonany, że żyjąc w środowisku literackim, nie miałbym trudności w zdobyciu ciekawych utworów do druku. Nosiłem się z tym przez kilka tygodni, nie zwierzając się nikomu, dopóki nie będę miał realnych możliwości technicznych. Pewnego dnia przypadkowo pozostałem dłużej w biurze „Orbitransu”, aby zrobić rozliczenie z pobranych na rachunki pieniędzy, i na jednej z szaf znalazłem stary, nikomu niepotrzebny, nieużywany chyba od lat ręczny powielacz. Wyniosłem go po kryjomu z biura i zamelinowałem w mieszkaniu rodziców. Tak się to zaczęło7T. Kwiatkowski, Płaci się każdego dnia, dz. cyt., s. 102..

Pismo drukowane było w różnych mieszkaniach: u rodziców Kwiatkowskiego przy ul. Piłsudskiego 25, u Wojciecha Żukrowskiego na Dębnikach oraz u Lauów przy ul. Nowowiejskiej. Przy wydawaniu „Miesięcznika Literackiego” współpracowało wielu autorów związanych z polonistyką na Uniwersytecie Jagiellońskim, Teatrem Rapsodycznym założonym w sierpniu 1941 roku czy Teatrem Jednoaktówek prowadzonym przez Wiesława Goreckiego. Nie było to pismo pokoleniowe, bowiem obok młodych autorów zbierających się na konspiracyjnych wieczorach literackich znajdowali się również twórcy o ustalonej już pozycji w krakowskim środowisku, organizujący życie literackie i teatralne jeszcze przed wojną. Wiersze i prozę zamieszczali między innymi Juliusz Kydryński, Tadeusz Kwiatkowski, Wojciech Żukrowski (fragmenty Lotnej), Maria Morstin-Górska, Krzysztof Kamil Baczyński, Jan Twardowski; artykuły i eseje: Wiesław Gorecki, Jerzy Turowicz, Tadeusz Kudliński, Józef Spytkowski, Stefan Szuman, Natalia Rolleczek, Mieczysław Kotlarczyk, Jan Bolesław Ożóg, Karol Ludwik Koniński oraz Kazimierz Wyka. Liczne tematy do artykułów dyktowały warunki wojenne, między innymi studium o zabitym na początku wojny Józefie Czechowiczu czy artykuł o Baczyńskim (List do Bugaja) autorstwa Kazimierza Wyki. Ponadto Kudliński pisał o teatrze religijnym, Szuman o zmarłym śmiercią samobójczą Witkacym, Gorecki o wierszach Gałuszki, Spytkowski o Kołaczkowskim. Pismo, jak na warunki konspiracyjne, ukazywało się niezwykle regularnie, każdy numer liczył od 17 do 30 stron i wydawany był w nakładzie od 30 do 100 egzemplarzy. „Miesięcznik Literacki” docierał także do stolicy i odnotowywany był przez warszawskie pisma o podobnym profilu: „Kulturę Jutra” oraz „Sztukę i Naród”.

Wiele publikowanych tekstów poruszało ważne tematy, jak na przykład nowela Biała noc, którą Kydryński, po szczęśliwym wydostaniu się z obozu koncentracyjnego Auschwitz, zadebiutował na łamach „Miesięcznika Literackiego” w 1943 roku. Nowela ta była czytana także na konspiracyjnych wieczorach autorskich, lecz nie wszystkim się podobała, choćby Kotlarczykowi, który uważał, że „Oświęcim jest w pewnym sensie ofiarnym ołtarzem narodowym, a więc winien być przedstawiony w konwencji mistycznej, podniosłej, martyrologicznej”8Jedyne miejsce na ziemi. Ostatnia rozmowa z Juliuszem Kydryńskim, rozmawiał J. Skrobot, „Kraków” 2005, nr 11, s. 85..

Tadeusz Jęczalik, Arkusz poetycki, nr 1

Tadeusz Jęczalik, Arkusz poetycki, nr 1

Poza „Miesięcznikiem Literackim” nie ukazywały się pisma stricte literackie, ale niemal w każdym tygodniku czy dwutygodniku satyrycznym lub w pismach organizacji politycznych i wojskowych drukowano wiersze. ­Spośród ponad 150 podziemnych pism ukazujących się w Krakowie warto wymienić „Grunwald” (1939–1940), „Polski Dzwon” (1940), „Surmę” (1940), „Zbrojną Rozprawę” (1940), „Polskę Walczącą” (1940), „Ku nowej Polsce. Pismo Tygodniowe Młodzieży. Dodatek do Znicza Narodowego” (1940), „Straż” (1940), „Jutro Polski” (1942), „Trybunę Ludową” (1942–1943) redagowaną przez Ignacego Fika, „Myśl Chłopską” (1943) czy „Służbę Kobiet” (1943–1944). Ukazywało się także wiele periodyków satyrycznych, które publikowały utwory poetyckie, wśród nich redagowany na początku 1940 roku przez etnografa Tadeusza Seweryna „Bicz” oraz „Szubienica”, której – zapewne z racji umieszczanego na winiecie hasła: „Śmiej się wesoło, na Niemców gwiżdż, lecz gdy przeczytasz – egzemplarz zniszcz” – ostał się w archiwach tylko jeden numer.

Najbardziej regularnie i najdłużej wychodzącym czasopismem był tygodnik „Na Ucho” ukazujący się pod redakcją Jerzego Szewczyka od 7 listopada 1943 do 30 kwietnia 1944 roku, a więc w okresie masowych aresztowań i łapanek, wysyłek do obozów pracy i obozów koncentracyjnych. Terror jednak, zamiast zastraszać i paraliżować, wzmagał ducha walki. Łącznie wydano 20 numerów liczących średnio po osiem stron druku, w których grupa autorów związana z Szarymi Szeregami i Armią Krajową publikowała pełne humoru utwory. Jak tłumaczy Jerzy Jarowiecki:

(…) w tych właśnie mrocznych dniach okupacji, nieusposabiających ludzi do śmiechu, skuteczną bronią w walce z beznadziejnością i zwątpieniem stał się śmiech wywołany ulotnym dowcipem, żartobliwym rymowanym hasłem, rysunkiem, satyrą, żartem czy piosenką. Twórczość żartobliwa i humorystyczna, najczęściej samorodna, z jednej strony była formą samoobrony, a z drugiej celem jej było budzenie optymizmu, podtrzymywanie na duchu. Humor pojawiał się w piosence ulicznych śpiewaków i grajków, krążył w formie coraz to ostrzejszych i celniejszych anegdot podawanych z ust do ust, a następnie trafiał na łamy prasy9J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie, dz. cyt., s. 224..

Co ciekawe, przedmiotem satyry „Na Ucho” był nie tylko okupant, ale także wielopartyjność podziemia, konflikty ugrupowań i stronnictw politycznych wzajemnie oskarżających się o klęskę wrześniową albo prześcigających się w szukaniu nowego porządku dla niepodległej Polski.

Innym pismem redagowanym przez Szewczyka, skupiającym głównie młodych ludzi, było „Bez Wędzidła”, którego tytuł redaktor objaśniał tymi słowy: „Tytuł «Bez Wędzidła» określa nasz stosunek do otoczenia z jego zastarzałym konserwatyzmem, niezrozumieniem nas młodych, zakłamaniem (…) i pruderią. Liczyć się będziemy przede wszystkimi sami ze sobą (…), poczuciem odróżnienia dobra od zła, piękna od brzydoty, prawdy od fałszu”10Od redakcji, „Bez Wędzidła” 1943, nr 1 (10 VII), s. 1, cyt. za: J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie, dz. cyt., s. 231..

Czasopismem społeczno-kulturalnym o dużych ambicjach literackich była „Watra” wychodząca z podtytułem „Pismo Młodzieży Polskiej” najpierw jako miesięcznik, później tygodnik11Zob. J. Jarowiecki, Krakowskie pismo konspiracyjne z lat 1943-1944 „Watra”, „Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego” 1974, t. 13, nr 2, s. 157–202.. W 24 numerach, wydawanych w nakładzie około 160–300 egzemplarzy od października 1943 do kwietnia 1944 roku, wyznaczono kilkanaście działów, takich jak publicystyka, koncepcje polityczne, informacje o ruchu oporu, problematyka kulturalna, czytelnictwo, sztuka, historia, a wreszcie poezja, która zajmowała dwie stałe kolumny zatytułowane Młoda pieśń oraz Z włóczęgi poety. „Watra” wydawana była przez początkujących literatów i żołnierzy podziemia, wywodzących się głównie z harcerskich Szarych Szeregów: Adama Kanię („Akant”), Stanisława Szczerbę („Linus”), Jana Dudę („Jaś Łuczywo”), Janusza Benedyktowicza („Ludmir”) oraz Tadeusza Staicha („Smrek”). Ten ostatni, polonista i wychowanek prof. Stanisława Pigonia, znany był z aktywności kulturalno-literackiej w krakowskim środowisku. Współtworzył, między innymi z braćmi Januszem i Witoldem Benedyktowiczami, zespół teatralny Studio 4112Zob. Z. Bochenek, „Wesele” w podziemnym Krakowie, „Dziennik Polski” 18 I 1969, nr 15, s. 3..

Było to pokolenie wojenne, uczęszczające na tajne komplety, samokształcące się, zaangażowane w walkę partyzancką, a jednocześnie szukające sposobu odnalezienia się w okupacyjnej i konspiracyjnej rzeczywistości. Redaktorów łączyły radykalne poglądy polityczne. Oprócz walki z okupantem rozważali możliwość utworzenia zupełnie nowego państwa, odmiennego od tego, w którym dorastali tuż przed wybuchem wojny. Cechowała ich niechęć do grup politycznych ścierających się między sobą w konspiracji, co na każdym kroku wyraźnie piętnowali: „W ostatnich czasach obserwujemy na terenie wewnętrznego życia zjawiska po prostu narodowej kołtunerii, bagna etycznego, ordynarną walkę o żłób, o ordery”13B.G., Jarmark posad, „Watra” 1943, nr 3. Cyt. za: J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie, dz. cyt., s. 260–261.. To właśnie ci sami autorzy, wywodzący się z kręgów krakowskiej inteligencji lub robotniczego Podgórza, wydawali wspomniany satyryczny periodyk „Na Ucho” oraz młodzieżowe czasopisma „Bez Wędzidła” i „Czuwaj”, w których mogli dać upust swojej frustracji.

Getto, Kraków

Getto, Kraków

Jednocześnie autorzy „Watry” artykułowali własne przemyślenia na temat przyszłego, powojennego ustroju społeczno-politycznego Polski i, co ciekawe, opierali je na utworach uznanych pisarzy: „Nie trzeba wymyślać nowych programów-lekarstw dla wielkości Polski (…), są one już dawno w zakurzonych, nieczytanych i oczywiście niezrealizowanych pismach różnych Orkanów, Szczepanowskich, Dawidów, Witkiewiczów, Wyspiańskich”14„S.”, Realizujemy idee. Droga wzwyż, „Watra” 1943, nr 12, s. 4–6, cyt. za: J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie, dz. cyt., s. 262. – pisał ­Szewczyk. Staich zaś dodawał: „Idzie właśnie ten okres, w którym z Norwida – artysty codzienności, z Witkiewicza – budowniczego Wspólnego Domu, i z Wyspiańskiego – polityka Dokonań – czerpać będziemy materiał budowlany dla społeczeństwa i Państwa”15B.G., Zwyciężą na tej ziemi, „Watra” 1943, nr 6, s. 1–2, cyt. za: J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie, dz. cyt., s. 267–268.. Nie wszyscy zgadzali się z tą pozorną programową apolitycznością, uważając ją raczej za „regionalną fantazję” i „szkodliwą utopię”. Autorzy „Watry”: Staich, Szewczyk i Eugeniusz Kolanko, który we wrześniu 1943 roku objął kierownictwo literackie pisma, podejmowali również próby oceny poezji podziemnej oraz okresu dwudziestolecia międzywojennego, starając się wzniecić polemikę artykułami Bez ambicji społecznych (Szewczyk) czy Twórczość pod obstrzałem (Kolanko). Pierwszy potępiał współczesną poezję, że służy „jakiemuś «izmowi» formalnemu” i postulował literaturę zaangażowaną bez „cacek i ozdóbek”. Drugi, co spotkało się z ogromnym niezrozumieniem, „opowiadał się zdecydowanie za autonomią sztuki, poezji, odcinając się zdecydowanie od postulowanej koncepcji podporządkowania twórczości celom pozaartystycznym”16Zob. J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie, dz. cyt., s. 268.. Kolanko przestrzegał, że zniżenie się do upodobań przeciętnego obywatela jest „negacją indywidualności, standaryzacją talentów”, i głośno sprzeciwiał się pomysłom kolegi.

Jedna z pierwszych publikacji upamiętniająca ofiary Zagłady w Krakowie, wydana przez Żydowską Komisję Historyczną w 1946 r.

Jedna z pierwszych publikacji upamiętniająca ofiary Zagłady w Krakowie, wydana przez Żydowską Komisję Historyczną w 1946 r.

Oprócz niezwykle ciekawych polemik dotyczących funkcjonowania przyszłego wolnego państwa czy kierunków powojennej literatury, prowadzonych przez poetów na łamach „Watry”, jednym z bardziej znaczących i trwałych dokonań redaktorów było opracowanie poetyckich wprawek poetów żołnierzy w ponad 50-stronicowej antologii zatytułowanej Krwawe i zielone. Została ona zredagowana przez Staicha i Kolankę i wydana pod koniec 1943 roku jako dodatek do dwunastego numeru „Watry” (25 grudnia). Antologia ta była bardziej dokumentem ­patriotycznego zaangażowania niż znaczącym osiągnięciem twórczym. Zawierała 59 utworów poetów ukrywających się pod pseudonimami i poprzedzona była przedmową Do czytelnika, w której tłumaczono się z dokonanej selekcji: „Dziś artyzmem jest każde słowo polskie, wyprute z piersi wrażą kulą, wykrzyczane krzywdą i świętą zemstą, wypłakane z matczynych oczu, zrymowane geniuszem Polskiej Ofiary, a zrytmizowane hukiem ołowiu mierzącego huk serca”17[T. Staich], Do czytelnika, w: Krwawe i zielone. Antologia poezji polskiej 1939–1943, Biblioteka Watry nr 1, Kraków 1943.. Z tej grupy poetów jedynymi, którzy zdążyli wydać własne tomy wierszy, byli Kolanko („Bard”, Dysonanse w nakładzie 100 egzemplarzy w grudniu 1943 roku) oraz Szewczyk („Szarzyński”, Biały wiolin – czerwony bas w 1944).

Krwawe i zielone. Antologia poezji polskiej 1939–1943. Wydawnictwo podziemne pod redakcją Tadeusza Staicha

Krwawe i zielone. Antologia poezji polskiej 1939–1943. Wydawnictwo podziemne pod redakcją Tadeusza Staicha

Wiosną 1944 roku, w związku z coraz częstszymi krytycznymi uwagami pod adresem wielopartyjności podziemia, uderzającymi szczególnie w Stronnictwo Polskiej Demokracji, które finansowało pismo i udzielało pomocy technicznej, „Watra” przestała się ukazywać. Część zespołu, od dawna inwigilowana przez gestapo, została 8 maja aresztowana i tydzień później wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami z podgórskiego środowiska konspiratorów rozstrzelana w publicznej egzekucji przy ul. Botanicznej. Większość redakcji, między innymi J. Szewczyk, J. Wirth, S. Szczerba, A. Kania, Z. Wójcik i E. Kolanko, zginęła, zanim zdążyła odnaleźć własny głos poetycki.

Wydawnictwa podziemne

Mimo grożącego aresztowaniami i śmiercią zakazu publikacji utworów literackich ciągłość pracy pod okupacją utrzymało w Krakowie około 25 wydawnictw. Niemal połowa z nich, między innymi Gebethner i Wolff, firma Krzyżanowskich, Księgarnia Stefana Kamińskiego, Księgarnia D.E. ­Friedleina, wydawała literaturę, w przeważającej mierze dla dzieci i młodzieży, która nie była objęta bojkotem przez podziemie kulturalne. Niemiecka propaganda mało interesowała się twórczością dla młodszego czytelnika, pozostawiając piszącym względną swobodę i lekceważąc tę dziedzinę. Dzięki temu opublikowano w ramach prawa ustalonego przez hitlerowców ponad 50 nowych książek pióra 18 autorów, między innymi Jadwigi Hoesick-Hendrichowej, Zofii Bronikowskiej, Marii Kędziorzyny czy Witolda Zechentera (dla porównania, w Warszawie ukazało się tylko 13 publikacji). Utwory te cechowało często niechlujstwo językowe i łopatologiczny dydaktyzm, ale ta działalność wydawnicza umożliwiała zatrudnienie w drukarni około 20 osób i niesienie pomocy biedującym pisarzom18Literaturę dziecięcą drukowały również wydawnictwa pozostające na usługach propagandy hitlerowskiej, np. Wydawnictwo Ilustrowanego Czasopisma dla Młodzieży „Ster”. Zob. K. Woźniakowski, Wkład Krakowa w „literaturę Generalnego Gubernatorstwa” 1939–1945. (Przyczynek do dziejów jawnego ruchu literacko-wydawniczego czasów okupacji hitlerowskiej), „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Krakowie” 1994, z. 7 (155)..

Literatom, którzy potrzebowali niewielkiej gotówki na życie, pomagał księgarz i wydawca Stefan Kamiński, prowadzący przy ul. Podwale 6 księgarnię Nauka i Sztuka. Miała ona charakter salonu literackiego, gdzie pod pretekstem przeglądania książek na zapleczu można było poplotkować albo podpisać umowę z wydawcą. Kamiński zawarł ich blisko 200, a comiesięczne honoraria wypłacał z własnej kieszeni. Jego klientami byli między innymi Zofia Kossak-Szczucka, Wojciech Żukrowski, Jan Dobraczyński, Czesław Miłosz, Jerzy Andrzejewski, Tadeusz Kwiatkowski, Juliusz Kydryński, Maria i Juliusz ­Kędziorowie, Tadeusz Kudliński, Helena Zakrzewska, Kazimierz Czachowski, Karol Irzykowski, a także profesorowie UJ. Kwiatkowski pisze o nim tak:

Zamiłowany księgarz, niesłychanie rzutki i energiczny, przechwytywał wszystkie księgozbiory, których się pozbywali ludzie potrzebujący pieniędzy, jak również te, które Niemcy przeznaczyli na przemiał. Jego magazyny przy ul. Karmelickiej pękały od dziesiątków tysięcy tomów. Zamierzał po wojnie stworzyć własne wydawnictwo, kupował więc i rękopisy od pisarzy, płacąc im z góry gotówką, co oczywiście pozwalało przetrwać niejednemu ciężkie chwile wojenne. Popierał młodych i namawiał ich do pisania, dając wcale dobre zaliczki19T. Kwiatkowski, Niedyskretny urok pamięci, Kraków 1987, s. 26–27..

To właśnie wówczas przedwojenny adwokat Karol Bunsch, nie mając nic do roboty i nie wychodząc na miasto, zaczął z nudów pisać powieści historyczne. Dochody Kamiński czerpał między innymi z własnej drukarni przy ul. Karmelickiej 29, w której oficjalnie drukował kartki okolicznościowe i pocztówki oraz produkował ołówki.

Oprócz księgarni i wydawnictwa Kamiński prowadził wypożyczalnię, która w czasie okupacji cieszyła się sporym powodzeniem, a także kolportował książki podziemne, na przykład Obóz śmierci Natalii Zarembiny (1942) oraz wyjątki z mów i rozkazów Władysława Sikorskiego zatytułowane Wytrwania i mocy! (1943). Miejsce to zapamiętała Zofia Starowieyska-Morstinowa:

Ludzie w czasie okupacji czytali dużo i chętnie, a książek nie było gdzie ani za co kupować. Trzeba je było wypożyczać. Poza tym wypożyczalnia okazała się bardzo wygodną meliną: do wypożyczalni masę ludzi przychodzi, jest w niej wieczny ruch. Toteż niebawem lokal na Podwalu stał się ważnym ośrodkiem konspiracyjnym. Tu kontaktowali się ze sobą ludzie różnych wojskowych formacji, tu spotykali się ludzie różnych politycznych ugrupowań20Z. Starowieyska-Morstinowa, Jak pisałam „Kabałę”, w: tejże, Kabała historii, Kraków 1962, s. XIII..

Ruch wydawniczy podczas okupacji nie zamarł całkowicie i działał w konspiracji. Jedną z pierwszych książek poetyckich wydanych w podziemiu w Generalnym Gubernatorstwie był odbity na powielaczu w maju 1940 roku zbiorek wierszy O wolność Tadeusza Ulewicza ukrywającego się pod pseudonimem Przemko Hreczecha. Kolejny był tom Przymierze (1940) Ignacego Fika, następnie Marsz tryumfalny (1942) Tadeusza Hołuja. Cały nakład tej ostatniej pozycji został skonfiskowany, a jej autor podczas powielania tomiku aresztowany i wywieziony do Auschwitz. Nieco później, pod koniec 1943 roku ukazały się w małym nakładzie (od 20 do 30 egzemplarzy) tomiki Wojciecha Żukrowskiego (Rdza), Kornela Filipowicza (Mijani) i Juliana Przybosia (Póki mi żyjemy), te dwa ostatnie w opracowaniu Marii Jaremianki. Książeczka Przybosia sporządzona została ponadto przez samego autora samodzielnie, w ręcznie przepisanych egzemplarzach.

Osobnym przedsięwzięciem było wydanie w latach 1943–1945 pod redakcją Tadeusza Jęczalika i Adama Włodka serii 20 tomów wierszy, którą po wojnie określono mianem „Biblioteka Poetycka Krakowa”. Tomiki te, niewielkich rozmiarów i w małym nakładzie (około 20 egzemplarzy), początkowo były ogłaszane przez twórców pod własnym imieniem i nazwiskiem (I. Fik, Z. Jaremko, T. Jęczalik, K. Filipowicz, A. Włodek), później pod pseudonimami (J. Lau, H. Wielowieyska). Przepisywali je na dwóch maszynach do pisania jej główni redaktorzy i kolporterzy: Jęczalik samodzielnie na własnej maszynie w domu (przy ul. Chodkiewicza 3) lub wraz z Włodkiem w używanym popołudniami lokalu jadłodajni (przy ul. Retoryka 15) powołanej w lutym 1940 roku Rady Głównej Opiekuńczej (RGO)21 S. Sierotwiński, Krakowskie podziemie literackie pod okupacją hitlerowską, Kraków 1971, s. 22.. Tam też Włodek wystukał na maszynie swój pierwszy zbiorek wierszy zatytułowany Wiązanka jaskrów (luty 1944). Sama inicjatywa wydawnicza serii poetyckiej zrodziła się wśród pisarzy krakowskich wydających „Nasz Wyraz” i grupy plastyków, których łączyły jeszcze przedwojenne lewicowe poglądy. Włodek wspominał po latach z rozrzewnieniem: „Wiosną 1941 znaleźliśmy się obaj – Tadek Jęczalik i ja – w zasięgu oddziaływania ludzi, których pozytywnej roli w naszym dalszym życiu nie da się żadną miarą przecenić”22A. Włodek, Nasz łup wojenny. Pamiętnikarski aneks do dziejów literackiego startu wojennego pokolenia pisarzy krakowskich, Kraków 1970, s. 37.. Ludzie ci spotykali się w Kawiarni Plastyków i księgarni Czytelnika przy ul. Łobzowskiej oraz u sióstr Wielowieyskich przy Kujawskiej. Mistrzem duchowym dla Włodka i Jęczalika był niewątpliwie mieszkający wówczas w Gwoźnicy Julian Przyboś, któremu w listopadzie 1944 roku wydano anonimowo niezwykle obszerny, blisko dwustustronicowy (w nakładzie tylko ośmiu egzemplarzy), tom w serii „BPK” zatytułowany Miejsce na ziemi. Zbiór wierszy z lat 19221944.

Kawiarnia Plastyków

Główna inicjatywa organizowania i kontynuowania życia literackiego podczas okupacji zrodziła się w kręgach polonistycznych, a pisarzami konspiracyjnymi byli często studenci, absolwenci studiów polonistycznych oraz pracownicy uniwersytetu. Kręgów tych było kilka, a głównym miejscem spotkań Dom Plastyków przy ul. Łobzowskiej 3. Przez pierwsze blisko trzy lata wojny stanowił on swego rodzaju azyl chroniący i otaczający opieką wielu artystów23Zob. J. Kydryński, Był potrzebny. O Ludwiku Pugecie, Kraków 1972, s. 179..

Spłynęły tutaj niedobitki z krakowskiego „Grandu”, więc i „stolik profesorski” i „okrągły stół” ze Sybiru [Sybir była to ostatnia salka w kawiarni Grand Hotelu, wzniesiona nieco nad poziom reszty lokalu – przyp. autora] (…). Do Plastyków przeniosły się również snobistyczne sfery ziemiańskie od Maurizia i wyelegantowane, a przy tym plotkarskie towarzystwo z Europejskiej. Każdego popołudnia panował tłok w kawiarni dotychczas niespotykany24Z. Leśnodorski, Wśród ludzi mojego miasta, Kraków 1968, s. 256..

Kydryński pisał ponadto w swej książce o konspiracyjnych teatrach, że „z czasem, gdy Dom Plastyków stał się «modny», poczęli się tu zjawiać ludzie w rodzaju tych siedzących teraz przy estradzie: spekulanci, waluciarze i rozmaite ciemne typy. Co prawda, nigdy nie zdołali oni oddziałać w sposób decydujący na atmosferę lokalu”25J. Kydryński, Uwaga, gong!… Opowieść-pamiętnik o teatrach krakowskich 1937–1948, Kraków 1962, s. 51–52.. Kwiatkowski wspomina z kolei, że „był to jedyny lokal, gdzie można się było spotkać z przyjaciółmi przed południem na barszczu z pasztecikami, a w godzinach popołudniowych na czarnej kawie i kieliszku alkoholu”26T. Kwiatkowski, Płaci się każdego dnia, dz. cyt., s. 92..

W Kawiarni Plastyków odbywały się ponadto koncerty, między innymi pianisty Jana Ekiera grającego Chopina, a publiczność stłoczona przy kilkunastu stolikach poddawała się czarowi muzyki, zapominając na chwilę o codziennych troskach.

W przeddzień jednego z takich koncertów, 16 kwietnia 1942 roku, trwające od blisko trzech lat status quo przestało obowiązywać. Pod kawiarnię podjechały trzy wielkie ciężarówki kryte brezentowymi plandekami i kordon gestapowców siłą wyprowadził z niej po kolei wszystkich obecnych: personel, artystów, gości kawiarnianych. Ponura okupacyjna rzeczywistość zaskoczyła artystów i literatów. Aresztowano kilkadziesiąt osób, jak się okazało, w odwecie za zamach na dwóch Niemcach, w tym wyższego oficera SS, dokonany na lotnisku w Rakowicach. Wielu z przetrzymywanych na Montelupich artystów i aktorów wywieziono do Auschwitz i rozstrzelano, wśród nich między innymi malarzy Kazimierza Chmurskiego, Tadeusza Palczewskiego, Tadeusza Różyckiego, Jana Rubczaka, Tadeusza Mroza, Adama Wiśniowskiego, aktora Mieczysława Węgrzyna, rzeźbiarzy Ludwika Pugeta i Stefana Zbigniewicza oraz teoretyka i krytyka literatury Konstantego Troczyńskiego. W sumie „dwudziestu pięciu artystów poniosło śmierć. 27 maja 1942 r. na dziedzińcu jedenastego bloku karnego zastrzelił ich z krótkiego, pneumatycznego karabinka ss-man Palitsch, blondyn o twarzy dziecka, a oczach diabła”27Tamże, s. 56.. Wśród aresztowanych był także Kydryński, wówczas dwudziestojednolatek, którego udało się szczęśliwie wyrwać z obozu. To właśnie on w późniejszym czasie napisze całą książkę o jednym z artystów zamordowanych w czasie łapanki w Kawiarni Plastyków, Ludwiku Pugecie, opisując ostatnie chwile jego życia w obozie oraz rozstrzelanie, na które z powodu ostrego zapalenia płuc nieprzytomnego więźnia przyniesiono na noszach.

„Po tym wieczorze zamarła kawiarnia, zamarła jeszcze przedtem, nim rozegrał się finał na dziedzińcu bloku śmierci w Oświęcimiu. Wkrótce zresztą zamknięto Dom Plastyków, Niemcy urządzili sobie w nim jakieś magazyny”28W. Zechenter, Upływa szybko życie. Książka wspomnień, t. 2, wyd. 2 popr. i uzup., Kraków 1975, s. 153.. „Osławiona łapanka u Plastyków w kwietniu 1942 roku – jak wspomina Kydryński – rozpoczęła okres wzmożonego terroru hitlerowskiego w Krakowie. Nastąpiły po niej tygodnie, w których – dosłownie – wychodząc na ulicę, nie było się pewnym, czy wróci się do domu i często rzeczywiście się nie wracało. Narastała fala ulicznych aresztowań”29J. Kydryński, Uwaga, gong!…, dz. cyt., s. 56.. Podobnie ten czas wspomina Zechenter, pisząc o roku 1943: „Dawno już skończył się mit «spokojnego Krakowa», na ulicę wychodziło się tylko z musu. Skończyły się spacery, wpadanie do kawiarń, odwiedzanie znajomych. Wszędzie czyhała zasadzka – ustawiczne łapanki uliczne, zatrzymywanie tramwajów, rewizje po mieszkaniach. Zarządzono też badanie personaliów osób niedawno zameldowanych”30W. Zechenter, dz. cyt., t. 2, s. 249.. „I tak na przykład w maju 1942 r. w lokalu Janiny Kropaczkowej przy ulicy Karmelickiej 18 aresztowano 40 osób. Część z nich po sprawdzeniu tożsamości zwolniono, pozostałych osadzono w więzieniu. Szykany takie stały się wówczas powszechną praktyką. Niemal dokładnie rok później w maju 1943 aresztowano wszystkich gości kawiarni Pani (wcześniej Stylowa) przy ulicy św. Jana 11, urządzającej dość regularnie koncerty i występy przyjezdnych artystów”31K. Jakubowski, Kawa i ciastko o każdej porze. Historia krakowskich kawiarni i ­cukierni, Warszawa 2012, s. 141. Warto dodać, że w Pani odbyło się blisko 200 wieczorów muzycznych, a w Kawiarni Plastyków około 100. Zob. też: S. Lachowicz, Legalnie, półlegalnie i ­całkiem nielegalnie, „Życie Literackie” 4 IV 1982, nr 8, s. 7.. Były też śmierci przypadkowe, w kwietniu 1943 roku zginął Marian Niżyński, poeta, dramatopisarz, malarz i grafik, potrącony przez niemiecki samochód. W Krakowie od nielicznych bomb, które spadły na miasto, straciła życie Zofia z Dygasińskich Wolertowa, córka Adolfa Dygasińskiego, tłumaczka. Pod koniec wojny zginęła także Jola Fuchsówna, dziennikarka i literatka.

Miejsca spotkań: Łobzowska 6 i Kujawska 11

Vis-à-vis Kawiarni Plastyków działał antykwariat przy ul. Łobzowskiej 6 ­będący niezwykle ważną podczas okupacji skrzynką kontaktową. Między innymi zaopatrywał on zaufanych odbiorców w zabronione przez Niemców publikacje przedwojenne i druki konspiracyjne, był punktem odsłuchiwania komunikatów radiowych, miejscem noclegu dla bojowników i ukrywających się Żydów. Był to, innymi słowy, rodzaj azylu dla stałych klientów, takich jak Adam Włodek, Tadeusz Jęczalik, Tadeusz Kwiatkowski, Jerzy Lau, Juliusz Kydryński, Wojciech Żukrowski, Kazimierz Czachowski, Adam Polewka, Kazimierz Wyka, Władysław Machejek, Edmund Osmańczyk, Marian Niżyński, Artur Swinarski, Alina Świderska, Helena Wielowieyska, Ignacy Fik, Jan Wiktor, Konstanty Troczyński, Adam Mularczyk czy Władysław Woźnik.

Antykwariatem zajmował się Witold Zechenter, kierownik księgarni, oraz Kornel Filipowicz jako pomocnik księgarsko-antykwaryczny, zastępujący aresztowanego wcześniej Mieczysława Lewińskiego. Zechenter wspomniał, że „ta nasza księgarenka prosperowała okresami tak dobrze, że z wygospodarowanych sum można było przeznaczać pewne kwoty na pomoc dla uwięzionych, dla ich rodzin, jak również na paczki żywnościowe, które roznosiliśmy starszym wiekiem i pozostającym w ciężkich warunkach ludziom sztuki i kultury”32W. Zechenter, dz. cyt., t. 2, s. 142..

W księgarni przy Łobzowskiej działała także założona pod koniec lat trzydziestych przez Józefa Cyrankiewicza, Leona Kruczkowskiego i Zygmunta Mysłakowskiego spółdzielnia księgarska Czytelnik, która po wojnie zmieniła nazwę na Placówka (istniała do upaństwowienia w 1949 roku). Wydawano w niej głównie publicystykę literacką, naukową i polityczną pisarzy lewicowych: Fika, Kruczkowskiego, Thugutta i innych. Wspomniany Ignacy Fik to postać o złożonej biografii. Ochotnik wojny polsko-bolszewickiej, a następnie zapalony komunista, poeta i ceniony badacz literatury w okresie międzywojennym, według jednych był „płomiennym entuzjastą, nieugiętym bojownikiem”, dla innych, ze względu na swoją działalność, wrogiem: także dla gestapo, które w październiku 1942 aresztowało jego, a nazajutrz jego żonę, tłumaczkę, Helenę Moskwiankę, i brutalnie ich przesłuchiwało w więzieniu na Montelupich. „Dręczono go potwornie, katowano nieludzko – między innymi wieszano w celi tortur na oczach Heleny. Ani on, ani ona nie powiedzieli ani słowa, wieszano go znów, cucąc zdejmowano i znowu, i tak wiele razy. Po strasznych torturach Ignacy zginął rozstrzelany w Krzesławicach, Helena wywieziona do Brzezinki zmarła wiosną 1943 podczas epidemii tyfusu”33Tamże, s. 147..

Drukowany w konspiracji polski plakat wojenny „Tylko same świnie siedzą w szwabskim kinie”, około 1944 r.

Drukowany w konspiracji polski plakat wojenny „Tylko same świnie siedzą w szwabskim kinie”, około 1944 r.

Przez długi czas Fik mieszkał przy ul. Kujawskiej 11 – to zresztą adres nie mniej istotny dla życia literackiego w czasie okupacji. Tam właśnie znajdowało się mieszkanie Heleny (pisarki) i Zofii (plastyczki) Wielowieyskich, gdzie odbyło się w czasie wojny około 50 spotkań literackich organizowanych zawsze w pierwszą niedzielę miesiąca. Podczas jednego z nich, 6 lutego 1944 roku, swój pierwszy wieczór autorski mieli Tadeusz Jęczalik i Adam Włodek34A. Włodek, dz. cyt., s. 52.. Spotykali się i występowali tu na wspólnych wieczorach autorskich ponadto Władysław Bodnicki, Kazimierz Barnaś, Zygmunt Fijas, Zofia Jaremko, Kazimierz Mikulski, Jerzy Lau, Kornel Filipowicz, Tadeusz Kwiatkowski, Wojciech Żukrowski, Natalia Rolleczek, Stanisław Żytyński, Amelia Średniawa, Irena Szczepańska i J.A. Frasik.

„Wedle panującego tutaj zwyczaju – zebrani siedzieli najczęściej «po turecku», porozmieszczani wzdłuż ścian obszernego pokoju na różnych niskich leżankach, matach i poduszkach. W takiej pozycji zabierało się głos w dyskusji, w takiej pozycji odczytywało się swoje utwory. Atmosfera prawdziwie domowa, chociaż zebrania te były czymś znacznie poważniejszym niż normalne spotkania towarzyskie”35Tamże, s. 52.. Oprócz licznych dyskusji wokół literatury pod tym adresem prowadzony był również salon polityczny, gdzie ścierały się różne koncepcje patriotyczne i społeczne. Odczytywano również wiersze nieobecnych, na przykład Juliana Przybosia, poetów warszawskich czy emigracyjnych. Spotkania literackie organizowali w swoich mieszkaniach również Zofia Jaremko, Wojciech Żukrowski, Jerzy Lau, Witold Zechenter, Kazimierz Czachowski czy Wiesław Gorecki. Podobne salony działały w mieszkaniu Jachimeckich (Grodzka 47), Pusłowskich (Westerplatte 10) oraz w pałacu Morstinów w Pławowicach, gdzie w czasie wojny schronienie znalazło wielu pisarzy36S. Sierotwiński, Kronika życia literackiego w Polsce pod okupacją hitlerowską w latach 1939–1945, t. 1, Kraków 1988, s. 141..

Oprócz tych kilku miejsc stricte literackich były jeszcze inne „jasne punkty wśród pustyni zdziczenia, okrucieństwa i chamstwa okupacyjnego”, a mianowicie trzy sklepy prowadzone przez kolegów-dziennikarzy: Ludwika Szczepańskiego, posiadającego sklep-antykwarnię z książkami, czasopismami oraz mnóstwem wszelkiego rodzaju drobiazgów, Jana Lankaua, publicysty, redaktora „Światowida”, poety, prezesa nielegalnego Syndykatu Dziennikarzy Krakowskich, oraz Stefana Nowińskiego, który handlował starzyzną, a w istocie „był jedną z konspiracyjnych ostoi krakowskiego świata dziennikarskiego”37W. Zechenter, dz. cyt., t. 2, s. 163. Zob. także: J. Lankau, Prasa krakowska w przełomowych dnia wrześniowych 1939 r., „Prasa Współczesna i Dawna” 1958, nr 1, s. 79–89.. To właśnie ci, którzy organizowali u siebie konspiracyjne spotkania lub przechowywali zakazane książki i czasopisma, ryzykowali najwięcej. Z cywilnej odwagi zasłynęła także pisarka i tłumaczka Alina Świderska, przechowując w tapczanie, na którym sama spała i na którym siadali nieświadomi niczego goście, materiały wybuchowe w ilości wystarczającej do wysadzenia całego bloku.

W gettach i więzieniach

Na osobną uwagę zasługuje życie towarzyskie i kulturalne, jakie kwitło przed likwidacją w getcie. „Jak grzyby po deszczu powstają coraz to nowe sklepy, restauracje, cukiernie, mleczarnie, jadłodajnie, ba… otwiera się nawet restauracja-dansing z występami miejscowych artystów, z orkiestrą pod batutą (…) skrzypka Rosnera, przy udziale jego brata. Życie w nowych, tak innych od normalnych warunkach toczy się zawrotnie szybko”38T. Pankiewicz, Apteka w getcie krakowskim, wyd. 2, Kraków 1982, s. 33. – wspomina Tadeusz Pankiewicz, właściciel apteki Pod Orłem mieszczącej się przy placu Zgody 18, w samym centrum getta w Podgórzu. Jako jedyny Polak mający możliwość wchodzenia do odizolowanego od reszty miasta trzymetrowym murem obszaru i przebywania w nim również nocą stał się Pankiewicz świadkiem gettowej codzienności oraz najtragiczniejszych zdarzeń. „Bywali u mnie ludzie nieprzeciętnie mądrzy i interesujący; tematy, literatura, polityka przedwojenna, prognozy na przyszłość. Z zaciekawieniem czytano podziemną prasę, którą dostarczały moje pracownice. Tutaj jednak odnoszono się do niej z niedowierzaniem, nie tak jak poza obrębem getta”39Tamże, s. 41..

W okresie wojny Żydzi uprawiali twórczość literacką najpierw w getcie krakowskim, później w obozie płaszowskim. Spośród literatów szczególnie aktywni byli między innymi Mordechaj Gebirtig, pieśniarz ludowy, z wykształcenia stolarz40Zob. N. Gross, Żydowski bard. Gawęda o życiu i twórczości Mordechaja Gebirtiga, Kraków 2000. Zob. też wznowienie: Wydawnictwo Austeria, Kraków 2012., Gola Mirer, piszący w jidysz Józef Bau czy Halina Nelken, tworząca po polsku autorka wydanego pół wieku później Pamiętnika z getta w Krakowie (Toronto 1987). Jedna z pieśni Gebirtiga Undzer sztetł brent (Nasze miasteczko gore), napisana w 1938 roku pod wpływem informacji o przebiegu procesu po pogromie w Przytyku, stała się hymnem żydowskich bojowników z gett i obozów w okupowanej Polsce. W 1940 roku Gebirtig został wysiedlony z Kazimierza do Łagiewnik, a stamtąd wiosną 1942 do getta w Podgórzu, gdzie zginął podczas wypędzania Żydów z domów i gromadzenia ich na placu Zgody. W czasie wojny zamordowana została także jego żona i trzy córki.

Zanim zlikwidowano getto krakowskie, a reszta wypędzonych z mieszkań ludzi trafiła do Auschwitz lub obozu w Płaszowie, powstała w nim Żydowska Organizacja Bojowa oraz jedno z dwóch w Generalnym Gubernatorstwie, obok „Getto-Cajtung” (Łódź 1941), legalnie wydawanych przez judenraty czasopism dla Żydów: „Gazeta Żydowska”. Ukazywała się ona od 23 lipca 1940 do 28 sierpnia 1942, dwa lub trzy razy w tygodniu i była narzędziem niemieckiej propagandy, jednak żydowscy autorzy mieli w niej pewną swobodę w zamieszczaniu tekstów poświęconych kulturze i życiu społecznemu Żydów. Obecna w „Gazecie” była także literatura, regularnie pojawiały się fragmenty powieści różnych autorów (byli wśród nich: H. Rossheck, Mendele, Mocher-Sforim, Szalom Asz, Efraim Kaganowski, Ch.N. Bialik, Chaim Storch, J. Leser, Jehuda Burla, Marcin Buber), wiersze (Andy Eker, Jehudy Halewiego, Róży Lejzerowicz) oraz obszerne artykuły historycznoliterackie. Sprawy literackie przemieszane były na ogół z reklamami typu „Pluskwy tępimy radykalnie z gwarancją gazami D.G.W.” czy kłamliwymi artykułami o „prowadzeniu opieki sanitarnej nad ludnością żydowską w Krakowie” podczas akcji przesiedleńczej Żydów.

Więźniem getta krakowskiego i obozu w Płaszowie była także Miriam Akavia (właściwie Matylda Weinfeld), izraelska pisarka i tłumaczka, oraz Roma Ligocka, która oglądając Listę Schindlera Spielberga, rozpoznała samą siebie w postaci dziewczynki w czerwonym płaszczyku. Było to dla niej inspiracją do napisania wspomnień zatytułowanych Dziewczynka w czerwonym płaszczyku (2001) o dzieciństwie spędzonym w getcie, a także o powojennym okresie, między innymi zabawach z kuzynem Romanem Polańskim.

Od 1943 roku ukrywała się także w Krakowie, przez blisko rok nie wychodząc z domu, Zuzanna Ginczanka (właściwie Sara Polina Gincburg), poetka należąca latach trzydziestych do warszawskiego środowiska poetów skupionych wokół „Skamandra” i „Wiadomości Literackich”. Zadenuncjowana przez sąsiadów, została aresztowana przez gestapo i wkrótce, w wieku 27 lat, rozstrzelana na dziedzińcu więzienia przy Montelupich na kilka tygodni przed wejściem do Krakowa Armii Czerwonej.

Wśród aresztowanych i osadzonych w więzieniu przy Montelupich znajdowała się także powieściopisarka Eugenia Kocwa, która w więzieniu ułożyła gramatykę języka niemieckiego, spisując ją na 80 listkach papieru toaletowego. Przetrzymywany był też Tadeusz Mieczysław Szantroch, poeta grupy Czartak, który zginął niedługo później w Auschwitz. Za współpracę w drukarni Kamińskiego przy redagowaniu „Dziennika Polskiego” nieco czasu spędził na Montelupich także Witold Zechenter. Kilka miesięcy w tym samym więzieniu przesiedział Tadeusz Kwiatkowski, aresztowany z początkiem stycznia 1944 roku, „w okresie list egzekucyjnych ogłaszanych na ulicach, kiedy krakowskie Monte dławiło się ciężarem więźniów. Codziennie napływali nowi, codziennie cele zmieniały stany liczbowe”41T. Kwiatkowski, Płaci się każdego dnia, dz. cyt., s. 14.. Swoje doświadczenie 40 lat później opisał w książce Płaci się każdego dnia (1986). Kwiatkowski z 22 innymi osobami został umieszczony na 13 metrach kwadratowych, dziwnym trafem w tej samej celi co Tadeusz Kudliński, „więzień polityczny”, którego nie rozumieli zwykli złodzieje. „Wyśmiewali się z Kudlińskiego, który zebrał garstkę i codziennie odprawiał z nimi modły rano i wieczór”42Tamże, s. 19. Zob. też. T. Kudliński, Montelupa. Wspomnienie, Kraków 1946, s. 79, 82–83.. Swoje wspomnienia spisał Kudliński w książce zatytułowanej Montelupa (Kraków 1946). Pisarzy uwięzionych na Montelupich było znacznie więcej, wśród nich Kornel Filipowicz i Marian Pankowski, który obozowe doświadczenia ostatnich trzech lat wojny opisał w książce Z Auszwicu do Belsen (Warszawa 2000).

Po załamaniu się frontu na Wschodzie i porażce Niemców pod Stalingradem przeczuwano, że wojna zmierza ku końcowi. Po powstaniu warszawskim zaczęli do Krakowa napływać wysiedleńcy ze stolicy. Przybyło wówczas pod Wawel około 40 warszawskich pisarzy z rodzinami, wśród nich między innymi Anna Świrszczyńska, Jerzy Andrzejewski, Jerzy Waldorff, Jerzy Zawieyski, Leopold Staff, Edmund Osmańczyk, Stefan Otwinowski, Hanna Mortkowicz-Olczakowa i Janina Mortkowiczowa, Tadeusz Breza, Hanna Malewska, Wilam Horzyca czy Jerzy Szaniawski. Wiedząc jednak, że Niemcy wyłapują warszawiaków, nie ujawniali się, ukrywając się z reguły pod fałszywymi nazwiskami. Z powstania warszawskiego ocalał także Tytus Czyżewski, który „przywędrował do Krakowa bez niczego, w jednym potarganym ubraniu, bez grosza przy duszy. Umarł w niedostatku, korzystał z pomocy przyjaciół”43W. Zechenter, dz. cyt., t. 1, s. 294.. Trudne warunki życia lapidarnie ujął także Wilhelm Mach, który od 1941 roku przebywał w Krakowie, pracując w Ubezpieczalni Społecznej i ucząc w podziemiu młodzież maturalną na konspiracyjnych kompletach: „W szparze zbutwiałej podłogi parterowej hodowałem raz wyrosłą tam pokrzywę. To było za okupacji”44W. Mach, Powiedzcie mojemu miastu…, „Życie Literackie” 28 VI 1953, s. 2.. Opiekę nad wysiedleńcami organizowała między innymi Krystyna Grzybowska de domo Estreicher oraz Ludwik Hieronim Morstin w Pławowicach, niektórych zaś, jak Miłosza, przechowywali Jerzy i Anna Turowiczowie.

Ale już wówczas, jesienią 1944 roku, Kazimierz Czachowski i Tadeusz Kwiatkowski przymierzali się do stworzenia struktur mającego się odrodzić Związku Zawodowego Literatów Polskich, o czym szeroko dyskutowano w Krakowie. Wraz z opuszczeniem przez hitlerowców Krakowa i wkroczeniem wojsk sowieckich w drugiej połowie stycznia 1945 roku, rozpoczyna się bogata historia Krupniczej 22, pod którym to adresem znajdowała się kamienica Domu Literatów. Ta wyraźna cezura, oddzielająca czasy jednej okupacji od drugiej, otwiera równocześnie po wojnie jeden z najbogatszych rozdziałów krakowskiego życia literackiego.


STRESZCZENIE

Jacek Olczyk
Życie literackie w okupowanym Krakowie (1939–1945)

Życie literackie w Krakowie podczas okupacji hitlerowskiej nie zamarło i było jednym z przejawów podziemia kulturalnego. W konspiracji koncentrowało się dużej mierze wokół teatru (Teatr Rapsodyczny M. Kotlarczyka, Teatr Niezależny T. Kantora), spotkań autorskich (m.in. mieszkanie Wielowieyskich przy ul. Kujawskiej 11), nowo powstałych konspiracyjnych czasopism literackich („Miesięcznik Literacki” T. Kwiatkowskiego, „Na Ucho”, „Watra”, „Bez Wędzidła”), antykwariatów (Łobzowska 6), księgarń (Nauka i Sztuka St. Kamińskiego na Podwalu), tajnych kompletów i efemerycznych publikacji (m.in. seria „Biblioteka Poetycka Krakowa” pod red. T. Jęczalika i A. Włodka), a także do kwietnia 1942 r. w kawiarniach (Kawiarnia Plastyków, Pani). Autor odnotowuje także przejawy życia literackiego w getcie krakowskim i płaszowskim (M. Gebirtig, M. Akavia, R. Ligocka), losy pisarzy poległych w czasie wojny w Krakowie, jak również tych, którzy byli przetrzymywani lub katowani w więzieniu przy ul. Montelupich.

SŁOWA KLUCZE

życie literackie, II wojna światowa, Kraków, teatr konspiracyjny

SUMMARY

Jacek Olczyk
Literary Life in Kraków under German Occupation (1939–1945)

During German occupation, the literary life of Kraków did not stop and was a manifestation of the cultural underground. In conspiracy, it revolved mostly around theatre (M. Kotlarczyk’s Teatr Rapsodyczny (Rhapsodic Theatre), T. Kantor’s Teatr Niezależny (Independent Theatre)), meetings with authors (among others, in Wielowieyscy’s flat on Kujawska 11 Street), newly founded underground literary magazines (T. Kwiatkowski’s “Miesięcznik Literacki” (Literary Magazine), “Na Ucho” (In One’s Ear), “Watra” (Campfire), “Bez Wędzidła” (Without a Snaffle), antiquarian bookshops (Łobzowska 6), bookshops (St. Kamiński’s “Nauka i Sztuka” (Science and Art) on Podwale Street), secret classes and ephemeral publications (e.g. the “Biblioteka Poetycka Krakowa” (Kraków Poetic Library) series edited by T. Jęczalik and A. Włodek), and until April 1942, in cafés (Kawiarnia Plastyków (Visual Artists’ Café), Pani (Madame)). The author also notes the manifestations of literary life in Kraków and Płaszów ghettos (M. Gebirtig, M. Akavia, R. Ligocka), histories of writers who died during the war in Kraków, as well as those who were detained or tortured in the prison on Montelupich Street.

KEY WORDS

literary life, 2nd World War, Kraków, underground theatre


BIBLIOGRAFIA

  • [T. Staich], Do czytelnika, w: Krwawe i zielone. Antologia poezji polskiej 1939–1943, „Biblioteka «Watry» nr 1”, [Kraków] 1943.
  • Bochenek Z., „Wesele” w podziemnym Krakowie, „Dziennik Polski” 18 I 1969, nr 15.
  • Fogelzang-Adler E., „Dziennik Polski” (1939–1945) wobec zagadnień niemieckich, „Rocznik Historii Prasy Polskiej” 2009, z. 1.
  • Gross N., Żydowski bard. Gawęda o życiu i twórczości Mordechaja Gebirtiga, Księgarnia Akademicka, Kraków 2000, wyd. 2, 2012.
  • Jakubowski K., Kawa i ciastko o każdej porze. Historia krakowskich kawiarni i cukierni, Agora, Warszawa 2012.
  • Jarowiecki J., Konspiracyjna prasa w Krakowie w latach okupacji hitlerowskiej 1939–1945, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1980.
  • Jarowiecki J., Krakowskie pismo konspiracyjne z lat 1943–1944 „Watra”, „Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego” 1974, t. 13, nr 2.
  • Jedyne miejsce na ziemi. Ostatnia rozmowa z Juliuszem Kydryńskim, rozmawiał J. Skrobot, „Kraków” 2005, nr 11.
  • Kudliński T., Montelupa. Wspomnienie, Czytelnik, Kraków 1946.
  • Kwiatkowski T., Niedyskretny urok pamięci, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1987, wyd. 2.
  • Kwiatkowski T., Płaci się każdego dnia, Wydawnictwo Literackie, Kraków–Wrocław 1986.
  • Kydryński J., Był potrzebny. O Ludwiku Pugecie, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1972.
  • Kydryński J., Uwaga, gong!… Opowieść-pamiętnik o teatrach krakowskich 1937–1948, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1962.
  • Lachowicz S., Legalnie, półlegalnie i całkiem nielegalnie, „Życie Literackie” 4 IV 1982, nr 8.
  • Lanckorońska K., Wspomnienia wojenne, Kraków 2007.
  • Lankau J., Prasa krakowska w przełomowych dniach wrześniowych 1939 r., „Prasa Współczesna i Dawna” 1958, nr 1.
  • Leśnodorski Z., Wśród ludzi mojego miasta, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1968.
  • Mach W., Powiedzcie mojemu miastu…, „Życie Literackie” 28 VI 1953, nr 26.
  • Pankiewicz T., Apteka w getcie krakowskim, wyd. 2, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1982.
  • Piotrowski S., Okupacja i ruch oporu w dzienniku Hansa Franka 1939–1945, t. 1, Książka i Wiedza, Warszawa 1972.
  • Sierotwiński S., Krakowskie podziemie literackie pod okupacją hitlerowską, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Kraków 1971.
  • Starowieyska-Morstinowa Z., Jak pisałam „Kabałę”, w: tejże, Kabała historii, Znak, Kraków 1962.
  • Włodek A., Nasz łup wojenny. Pamiętnikarski aneks do dziejów literackiego startu wojennego pokolenia pisarzy krakowskich, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1970.
  • Woźniakowski K., Wkład Krakowa w „literaturę Generalnego Gubernatorstwa” 1939–
    –1945. (Przyczynek do dziejów jawnego ruchu literacko-wydawniczego czasów okupacji hitlerowskiej)
    , „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Krakowie” 1994,
    z. 7 (155).
  • Zechenter W., Upływa szybko życie. Książka wspomnień, t. 1–2, wyd. 2 popr. i uzup., Wydawnictwo Literackie, Kraków 1971–1975.

Anna Grochowska, Kultura w nowym mieście. O rozwoju życia kulturalnego w Nowej Hucie w latach 1949–1956

Anna Grochowska

Uniwersytet Jagielloński

Kultura w nowym mieście. O rozwoju życia kulturalnego w Nowej Hucie w latach 1949–1956

Teatr Ludowy, osiedle Teatralne 34, Nowa Huta, początek lat 60. XX w., fot. Henryk Hermanowicz. Dzięki uprzejmości Muzeum Krakowa

Teatr Ludowy, osiedle Teatralne 34, Nowa Huta, początek lat 60. XX w., fot. Henryk Hermanowicz. Dzięki uprzejmości Muzeum Krakowa

Nowa Huta jako osobne miasto powstała na legendarnych żyznych glebach wsi zaopatrujących Kraków w żywność. W trakcie budowy Nowej Huty i kombinatu metalurgicznego archeologowie dokonali wielu wartościowych odkryć. Od średniowiecza przebiegały tędy trakty handlowe, a wraz z końcem XIX wieku – kiedy rozpoczęto integrowanie tej przestrzeni z Krakowem – znalazła się ona w pierścieniu austriackiej zabudowy Twierdzy Kraków. Wsie Mogiła, Pleszów czy Krzesławice zasłynęły w życiu kulturalnym Krakowa i przeszły do historii życia literackiego i artystycznego kraju już w średniowieczu. W Mogile znajduje się kopiec legendarnej księżniczki Wandy (VII–VIII wiek) oraz kościół i klasztor oo. Cystersów (1222–1266). W wieku XIX tereny te stały się jednym z celów wędrówek patriotycznych „swojaków po swojszczyźnie” tworzących liczne dzieła literackie, plastyczne i muzyczne nasączone patriotyczną nutą. Obecność terenów przyszłej Nowej Huty w historii kultury zaznaczyli między innymi Jan Długosz, Stanisław Samostrzelnik, Jan Kochanowski, Tommaso Dolabella, Hugo Kołłątaj, Wojciech Bogusławski, Franciszek Wężyk, Teofil Lenartowicz, Juliusz Słowacki, Cyprian Kamil Norwid, Piotr Michałowski, Piotr Stachiewicz, Jan Matejko, Adam Chmielowski (Brat Albert), Stanisław Wyspiański, Jan Bukowski i wielu innych. Kwitła tu również barwna kultura ludowa. Nowa Huta miała więc zaanektować przestrzeń różnorodną i bogatą kulturowo.

Jeszcze nim rozpoczęła się budowa, próbowano zaangażować do tego dzieła ludzi kultury. Władza zaplanowała udział kultury w budowaniu nowego miasta, które powstawało – jak pisała Szymborska – „z cegieł i świadomości”1W. Szymborska, Na powitanie budowy socjalistycznego miasta, w: tejże, Dlatego ­żyjemy, Warszawa 1952, s. 14.. Twórcy – w odpowiedni sposób operując symboliką – mieli stworzyć jego mit. Szeroko pojęta sfera kultury została zaangażowana w działania polityczne, propagandowe, gospodarcze, ekonomiczne. Miała za zadanie kształtować, edukować, rozwijać budowniczych i przyszłych mieszkańców Nowej Huty w duchu realizmu socjalistycznego, budować i umacniać ich tożsamość. Była także formą ekspresji, służyła zagospodarowaniu czasu i dostarczała rozrywki, przekierowując nadmiar energii skumulowanej w ludziach niemających po pracy na budowie zajęcia w obszar aktywności twórczej. Mimo że intencją władzy było dostarczanie ludowi kultury uproszczonej, odwzorowującej jego życie i upolitycznionej, to jednak zarówno artyści, jak i odbiorcy kultury (robotnicy) albo nie życzyli sobie współtworzenia kultury w Hucie (czego powodem był – w obu przypadkach – brak przygotowania i wykształcenia potencjalnego widza), albo chcieli doświadczać kultury wysokiej, która już od początku istnienia Huty zagościła w jej murach.

1. Ludzie kultury a budowa nowego miasta

Jako symboliczną datę budowy Nowej Huty wybrano imieniny Wandy 23 czerwca 1949 roku (choć nie ma pewności, czy budowa rzeczywiście rozpoczęła się w tym czasie). Ta sugestia kulturowa była jednym z elementów szerszej strategii propagandowej, polegającej na odwoływaniu się do panslawistycznej koncepcji jedności narodów słowiańskich.

Głównym projektantem miasta został Tadeusz Ptaszycki, który choć miał doświadczenie w projektowaniu budynków i uczestniczył w odbudowie Wrocławia, nigdy dotąd nie projektował osobnego miasta. Co ciekawe, Związek Zawodowy Literatów Polskich, nim jeszcze Ptaszycki przystąpił do projektowania Huty, uczynił go członkiem honorowym swojej organizacji. Stało się to w listopadzie 1947 roku na Walnym Zjeździe Delegatów Związku we Wrocławiu, gdzie zajęto się między innymi tematyką wrocławską. Inżynier Ptaszycki, który był wtedy kierownikiem Biura Odnowy Wrocławia, wygłosił prelekcję w siedzibie prezydenta miasta w obecności uczestników zjazdu. Jego płomienna mowa na temat odbudowy miasta miała ująć słuchaczy nie tylko z powodu zaangażowania emocjonalnego mówcy, ale także ze względu na zastosowaną formę literacką. Wtedy to krakowski literat i lewicowy działacz polityczny Adam Polewka, który optował za umiejscowieniem Nowej Huty u bram Krakowa, złożył wniosek o przyjęcie inżyniera Ptaszyckiego jako członka honorowego do Związku Literatów Polskich. Wniosek rozpatrzono pozytywnie2Zob. Z. Kubikowski, Wrocław literacki, Wrocław 1962, s. 12.. Działalność Polewki była przykładem tego, w jaki sposób środowisko partyjnych literatów opowiadało się za umiejscowieniem kombinatu metalurgicznego na najżyźniejszych glebach podkrakowskich. Nie zważając na ostrzeżenia naukowców, akcentujących zagrożenia ekologiczne, Polewka ogłaszał:

Kraków, dokładniej mówiąc nadający mu dawnej ton mieszczanin, chciał żyć w historycznym rezerwacie. Dziś martwi się, że Nowa Huta będzie zadymiać miasto i okopcać stare, czcigodne mury. Taką troskę sobie wymyślili na fali westchnień za dawnymi „dobrymi czasami” i w trosce o mieszkanie, gdzie miejsce martwych gratów zajmują nowi, żywi i twórczy ludzie3Za: A. Chwalba, Dzieje Krakowa. Kraków w latach 1945–1989, t. 6, red. J. ­Bieniarzówna, J.M. Małecki, Kraków 2006, s. 240..

W tamtym czasie kwestie ekologiczne nie mogły się równać z kwestiami ideologiczno-polityczno-ekonomicznymi. Literaci partyjni wspomagali więc budowę nowego miasta i kombinatu, a pisarze, którzy nie zaangażowali się w komunizm, tworzyli jedynie prywatne zapiski o powstającym pod Krakowem mieście i kombinacie. Maria Dąbrowska notowała:

Z odrazą myślałam o Nowej Hucie, tym pomyśle złośliwego demona, zagrażającym w razie wojny zniszczeniem cudnie zabytkowego Krakowa. Zbrodnią jest w czasie takiego napięcia wojennego budować obiekt przemysłu wojennego u wrót miasta – relikwii historycznej. I tylko nienawiść Rosji do naszej starej kultury mogła to podyktować4M. Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 2: 1950–1954, Warszawa 1997, s. 330..

Przedsięwzięciem nie zachwycał się także Jan Józef Szczepański, pisząc w 1955 roku w swym Dzienniku następujące słowa: „Nowa Huta pożarła połowę dawnego, łagodnego krajobrazu po drodze”5J.J. Szczepański, Dziennik, t. 1: 1945–1956, Kraków 2009, s. 499..

Od 1949 roku, kiedy podjęto decyzję o budowie Huty, Ptaszycki kierował Miastoprojektem – zespołem projektowym planującym nowe miasto i kombinat, co dla Krakowa było najważniejszą inwestycją planu sześcioletniego. Wszak koniec lat czterdziestych XX wieku był czasem, w którym tworzenie projektów architektoniczno-urbanistycznych było podporządkowane władzy. Nad projektem Huty czuwał główny moskiewski architekt socrealizmu Edmund Goldzamt, który wprowadził poprawki do wizji Ptaszyckiego i Miastoprojektu.

2. Związki twórcze a rozwój kultury w Nowej Hucie6Kwestia działalności Związku Literatów Polskich, Koła Młodych i jego członków w Nowej Hucie została skrótowo omówiona w tekście: A. Grochowska, Literatura w Nowej Hucie, w: Nowa Huta w kulturze – kultura w Nowej Hucie, red. J. Klaś, M. Wąchała-Skindzier, Kraków 2019, s. 28–41.

W styczniu 1945 roku powołano Krakowski Oddział Związku Zawodowego Literatów Polskich (który miał nawiązywać do założonego przez Stefana Żeromskiego stowarzyszenia funkcjonującego w dwudziestoleciu międzywojennym). Do Krakowskiego Oddziału ZZLP zjechali pisarze z całej Polski, w tym ze zburzonej Warszawy. Na siedzibę organizacji wybrana została kamienica przy ulicy Krupniczej 22 (tak zwany Dom Literatów, gdzie mieszkała większość piszących o Nowej Hucie). Tam też w marcu 1945 roku otworzono pierwszą krakowską szkołę pisarzy, w której starsi koledzy po piórze kształcili młodych adeptów. Członkami krakowskiego Koła Młodych byli mieszkańcy Krakowa i Nowej Huty oraz okolic, którzy nie ukończyli 30. lub (w zależności od okresu) 35. roku życia. Z artystycznego punktu widzenia Koło miało dość liberalne założenia do stycznia 1949 roku, to znaczy do czasu IV Walnego Zjazdu ZZLP w Szczecinie, kiedy to Związek Literatów stracił przymiotnik „zawodowy” i został włączony do związków twórczych podlegających ścisłej kontroli państwowej. Na zjeździe szczecińskim przedstawiono założenia realizmu socjalistycznego, które od tej pory literaci mieli obowiązek realizować7Zob. A. Grochowska, Wszystkie drogi prowadzą na Krupniczą. Rzecz o Domu Literatów, Kraków 2017, rozdz.: Dom Związku Literatów Polskich; Koło Młodych, s. 37–54; 237–270.. Odpowiednikiem tego zjazdu w środowisku Związku Polskich Artystów Plastyków był IV Walny Zjazd Delegatów ZPAP obradujący w Katowicach 27 i 28 czerwca 1949 roku, poprzedzony konferencją w Nieborowie, która odbyła się 12–13 lutego tego samego roku8Zob. J. Opaska, O sztukę socjalistyczną w treści i narodową w formie: konferencja w Nieborowie 12–13 lutego 1949 roku, „Mazowieckie Studia Humanistyczne” 2000, nr 6/1 (2), s. 113–123..

Gdy rozpoczęto budowę Nowej Huty, pisarze z Krupniczej otrzymali nowe zadania, ściśle określane i kontrolowane przez warszawski Oddział Główny ZLP. W marcu 1950 roku scentralizowano organizację młodych, utworzono Koła w całej Polsce, które podlegały Oddziałowi Głównemu w Warszawie. Tym samym mocno zaciśnięto gorset zasad Koła Młodych i rozpoczęto tak zwaną akcję terenową zarówno dla członków ZLP, jak i Koła, która dawała pisarzom możliwość pełnego wcielania w życie socrealistycznych ideałów. Zadaniem środowiska literackiego było rozsławienie wielkich budów planu sześcioletniego, w tym budowy kombinatu i Nowej Huty, a co za tym idzie – stworzenie jej pozytywnego mitu. Huta miała być budowana nie tylko za pomocą cegły, ale i pióra. Na plac budowy przyjeżdżali pisarze w grupach, na przykład w formie trójek pisarskich (analogicznie do trójek murarskich), by zdobyć materiały do przyszłych tekstów. Organizowano spotkania dla pisarzy na placu budowy, gdzie otrzymywali instrukcje, jak i o czym powinni pisać. Chętnych na ­wyjazdy w teren nie brakowało – z dzisiejszej perspektywy były wśród nich w dużej mierze najznamienitsze nazwiska polskiej literatury. Jednym z powodów takiego zainteresowania były konkursy i stypendia twórcze ZLP, które wspomagały pisarzy pod względem socjalno-bytowym i dawały możliwość druku, co stanowiło warunek przyjęcia kandydata na członka Związku, a więc uznania go przez państwo za pełnoprawnego pisarza. Zadań tych podejmowano się też z powodów ideologicznych. Warszawski Oddział przesyłał instrukcje do Krakowa w sprawie pisania o Nowej Hucie. Jedna z nich, pochodząca z redakcji miesięcznika „Twórczość”, zachowała się w archiwum dawnego ZLP. 16 listopada 1950 roku redaktor naczelny miesięcznika ZLP „Twórczość”, czyli znany awangardowy poeta, a późniejszy politruk socrealizmu Adam Ważyk, wystosował takie oto zaproszenie do współpracy do Zarządu Krakowskiego Oddziału ZLP:

(…) oczekujemy od Was Koledzy utworów literackich. (…) Tematyka szkiców literackich (wielki reportaż), których od Was oczekujemy, winna w naszym pojęciu przedstawiać sprawy najbardziej istotne, najbardziej typowe dla Waszego terenu (budowa Nowej Huty, przeobrażenia społeczne Krakowa w związku z planem 6-letnim, udział młodzieży ZMP w budowie Nowej Huty itd.).

(…) spodziewamy się, że ambicją Waszą Koledzy będzie wyrażenie pisarskim słowem wielkich spraw i wielkich konfliktów, które Wam samo życie narzuca. (…)

Oczekujemy od Was prac o objętości od ½ do 1½ arkusza druku „Twórczości”. Prace honorowane będą w stosunku 100:135 zł (w nowej walucie) za stronę druku9Do Zarządu Oddziału Krakowskiego… Pismo od Adama Ważyka jako redaktora naczelnego miesięcznika „Twórczość” do KO ZLP, Warszawa, 16.11.1950, Archiwum Związku Literatów Polskich, Krakowski Oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich – archiwum nieopracowane, bez sygnatur..

Co ciekawe, na stypendia Huty im. Lenina (HiL) ZLP doczekał się tuż przed rozwiązaniem organizacji, bo dopiero w 1980 roku (wcześniej Huta zainwestowała w ZPAP, którego członkowie mogli skorzystać z rocznych stypendiów od 22 maja 1973 roku). Po kilkuletniej przerwie w 1985 roku wznowiono stypendia literackie10 Zob. V. Kałużny, Huta dla Krakowa, w: Huta im. Tadeusza Sendzimira S.A. w Krakowie 1949–1999, Kraków 1999, s. 155–157.. Tym razem organizacja pod nazwą Związek Literatów Polskich była jednak nowo powstałym tworem, który przejął nazwę wcześniejszego ZLP. Zapisali się do niego przede wszystkim pisarze partyjni11Zob. A. Grochowska, Wszystkie drogi…, dz. cyt., s. 275–279.. W tym czasie nie przyznawano już stypendiów HiL pisarzom, którzy chcieli napisać książkę o hucie, lecz w ramach mecenatu artystycznego12Zob. V. Kałużny, dz. cyt., s. 157; A. Grochowska, Literatura w Nowej Hucie, dz. cyt., s. 116..

Lata 1951–1954 przyniosły Nowej Hucie literaturę socrealistyczną, a więc zdominowaną przez treści propagandowo-ideologiczne. Literaci, którzy zbierali doświadczenia, wytyczne oraz materiały do przyszłych produkcyjniaków, nie ograniczali się jedynie do roli wizytatorów Nowej Huty. Budowali ją także siłą własnych mięśni, o czym po latach z dystansem i humorem pisał w Kalendarzu i klepsydrze były junak Tadeusz Konwicki:

Pojechałem szukać swego praproletariackiego źródła. Chciałem wstąpić w świętą rzekę losów robotniczych, zanurzyć się w niej po szyję i dokonać aktu ponownego chrztu, oczyszczenia, (…) odkupienia. (…) Pojechałem do Nowej Huty i zwerbowałem się do „Betonstalu” jako kopacz (…). Mieszkałem na ogólnej sali w starym austriackim forcie razem z krakowskimi i rzeszowskimi chłopami (…) W ciągu tego krótkiego dnia przerzucałem żółtą ziemię z jednego drewnianego pomostu na drugi w przepastnych wykopach pod ­filary przyszłych wiaduktów. Ale jakoś nie przybywało mi robotniczej krzepy13T. Konwicki, Kalendarz i klepsydra, Warszawa 1976, s. 78–79..

Doświadczenie to przyczyniło się do powstania powieści zatytułowanej Przy budowie. Pisarz miał się stać robotnikiem, by w ten sposób zniwelować różnice klasowe. Do 1950 roku, a mówiąc ściślej, do czasu V Zjazdu ZLP, który odbył się w stolicy, w terenie znalazło się około 82 pisarzy, co ostatecznie zaowocowało trzydziestoma sześcioma powieściami, ośmioma zbiorami opowiadań, pięcioma reportażami, ­czterema tomami ­wierszy i ­dwoma dramatami14Zob. J. Olczyk, Życie literackie w Krakowie w latach 1893–2013, Kraków 2016, s. 399.. Nowohuckie produkcyjniaki i inne socrealistyczne utwory pisali literaci kilku pokoleń: Marian Brandys, Jerzy Bober, Jerzy Broszkiewicz, Jan Brzechwa, Kornel Filipowicz, Roman Hussarski, Jan Jaźwiec, Tadeusz Konwicki, Jerzy Korczak, Jalu Kurek, Jan Kurczab, Tadeusz Kwiatkowski, Jerzy Lovell, Hanna Mortkowicz-Olczakowa, Sławomir Mrożek, Stefan Otwinowski, Adam Polewka, Marian Promiński oraz Jacek Stwora, Wisława Szymborska, Aleksander Ścibor-Rylski, Adam Włodek, Wiktor Woroszylski i inni.

Młodych przyszłych literatów i entuzjastów nowej rzeczywistości promował między innymi poeta i tłumacz Adam Włodek, również piszący dla Nowej Huty mieszkaniec Krakowa, wówczas zaangażowany politycznie opiekun Koła Młodych. Nowa Huta jest wzmiankowana w jednym z protokołów z obrad Krakowskiego Oddziału Koła Młodych, z którego dowiadujemy się, że 10 marca 1951 roku podczas wieczoru poetyckiego na zebraniu Koła swój wiersz poruszający nowohucką tematykę przedstawiła Zofia Cnotówna. Krytykowana przez kolegów oraz dojrzałego prozaika, wieloletniego prezesa Krakowskiego Oddziału ZLP Stefana Otwinowskiego, usłyszała też pochwały: „Kol. Żukrowski nazwał wiersze kol. Cnotówny estradowymi, stwierdzając, że przeszły one już próbę życiową. Były bowiem wygłaszane przed junakami z Nowej Huty, którzy je zrozumieli, o czym świadczą ich wypowiedzi. Zdanie jego poparł kol. Śliwiak”15W ramach studium literackiego… Protokół z zebrania Koła Młodych ZLP (10.03.1951), rkp., Kraków, Archiwum Związku Literatów Polskich, Krakowski Oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich – archiwum nieopracowane, bez sygnatur, s. 2.. Autorka zaś broniła się przed zarzutami, mówiąc: „Wiersze nie zawierają sloganów – codzienne życie, budowa Nowej Huty przekonuje o tym”16Tamże, s. 4; zob. A. Grochowska, Literatura w Nowej Hucie, dz. cyt, s. 118; A. Grochowska, Literacki przewodnik po Nowej Hucie, Kraków 2019, s. 90..

Przez pierwsze lata budowy Nowej Huty szczególnie zaangażowani wśród środowisk twórczych okazali się literaci (o czym świadczy wspomniana liczba dzieł i wizyt). Wspominał o tym Jerzy Lovell w styczniu 1953 roku, wskazując na postać Jana Kurczaba, który pochodził ze środowiska ZLP i został organizatorem nowohuckiej kultury:

Nowa Huta woła o ludzi z prawdziwego zdarzenia; o zdolnych, mądrych, znających smak zapału i poświęcenia pracowników – co więcej, bojowników! – kultury i oświaty. Środowisko krakowskich literatów dało już takiego człowieka w osobie kierownika i reżysera ochotniczego teatru „Nurt” (…). To mało. Muszą odezwać się muzycy i plastycy, nauczyciele i działacze17J. Lovell, O pełny rozmach pracy kulturalnej w Nowej Hucie, „Życie Literackie” 18 I 1953, nr 53, s. 2..

Infrastruktura mieszkaniowa, którą dysponował ZLP, oraz migracja artystów do odbudowującej się Warszawy, a także do Szczecina, spowodowała, że literaci nie sprowadzali się do Huty tak licznie jak artyści plastycy. Bardziej nobliwi i niepodporządkowani władzy ludowej pisarze odrzucali przydziały na mieszkanie w Hucie (jak choćby Jan Józef Szczepański), czekając na krakowski adres. Tymczasem na początku lat pięćdziesiątych do Huty zaczęto ściągać plastyków, w dużej mierze absolwentów krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Wybierali Hutę z podobnych pobudek co literaci, którzy o niej pisali i budowali ją siłą mięśni oraz piórem:

Dla wielu był to świadomy wybór życiowy, ideowy nawet; dla innych okazja, skoro na przykład ktoś z rodziny otrzymywał tu mieszkanie. W pierwszej grupie osiadłych w dzielnicy twórców znaleźli się m.in.: Lucyna Bernhardt, Ewa Buczyńska-Gabrysiak, Walenty Gabrysiak, Marian Kruczek, Józef Sobór, Jerzy Wroński, Eugeniusz Mucha, Paulin Wojtyna, Lucjan Mianowski, Julian Jończyk i Kazimierz Podsadecki (artysta starszego pokolenia)18A. Siatkowska, Życie kulturalne Nowej Huty w latach 1949–1980, w: Dziedzictwo kulturowe Nowej Huty w rozwoju obszaru strategicznego Kraków-Wschód. Materiały konferencyjne, Kraków 13–15 marca 1997, s. 115..

Władza przygotowała się na tę okoliczność – projektanci Nowej Huty zaplanowali rozwój sztuki na tym terenie, dlatego pierwsze pracownie powstały na osiedlach Stalowym, Centrum C i Centrum D, Uroczym i Kolorowym, ­następnie zaś budowano je na osiedlach spółdzielczych. Młodzi adepci sztuki mieli szanse nie tylko na przydział mieszkania, ale i pracowni w Hucie, z czego wielu korzystało (nie wszyscy byli członkami ZPAP). Jak podała Anna Siatkowska, wieloletnia i zasłużona kierowniczka Wydziału Kultury Dzielnicowej Rady Narodowej, dzięki realizacji projektów architektonicznych powstało około 80 pracowni, a także ponad 20 dzięki adaptacji strychów czy wózkowni19Zob. tamże..

3. Początki działalności kulturalnej w Nowej Hucie

3.1. Nowohuckie amatorskie inicjatywy kulturalne. Krakowscy artyści i ich odbiorca

Zaplanowana na planie projektowym jako nowe miasto Nowa Huta prezentowała się imponująco, architektom udało się bowiem stworzyć układ urbanistyczny spójny z ideałami modernistycznymi (gdzie modernizm spotykał się z założeniami realizmu socjalistycznego). W mieście miał być ratusz, wielki teatr oraz monumentalne gmachy domu kultury, domu partii i związków zawodowych. Zaplanowano też centralny zalew o powierzchni 80 hektarów z amfiteatrem, torami regatowymi, stadionem i parkiem. Każde osiedle miało posiadać własny ośrodek kultury, dom towarowy, szkołę, kino, bibliotekę, teatr oraz lokale klubowe. Na klatkach w blokach przewidywano telefony do dyspozycji mieszkańców20Zob. A. Chwalba, dz. cyt., s. 223–224.. Był to więc projekt nawiązujący do koncepcji jednostek sąsiedzkich – samowystarczalności osiedli mieszkaniowych. W planach było również utworzenie infrastruktury rozrywkowej. Zanim jednak udało się wdrożyć projekt w życie, przeszedł on wiele zmian, między innymi dlatego, że sama Nowa Huta już w 1951 roku została wcielona do Krakowa jako jego szósta dzielnica. Założenie zrealizowano w skromnym zakresie (nie zamknięto np. osi północ–południe).

Gdy powstawały pierwsze osiedla, wciąż brakowało pomieszczeń, w których można było rozpocząć działalność kulturalną. Pierwszeństwo przypadło budowie i organizacji lokali mieszkaniowych, przedszkoli, żłobków i szkół oraz sklepów, należało bowiem jak najszybciej zapewnić godne warunki mieszkaniowe budowniczym mieszkającym początkowo w barakach i tak zwanych hotelach robotniczych. Ich lokatorami byli przede wszystkim ludzie młodzi, poszukujący rozrywki (w przeciwieństwie do osób posiadających rodziny). Kwestia zagospodarowania czasu wolnego stała się jednym z poważniejszych problemów Nowej Huty. Borykano się z niedogodnościami finansowymi, lokalowymi, kadrowymi, problemami z transportem i komunikacją, brakiem rozrywek. Początkowo budowniczy organizowali sobie czas wolny w formie zabaw tanecznych na placu Przy Poczcie. Krystyna Gil, nowohucianka od 1954 roku, założycielka Stowarzyszenia Kobiet Romskich, tak opowiadała o organizacji rozrywek kulturalnych w Hucie:

Tak mi się to spodobało, bo jak się ze wsi przyjechało, to na wsi przecież nic nie było, nie? A tu, jak przyjechałam, Boże, ile młodzieży! Tu zabawa, tam by się wyszło! Człowiek by się urwał do tej Huty! (…) Jak żeśmy tam zamieszkali, to nie było gazu, światła, nie było wody, no ale miałam swój kąt (…) Na każdym kroku zabawa była. Ile żeśmy z mężem par butów zdarli pod pocztą. Tam jest taki plac, na którym dwa kołchoźniki były przypięte i stamtąd różne melodie szły. Jak robotnicy szli z kombinatu na nogach (szli, bo jeszcze tramwajów nie było), tośmy takie młode dziewczęta patrzyły, kiedy będą oni szli, nie? Te chłopaki (…) w tych gumiakach, w tych baciakach. Bawiliśmy się. Nie było tak, że garnitur, krawat. Tak jak szedł z pracy, tak żeśmy się bawili21Nowa Huta – labirynt pamięci, reż. M. Kaproń, produkcja Muzeum Historycznego Miasta Krakowa 2009, https://www.youtube.com/watch?v=qpWPrtR5X74 (dostęp: 20.08.2019)..

Huta w dużej mierze powstawała jako miasto jednego pokolenia, zatem pod tym względem zarówno władzy, jak i twórcom kultury ułatwiono zadanie. Przyszli nowohucianie mieli w dużej mierze podobne potrzeby, wartości, oczekiwania, nadzieje i status społeczny. Ponadto, jak zauważył Jarosław Klaś:

Najpierw budowniczowie organizowali się sami, ozdabiając junackie obozy własnoręcznie wykonanymi dekoracjami, a z czasem pojawiły się w hotelach robotniczych pierwsze tzw. „czerwone kąciki”, w których propagowano kulturę. Prezentowano tam np. wyniki ratowniczych prac archeologicznych, prowadzonych pod kierunkiem dr. Stanisława Buratyńskiego na budowach22J. Klaś, Życie kulturalne Nowej Huty 1949–1989, w: 70 lat Nowej Huty, Kraków 2019, s. 37–38..

W „czerwonych kącikach” wisiały też ozdobione przez robotników portrety partyjnych polityków, a na stołach nakrytych czerwonymi obrusami czekały na nich gry, książki i prasa o odpowiednim ideologicznym zabarwieniu. Do tych „kącików” krakowski Dom Kultury przesyłał komplety około 50 książek, które po przeczytaniu były wymieniane na kolejne23Zob. H. Mortkowicz-Olczakowa, Sprawa kultury w Nowej Hucie. Dalszy ciąg dyskusji, „Życie Literackie” 22 II 1953, nr 58, s. 9.. Do 1953 roku powstało około 50 takich miejsc, jedne z nich funkcjonowały prężnie, inne pozorowały działalność kulturalną, a odwiedzający je grali w warcaby, w karty oraz flirtowali. „Czerwone kąciki” w Nowej Hucie przetrwały do 1956 roku.

Jak wspominała Hanna Mortkowicz-Olczakowa, niektórzy robotnicy wykazywali zdolności twórcze: pisali wiersze, rysowali, grali w amatorskich teatrach, tworzyli muzykę:

(…) ludzie w Nowej Hucie (…) znajdują się na rozmaitym poziomie uświadomienia artystycznego. (…) W hotelu robotniczym na C1 [dziś: os. Teatralne – przyp. AG] robotnik z Betoniarni Centralnej w Kombinacie pokazywał mi z zawstydzeniem swe rysunki, świadczące o niewątpliwych zdolnościach, i pytał, gdzie by to się można pouczyć (…). Majster ze zbrojarni w Kombinacie dwa razy wybiegał od roboty na drogę, żeby mi powiedzieć, że jest u nich taki jeden zbrojarz, co pisze wiersze… Komu by to pokazać i… co dalej?

W prowizorycznym i ciasnym pomieszczeniu tymczasowego Domu Kultury, który mieści się na A-1 [chodzi o os. A1-Północ, czyli dziś os. Willowe – przyp. A.G.], kątem, nad pocztą, ćwiczą z zapałem ochotnicy zespołu akordeonistów. Są wśród nich Cyganie, którzy mają szczególny pociąg do muzyki24Tamże..

Na początku kulturze przypadło kilka świetlic osiedlowych, dwa kina objazdowe, biblioteka publiczna (1950), dom kultury (1951) oraz teatr amatorski (1950). W świetlicach działało „kilkanaście różnych zespołów artystycznych (chóralnych, tanecznych, baletowych), jednak ich działalność była nieskoordynowana i najczęściej krótkotrwała”25K. Downar, Historia muzyki w Nowej Hucie 1950–1975, w: Zagrajmy to jeszcze raz… Muzyka Nowej Huty 1950–2000, katalog wystawy, Kraków 2011, s. 17.. W Hucie odbywały się jednorazowe prelekcje, a przedsiębiorstwo Artos organizowało występy artystyczne. Działania te przebiegały jednak bez planu, nie były ani trwałe, ani cykliczne. Pierwsze kino pod nazwą Stal uruchomiono w sali gimnastycznej w szkole na osiedlu Willowym 1 (wówczas A1-Północ), zaś w hotelu robotniczym w Czyżynach powstało kino Robotnik. Na seans filmowy można się też było wybrać na osiedle C-1 (Teatralne) do sali gimnastycznej dzisiejszego XI Liceum Ogólnokształcącego. Wspomniany teatr działał na terenie Huty w latach 1950–1955 pod kierunkiem Jana Kurczaba. Ów amatorski projekt pod nazwą Nurt mieścił się początkowo w świetlicy w Ruszczy, następnie w świetlicy Bazy Transportu, by finalnie znaleźć się w zbudowanym przez aktorów-robotników, mieszczącym około 400 osób baraku na osiedlu B-1, w miejscu, gdzie dziś znajduje się boisko sportowe (na os. Szkolnym 25, opodal Teatru Łaźnia Nowa)26O Nurcie pisali m.in.: J. Kurczab, Nurt. Opowieść o pewnym teatrze, Kraków 1955; M. Wąchała-Skindzier, Teatr w mieście socjalistycznym w: Teatr w mieście socjalistycznym, katalog wystawy, Kraków 2013, s. 9–61.. Odbyło się tu dziewięć premier, spektakle krakowskich trup teatralnych i amatorów z całego województwa. Urządzano tu też koncerty i spotkania literackie.

W 1953 roku na łamach „Życia Literackiego” (organu ZLP) Jerzy Lovell rozpoczął dyskusję o kulturze w Nowej Hucie oraz o obowiązkach Krakowa, planowaniu kultury i o jej odbiorcach. Wspominane świetlice zdiagnozował następująco:

Świetlice – te przysparzają najwięcej kłopotu. Przede wszystkim nie wiadomo dokładnie ile ich w ogóle jest. (…) Byłem w kilku z nich. W świetlicy przy Zarządzie ZBM 1, Osiedle A-0 [dziś os. Na Skarpie – przyp. A.G.], mieszczącej się w baraku i bratersko dzielącej się miejscem ze stołówką – wylewnie przyjął mnie bardzo sympatyczny świetlicowy. Niestety, nie posiadał żadnych planów pracy świetlicowej (…). Wyliczył z pamięci dwa wykłady prelegenta TWP: jeden o alkoholizmie, drugi o dzieciach. Był podobno poza tym jakiś zespół chóralny, ale się rozleciał, bo się coś nie powiodło z instruktorem. Jedyną atrakcją brudnej i zimnej sali, atrakcją ściągającą zupełnie przypadkowych i codziennie innych ludzi z ulicy – jest ryczący adapter27J. Lovell, O pełny rozmach…, dz. cyt..

Odpowiedział na to Jan Kurczab, wspominany twórca Nurtu, krakowski pisarz zaangażowany w tworzenie kultury w Nowej Hucie, oraz pisząca o Hucie Hanna Mortkowicz-Olczakowa, pisarka, poetka, córka przedwojennych wydawców Jakuba i Janiny Mortkowiczów. Kurczab nie tylko na łamach „Życia Literackiego” wskazywał na niską frekwencję robotników podczas organizowanych w Hucie wydarzeń kulturalnych, takich jak koncert chopinowski Haliny Czerny-Stefańskiej28Zob. J. Kurczab, Spotkanie z pianistką i pisarzem, „Budujemy Socjalizm” 1953, nr 20, s. 3, oraz K. Downar, dz. cyt., s. 18–19. (Lovell pisał o typie ludzi, którzy „poważną muzykę traktują jako środek nasenny”29J. Lovell, dz. cyt.). Nie było to jednak regułą. Choć robotnicy niekoniecznie chcieli słuchać koncertów muzyki poważnej, z dużym entuzjazmem przyjęli występ Zespołu Artystycznego Pieśni i Tańca Armii Radzieckiej im. Aleksandrowa30Zob. K. Downar, dz. cyt., s. 18.. Podobną frekwencją cieszyło się wystawienie w Nurcie Cyrulika sewilskiego Rossiniego oraz Halki Moniuszki, a zatem dwóch oper.

Spotkanie autorskie z Ryszardem Sławeckim – autorem książki Manewr, który ocalił Kraków, Nowa Huta, fot. z archiwum BK

Spotkanie autorskie z Ryszardem Sławeckim – autorem książki Manewr, który ocalił Kraków, Nowa Huta, fot. z archiwum BK

Twórca Nurtu w tekście Dług Krakowa już w tytule zasugerował, czego oczekiwano od krakowskich artystów. Choć nie tak odległy Kraków posiadał zaplecze kulturalne, nie wspomagał „młodszej siostry”. Jednym z powodów był niewątpliwie brak infrastruktury komunikacyjnej łączącej Kraków i Nową Hutę (na pierwszą linię tramwajową trzeba było poczekać do 1952 roku), ale też udział w tym miała niechęć krakowian do nowego miasta. Ponadto, jak wspominała Hanna Mortkowicz-Olczakowa: „Bliskość teatrów i rozrywek krakowskich nie jest rozwiązaniem trudności, bo ludzie są zmęczeni po pracy, a tramwaj od miejsc zamieszkania dzieli nieraz błotnista i trudna do przebycia droga”31Była to odpowiedź Olczakowej na postulat Lovella, który zaproponował, by nie zapraszać dużych krakowskich grup do Huty na występy z powodu braku sali, szczególnie że uruchomiono już tramwaj, który zawiezie robotników do Krakowa w zaledwie pół godziny (należy tylko stworzyć wyjazdy zorganizowane). H. Mortkowicz-Olczakowa, dz. cyt.. Krystyna Downar pisząc o organizacji życia muzycznego w Nowej Hucie, zwróciła także uwagę na trudności związane z transportem instrumentów i inne powody niechęci prowadzenia działalności muzycznej w Hucie: „Artyści narzekali, że instrumenty przewożone do Nowej Huty na ciężarówkach niszczą się, a ponieważ w miejscu występów nie było sprzętu muzycznego, muzycy, chcąc koncertować w Nowej Hucie, musieli sami zadbać o instrumenty (…)”32K. Downar, dz. cyt., s. 18.. Wymieniła też brak odpowiednich pomieszczeń na koncerty i niską frekwencją podczas występów. Kurczab pisał o tym w Długu Krakowa:

Świat kultury krakowskiej reagował na te apele, organizował wyjazdy, prelekcje, wieczory autorskie, występy i – trafiał w pustkę. Huta kwitowała ich wysiłki najzupełniejszą obojętnością. Świat kultury, zaskoczony niepowodzeniem, cofał się na swoje pozycje. Apele nowohuckich oświatowców począł traktować jako fałszywe, niewczesne alarmy. A są one przecież jedynie dalekim echem wielkiego apelu historii, która budując najmłodsze miasto socjalistyczne u boku najstarszego ośrodka kultury, stworzyła Krakowowi wspaniałe pole działania (…). Na wychowanie dobrego kultoświatowca potrzeba wielu lat, na pomoc dla niego potrzebna jest tylko dobra wola. (…). Kontakt z przyszłym widzem można osiągnąć jedynie przez bezpośrednie zbliżenie się do niego jeszcze przed spektaklem z informacją i zachętą33J. Kurczab, Dług Krakowa, „Życie Literackie” 8 II 1953, nr 56, s. 5..

Tym samym proponował Kurczab krakowianom objęcie patronatu nad nowohuckimi pracownikami kultury i oświaty oraz nad przyszłym potencjalnym widzem w celu uświadamiania go i zaznajamiania z kulturą wysoką. Postulował, by sprawy kultury włączyć do kursów szkoleniowych, zebrań, narad roboczych, podczas których można poruszyć tę tematykę, by oswoić potencjalnego odbiorcę. Dzięki temu, zdaniem Kurczaba, sprawy kultury zaczęłyby funkcjonować w sposób zrównoważony, stanowić część życia, tak jak kwestie bytowe i produkcyjne, nie zaś „odświętny dodatek”34Tamże.. Za najbardziej zaniedbaną część uznał muzykę, twierdząc, że „adeptów w tej dziedzinie jest dużo więcej niż stojących do dyspozycji instrumentów, a instrumentów o wiele za dużo jak na stojącą do dyspozycji ilość instruktorów. (…) Należy nasycić Nową Hutę dobrą muzyką. (…) Głód muzyki wyprzedza potrzebę teatru i książki”35Tamże..

Kwestię tę na łamach „Życia Literackiego” kontynuowała Hanna Mortkowicz-Olczakowa, zaznaczając, że w Hucie wciąż walczy się z analfabetyzmem i że praca kulturalna jest wtórna wobec tej pierwszej. Mortkowicz-Olczakowa pisząc o frekwencji podczas prelekcji w Nowej Hucie, zwróciła uwagę na następujący problem:

(…) stopień zainteresowania zależy od umiejętności i poziomu prelegenta. Sama byłam świadkiem odczytu o Waryńskim wygłaszanego na świetlicy w Osiedlu C-1 dla grupy kopaczy przybyłych niedawno ze wsi, odczytu, który wołał o pomstę do nieba… Ochoczy prelegent mówił głośno i prędko, używając najbardziej niezrozumiałych wyrażeń i doprowadził całe audytorium do pochrapywania36H. Mortkowicz-Olczakowa, dz. cyt..

Nie tylko prelegenci, muzycy i trupy teatralne przyjeżdżały do Nowej Huty. Działali tu filmowcy, czego plonem były takie filmy jak: Kierunek – Nowa Huta! Andrzeja Munka, Na wielkiej budowie Romana Banacha (oba z 1951 roku) czy późniejsze z 1957 roku Miejsce zamieszkania Maksymiliana Wrocławskiego oraz Zagubione uczucia Jerzego Zarzyckiego. W dzielnicy działał także Dyskusyjny Klub Filmowy prowadzony przez Zbigniewa Wyszyńskiego. Powstające miasto, kombinat, warunki pracy fotografowali Henryk Makarewicz, Wiktor Pental, Stanisław Senisson i wielu innych. W Hucie funkcjonowała prasa ­lokalna: „Echo Budowy”, „Błyskawica”, „Budujemy Socjalizm” (od 1956 roku popularny „Głos Nowej Huty”). O sprawach Huty pisała też prasa krakowska oraz prasa związków twórczych. Często organizowano spotkania literackie, z różnym powodzeniem. Pisarze przyjeżdżali tu na wieczory literackie i spotkania autorskie. Spotkanie autorskie Mariana Brandysa, autora powieści o tematyce nowohuckiej Początek opowieści (1951, w tym także książki wydanej w tym samym roku zatytułowanej Piotr i Maria wchodzącej w skład Początku opowieści), zostało opisane w Kronice Nowej Huty Tadeusza Gołaszewskiego pod datą 26 kwietnia 1953 roku. Zaproszono również Wojciecha Żukrowskiego i Kazimierza Koźniewskiego. W sali teatru Nurt odbyła się publiczna dyskusja organizowana przez PIW oraz ZMP. Gołaszewski zanotował:

(…) głos zabrał autor, mówił o tym, jak trudno mu uwierzyć, że od tamtych dni, które przeżył wraz z budowniczymi Nowej Huty, upłynęły zaledwie 3 lata. Na Osiedlu A-Południu [dziś os. Na Skarpie – przyp. A.G.] powstawały wówczas pierwsze bloki. Tu, gdzie wybudowano wspaniałe gmachy, pasły się krowy. Dalszą część stanowiła dyskusja, w której autor poprosił o szczere wypowiadanie się na temat jego książki. Głos zabierali robotnicy – niektórzy z nich są bohaterami książki. Technik Leśniak zarzucił książce, że nie ukazuje, skąd przyszli pierwsi budowniczowie, jaka była ich prawdziwa droga. Bardzo ciekawy był głos aktywisty Tejchmy, który wspominał, że gdy w 1952 roku przyszedł do Nowej Huty jako delegat ZG Związku Młodzieży Polskiej, miał już w oczach prawdziwy jej obraz, a wiedzę czerpał właśnie z książki Brandysa. Życie potwierdziło prawdę nakreśloną przez autora, choć droga walki była trudniejsza, niż to pokazał, konflikty bardziej dramatyczne, to obraz rzeczywistości był realistyczny37T. Gołaszewski, Kronika Nowej Huty, Kraków 1955, s. 501–502..

Tymczasem prasa propagandowa i inne media donosiły o niebywałych sukcesach spotkań literackich z robotnikami. Po latach tak skomentował je słynny kronikarz Krupniczej 22 Tadeusz Kwiatkowski:

W maju 1951 roku zorganizowaliśmy spotkanie członków ZLP z przodownikami pracy z Nowej Huty. Przyszło ich coś dziesięciu, wybrana przez partię sprawdzona kadra. Kolegów zjawiło się niewielu. I dyskusja. Początkowo rozmowa kulała, robotnicy byli onieśmieleni (…). Co się okazało? Że oni wcale nie chcą w teatrach widzieć takich samych ludzi jak oni, tak ubranych, tak mówiących i tak się zachowujących. To mają na co dzień, a przetworzenie tego na deskach teatralnych wcale ich nie interesuje. Przeciwnie – pragną zapoznać się ze światem eleganckim, z życiem wyższych sfer (…) jeden po drugim wysuwali swe propozycje w zupełnej niezgodzie z linią partyjną i hasłami propagandowymi. Fraki, smokingi, balowe toalety pań, romanse – oto, co zgodnie z ich życzeniem powinna demonstrować sztuka. Polewka, pragnąc przyjść w sukurs liderowi robotników, starał się im wytłumaczyć, że przeżywamy najważniejszy okres w naszej historii i artyści muszą go udokumentować (…).

– Towarzyszu – powiedział jeden – jak ja wracam do domu po dziesięciu godzinach ciężkiej pracy, to wolę widzieć rzeczy piękne, a nie gnój, w którym jestem przez te dziesięć godzin utaplany. Nie gadajcie mi tu bzdur, że domagamy się, aby nasza harówka była uwieczniona38T. Kwiatkowski, Panopticum, Kraków 1995, s. 289–290..

O tym problemie wspominała jednak znacznie wcześniej, bo jeszcze w czasach powstawania produkcyjniaków, Hanna Mortkowicz-Olczakowa, pisząc w jednym ze swych reportaży: „Ludzie z Nowej Huty reagują krytycznie albo pogardliwie na reportaże i nowele z ich życia i pracy. Nudzi ich schemat powtarzający się tak często w programowych utworach i nudzą opisy zdarzeń budowlanych czy produkcyjnych nie dość kompetentne w treści, nie dość artystyczne w formie”39H. Mortkowicz-Olczakowa, Zagadnienie książki, w: tejże, Zmiany w krajobrazie, ­Warszawa 1953, s. 102..

Spotkanie autorskie w Filii nr 56, os. Zgody 7, lata 60., fot. z archiwum BK

Spotkanie autorskie w Filii nr 56, os. Zgody 7, lata 60., fot. z archiwum BK

3.2. Pierwsze publiczne instytucje kultury w Nowej Hucie. Centralizacja i organizacja

12 maja 1953 roku w sali teatru Nurt odbyła się sesja Kolegium Ministerstwa Kultury i Sztuki pod przewodnictwem ministra Włodzimierza Sokorskiego, z którym spotkali się przedstawiciele miejscowych władz, organizacji społecznych, instytucji kultury, placówek artystycznych Warszawy i Krakowa oraz nowohuccy działacze kultury. Spotkanie poświęcono życiu kulturalnemu Nowej Huty. Ustanowiono wówczas jednolite kierownictwo ze strony władzy. Od tej pory nad nowohucką kulturą zaczął czuwać wiceminister kultury i sztuki Stanisław Piotrowski, zaś jego zastępcą został dyrektor Wojewódzkiego Domu Kultury Leopold Grzyb. Był to moment przełomowy dla organizacji życia kulturalnego w Nowej Hucie. Utworzono Zakładowy Dom Kultury im. Lenina, powołano Zespół Pieśni i Tańca „Nowa Huta” i otoczono go opieką finansową (działał od 1953 roku, po czym w 1955 roku przeszedł reorganizację). Zakładowy Dom Kultury im. Lenina (dziś Ośrodek Kultury im. C.K. Norwida na os. Górali 5) oficjalnie rozpoczął działalność 21 lipca 1955 roku przy ulicy Bulwarowej, zaś od 1957 roku został na stałe przeniesiony na osiedle C-2 Południe.

Powstawały kolejne inicjatywy kulturalne, niektóre z nich anektowały pierwsze formy sprzed 1953 roku. Pierwsza biblioteka w Nowej Hucie została otwarta w 1950 roku. 2 grudnia 1950 roku znaleźć można pierwszy wpis do inwentarza biblioteki, którą następnie włączono w struktury Zakładowego Domu Kultury Huty im. Lenina40Zob. J. Klaś, Początki zorganizowanej działalności kulturalnej w Nowej Hucie, w: Nowa Huta w kulturze – kultura w Nowej Hucie, red. J. Klaś, M. Wąchała-Skindzier, Kraków 2019, s. 177; R. Dzieszyński, J.L. Franczyk, Encyklopedia Nowej Huty, Kraków 2006, s. 85; J. Timoszewicz, A.W. Krall, Teatr Ludowy Nowa Huta 1955–1960, Kraków 1962.. Z kolei w roku 1951 powstała w Mogile filia Miejskiej Biblioteki Publicznej. Przejęła ona księgozbiór (1750 tomów) istniejącej tu wcześniej, bo formowanej w latach 1949–1950 gminnej biblioteki mogilskiej, która mieściła się w budynku Ochotniczej Straży Pożarnej i była prowadzona przez pracownicę Urzędu Gminnego41I. Ronkiewicz-Brągiel, Kręte ścieżki historii. O tworzeniu Miejskiej Biblioteki Publicznej w Krakowie, „Rocznik Biblioteki Kraków” 2017, nr 1, s. 323.. Posiadała też książki z Miejskiej Biblioteki Publicznej. Początkowo ulokowana była na osiedlu A-Południe (dziś os. Na Skarpie), następnie zaś na osiedlu A-25 (Młodości). Kolejną nowohucką filią była biblioteka na osiedlu C-1 (Teatralne), następną zaś – biblioteka na osiedlu A-11 w bloku nr 12 (Stalowe). Biblioteka na os. Stalowym już od 1957 roku została główną biblioteką Nowej Huty, podlegały jej pozostałe nowohuckie filie42Tamże, s. 324–325.. Biblioteki odgrywały znaczącą rolę w walce z analfabetyzmem oraz w upowszechnianiu kultury, o czym przypominała propaganda, także na kartach literatury. O tym, z jaką literaturą kojarzyła się biblioteka i w jaki sposób oswajano się z istnieniem tego typu instytucji pisała między innymi Hanna Mortkowicz-Olczakowa w Zmianach w krajobrazie. W reportażu Zagadnienie książki we wspomnianym zbiorze czytamy:

– Może także i coś o miłości, kolego, na przykład Anna Karenina? – Zetempowiec w watówce wsparł się o ladę w czytelni Domu Kultury i przerzuca kartkowy katalog. Spojrzał nieufnie na doradzającą – młodą bibliotekarkę. Czy go nabiera? Czy mówi serio? Czy to wolno czytać także i o miłości – tak żeby było wzruszająco, czule, rzewnie?… Czy dobór książek w czytelni nie jest ideologicznym egzaminem?

Nie umiał tego zdecydować. Był bojowy, zasadniczy. Nachmurzył się, podniósł głowę i powiedział tonem ostrym, karcącym:

– Proszę o broszurę Wielkość idei stalinowskiej43H. Mortkowicz-Olczakowa, Zagadnienie książki, dz. cyt, s. 104..

Warto pamiętać, że w tym czasie nie zaplanowano specjalnych lokali pod biblioteki, dlatego adaptowano na ich potrzeby różne pomieszczenia, na przykład przeznaczone na cele gastronomiczne. Jak wspominała Anna Siatkowska: „(…) radzono sobie adaptacjami i zdobyte tak lokale prowizoryczne w wielu przypadkach funkcjonują po dziś dzień; wspomnijmy tylko o siedzibie biblioteki dzielnicowej w pomieszczeniu wybudowanym na restaurację”44A. Siatkowska. dz. cyt., s. 114..

Do Huty zaczęli napływać tak zwani kaowcy – pracownicy kulturalno-oświatowi, animatorzy kultury. Pisarze ponownie zasilili dzielnicę swą obecnością, pojawili się bibliotekarze, a także muzycy, artyści, reżyserzy teatralni, filmowi, tancerze. 1 września 1953 roku otwarto nowohuckie Ognisko Muzyczne początkowo w sali Szkoły Podstawowej nr 81 na osiedlu C-2 Północ (dziś os. Krakowiaków), w której mogło się uczyć około 140 dzieci. Ognisko to w 1958 roku zostało przekształcone w Państwową Szkołę Muzyczną, w kolejnym roku zaprojektowano mający ją mieścić budynek, a w jeszcze kolejnym zainicjowano budowę gmachu w stylu modernizmu funkcjonalnego. Także w 1953 roku oddano do użytku kino Świt na osiedlu C-1 (Teatralne).

Kino Świt, osiedle Teatralne 10, Nowa Huta, początek lat 60. XX w., fot. Henryk Hermanowicz. Dzięki uprzejmości Muzeum Krakowa

Kino Świt, osiedle Teatralne 10, Nowa Huta, początek lat 60. XX w., fot. Henryk Hermanowicz. Dzięki uprzejmości Muzeum Krakowa

Od 1954 roku rozpoczął działalność tak zwany Empik (właśc. KMPiK – Klub Międzynarodowej Prasy i Książki), początkowo na osiedlu C-1, później – od 1956 roku – w reprezentacyjnym lokalu na ­osiedlu Centrum D1 przy placu Centralnym. Stał się on głównym salonem kulturalnym Nowej Huty, działała w nim księgarnia, a w czytelni można było wypić doskonałą kawę i herbatę. Nauczano w nim języków obcych, organizowano spotkania literackie i artystyczne, w tym z literatami, artystami, naukowcami, dzięki czemu nowohucki Empik zyskał ogólnopolską sławę. Wyznaczono tam także przestrzeń wystawienniczą, w której eksponowano zbiory krakowskiego Muzeum Narodowego i prace artystów współczesnych (w latach sześćdziesiątych między innymi Marii Jaremianki, Jana Tarasina, Wojciecha Krzywobłockiego). Pierwszą ekspozycją miała być Wystawa malarstwa współczesnego w 1956 roku45Zob. B. Stano, Artysta w fabryce. Misja galerii zakładowej na przykładzie nowohuckiej Galerii Rytm ZDK Huty im. Lenina, „Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis. Studia de Arte et Educatione X”, 2015, Folia 187a, s. 129, oraz M. Kozioł, Sztuki plastyczne w Nowej Hucie, w: Nowa Huta w kulturze…, dz. cyt., s. 142–151.. ­Wystawiali się tu też od 1957 roku fotografowie, którzy zawiązali w 1955 roku oddział Polskiego Towarzystwa Fotograficznego (PTF). 3 grudnia owego roku odbyła się uroczysta inauguracja głównego i profesjonalnego teatru Nowej Huty (który pierwotnie miał być teatrem kameralnym, gdyż Teatr Wielki planowano przy placu Centralnym; decyzję o jego utworzeniu podpisał 8 marca 1955 roku minister Sokorski) – Teatru Ludowego w jego nowym gmachu. Wystawiono wówczas Krakowiaków i Górali Wojciecha Bogusławskiego. Akcja wodewilu rozgrywa się we wsi Mogiła, na której ziemiach powstała częściowo Nowa Huta. Kierownictwo artystyczne objęli Krystyna Skuszanka, Józef Szajna, Jerzy Krasowski oraz Marian Garlicki (później również literat Jerzy Broszkiewicz). Stworzyli instytucję, która rozsławiła Nową Hutę w kulturze46W tekście tym wymieniono największe instytucje, natomiast inicjatyw było znacznie więcej. Początki zinstytucjonalizowanej działalności kulturalnej w Hucie usystematyzował Jarosław Klaś. Zob. J. Klaś, Początki zorganizowanej działalności kulturalnej…, dz. cyt..

4. Kultura w Nowej Hucie po Poemacie dla dorosłych

Tuż przed nastaniem odwilży kultura w Nowej Hucie stała się bohaterką Poematu dla dorosłych jeszcze niedawno zaangażowanego w działania partyjne Adama Ważyka. Opublikowany 21 sierpnia 1955 roku na łamach 34. numeru „Nowej Kultury” (kolejnego z organów ZLP) utwór wywołał największy skandal poetycki w dobie PRL. Wtedy też w sposób oficjalny zaczęła się formować „czarna legenda” Nowej Huty47Efekty badań nad nowohuckimi mitologiami opublikowały m.in.: M. Golonka-Czajkowska, Nowe miasto nowych ludzi. Mitologie nowohuckie, Kraków 2013; M. Wąchała-Skindzier, Mit Nowej Huty. Analiza i interpretacja wybranych aspektów, „Krzysztofory. Zeszyty Naukowe Muzeum Historycznego Miasta Krakowa” 2011, nr 29, s. 383–412.. Odczytany w sposób dosłowny tekst Ważyka wywołał burzę wśród odbiorców: sprzeciwiano się przesadzonemu obrazowi, jednak w dużej mierze zgadzano się z diagnozą. W polemikę wdali się między innymi Jerzy Lovell w Reportażu o Kaśkach Kariatydach i Ryszard Kapuściński w To też jest prawda o Nowej Hucie. W nowohuckim Empiku odbyła się specjalna dyskusja nad Poematem.

Nowa Huta w budowie

Nowa Huta w budowie

Szczególny nacisk w odbiorze tekstu Ważyka położono na problem braku działań kulturalnych na terenie miasta-dzielnicy, dramatyczne warunki bytowania i obyczaje mieszkańców-budowniczych (przemoc na tle seksualnym, porzucanie noworodków, pijaństwo itd.), brak dostępu do rozrywek (co generowało zachowania patologiczne), nieokrzesanie i nieznajomość kultury („są ludzie z Nowej Huty, którzy nigdy nie byli w teatrze” – pisał Ważyk). Wszystko to było jednak skierowane przeciwko systemowi.

Nowa Huta w budowie

Nowa Huta w budowie

Ten jeden z najbardziej mitotwórczych tekstów sprawił, że do dziś pokutuje obiegowa opinia, jakoby Poemat dla dorosłych sprawił, że w Hucie nagle pojawiła się kultura. W pamięci budowniczych, mieszkańców, projektantów i ich uczniów zapisał się jako moment przełomowy. Stanisław Juchnowicz, jeden z projektantów Nowej Huty, należący do zespołu Ptaszyckiego, mówił o Poemacie:

(…) on wpłynął na kształt przestrzenny Nowej Huty, dlatego że wtedy władze partyjne nagle się zorientowały, że nie ma usług. Teatr powstał dzięki Poematowi Ważyka. Kino Świt, Światowid czy jak ono się tam nazywało – te kina zostały zlokalizowane dosłownie dzień po tym Poemacie. Był telefon z Warszawy. Odebrałem ten telefon, bo Ptaszycki gdzieś wyjechał. „Natychmiast zlokalizujcie tam kino!” I szukaliśmy miejsca gwałtownie. I to nad Skarpą kino zostało zlokalizowane wtedy48Nowa Huta – labirynt pamięci, dz. cyt..

Nowa Huta w budowie

Juchnowicz miał na myśli kino Światowid – budynek zaprojektowany w 1955 roku, czyli jeszcze w okresie obowiązującego od 1949 roku realizmu socjalistycznego. Jak zaznaczyłam wcześniej, kultura w Nowej Hucie nie powstała nagle, niewątpliwie jednak Poemat przyspieszył działania władz i skierował na nią oczy całej Polski. Kino Światowid49Gmach kina został wybudowany na osiedlu A-0, czyli na os. Na Skarpie (w latach osiemdziesiątych XX w. zmiany urbanistyczne spowodowały, że włączono go do os. Centrum E). otwarto 21 lipca 1957 roku (duża sala, w grudniu: mała). Od 14 lipca 1956 roku (choć w świadomości nowohucian zapisał się pamiętny 22 lipca) zaczęła działać kawiarnia Stylowa na osiedlu C-31 (Centrum C), gdzie odbywały się dancingi, zaś po drugiej stronie alei Róż w 1957 roku otworzono restaurację Arkadia, co miało wpływ na rozwój kultury kawiarnianej w Nowej Hucie. Jak zaznaczyła Maria Wąchała-Skindzier:

Po 1956 roku w nowohuckiej prasie ukazywały się nie tylko artykuły, reportaże czy felietony, ale też wiersze na temat kultury kawiarnianej, mające stanowić rodzaj zachęty do skorzystania z nowej formy spędzania czasu wolnego. (…). Kawa miała stanowić przeciwwagę dla powszechnego pijaństwa, obecnego także na nowohuckich budowach i w zakładach pracy, o którym wtedy zaczęto mówić głośno. Stąd symptomatyczne otwarcie w 1956 roku kawiarni „Stylowej” z jej kulturotwórczą rolą50M. Wąchała-Skindzier, Miasto socjalistyczne na widelcu, czyli rzecz o nowohuckich lokalach gastronomicznych, w: Bufet pod Kombinatem, katalog wystawy, Kraków 2017, s. 69–70..

Od 1957 roku w Nowej Hucie, dzięki inicjatywie ówczesnego kierownika artystycznego ZDK HiL Stanisława Florka, oficjalnie grano muzykę jazzową w Jazz Klubie z siedzibą w Ognisku Młodych ZMS na osiedlu A-25 (Młodości). Odbywały się tam jam session. Jednak pierwszy koncert jazzowy odbył się 27 listopada 1955 roku w Domu Młodego Robotnika na osiedlu Stalowym (dziś budynek „Modernity”). W Jazz Klubie koncertowali między innymi Katarzyna Gaertner, Andrzej Kurylewicz, Jan Ptaszyn Wróblewski, Wojciech Karolak i nowohucianie: Józef Krzeczek oraz Przemysław Gwoździowski51Zob. P. Jagło, Kultura w Nowej Hucie na przestrzeni 70 lat (teatry, kina, muzea, domy kultury), „Renowacje i Zabytki” 2019, nr 1 (69), s. 115.. Słowa Krystyny Downar mogą stanowić podsumowanie owego wywodu: „Tylko znawcy jazzu pamiętają o jam session w Nowej Hucie w wykonaniu znakomitych muzyków, takich jak Andrzej Kurylewicz, Andrzej Trzaskowski, Wanda Warska czy Krzysztof Komeda. (…) Myli się zatem ten, kto uważa, że kultura nowohucka lat pięćdziesiątych była wyłącznie socrealistyczna”52K. Downar, dz. cyt., s. 23..


STRESZCZENIE

Anna Grochowska
Kultura w nowym mieście. O rozwoju życia ­kulturalnego w Nowej Hucie w latach 1949–1956

W tekście prześledzono rozwój życia kulturalnego w Nowej Hucie od czasu jej powstania po okres „odwilży”. Pokazano na wybranych przykładach, w jaki sposób środowisko twórcze Krakowa reagowało na pomysł powstania nowego miasta. Omówiono działalność związków twórczych w rozwoju kultury w Nowej Hucie (na przykładzie Związku Literatów Polskich), a także początki działalności kulturalnej na terenie Huty. Wyodrębniono tu następujące zagadnienia: nowohuckie amatorskie inicjatywy kulturalne, działalność krakowskich artystów i nowohucki odbiorca kultury, pojawienie się pierwszych publicznych instytucji kultury Nowej Huty oraz ich centralizacja i organizacja. Prześledzono również pokrótce wywołane publikacją Poematu dla dorosłych Adama Ważyka kulturotwórcze działania na terenie Huty.

SŁOWA KLUCZE

Nowa Huta, kultura w Nowej Hucie, instytucje kultury w Nowej Hucie, amatorska kultura w Nowej Hucie, Nowa Huta 1949–1956

SUMMARY

Anna Grochowska
Culture in a New City. On the Development of Cultural Life in Nowa Huta between 1949 and 1956

The paper presents the development of cultural life in Nowa Huta from its establishment to the times of the “Thaw”. Selected examples were used to illustrate the reactions of the Kraków’s artistic circles to the idea of a new city. The contribution of artistic associations to the development of culture in Nowa Huta (using the example of Polish Writers’ Union) and the beginnings of cultural activity in Nowa Huta were discussed. The following problems were distinguished: Nowa Huta’s amateur cultural initiatives, activity of Kraków’s artists and the Nowa Huta’s audience, establishment of first cultural institutions in Nowa Huta, their centralisation and organisation. Culture-forming activities in Nowa Huta provoked by the publication of Poemat dla dorosłych (Poem for Adults) by Adam Ważyk were also presented.

KEY WORDS

Nowa Huta, culture in Nowa Huta, culture institution in Nowa Huta, amatour culture in Nowa Huta, Nowa Huta 1949–1956


BIBLIOGRAFIA

Bibliografia podmiotowa

  • Dąbrowska M., Dzienniki powojenne, t. 2, 1950–1954, Czytelnik, Warszawa 1997.
  • Gołaszewski T., Kronika Nowej Huty, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1955.
  • Kapuściński R., To też jest prawda o Nowej Hucie, w: Krajobraz ogni. Antologia reportaży o Nowej Hucie, Iskry, Warszawa 1971.
  • Konwicki T., Kalendarz i klepsydra, Czytelnik, Warszawa 1976.
  • Kurczab J., Dług Krakowa, „Życie Literackie” 8 II 1953, nr 56.
  • Kurczab J., Nurt. Opowieść o pewnym teatrze, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1955.
  • Kurczab J., Spotkanie z pianistką i pisarzem, „Budujemy Socjalizm” 1953, nr 20.
  • Kwiatkowski T., Panopticum, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1995.
  • Lovell J., O pełny rozmach pracy kulturalnej w Nowej Hucie, „Życie Literackie” 18 I 1953, nr 53.
  • Lovell J., Reportaż o Kaśkach Kariatydach, w: tegoż, Są takie dzielnice. Reportaże, Czytelnik, Warszawa 1956.
  • Mortkowicz-Olczakowa H., Zmiany w krajobrazie, PIW, Warszawa 1953.
  • Mortkowicz-Olczakowa H., Sprawa kultury w Nowej Hucie. Dalszy ciąg dyskusji, „Życie Literackie” 22 II 1953, nr 58.
  • Nowa Huta – labirynt pamięci, reż. M. Kaproń, produkcja Muzeum Historycznego Miasta Krakowa 2009, https://www.youtube.com/watch?v=qpWPrtR5X74 (dostęp: 20.08.2019).
  • Szymborska W., Na powitanie budowy socjalistycznego miasta, w: tejże, Dlatego żyjemy, Czytelnik, Warszawa 1952.
  • Ważyk A., Poemat dla dorosłych, „Nowa Kultura” 1955, nr 34.

Bibliografia przedmiotowa

  • Chwalba A., Dzieje Krakowa. Kraków w latach 1945–1989, t. 6, red. J. Bieniarzówna, J.M. Małecki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2006.
  • Dzieszyński R., Franczyk J. L., Encyklopedia Nowej Huty, Wydawnictwo Towarzystwa Słowaków w Polsce, Kraków 2006.
  • Goban-Klas T., Młodzi robotnicy Nowej Huty jako odbiorcy i współtwórcy kultury, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wydawnictwo PAN, Wrocław 1971.
  • Golonka-Czajkowska M., Nowe miasto nowych ludzi. Mitologie nowohuckie, WUJ, Kraków 2013.
  • Grochowska A., Literacki przewodnik po Nowej Hucie, Ośrodek Kultury im. C.K. Norwida, Kraków 2019.
  • Grochowska A., Literatura w Nowej Hucie, w: Nowa Huta w kulturze – kultura w Nowej Hucie, red. J. Klaś, M. Wąchała-Skindzier, Ośrodek Kultury im. C.K. Norwida, Kraków 2019.
  • Grochowska A., Wszystkie drogi prowadzą na Krupniczą. Rzecz o Domu Literatów, Księgarnia Akademicka, Kraków 2017.
  • Jagło P., Kultura w Nowej Hucie na przestrzeni 70 lat (teatry, kina, muzea, domy kultury), „Renowacje i Zabytki” 2019, nr 1 (69).
  • Kałużny V., Huta dla Krakowa, w: Huta im. Tadeusza Sendzimira S.A. w Krakowie 1949–1999, Firma Wydawnicza Trans-Krak, Kraków 1999.
  • Klaś J., Początki zorganizowanej działalności kulturalnej w Nowej Hucie, w: Nowa Huta w kulturze – kultura w Nowej Hucie, red. J. Klaś, M. Wąchała-Skindzier, Ośrodek Kultury im. C.K. Norwida, Kraków 2019.
  • Klaś J., Życie kulturalne Nowej Huty 1949–1989, w: 70 lat Nowej Huty, Urząd Miasta Krakowa, Kraków 2019.
  • Kozioł M., Sztuki plastyczne w Nowej Hucie, w: Nowa Huta w kulturze – kultura w Nowej Hucie, red. J. Klaś, M. Wąchała-Skindzier, Ośrodek Kultury im. C.K. Norwida, Kraków 2019.
  • Kubikowski Z., Wrocław literacki, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1962.
  • Olczyk J., Życie literackie w Krakowie w latach 1893–2013, Ha!art, Kraków 2016.
  • Opaska J., O sztukę socjalistyczną w treści i narodową w formie, konferencja w Nieborowie 12–13 lutego 1949 roku, „Mazowieckie Studia Humanistyczne” 2000, 6/1 (2).
  • Ronkiewicz-Brągiel I., Kręte ścieżki historii. O tworzeniu Miejskiej Biblioteki Publicznej w Krakowie, „Rocznik Biblioteki Kraków” 2017, nr 1.
  • Siatkowska A., Życie kulturalne Nowej Huty w latach 1949–1980, w: Dziedzictwo kulturowe Nowej Huty w rozwoju obszaru strategicznego Kraków-Wschód. Materiały konferencyjne, Krakowskie Forum Rozwoju, Kraków 13–15 marca 1997.
  • Stano B., Artysta w fabryce. Dwa oblicza mecenatu przemysłowego PRL, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego, Kraków 2019.
  • Stano B., Artysta w fabryce. Misja galerii zakładowej na przykładzie nowohuckiej Galerii Rytm ZDK Huty im. Lenina, „Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis. Studia de Arte et Educatione X” 2015, Folia 187a.
  • Timoszewicz J., Krall A.W., Teatr Ludowy Nowa Huta 1955–1960, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1962.
  • Wąchała-Skindzier M., Miasto socjalistyczne na widelcu, czyli rzecz o nowohuckich lokalach gastronomicznych, w: Bufet pod Kombinatem, katalog wystawy, Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, Kraków 2017.
  • Wąchała-Skindzier M., Mit Nowej Huty. Analiza i interpretacja wybranych aspektów, „Krzysztofory. Zeszyty Naukowe Muzeum Historycznego Miasta Krakowa” 2011, nr 29.
  • Wąchała-Skindzier M., Teatr w mieście socjalistycznym, w: Teatr w Nowej Hucie, katalog wystawy, Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, Kraków 2013.
  • Zagrajmy to jeszcze raz… Muzyka Nowej Huty 1950–2000, katalog wystawy, Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, Kraków 2011.
  • Zieliński P., Powstanie i rozwój systemu społecznego i instytucjonalnego Nowej Huty (1949–1966), Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2009.

Źródła archiwalne

  • Do Zarządu Oddziału Krakowskiego… Pismo od Adama Ważyka jako Redaktora Naczelnego Miesięcznika „Twórczość” do KO ZLP, Warszawa, 16.11.1950, Archiwum Związku Literatów Polskich, Krakowski Oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich – archiwum nieopracowane, bez sygnatur.
  • W ramach studium literackiego… Protokół z zebrania Koła Młodych ZLP (10.03.1951), rkp., Kraków, Archiwum Związku Literatów Polskich, Krakowski Oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich – archiwum nieopracowane, bez sygnatur.

 

Urszula Lisowska-Kożuch, Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Krakowie – Filia w Nowej Hucie i jej działalność na rzecz placówek oświatowych najmłodszej dzielnicy Krakowa

Urszula Lisowska-Kożuch

Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Krakowie

Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Krakowie – Filia w Nowej Hucie1Dalej: PBW – Filia w Nowej Hucie. i jej działalność na rzecz placówek oświatowych najmłodszej dzielnicy Krakowa

„O Nowej to Hucie prac kilka… 70 lat Nowej Huty”, zdjęcie dzięki uprzejmości Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie

„O Nowej to Hucie prac kilka… 70 lat Nowej Huty”, zdjęcie dzięki uprzejmości Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie

Funkcje i zadania bibliotek pedagogicznych

Biblioteki pedagogiczne, istniejące w Polsce od ponad 90 lat, to placówki specjalistyczne, służące kształceniu i doskonaleniu kadry pedagogicznej oraz szeroko pojętej pedagogizacji społeczeństwa. Służą one nie tylko nauczycielom, ale także osobom przygotowującym się do zawodu, studentom, uczniom i wszystkim innym zainteresowanym dokształcaniem się i samokształceniem. Specjalistyczny księgozbiór oraz warsztat informacyjno-bibliograficzny tworzony jest na potrzeby szeroko rozumianej edukacji. W 1991 roku dzięki zapisowi w ustawie o systemie oświaty biblioteki te stały się częścią składową polskiego systemu oświaty. Zapis ten został utrzymany również w ustawie Prawo oświatowe (art. 2, ust. 10) z 14 grudnia 2016 roku.

Podstawowe zadania bibliotek należących do ogólnokrajowej sieci bibliotecznej, w tym bibliotek pedagogicznych2Art. 13, punkt 1. „Biblioteki ogólnokrajowej sieci bibliotecznej ze względu na swe zadania dzielą się na: naukowe, fachowe, szkolne, pedagogiczne, publiczne oraz inne”. Ustawa z dnia 9 kwietnia 1968 r. o bibliotekach, Dz.U. 1968 nr 12 poz. 63., zostały określone już w ustawie z 9 kwietnia 1968 roku o bibliotekach3Ustawa z dnia 9 kwietnia 1968 r. o bibliotekach. Rozdział 1. Przepisy ogólne, art. 4, Dz.U. 1968 nr 12 poz. 63. i nieco zmodyfikowane w kolejnej ustawie z 27 czerwca 1997 roku4Ustawa z dnia 27 czerwca 1997 r. o bibliotekach. Rozdział 1. Przepisy ogólne, art. 4.1, Dz.U. 1997 nr 85 poz. 539, tj. Dz.U. 2019 poz. 1479.. W obu aktach prawnych zawarto także zapisy odnoszące się stricte do bibliotek pedagogicznych: z ustawy z 1968 roku wynika, że „Biblioteki pedagogiczne służą potrzebom rozwoju oświaty i wychowania przez prowadzenie działalności w zakresie kształcenia i doskonalenia pracowników pedagogicznych5Ustawa z dnia 9 kwietnia 1968 r. o bibliotekach. Rozdział 6. Biblioteki szkolne ­ i pedagogiczne, art. 22, punkt 2, Dz.U. 1968 nr 12 poz. 63., a z kolejnej, że „Biblioteki pedagogiczne prowadzą działalność służącą potrzebom oświaty i wychowania, w tym kształcenia i doskonalenia kadry pedagogicznej”6Ustawa z dnia 27 czerwca 1997 r. o bibliotekach. Rozdział 7. Biblioteki szkolne i pedagogiczne, art. 22, ustęp 2, Dz.U. 1997 nr 85 poz. 539, tj. Dz.U. 2019 poz. 1479..

Z biegiem lat poszerzały się funkcje i zadania omawianych placówek. Zasady organizowania i działalności bibliotek szkolnych i pedagogicznych określają odrębne przepisy. Zgodnie z paragrafem 1 obowiązującego obecnie Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z 28 lutego 2013 roku w sprawie szczegółowych zasad działania publicznych bibliotek pedagogicznych:

Publiczna biblioteka pedagogiczna, zwana dalej „biblioteką”, służy w szczególności wspieraniu procesów kształcenia i doskonalenia nauczycieli, a także wspieraniu działalności szkół, w tym bibliotek szkolnych oraz placówek, o których mowa w art. 2, pkt. 3–5 i 7 ustawy z 7 września 1991 roku o systemie oświaty, zwanych dalej „placówkami”, zakładów kształcenia nauczycieli i placówek doskonalenia nauczycieli7Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z 28 lutego 2013 r. w sprawie szczegółowych zasad działania publicznych bibliotek pedagogicznych, Dz.U. 2013 nr 89 poz. 824..

W kolejnym ustępie omawianego paragrafu wymieniono zadania bibliotek. Należą do nich:

  1. gromadzenie, opracowanie, ochrona, przechowywanie i udostępnianie użytkownikom materiałów bibliotecznych (…) [tu doprecyzowano ich rodzaj i tematykę – przyp. red.];
  2. organizowanie i prowadzenie wspomagania:
    • szkół i placówek w realizacji zadań dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych, w tym w wykorzystaniu technologii informacyjno-komunikacyjnej,
    • bibliotek szkolnych, także w zakresie realizacji i zarządzania biblioteką szkolną,
  3. prowadzenie działalności informacyjnej i bibliograficznej;
  4. inspirowanie i promowanie edukacji czytelniczej i medialnej.

W ustępie 3 przedstawiono, co należy uwzględnić przy organizowaniu i prowadzeniu wspomnianego (ust. 2 pkt 2) wspomagania, a w następnym ustępie sprecyzowano, na czym ono ma polegać. W ustępie 5 z kolei wymieniono dodatkowe działania, które biblioteki mogą prowadzić, czyli działalność wydawniczą, organizowanie i prowadzenie działalności edukacyjnej oraz kulturalnej, w szczególności otwarte zajęcia edukacyjne, lekcje biblioteczne i spotkania autorskie8Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 28 lutego 2013 r. w sprawie szczegółowych zasad działania publicznych bibliotek pedagogicznych, Dz.U. 2013 nr 89 poz. 824. O powstaniu bibliotek pedagogicznych i ich funkcjach pisała także A. Fluda-Krokos w artykule Ewolucja pojęcia nauczyciel. Klient bibliotek pedagogicznych w świetle aktów prawnych, w: Nauczyciel w bibliotece pedagogicznej: klient wyróżniony, red. A. Fluda-Krokos, B. Janik, Kraków 2016, s. 22–31..

Wszystkie te zadania znajdują swoje odzwierciedlenie w statutach omawianych placówek oraz, w różnym stopniu, w ich działalności.

Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Krakowie – Filia w Nowej Hucie

Powstanie i siedziba

Dzielnicowa Biblioteka Pedagogiczna w Nowej Hucie została powołana w 1971 roku. Od samego początku nadzór merytoryczny nad placówką sprawowała Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka (PBW) w Krakowie, która od 1993 roku zaczęła pełnić także nadzór finansowy (do końca 1992 roku nowohucka placówka była utrzymywana z funduszy przeznaczonych na rozwój oświaty w dzielnicy). Nie udało się ustalić dokładnej daty, od której biblioteka zaczęła funkcjonować pod nazwą PBW w Krakowie – Filia w Nowej Hucie; ustalono jedynie, że pod nazwą Dzielnicowa Biblioteka Pedagogiczna mogła działać do końca 1975 roku9Nazwa biblioteki i pieczątka Dzielnicowej Biblioteki Pedagogicznej znajdują się w rocznym sprawozdaniu sporządzonym na potrzeby Głównego Urzędu Statystycznego (K-b-6 Sprawozdanie jednostkowe zbiorcze w zakresie bibliotek pedagogicznych) za rok 1975 wypełnionym 8 stycznia 1976 r. oraz w Sprawozdaniu Dzielnicowej Biblioteki Pedagogicznej w Nowej Hucie, os. Handlowe 4, za rok 1975, sporządzonym 11 stycznia 1976 r. Określenie „Filia Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Nowej Hucie” po raz pierwszy pojawiło się w Sprawozdaniu Filii Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Nowej Hucie za rok 1976, sporządzonym 3 stycznia 1977 r. Nieco inaczej sytuacja wygląda w sprawozdaniach miesięcznych: w 1976 r. pieczątka z pierwotną nazwą funkcjonowała do września, po tym miesiącu pieczęci już nie było, na sprawozdaniach miesięcznych za 1977 rok widnieje pieczęć ze zmienioną już nazwą.. Agnieszka Szczecina, zajmująca się historią Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie, podała, że w maju 1975 roku, w wyniku reformy administracyjnej kraju, nastąpiła także zmiana struktury organizacyjnej sieci bibliotek pedagogicznych. Pedagogiczne biblioteki powiatowe przekształcono w filie terenowe podlegające bibliotekom wojewódzkim. Następstwem tej decyzji była nowelizacja statutu PBW dokonana w 1976 roku; filie stanowiły odtąd integralną część placówki10Z ksiąg zrodzona… 90 lat pracy Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie: 1922–2012, Kraków 2012, s. 46..

O Nowej to Hucie prac kilka… 70 lat Nowej Huty”, zdjęcie dzięki uprzejmości Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie

O Nowej to Hucie prac kilka… 70 lat Nowej Huty”, zdjęcie dzięki uprzejmości Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie

„O Nowej to Hucie prac kilka… 70 lat Nowej Huty”W latach 1971–1980 biblioteka zajmowała dwa pomieszczenia o łącznej powierzchni około 75 m² w Szkole Podstawowej nr 91 na osiedlu Handlowym 4. Przeznaczono je na wypożyczalnię, w której umieszczono także ­ katalogi, księgo­ zbiór oraz opracowywano zbiory, i czytelnię, w której magazynowano czasopisma, a ponadto mieściła się tam również pracownia metodyczno-konsultacyjna bibliotek szkolnych11Sprawozdanie Dzieln. Biblioteki Pedagogicznej w Nowej Hucie, oś. Handlowe 4 za rok 1972 [zachowano pisownię oryginalną]; Sprawozdanie Dzielnicowej Biblioteki Pedagogicznej w Nowej Hucie, os. Handlowe 4 za rok 1975.. W latach 1980–1990 swoją siedzibę miała w Szkole Podstawowej nr 83 na osiedlu Willowym 1. Warunki lokalowe uległy znacznej poprawie. Filia ­ zajmowała w tym czasie pięć pomieszczeń: trzy sale o powierzchni ponad 50 m², w których urządzono magazyn, wypożyczalnię i czytelnię, jedną salę o powierzchni około 25 m² przeznaczoną na magazyn audiowizualny oraz kolejną salę o powierzchni 12 m², służącą do opracowania zbiorów12Sprawozdanie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie – Filia w Nowej Hucie za rok 1980..

„O Nowej to Hucie prac kilka… 70 lat Nowej Huty”, zdjęcie dzięki uprzejmości Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie

„O Nowej to Hucie prac kilka… 70 lat Nowej Huty”, zdjęcie dzięki uprzejmości Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie

W latach 1991–2017 placówka funkcjonowała w budynku na osiedlu Szkolnym 22, gdzie zajmowała dwupoziomowy lokal o powierzchni około 550 m²13 Sprawozdanie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie – Filii w Nowej Hucie za rok 1992.. W październiku 2017 roku nastąpiła kolejna zmiana lokalizacji – obecnie siedziba biblioteki mieści się na osiedlu Kościuszkowskim 2a14Filia w Nowej Hucie, https://www.pbw.edu.pl/filie/filia-w-nowej-hucie (dostęp: 27.03.2019).. Wyremontowany lokal, wyposażony w nowe meble, składa się z 11 pomieszczeń i zajmuje 275 m². Wyodrębniono w nim miejsce na wypożyczalnię, szatnię i czytelnię, gdzie odbywają się również szkolenia, warsztaty i zajęcia edukacyjne, magazyn czasopism, cztery magazyny książek, pomieszczenie gospodarcze, dwie toalety oraz wiatrołap.

Kadra

Filią w ciągu wielu lat kierowały różne osoby. Były to: Emilia Kruczkowska, kierująca placówką w latach 1971–1973, Regina Surma, która funkcję kierownika pełniła w latach 1974–1978, Maria Walocha kierująca Filią w 1978 roku w zastępstwie za Reginę Surmową, a następnie jako jej kierownik w latach 1979–198215Dane ustalone na podstawie sprawozdań., Halina Malinowicz-Kasprzyk, jak dotąd sprawująca tę funkcję najdłużej, bo aż 27 lat (wrzesień 1983–marzec 2010)16Kronika Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie za 2010 r., oraz Aldona Kruk będąca kierownikiem od kwietnia 2010 roku17Dane uzyskane od kierownika Filii..

Różna była liczba zatrudnionych osób: w 1971 roku pracowała tylko jedna osoba zajmująca się tak zwaną działalnością podstawową (takie określenie funkcjonowało w sprawozdaniach aż do 1981 roku), w kolejnym zatrudniono już czterech pracowników, ale tylko jedna z nich pracowała w pełnym wymiarze godzin; w latach 1973–1974 zatrudnionych było trzech pracowników (w 1973 roku tylko jeden z nich pracował w pełnym wymiarze godzin, w 1974 – dwóch). Następne trzy lata przyniosły wzrost zatrudnienia do czterech osób, z czego dwie pracowały na pełnym etacie; w okresie 1978–1979 odnotowano po trzech pracowników, w tym dwie osoby zatrudnione w pełnym wymiarze godzin. W latach 1980–1994 liczba osób wahała się od czterech do ośmiu, ale liczba etatów pedagogicznych najczęściej wynosiła pięć. Lata 1995–1996 przyniosły obniżenie etatów pedagogicznych do czterech. Od 1997 roku do 2018 roku w Filii było zatrudnionych trzech pracowników pedagogicznych oraz jeden pracownik obsługi (do końca 2004 na pełny etat, a od 2005 na pół etatu). Jako ciekawostkę można podać, że po raz pierwszy pracownika administracyjno-obsługowego wymieniono w sprawozdaniach w 1983 roku18Sprawozdanie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie – Filia w Nowej Hucie za rok 1983..

Zbiory

Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Krakowie – Filia w Nowej Hucie od początku swojego istnienia wspiera nauczycieli, studentów i inne osoby zainteresowane dokształcaniem się między innymi poprzez gromadzenie specjalistycznego księgozbioru, głównie z zakresu pedagogiki, psychologii i nauk pokrewnych; gromadzi ponadto publikacje naukowe i popularnonaukowe z różnych dziedzin wiedzy, objęte ramowymi programami nauczania, materiały wspierające szkoły i placówki w realizacji ich zadań dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych, a także piśmiennictwo z zakresu literaturoznawstwa oraz bibliotekoznawstwa i informacji naukowej. W grudniu 2018 roku w księdze inwentarzowej księgozbioru głównego wpisanych było 44 831 pozycji. Zmiany zachodzące w księgozbiorze w ciągu lat oddają liczby zawarte w tabeli 1.

Tabela 1. Stan księgozbioru głównego PBW – Filii w Nowej Hucie w latach 1971–2018. Wpływy i ubytki. Opracowano na podstawie księgi inwentarzowej księgozbioru głównego oraz rejestru ubytków z lat 1971–2018
Rok Liczba zbiorów
(stan na 31.12.2018)
Przybyło Rejestr ubytków
(stan na 31.12.2018)
Ubyło
2018 44 831 182 10 592 578
2017 44 649 159 10 014 1711
2016 44 490 153
2015 44 337 244
2014 44 093 215 9008 704
2013 43 878 261 8304 1208
2012 43 617 214 7096 2393
2011 43 403 228 4703 1462
2010 43 175 428
2009 42 747 410
2008 42 337 266 3241 16
2007 42 071 143 3225 364
2006 41 928 192
2005 41 736 423 2861 54
2004 41 505 127
2003 41 378 91
2002 41 287 415
2001 40 872 370
2000 40 502 302 2807 124
1999 40 200 344 2683 57
1998 39 856 409 2626 88
1997 39 447 525 2538 115
1996 38 922 1169 2423 66
1995 37 753 325 2357 291
1994 37 428 664
1993 36 764 260
1992 36 504 208 2066 138
1991 36 296 120
1990 36 176 640 1928 101
1989 35 536 1681
1988 33 855 1935 1827 365
1987 31 920 1900 1462 1306
1986 30 020 1652
1985 28 368 1384 156 61
1984 26 984 1381 95 31
1983 25 603 1207
1982 24 396 1184 64 6
1981 23 212 1125
1980 22 087 2534 58 13
1979 19 553 1424
1978 18 129 2229 45 37
1977 15 900 3213
1976 12 687 1545
1975 11 142 2735 8 8
1974 8407 3156
1973 5251 1047
1972 4204 2611
1971 1593 1593

Liczba nabytków w ciągu roku była bardzo zmienna, zależała od możliwości finansowych placówki oraz darczyńców ofiarujących bibliotece swoje zbiory. Największe wpływy odnotowano w latach 1971–1989, kiedy ich liczba wahała się między 1047 (w 1973 roku) a 3213 (w 1977 roku). W późniejszym okresie tylko raz odnotowano nabytki liczące powyżej tysiąca książek, w 1996 roku było ich dokładnie 1169. W późniejszym okresie powyżej 600 pozycji dopisano do inwentarza w latach 1990 i 1994 (odpowiednio 640 i 664 jednostek). Najmniej książek odnotowano w 2003 roku – 91. W ostatnich trzech latach (2016–2018) liczba nabytków nie przekroczyła 200.

Zmiany w księgozbiorze to także ubytki. Ogółem do końca 2018 roku wykreślono z inwentarza 10 592 jednostki. Jedną z przyczyn ubytkowania większej liczby książek był między innymi pożar, który wybuchł w czytelni 31 maja 1986 roku i zniszczył wiele zgromadzonych tam zbiorów19Sprawozdanie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej – Filii w Nowej Hucie za rok 1986.. W związku z tym, że przez wiele lat w Filii nie prowadzono selekcji księgozbioru, w latach 2011–2014 ubytkowano łącznie 5767 pozycji. Selekcji sprzyjała również przeprowadzka do nowego lokalu – w 2017 roku usunięto z księgozbioru 1711 zniszczonych, niekompletnych i zdezaktualizowanych książek.

Zbiory audiowizualne były gromadzone od 1976 roku, ale księga inwentarzowa zbiorów audiowizualnych została założona dopiero w 1977 roku. Obecnie20Stan na 31 grudnia 2018 r. jest w niej zapisanych 769 pozycji, przy czym nabytki z 1976 roku zostały dopisane w niej dopiero między 1981 a 1984 rokiem (brak dat przy wpisach). Rejestr ubytków tej grupy zbiorów zawiera 431 jednostek.

Filia jest jedyną placówką oświatową w Nowej Hucie, która posiada duży zbiór archiwalnej prasy pedagogicznej oraz prenumeruje i udostępnia kilka tytułów czasopism bieżących. W 2018 roku były to: „Biblioteka w Szkole”, „Niepełnosprawność i Rehabilitacja”, „Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze”, „Praca Socjalna”, „Remedium”, „Szkoła Specjalna”, „Wychowanie na Co Dzień”, „Wychowanie w Przedszkolu”, „Wychowawca” oraz „Życie Szkoły”. Liczba prenumerowanych czasopism zmieniała się z biegiem lat (tabela 2):

Tabela 2. Liczba prenumerowanych czasopism w PBW – Filii w Nowej Hucie w latach 1971–2018
Rok Liczba prenumerowanych tytułów czasopism
2018 10
2017 12
2016 14
2015 14
2014 14
2013 0
2012 0
2011 19
2010 19
2009 39
2008 38
2007 38
2006 36
2005 33
2004 35
2003 40
2002 40
2001 40
2000 48
1999 41
1998 48
1997 49
1996 49
1995 49
1994 54
1993 59
1992 68
1991 68
1990 70
1989 101
1988 101
1987 101
1986 91
1985 87
1984 87
1983 74
1982 74
1981 80
1980 80
1979 74
1978 77
1977 75
1976 72
1975 78
1974 68
1973 80
1972 78
1971

W latach 1972–1989 w Filii prenumerowano od 68 (1974 rok) do 101 tytułów czasopism (1987–1989). W ostatnim trzydziestoleciu liczba ta spada wraz z upływem lat: w 1990 roku placówka prenumerowała 70 tytułów, w ostatnim – zaledwie 10. Były też okresy (lata 2012–2013), kiedy nie kupowano żadnej prasy, a placówka zagrożona była likwidacją. Zaistniała sytuacja wiąże się ze zmianami zachodzącymi na rynku prasy oraz obecnością wielu czasopism udostępnianych w wersji elektronicznej, a także z możliwościami finansowymi biblioteki macierzystej.

„O Nowej to Hucie prac kilka… 70 lat Nowej Huty”, zdjęcie dzięki uprzejmości Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie

„O Nowej to Hucie prac kilka… 70 lat Nowej Huty”, zdjęcie dzięki uprzejmości Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie

Poszczególne numery wydawnictw ciągłych rejestrowane są na kartach akcesyjnych czasopism. Do 1985 roku prowadzono zeszyt zatytułowany „Księga ­ inwentarzowa oprawionych czasopism”. Wpisy zakończono na numerze 636. Odrębna księga inwentarzowa dla tej grupy zbiorów została założona w 2008 roku. Pod koniec 2018 roku liczyła 735 pozycji. Do rejestru ubytków wydawnictw ciągłych wpisano 24 jednostki.

Do 2010 roku Biblioteka gromadziła również broszury, które wpisywano do odrębnego zeszytu broszur.

Filia nie jest skomputeryzowana, a jej zbiory nie są udostępnianie on-line.

Użytkownicy

W obowiązującym obecnie statucie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej im. Hugona Kołłątaja w Krakowie, w ­ rozdziale II ­ zatytułowanym „Cele i zadania”, zamieszczono sformułowanie, w którym zawarto główny cel jej istnienia oraz wskazano grupę użytkowników:

Biblioteka służy w szczególności wspieraniu procesu kształcenia i doskonalenia nauczycieli, a także wspieraniu działalności szkół, w tym bibliotek szkolnych, oraz placówek, o których mowa w art. 2 pkt 3–5 i 7 ustawy z dnia 7 września 1991 roku o systemie oświaty, zwanych dalej «placówkami», zakładów kształcenia nauczycieli i placówek doskonalenia nauczycieli21 Statut Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej (PBW) w Krakowie im. Hugona Kołłątaja w Krakowie, Rozdział II, Cele i zadania, paragraf 2, punkt 1, https://www.pbw.edu.pl/o-bibliotece/biblioteka/statut (dostęp: 29.01.2019)..

Grupa odbiorców została doprecyzowana w regulaminie korzystania ze zbiorów i usług PBW i jej poszczególnych filii w punkcie dotyczącym zapisu. Z biblioteki mogą korzystać więc nauczyciele, studenci i słuchacze szkół pomaturalnych, niepełnoletni uczniowie szkół ponadpodstawowych, pozostałe osoby pełnoletnie22Regulamin korzystania ze zbiorów i usług Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej im. Hugona Kołłątaja w Krakowie – Filii w Nowej Hucie, paragraf 2, Zasady korzystania ze zbiorów, punkt 6 [dokument niepublikowany, dostępny w bibliotece].. Liczba zarejestrowanych w PBW – Filii w Nowej Hucie czytelników maleje (tabela 3).

Tabela 3. Liczba zarejestrowanych czytelników w PBW – Filii w Nowej Hucie w latach 1971–1918 wraz z liczbą odwiedzin w czytelni. Opracowano na podstawie rejestru czytelników za lata 1976, 1978–2018, sprawozdań GUS i sprawozdań statystycznych za poszczególne lata oraz rejestru Czytelnia – wypożyczenia i odwiedziny za lata 1985–2018
Rok Liczba zarejestrowanych ­ czytelników Liczba odwiedzin
w czytelni
2018 246 321
2017 235 300
2016 281 353
2015 300 500
2014 353 597
2013 416 785
2012 538 947
2011 389 1087
2010 593 1043
2009 671 1252
2008 631 987
2007 630 673
2006 787 709
2005 876 744
2004 872 707
2003 1082 801
2002 1176 969
2001 1238 888
2000 1102 757
1999 1202 653
1998 1301 637
1997 1334 611
1996 1401 632
1995 1222 855
1994 1166 344
1993 1010 506
1992 919 257
1991 84
1990 886 155
1989 799 156
1988 782 210
1987 545 105
1986 617 369
1985 833 285
1984 706 167
1983 734 527
1982 692 610
1981 641 brak danych
1980 792 341
1979 750 36
1978 836 192
1977 614 133
1976 546 181
1975 507 161
1974 428 86
1973 345 182
1972 172 43
1971 18 1

Pierwsze lata działalności Biblioteki wiązały się ze stałym wzrostem liczby zainteresowanych jej usługami. Pierwszy spadek zainteresowania zarejestrowano w 1979 roku, kiedy liczba czytelników obniżyła się o 86 w porównaniu z rokiem poprzednim (z 836 do 750). W 1980 roku, mimo że od lutego do czerwca trwało przenoszenie zbiorów do nowego budynku, odnotowano 42 nowych czytelników (ich liczba wynosiła wówczas 792). Kolejny spadek zanotowano w 1981 roku, ale przez następne cztery lata liczba czytelników zwiększała się, by w 1985 roku wynieść 833. W 1986 roku na przeszkodzie działalności biblioteki stanął pożar, który spowodował spore utrudnienia w pracy bibliotekarzy. Pożar nastąpił w wyniku zaprószenia ognia przez ekipę prowadzącą remont centralnego ogrzewania (w trakcie prac spawalniczych)23Sprawozdanie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej – Filii w Nowej Hucie za rok 1986, s. 1.. W tymże roku liczba zapisanych do placówki osób zatrzymała się na 617, by w kolejnym roku obniżyć się jeszcze do 543. Progres odnotowano w latach 1988–1990. W 1991 roku, z uwagi na ponowną zmianę lokalizacji Filii, biblioteka była nieczynna. Przeprowadzka, inwentaryzacja, urządzanie pomieszczeń, remont części placówki, sprzątanie, porządkowanie spowodowały, że funkcjonowała ona sporadycznie24Sprawozdanie z działalności Filii PBW w Nowej Hucie za rok 1991.. W latach 1992–1996 osiągano bardzo wysokie wyniki – w tym okresie do Filii zapisano od 919 do 1401 osób. Od 1997 roku liczba zarejestrowanych czytelników systematycznie się obniżała, poczynając od 1334 w tymże roku na 246 w 2018 roku kończąc.

Zmienna była również liczba osób, które korzystały ze zbiorów w czytelni. W okresie, kiedy Filia mieściła się w Szkole Podstawowej nr 91 na osiedlu Handlowym 4, czyli w latach 1971–1980, liczba odwiedzin wahała się między 1 (1971 rok) a 341 (1980 rok). Pierwszy znaczący spadek odnotowano w 1974 roku (ze zbiorów na miejscu skorzystało wówczas tylko 86 osób), kolejny w 1979 roku – jak napisano w sprawozdaniu PBW – Filii w Nowej Hucie za rok 1979 „w kąciku czytelniczym zanotowano 36 czytelników, którzy wykorzystali 309 pozycji, w tym 64 wydawnictwa zwarte i 245 czasopism”. Spadek liczby odwiedzających czytelnię w 1984 roku (167 odwiedzin) spowodowany był głównie dwoma czynnikami: zamknięciem placówki dla czytelników w lutym z powodu trwającego wówczas skontrum zbiorów oraz brakami kadrowymi – w okresie od stycznia do listopada w Filii ze wszystkich zatrudnionych pracowały jedynie dwie osoby. Kierownik Filii Halina Malinowska-Kasprzyk w sprawozdaniu Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej – Filii w Nowej Hucie za rok 1984 napisała: „w związku z trudnościami kadrowymi (…) działalność biblioteki sprowadzała się przede wszystkim do wypożyczania czytelnikom książek, porządkowania księgozbioru i czasopism, zakupu nowości książkowych, wpisania ich do księgi inwentarzowej i częściowego opracowania wcześniej zakupionych pozycji oraz zakupów sprzętu bibliotecznego”25Sprawozdanie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej – Filii w Nowej Hucie za rok 1984, s. 6.. Przez pożar w 1986 roku pierwsze miesiące 1987 roku (biblioteka wznowiła swoją działalność 1 kwietnia) upłynęły pod znakiem zakończenia prac remontowych i porządkowych oraz przygotowania Filii do udostępniania zbiorów26Sprawozdanie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej – Filii w Nowej Hucie za rok 1987, s. 1.. Nie dziwi więc, że w tym okresie zarejestrowano jedynie 105 odwiedzin. W 1991 roku, z powodu kolejnej zmiany siedziby „biblioteka funkcjonowała prowizorycznie w okresie września, października oraz grudnia, prowadząc działalność merytoryczną”27Sprawozdanie z działalności Filii PBW w Nowej Hucie za rok 1991.. Nie odnotowano wówczas żadnych odwiedzin w czytelni. Najwyższe z kolei wyniki w udostępnianiu zbiorów na miejscu osiągnięto w latach 2009–2011, wynosiły one kolejno: 1252, 1043 i 1087 odwiedzin. Prezencyjnie udostępniano głównie książki i wydawnictwa ciągłe, sporadycznie sięgano po zbiory specjalne.

Spadek liczby osób zapisanych do bibliotek jest tendencją ogólnopolską, dotykającą wszystkich typów tych placówek. Postęp technologiczny i powszechna cyfryzacja powodują, że wiele osób nastawionych jest na kształcenie i dokształcanie za pomocą nowoczesnych technologii oraz poszukiwanie informacji i materiałów przede wszystkim w internecie.

Oferta

Oprócz podstawowych zadań każdej biblioteki, do których należą gromadzenie, ewidencja, opracowanie, udostępnianie i ochrona księgozbioru, od początku działania PBW – Filii w Nowej Hucie jej pracownicy służyli swoim użytkownikom poprzez udzielanie różnorodnych informacji, poradnictwo, realizowanie kwerend, tworzenie zestawień tematycznych, prowadzenie kartoteki zagadnieniowej czasopism. Z biegiem lat, w związku ze zmieniającymi się oczekiwaniami wobec bibliotek pedagogicznych, wymaganiami, które przed nimi zaczęto stawiać, a które zostały doprecyzowane w kolejnych rozporządzeniach ministerialnych28Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 28 lutego 2013 roku w sprawie szczegółowych zasad działania publicznych bibliotek pedagogicznych, Dz.U. 2013 nr 89 poz. 824., zmieniała się także oferta działań w nowohuckiej bibliotece. Poddając analizie dane zawarte w tabeli poniżej, można zauważyć, że poszerza się zakres oferowanych form, a także liczba działań w ich zakresie.

Tabela 4. Liczba form pracy z czytelnikiem realizowanych w PBW – Filii w Nowej Hucie w latach 1971–2018. Opracowano na podstawie: [Dzielnicowa Biblioteka Pedagogiczna w Nowej Hucie] Sprawozdanie miesięczne. Lata 1972–1976, [Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Krakowie – Filia w Nowej Hucie] Sprawozdanie miesięczne. Lata 1977–1984; Sprawozdanie miesięczne Filii w Nowej Hucie za styczeń–grudzień 1985–1990, 1992–2010; Sprawozdanie Dzielnicowej Biblioteki Pedagogicznej w Nowej Hucie, os. Handlowe 4, za rok 1975, oraz sprawozdań opisowych i statystycznych z lat 2004–2018
Rok Spotkania metodyczne, zajęcia z nauczycielami, spotkania ze studentami / liczba osób Lekcje biblioteczne, zajęcia ­ edukacyjne / liczba osób Gra literacka, spotkania autorskie, wernisaże, akcje / liczba osób Wystawy i wystawki Konkursy Zestawienia tematyczne /
liczba opisów
Karty do kartoteki /
liczba kart
2018 11 /186 54 /1269 1 4 1 9/905 500
2017 8/126 33/648 4 2 6/668 448
2016 10/87 35/873 5/165 9 3 8/673 496
2015 3/36 14/297 1 /22 12 11/1066 736
2014 2/15 2/31 12 9/585 653
2013 1/5 1 12 11/724 101
2012 1/10 12 11/586 272
2011 5/70 2/44 3 8 8/317 984
2010 1 3 12/800 1083
2009 5/107 23/301 2 2 1 42/879 1318
2008 1 25/300 1617
2007 1 uty 1/30 6 2371
2006 1 5 780
2005 2 1/15 1449
2004 1 1192
2003 1/8 2 1406
2002 2/68 3 1171
2001 2 2/60 4 1915
2000 4 5 935
1999 5 6 5 1196
1998 4 5 1229
1997 6 8 3/63
1996 12 12 17 979
1995 3 5 13 1611
1994 2 8 1592
1993 12 9 1567
1992 7 9 6 3822
1991
1990 2 14
1989 5
1988 2 5
1987 8 1
1986 2 25 31
1985 8 1 39 15
1984 5
1983 2 1009
1982 2 2
1981 2
1980 1 3
1979 1
1978 3
1977 3
1976 3
1975
1974
1973 1 2
1972
1971

Warsztat informacyjno-bibliograficzny dostosowany jest do potrzeb użytkowników biblioteki. W sprawozdaniach z lat 1983, 1992–2018 zawarto informacje o liczbie utworzonych w danym roku kalendarzowym kart, które włączono do gromadzonej od lat siedemdziesiątych XX wieku kartoteki zagadnieniowej czasopism, rzadziej jednak podawano liczbę utworzonych nowych haseł. Kartoteka liczy obecnie 540 haseł i stanowi solidną podstawę dla poszukujących materiałów, na przykład do prac dyplomowych czy magisterskich. Uznaniem czytelników cieszyły się i nadal cieszą zestawienia tematyczne tworzone na bieżąco, będące reakcją na wzrost zainteresowania określonym tematem czy związane z aktualnymi kierunkami polityki oświatowej państwa. Pod koniec 2018 roku było ich 7529Stan na 31.12.2018 roku. Dane uzyskane od kierownika Filii mgr Aldony Kruk..

Do działań na rzecz placówek oświatowych funkcjonujących na terenie Nowej Huty z pewnością należy zaliczyć wszelkie spotkania, warsztaty, szkolenia organizowane dla nauczycieli i innych pracowników oświaty. Od początku lat osiemdziesiątych zeszłego stulecia pracownicy Filii organizowali tak zwane konferencje metodyczne – były to spotkania z bibliotekarzami pracującymi w szkołach, w bibliotekach pedagogicznych, bibliotekach publicznych, spotkania metodyków z polonistami z nowohuckich szkół. W latach 2009–2015 najczęściej organizowano spotkania nauczycieli bibliotekarzy w ramach tak zwanej sieci współpracy. Od 2016 roku oferta spotkań jest poszerzana o różnorodne szkolenia, warsztaty i prelekcje, między innymi w tymże roku nauczyciele bibliotekarze mieli możliwość uczestniczenia w warsztatach „Pomyśl, ułóż, sprawdź” i „Teksty ikoniczne w edukacji”, ponadto odbyły się dwa spotkania metodyczne dla studentów kierunku informacja naukowa i bibliotekoznawstwo Uniwersytetu Pedagogicznego oraz prelekcja dla rodziców uczniów Szkoły Podstawowej w Karniowie zatytułowana „Rola czytania w życiu dziecka”. W 2017 roku zaproszono nauczycieli do uczestnictwa w warsztatach z bajkoterapii oraz warsztatach na temat prawa autorskiego, a w ostatnim z omawianych lat zorganizowano między innymi spotkania w ramach kampanii „Mind the Mind – zwalczamy stygmat zaburzeń psychicznych”, warsztaty tworzenia lapbooków oraz dwa spotkania na temat ewidencji podręczników.

Liczba spotkań, warsztatów, szkoleń była różna, zależna od możliwości kadrowych i finansowych placówki, i wynosiła od 1 do 12. Były okresy, kiedy takich działań nie odnotowano (szczegółowe dane w tabeli nr 4). W niektórych latach podano tylko liczbę spotkań, ale nie podano rodzaju i tytułu formy. Należy zaznaczyć, że w zestawieniu nie wzięto pod uwagę udziału pracowników w tak zwanych konferencjach metodycznych organizowanych poza placówką przez inne instytucje, które wymieniano w sprawozdaniach z lat siedemdziesiątych; potraktowano je jako formę samodoskonalenia pracowników.

W sprawozdaniach, w zależności od okresu bardziej lub mniej obszernych, wielokrotnie podawana była tylko liczba prowadzonych zajęć edukacyjnych, od 1999 roku uzupełniono ją o liczbę uczestników. Czasami podawano rodzaj szkoły lub klasy, które zapraszano na lekcje, innym razem tematy lub zagadnienia realizowane z uczniami.

Zajęcia edukacyjne w sprawozdaniach po raz pierwszy odnotowano w 1980 roku – był to wywiad, którego udzielono uczniom klas VIII, opowiadając o pracach związanych z biblioteką w ramach preorientacji zawodowej30Sprawozdanie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie – Filia w Nowej Hucie za rok 1980.. Pierwszą tradycyjną lekcję biblioteczną dla uczniów szkoły podstawowej na temat katalogów przeprowadzono w 1985 roku31Sprawozdanie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie – Filii w Nowej Hucie za rok 1985., kolejne dwie – w 1986 roku. W 1990 roku również odbyły się dwie lekcje: w jednej z nich uczestniczyli słuchacze Medycznego Studium Zawodowego, w drugiej („Katalogi biblioteczne jako źródło informacji”) uczniowie VIII klasy Szkoły Podstawowej nr 76 w Krakowie32Sprawozdanie miesięczne Filii w Nowej Hucie za styczeń–grudzień 1990.. Najwięcej lekcji przeprowadzono w latach 1992–1993. W pierwszym z wymienionych lat było ich dziewięć. Przygotowano je z myślą o uczniach szkół podstawowych, średnich oraz słuchaczach Szkoły Pożarnictwa. Wśród realizowanych tematów znalazły się między innymi: „Czasopiśmiennictwo pedagogiczne” oraz zapoznanie aktywu bibliotecznego z nowohuckich szkół podstawowych z działalnością i sposobem korzystania z biblioteki ­ pedagogicznej33 Sprawozdanie miesięczne Filii w Nowej Hucie za styczeń–grudzień 1992.. W 1993 roku odnotowano 13 lekcji dla uczniów szkół podstawowych, liceum ogólnokształcącego, technikum i zasadniczej szkoły budowlanej. Bibliotekarze omawiali takie tematy, jak źródła informacji w bibliotece, zasady korzystania z biblioteki pedagogicznej, ze zbiorów ciągłych, z katalogów i kartoteki zagadnieniowej oraz z katalogu alfabetycznego i rzeczowego, a także wypełnienia rewersów i zamówień34Sprawozdanie miesięczne Filii w Nowej Hucie za styczeń–grudzień 1993.. W okresie późniejszym zdarzały się lata, kiedy takich zajęć nie prowadzono w ogóle (1996–1998, 2000, 2003–2006, 2008, 2010, 2012). W pozostałych niewymienionych powyżej latach z okresu 1994–2018 ich liczba wahała się między 1 a 54 – zauważalny wzrost ich liczby widoczny jest zwłaszcza w ostatnich latach działalności Filii. Tematy, podobnie jak we wcześniejszym okresie, obejmowały informacje na temat działalności biblioteki pedagogicznej, zasady korzystania z katalogu alfabetycznego, rzeczowego i kartoteki zagadnieniowej, ponadto w 2012 roku, z okazji Tygodnia Bibliotek, pojawiła się propozycja zajęć dla dzieci z Klubu Wersalik „Korczak w oczach dziecka”, rok później – „Bliżej Tuwima”, a od 2015 roku cyklu „Czytam sobie w bibliotece”. W 2018 roku oferta edukacyjna kierowana była głównie do wychowanków przedszkoli i uczniów młodszych klas szkoły podstawowej. Biblioteka kontynuowała spotkania w ramach cyklu zajęć dla dzieci z przedszkoli „Czytam sobie w bibliotece – biblioteczne spotkania z książką” mające na celu przyzwyczajenie dzieci do aktywnego słuchania i zachęcenie do czytania. Wśród proponowanych tematów znalazły się między innymi: „Kocie opowieści”35Wszystkie informacje uzyskane od kierownika Filii mgr Aldony Kruk. Oferta zajęć znajduje się na stronie głównej PBW w Krakowie pod adresem: https://www.pbw.edu.pl/. Scenariusz zajęć na podstawie książki Marcina Barana Kłopoty z mlekiem dla kota, Warszawa 2013., „Kosmiczna przygoda”36Scenariusz zajęć na podstawie książki Wojciecha Widłaka Marta i Ufoludek, Warszawa 2014., „W krainie legend”37Scenariusz zajęć na podstawie książki Wojciecha Widłaka O smoku spod Wawelu, Warszawa 2016., „Z wizytą u dinozaurów”38Scenariusz zajęć na podstawie książki Joanny Jagiełło Oko w oko z diplodokiem, Warszawa 2013., „Mój przyjaciel pies”39Scenariusz zajęć na podstawie książki Rafała Witka Dobry pies, Warszawa 2017., „Fantastyczny sposób na nudę”40Scenariusz zajęć na podstawie książki Rafała Witka Walizka pana Hanumana, Warszawa 2013., „Podróże małe i duże”41Scenariusz zajęć na podstawie książki Rafała Witka Maja na tropie jaja, Warszawa 2014., „Mali architekci wielkiej Nowej Huty”42Scenariusz zajęć na podstawie książki Natalii Fiedorczuk-Cieślak Koronkowa parasolka z Gdyni, Warszawa 2018.. Cykl 12 spotkań realizowany jest w ciągu dwóch lat. Zajęcia odbywają się raz w miesiącu w czterech przedszkolach.

Inne formy pracy z czytelnikiem, takie jak spotkania autorskie, gry, wernisaże, akcje, zostały wprowadzone do biblioteki dopiero w 2009 roku. W PBW – Filii w Nowej Hucie studenci kierunku informacja naukowa i bibliotekoznawstwo Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, pod kierunkiem dr Urszuli Lisowskiej-Kożuch, zaprosili uczniów klas „0” na zrealizowane według własnego scenariusza przedstawienie zatytułowane Zapomniane bajki. W tymże roku dorosłym użytkownikom placówki zaproponowano udział w akcji „Podziel się książką, z której wyrosłeś”, którą ponawiano w kolejnych dwóch latach. W 2011 roku nawiązano współpracę z Domem Seniora (dla podopiecznych DS zorganizowano warsztaty orgiami, wernisaż i wystawę ich prac). W 2013 roku podopieczni SALTROM malowali graffiti związane z książką na tarasie biblioteki; dwa lata później na spotkanie autorskie zaproszono Hannę Sokołowską, autorkę książek Kosa, czyli ballada kryminalna o Nowej Hucie oraz Koty, czyli złap mnie w Nowej Hucie. Kolejne spotkania autorskie odbyły się w 2016 roku, zaproszono na nie Annę Wicher i Danutę Zawadzką, autorki książek dla dzieci. W tymże roku zorganizowano zajęcia z grą planszową Catan, w której wzięli udział uczniowie z pobliskiego internatu oraz, we współpracy z Zespołem Szkół Budowlanych PBP „Chemobudowa Kraków” i z pomocą studentów kierunku informacja naukowa i bibliotekoznawstwo Uniwersytetu Pedagogicznego, międzyszkolną grę literacką „Turniej magiczny” (na podstawie książki Joanne K. Rowling Harry Potter i kamień filozoficzny), przygotowaną dla uczniów Gimnazjum nr 42, Gimnazjum im. Królowej Apostołów i Zespołu Szkół Budowlanych PBP „Chemobudowa Kraków”. Ostatnie wydarzenie tego typu miało miejsce w 2018 roku – a była nim gra miejska „A kuku, Panie Generale”, przygotowana we współpracy z Zespołem Szkół Elektrycznych nr 2 w Krakowie, z pomocą pracowników PBW w Krakowie oraz Filii w Miechowie i Proszowicach.

W 2018 roku nawiązano również współpracę z Zespołem Szkół Specjalnych nr 4 w Krakowie, w ramach której w bibliotece zaczęto realizować roczną praktykę dla wychowanków szkoły. Pięcioro uczniów podczas comiesięcznych spotkań zapoznało się z wybranymi aspektami pracy w bibliotece, z zaangażowaniem podchodząc do wykonywania wyznaczonych im zadań.

W zasadzie od początku istnienia placówki starano się w niej prezentować różnorodne wystawy i wystawki. O pierwszej z nich zatytułowanej Mikołaj Kopernik informowano w sprawozdaniu za 1973 rok43[Dzielnicowa Biblioteka Pedagogiczna w Nowej Hucie] Sprawozdanie miesięczne. Rok 1973.. Kolejne ekspozycje zorganizowano w każdym z omawianych lat, z wyjątkiem okresów 1971–1972, 1974–1975 i 1991. Ich liczba wahała się między 1 a 39 (w 1985 roku). Najwięcej wystaw odnotowano (poza wymienionym już 1985 rokiem) w 1986 roku – 25, w 1990 było ich 14, w 1995 – 13, a w latach 1996, 2012–2015 – po 12 (szczegółowe dane zebrano w tabeli 4).

Tematyka ekspozycji była zróżnicowana. Wiele z nich stanowiły wystawy nowości oraz książek otrzymanych w darze, ekspozycje przygotowane z okazji konferencji metodycznych, wystawy rocznicowe, związane urodzinami lub rocznicami śmierci sławnych Polaków oraz kolejnymi rocznicami ważnych wydarzeń historycznych, między innymi odzyskania niepodległości, powstania listopadowego. Były też ekspozycje tematyczne poświęcone szeroko pojętej pedagogice: wychowaniu, edukacji i zagrożeniom, podejmujące między innymi zagadnienia związane z Krakowem, świętami, zwyczajami i obrzędami, sztuką. Materiały prezentowano również w cyklach, na przykład w latach 2005–2007 urządzano ekspozycje pod hasłem „Klub Europejski”, na których przedstawiano różne kraje; nieco później czytelnicy mogli śledzić wystawy z cyklu: „Osoby specjalnej troski wokół nas” (2011–2012), „Wybitni pedagodzy” (2012–2013), „Współczesne zagrożenia dzieci i młodzieży” (2013–2014), „Terapie” (2014–2015), a w latach 2015–2016 cykl wystaw miesięcznych pod nazwą „Pedagogika”.

Pracownicy Filii nie organizowali zbyt wielu konkursów. Pierwszy z nich „Co kryje się w szafie”, związany z prezentowaną w Filii wystawą na temat lektury Clive’a S. Lewisa Lew, czarownica i stara szafa, zorganizowali studenci Uniwersytetu Pedagogicznego w 2009 roku. Do rywalizacji zaprosili uczniów klas IV–VI z czterech szkół podstawowych działających na terenie Nowej Huty. W 2016 roku pracownicy PBW – Filii w Nowej Hucie przeprowadzili trzy konkursy: konkurs plastyczny „Moja ulubiona książka” dla uczniów klas I–VI i gimnazjum (zorganizowany we współpracy z Gimnazjum nr 48 w Krakowie), konkurs „Harry Potter” dla dzieci z klas I–III Szkoły Podstawowej nr 129 oraz międzyfilialny konkurs plastyczny „Sienkiewicz baśniami malowany”, ­ przeznaczony dla uczniów klas IV–VI szkół podstawowych. W następnym roku zaproponowano dwa tego typu zmagania. Były to konkursy związane z obchodami Roku Rzeki Wisły. Pierwszy z nich (plastyczny) pod nazwą „Nadwiślański krajobraz” skierowany został do wychowanków przedszkoli, drugi – plastyczno-literacki, zatytułowany „Laurka dla Wisły” – do uczniów klas I–III szkół podstawowych. Oba konkursy zrealizowano we współpracy z PBW – Filią w Miechowie i Filią w Proszowicach. W 2018 roku wspólnie z wyżej wymienionymi Filiami PBW w Krakowie oraz Filią w Suchej Beskidzkiej przeprowadzono kolejny międzyfilialny konkurs pod hasłem „Ta, co nie zginęła…” na wiersz o tematyce patriotycznej, nawiązujący do 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

Realizacja projektu „70 lat Nowej Huty”44Por. artykuł: A. Kruk, U. Lisowska-Kożuch, 70 lat Nowej Huty, „Hejnał Oświatowy” 2019, nr 8–9, s. 34–35.

Rok 2019 upływa pod znakiem obchodów związanych z 70. rocznicą powstania najmłodszej dzielnicy Krakowa – Nowej Huty. W jubileusz zaangażowało się wiele instytucji i placówek. Jedną z nich jest PBW w Krakowie – Filia w Nowej Hucie, która przygotowała projekt skierowany do nowohuckich szkół zatytułowany „70 lat Nowej Huty”. Organizowane w ramach współpracy z bibliotekami szkolnymi działania (warsztaty, konkursy, zajęcia edukacyjne, wystawy) miały na celu przede wszystkim kształtowanie postaw patriotycznych uczniów w odniesieniu do dziedzictwa kulturowego dzielnicy, wzbogacenie wiedzy o niej, a także wzbudzenie zainteresowania Nową Hutą wśród osób niebędących jej mieszkańcami. Dla autorek projektu, Aldony Kruk i Urszuli Lisowskiej-Kożuch, ważne było również promowanie nowych technologii w nauczaniu, sięganie po mniej znane, ale interesujące formy pracy oraz rozwijanie współpracy z nauczycielami bibliotekarzami poprzez realizację wspólnego projektu edukacyjnego.

Na pierwszą część projektu złożyły się warsztaty dla nauczycieli z tworzenia lap­booków oraz grafiki, spotkanie uczniów z przewodnikiem, panią Martą Włodarczyk, na temat Nowej Huty, przygotowanie zajęć zatytułowanych „Mali architekci wielkiej Nowej Huty”, które dedykowano grupom przedszkolnym, a także dwa konkursy.

Finał konkursów „Z Nową Hutą w tle” oraz „Nowa Huta ukryta w lapbookach” – dzięki uprzejmości Ośrodka Kultury im. C.K. Norwida

Finał konkursów „Z Nową Hutą w tle” oraz „Nowa Huta ukryta w lapbookach” – dzięki uprzejmości Ośrodka Kultury im. C.K. Norwida

Wspomniane warsztaty z tworzenia lapbooków odbyły się 5 grudnia 2018 roku w siedzibie Filii, a wzięło w nich udział 14 nauczycieli bibliotekarzy. Kolejne szkolenie, zatytułowane „Grafika dla laika”, zorganizowano 13 lutego tego roku, uczestniczyło w nich osiem osób. Podczas tego spotkania nauczyciele zapoznali się z aplikacjami WordArt Cloud, Pixlr, Piktochart. Oba szkolenia prowadzili pracownicy Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie. Nieco później, bo 20 lutego, pracownice Filii, Aldona Kruk i Urszula Lisowska-Kożuch, zorganizowały warsztaty dla uczniów klas V–VI należących do Dyskusyjnego Klubu Książki w Szkole Podstawowej nr 126 w Krakowie. Siedem uczennic z wielkim zaangażowaniem podeszło do pierwszych prób stworzenia własnego lapbooka.

Aby przybliżyć młodszym mieszkańcom historię dzielnicy, w której mieszkają, na spotkanie z przewodnikiem, panią Martą Włodarczyk, zaproszono uczniów klasy III Szkoły Podstawowej nr 37. Zajęcia prowadzone były w formie pogadanki na temat historii Nowej Huty, urozmaiconej pokazem starych zdjęć dzielnicy. Dzieci aktywnie uczestniczyły w rozmowie. W drugiej części spotkania uczniowie zaznaczali na planie Nowej Huty znane sobie miejsca, takie jak szkoła, domy kultury, parki i zalew. Na końcu przedstawiły swoją wizję dzielnicy. W prezentowanej formie edukacyjnej, zorganizowanej przez kolejnego pracownika Filii, Joannę Poniatowską, udział wzięło 17 osób.

Zainteresowane Nową Hutą grupy przedszkolne mogły wziąć udział w zajęciach edukacyjnych proponowanych pod hasłem „Mali architekci wielkiej Nowej Huty” przez kierownika placówki Aldonę Kruk. Inspiracją do nich stała się książka Natalii Fiedorczuk-Cieślak Koronkowa parasolka z Gdyni. Opowieść o mieście z serii „Czytam sobie z kotylionem”. Autorka scenariusza w grudniu 2018 roku wzięła udział w ogólnopolskim konkursie „Czytam sobie w bibliotece. Moje miejsce – moja wolność!” organizowanym przez serwis www.biblioteki.org przy współpracy z Fundacją Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego oraz wydawnictwem Egmont. Konkurs ogłoszono z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, a Aldona Kruk znalazła się wśród jego laureatów45Więcej informacji na ten temat: Pracownik naszej Filii w Nowej Hucie wśród laureatów ogólnopolskiego konkursu!, https://www.pbw.edu.pl/wydarzenia/1242-pracownik-naszej-filii-w-nowej-hucie-wsrod-laureatow-ogolnopolskiego-konkursu (dostęp: 02.08.2019)..

Najważniejszym elementem pierwszej części projektu była jednak realizacja dwóch konkursów pozwalających na samodzielne pogłębienie wiedzy uczniów o najmłodszej dzielnicy Krakowa i kształcenie umiejętności wyszukiwania oraz selekcji informacji. Pierwszy pod nazwą „Nowa Huta ukryta w lapbookach” skierowany był do uczniów klas II–VI szkół podstawowych, drugi – „Z Nową Hutą w tle” (konkurs fotograficzny w formie sleeveface) – do nastolatków z klas VI–VIII szkół podstawowych i III klasy gimnazjum. Oba odbyły się w dwóch etapach: wewnątrzszkolnym i międzyszkolnym. Konkursy cieszyły się dużym zainteresowaniem. Do pierwszego w pierwszym etapie zgłosiło się aż 166 uczniów z 15 szkół; do etapu drugiego zakwalifikowano 67 prac. W drugim konkursie wzięło udział 28 uczniów z siedmiu szkół, do kolejnego etapu wybrano 22 prace. Rozstrzygniecie obu konkursów nastąpiło 8 maja. Jury konkursu w składzie: Joanna Styryska-Gałażyn (malarka, graficzna, ilustratorka), Anna Gotfryd-Kolecka, Barbara Habieda (Ośrodek Kultury im. C.K. Norwida), Marzena Sula-Matuszkiewicz i Małgorzata Stachurska (PBW w Krakowie) przyznało 14 nagród głównych i 30 wyróżnień. Uroczyste rozdanie nagród odbyło się 15 maja 2019 roku w Ośrodku Kultury im. C.K. Norwida. Nagrody zostały zakupione dzięki wsparciu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego, Urzędu Miasta Krakowa, Rady Dzielnicy XIV Czyżyny, Rady Dzielnicy XV Mistrzejowice, Rady Dzielnicy XVI Bieńczyce, Rady Dzielnicy XVII Wzgórza Krzesławickie, Rady Dzielnicy XVIII Nowa Huta. Oprócz nagród rzeczowych każdy z uczestników otrzymał pamiątkowy dyplom, a twórcy sleeveface także plakat zaprojektowany i wykonany przez piszącą te słowa46Więcej na ten temat: Finał konkursów „Nowa Huta ukryta w lapbookach” i „Z Nową Hutą w tle” – fotorelacja, https://www.pbw.edu.pl/wydarzenia/1314-final-konkursow-nowa-huta-ukryta-w-lapbookach-i-z-nowa-huta-w-tle-fotorelacja (dostęp: 02.08.2019)..

Nagrodzone prace można było oglądać od czerwca do września 2019 roku na wystawie O Nowej to Hucie prac kilka… 70 lat Nowej Huty zorganizowanej w budynku głównym PBW w Krakowie przy alei Focha 3947Więcej na ten temat: Wystawa pokonkursowych prac uczniów w ramach projektu „70 lat Nowej Huty”, https://www.pbw.edu.pl/wydarzenia/1327-wystawa-pokonkursowych-prac-uczniow-w-ramach-projektu-70-lat-nowej-huty (dostęp: 02.08.2019)..

Należy wspomnieć, że przy realizacji pierwszej części projektu z PBW – Filią w Nowej Hucie współpracowały: Pracownia Dziedzictwa i Tożsamości Nowej Huty Ośrodka Kultury im. C.K. Norwida, Fundacja Faktor Kultura oraz zaprzyjaźnione szkoły: Szkoła Podstawowa nr 52, Szkoła Podstawowa nr 82, Szkoła Podstawowa nr 85, Szkoła Podstawowa nr 89, Szkoła Podstawowa nr 126, Szkoła Podstawowa nr 129, Zespół Szkół Specjalnych nr 6 i Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 14.

Finał konkursów „Z Nową Hutą w tle” oraz „Nowa Huta ukryta w lapbookach” – dzięki uprzejmości Ośrodka Kultury im. C.K. Norwida

Finał konkursów „Z Nową Hutą w tle” oraz „Nowa Huta ukryta w lapbookach” – dzięki uprzejmości Ośrodka Kultury im. C.K. Norwida

Dopełnieniem pierwszej części projektu była wystawa O Nowej to Hucie prac kilka… 70 lat Nowej Huty, która została przygotowana w siedzibie Filii na os. Kościuszkowskim 2a dzięki pomocy i życzliwości Jerzego Kujawskiego „Szpinaka” z Chałupy „U Szpinaka”, Muzeum Historycznego w Krakowie – oddziału Dzieje Nowej Huty oraz Instytutu Pamięci Narodowej – Biura Edukacji Narodowej, od których wypożyczono eksponaty lub które przekazały placówce książki związane tematycznie z dzielnicą.

Projekt będzie kontynuowany od września bieżącego roku. Druga jego część adresowana jest do uczniów szkół ponadpodstawowych. W jej ramach przewidziane zostały warsztaty dla nauczycieli z zakresu korzystania z dostępnych online narzędzi graficznych oraz przeznaczony da uczniów konkurs na wykonanie infografiki o Nowej Hucie. Prace będące efektem konkursu zostaną zaprezentowane na wystawie w PBW – Filii w Nowej Hucie.

Podsumowanie

Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Krakowie – Filia w Nowej Hucie służy mieszkańcom najmłodszej dzielnicy naszego miasta od 1971 roku. Ze względu na swoje zadania prowadzi działalność na rzecz oświaty i wychowania, wspiera proces kształcenia i doskonalenia nauczycieli, wspiera działalność szkół, w tym bibliotek szkolnych oraz innych placówek. Służy nie tylko nauczycielom, ale także osobom przygotowującym się do zawodu, studentom, uczniom oraz wszystkim innym zainteresowanym dokształcaniem się i samokształceniem. Jej działalność, gromadzone zbiory i oferowane usługi są wysoko cenione przez użytkowników. Pracownicy zawsze mają na względzie potrzeby i oczekiwania swoich czytelników i w miarę możliwości kadrowych i finansowych starają się reagować na nie na bieżąco48Zob. U. Lisowska-Kożuch, Kim jesteś Użytkowniku… i co możemy dla Ciebie zrobić? Czytelnik/użytkownik Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie – Filii w Nowej Hucie. Referat wygłoszony 6 czerwca 2019 roku podczas IV Ogólnopolskiego Forum Bibliotek Pedagogicznych organizowanego przez Pedagogiczną Bibliotekę Wojewódzką w Krakowie [artykuł w druku].. Biorą również pod uwagę wszelkie badania i ewaluacje prowadzone w bibliotece macierzystej. Przeprowadzona w roku szkolnym 2017/2018 ewaluacja wewnętrzna PBW w Krakowie pozwoliła na wskazanie obszarów do tej pory rzadziej wykorzystywanych, które powinny się stać przedmiotem szczególnej uwagi w przyszłych działaniach placówki. Należała do nich między innymi edukacja regionalna. Miejmy nadzieję, że realizacja opisanego powyżej projektu stanie się jednym z liczących się kroków podejmowanych we wspomnianym obszarze działalności instytucji.

Aneks

Tabela 1. Liczba etatów w PBW w Krakowie – Filii w Nowej Hucie w latach 1971–2018. Opracowanie własne na podstawie sprawozdań Dzielnicowej Biblioteki Pedagogicznej w Nowej Hucie za lata 1972–1975, sprawozdań Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie Filii w Nowej Hucie za lata 1976–1998 oraz K-b-6 Roczne. Sprawozdanie jednostkowe zbiorcze w zakresie bibliotek pedagogicznych za lata 1971–1975, K-b5 Roczne. Sprawozdanie jednostkowe zbiorcze w zakresie bibliotek pedagogicznych za rok 1976, K-b4 Roczne. Sprawozdanie jednostkowe zbiorcze w zakresie bibliotek pedagogicznych za rok 1977; K-04 Sprawozdanie biblioteki: naukowej, fachowej, fachowo-beletrystycznej, pedagogicznej, towarzystwa naukowego, ośrodka informacji naukowej, technicznej i ekonomicznej w roku 1999, Z-01 Sprawozdanie o stanie zatrudnienia w 1992 r., w 1990 r., w 1989 r., Z-01 Roczne sprawozdanie o stanie i ruchu zatrudnionych za rok 1988, 1987, 1986, 1985, 1984, 1982
Rok Kadra
2018 3 etaty pedagogiczne, 1 pracownik obsługi na ½ etatu
2017 3 etaty pedagogiczne, 1 pracownik obsługi na ½ etatu
2016 3 etaty pedagogiczne, 1 pracownik obsługi na ½ etatu
2015 3 etaty pedagogiczne, 1 pracownik obsługi na ½ etatu
2014 3 etaty pedagogiczne, 1 pracownik obsługi na ½ etatu
2013 3 etaty pedagogiczne, 1 pracownik obsługi na ½ etatu
2012 3 etaty pedagogiczne, 1 pracownik obsługi na ½ etatu
2011 3 etaty pedagogiczne, w tym 2 osoby pełnozatrudnione, 1 pracownik obsługi na ½ etatu
2010 3 etaty pedagogiczne, w tym 2 osoby pełnozatrudnione, 1 pracownik obsługi na ½ etatu
2009 3 etaty pedagogiczne, 1 pracownik obsługi na ½ etatu
2008 3 etaty pedagogiczne, 1 pracownik obsługi na ½ etatu
2007 3 etaty pedagogiczne, 1 pracownik obsługi na ½ etatu
2006 3 etaty pedagogiczne, 1 pracownik obsługi na ½ etatu
2005 3 etaty pedagogiczne, 1 pracownik obsługi na ½ etatu
2004 3 etaty pedagogiczne, 1 etat obsługi
2003 3 etaty pedagogiczne, 1 etat obsługi
2002 3 etaty pedagogiczne, 1 etat obsługi
2001 3 etaty pedagogiczne, 1 etat obsługi
2000 3 etaty pedagogiczne, 1 etat obsługi
1999 3 etaty pedagogiczne, 1 etat obsługi
1998 3 etaty pedagogiczne, 1 etat obsługi
1997 3 etaty pedagogiczne, 1 etat obsługi
1996 4 etaty pedagogiczne do 31 listopada, 3 etaty pedagogiczne od grudnia, 1 etat obsługi
1995 5 etatów pedagogicznych (zatrudnionych w ciągu roku 6 osób), do czerwca 2 etaty obsługi, następnie 1 etat obsługi
1994 5 etatów pedagogicznych (zatrudnionych w ciągu roku 7 osób), 2 etaty obsługi
1993 5 etatów pedagogicznych (zatrudnionych w ciągu roku 7 osób), 2 etaty obsługi
1992 5 etatów pedagogicznych (zatrudnionych w ciągu roku 7 osób), 2 etaty obsługi
1991 4 etaty pedagogiczne, 2 etaty obsługi
1990 5 etatów, w tym 4 osoby pełnozatrudnione
1989 5 etatów pedagogicznych, w tym 4 osoby pełnozatrudnione
1988 5 etatów pedagogicznych (zatrudnionych w ciągu roku 6 osób), ¾ etatu obsługi
1987 5 etatów pedagogicznych (zatrudnionych w ciągu roku 7 osób), ¾ etatu obsługi
1986 5 etatów pedagogicznych
1985 6 etatów pedagogicznych (zatrudnionych w ciągu roku 8 osób)
1984 4 etaty pedagogiczne (zatrudnionych w ciągu roku 7 osób)
1983 4 etaty pedagogiczne (zatrudnionych w ciągu roku 5 osób, w tym jedna na ½ etatu), 1 pracownik administracyjno-obsługowy
1982 4 etaty pedagogiczne
1981–1971 w sprawozdaniach tylko informacje o pracownikach działalności podstawowej
1981 4 etaty, w tym 2 osoby w pełnym wymiarze godzin, 2 w niepełnym wymiarze godzin (zatrudnionych w ciągu roku 6 osób)
1980 4 etaty, w tym 2 osoby w pełnym wymiarze godzin, 2 w niepełnym wymiarze
1979 2 i ½ etatu, w tym 2 osoby w pełnym wymiarze godzin, 1 w niepełnym wymiarze (18 godzin)
1978 2 i ½etatu, w tym 2 osoby w pełnym wymiarze godzin, 1 w niepełnym wymiarze (18 godzin)
1977 4 osoby łącznie, w tym 2 osoby w pełnym wymiarze godzin, 2 w niepełnym wymiarze (18 i 10 godzin)
1976 4 osoby łącznie, w tym 2 osoby w pełnym wymiarze godzin, 2 w niepełnym wymiarze
1975 4 osoby łącznie, w tym 2 osoby w pełnym wymiarze godzin, 2 w niepełnym wymiarze (4 i 18 godzin)
1974 3 osoby łącznie, w tym 2 osoby w pełnym wymiarze godzin, 1 w niepełnym wymiarze (6 godzin)
1973 3 osoby łącznie, w tym 1osoba w pełnym wymiarze godzin, 2 w niepełnym wymiarze (6 i 9 godzin)
1972 4 osoby łącznie, w tym 1 osoba w pełnym wymiarze godzin, 3 w niepełnym wymiarze (9 godzin tygodniowo)
1971 1 osoba z działalności podstawowej
Tabela 2. Liczba książek wypożyczonych na zewnątrz oraz wykorzystanych na miejscu w PBW w Krakowie – Filii w Nowej Hucie w latach 1971–2018. Opracowano na podstawie sprawozdań GUS, sprawozdań statystycznych za poszczególne lata oraz rejestru Czytelnia – wypożyczenia i odwiedziny za lata 1985–2018
Rok Liczba książek wypożyczonych na zewnątrz Liczba książek wykorzystanych na miejscu
2018 5219 2296
2017 5784 2309
2016 6278 2327
2015 6941 3221
2014 8119 5124
2013 8900 4618
2012 8939 5149
2011 11 372 5354
2010 12 183 5343
2009 13 549 5454
2008 12 731 3168
2007 9350 2202
2006 10 886 2406
2005 12 888 2593
2004 12 140 2077
2003 13 712 2222
2002 15 162 2405
2001 15 051 2213
2000 13 514 2056
1999 14 275 1697
1998 16 249 1509
1997 17 406 1026
1996 16 415 761
1995 14 789 658
1994 13 752 372
1993 12 232 510
1992 9600 240
1991
1990 9362 346
1989 6972 351
1988 6848 576
1987 5287 202
1986 3648 225
1985 6423 392
1984 5484 135
1983 7251 522
1982 3166 725
1981 8635 brak danych
1980 9438 261
1979 7975 64
1978 10 437 179
1977 10 961 brak danych
1976 7106 360
1975 3761 186
1974 2755 105
1973 1300 brak danych
1972 742 brak danych
1971 42 brak danych
Tabela 3. Tematyka wystaw i wystawek organizowanych w PBW w Krakowie – Filii w Nowej Hucie w latach 1971–2018. Opracowano na podstawie: [Dzielnicowa Biblioteka Pedagogiczna w Nowej Hucie] Sprawozdanie miesięczne. Rok 1972, 1973, 1974, 1975, 1976, [Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Krakowie – Filia w Nowej Hucie] Sprawozdanie miesięczne. Rok 1977, 1978, 1979, 1980, 1981, 1982, 1983, 1984, Sprawozdanie miesięczne Filii w Nowej Hucie za styczeń–grudzień 1985–1990, 1992–2010; Sprawozdanie Dzielnicowej Biblioteki Pedagogicznej w Nowej Hucie, os. Handlowe 4, za rok 1975 oraz sprawozdań opisowych i statystycznych z lat 2004–2018.
Rok Liczba Wystawy i wystawki – tematy, tematyka
2018 4
  • Kulinarne podróże – wystawa prac pokonkursowych wychowanków Zespołu Szkół Specjalnych nr 6 w Krakowie
  • Współczesna rodzina
  • Zakładki książkowe
  • Wystawa poświęcona Zbigniewowi Herbertowi
2017 4
  • Józef Konrad Korzeniowski
  • Czas wolny dzieci i młodzieży
  • Nadwiślański krajobraz
  • Laurka dla Wisły
2016 9
  • Henryk Sienkiewicz
  • Sienkiewicz baśniami malowany
  • Wychowanie w rodzinie
  • Moja ulubiona książka z dzieciństwa
  • Harry Potter
  • Cykl „Pedagogika”: Pedagogika pracy; Pedagogika przedszkolna; Pedagogika wczesnoszkolna; Pedagogika dorosłych
2015 12
  • Jan Długosz
  • Współczesne rodziny
  • Znalezione w książkach
  • Cykl wystaw miesięcznych „Pedagogika”: Pedagogika ogólna; Pedagogika społeczna; Pedagogika opiekuńcza; Pedagogika specjalna
  • Cykl „Terapie”: Muzykoterapia; Terapia zajęciowa; Teatroterapia; Kinezjologia edukacyjna; Socjoterapia; Inne terapie pedagogiczne
2014 12
  • Rok Oskara Kolberga
  • Stare druki w zbiorach biblioteki
  • Biblioterapia w pracy z czytelnikiem
  • Cykl: „Współczesne zagrożenia dzieci i młodzieży”: Alkoholizm dzieci i młodzieży; Agresja i przemoc wśród dzieci i młodzieży; Zagrożenia okresu dorastania; Przestępczość dzieci i młodzieży; Subkultury
  • Cykl wystaw: „Terapie”: Terapia pedagogiczna; Zooterapia; Psychoterapia, Arteterapia
2013 12
  • 150. rocznica wybuchu powstania styczniowego
  • Przemoc w rodzinie
  • Wystawa o Tuwimie
  • Cykl wybitni pedagodzy: Maria Łopatkowa; Maria Grzegorzewska; Marta Bogdanowicz; Celestyn Freinet; Stanisław Szyman
  • Cykl: „Współczesne zagrożenia dzieci i młodzieży”: Zagrożenia dzieci i młodzieży; Sekty; Przemoc seksualna; Zagrożenia w internecie
2012 12
  • Rok Janusza Korczaka
  • Osoby starsze – Europejski Rok Aktywności Osób Starszych
  • Ekologia
  • Przemoc w rodzinie
  • Cykl wystaw miesięcznych „Osoby specjalnej troski wokół nas”: Niepełnosprawni intelektualnie; Narkomania; Depresja; Zespół Downa
  • Cykl „Wybitni pedagodzy”: Marian Falski; Maria Montessori, Aleksander Kamiński, Weronika Sherborne
2011 8
  • Rok Czesława Miłosza
  • Sztuka Japonii
  • Starych maszyn czar – wystawa z okazji Tygodnia Bibliotek
  • Czasopisma pedagogiczne w bibliotece
  • Cykl wystaw miesięcznych „Osoby specjalnej troski wokół nas”: Schizofrenia; Osoby starsze; Niewidomi; Autyzm
2010 3
  • „Chopin – droga do sławy”
  • Dziecko niepełnosprawne
  • Od książki tradycyjnej do e-booków
2009 2
  • Nowa Huta wczoraj i dziś
  • Co kryje się w szafie (lektura: Lew, czarownica i stara szafa)
2008 1
  • Kraków – światowe dziedzictwo kultury
2007 6
  • Gabriela Zapolska – 150. rocznica urodzin
  • Ryszard Kapuściński, mistrz reportażu
  • Klub Europejski – Niemcy
  • Nowa Huta wczoraj i dziś
  • Film i jego historia
  • Nowości pedagogiczne
2006 5
  • Sławni ludzie w karykaturze Eryka Lipińskiego
  • Szlakiem wielkich ludzi, wydarzeń, zabytków kultury
  • Klub Europejski – Wielka Brytania: szkolnictwo, kultura, zwyczaje
  • Święta Bożego Narodzenia w Unii Europejskiej
  • Nowości pedagogiczne
2005 2
  • Konstanty Ildefons Gałczyński w 100. rocznicę urodzin
  • Klub Europejski. Włochy – szkolnictwo, biblioteki, kultura, natura, zwyczaje
2004 1
  • Wystawa prac zaliczeniowych studentów czwartego roku Edukacji Estetycznej Akademii Pedagogicznej w Krakowie
2003 2
  • Wystawa prac nadesłanych w ramach konkursu „Ekologia i żagle”
  • Nowości wydawnicze
2002 3
  • Twórczość Antoniego Słonimskiego
  • Maria Konopnicka
  • Bolesław Prus
2001 4
  • Twórczość Elizy Orzeszkowej
  • Twórczość Aleksandra Fredry
  • Twórczość Gabrieli Zapolskiej
  • Nowości pedagogiczne
2000 5
  • Rok 2000 rokiem Władysława Reymonta
  • Twórczość Jarosława Iwaszkiewicza
  • Twórczość Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej
  • Wystawa prac konkursowych uczniów krakowskich szkół na tematy ekologiczne
  • Nowości pedagogiczne
1999 5
  • Twórczość H. Sienkiewicza
  • Twórczość J. Słowackiego
  • Twórczość H. Chopina
  • Nowości pedagogiczne i psychologiczne (z zakupu)
  • Nowości pedagogiczne (z darów)
1998 5
  • Twórczość Adama Asnyka
  • 200. rocznica urodzin A. Mickiewicza
  • „Chciałam pisać porządne kryminały” – o twórczości Joanny Chmielewskiej
  • Multimedialne programy edukacyjne
  • Nowości pedagogiczne
1997 8
  • Malarstwo Wojciecha Kossaka
  • Działalność Janusza Korczaka
  • Józef Ignacy Kraszewski w 110. rocznicę śmierci
  • Dziecko niepełnosprawne
  • Telewizja a zachowanie uczniów
  • Choroby społeczne
  • Propozycje podręczników do nauczania początkowego (WSiP)
  • Ekologia i żagle – wystawa twórczości plastycznej dzieci
1996 12
  • Rok 1996 – rokiem Sienkiewicza
  • Władysław Tatarkiewicz – w 110. rocznicę urodzin
  • Nobel ’96 – o Wisławie Szymborskiej
  • Nauka w klasach łączonych
  • Drama – wychowanie przez działanie
  • Wychowywać – ale to nie takie proste
  • Nauczanie i wychowanie integracyjne
  • Autyzm – zagubienie w rzeczywistości
  • Dziecko – alkohol – narkotyki
  • Serie wydawnicze – Biblioteka Nauczyciela
  • Baśnie, legendy, mity różnych narodów świata
  • Spotkanie ze sztuką Krakowa
1995 13
  • Uczeń w szkole
  • Resocjalizacja
  • Frank i Lec
  • Stefan Żeromski
  • Książka popularnonaukowa jako uzupełnienie wiedzy
  • Nauka w klasach łączonych
  • 3 wystawy książek pochodzących z darów czytelniczych
  • 3 wystawy z nowości wydawniczych
  • 1 wystawa bez tytułu i informacji o jej tematyce
1994 8
  • Słowniki i encyklopedie w edukacji szkolnej
  • Uzależnienie młodzieży od narkotyków, alkoholu i papierosów
  • Frywolitki, czyli przeczytane książki
  • 2 wystawy książek pochodzących z darów czytelniczych
  • wystawa z darów otrzymanych z WOM
  • 2 wystawy z nowości wydawniczych
1993 9
  • „Czy znasz te serie?”
  • Potrzeby psychiczne dziecka
  • Zagrożona młodzież
  • Wychowanie rozumne
  • Środki dydaktyczne i pedagogiczne
  • Podróże i przygody z książką
  • 3 wystawy z nowości wydawniczych
1992 6
  • Spotkanie ze sztuką Krakowa
  • Przeczytaj, Polonisto
  • Jan Matejko i jego malarstwo
  • Zima w górach
  • Międzynarodowy Dzień Teatru
  • Nowości wydawnicze
1991
1990 14
  • Serie biblioteczne
  • Dydaktyka
  • Wydawnictwa popularnonaukowe
  • Ochrona środowiska
  • Zabytki Krakowa
  • Sztuka Krakowa
  • O Krakowie
  • O książce
  • 6 wystaw książek z nowości pedagogicznych
1989 5
  • KEN
  • Zwyczaje i obrzędy ludowe
  • Z czasopism
  • 2 wystawy z nowości czytelniczych
1988 5
  • 3 wystawy książek z nowości pedagogicznych
  • 2 wystawki tematyczne (nie podano tematów)
1987 8
  • 2 wystawy przygotowane na konferencje metodyczne nauczycieli świetlic
  • 6 wystaw książek z nowości pedagogicznych
1986 25
  • 2 wystawy z nowości
  • 2 wystawy dla szkół (nie podano tematów)
  • 21 wystaw (nie podano tematów)
1985 39
  • Nie podano tematów
1984 5
  • O Krakowie
  • 4 wystawki organizowane w związku z konferencją biologów w SP nr 83: nowości pedagogiczne; realizacja programu nauczania; aktywizacja uczniów w procesie nauczania i wychowania; wystawka do lekcji pokazowej z biologii
1983 2
  • Wystawka nowości pedagogicznych
  • O Ludowym Wojsku Polskim
1982 2
  • „Praca pedagogiczna z czytelnikiem”
  • „Historia i rozwój bajki”
1981 2
  • Nie podano tematów
1980 3
  • Życie i twórczość Jarosława Iwaszkiewicza
  • Twórczość czarnoleska Jana Kochanowskiego
  • 150. rocznica powstania listopadowego
1979 1
  • Z okazji konferencji dla wychowawców przedszkoli w klubie ZNP
1978 3
  • 60-lecie odzyskania niepodległości Polski
  • 30-lecie powstania PZPR
  • Z okazji konferencji nauczycieli nauczania początkowego
1977 3
  • Z okazji Dni Oświaty
  • Na konferencję Rejonową Bibliotek Szkolnych z Nowej Huty
  • Na konferencję „Kultura czytelnicza”
1976 3
  • Z okazji Roku Bibliotek i Czytelnictwa
  • Z okazji rocznicy Stefana Żeromskiego
  • Z okazji olimpiady biologicznej na konferencję rejonową metodyków biologów
1975
1974
1973 1
  • „Mikołaj Kopernik”
1972
1971

STRESZCZENIE

Urszula Lisowska-Kożuch
Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Krakowie – Filia w Nowej Hucie i jej działalność na rzecz placówek oświatowych najmłodszej dzielnicy Krakowa

Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Krakowie – Filia w Nowej Hucie służy mieszkańcom najmłodszej dzielnicy naszego miasta od 1971 roku. Ze względu na swoje zadania prowadzi działalność na rzecz oświaty i wychowania, wspiera proces kształcenia i doskonalenia nauczycieli, wspiera działalność szkół, w tym bibliotek szkolnych oraz innych placówek. Służy nie tylko nauczycielom, ale także osobom przygotowującym się do zawodu, studentom, uczniom oraz wszystkim innym zainteresowanym dokształcaniem się i samokształceniem. Przeprowadzona w roku szkolnym 2017/2018 ewaluacja wewnętrzna Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie pozwoliła na wskazanie obszarów do tej pory rzadziej wykorzystywanych, które powinny stać się przedmiotem szczególnej uwagi w przyszłych działaniach placówki. Należała do nich między innymi edukacja regionalna. W związku z 70. rocznicą powstania Nowej Huty pracownicy PBW w Krakowie – Filii w Nowej Hucie przygotowali projekt pod nazwą „70 lat Nowej Huty” skierowany do szkół nowohuckich. Organizowane w ramach współpracy z bibliotekami szkolnymi działania (warsztaty, konkursy, zajęcia edukacyjne, wystawy) miały na celu przede wszystkim kształtowanie postaw patriotycznych uczniów w odniesieniu do dziedzictwa kulturowego dzielnicy, wzbogacenie wiedzy o niej, a także wzbudzenie zainteresowania Nową Hutą wśród osób niebędących jej mieszkańcami. Ważne było również promowanie nowych technologii w nauczaniu, sięganie po mniej znane, ale interesujące formy pracy oraz rozwijanie współpracy z nauczycielami-bibliotekarzami poprzez realizację wspólnego projektu edukacyjnego.

SŁOWA KLUCZE

Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Krakowie – Filia w Nowej Hucie; Nowa Huta; Projekt „70 lat Nowej Huty”

SUMMARY

Urszula Lisowska-Kożuch
Provincial Pedagogical Library in Krakow – Nowa Huta Branch49Hereinafter: PPL — Nowa Huta Branch and its Services for Educational Establishments of the Youngest District of Kraków

Provincial Pedagogical Library in Krakow – Nowa Huta Branch has been serving the residents of the youngest district of our city since 1971. Its tasks include services for schooling and education, support of the process of initial and in-service training of teachers, and support of schools, including school libraries and other establishments. It serves not only teachers, but also people in vocational training, students at all levels of education, and everyone interested in continuous training and self-education. The internal evaluation of the Provincial Pedagogical Library carried out in the 2017/2018 school year allowed pointing out to rarely used areas that should receive particular attention in future actions of the library. They include, among other things, regional education. In relation with the 70th anniversary of Nowa Huta, the employees of the PPL — Nowa Huta Branch prepared a project called “70 lat Nowej Huty” (70 years of Nowa Huta) for schools in the district. The objective of activities organised as part of cooperation with school libraries (workshops, contests, educational activities, exhibitions) was mainly to cultivate patriotism with regards to the district’s cultural heritage, enrich their knowledge about it, and raise interest in Nowa Huta in persons who do not live there. Promoting new technologies in teaching, using less known but interesting work methods, and developing cooperation with teachers/librarians through a common educational project were also important.

KEY WORDS

Provincial Pedagogical Library in Krakow — Nowa Huta Branch; Nowa Huta; „70 lat Nowej Huty” (70 years of Nowa Huta) project


BIBLIOGRAFIA

PBW

  1. Kronika Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie za 2010 r.

PBW – Filia w Nowej Hucie

  1. Księga inwentarzowa księgozbioru głównego za lata 1971–2018.
  2. Rejestr ubytków księgozbioru głównego za lata 1975–2018.
  3. Księga inwentarzowa zbiorów audiowizualnych z lat 1976–2018.
  4. Rejestr ubytków zbiorów audiowizualnych z lat 1980–2018.
  5. Rejestr czytelników za lata 1976, 1978–2018.
  6. [Rejestr] Czytelnia – wypożyczenia i odwiedziny za lata 1985–2018.
  7. Regulamin korzystania ze zbiorów i usług Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej im. Hugona Kołłątaja w Krakowie – Filii w Nowej Hucie, paragraf 2, Zasady korzystania ze zbiorów, punkt 6.

Sprawozdania dla GUS sporządzone w PBW – Filii w Nowej Hucie

  1. K-03 Sprawozdanie biblioteki za 2018, 2017, 2016, 2015, 2014, 2013, 2012, 2011 r.
  2. K-03 Sprawozdanie z biblioteki: publicznej, naukowej, fachowej/zakładowej, fachowo-beletrystycznej, pedagogicznej, towarzystwa naukowego, ośrodka informacji naukowej technicznej i ekonomicznej za 2010 rok.
  3. K-04 Sprawozdanie biblioteki: naukowej, fachowej, fachowo-beletrystycznej, pedagogicznej, towarzystwa naukowego, ośrodka informacji naukowej, technicznej i ekonomicznej za 2009, 2007 rok.
  4. K-04 Sprawozdanie biblioteki: naukowej, fachowej, fachowo-beletrystycznej, pedagogicznej, towarzystwa naukowego, ośrodka informacji naukowej, technicznej i ekonomicznej w roku 2005, 2003, 2001, 1999, 1997.
  5. K-04 Sprawozdanie biblioteki: naukowej, fachowej, zakładowej, pedagogicznej, towarzystwa naukowego, ośrodka inte za rok 1995, 1993, 1990.
  6. K-04 Roczne. Sprawozdanie z działalności biblioteki naukowej, biblioteki fachowej, biblioteki pedagogicznej, ośrodka inte za rok 1988.
  7. K-b3 Roczne. Sprawozdanie z działalności bibliotecznej i informacyjnej ­ biblioteki naukowej, biblioteki fachowej, biblioteki pedagogicznej, ośrodka inte za 1987, 1986, 1985, 1984, 1983 r.
  8. K-b3 Roczne. Sprawozdanie jednostkowe z działalności bibliotecznej i informacyjnej biblioteki naukowej, biblioteki fachowej, biblioteki pedagogicznej, ośrodka inte za 1980, 1979, 1978 r.
  9. K-b4 Roczne. Sprawozdanie jednostkowe, zbiorcze w zakresie bibliotek pedagogicznych za rok 1977.
  10. K-b5 /dawny K-b6/ Roczne. Sprawozdanie jednostkowe, zbiorcze w zakresie bibliotek pedagogicznych za rok 1976.
  11. K-b6 Roczne. Sprawozdanie jednostkowe, zbiorcze w zakresie bibliotek pedagogicznych za rok 1975, 1974, 1973, 1972, 1971.
  12. Z-01 Sprawozdanie o stanie zatrudnienia w 1992, 1990, 1989 r.
  13. Z-01 Roczne sprawozdanie o stanie i ruchu zatrudnionych za rok 1988, 1987, 1986, 1985, 1984, 1982.

Sprawozdania statystyczne sporządzane w PBW – Filii w Nowej Hucie

  1. Sprawozdanie statystyczne za 2018 rok Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie. Filia Nowa Huta.
  2. Sprawozdanie statystyczne za 2017 rok Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie. Filia Nowa Huta.
  3. Sprawozdanie statystyczne za 2016 rok Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie. Filia Nowa Huta.
  4. Sprawozdanie statystyczne za 2015 rok Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie. Filia Nowa Huta.
  5. Sprawozdanie statystyczne za 2014 rok Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie. Filia w Nowej Hucie.
  6. Sprawozdanie statystyczne za 2013 rok Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie. Filia w Nowej Hucie.
  7. Sprawozdanie statystyczne za 2012 rok Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie łącznie z Filiami (zawiera dane tylko z Filii).
  8. Sprawozdanie statystyczne za 2011 rok Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie. Filia Nowa Huta.
  9. Sprawozdanie statystyczne Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie. Filia w Krakowie – Nowej Hucie za rok 2009, 2008.
  10. Sprawozdanie statystyczne Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie i Filii za rok 2006, 2005 (zawiera dane tylko z Filii).
  11. Sprawozdanie statystyczne Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie i Filii za 2004 rok (zawiera dane tylko z Filii).

Sprawozdania statystyczne sporządzone w PBW

  1. Sprawozdanie statystyczne za 2010 rok Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie łącznie z Filiami.
  2. Sprawozdanie statystyczne za 2007 rok Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie łącznie z Filiami.
  3. Sprawozdanie statystyczne Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie i Filii za 2003, 2002, 2001, 2000 rok.

Sprawozdania opisowe sporządzone przez PBW – Filię w Nowej Hucie

  1. Sprawozdanie Filii Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie z siedzibą w Krakowie – Nowej Hucie za rok 2007, 2006.
  2. Sprawozdanie Filii Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie z siedzibą w Krakowie (Nowej Hucie) za rok 2005, 2004.
  3. Sprawozdanie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie – Filii w Nowej Hucie za rok 2001, 2000, 1999, 1998.
  4. Sprawozdanie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie – Filii w Nowej Hucie za 1997, 1996, 1995, 1994 rok.
  5. Sprawozdanie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie – Filii w Nowej Hucie za 1993, 1992 rok.
  6. Sprawozdanie z działalności Filii PBW w Nowej Hucie za rok 1991.
  7. Sprawozdanie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie – Filii w Nowej Hucie za rok 1988, 1987, 1986, 1985.
  8. Sprawozdanie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie – Filia w Nowej Hucie za rok 1984, 1983, 1982, 1981, 1980.
  9. Sprawozdanie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie – Filii w Nowej Hucie za rok 1979, 1978, 1977.
  10. Sprawozdanie Filii Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Nowej Hucie za rok 1976.
  11. Sprawozdanie Dzielnicowej Biblioteki Pedagogicznej w Nowej Hucie, os. Handlowe 4, za rok 1975, 1974, 1973.
  12. Sprawozdanie Dzieln. Biblioteki Pedagogicznej w Nowej Hucie, os. Handlowe 4 za rok 1972.

Sprawozdania miesięczne

  1. [Dzielnicowa Biblioteka Pedagogiczna w Nowej Hucie] Sprawozdanie miesięczne. Rok 1972, 1973, 1974, 1975, 1976.
  2. [Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Krakowie – Filia w Nowej Hucie] Sprawozdanie miesięczne. Rok 1977, 1978, 1979, 1980, 1981, 1982, 1983, 1984.
  3. Sprawozdanie miesięczne Filii w Nowej Hucie za styczeń–grudzień 1985–1990, 1992–2010.

Inne

  1. Liczba wypożyczeń i czytelników w bibliotekach pedagogicznych, stan na 31 grudnia 2018 roku (Nowa Huta).
  2. Liczba wypożyczeń i czytelników w bibliotekach pedagogicznych, stan na 31 grudnia 2017 roku (Nowa Huta).
  3. Liczba wypożyczeń i czytelników w bibliotekach pedagogicznych, stan na 31 grudnia 2016 roku (Nowa Huta).
  4. Liczba wypożyczeń i czytelników w bibliotekach pedagogicznych, stan na 31 grudnia 2015 roku (Nowa Huta).
  5. Liczba wypożyczeń i czytelników w bibliotekach pedagogicznych, stan na 31 grudnia 2014 roku (Nowa Huta).
  6. Liczba wypożyczeń i czytelników w bibliotekach pedagogicznych, stan na 31 grudnia 2013 roku (Nowa Huta).
  7. Liczba wypożyczeń i czytelników w bibliotekach pedagogicznych, stan na 31 grudnia 2011 roku (Nowa Huta).
  8. Zamówienie […] Ponowienie prenumeraty nr 00225 na rok 1991 wystawione 90-10-17. Nadawca RSW „Prasa-Książka-Ruch” – 3 Oddz.
  9. Zamówienie […] Ponowienie prenumeraty nr 00185 na rok 1992 wystawione 91-10-08. Nadawca RSW „Prasa-Książka-Ruch” – 3 Oddz.
  10. Zestawienie zinwentaryzowanych jednostek ewidencyjnych za okres od 1 stycznia 2008 do 31 grudnia 2008.

Akty prawne

  1. Ustawa z dnia 9 kwietnia 1968 r. o bibliotekach, Dz.U. 1968 nr 12 poz. 63.
  2. Ustawa z dnia 27 czerwca 1997 r. o bibliotekach, Dz.U. 1997 nr 85 poz. 539, t.j. Dz.U. 2019 poz. 1479.
  3. Ustawa z dnia 14 grudnia 2016 r. Prawo oświatowe. Dz.U. 2017 poz. 59.
  4. Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 28 lutego 2013 r. w sprawie szczegółowych zasad działania publicznych bibliotek pedagogicznych, Dz.U. 2013 nr 89 poz. 824.

Druki zwarte, rozdziały z książek i artykuły z czasopism

  1. Fluda-Krokos A., Ewolucja pojęcia nauczyciel – klient bibliotek pedagogicznych w świetle aktów prawnych, w: Nauczyciel w bibliotece pedagogicznej – klient wyróżniony, red. A. Fluda-Krokos, Beata Janik, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego, Kraków 2016, s. 22–31.
  2. Lisowska-Kożuch U., Kruk A., Kim jesteś Użytkowniku… i co możemy dla Ciebie zrobić? Czytelnik/użytkownik Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie – Filii w Nowej Hucie. Referat wygłoszony 6 czerwca 2019 roku podczas IV Ogólnopolskiego Forum Bibliotek Pedagogicznych organizowanego przez Pedagogiczną Bibliotekę Wojewódzką w Krakowie [artykuł w druku].
  3. Kruk A., Lisowska-Kożuch U., 70 lat Nowej Huty, „Hejnał Oświatowy” 2019, nr 8–9, s. 34–35.
  4. Z ksiąg zrodzona… 90 lat pracy Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie: 1922–2012, Krakowska Oficyna Naukowa TEKST, Kraków 2012.

Netografia

  1. Filia w Nowej Hucie, https://www.pbw.edu.pl/filie/filia-w-nowej-hucie (dostęp: 27.03.2019).
  2. Finał konkursów „Nowa Huta ukryta w lapbookach” i „Z Nową Hutą w tle” – fotorelacja, https://www.pbw.edu.pl/wydarzenia/1314-final-konkursow-nowa-huta-ukryta-w-lapbookach-i-z-nowa-huta-w-tle-fotorelacja (dostęp: 02.08.2019).
  3. Janeczek A., Sleeveface – czyli jak niestandardowo wykorzystać książki w szkole, https://blogiceo.nq.pl/wlaczsie/2016/05/17/sleeveface-czyli-jak-niestandardowo-wykorzystac-ksiazki-w-szkole/ (dostęp: 02.08.2019).
  4. Kopeć A., Lapbook a edukacja czytelnicza – czyli jak zachęcić dzieci do czytania, „TRENDY” 2014, nr 3–4, s. 79–83, http://www.bc.ore.edu.pl/Content/694/T3-4_14%2C+Kope%C4%87.pdf (dostęp: 14.08.2019).
  5. Kruk A., Lisowska-Kożuch U., 70 lat Nowej Huty, „Hejnał Oświatowy” 2019, nr 8–9, s. 34–35, http://mcdn.edu.pl/wp-content/uploads/2019/08/HO89_19.pdf (dostęp: 20.12.2019).

 

Karolina Grodziska, Kresowe akcenty w inskrypcjach nagrobnych cmentarza Grębałowskiego

Karolina Grodziska

Biblioteka Naukowa PAU i PAN w Krakowie

Kresowe akcenty w inskrypcjach nagrobnych cmentarza Grębałowskiego

Cmentarz w cieniu Kombinatu, Kombinat w cieniu krzyża, fot. Zbigniew Kos

Cmentarz w cieniu Kombinatu, Kombinat w cieniu krzyża, fot. Zbigniew Kos

W roku, w którym obchodzimy 70-lecie Nowej Huty, przypominając jej dzieje, genezę, niezwykły zamysł urbanistyczny, architekturę oraz starsze od tej najnowszej dzielnicy Krakowa zabytki, które – jak kopiec Wandy, klasztor Cystersów w Mogile czy dworek Matejki w Krzesławicach – wtopiły się w jej tkankę, warto powiedzieć też parę słów o cmentarzu Grębałowskim obchodzącym właśnie 55. rocznicę swojego istnienia. Nekropolia o oczywistej i smutnej funkcji użytkowej po upływie tych blisko sześciu dekad stała się może jeszcze nie zabytkiem, ale już bardzo interesującym świadectwem historii.

Cmentarz Grębałowski doczekał się notatki w Encyklopedii Krakowa (PWN 2000), wzmianek w przewodnikach i kilku tekstów dostępnych w internecie wraz z hasłem w Wikipedii i stroną „Pochowani na cmentarzu Grębałowskim” obejmującą obecnie pięć nazwisk. Najważniejszym punktem odniesienia pozostają groby ofiar stanu wojennego: Bogdana Włosika, Ryszarda Smagura i Andrzeja Szewczyka, poległych w wyniku starć ze Zmotoryzowanymi Odwodami Milicji Obywatelskiej (ZOMO) w 1982 i 1983 roku. Mniej pamięta się o wartościowej inicjatywie nowohuckiego oddziału Związek Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBOWiD), który obejmując dwie kwatery cmentarza dla swoich członków, wzniósł tam niewielki pomniczek zbudowany z autentycznych fragmentów pomnika Grunwaldzkiego, ufundowanego przez Ignacego ­Paderewskiego i odsłoniętego w 1910 roku, a zniszczonego przez Niemców w listopadzie 1939 roku. Ocalałe elementy pierwotnego cokołu z czerwonego granitu szwedzkiego są tworzywem niewielkiego pomniczka w narożniku kwatery LV.

W przeciwieństwie do Rakowic, Podgórza, Salwatora, a nawet Pasternika, nie sposób określić tego cmentarza mianem muzeum pod gołym niebem. Nader nieliczne są tu nagrobki o walorach artystycznych czy choćby interesującej nowoczesnej formie, niewiele (około 10) tu płaskorzeźb z portretami zmarłych, mało interesujących detali metaloplastycznych czy witrażowniczych, mało rzeźb drewnianych w typie świątków czy Chrystusów Frasobliwych. Sporo natomiast fotografii na porcelanie i, co ciekawe, umieszczonych na grobach par małżeńskich zdjęć ślubnych lub wspólnych, podwójnych portretów małżonków.

Kilkakrotnie poszerzany, wyposażony w budynek administracji, kaplicę, a od niedawna w nowoczesne columbaria cmentarz zajmuje obecnie powierzchnię 25,5 ha i rozciąga się na łagodnie nachylonym stoku. Jest dobrze usytuowany komunikacyjnie, niejako u stóp pętli tramwajowej na Wzgórzach Krzesławickich, z połączeniami autobusowymi oraz parkingami (przy wyjściu głównym). Teren, na którym go zakładano, był częścią pasa ochronnego wokół kombinatu metalurgicznego, nieprzeznaczonego do zabudowy. Cmentarz ma charakter wielkiego parkowego założenia o szerokich alejach, dobrym oznakowaniu kwater i odpowiednich odstępach między rzędami i grobami wewnątrz kwater oraz wystarczającej liczbie ujęć wody i pojemników (zróżnicowanych ekologicznie) na odpady. Doskwiera zbyt mała liczba drzew, które można zobaczyć jedynie na obrzeżach cmentarza i w najstarszych kwaterach. To odczułam właśnie latem tego roku, zbierając materiały do planowanej monografii grębałowskiej nekropolii.

W czerwcu, lipcu i sierpniu 2019 roku przeszłam cmentarz w całości, kwatera za kwaterą, rząd za rzędem, grób za grobem, co przyniosło zarówno materiał do planowanej książki, jak i wiele fotografii autorstwa towarzyszącego mi w tych wędrówkach Zbigniewa Kosa. Zebrane na cmentarzu inskrypcje, towarzyszące im czasem symbole i emblematy wojskowe, plakiety stowarzyszeń i klubów sportowych (zwłaszcza Grębałowianki) wymagają oczywiście uzupełnienia opartego na encyklopediach, słownikach biograficznych, literaturze przedmiotu i prasie. To do książki, ale już obecnie zarysowało się parę ciekawych refleksji o trwałości naszego kresowego dziedzictwa.

W kwaterze ZBOWiD wzruszający pomnik wzniesiony z ocalałych złomów Pomnika Grunwaldzkiego, fot. Zbigniew Kos

W kwaterze ZBOWiD wzruszający pomnik wzniesiony z ocalałych złomów Pomnika Grunwaldzkiego, fot. Zbigniew Kos

Przy rozległej przestrzeni i dużej liczbie pochowanych na tym cmentarzu osób (około 28 tys. grobów) uderzająco skromna jest liczba inskrypcji zawierających informacje o zawodzie, stopniach i tytułach naukowych czy wojskowych, uczestnictwie w Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), Armii Krajowej (AK) i Batalionach Chłopskich, najszerzej – o zasługach i dokonaniach spoczywających tu zmarłych. Na całym cmentarzu znalazło się ich niewiele ponad 500. Chodzi mi oczywiście o napisy określające danego człowieka w sferze zawodowej lub życiowej drogi, bo inskrypcji czysto prywatnych, typu „najukochańszy” czy „nieodżałowany” oraz cytatów o treści religijnej lub fragmentów poezji jest dużo więcej. W porównaniu z innymi cmentarzami Krakowa – Rakowicami, Podgórzem, Pasternikiem, Tyńcem, Prądnikiem Czerwonym – ta właśnie nekropolia jest najbardziej anonimowa. To temat bardziej dla socjologa niż historyka, choć przyczyn należy szukać w napływowym charakterze ludności Nowej Huty, jej wykorzenieniu, ograniczonej dumie zawodowej, a pewnie i w realiach PRL z cenzurą włącznie. Najbardziej zaskakujące było dla mnie, że jedynie na trzech grobach odnalazłam informację, że zmarły był hutnikiem.

Tym ciekawsze jest więc to, że na owych nieco ponad 500 inskrypcji blisko 70 napisów zawiera akcenty kresowe. Te najprostsze ograniczają się do podania miejsca urodzenia przed datą urodzin bądź w formie: „urodzony/a we Lwowie”. Znalazłam 23 takie napisy. Lwowa dotyczą inskrypcje nagrobne Zofii Bodnar, Józefy Cylupy, Edwarda Krzyżanowskiego, Emila Schlössera, Anny Such z domu Komarnickiej, Ludmiły i Bolesława Świetlików, Jadwigi Tyszyk. Z Sambora pochodzili Zbigniew Krukar, Maria Zagórska z domu Niklewicz i Tadeusz Żukowski, ze Stanisławowa zaś Maria i Michał Samowonowie. Kolejnych czterech zmarłych wywodziło się z Drohobycza (Janina Żukowska), Tarnopola (Stanisław Markowski), Przezdzielni w województwie lwowskim (Julia Godziszewska z domu Jarosławska) i Jazłowca (Bronisław Kuriański); tej ostatniej inskrypcji towarzyszy wizerunek obrazu Matki Boskiej Jazłowieckiej. Do ziem dzisiejszej Litwy i Białorusi odnoszą się natomiast: „urodzony na Wileńszczyźnie” (Piotr Płanów), „Wilnianka” (Miła Liskiewicz z domu Hrynkiewicz), „urodzony w Święcianach” (Mikołaj Kisiel) i urodzeni w Nieświeżu (Jadwiga i Ryszard Szykowny).

Kilku inskrypcjom uwzględniającym miejsce urodzenia towarzyszy więcej informacji. Tak oto dowiadujemy się z nich, że urodzony w Wilnie Janusz Gieczan był oficerem rezerwy WP, a jego krajan Walenty Walentynowicz – żołnierzem AK. Doktor Jadwiga Kwiatkowska-Ehn określona została jako „obywatelka Wilna, Krakowa i Wiednia”, a urodzony we Lwowie Lesław Klimowicz był sybirakiem.

Plakieta umieszczona na pomniku w kwaterze ZBOWiD, fot. Zbigniew Kos

Plakieta umieszczona na pomniku w kwaterze ZBOWiD, fot. Zbigniew Kos

O kresowych korzeniach i przeżytej gehennie zsyłek świadczy (oprócz Klimowicza) dziewięć inskrypcji z lat 1970–2014. To napisy odnoszące się do Stefanii i Stanisława Aleksiewiczów („sybiracy”), Stanisławy Bałuk ­(„sybiraczka, pielęgniarka 2 Korpusu”), Heleny Kobierskiej-Sabudy („sybiraczka”), Zofii Ostrowskiej („sybiraczka”), Tadeusza Pazdana („sybirak, kombatant RP”), Marii Stasiowskiej („sybiraczka”), Jadwigi Ziemby („była sybiraczka”) i Teresy Żurowskiej-Tomaszewskiej („sybiraczka”).

Na grobie Kazimierza Sawickiego czytamy o tragicznych losach jego najbliższych, fot. Zbigniew Kos

Na grobie Kazimierza Sawickiego czytamy o tragicznych losach jego najbliższych, fot. Zbigniew Kos

Jak na każdym polskim cmentarzu na Grębałowie nie brak inskrypcji pro memoria, w których mimo że pochodziły z czasów, w których oficjalna nauka (a także cenzura) nie dopuszczała informacji o Katyniu, przemycono wiedzę o rzeczywistych sprawcach tej zbrodni. Na grobie rodziny Zbrojów upamiętniony został zamordowany w Katyniu ­Franciszek Zbroja, a inskrypcja na grobie Kazimierza Sawickiego, „porucznika WP, zdobywcy Berlina” zawiera wspomnienie o tragicznym losie jego najbliższych: Nikodemie Sawickim, uczestniku kampanii wrześniowej, zamordowanym w 1941 roku w Ostaszkowie, oraz Emilii i jej synu, też Nikodemie, spalonych przez Ukraińską Powstańczą Armię w 1944 roku w Korolówce. Równie bolesne jest streszczenie rodzinnych losów na grobie pilota Witolda Kasprzyka:

Pamięci tych, którzy pozostali na Wschodzie

Dr Antoni Kasprzyk 26 VII 1878 – więzienie w Brzeżanach 27 VIII 1940

Żona Maria 1 XI 1881 – Lwów 15 XI 1975

Synowie: ppor Włodzimierz 20 VIII 1912 – kwiecień 1940 Starobielsk

Maciej 1 IV 1924–28 IX 1943 Smoleńsk

Nagrobek Witolda Kasprzyka to również tragiczna i pełna heroizmu rodzinna saga, fot. Zbigniew Kos

Nagrobek Witolda Kasprzyka to również tragiczna i pełna heroizmu rodzinna saga, fot. Zbigniew Kos

Inne tragiczne historie przywołują napisy odnoszące się do Lucjana Ostrowskiego – „zamordowanego przez bolszewików”, Michała Tarnowskiego „rozstrzelany przez NKWD 26 VI 1941”, i Mikołaja Sobeńko opisanego jako „komisarz Policji Państwowej w Stanisławowie, skazany przez wojenny trybunał ZSRR, rozstrzelany 9 I 1940”.

O zbrodni katyńskiej, o Charkowie i Twerze czytamy jeszcze na kilku grobach. Przytaczam te napisy, choć brak w nich potwierdzenia, że wspomniane osoby pochodziły z Kresów. Dobitne stwierdzenie: „zamordowany w Katyniu” widnieje w inskrypcjach dotyczących porucznika Franciszka Dąbrowskiego, pułkownika Antoniego Dubińskiego i Bolesława Filiksa. Kapitan WP Stanisław Tugocki otrzymał tylko datę „kwiecień 1940, Charków”, natomiast o aspirancie Policji Państwowej Piotrze Dołęgowskim napisano: „zamordowany w Twerze”. O Janie Kubskim jedynie: „oficer, 1940, w Starobielsku”.

Symbolem cmentarza grębałowskiego jest grób Bogdana Włosika, pierwszej ofiary stanu wojennego w Krakowie, fot. Zbigniew Kos

Symbolem cmentarza grębałowskiego jest grób Bogdana Włosika, pierwszej ofiary stanu wojennego w Krakowie, fot. Zbigniew Kos

Zarówno te, jak i wcześniejsze inskrypcje katyńskie pochodzą od najbliższych: wdów, córek lub sióstr, synów lub dalszej rodziny.

Kilka innych napisów dotyczy już nie tyle ofiar komunistycznego reżimu, ile osób, których groby za sprawą nowych granic, zniszczeń i zawłaszczeń są dla najbliższych niedostępne. Taki charakter mają inskrypcje: Marii Zagórskiej z domu Niklewicz, zmarłej w 1934 roku i pochowanej w Samborze, Stefanii Bujak, zmarłej w 1944 roku we Lwowie, a także Antoniego Zduńczyka (1901–1933). Ten ostatni napis głosi:

Ochotnik wojny 1920 r. z bolszewikami.

Mogiła zniszczona na kresach

wschodnich Rzeczypospolitej.

Mogiła symboliczna.

Symboliczny charakter ma też napis na grobie Mariana Spatelsteina, odnoszący się do jego ojca Michała (1895–1957):

Oficer policji we Lwowie. Sybirak.

Dowódca Żandarmerii.

Rotmistrz gen. Władysława Andersa.

Od inskrypcji pro memoria powróćmy do napisów w pełniejszy sposób ujmujących wojenne losy i dokonania kresowian. Jest ich co najmniej 15. Tak upamiętniony został urodzony we Lwowie Bolesław Klimowicz, żołnierz AK; Stanisław Magnowski: „żołnierz tułacz ze Stanisławowa, 2 Bryg. Saperów przy 1 Armii WP”; urodzony we Lwowie Bolesław Obuszyński, żołnierz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie; Kazimierz Prokopowicz, żołnierz 13 Brygady AK w Wilnie; Tadeusz Ratusz, „urodzony w Wojutyczach k. Sambora, żołnierz Batalionów Chłopskich i Armii Krajowej”, wreszcie – major Kazimierz Jakimek (1923–2011). Tabliczka na jego brzozowym krzyżu (bodaj czy nie jedynym takim na cmentarzu Grębałowskim!) głosi:

Młodociany obrońca Lwowa w 1939 r.

Harcerz Szarych Szeregów

Oficer Armii Krajowej w Okręgu Śląsk, więzień Gestapo.

„Żołnierz Wyklęty” skazany na karę śmierci w 1945 r.

Więziony do 1955 r. przez władze komunistyczne.

Andrzej Szewczyk, ofiara stanu wojennego, upamiętniony wzruszającym czterowierszem, fot. Zbigniew Kos

Andrzej Szewczyk, ofiara stanu wojennego, upamiętniony wzruszającym czterowierszem, fot. Zbigniew Kos

Kresowe i wojenne losy były niekiedy udziałem obojga małżonków. I tak Konstanty Oleszczuk, uczestnik kampanii włoskiej i bitwy o Monte Cassino, otrzymał inskrypcję określającą jego drogę życiową po prostu: „Lwów – Kraków – Londyn – Kraków”, a jego żona Janina: „Lwów – Kraków”. Z kolei Stanisława Piotrkowska z domu Iwanowicz, urodzona we Lwowie, została upamiętniona jako łączniczka AK ps. „Alga”, zaś w nagrobnej inskrypcji jej męża Henryka Piotrkowskiego, słusznie określonego jako „żołnierz Rzeczypospolitej”, wymieniono: kampanię wrześniową, udział w ZWZ i AK oraz służbę oficera wywiadu w II Oddziale Komendy Głównej we Lwowie pod pseudonimami „Zasieka” i „Olek”. Nieco krótsze, choć równie wymowne, są napisy na grobie Jerzego Skobrtala i jego żony Anny z domu Maniak. Zmarłych upamiętniono ­następująco:

Zasłużony inżynier przemysłu naftowego.

Żołnierz AK Okręg Lwów.

Ona, prócz zaznaczenia Lwowa jako ­miejsca urodzenia, otrzymała napis:

Córka kawalerzysty – majora WP.

Semper Fidelis Bogu – Rodzinie – Polsce

Wreszcie kilka napisów, w które wpleciono lwowskie korzenie danej osoby, podkreślając jednak jej zawodowy dorobek przypadający na lata powojenne. To napis dotyczący Jerzego Kwietniewskiego (1914–1973), zawierający zarówno Lwów jako miejsce urodzenia, jak i wzmiankę o pracy jako „redaktor, członek Stowarzyszenia Dziennikarzy PRL”. Bliższe obecnej chwili są inskrypcje Otmara Antoniego Depiaka (1929–2013): „dr med., Lwowiak”, a także Mariana Styrskiego (1940–
–2007): „Lwowianin i aktor”.

Nagrobek Stanisława Trusza, obrońcy Lwowa z 1939 r., członka ZWZ i AK, więźnia sowieckiego, fot. Zbigniew Kos

Nagrobek Stanisława Trusza, obrońcy Lwowa z 1939 r., członka ZWZ i AK, więźnia sowieckiego, fot. Zbigniew Kos

Lwowską opowieścią są inskrypcje dotyczące dwóch pań Manowarda de Jana, krewniaczek piętnastoletniego Franciszka poległego 29 grudnia 1918 i spoczywającego na Cmentarzu Orląt. Na cmentarzu Grębałowskim pochowana została Stanisława Wanda de Jana Manowarda (1889–1973) „odznaczona Krzyżem Obrony Lwowa 1918” oraz Zofia Manowarda de Jana (1898–1974) – jak widać, różnie to nazwisko zapisywano – też „odznaczona Orlętami. Pionierka w zakładaniu poczt w Legnicy”, co z kolei mówi wiele o jej pracy po ekspatriacji ze Lwowa.

Wreszcie dwa napisy, w których mocno wypunktowano i Lwów, i Nową Hutę. Na grobie Ludwika Światłowskiego (1912–1999) czytamy, że był to „żołnierz 26 pułku piechoty we Lwowie, długoletni kierownik Domu Technika w Nowej Hucie”. Z kolei napis odnoszący się do Stanisława Trusza (1918–2013) streszcza jego życiorys, akcentując dumę z każdego etapu:

Obrońca Lwowa 1939

więzień sowiecki

członek ZWZ i AK

ps. Miecz i Szczerba

Budowniczy Nowej Huty

Odnalezione przeze mnie na cmentarzu Grębałowskim inskrypcje, streszczone lub przytoczone powyżej, nie wyczerpują interesujących lwowskich i kresowych opowieści. Wiele z nich pozostało prywatną wiedzą rodziny zmarłego, ukrytą – a w każdym razie nieeksponowaną w inskrypcji nagrobnej historią. Dotyczy to na przykład Aleksandra Krzywobłockiego (1901–1979), architekta i fotografa, członka i współzałożyciela Związku Artystów Plastyków we Lwowie, po wojnie zaś wojewódzkiego konserwatora zabytków we Wrocławiu, aktywnego działacza Stowarzyszenia Architektów Rzeczpospolitej Polskiej i Związku Polskich Artystów Fotografików, odznaczonego między innymi Złotym Krzyżem Zasługi. Inskrypcja na jego nagrobku ogranicza się do dat życia; takich ukrytych opowieści mogą być tu jeszcze dziesiątki…

Podobieństwo cmentarza i nagrobnych napisów do książek zauważono już dawno. Dla romantyków cmentarz był sztambuchem. Maurycy Gosławski w pamiętniku H.C. zapisał:

Pani, cmentarz i sztambuchy

Są to dwa wierne schronienia

Gdzie śpią snem nieprzerwanym nieboszczyków duchy

W archiwie niepamięci, pod godłem: wspomnienia1M. Gosławski, Wybór poezji, oprac. Jacek Lyszczyna, Katowice 2005, s. 145.

Krakowski księgarz, historyk i miłośnik dziejów miasta Ambroży Grabowski pisał natomiast z pewną dozą ironii: „Cmentarz to jest wielkie obitorium, czyli księga, w której zapisane są imiona zmarłych. Na jej kamiennych kartach czytasz o każdym, [że] był to dobry ojciec, dobry mąż, zacny obywatel i tym podobne pochwały”2A. Grabowski, rękopiśmienna notatka, cyt. za: K. Grodziska, Cmentarz Rakowicki w Krakowie (1803–1939), Kraków 1987, s. 76..

Mimo upływu lat cmentarze są i będą także księgami, sztambuchami oraz niezmiennie lekcją historii i patriotyzmu. Taką funkcję pełni stosunkowo nowy i mało – nie licząc mieszkańców Nowej Huty – znany cmentarz Grębałowski w Krakowie.


STRESZCZENIE

Karolina Grodziska
Kresowe akcenty w inskrypcjach nagrobnych cmentarza Grębałowskiego

Obchodzona w 2019 roku 70. rocznica powstania Nowej Huty stanowi okazję do szerokiej refleksji nad dziejami, kształtem urbanistycznym, architekturą i procesami społecznymi tej najmłodszej dzielnicy Krakowa. Jest to zarazem okazja do przyjrzenia się bliżej cmentarzowi Grębałowskiemu, założonemu w 1964 roku i obchodzącemu obecnie swoje 55-lecie.

Rozległa, bo zajmująca powierzchnię 25 hektarów nekropolia rozciąga się na stoku Wzgórz Krzesławickich. W dużym i starannie rozplanowanym założeniu pozornie bardzo niewiele jest obiektów o znaczeniu historycznym czy artystycznym. Należy jednak pamiętać o grobach pochowanych tu ofiar stanu wojennego, poległych podczas demonstracji w starciach z ZOMO, a także o niewielkim pomniku wzniesionym z fragmentów czerwonego szwedzkiego granitu – pozostałości po zniszczonym przez Niemców w listopadzie 1939 roku. Pomniku Grunwaldzkim, ufundowanym w 1910 roku przez Ignacego Paderewskiego.

Autorka, przygotowując do wydania monografię cmentarza Grębałowskiego, przeszła przez wszystkie jego kwatery w poszukiwaniu inskrypcji dokumentujących losy i dokonania spoczywających tu osób. Wynikiem kwerendy w terenie jest zbiór ponad 500 inskrypcji nagrobnych. Charakterystyczne, że 70 z nich wiąże się z losami ludzi urodzonych na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej, utraconych w wyniku ustaleń w Jałcie. Inskrypcje te mówią o miejscu urodzenia zmarłych, są wśród nich między innymi leżące obecnie na terenach Ukrainy, Białorusi i Litwy: Lwów, Wilno, Stanisławów, Tarnopol, Sambor, Nieśwież, Święciany. Wiele z inskrypcji świadczy o doznanych cierpieniach, część dotyczy ofiar sowieckich łagrów i zbrodni dokonanej na oficerach Wojska Polskiego. Stanowią one zarówno wyraz żalu za utraconą „małą Ojczyzną”, jak i dążenia do dania świadectwa prawdzie w postaci napisu nagrobnego.

SŁOWA KLUCZE

Kraków, Nowa Huta, inskrypcje nagrobne, patriotyzm, kresy

SUMMARY

Karolina Grodziska
Eastern Borderlands Accents in Gravestone ­Inscriptions at the Grębałowski Cemetery

The 70th anniversary of the foundation of Nowa Huta, the youngest district of Kraków, celebrated in 2019, provides a good opportunity to reflect broadly upon its history, urban shape, architecture, and social processes. It is also an opportunity to take a closer look at the Grębałowski Cemetery, established in 1964 and celebrating its 55th anniversary.

The necropolis covers an extensive landscaped area of 25 ha and is situated on a hillside in the Wzgórza Krzesławickie district. Seemingly, there are very few historically or artistically significant objects. However, one should remember about the graves of the victims of the martial law period killed by ZOMO (Motorized Reserves of the Citizens’ Militia) and about a small monument made of red Swedish granite – remnants of the Grunwald Monument funded in 1910 by Ignacy Paderewski and destroyed by Germans in 1939.

The author, preparing a monograph of the Grębałowski Cemetery for publication, went through all its plots looking for inscriptions documenting lives and achievements of people buried there. The result of this field inquiry is a collection of over 500 gravestone inscriptions. What is peculiar, 70 of them are related with people born in the Eastern Borderlands of the Second Polish Republic that were lost as a result of the settlements at the Yalta conference. The places of birth one may find in the inscriptions include cities that are currently located in Ukraine, Belarus and Lithuania, such as Lviv, Vilnius, Stanisławów (Ivano-Frankivsk), Ternopil, Sambir, Nesvizh, Święciany (Švenčionys). Many inscriptions mention suffering, some of them concern the victims of Soviet labour camps or the crime committed on Polish army officers. They express the sorrow for the lost “little homeland” and the desire to testify the truth in form of a gravestone inscription.

KEY WORDS

Kraków, Nowa Huta, gravestone inscriptions, patriotism, Eastern Borderlands

Stanisław Dziedzic, Podziemie teatralne w okupowanym Krakowie (1939–1945)

Stanisław Dziedzic

Podziemie teatralne w okupowanym Krakowie (1939–1945)

W tym domu, należącym do rodziny matki Karola Wojtyły, mieszkał w okresie studiów polonistycznych oraz okupacji hitlerowskiej Karol Wojtyła. W jego mieszkaniu, zwanym katakumbami, odbywały się liczne próby i spotkania konspiracyjnego Teatru Rapsodycznego, fot. Stanisław Dziedzic

W tym domu, należącym do rodziny matki Karola Wojtyły, mieszkał w okresie studiów polonistycznych oraz okupacji hitlerowskiej Karol Wojtyła. W jego mieszkaniu, zwanym katakumbami, odbywały się liczne próby i spotkania konspiracyjnego Teatru Rapsodycznego, fot. Stanisław Dziedzic

Już trzy dni po wkroczeniu Niemców do Krakowa, 9 września 1939 roku, z inicjatywy środowisk nauczycielskich powołano do życia Tymczasową Komisję Szkolną, która miała zastąpić ewakuowane władze oświatowe krakowskiego okręgu szkolnego. Rada, na czele której stanął rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego Tadeusz Lehr-Spławiński, jako cel zasadniczy i pilny przyjęła wznowienie nauki w krakowskich szkołach wszystkich szczebli.

„Dzięki działaniom tej komisji – pisze Katarzyna Zimmerer – pod koniec września uruchomiono w Krakowie większość szkół powszechnych i średnich oraz część zawodowych – tak polskich, jak i żydowskich”1 K. Zimmerer, Życie codzienne krakowian w okupowanym mieście, w: Kraków. Czas okupacji 1939–1945, red. M. Bednarek i in., Kraków 2010, s. 184..

Jak się wkrótce okazało, efekty zabiegów o realizację tych zadań nie były trwałe, bo już pod koniec listopada okupanci odsłonili rzeczywiste plany w tym względzie, uniemożliwiające kształcenie Polaków na podbitych ziemiach na ponadpodstawowym i wyższym etapie.

21 listopada szef dystryktu krakowskiego nakazał zamknięcia wszystkich polskich szkół gimnazjalnych i licealnych. Zgodnie z memoriałem w sprawie traktowania ludności „obcoplemiennej” z 25 listopada 1939 roku w GG [Generalnym Gubernatorstwie – przyp. aut.] mogły istnieć wyłącznie szkoły powszechne i zawodowe, które miały uczyć „tylko najbardziej podstawowych wiadomości, jak rachowanie, czytanie, pisanie. Nauka ważnych z narodowego punktu widzenia przedmiotów jak geografia, historia, historia literatury, jak również gimnastyka jest wykluczona”.

11 grudnia 1939 roku zamknięto szkoły żydowskie wszystkich stopni. Tego samego dnia z polskich szkół usunięto żydowskich uczniów i nauczycieli 2Tamże, s. 194..

Wprawdzie w listopadzie 1940 roku po wielomiesięcznych zabiegach Rady Żydowskiej decyzją niemieckich władz okupacyjnych zaistniały możliwości zorganizowania i prowadzenia szkół powszechnych i zawodowych, jednak w sytuacji zmuszenia kolejnych kilkudziesięciu tysięcy Żydów do opuszczenia Krakowa stało się to zasadniczo bezprzedmiotowe.

Udaremnione zostały zamiary Senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego, który 19 października 1939 roku podjął decyzję o inauguracji nowego roku akademickiego i ogłosił zapisy na uczelnię. Zapisy studentów ogłosiły też Akademia Sztuk Pięknych, Akademia Handlowa i Instytut Muzyczny im. Władysława Żeleńskiego. 6 listopada, dwa dni po uroczystej mszy tradycyjnie inaugurującej otwarcie nowego roku akademickiego, Niemcy dopuścili się w ramach tak zwanej Sonderaktion Krakau bezprecedensowego w historii światowej nauki aresztowania wezwanych na odczyt SS-Sturmbannführera Brunona Müllera w Collegium Novum wykładowców (155 z Uniwersytetu Jagiellońskiego, 17 z Akademii Górniczej, trzech z Akademii Handlowej) i osadzenia ich w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen. Wśród aresztowanych profesorów i wywiezionych do obozu była także kilkunastoosobowa grupa uczestników wspomnianego wykładu, poświęconego stosunkowi III Rzeszy do nauki i szkolnictwa wyższego na ziemiach podbitych, którzy nie byli nauczycielami akademickimi – między innymi usunięty przez okupantów z funkcji prezydenta Krakowa dr Stanisław Klimecki. Warto podkreślić, że tydzień wcześniej, 31 października, podczas konferencji w Łodzi generalny gubernator Hans Frank dał w sposób jednoznaczny wyraz strategii hitlerowskich Niemiec w kwestii możliwości w podbitej Polsce kształcenia ludności polskiej: „Polakom należy umożliwić kształcenie się jedynie w takim zakresie, aby uświadomili sobie, iż jako naród nie mają żadnych perspektyw”3S. Piotrowski, Okupacja i ruch oporu w dzienniku Hansa Franka 1939–1945, t. 1, ­ Warszawa 1972, s. 81..

Wspomniany już prezydent Krakowa Stanisław Klimecki 20 września 1939 roku został usunięty przez hitlerowskich okupantów z funkcji prezydenta i aresztowany, co oznaczało likwidację polskiego zarządu miasta, a tydzień później, 27 września, niemieckim komisarzem miasta został dotychczasowy burmistrz Drezna Ernst Zörner, który zwolnił polskich wiceprezydentów, zastępując ich urzędnikami niemieckimi.

Dzień po uwięzieniu profesorów uniwersyteckich odbył się uroczysty wjazd do „odwiecznie niemieckiego miasta” Krakowa, któremu Niemcy nadali status miasta centralnego i siedziby władz Generalnego Gubernatorstwa, generalnego gubernatora Hansa Franka. Frank zamieszkał na Wawelu. Niemal natychmiast władze okupacyjne przystąpiły do konsekwentnie realizowanej germanizacji przestrzeni publicznej, między innymi poprzez likwidację pomników polskich bohaterów narodowych oraz twórców literatury polskiej i sceny narodowej.

Działalność Teatru im. Juliusza Słowackiego zawieszono 4 września, a więc na dwa dni przed wkroczeniem do miasta Niemców.

Zaczął się – pisze Diana Poskuta-Włodek – pierwszy wojenny exodus – wielu mieszkańców przy pomocy wszelkich możliwych środków transportu opuszczało miasto. Trwała zorganizowana ewakuacja urzędów i instytucji państwowych. Także większość aktorów (…) wyjechała, próbując przedostać się na wschód. (…) Po agresji radzieckiej 17 września, wyczerpani tułaczką uciekinierzy zaczęli powracać.

Karol Frycz, który w kwietniu 1939 roku otrzymał od władz krakowskich nominację na kierowanie przez kolejne dwa lata tym teatrem, pod wpływem perswazji aktorów podjął pertraktacje z urzędem Reichspropaganda-Amt w sprawie możliwości uruchomienia Teatru Miejskiego. Wówczas, na przełomie września i października, mimo poniesionej klęski panowało powszechne przekonanie, że wojna nie potrwa długo, bo spodziewana pomoc sojuszników zachodnich spowoduje, iż okupacja będzie kwestią kilku tygodni, które należy przetrwać, zachowując możliwie dużo warunków normalnego życia publicznego. Okupanci wydali stosowne pozwolenie, na którego podstawie 12 października Teatr wznowił działalność obrazkiem scenicznym Z dobrego serca Lucjana Rydla i Marcowego kawalera Józefa Blizińskiego w opracowaniu scenicznym Józefa Karkowskiego. Spektakle wystawiono w języku polskim. „Wówczas jeszcze– stwierdza Diana Poskuta-Włodek – łudzono się, że teatr, podobnie jak to było w czasie I wojny światowej, będzie mógł nadal służyć widzom spragnionym polskiego słowa i że pozwoli przetrwać zespołowi najtrudniejsze chwile”4Tamże, s. 284..

W zbiorach Haliny i Tadeusza Kwiatkowskich zachował się afisz z wieczoru autorskiego „Drogą topolowy most”, podczas którego 15 października 1938 roku po raz pierwszy przed krakowską publicznością wystąpił Karol Wojtyła. Wśród literatów – jak wtedy pisano – „najmłodszej grupy literackiej Krakowa”, byli m.in. Tadeusz Kwiatkowski, Jerzy Kałamacki, Jerzy Bober. W okresie okupacji związani byli z konspiracyjną działalnością niepodległościową

W zbiorach Haliny i Tadeusza Kwiatkowskich zachował się afisz z wieczoru autorskiego „Drogą topolowy most”, podczas którego 15 października 1938 roku po raz pierwszy przed krakowską publicznością wystąpił Karol Wojtyła. Wśród literatów – jak wtedy pisano – „najmłodszej grupy literackiej Krakowa”, byli m.in. Tadeusz Kwiatkowski, Jerzy Kałamacki, Jerzy Bober. W okresie okupacji związani byli z konspiracyjną działalnością niepodległościową

Wtedy Karol Wojtyła, który parę tygodni wcześniej ukończył pierwszy rok polonistyki uniwersyteckiej oraz Studia Dramatycznego 39, w pierwszym liście do mieszkającego wówczas w Wadowicach Mieczysława Kotlarczyka, pisanym we wrześniu 1939 roku, z bólem nieskrywanym informował: „Uniwersytet nieczynny – Teatr stoi”5Cyt. za: M. Kotlarczyk, K. Wojtyła, O Teatrze Rapsodycznym, oprac. J. Popiel, Kraków 2001, s. 299.. W liście następnym, w październiku 1939 roku, donosił Kotlarczykowi:

Uruchomili teatr. Może zresztą wiesz o tym, bo podobno do was „Kurier” dochodzi i Marcowy kawaler (Karbowski), Pani Dulska (Korecka), teraz Łobzowianie, z Werblem domowym, a pójdą Damy i huzary oraz Królowa przedmieścia. Zatem rozbudowany wodewilizm6Tamże, s. 300..

Zdaniem Diany Poskuty-Włodek grano wyłącznie polski repertuar, ale i najlepszy, na jaki było stać w zaistniałej sytuacji Teatr im. J. Słowackiego. Teatr pod kierunkiem Karola Frycza funkcjonował jednak zaledwie miesiąc, bo do 15 listopada. Wtedy okupanci niemieccy zakazali dalszej działalności, a – jak się okazało – już wcześniej, bo 29 października nominację na dyrektora zgoła już innej instytucji w gmachu przy placu św. Ducha – Deutsches Theater Krakau – otrzymał Niemiec, niejaki Fischer. Był to pierwotnie teatr impresaryjny – od 1 września 1940 roku funkcjonował jako Staatstheater des Generalgouvernements – tworzony przez niemieckich aktorów, śpiewaków i orkiestrę. Dawny Teatr Miejski im. J. Słowackiego przy placu św. Ducha (przez Niemców zwany teraz Theaterplatz) miał być nie tylko jedyną państwową sceną w Generalnym Gubernatorstwie, instytucją o specjalnym znaczeniu i prestiżu, ale również narzędziem propagandy. Zwiększono też nakłady finansowe – z gminy krakowskiej i budżetu centralnego Generalnego Gubernatorstwa.

Hitlerowcom szybko przestała wystarczać ta ad hoc zorganizowana impreza. Gubernator Hans Frank miał ambicje przekształcenia Krakowa w ważny ośrodek swoiście rozumianej kultury niemieckiej. Gmach Teatru im. J. Słowackiego miał stać się reprezentacyjną sceną Generalnej Guberni. Zamiar szybko został zrealizowany. Decyzja o utworzeniu teatru podjęta przez Franka i zaakceptowana przez Goebbelsa została wydana już w marcu 1940 roku. Wkrótce do Krakowa przybył niespełniony, za to nadzwyczaj żądny kariery aktor prowincjonalny Friedrichfranz Stampe, któremu 5 kwietnia Frank powierzył formowanie zespołu i którego mianował intendentem – czyli dyrektorem – nowego przedsiębiorstwa. Stampe szybko poczuł się pionierem przywracania prawdziwej, niemieckiej kultury na „zdziczałych” ziemiach wschodnich7D. Poskuta-Włodek, Trzy dekady…, dz. cyt., s. 287..

Dyrektor Stampe (funkcję te sprawował do końca istnienia Staatstheater, a więc do 1944 roku) systematycznie zwiększał liczbę pracowników. W odniesieniu do zespołów artystycznych i kadry kierowniczej bezwzględnie przestrzegano zasady, aby byli to wyłącznie Niemcy i volksdeutsche, w zespołach pomocniczych i technicznych byli też Polacy. Właśnie ich dyskretnie wykonywanym czynnościom, ich dbałości o stan i mienie teatralne, w tym dokumenty i bibliotekę, Teatr im. J. Słowackiego zawdzięcza ocalone wyposażenie.

Wśród nich znalazł się zatrudniony w dekoratorni na stanowisku malarza Tadeusz Kantor (od 5 kwietnia 1943 do 30 września 1944), który został tu przeniesiony z Institut für Deutsche Ostarbeit. Tylko dzięki odwadze kilku osób udało się uratować dużą część majątku. Kiedy Niemcy kazali zniszczyć powstałe na przełomie stuleci malowidła ścienne w gabinecie Solskiego, polscy robotnicy pokryli je werniksem i ochronną warstwą tynku tak, aby łatwo było go później usunąć. Garderoba została nienaruszona – podobnie jak unikatowe zbiory biblioteczne8Tamże, s. 290..

Najtragiczniejszy był los artystów sceny. Wielu doświadczyło dramatu więzień ze strony niemieckiej i NKWD, zginęło w obozach i łagrach, wielu też podejmowało działalność konspiracyjną. W Krakowie, w propagandzie hitlerowskiej postrzeganym jako część odwiecznego dziedzictwa germańskiego, w którym w okresie największego natężenia germanizacji miasta na sześciu, a później nawet na czterech mieszkańców przypadał statystycznie jeden Niemiec (nie licząc volksdeutschów i konfidentów), konspiracyjna działalność aktorów i innych twórców dóbr kultury, a także zorganizowanego podziemia artystycznego była wyjątkowo trudna i niebezpieczna. Niejeden – jak choćby Władysław Woźnik czy Tadeusz Białkowski – włączył się w działalność konspiracyjną. Woźnik wraz z szefem programowym przedwojennej rozgłośni Polskiego Radia w Krakowie Stanisławem Broniewskim uczestniczył w tajnych nagraniach na decelitowe płyty fragmentów dramatów Stefana Żeromskiego (Sułkowski) i Stanisława Wyspiańskiego (Akropolis, Wyzwolenie). Nagrań tych dokonywano we współdziałaniu z przedwojennym dyrektorem działu muzycznego centrali Polskiego Radia w Warszawie Edmundem Rudnickim, z wykorzystaniem własnej produkcji aparatury nagraniowej, w prywatnych pomieszczeniach mieszkalnych na Dębnikach. Władysław Woźnik był blisko związany z podziemnym Teatrem Rapsodycznym, ale w jego premierach nie występował.

Spora grupa aktorów próbowała utrzymać kontakt z własnym środowiskiem i ze sztuką. Gwarno było w Kawiarni Artystów Plastyków przy Łobzowskiej 3 i w kawiarni „Pani” przy św. Jana, gdzie przychodzili między innymi Juliusz Osterwa i gdzie działał teatrzyk marionetek „Brzdąc”. Spotkania urozmaicane były przez występy młodych artystów między innymi Krystynę Dąbrowską, Juliusza Kydryńskiego, Tadeusza Ostaszewskiego. Niestety, Niemcy szybko położyli kres tym spotkaniom9Tamże, s. 292.

Opinie o szkodliwości poczucia tożsamości kulturowej Polaków i dopuszczania instytucjonalnego oraz społecznego kultywowania wartości i tradycji kulturowych o charakterze narodowym wypowiadali okupanci niemieccy wkrótce po zajęciu ziem polskich jesienią 1939 roku. Teatr miał w tym względzie znaczenie zasadnicze. 31 października 1939 roku minister Joseph Goebbels, jeden z wzorowych strategów w zakresie ideologii i propagandy, podczas konferencji w Łodzi stwierdził, że Polacy nie powinni posiadać możliwości dostępu do teatrów, „aby nie przypominali sobie stale o tym, co utracili”10S. Piotrowski, Okupacja…, dz. cyt., s. 82..

Jakakolwiek publiczna działalność literacka czy artystyczna, a wreszcie dziennikarska bez zgody władz okupacyjnych była zakazana. Ze względów propagandowych i politycznych okupanci niemieccy zezwalali na ściśle określonych warunkach i każdorazowo przez nich dopuszczanych zasadach na uruchamianie placówek teatralnych przewidzianych dla polskiej publiczności. Odpowiednie koncesje były wydawane na ściśle określonych zasadach, a programy podlegały ocenzurowaniu. Zazwyczaj zgody takie dotyczyły operetek, rewii oraz lekkich komedii. Jesienią 1940 roku o zgodę na utworzenie w budynku Starego Teatru polskiej sceny zaczął zabiegać u władz okupacyjnych kupiec i handlowiec krakowski Adam Świechło. Pozwolenie uzyskał, a pierwsza premiera – Zaczynamy sezon – odbyła się 22 stycznia 1941 roku. Miejscowy „Ilustrowany Kurier Codzienny” donosił o tej „żywej i wartkiej rewii”, wykonanej z udziałem krakowskich i warszawskich artystów, ale tego typu rozrywka kulturalna, zorganizowana za przyzwoleniem władz okupacyjnych, spotkała się z dezaprobatą krakowskich środowisk inteligenckich.

Nie mógł zyskać ani dobrych opinii, ani poklasku spektakl Kwarantanna Haliny Rapackiej realizowany na deskach Starego Teatru, o antyżydowskim, na zamówienie władz okupacyjnych, wydźwięku. Jego wystawienie nie miało oczywiście charakteru konspiracyjnego, ale – co warto podkreślić – towarzyszył mu sprzeciw wysoce wyrazisty publiczności, zorganizowany skrycie, z niemałym poczuciem odwagi: „Po kilku spektaklach Kwarantanny w Starym Teatrze ktoś rzucił na widowni petardę z gazem łzawiącym – widzowie tej haniebnej sztuki opuszczali w popłochu salę. Po tym incydencie nie była już pokazywana w «stolicy» GG”11K. Zimmerer, Życie codzienne…, dz. cyt., s. 215..

Nie o takim teatrze rozmyślał i marzył młody, niespełna dwudziestoletni Karol Wojtyła, którego doświadczenia teatralne, związane z funkcjonującymi w jego rodzinnych Wadowicach zespołami, a w samym Krakowie z Konfraternią Teatralną i założonym przy tej Konfraterni Studiem Dramatycznym 39, wprowadzały w świat sztuki niezależnej. Dawał wyraz tym pragnieniom w listach, które kierował z Krakowa do mieszkającego w Wadowicach Mieczysława Kotlarczyka. W jednym z listów do Wojtyły, z października 1939 roku, Kotlarczyk zawarł krzepiące słowa: „Wierzę, że ta straszliwa chwila, w jakiej wszyscy się znaleźliśmy, nie zniszczyła wszystkiego. Miłość wielkiej sztuki trwa, zwycięży i… zatriumfuje”12Cyt. za: T. Malak, Polska będzie, Lolusiu, „Teatr” 1991, nr 11, s. 21..

Wbrew przeciwnościom wojennym, podzielając opinie Wojtyły o roli literatury i teatru w życiu narodu i jednostek, Kotlarczyk wierzył w ich wspólną służbę, służbę rychłą „najszlachetniejszej sztuce”:

Polska będzie, Lolusiu, będzie prędzej, niż się nam zdaje. A my będziemy awangardą Jej najszlachetniejszej sztuki. Jej Teatru. Jej Słowa. Będziemy.

Nasze niezapomniane wadowickie prace teatralne, nasze sympozjony na Długiej w Krakowie – staną się zaczynem, źródłem energii… żeby tylko jak najprędzej być razem i rozpocząć…13Cyt. za: tamże..

Karol Wojtyła – fotografia z tableau zbiorowego Kawalera księżycowego Mariana Niżyńskiego, 1939 r., fot. Paweł Bielec

Karol Wojtyła – fotografia z tableau zbiorowego Kawalera księżycowego Mariana Niżyńskiego, 1939 r., fot. Paweł Bielec

Zanim doszło do podjęcia tych wspólnych upragnień, idea zespolonej działalności teatralnej, realizowanej konspiracyjnie, zrodziła się w gronie „rozbitków” Studia Dramatycznego 3914Szerzej: S. Dziedzic, Romantyk Boży, Kraków 2014., których naturalnym opiekunem miał być założyciel i inicjator główny Konfraterni i Studia Dramatycznego 39, krakowski pisarz i „teatrał” Tadeusz Kudliński. Oni też wyprzedzili o kilka miesięcy chronologicznie spontaniczną, odważną inicjatywę 17-letniego wówczas Adama Mularczyka stworzenia konspiracyjnego młodzieżowego zespołu teatralnego, ale w składzie osobowym znacznie mniejszym.

Sam dr Tadeusz Kudliński o tych początkach teatralnej, podziemnej działalności tak wspominał po latach:

W moim prywatnym mieszkaniu, już wkrótce po wybuchu wojny, zebrali się rozbitkowie ze „Studia 39”, którzy pragnęli w konspiracji kontynuować swoją działalność. Zaczęło się od dyskusji o teatrze, o wielkim narodowym repertuarze, a w konsekwencji w szczupłych warunkach domowych próbowaliśmy grać pojedyncze sceny. (…) W zespole było kilka osób z Wadowic (m.in. Karol Wojtyła i Halina Królikiewicz), które z niejakim nabożeństwem wspominali o nauczycielu tamtejszego gimnazjum, dr. Mieczysławie Kotlarczyku, marząc o pozyskaniu go dla sprawy zorganizowania tajnego teatru15 Ważne przestrzenie życia. Z Tadeuszem Kudlińskim rozmawia Stanisław Dziedzic, w: S. Dziedzic, Dialogi trzy – Maria Dłuska – Konrad Górski – Tadeusz Kudliński, Kraków 2000, s. 141..

W gronie „rozbitków” znalazły się głównie osoby uczestniczące w zajęciach pierwszego roku Studia Dramatycznego 39 (obejmować ono miało trzyletni kurs), w większości studenci polonistyki UJ, którzy jesienią 1938 roku podjęli studia uniwersyteckie – między innymi Halina Królikiewicz, Krystyna Dębowska, Juliusz Kydryński, Tadeusz Kwiatkowski, Karol Wojtyła. W sierpniu 1940 roku do grupy dołączyła młodsza od nich o kilka lat Danuta Michałowska, zdradzająca już wówczas niemały talent aktorski, potwierdzony kilkoma wysokimi lokatami w przedwrześniowych konkursach recytatorskich.

Wspólne pasje, chęć działania, choćby wbrew dotkliwym ograniczeniom narzuconym z całą bezwzględnością przez okupantów, ale nade wszystko idea walki o tożsamość kulturową podbitego narodu były wyzwaniem, które młodzi adepci podjęli wbrew wszelkim przeciwnościom. Karol Wojtyła – jeden z trzech głównych inicjatorów (wraz z T. Kwiatkowskim i J. Kydryńskim) kontynuowania, w warunkach z konieczności konspiracyjnych, działalności warsztatowej Studia Dramatycznego 39, w liście z 28 grudnia 1939 roku informował Mieczysława Kotlarczyka o swoich poczynaniach „ostatnich dwóch blisko miesięcy”, między innymi o napisaniu pierwszego z trzech pochodzących z lat 1939–1940 dramatów (Dawida), o intensywnej nauce języka francuskiego oraz podjęciu z Juliuszem Kydryńskim, kolegą ze studiów uniwersyteckich i Studia 39, zapalonym do literatury i teatru, pierwszych prób związanych z interpretacją i prezentacją tekstów.

W szczupłym, kilkuosobowym pierwotnie gronie pod kierunkiem Tadeusza Kudlińskiego rozpoczęli „rozbitkowie” warsztaty teatralne związane z odczytywaniem fragmentów klasyki dramaturgii polskiej, głównie romantycznej i młodopolskiej, zajęciami teoretycznymi i dyskusjami merytorycznymi o tych dziełach i sposobach ich inscenizacji. Sięgnięto po fragmenty Wesela, DziadówWyzwolenia. W wymowie ideowej tych dzieł szukali młodzi siły krzepiącej, utraconej czy zachwianej nadziei na rychłe odzyskanie niepodległości. „Rozbitkowie” prezentowali nie tylko swoje stanowiska i koncepcje, które poddawali dyskusjom, ale i fragmenty własnych utworów literackich. Podczas jednego z takich spotkań, zapewne wiosną 1940 roku, Wojtyła przedstawił zebranym fragmenty poematu dramatycznego Hiob, w którym czytelne były paralelizmy pomiędzy relacją biblijną a współczesną martyrologią Polaków czasu wojny, postrzeganymi w kategoriach etycznych. Prezentacji towarzyszyła ożywiona dyskusja, gdy Kwiatkowski podał w wątpliwość celowość powracania do formuły dawnych mistrzów jako gatunku nazbyt archaicznego i zaakcentował niepotrzebne mieszanie religii z polityką i włączanie treści biblijnych do współczesnych zdarzeń. Po latach Kwiatkowski, wspominając tamte dysputy, przyznał: „Spieraliśmy się wówczas o sens nawrotu do średniowiecznych mistrzów, o istotę metafory przenoszącej znaczenie przeszłości w czasy teraźniejsze, o problemy religijne i etyczne. W tym Karol bił nas pod każdym względem znajomością dzieł, o których nie mieliśmy pojęcia”16 T. Kwiatkowski, Karol, w: Młodzieńcze lata Karola Wojtyły, red. J. Kydryński, Kraków 1990, s. 85..

Stanowiska Wojtyły bronił między innymi Kudliński, powołując się na opinię w tym względzie Juliusza Osterwy, który podkreślał, iż sztuki i religii oddzielać nie należy, wszak religia jest nauką i sztuką, a nauka i sztuka religią.

W mieszkaniu Kudlińskiego odbyło się czytanie z podziałem na role napisanego właśnie przez Wojciecha Żukrowskiego, kolegę z krakowskiej polonistyki, opowiadania groteskowo-fantastycznego pod tytułem Porwanie w Tiutiurlistanie. W tak pojętym spektaklu uczestniczyły dzieci z sąsiednich kamienic.

„Myślę – stwierdza Tadeusz Kudliński – że szczegół ten maluje podziemny, wieloraki nurt aktywności kulturalnej w Polsce okupacyjnej”17T. Kudliński, Glosy teatromana do młodzieńczej biografii Jana Pawła II, w: Młodzieńcze lata…, dz. cyt., s. 51..

Wiosną 1940 roku Juliusz Kydryński spotkał w antykwariacie Stefana Kamińskiego Juliusza Osterwę, któremu poufnie opowiedział o konspiracyjnej działalności grupy. Osterwa zaprosił Kydryńskiego na spotkanie do swojego mieszkania przy ulicy Basztowej.

Przyprowadziłem z sobą Karola. W ten sposób Osterwa został wciągnięty w prace teatru konspiracyjnego, których potem był wiernym obserwatorem i życzliwym krytykiem. Pamiętam, że kiedyś nagraliśmy dla niego – i dla innych zaproszonych ok. 30 gości – drugi akt Przepióreczki Żeromskiego w naszym mieszkaniu przy Felicjanek. Był to z naszej strony akt dużej odwagi – nie tylko ze względu na warunki konspiracyjne. Ale Przepióreczka słynna była przecież wielką przedwojenną kreacją Osterwy w roli Przełęckiego. (…) Ale Osterwa był wyrozumiały i serdeczny. Bardzo nas nawet pochwalił18J. Kydryński, Pomazaniec z Krakowa, w: Młodzieńcze lata…, dz. cyt., s. 106..

W roli Doroty Smugoniowej występowała Danuta Michałowska, Przełęckiego – Juliusz Kydryński, a Smugonia – Karol Wojtyła, który reżyserował całość19Zdaniem Danuty Michałowskiej Osterwa na premierowy pokaz Przepióreczki nie przybył, oceny spektaklu i gry młodych adeptów dokonał po innym, późniejszym występie. O obecności Osterwy oraz jego małżonki na tej premierze zgodnie zaświadczają Juliusz Kydryński i Tadeusz Kwiatkowski.. Michałowska i Wojtyła olśnili zgromadzonych w salonie państwa Kydryńskich widzów:

Rzeczywistość przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. (…) Danuta i Karol wzbudzili zachwyt. (…) Osterwa oświadczył Danucie przy wszystkich: – Po wojnie zaproszę panią do roli Smugoniowej. Jest pani wprawdzie trochę za młoda, ale o takiej partnerce marzyłem. (…) Z podziwem i bez cienia zazdrości przypatrywałem się Dance i Lolkowi, jak prowadzą dialog, podając cieniutko tekst, który w ich ustach brzmiał szlachetnymi tonami poezji. (…) Patron Kudliński cieszył się, że odkrył prawdziwych artystów. Miał wizję przyszłego teatru opartego na repertuarze najambitniejszym, zaczerpniętym z polskiej klasyki narodowej. Stale o tym rozmawiali z Osterwą, który miał zostać dyrektorem krakowskiego teatru zaraz po zakończeniu wojny20T. Kwiatkowski, Płaci się każdego dnia, Kraków 1986, s. 66..

Osterwa w istocie wiązał nadzieje na sceniczną współpracę nie tylko z Danutą Michałowską, ale także z Karolem Wojtyłą.

Inaczej jednak potoczyły się losy tej dwójki utalentowanych adeptów: Michałowska całe swoje zawodowe życie związała ze sceną, osiągając na niej najwyższe splendory, choć nie pod kierunkiem Osterwy, a Wojtyła podjął posłannictwo Słowa Odwiecznego. W książce wspomnieniowej Pamięć nie zawsze święta Danuta Michałowska napisze po latach:

Przepióreczka to ważny etap w moim życiu artystycznym, a Juliusz Osterwa, który zamierzał po wyzwoleniu otworzyć sezon w Teatrze im. Słowackiego właśnie tym dramatem, chciał, abym to ja z nim grała w owym inaugurującym pierwszy powojenny sezon polskim spektaklu. Różne siły i błahe w gruncie rzeczy przyczyny złożyły się na to, że plan Osterwy się nie powiódł. On sam, dostrzegłszy mnie pewnego wieczoru za kulisami, kiedy właśnie zszedł w kostiumie Przełęckiego, powiedział z jakimś szczególnym odcieniem żalu: – „Moja przepióreczka – uciekła mi”… i zapytał, dlaczego się nie zgłosiłam…”21D. Michałowska, Pamięć nie zawsze święta. Wspomnienia, Kraków 2004, s. 129.

Od jesieni 1940 roku zespół kontynuował spotkania coraz bardziej systematyczne, głównie w mieszkaniu państwa Kudlińskich. Dotychczasowe grono powiększyło się – nie tylko o dalszych byłych uczestników Studia Dramatycznego 39 (Krystyna Dębowska, Bogusława Czuprynówna, Emil Dańko), ale i o osoby nowe (Tadeusz Ostaszewski, Wojciech Żukrowski). W opiece artystycznej nad zespołem kluczową rolę odgrywał nadal Tadeusz Kudliński wspomagany przez Wiesława Goreckiego. Kudliński pragnął tym poczynaniom, dobrze rokującym, nadać formę – mimo przeciwności okupacyjnych i przestrzeganych zasad konspiracji – coraz lepiej zorganizowaną, zwłaszcza że działalność grupy i jej potencjał artystyczny pozwalały ją traktować już nie jako efemerydę czy tylko artystyczną przygodę, bo w jej składzie znaleźli się ludzie wybitnie utalentowani zarówno w kontekście scenicznym, jak i literackim. Sam Kudliński, zwerbowany przez Jerzego Brauna, należał do założonej w 1940 roku konspiracyjnej katolickiej organizacji niepodległościowej Unia, patronującej podziemnym strukturom organizacyjnym o charakterze artystycznym, między innymi konspiracyjnie funkcjonującym teatrom.

Na początku 1941 roku odbył się w mieszkaniu państwa Kudlińskich pokaz wybranych scen z Wesela (głównie z II aktu). Prace nad Wyzwoleniem nie zostały uwieńczone premierą, a zespół trochę nieoczekiwanie zajął się próbami do Miguela Mañary Oskara Miłosza, w kilku obsadach. Z powodu zagrożenia związanego z aresztowaniem przez Niemców jednego z członków zespołu (Emila Dańki) przerwano dalsze próby i do wznowienia prac nad dramatem Miłosza już nie doszło.

Za wiedzą Tadeusza Kudlińskiego, ale zasadniczo samodzielnie zespół przystąpił do pracy nad jednoaktówką Fajka Kopernika, którą Juliusz Kydryński – autor tekstu – dedykował Danucie Michałowskiej. Premiera miała się odbyć w budynku Wodociągów Miejskich, z udziałem szerszej publiczności. Tadeusz Kudliński nawiązał w tym celu kontakty z dyrektorem Wodociągów Tadeuszem Orzelskim – i po raz pierwszy, choć w warunkach konspiracyjnych, zespół miał wystąpić na scenie w lokalu przy ulicy Łowieckiej 4. Ze względu na aresztowanie dyrektora Orzelskiego (bez związku z planowanymi występami) przerwano próby i do premiery nie doszło.

Tadeusz Kudliński – portret wykonany techniką pastelową przez Stanisława Ignacego Witkiewicza

Tadeusz Kudliński – portret wykonany techniką pastelową przez Stanisława Ignacego Witkiewicza

W sytuacji rosnącego zagrożenia, gdy okupanci tropili wszelkie przejawy działalności opozycyjnej, a sam Kudliński pracujący w banku mógł być poddawany wnikliwym obserwacjom ze strony hitlerowców, uzasadnione były obawy dotyczące bezpieczeństwa zarówno jego rodziny, jak i młodych adeptów sztuki teatralnej, o wyraziście patriotycznym profilu działania, zaczęto rozmyślać o konieczności zwiększenia ostrożności pracy zespołu. Tadeusz Kudliński, zaangażowany – jak już wspominano – poprzez Unię w zorganizowaną działalność opozycyjną, nie rezygnując ze współpracy z zespołem, pragnął powierzyć opiekę artystyczną osobie o najlepszym doświadczeniu zawodowym. Człowiekiem mającym prowadzić „rozbitków” mógł być Mieczysław Kotlarczyk, z którym Królikiewiczówna i Wojtyła wiązali niemałe nadzieje, a którego dokonania chwalił sam Osterwa.

Kotlarczyk, zagrożony w Wadowicach aresztowaniem, latem 1941 roku przybył wraz z żoną do Krakowa, w którym – dzięki pomocy Unii – znalazł pracę konduktora, a mieszkanie, skromne, w suterenach na krakowskich Dębnikach, dzielił z Karolem Wojtyłą. Odtąd aż do sierpnia 1944 roku Kotlarczykowie korzystali z gościnny przyjaciela. Należące do Wojtyły niewielkie, dwupokojowe mieszkanie z kuchnią i sanitariatem, udostępnione mu przez brata jego matki jeszcze w 1938 roku (wtedy rozpoczynał studia polonistyczne i zamieszkał w nim razem z ojcem, który zmarł w lutym 1941), stało się miejscem konspiracyjnych spotkań i dyskusji, w nim też organizowano, na ogół regularnie, w środy i soboty, próby związane z przygotowaniem premier.

Pierwsze spotkanie programowe zespołu z Mieczysławem Kotlarczykiem odbyło się 22 sierpnia w mieszkaniu państwa Dębowskich na Salwatorze. Obok dotychczasowych podopiecznych Kudlińskiego i Osterwy ­ zaproszono, z zachowaniem pożądanej w ­ warunkach konspiracyjnych dyskrecji, także inne osoby zainteresowane pracą w zespole, głównie z kręgów koleżeńskich. Nie wszyscy łączyli chęć pracy z predyspozycjami, stąd Kotlarczyk już po kilku próbach warsztatowych radykalnie zmniejszył skład zespołu i taki (poza ostatnią premierą) pozostał do końca okupacji. Występowali: Krystyna Dębowska (później: Ostaszewska), Halina Królikiewicz (później: Kwiatkowska), Danuta Michałowska, Mieczysław Kotlarczyk i Karol Wojtyła. Autorem oprawy plastycznej spektakli był Tadeusz Ostaszewski. Zamysł i formuła artystyczna Teatru Naszego, jak go pierwotnie nazywano, a wkrótce, już na trwałe: Teatru Rapsodycznego, należały do Kotlarczyka wspomaganego w sposób coraz bardziej znaczący przez Wojtyłę. Styl aktorskiej prezentacji, która w istocie była sztuką niesienia idei słowa przy ograniczonej roli scenografii, a ważnej i narratorsko zestrojonej ze słowem muzyki, rychło zyskał nazwę „stylu rapsodycznego”22Więcej: J. Popiel, Los artysty w czasach zniewolenia. Teatr Rapsodyczny 1941–1967, Kraków 2006; S. Dziedzic, Romantyk Boży…, dz. cyt..

Jak stwierdził po latach Kotlarczyk: „Teatr Rapsodyczny był jednym z protestów przeciwko eksterminacji kultury polskiego narodu na jego własnej ziemi, był jedną z form podziemnego, konspiracyjnego ruchu oporu przeciwko okupacji i okupantowi w Polsce”23M. Kotlarczyk, XXV lat Teatru Rapsodycznego w Krakowie 1941–1966, Kraków 1966, s. 7..

Na koncepcję teatru Kotlarczyka bodaj największy wpływ miało studium Mickiewiczowskiego wykładu na temat dramatu słowiańskiego i teatru przyszłości zawarte w słynnej Lekcji XVI kursu Literatury słowiańskiej wygłaszanego w Collège de France, fascynacja literaturą romantyczną i młodopolską oraz moc słowa żywego, które staje się ośrodkiem myśli i probierzem scenicznego problemu. Sam Karol Wojtyła po latach napisze:

Owo wyodrębnienie słowa, które leży u podstaw rapsodycznej koncepcji sztuki teatru, jest władne w następstwa. Idą one w różnych kierunkach. Konsekwentnym następstwem przyjęcia słowa jako pra-elementu sztuki teatralnej jest pewien znamienny intelektualizm rapsodyczny. (…) przedstawienia rapsodyczne nie mają charakteru zasadniczo fabularnego, ale mają charakter zasadniczo ideowy. Nie znajdziemy w nich więc (…) tego wszystkiego, co składa się na zwyczajną sceniczną fabułę. Natomiast zawsze znajdujemy w przedstawieniach rapsodyczny problem24 K. Wojtyła, Poezje – dramaty – szkice. Jan Paweł II, Tryptyk rzymski, Kraków 2004, s. 484..

Kotlarczyk sięgał nie tylko po dramaty, ale programowo także po lirykę i prozę. Teoretyczne podstawy swojego teatru zawarł w manifeście Teatr Nasz, do którego odwoływał się także w okresie powojennym. Jak mawiano o jego odmienności artystycznej: był jedynym wśród wielu, wniósł też sporo nowych impulsów do życia teatru polskiego.

Okupacyjny projekt programu repertuarowego – stwierdza Jacek Popiel – Teatru Rapsodycznego (Teatru Naszego) jest bodaj najpełniejszym – ze znanych mi – programem polskiego teatru narodowego. (…) W tym okresie Rapsodycy odbyli około stu prób teatralnych, dali siedem konspiracyjnych premier, zagrali w sumie 22 przedstawienia w prywatnych mieszkaniach25J. Popiel, Los artysty…, dz. cyt., s. 37..

W repertuarze konspiracyjnego Teatru Rapsodycznego znalazły się: Król Duch J. Słowackiego (premiera 1 listopada 1941 r.; cztery przedstawienia), Beniowski J. Słowackiego (premiera 14 lutego 1942 r.; jedno przedstawienie), Hymny J. Kasprowicza (premiera 28 marca 1942 r.; jedno przedstawienie), Godzina Wyspiańskiego (premiera 22 maja 1942 r.; cztery przedstawienia), Portret Artysty. Cyprian Kamil Norwid (premiera 3 października 1942 r.; trzy przedstawienia), Pan Tadeusz A. Mickiewicza (premiera 28 listopada 1942 r.; trzy przedstawienia), Samuel Zborowski J. Słowackiego (premiera 16 marca 1943 r.; sześć przedstawień). Z powodu działań wojennych nie doszło do premiery spektaklu opartego na tekstach Karola Huberta Rostworowskiego. W Samuelu Zborowskim, obok wspomnianej piątki rapsodyków, wystąpili Tadeusz Kwiatkowski i Antoni Żuliński.

W premierach konspiracyjnego Teatru Rapsodycznego, obok osób związanych z zespołem, uczestniczyli liczni przedstawiciele świata artystycznego i uniwersyteckiego, między innymi Juliusz Osterwa, Władysław Woźnik, Zdzisław Mrożewski, Zofia Kossak-Szczucka, Witold Rowicki, Stanisław Pigoń, Kazimierz Wyka, Stanisław Witold Balicki, Stanisław Urbańczyk, Juliusz Kydryński, Jerzy Turowicz i Wojciech Żukrowski. Wśród widzów bywał też twórca konspiracyjnej „Unii” Jerzy Braun, na jednym z przedstawień zjawili się członkowie Delegatury Rządu na Kraj, która sprawowała opiekę nad działalnością Teatru Rapsodycznego26Więcej: tamże..

Teatr Rapsodyczny jako jedyny z konspiracyjnie funkcjonujących zespołów teatralnych kontynuował działalność artystyczną w okresie powojennym, pod kierunkiem Kotlarczyka i w składzie pierwotnie tylko nieznacznie powiększonym, ale rychło – stosownie do potrzeb inscenizacyjnych – powiększonym (pierwsza premiera powojenna Grażyna – Konrad Wallenrod – Zawisza Czarny, oparty na tekstach Mickiewicza i Słowackiego odbyła się 24 kwietnia 1945 r.). Jak się wkrótce okazało, oficjalnie już teraz funkcjonujący Teatr Rapsodyczny, „zrodzony w niewoli”, niebawem został „okuty w powiciu”.

Czytane rolami fragmenty literatury polskiej – czasem ze skąpą, ale funkcjonalną scenografią, przy konsekwentnym namyśle reżyserskim, z szerszą lub zgoła wąską widownią, bo na większą nie pozwalały warunki w prywatnych mieszkaniach – w wykonaniu „rozbitków 39” wyprzedzały znacznie poczynania artystyczne Adama Mularczyka, młodego, bo zaledwie 17-letniego adepta sztuki teatralnej, który zaczął występować jesienią 1940 roku z szerszym gronem aktorów adeptów. Spory o chronologiczne pierwszeństwo, niewiele – jak się wydaje – w tym przypadku wnoszą, tym bardziej że oba zespoły ze sobą współpracowały, przy zachowaniu – zwłaszcza w okresie rapsodycznym – znacznej odrębności formuły teatralnej.

19 września 1940 – stwierdza Stanisław Marczak-Oborski – to data pierwszego znanego przedstawienia konspiracyjnego, granego w sztukowanych wprawdzie, ale imitujących sztafaż normalnego widowiska, dekoracjach i kostiumach. Produkowała się w ten sposób przed gronem znajomych i zaufanych grup młodziutkich entuzjastów-amatorów krakowskich pod wodzą przyszłego aktora Adama Mularczyka. Pierwszy program był raczej przypadkową i pozbawioną głębszego wyrazu składanką piosenek, jednoaktówek itp. Na wiosnę następnego roku ten sam zespół wystawił już sceny z Wesela Wyspiańskiego, podjął też akcje kształceniowe przy pomocy Tadeusza Kudlińskiego, Wiesława Goreckiego i Tadeusza Kwiatkowskiego27S. Marczak-Oborski, Teatr polski w latach 1918–1965, Warszawa 1985, s. 133..

Danuta Michałowska, najprzedniejsza artystka Teatru Rapsodycznego, nad historycznym egzemplarzem Króla-Ducha Juliusza Słowackiego, który na potrzeby sceniczne pierwszej premiery rapsodyków zakupiła w 1941 roku w księgarni – antykwariacie Stefana Kamińskiego, fot. S. Dziedzic

Danuta Michałowska, najprzedniejsza artystka Teatru Rapsodycznego, nad historycznym egzemplarzem Króla-Ducha Juliusza Słowackiego, który na potrzeby sceniczne pierwszej premiery rapsodyków zakupiła w 1941 roku w księgarni – antykwariacie Stefana Kamińskiego, fot. S. Dziedzic

Adam Mularczyk (urodzony 13 stycznia 1923 roku w Krakowie) od najwcześniejszych lat marzył o teatrze, o aktorstwie, od jego dziecięcych lat znajomi wyrokowali, że urodził się dla teatru. W wieku 13 lat stanął na deskach Teatru im. Słowackiego, by wraz z Chórem Dzieci Krakowskich wystąpić w operze Carmen Bizeta. W okresie okupacji postanowił te ciągle towarzyszące mu marzenia o teatrze zespolić, razem ze swoimi rówieśnikami, z misją teatru – oręża przeciwko zniewoleniu. W lutym 1940 roku zebrał 94-osobową grupę młodych ludzi, z których wybrał swoich aktorów, muzyków, scenografów, tancerzy i maszynistów – i pod nazwą Krakowski Teatr Podziemny podjął działalność, a wspomnianą już pierwszą premierą, którą był montaż Śmiech to zabawa, zainaugurował artystyczną obecność zespołu. Premierowy pokaz odbył się w mieszkaniu prywatnym przy ulicy Zbrojów 1.

Teatr Adama Mularczyka w latach 1940–1945 przygotował osiem premier i w warunkach konspiracyjnych dał szesnaście przedstawień. Były to: Podejrzana osoba Stanisława Dobrzańskiego, Kozłowieckie Sherlocki Holmezy Piątkowskiego, Wesele Stanisława Wyspiańskiego, Werbel domowy Jana Kantego Gregorowicza, Zemsta Aleksandra Fredry, Trójka hultajska Johanna Nepomuka Nestroya, Niespodzianka Karola Huberta Rostworowskiego, a także montaże: Śmiech to zdrowieBo gdy harmonia gra. Obejrzało je łącznie około 2 tysięcy osób. Przy realizacji tych spektakli Krakowski Teatr Podziemny korzystał z profesjonalnej pomocy zaprzyjaźnionych reżyserów i teatrologów, między innymi Wiesława Goreckiego, Wiktora Bujańskiego i Tadeusza Kudlińskiego, którzy kilka miesięcy później, w lipcu 1944 roku, wraz z Kazimierzem Meyer­ holdem, Janem Zielińskim i Jerzym Merunowiczem prowadzili w Krakowie kursy teatralne.

Tadeusz Kwiatkowski wspomina:

Nie pamiętam, kto skontaktował mnie z grupą młodych zapaleńców, równie pałających żądzą ułożenia swojego życia na ołtarzu Melpomeny. Adaś Mularczyk, Wiciu Sadecki, Hala Romanowska, Iza Gajdarska schodzili się parę razy w tygodniu i próbowali swych sił. Przyjęli mnie entuzjastycznie jako człowieka, który im pomoże w zmaganiach z interpretacją tekstu i ruchem na scenie. W swoim mniemaniu uważałem się za fachowca, bo po roku studiów w „Konfraterni” i ćwiczeniach u Kudlińskiego zdobyłem tyle wiedzy o aktorstwie, że mogłem jej rudymentarne zasady przekazać innym, nie mającym o tym zielonego pojęcia. Złapałem się za głowę, kiedy zademonstrowali przede mną dotychczasowe próby. Mówili krakowskim akcentem, nie rozróżniali „strz” od „cz”, łykali końcówki wyrazów i poruszali się jak kukiełki machające rękami bez ładu i składu. (…) Robili zadziwiająco szybkie postępy i teraz ja odegrałem rolę Osterwy, przepowiadając im karierę aktorską. Lubiłem z nimi pracować i kiedy się usamodzielnili tworząc zespół teatralny, bywałem stałym gościem na ich premierach28T. Kwiatkowski, Płaci się…, dz. cyt., s. 68..

Na próbach i spektaklach Krakowskiego Teatru Podziemnego Mularczyka bywał zaprzyjaźniony z nimi Wojtyła. Do wymienionych już nazwisk, osób związanych z Teatrem Mularczyka, dodać należy bodaj kilka, by skonstatować – podobnie jak w przypadku „rozbitków 39” i wyłonionego z tego zespołu Teatru Rapsodycznego – jak wielkie talenty i wybitnych artystów ukształtowały bądź choćby na scenę skierowały te konspiracyjnie działające zespoły. Z Mularczykiem występowali nadto między innymi Halina Mikołajska, Irena Wilkoszewska, Marian Cebulski, Stanisław Zaczyk, Jerzy Passendorfer. Mularczyk z licznymi swoimi aktorami przyjęty został do utworzonego w styczniu 1945 roku Studia Aktorskiego Starego Teatru z inicjatywy Jerzego Ryszarda Bujańskiego, a prowadzonego przez znanych aktorów i nauczycieli akademickich. Mularczyk, inaczej niż Kotlarczyk czy Kantor, rychło wyjechał z Krakowa, ale do końca życia pozostał wierny sztuce teatralnej29Adam Mularczyk zdał eksternistyczny egzamin aktorski i uzyskał uprawnienia zawodowego aktora. W latach 1945–1946 występował w Starym Teatrze, w 1947 wyjechał wraz z Januszem Warneckim do Warszawy, gdzie związał się zawodowo najpierw z Teatrem Muzycznym Domu Wojska Polskiego, potem kolejno z Teatrem Nowym, Narodowym i Teatrem Polskim. Występował w licznych filmach i spektaklach telewizyjnych. W 1973 r. wraz z rodziną wyjechał do USA. W Filadelfii założył i prowadził Polski Teatr Dramatyczny. Zmarł w 1996 r., pochowano go na cmentarzu w amerykańskiej Częstochowie..

Tak go wspomina Lucjan Kydryński:

(…) nie miał ambicji teoretyzowania ani szukania nowych sposobów wypowiedzi; jako urodzonemu aktorowi wystarczyło mu to, że grał, a robił to rzeczywiście dobrze i con amore. Natomiast lekkomyślność jego, jeśli chodziło o warunki konspiracyjne, przekraczała absolutnie wszelkie granice. W małej pracowni stolarskiej przy ulicy Kanoniczej potrafił sam jeden zbudować stałą scenę, a na widownię spędzał pół Krakowa. Słabo zrobiło mi się jednak dopiero wówczas, gdy wśród widzów zobaczyłem granatowego policjanta. Okazało się, że Mularczyk jakimś tam sposobem sprowadził go po to, żeby inni, obcy wrogowie „lepiej się czuli”, myśląc, że są na przedstawieniu legalnym30J. Kydryński, Uwaga, gong!… Pamiętnik o teatrach krakowskich 1937–1948, Kraków 1962, s. 48..

Mularczyk był człowiekiem wysoce pochłoniętym zamysłem tworzenia swojego teatru, w czym wykorzystywał niezwykły temperament, ale żadnym jego poczynaniom nie towarzyszyło konspiracyjne poczucie odpowiedzialności za zespół artystyczny oraz widzów. Młodzi często wręcz lekceważyli okupacyjne wymogi ostrożności i wzmożoną czujność wroga. Tymczasem o ich spektaklach wiedziały setki osób. Godne podkreślenia jest to, że mimo takiej nieostrożności nikt na nich nie doniósł ani przez zwykłą nierozwagę konspiracyjną nie poderwał zaufania młodych teatralnych szaleńców.

Kwiatkowski, uczestnik prób i spektakli Krakowskiego Teatru Podziemnego, wspomina:

Nieobliczalna odwaga Mularczyka wywoływała liczne spory i dyskusje. Sam mu nieraz natarłem uszu za beztroskę, z jaką traktował wszystkie ostrzeżenia. Adam jednak nic z tego sobie nie robił i nadal z młodzieńczą energią organizował ukochany teatr. (…) Nie chciał w ogóle słyszeć, że poza jego teatrem istnieją inne. Był przekonany, że tylko grupa, której przewodził, ma w przyszłości zadanie niemal posłannicze31 T. Kwiatkowski, Płaci się…, dz. cyt., s. 69..

Spektakle Krakowskiego Teatru Podziemnego odbywały się nie tylko w mieszkaniach, ale także – głównie ze względu na większe możliwości przestrzenne – w stolarni, garażach, a nawet w świetlicach fabrycznych, „widownia” mieściła więc nieraz setkę widzów. Mularczyk, podobnie jak Gorecki, używał reflektorów, kostiumów i peruk, a nawet kurtyny.

Z Teatrem Rapsodycznym i Krakowskim Teatrem Podziemnym związany był w licznych poczynaniach artystycznych i organizacyjnych Wiesław Gorecki.

Wiesław Gorecki – krytyk teatralny i muzyczny, dramaturg, reżyser i pedagog – był od 1933 roku sekretarzem Związku Literatów, współzałożycielem zespołu literacko-teatralnego Mikroscena, w którym wystawiono w 1934 roku trzy jego jednoaktówki (Oszust, BuntWinda), w 1938 roku został sekretarzem Krakowskiej Konfraterni Teatralnej, przy której założył następnie, wspólnie z Tadeuszem Kudlińskim, Studio Dramatyczne 39. Już w 1939 roku podjął wykłady na konspiracyjnych kursach teatralnych, współpracował z Kudlińskim, Kotlarczykiem i Mularczykiem w ich konspiracyjnych poczynaniach teatralnych. W jego mieszkaniu, przy placu Kleparskim 5, odbywały się tajne wieczory autorskie. Podczas jednego z takich spotkań Gorecki odczytał zebranym tam uczestnikom swoją jednoaktówkę Uprasza się wycierać obuwie. Kwiatkowski, uczestnik licznych wieczorów przy placu Kleparskim 5, wspomina:

Zaproponowaliśmy wtedy Wiesiowi wystawienie jej naszymi siłami. Zachęceni powodzeniem innych teatrów chcieliśmy i my coś zrobić w tej dziedzinie. Myśleliśmy wtedy o scenie współczesnej, aby nie dublować repertuaru Kotlarczyka i Kantora. Sztuka nie była trudna do wystawienia, podobała się nam, nic nie stało na przeszkodzie, aby ruszyć z miejsca nową placówkę. Gorecki przyjął naszą propozycję z entuzjazmem i tak po kilku miesiącach prób w jego mieszkaniu odbyła się prapremiera Wycieraczki (tak nazwaliśmy sztukę w skrócie)32T. Kwiatkowski, Krakowski teatr konspiracyjny, „Pamiętnik Teatralny” 1963, R. XII, z. 1–4, s. 151..

Prapremiera Wycieraczki w reżyserii Goreckiego odbyła się w 1943 roku w mieszkaniu autora, a zarazem reżysera. Odbyło się łącznie 11 przedstawień tego spektaklu, każdorazowo wystawianych w tym samym mieszkaniu, przy kompletach publiczności. Na scenie wystąpili: Tadeusz Kwiatkowski (Znużony satelita), Irena Stelmachówna (Bosa dziewczyna), Olga Weigl (Dama w sandałach) i Juliusz Kydryński (Sławny pisarz). Gośćmi na premierze byli – podobnie jak na spektaklach rapsodycznych – między innymi Juliusz Osterwa, Zofia Kossak-Szczucka, Tadeusz Kudliński, Władysław Woźnik, Zdzisław Mrożewski, Eugeniusz Fulde, Wojciech Żukrowski. Nie dysponując żadną jednoaktówką współczesną, która nadawałaby się do bardzo kameralnej inscenizacji (Gorecki tym razem sprzeciwił się inscenizacji którejś ze swoich jednoaktówek), sięgnięto po Miłość czystą u kąpieli morskich Cypriana Kamila Norwida. Premiera (1944) odbyła się w mieszkaniu reżysera Goreckiego, a kolejne przedstawienia w mieszkaniu Heleny Lgockiej przy ulicy Potockich 2. Dekorację wykonał Jan Zieliński, Jerzy Merunowicz (z czasem znany reżyser teatralny i operowy) recytował Promethidiona. Muzykę skomponowaną przez Witolda Kałkę-Rowickiego zaprezentowali Stefania Gorecka – wiolonczela i Jerzy Procner – fortepian. W roli Julii wystąpiła Krystyna Podraza, Marty – Irena Stelmachówna, Flegmina – Juliusz Kydryński, a rolę Feliksa zagrał Tadeusz Kwiatkowski. Poza Ireną Stelmachówną nikt z zespołu nie został w przyszłości aktorem zawodowym. Odbyło się osiem przedstawień Miłości.

Jak stwierdza Kwiatkowski:

Teatr jednoaktówek, bo tak nazwałbym naszą grupę, której duszą był Gorecki, nie miał sprecyzowanego oblicza artystycznego, nie próbował obalać dotychczasowych pojęć o teatrze, ale reprezentował rzetelny stosunek do sceny i w miarę dużą dbałość o jej pryncipia. Jeśli nazwalibyśmy grupę Kotlarczyka teatrem recytatorów, Kantora – teatrem plastyków, grupa Goreckiego kładła szczególny nacisk na wykonanie aktorskie. WycieraczkaMiłość były bardzo udanymi przedstawieniami właśnie pod względem wykonawczym33Tamże, s. 152..

Autorem zupełnie odmiennej wizji teatru był młody, zaledwie dwudziestoparoletni Tadeusz Kantor, który we współpracy z grupą młodych krakowskich plastyków, studentów przedwojennej Akademii Sztuk Pięknych oraz okupacyjnej Kunstgewerbeschule założył funkcjonującą w latach 1942–1944 konspiracyjną, eksperymentalną scenę zwaną Teatrem Niezależnym. O ile działalność powyższych teatrów była w przemożny sposób inspirowana przez literatów, którzy opierali się głównie na istocie słowa oraz analizie tekstu, rezygnując zazwyczaj z poszukiwania nowych rozwiązań formalnych, o tyle rewolucyjnych zmian w tym zakresie dokonał w ciężkich czasach okupacji niemieckiej Tadeusz Kantor, krakowski malarz związany w okresie międzywojennym z awangardowym teatrem Cricot, twórca tak zwanego teatru plastycznego.

Jacek Olczyk pisze:

Jego propozycja była według wielu późniejszych ocen najciekawszym zjawiskiem artystycznym tego czasu, zrywającym z trącącym myszką realizmem i naturalizmem scenicznym. (…) Działania Kantora kontynuowały przedwojenną działalność Teatru Cricot, poszerzając ją improwizacyjnymi etiudami i angażując widzów34J. Olczyk, Życie literackie w Krakowie w latach 1893–2013, Kraków 2016, s. 320..

W spektaklach Kantora tekst stanowił zasadniczo tylko ośrodek kreowania odpowiednich emocji i podlegał radykalnym skrótom nawet wówczas, gdy były to teksty autorstwa klasyków. Ważną rolę spełniała w nich scenografia, niezależna od tekstu i autonomiczna, a także widownia biorąca czynny udział w spektaklach, spośród której wyłaniały się postaci występujące w widowisku. Pierwszym pełnym spektaklem Teatru Niezależnego była Balladyna Juliusza Słowackiego, znana romantyczna baśniowa tragedia, przez wielu historyków literatury postrzegana jako swoiście pojęta zabawa w Szekspira, którą Kantor przeniósł w przestrzenie abstrakcji i form geometrycznych. Krzysztof Pleśniarowicz stwierdza wręcz:

Dla Tadeusza Kantora poetycka baśń, obrosła w polskiej tradycji narodowo-ludową mitologią, była dziewięćdziesiąt lat później doskonałym materiałem teatralnym, zderzonym z ideami sztuki awangardowej i kontekstem okupacji (tuż przed wojną jako student Frycza przez rok zajmował się właśnie Balladyną35K. Pleśniarowicz, Kantor, Wrocław 1997, s. 49..

Premiera Balladyny według Juliusza Słowackiego, zorganizowana w mieszkaniu państwa Siedleckich przy ulicy Szewskiej 21 w styczniu 1943 roku, śmiałością interpretacyjną i zamysłem reżyserskim zaskakiwała, a wielu bez wątpienia nawet szokowała, ale dostrzegano w niej artystyczną i sceniczną konsekwencję, odrębność ideową, oryginalne mierzenie się z tradycją wystawiania klasyki. Kwiatkowski, którego Kantor osobiście niedługo przed premierą Balladyny informował o założeniach swojego teatru, nie ukrywał zaskoczenia, ale i fascynacji, które raz po raz graniczyły z szokiem. Wyznawał też36T. Kwiatkowski, Płaci się…, dz. cyt., s. 147., że pasja i bezkompromisowość we wdrażaniu swoich zamysłów przypominały mu strategię i konsekwencję działania Mieczysława Kotlarczyka.

Przyznam się – wspominał po dwudziestu latach od okupacyjnej premiery – że byłem zaszokowany interpretacją – tak plastyczną, jak i autorską – sztuki Słowackiego. Na środku pokoju wznosił się abstrakcyjny kształt plastyczny z wkomponowanymi w niego maskami. Była to postać Balladyny, a maski zastępowały Chochlika i Skierkę. W zatłoczonych pokojach zakonspirowana publiczność przeżywała nowe wrażenia, odmienne od dotychczasowej tradycji. Balladyna Kantora wywołała żywiołowy oddźwięk wśród widzów. Dyskusja wokół tej inscenizacji przeniosła się naturalnie do Kawiarni Plastyków przy Łobzowskiej, gdzie zbierali się wówczas prawie wszyscy artyści krakowscy, i do prywatnych mieszkań. Kantor stał się rewelacją. Osiem spektakli – to był wielki sukces37Tegoż, Krakowski teatr…, dz. cyt., s. 147..

W sensie aktorskim przedstawienie było nierówne, ale sprawność aktorska – jak i w innych, późniejszych jego spektaklach – nie miała zasadniczego znaczenia. W Balladynie występowały osoby, które w powojennym życiu artystycznym i kulturalnym odgrywać w większości będą rolę wysoce prominentną. W roli Balladyny występowała Lila Proszkowska-Krasicka, Aliny – Krystyna Bandurowa, Wdowy – Ewa Siedlecka, Grabca – Tadeusz Brzozowski, Filona – Marcin Wenzel, Kanclerza – Franciszek Puget, Kirkora – Jerzy Turowicz, a Mieczysław Porębski występował w roli konferansjera. Inspicjentem był spokrewniony z rodziną gospodarzy ks. Marcin Siedlecki, do niego też należało czuwanie nad bezpieczeństwem zespołu i widzów – występy miały przecież charakter konspiracyjny – którzy w razie zagrożenia ze strony okupantów mieli opuścić mieszkanie tylnym wyjściem.

W opinii wielu widzów, wśród których byli też entuzjaści Kantora, w jego nowatorstwie, zaskakujących środkach artystycznego wyrazu i śmiało pojętej autonomii sztuki teatralnej wobec tekstu i tradycyjnej sceny, pojawiały się już wówczas bynajmniej nieodosobnione głosy, że będzie to w nieodległym czasie jeden z ważnych kierunków prekursorstwa polskiego teatru, że w tych niezależnych zamysłach tkwić będzie przyszłość sceny.

Uczestnicy premier Teatru Rapsodycznego doświadczali nowatorstwa scenicznego, dopracowującego się istoty „teatru wnętrza”, wirtuozerii słowa scenicznego, istotą teatru Kantora był fenomen wspólnoty udziału w jego widowiskach, w których widzowie-uczestnicy stanowili nierozłączne tło, a sam tekst stawał się probierzem przeżyć i emocji, wspomagany w tej sferze narzędziem artystycznym i ideowym, ważnym, choć pojętym autonomicznie – rozstrzygnięciami natury plastycznej, które w swych funkcjach wykraczały znacząco poza sferę tradycyjnej scenografii.

W Krakowie – pisał Stanisław Marczak-Oborski – Teatr Niezależny młodych plastyków pod wodzą Tadeusza Kantora wystąpił z uderzająco oryginalnym i śmiałym spektaklem Balladyny. Kantor uznał teatr za sztukę autonomiczną i chciał, by wszystkie jego elementy uzyskały stopień ekspresji własnej, dając „dzieła niezależne od natury, której doskonałość została okrutnie zakwestionowana w wojennych doświadczeniach”38S. Marczak-Oborski, Teatr…, dz. cyt., s. 158..

Latem 1944 roku odbyła się druga premiera przygotowana przez Teatr Niezależny – Powrót Odysa według Stanisława Wyspiańskiego. Realizacja tego spektaklu okazała się trudniejsza niż w przypadku Balladyny. Widmo klęski III Rzeszy było coraz wyrazistsze, co wzmogło czujność okupantów, którzy tropili wszelkie przejawy zagrożenia, z całą też bezwzględnością karali dostrzeżone przejawy działalności konspiracyjnej. Realizacja koncepcji wizualnej, z oryginalnym założeniem scenograficznym tradycyjnie zaskakującym wielu widzów, wiązała się z koniecznością dostarczenia do domu przy ulicy Skawińskiej, w którym miała się odbyć premiera Odysa, wielu przedmiotów, odpadów technicznych z różnych miejsc, co nie było zadaniem ani łatwym, ani – w warunkach reżimu okupacyjnego – bezpiecznym. U Kwiatkowskiego czytamy:

Tadzio Brzozowski turlał przez całe miasto jakieś wielkie koło, potrzebne do przedstawienia, Franek Puget ogromne stare deski wyrwane nocą z jakiejś opuszczonej budy na przedmieściu. Postarano się też o zardzewiałe łańcuchy kotwiczne z barki na Wiśle. Tak więc dekoracje budowano z dużym nakładem pracy i wysiłku. Postawiono je w wilii przy ul. Skawińskiej, gdzie miał się odbyć pierwszy pokaz39 T. Kwiatkowski, Krakowski teatr…, dz. cyt., s. 148..

Dalszy scenariusz przygotowań do premiery mógł być dramatyczny w skutkach, ale okazał się jedynie nader niebezpieczny i ryzykowny. W przededniu premiery „plastycy” otrzymali wiadomość, że do wilii przy ulicy Skawińskiej, gdzie planowano premierę, wraca Niemiec, który wcześniej opuścił to mieszkanie, zatem wszystkie zgromadzone tam z niemałym trudem rekwizyty należy natychmiast, bez względu na czyhające niebezpieczeństwo, pod osłoną nocy usunąć. W okolicznościach stwarzających znaczne zagrożenie młodzi adepci przenieśli wszystkie te, niemałych gabarytów i wagi rekwizyty do kamienicy Pugetów przy ulicy Piłsudskiego – i tam w tak zwanej służbówce odbyła się premiera Powrotu Odysa (trzy pozostałe przedstawienia przygotowano w mieszkaniu Magdaleny Stryjeńskiej przy ul. Grabowskiego). I tu atmosferę oraz zamysł spektaklu najlepiej oddaje wspomnieniowy tekst zaprzyjaźnionego z Kantorem Kwiatkowskiego:

W zapełnionym pokoju zaczyna się seans teatralny. Aktorzy siedzą wśród widzów porozsadzanych wśród elementów inscenizacyjnych. W środku pokoju niewielki podest z wydłużonym kształtem przypominającym lufę armatnią. Nad podestem wznosi się maszt. Odysa gra Brzozowski, odziany w szynel żołnierski. Przez megafon, zwany popularnie szczekaczką, ukradziony którejś nocy z krakowskich Plant, płyną pieśni o braterstwie Odysa. Akcja toczy się na wielu planach, zapomina się o amatorskim wykonaniu, bo któż tam brał udział? Nana Lauowa, Andrzej Cybulski, Ali Bunsch, Jerzy Turowicz, Marcin Wenzel, Marta Stebnicka. (…) Widz z rozwojem akcji angażuje się wewnętrznie i jest jakby współorganizatorem rzeczywistości scenicznej40Tenże, Płaci się…, dz. cyt., s. 303..

Teatr Niezależny Tadeusza Kantora. Twórca Teatru na zdjęciu – trzeci od prawej strony, fot. z archiwum autora

Teatr Niezależny Tadeusza Kantora. Twórca Teatru na zdjęciu – trzeci od prawej strony, fot. z archiwum autora

Tadeusz Kantor w widzu, uczestniku jego spektakli widział asystenta współdziałania tych wszystkich czynników – elementów, które stwarzały iluzję w autonomicznej sztuce teatralnej, poprzez światło, dźwięk, ruch czy kształt, przy współdziałaniu aktorów i publiczności. Na drzwiach pomieszczenia, w którym odbywało się przedstawienie, umieścił afisz o treści dla wielu widzów zapewne wówczas szokującej: „Do teatru nie wchodzi się bezkarnie. Każdy widz ponosi pełną odpowiedzialność za wejście do teatru”41Tamże..

Zanim przystąpił do realizacji BalladynyPowrotu Odysa, zamyślał Kantor przygotować, w 1942 roku, Śmierć Orfeusza według Jeana Cocteau, którego niewielkie fragmenty wystawił w mieszkaniu Tadeusza Brzozowskiego (przy ul. Topolowej), całości jednak nigdy nie zrealizował.

Sam Kantor, charakteryzując zespół Teatru Niezależnego, głównie malarzy w przedziale wiekowym „od osiemnastu do dwudziestu pięciu lat”, stwierdzał, że wspólnota ich myśli i zapatrywań polegała głównie na niechęci „do tego, co było w sztuce przed wojną, silny instynkt buntu i negacji”42T. Kantor, Teatr Niezależny w latach 1942–1945, „Pamiętnik Teatralny” 1963, R. XII, z. 1–4 (45–48).. Przytaczał też wiele czynników i poglądów, które pod twardą jego ręką, artysty nieskorego do kompromisów artystycznych, łączyło się w pracy zespołowej. Większość z nich stanowiła trzon Grupy Krakowskiej, zaś kontynuacją eksperymentalnego zespołu stał się teatr Cricot 2. Kantor jako wspólnie wypracowane poglądy, stanowisko o charakterze niejako dla zespołu konstytutywne, a skonkretyzowane w działaniach artystycznych tamtego czasu, wymieniał:

Teatr nie jest aparatem do reprodukowania literatury. Teatr jest sztuką autonomiczną. Wszystkie elementy teatru muszą uzyskać pełną autonomię, to znaczy taki stosunek ekspresji własnej, że stają się wartością niezależną, same dla siebie43Tamże, s. 166..

Nie odcisnął silnego piętna artystycznej odrębności ani wyrazistego nowatorstwa zespół pracujący pod kierunkiem Tadeusza Staicha, który wystawił Wesele i najpewniej po około dziesięciu przedstawieniach w prywatnym mieszkaniu przy ulicy Kraszewskiego zaprzestał działalności. Gromadził ten zespół grono młodych adeptów (m.in. Jan Duda, Jan Gazda, Janusz Benedyktynowicz, Witold Benedyktynowicz, Urszula Elgietówna, Janusz Bochenek, Tadeusz Bochenek, Maria Dikówna)44Więcej: T. Kwiatkowski, Teatr…, dz. cyt., s. 153..

W schyłkowym okresie wojny pojawiła się w Krakowie dwójka aktorów, którzy zrealizowali wprawdzie jedną, ale znaczącą artystycznie premierę – Freuda teorię snów Antoniego Cwojdzińskiego. Byli to Lidia Zamkow i Jan Świderski. Oboje urodzili się na terenie Rosji, mieli podobne zainteresowania artystyczne: aktorskie i reżyserskie, oboje też już w pierwszych powojennych latach zaznaczyli swoje miejsce i pozycję na scenach zawodowych. Występując w konspiracyjnym teatrzyku krakowskim, oboje posiadali już zawodowe przygotowanie aktorskie: Świderski jeszcze przed wojną, w 1938 roku, ukończył Wydział Aktorski Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej, w tym samym roku debiutował na scenie zawodowej, a młodsza od niego o dwa lata Zamkow studia aktorskie, podjęte także w PIST, kontynuowała w systemie konspiracyjnym i w 1946 roku zdała eksternistyczny egzamin aktorski. Dla Zamkow konspiracyjne występy we Freuda teorii snów były debiutem scenicznym. Spektakl wyreżyserował Świderski. Krakowska publiczność miała możliwość obejrzenia Freuda teorii snów już w 1937 roku, w tym też roku komedia ta ukazała się drukiem po raz pierwszy. W okresie okupacyjnym Świderski i Zamkow wystąpili przed krakowską publicznością 14 razy, w gościnnej pracowni malarskiej Aliny Jasiewicz-Walczakowej przy ulicy Zwierzynieckiej 15. Każdorazowo w przedstawieniach, cieszących się niemałym zainteresowaniem publiczności, uczestniczyło około 100 osób.

Ciekawym zjawiskiem w teatralnym życiu okupowanego przez Niemców Krakowa był Teatr Marionetek „Brzdąc”, który funkcjonował od kwietnia 1941 roku do stycznia roku następnego, stworzony przez dwóch znanych krakowskich artystów: rzeźbiarza Stefana Zbigniewicza i malarza Jana Hrynkowskiego. Miejscem coniedzielnych spektakli była sala na piętrze Domu Plastyków przy ulicy Łobzowskiej.

Okupanci ze względów głównie strategicznych tolerowali funkcjonowanie kawiarni, uznając, że jeśli nawet byłyby one „punktami zbornymi kół nacjonalistycznych i intelektualnych – nie powinny być zamknięte, ponieważ nadzór nad nimi wydaje się łatwiejszy niż nad prywatnymi zebraniami konspiratorów”45 Memoriał nt. traktowania Polaków i Żydów z 25 XI 1939, cyt. za: S. Piotrowski, ­ Okupacja…, dz. cyt., s. 137.. Kawiarnia w Domu Plastyków była w Krakowie popularna, zwłaszcza w środowiskach artystycznych, już w okresie międzywojennym, w czasie okupacji jej znaczenie było natomiast znacznie większe, bo wykraczało poza tradycyjne funkcje. Pod szyldem lokalu rozrywkowego, miejsca spotkań towarzyskich i środowiskowych prowadzono konspiracyjną działalność charytatywną, wydawano bezpłatnie posiłki osobom, które znalazły się w nader trudnej sytuacji bytowej. Nie do przecenienia była też możliwość wymiany doświadczeń czy informacji. Niełatwo było pozbyć się osób niepożądanych, o podejrzanej proweniencji, których towarzystwa należało się wystrzegać, ale osoby ze środowisk artystycznych czy akademickich na ogół sobie znajome, zazwyczaj potrafiły zachowywać ostrożność. W sali na piętrze organizowano wystawy, czasem koncerty, nade wszystko z zachowaniem niezbędnej dyskrecji, wymieniano indywidualnie ważne informacje i doświadczenia. „Nastrój w tej kawiarni był jedynym w swoim rodzaju – pisał Witold Zechenter. – Zapominało się o morzu okropności, zbrodni, krwi, jakie nas otaczało – o katach w mundurach niemieckich, o łapankach, aresztowaniach, egzekucjach, o wysyłce do Oświęcimia”46W. Zechenter, Upływa szybko życie, Kraków 1975, s. 150..

Teatrzyk dla dzieci Brzdąc funkcjonował w Domu Plastyków zasadniczo legalnie, a jego poczynania nie były systemowo kontrolowane przez okupantów, choć je bez wątpienia obserwowano. Miał w repertuarze balet Claude’a Debussy’ego Pudełko z zabawkami, a następnie Jasia i Małgosię Marii Ursyn z ­ muzyką Engelberta Humperdincka. Lalki zaprojektował i wykonał Stefan Zbigniewicz, a dekoracja była dziełem Jana Hrynkowskiego.

Brzdąc cieszył się w środowisku dziecięcym i młodzieżowym ogromnym zainteresowaniem. Była to zasadniczo jedyna tego typu rozrywka dla najmłodszych widzów w Krakowie. Zbigniewicz i Hrynkowski do sztuki poruszania lalek zaangażowali Tadeusza Kwiatkowskiego, Juliusza Kydryńskiego i Tadeusza Kluskę. „Przez całą zimę salka «Brzdąca» rozbrzmiewała okrzykami zachwytu dzieci, przyprowadzonych przez rodziców masowo na tę prawdziwie polską, a mimo to dostępną najszerszej publiczności imprezę”47J. Kydryński, Uwaga, gong!…, dz. cyt., s. 50..

Trzecia premiera już się nie odbyła. Aresztowania przeprowadzone przez gestapo w Domu Plastyków 14 kwietnia 1942 roku zniweczyły dalszą działalność teatrzyku. Dla wszystkich wydarzenia te były szokiem, zwłaszcza że obfitowały w tragiczne następstwa. Kawiarnia i cały Dom Plastyków dawały dotąd poczucie bezpieczeństwa, a Stefanowi Zbigniewiczowi, opiekunowi kawiarni z ramienia Związku Polskich Artystów Plastyków, udawało się z komisarzem niemieckim Hoenelem zachowywać relacje, które nie skutkowały niespodziewanymi wizytami gestapowców.

Tadeusza Kwiatkowskiego tego dnia w drodze do Domu Plastyków zatrzymała rozmowa z Adamem Mularczykiem, przez co uniknął aresztowania, lecz mógł z niewielkiej odległości obserwować wydarzenia na ulicy Łobzowskiej. Rychło też zorientował się, że nie był świadkiem jakiejś przypadkowej łapanki. Po latach w książce Płaci się każdego dnia pisał:

To nie pomyłka ani zwyczajna łapanka uliczna, z której w porę ostrzeżeni ludzie wymykają się bocznymi ulicami, pasażami, ogrodami w oficynach. To zorganizowany, z góry obmyślony nalot, aresztowanie starych bywalców i wyniszczenie ostatniego publicznego skupiska inteligencji twórczej. Następny cios zadany kulturze po aresztowaniu podstępnie profesorów uniwersytetu. (…) Nikomu nie przyszłoby na myśl, że kawiarnia kierowana przez plastyków będzie nowym terenem pogwałcenia wszelkich praw międzynarodowych i ludzkich. Starzy ludzie, Puget, Rubczak, Chmurski, traktowani gorzej niż bydło prowadzone do rzeźni48T. Kwiatkowski, Płaci się…, dz. cyt., s. 94..

Zatrzymanych w Domu Plastyków przetransportowano do więzienia mieszczącego się przy ulicy Montelupich, a stamtąd do obozu Auschwitz. Podobny los spotkał komisarza Domu Plastyków Stefana Zbigniewicza. Nazajutrz po aresztowaniu artystów w poczuciu solidarności sam zgłosił się na gestapo jako odpowiedzialny za los kolegów. Podzielił go, nie wrócił z Auschwitz. Do reaktywowania Brzdąca już nie doszło.

Aresztowania w Domu Plastyków nie były jedynymi w skali miasta tego dnia, w następnych dniach i tygodniach je powtórzono. Scenariusz był podobny, łącznie z wywózką do Auschwitz i obozowymi egzekucjami.

Jak już wspomniano, obok przedstawień przygotowywanych przez konspiracyjne zespoły teatralne organizowano także spotkania poświęcone zagadnieniom literatury, sztuk pięknych czy teatru, podczas których dyskutowano, a nierzadko spierano się na temat kwestii dotyczących między innymi kierunków odbudowy teatru instytucjonalnego, a także życia teatralnego w czasach powojennych. W dyskusjach tych uczestniczyli nierzadko uniwersyteccy profesorowie, doświadczeni aktorzy, pisarze i młodzi adepci sztuki teatralnej. Miały te spotkania charakter zazwyczaj kameralny, czasem szerszy, z zachowaniem pożądanej ostrożności wymaganej w warunkach ścisłej konspiracji. Tym dyskusjom zamierzał Tadeusz Kwiatkowski poświęcić specjalny numer wydawanego konspiracyjnie od listopada 1942 do czerwca 1943 roku (dość regularnie) „Miesięcznika Literackiego”. Wydawcą periodyku była demokratyczno-chrześcijańska „Unia”, a jego redaktorami byli Tadeusz Kwiatkowski i Wojciech Żukrowski. Ukazało się siedem numerów „Miesięcznika Literackiego”, które w systemie tak zwanej małej poligrafii były drukowane w mieszkaniu Kwiatkowskiego. Na łamach pisma publikowali między innymi Kazimierz Wyka, Tadeusz Kudliński, Jan Bolesław Ożóg, Natalia Rolleczek, Józef Spytkowski, Tadeusz Kwiatkowski, Juliusz Kydryński, Jerzy Turowicz, Stefan Szuman, Wojciech Żukrowski, zamieszczono na nich także nowe wiersze Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Większość publikujących w „Miesięczniku Literackim” osób była związana z konspiracyjnym życiem teatralnym Krakowa. W ósmym numerze pisma, który poświęcono teatrowi, Tadeusz Kantor zamieścił anonimowo pierwszy swój artykuł – Inscenizacja Balladyny, ale odbity na powielaczu numer nie dotarł do czytelników z powodu aresztowania przez Niemców Tadeusza Kwiatkowskiego. W obawie przed rewizjami rodzina usunęła z mieszkania wszystkie ślady działalności konspiracyjnej. Po powrocie z więzienia Kwiatkowski zaprzestał wydawania „Miesięcznika Literackiego”.

W lutym 1943 roku, już po klęsce III Rzeszy pod Stalingradem, kiedy z każdym miesiącem widmo klęski Niemiec było coraz wyrazistsze, generalny gubernator Hans Frank stwierdził, że stosowana dotąd polityka „rewolwerów, kul i obozów koncentracyjnych” nie prowadzi do celu49Cyt. za: K. Zimmerer, Życie codzienne…, dz. cyt., s. 223., należy więc ją zrewidować i wzmocnić system ustępstw wobec Polaków. 23 lipca na spotkaniu wawelskim z udziałem przedstawicieli Rady Głównej Opiekuńczej, stwierdził, że zależy mu na współpracy z Polakami, których teraz zaliczał do narodów z kręgu kultury europejskiej, zapowiadał też przełom w systemie rządzenia na podległych mu ziemiach Generalnego Gubernatorstwa. Przełom jednak nie następował, skoro mimo zapowiadanego miękkiego kursu (weicher Kurs), w tajnych i jawnych egzekucjach ginęły wciąż tysiące Polaków. W samym Krakowie łapanki i egzekucje, wywozy do obozów koncentracyjnych były codziennością.

Bodaj najbardziej znaczącym znakiem tak zwanego łagodnego kursu okupanta niemieckiego wobec narodu polskiego było utworzenie w odnowionym gmachu Starego Teatru Krakowskiego Teatru Powszechnego. Funkcję dyrektora sprawował Adam Święchło, a kierownikiem artystycznym był Kazimierz Fabisiak. Uroczyste otwarcie teatru odbyło się 15 marca 1944 roku. Frank nadał temu wydarzeniu rozgłos propagandowy o wymiarze międzynarodowym. Zakładano wystawianie oper, operetek, dramatów, rewii i bajek dla dzieci. Dominował repertuar rozrywkowy, lekki, a na scenie dramatycznej wystawiano popularnych, także polskich pisarzy, autorów znanych dramatów. Z występami teatralnymi przyjeżdżali do Krakowa artyści z innych miast, z repertuarem jawnie tam wystawianym, głównie z Warszawy.

Formalnie Krakowski Teatr Powszechny funkcjonował do 9 lipca 1944 roku, natomiast w ostatnich trzech miesiącach okupacji niemieckiej (listopad 1944–styczeń 1945) był to tak zwany Stary Teatr – Zrzeszenie Aktorów Scen Polskich, który zdaniem Jana Michalika „był prawdopodobnie zakamuflowaną kontynuacją skompromitowanego Krakowskiego Teatru Powszechnego”50 J. Michalik, Teatr. Encyklopedia Krakowa, Kraków 2000, s. 984..

22 marca 1944 roku Okręgowe Kierownictwo Walki Podziemnej wezwało Polaków do bojkotu tych teatrów. Trudno jednoznacznie osądzić, na ile te wezwania okazały się mało skuteczne z powodu powszechnego głodu polskojęzycznej sceny, a na ile z braku skutecznego docierania tych apeli do szerszych rzesz ludności.

U schyłku wojny obok funkcjonujących konspiracyjnie zespołów teatralnych pojawiły się również konkretne pomysły, z którymi wystąpili – z inicjatywy bądź za przyzwoleniem tracących na sile okupantów, zabiegających teraz coraz wyraziściej o akceptację, a nierzadko o współdziałanie, także w zakresie życia teatralnego – przedstawiciele Delegatury Rządu, którzy brali udział w konspiracyjnym życiu kulturalnym miasta. Po wypuszczeniu z więzienia przy ulicy Montelupich Tadeusza Kudlińskiego w kwietniu 1944 roku przedstawiciel Delegatury Rządu Tadeusz Seweryn mianował przyszłą dyrekcję Teatru im. J. Słowackiego. Funkcję dyrektora artystycznego po wyzwoleniu miasta miał objąć Juliusz Osterwa, jego zastępcą miał zostać Tadeusz Kudliński, kierownikiem literackim – Mieczysław Kotlarczyk, a scenografem Franciszek Walczowski.

Rzeczywistość powojenna okazała się bardziej złożona zarówno w sferze polityki kulturalnej i społecznej, jak i kadrowej. Kto inny, już nie Tadeusz Seweryn, rozdawał w tym względzie nominacje. Osterwa został wprawdzie w 1945 roku dyrektorem połączonych instytucji teatralnych, funkcjonujących jako Krakowskie Teatry Dramatyczne, ale niewiele zdołał tam dokonać, bo zmarł już w 1947 roku, Mieczysław Kotlarczyk utrzymał kierownictwo legalnie funkcjonującego po wojnie Teatru Rapsodycznego, dwukrotnie przez władze likwidowanego za obcość ideową, dwukrotnie pozbawiony pracy; Franciszek Walczowski był scenografem związanym między innymi z Teatrem Rapsodycznym i profesorem krakowskiej ASP. Tadeusz Kudliński, więziony w latach 1948–1955 przez władze komunistyczne (oskarżony o nielegalną działalność polityczną, zrehabilitowany w 1957 roku), w nadawanych stanowiskach i godnościach publicznych był starannie pomijany. Prestiż i pozycję społeczną zawdzięczał dokonaniom literackim i publicystyce, zwłaszcza z zakresu teatrologii.

Z konspiracyjnych zespołów teatralnych okupowanego Krakowa wyszła i zaznaczyła swoją obecność niemała grupa artystów najwyższej klasy, przed którymi doświadczenia wojenne i świat wartości niesionych przez niepodległą sztukę postawiły nowe wyzwania i nowe treści.

Tadeusz Kantor napisał o tamtych niezatartych w jego myśli estetycznej wydarzeniach i impresjach wręcz: „Wojna uczyniła ze świata tabula rasa. Świat stał się bliski śmierci i – poprzez tę parantelę – bliski poezji. (…) Wszystko mogło się zdarzyć. Zatarły się granice czasu. Czas jak gdyby stanął”51Cyt. za: K. Pleśniarowicz, Kantor, Wrocław 1997, s. 41..

Katarzyna Fazan w wydanej w 2019 roku książce Kantor. Nie/Obecność zawarła wiele solidnie udokumentowanych przemyśleń rewidujących bądź poszerzających o dodatkowe argumentacje poglądy artysty na wiele kwestii związanych ze sztuką teatralną, miejscem artysty w dziele tworzenia, autonomią sztuki i obszarami jego artystycznego prekursorstwa. Stwierdza w niej:

(…) Kantor był twórcą reagującym na sytuacje polityczne. Okopami jego buntu i oporu można by nazwać założenie Teatru Niezależnego w czasie okupacji, „w lekceważeniu faszyzmu i śmierci”. (…) Strategiami wojennymi Kantora w powojennym świecie można by określić zarówno permanentną, dosłowną walkę z wszelkimi instytucjami i osobami głoszącymi „niech sczezną artyści”, jak i symboliczne budowanie barykad i linii frontów na scenie52K. Fazan, Kantor. Nie/Obecność, Kraków 2019, s. 56..

Ten straszliwy czas pogardy, zwielokrotnionego bestialstwa, ale i heroizmu, barbarzyństwa i niezwyczajnych pokładów świętości – wbrew tak wielu przeciwnościom – stał się probierzem nowych artystycznych rozstrzygnięć, śmiałych wbrew wielu konwencjom eksperymentów, których podłoże tkwiło w zaangażowaniu dotychczasowych kategorii piękna i artystycznej ekspresji, a kiedy indziej w twórczym mierzeniu się z bezmiarem piękna i mądrości zawartych w wypowiadanym literackim słowie. Oczekiwania te, zdawałoby się ­ diametralnie odmienne, wiązały przecież moc niezawisłości sztuki, wolnej wbrew wojennym przeciwnościom. Były wypowiadane przez młodych, których bezkompromisowość w poszukiwaniu prawdy i piękna, mimo tak oczywistych zagrożeń, oraz lekceważenie śmierci i okupanta usprawiedliwiała chyba tylko młodość. Pół wieku po wojennej hekatombie, podczas spotkania ze swoją teatralną publicznością, Kantor stwierdził wręcz:

Grupa młodych artystów, z której po wojnie wyjdą najlepsi malarze i teoretycy polscy wbrew wszelkiej logice, wbrew rozumowi, podejmuje w tych czasach pogardy nie jakąś ideę narodową, lecz myśl awangardy światowej, która wyznacza drogę sztuki w Polsce do dziś. Było to w epoce niespotykanego w historii ludobójstwa i w centrum najsroższego terroru, w odcięciu od całego świata53Cyt. za: K. Pleśniarowicz, Kantor…, dz. cyt., s. 42..

Tadeusz Kantor, 1968, fot. Andrzej Kobos

Tadeusz Kantor, 1968, fot. Andrzej Kobos

Teatr Niezależny znalazł artystyczną kontynuację w wielu zamysłach estetycznych i w środkach wyrazu, po które Kantor sięgał będzie wraz z całą gamą nowych, nie mniej nowatorskich i zaskakujących rozstrzygnięć, często także quasi-teatralnych, głównie zaś w teatrze Cricot 2. Międzynarodowy rozgłos tego autorskiego teatru i takież ­ kontakty Kantora i jego teatru ze środowiskami teatralnymi świata stały się probierzem artystycznych oddziaływań oraz fascynacji, a w konsekwencji wpływu na kierunki przemian w sztukach teatralnych. Charyzmatyczny artysta zdołał – zazwyczaj w sposób autokratyczny – narzucić kierunki artystycznych poszukiwań: nowatorskie i oryginalne, często nieprędko zdobywające prawo artystycznego obywatelstwa. Ale takie obywatelstwo Kantor zdobył.

Drugim – jak już wspomniano – funkcjonującym w okresie okupacji w podziemiu zespołem teatralnym, który stworzył w teatrze nową artystyczną i myślową jakość oraz odegrał ważną rolę w powojennym życiu artystycznym, był Teatr Rapsodyczny. Mieczysław Kotlarczyk miał w swoim zespole – zarówno w okresie okupacyjnym, jak i w czasach powojennych (władze państwowe dokonały jego ostatecznej likwidacji w 1967 roku) – osoby o wybitnych talentach i dokonaniach artystycznych.

Najsłynniejszy jego aktor, a zarazem współzałożyciel Teatru Rapsodycznego Karol Wojtyła już w liście do Mieczysława Kotlarczyka z 14 listopada 1939 roku wyrażał głębokie pragnienie współtworzenia z nim teatru artystycznie nowatorskiego, a programowo opartego na wartościowej literaturze, zarówno dramaturgii, jak i liryce czy epice literackiej. Pisał:

Wierzę w Twój teatr i chciałbym go koniecznie współtworzyć, bo on byłby różny od wszystkich „polskich” i nie łamałby człowieka, ale podnosił i zapalał i nie psuł, ale przeanielał.

Taka jest we mnie chęć do pracy w – przyszłej Ojczyźnie54Cyt. za: M. Kotlarczyk, Karol Wojtyła, O Teatrze…, dz. cyt., s. 310..

On też, w artykule O Teatrze Słowa (1952) i pięć lat później w tekście Dramat słowa i gestu, najpełniej dookreślał podstawowe założenia i sceniczne rozstrzyg­ nięcia dotyczące istoty i praktyki scenicznej rapsodyzmu:

Jest ten teatr w naszym życiu artystycznym czymś niewątpliwie odrębnym. Na to łatwo zgodzą się wszyscy. Zdołał już wypracować swój własny styl. (…) Autor rapsodyczny nie staje się daną postacią, ale niesie pewien problem; jest jednym z tych, którzy niosą problem całego przedstawienia. (…) najbardziej prawidłowym dopełnieniem rapsodycznego słowa w gestyce jest stylizowany ruch baletowy, taneczny. To bezpośrednio mówi o roli muzyki. Ona to właśnie staje pośrodku słowa i gestu. (…) znakomitością Teatru Rapsodycznego są chóry – partie mówione zbiorowo, zwykle podparte muzyką. (…)

O plastyce tego teatru powiedzmy krótko, że jest ona zawsze potężnym współczynnikiem koncentracyjnym. W sposób zawsze bardzo oszczędny i zasadniczy zabudowuje i różnicuje przestrzeń sceniczną. (…) Jest też zawsze abstrakcyjna, posługuje się symbolem, nie ma nic wspólnego z naturalizmem, a jest przecież na swój sposób i zgodnie z rapsodycznymi założeniami „realistyczna”. Jest trafnym skrótem. Służy całemu przedstawieniu, nie zmienia się i nie potrzebuje kurtyny55Tamże, s. 277..

Karol Wojtyła, pisząc zarówno o konspiracyjnym, katakumbowym, jak i o jawnym już, powojennym okresie działalności Teatru Rapsodycznego, stwierdza wprost, że:

(…) niesłychana oszczędność środków wyrazu okazała się właśnie eksperymentem twórczym. Odkryto wówczas, a raczej potwierdzono sobie, to uprzednio już żywione przekonanie, iż elementem podstawowym sztuki dramatycznej jest żywe ludzkie słowo.

(…) Ta specyficzna baza realizmu teatralnego, której odkrycia dokonał Mieczysław Kotlarczyk ze swoim zespołem, otwiera bardzo szerokie horyzonty w zakresie realizacji teatralnych56Tamże, s. 281..

Juliusz Kleiner, który spośród trójki najwybitniejszych znawców literatury romantycznej – obok Stanisława Pigonia i Kazimierza Wyki – najpóźniej, bo dopiero po objęciu katedry uniwersyteckiej w Krakowie (1949), mógł zasiadać na widowni Teatru Rapsodycznego, na łamach „Odrodzenia” napisał wręcz:

(…) urok nowej formy rozkwitającej bogactwem wyrazistego życia na pograniczu sfer różnego artyzmu – posiada oryginalną, twórczą nowość polskiej sztuki teatralnej: stworzony przez Mieczysława Kotlarczyka krakowski Teatr Rapsodyczny. (…)

Ale podkreślić należy, że nie tylko w obrębie polskiej kultury teatralnej, że na tle teatru światowego Teatr Rapsodyczny jest nowym, oryginalnym polskim tworem, że jest samoistnie pojętą i konsekwentnie przemyślaną nową formą, opartą – jak zwykle bywa w twórczości prawdziwej – na odkryciach pozornie prostych. (…) Dokonane zostało prostymi środkami, lecz na podstawie niezwykłej kultury artystycznej zrewolucjonizowanie teatru, stopienie w jedno dramatu z epiką i z liryką bez zacierania odrębności rodzajowej57J. Kleiner, Dramat Słowackiego w krakowskim Teatrze Rapsodycznym, „Odrodzenie” 1949, nr 46..

Mieczysław Kotlarczyk (archiwum autora)

Mieczysław Kotlarczyk (archiwum autora)

Tadeusz Kantor i Mieczysław Kotlarczyk wnieśli do polskiego teatru wiele nowych propozycji zaskakujących śmiałością estetycznych i formalnych przewartościowań i innowacji, kiedy indziej zaś uchylili ­ przysłowiowe drzwi, odsłaniając pola twórczych i eksperymentalnych poszukiwań, które wyszły poza sferę prekursorstwa. Pozostałe krakowskie zespoły, funkcjonujące konspiracyjnie, preferowały zwykle sprawdzone, acz nośne na ogół formuły artystycznych poczynań, w których wolne sceniczne słowo było znamiennym orężem w walce z okupantem.

Dla wielu uczestników tamtych artystycznych zmagań, podejmowanych w warunkach totalnego zagrożenia, było to podziemne życie teatralne próbą krzesania, kreowania misterium pięknych przeznaczeń, osłaniających przed zatracaniem. Jeden z tych uczestników, najpierw w liście, wezwaniu soborowym do artystów (jako współautor), a kilka dziesięcioleci później jako biskup Wiecznego Miasta, w Liście do artystów, powtórzy słowa: „Świat, w którym żyjemy, potrzebuje piękna, aby nie pogrążyć się w rozpaczy. Piękno, podobnie jak prawda, budzi radość w ludzkich sercach…”58Jan Paweł II, List do artystów, w: Jan Paweł II do artystów. Artyści do Jana Pawła II, Lublin 2006, s. 49..

I budziło zawsze nadzieję… Także w okresie okupacji, gdy pokłady rozpaczy wrastały w ludzkie serca równie powszechnie jak mechanizmy narzuconej przez nazistów nienawiści.



(fragmenty większej całości, opublikowanej na łamach periodyku
„Niepodległość i Pamięć”, nr 2, Muzeum Niepodległości, Warszawa 2020)


STRESZCZENIE

Stanisław Dziedzic
Podziemie teatralne w okupowanym Krakowie (1939–1945)

W okupowanym przez III Rzeszę Krakowie funkcjonowało kilka konspiracyjnych zespołów teatralnych, do których należeli zarówno zawodowi aktorzy, jak i młodzi adepci wywodzący się w większości ze środowisk akademickich i artystycznych. Już pod koniec 1939 roku pod opieką merytoryczną i organizacyjną Tadeusza Kudlińskiego podjęła konspiracyjne warsztaty i wykłady z zakresu sztuki teatralnej grupa słuchaczy zawieszonego w warunkach wojennych Studia Dramatycznego 39; opierając się na niej w lecie 1941 roku Mieczysław Kotlarczyk utworzył Teatr Rapsodyczny. Najliczniejszą grupę teatralną stworzył Adam Mularczyk, ważną rolę odgrywał, głównie w środowiskach akademickich, Teatr Jednoaktówek Wiesława Goreckiego oraz Teatr Niezależny prowadzony przez Tadeusza Kantora. Z zespołami tymi współpracowali znani artyści – między innymi Juliusz Osterwa czy Władysław Woźnik. Z grup teatralnych okupowanego Krakowa weszły do historii teatru polskiego i zajęły w niej ważne miejsce dwa zespoły: Tadeusza Kantora i Mieczysława Kotlarczyka. Kantor jako twórca i protagonista eksperymentalnego teatru plastycznego osiągnie z czasem światowy rozgłos i zrewolucjonizuje dotychczasowe konwencje teatralne. Kotlarczyk – twórca jedynej w swoim rodzaju teatralnej szkoły rapsodycznej dwukrotnie zapłaci likwidacją administracyjną Teatru Rapsodycznego za obcość ideową wobec narzuconego przez komunistyczne władze systemu. Fenomenem podziemnego życia teatralnego Krakowa było i to, że byli z nim związani ludzie niezwykli, których nazwiska stały się z czasem szeroko znane nie tylko w środowiskach artystycznych czy akademickich, ale także w życiu społecznym, nie tylko Krakowa.

SŁOWA KLUCZE

rapsodycy, teatr plastyczny, Studio Dramatyczne 39, Karol Wojtyła, teatry podziemne, Powrót Odysa, Adam Mularczyk

SUMMARY

Stanisław Dziedzic
Underground Theatre Life in Kraków (1939–1945)

In Kraków occupied by the Third Reich, there were several underground theatre groups associating both professional and aspiring young actors coming mostly from academic and artistic circles. By the end of 1939, former students of Studio Dramatyczne 39 (Drama Studio 39), which was suspended due to the war, organised underground workshops and lectures on theatre arts under substantive and organisational supervision of Tadeusz Kudliński. On this basis, Mieczysław Kotlarczyk established Teatr Rapsodyczny (Rhapsodic Theatre) in the summer of 1941. The largest theatre group was established by Adam Mularczyk; Wiesław Gorecki’s Teatr Jednoaktówek (One-act Plays Theatre) and Tadeusz Kantor’s Teatr Niezależny (Independent Theatre) played an important role, mostly in academic circles. Famous artists, such as Juliusz Osterwa and Władysław Woźniak, collaborated with these groups. Two groups of that period have become an important part of the history of Polish theatre: the one led by Tadeusz Kantor and the other by Mieczysław Kotlarczyk. After the war, Kantor gained international acclaim as a creator and protagonist of experimental plastic theatre and revolutionised the existing theatrical conventions. Kotlarczyk, the creator of a unique rhapsodic theatrical school, paid the price for his ideological views, which were not compliant with the system imposed by the communist government, as his Teatr Rapsodyczny (Rhapsodic Theatre) underwent administrative liquidation twice. What is peculiar, Kraków’s underground theatre life brought together remarkable people who later became famous in artistic and academic circles, as well as in social life, not only in Kraków.

KEY WORDS

rhapsodists, plastic theatre, Studio Dramatyczne 39 (Drama Studio 39), Karol Wojtyła, underground theatres


BIBLIOGRAFIA

  • Archiwum Narodowe w Krakowie (dalej: ANKr), Akta Stadtshauptmanna 69. Obwieszczenie Prezydenta Klimeckiego z 6 września 1939 r.
  • ANkr, SMKr. 62, Rozporządzenie dotyczące broni, amunicji i materiału wybuchowego na obszar kraju zajętego przez wojska niemieckie, 6 września 1939 r.
  • Dziedzic S., Romantyk Boży, Kraków 2014.
  • Fazan K., Kantor. Nie/Obecność, Kraków 2019.
  • Kantor T., Teatr Niezależny w latach 1942–1945, „Pamiętnik Teatralny” 1963, R. XII, z 1–4 (45–48).
  • Kotlarczyk M., XXV lat Teatru Rapsodycznego w Krakowie 1941–1966, Kraków 1966.
  • Kotlarczyk M., Wojtyła K., O Teatrze Rapsodycznym, oprac. J. Popiel, Kraków 2001.
  • Kudliński T., Glosy teatromana do młodzieńczej biografii Jana Pawła II, w: Młodzieńcze lata Karola Wojtyły, red. J. Kydryński, Kraków 1990.
  • Kwiatkowski T., Karol, w: Młodzieńcze lata Karola Wojtyły, red. J. Kydryński, Kraków 1990.
  • Kwiatkowski T., Krakowski teatr konspiracyjny, „Pamiętnik Teatralny” 1963, R. XII, z 1–4.
  • Kwiatkowski T., Płaci się każdego dnia, Kraków 1986.
  • Kydryński J., Pomazaniec z Krakowa, w: Młodzieńcze lata Karola Wojtyły, red. J. Kydryński, Kraków 1990.
  • Kydryński J., Uwaga, gong!… Pamiętnik o teatrach krakowskich 1937–1948, Kraków 1962.
  • Malak T., Polska będzie, Lolusiu, „Teatr” 1991, nr 11.
  • Marczak-Oborski S., Teatr polski w latach 1918–1965, Warszawa 1985.
  • Memoriał nt. traktowania Polaków i Żydów z dn. 25 XI 1939.
  • Michalik J., Teatr. Encyklopedia Krakowa, Kraków 2000.
  • Michałowska D., Pamięć nie zawsze święta. Wspomnienia, Kraków 2004.
  • Młodzieńcze lata Karola Wojtyły, red. J. Kydryński, Kraków 1990.
  • Olczyk J., Życie literackie w Krakowie w latach 1893–2013, Kraków 2016.
  • Piotrowski S., Okupacja i ruch oporu w dzienniku Hansa Franka 1939–1945, t. 1, ­ Warszawa 1972.
  • Pleśniarowicz K., Kantor, Wrocław 1997.
  • Popiel J., Los artysty w czasach zniewolenia. Teatr Rapsodyczny 1941–1967, Kraków 2006.
  • Poskuta-Włodek D., Trzy dekady z dziejów sceny. Teatr im. Juliusza Słowackiego w latach 1914–1945, Kraków 2001.
  • Ważne przestrzenie życia. Z Tadeuszem Kudlińskim rozmawia Stanisław Dziedzic, w: S. Dziedzic, Dialogi trzy – Maria Dłuska – Konrad Górski – Tadeusz Kudliński, ­ Kraków 2000.
  • Wojtyła K., Poezje – dramaty – szkice. Jan Paweł II, Tryptyk rzymski, Kraków 2004.
  • Zechenter W., Upływa szybko życie, Kraków 1975.
  • Zimmerer K., Życie codzienne krakowian w okupowanym mieście, w: Kraków. Czas okupacji 1939–1945, red. M. Bednarek i in., Kraków 2010.

 

Piotr Boroń, Niemiecka onomastyka Krakowa w dobie okupacji hitlerowskiej

Piotr Boroń

Niemiecka onomastyka Krakowa w dobie okupacji hitlerowskiej

Amtlicher Plan der Regierungsstadt Krakau – Plan Krakowa w nowych, rozszerzonych przez Niemców granicach z 1943 r.

Amtlicher Plan der Regierungsstadt Krakau – Plan Krakowa w nowych, rozszerzonych przez Niemców granicach z 1943 r.

Jednym z wielu czynników kształtujących świadomość mieszkańców miasta lub zainteresowanych nim turystów są nazwy własne. Nazwy rzek, jezior, gór lub małych ojczyzn nierzadko są świadectwem historii sprzed tysięcy lat, współczesne natomiast wyraźnie wskazują, komu władze chcą oddawać cześć. To ważny element polityki historycznej i kulturalnej. Podczas II wojny światowej znajdujący się pod okupacją niemiecką Kraków stał się obiektem szeroko zakrojonych zmian onomastycznych. Celem niniejszego artykułu jest ukazanie tendencji w hitlerowskim nazewnictwie. Ze względu na rozmiar pracy i konieczność wyboru najbardziej jaskrawych przykładów germanizacji i faszyzacji onomastyki ograniczono się do tak zwanej urbanonimii, czyli nazewnictwa miejskiego. Tematyce tej językoznawcy poświęcili już wiele uwagi, począwszy od 1945 roku, gdy pojawiła się paląca potrzeba uporządkowania tej sfery po latach niemieckich przeinaczeń. Wiele uwagi temu zjawisku poświęcili wybitni naukowcy, wśród nich Stanisław Urbańczyk1Nazewnictwo miejskie, red. S. Urbańczyk, Warszawa–Poznań 1989., Witold Taszycki2W. Taszycki, Słowiańskie nazwy miejscowe (ustalenie podziału), Kraków 1946., Kwiryna Handke3Handke, Polskie nazewnictwo miejskie, Warszawa 1992., Elżbieta Supranowicz4E. Supranowicz, Nazwy ulic Krakowa, Kraków 1995.. Próby usystematyzowania pojęć w narosłym przez lata prac dorobku naukowym urbanonimii podjęła się ostatnio Agnieszka Myszka5Myszka, Pamiątkowe nazwy ulic – rozważania terminologiczne, „Onomastica” 2018, nr 62, s. 113–128, http://rcin.org.pl/Content/67287/06%20Myszka.pdf (dostęp: 25.11.2019).. Autor niniejszego opracowania skupia się na historycznym aspekcie tego zjawiska.

Centrum historyczne miało w sposób szczególny świadczyć o germańskich zasługach w dziejach „starego niemieckiego miasta”, więc administracja odwołała się do wszystkich możliwych wątków i postaci, by to wykazać

Centrum historyczne miało w sposób szczególny świadczyć o germańskich zasługach w dziejach „starego niemieckiego miasta”, więc administracja odwołała się do wszystkich możliwych wątków i postaci, by to wykazać

Atmosfera okupacji

Napaść niemiecka na Polskę we wrześniu 1939 roku nie spowodowała w Krakowie znaczących – w porównaniu z wieloma innymi polskimi miastami – zniszczeń. 6 wrześ­nia około godziny szóstej rano wkroczyły do niego pierwsze oddziały 14 Armii, a niektóre z nich ostentacyjnie kilkakrotnie okrążyły Rynek. Kiedy reporterzy frontowi fotografowali rozdawanie cukierków dzieciom, Niemcy aresztowali 25 członków władz miasta, aby zagwarantować sobie bezpieczeństwo podczas defilady. Mieli przed sobą 1960 dni panowania w dawnej stolicy Polski, dni wypełnionych seriami rozporządzeń. Wiele z tych aktów miało na celu zniszczenie polskości i germanizację Krakowa. Nie bez powodu wielokrotnie powtarzało się w nich określenie Alt Deutsche Stadt Krakau – „stare niemieckie miasto”. Od początku Niemcy łączyli też gesty zjednywania sobie mieszkańców miasta, spośród których wielu nosiło niemiecko brzmiące nazwiska, z brutalnym utwierdzaniem jego germańskości.

Błonia jako „Długa Łąka” miały zostać włączone w paradną oś, a sąsiadujące z osią ulice Zwierzyńca i Półwsia otrzymały historyczne nazwy (głównie luminarzy kultury niemieckiej i dowódców wojskowych)

Błonia jako „Długa Łąka” miały zostać włączone w paradną oś, a sąsiadujące z osią ulice Zwierzyńca i Półwsia otrzymały historyczne nazwy (głównie luminarzy kultury niemieckiej i dowódców wojskowych)

Już od 13 września przy ulicy Pomorskiej 2 zaczęło się lokować gestapo6A. Chwalba, Okupacyjny Kraków, Kraków 2002., 12 października na mocy specjalnego dekretu powołano Generalne Gubernatorstwo (z siedzibą w dzisiejszym gmachu głównym Akademii Górniczo-Hutniczej przy alei Mickiewicza), 6 listopada doszło do najboleśniejszego uderzenia w środowisko uniwersyteckie – Sonderaktion Krakau, a nazajutrz swój „intronizacyjny” wjazd do miasta urządził generalny gubernator Hans Frank. Frank zajął na swoje biuro królewski Wawel, ku szczególnej uciesze swojej żony, mieszkającej z dziećmi później w Krzeszowicach, ale mającej się za dziedziczkę polskich królowych. Odtąd przejawy polityki stabilizacji życia cywilnego przeplatały się z pacyfikacjami i represjami. Z wielkim upodobaniem niszczyli Niemcy polskie pomniki, ze szczególną pasją pomnik Grunwaldzki (w grudniu 1939) oraz pomnik Adama Mickiewicza (w sierpniu 1940). Parady wojskowe z pochodniami zapamiętano jako charakterystyczne dla „życia kulturalnego nazistów”.

Przyjmuje się, że w chwili wybuchu wojny Kraków liczył 259 tysięcy mieszkańców7Tamże, s. 33., narodowość niemiecką w przyszłym dystrykcie krakowskim deklarowały 4194 osoby8Tamże, s. 36., a w granicach miasta nie więcej niż tysiąc9Tamże, s. 42.. W 1943 roku liczba volksdeutschów i reichsdeutschów w tymże dystrykcie wzrosła do 84 040. Tak dynamiczny wzrost należy tłumaczyć osiedlaniem się tutaj wielu przybyszów z Rzeszy. W samym Krakowie w 1943 roku szacowano liczbę Niemców na 21 tysięcy, wiosną 1944 roku nawet na 30 tysięcy, a wśród komentatorów pojawiały się głosy, że miasto całkowicie przypomina ośrodki w głębi Rzeszy. Opinie takie mogły wynikać nie tyle z rzeczywistych deklaracji ludności, ile z relacji przetaczających się przez miasto hord żołnierzy, którzy zmierzali na front lub przebywali tu na leczeniu i rekonwalescencji, a nawet korzystali z przepustek. Musimy pamiętać, że nawet przy niemieckiej skrupulatności dane ludnościowe z okresu okupacji są bardzo zróżnicowane, a całkowitą liczbę mieszkańców szacowano wówczas nawet na 380 tysięcy, ponieważ niepewne były wyliczenia dotyczące uciekinierów spod sowieckiej okupacji (w tym ukraińskich faszystów, którzy cieszyli się opieką Franka). Atmosferę Krakowa budowały hitlerowskie flagi, symbole oraz nazewnictwo nieruchomości, któremu poświęcone jest niniejsze opracowanie.

Stolica Generalnego Gubernatorstwa

Faszyści z Hitlerem na czele od początku zgodnie uznawali Kraków za stolicę Generalnego Gubernatorstwa i choć całe Gubernatorstwo miało być tylko tworem przejściowym, poprzedzającym całkowite wcielenie tych ziem do Rzeszy, Niemcy czekała ogromna praca. Szef Wydziału Propagandy GG Wilhelm Ohlen­busch powiedział wprawdzie, że „wszystkie nieprzemijające wartości kulturalne Kraju Wisły zawdzięczają swój początek działalności niemieckiej”10Tamże, s. 44., ale mówił to w duchu buty, a nie prawdy. Niemcy postanowili prowadzić germanizację właśnie na podstawie pseudobadań historycznych. Hitlerowi bardzo przypadła do gustu sformułowana przez Ludwika Gumplowicza, absolwenta Uniwersytetu Jagiellońskiego, teoria głosząca, że u genezy państw leżą podboje, których zwycięzcy obejmują rządy i organizują instytucję państwa, co znalazło odbicie w konfabulacji o normandzkim wodzu Kraku. Niemcy nadinterpretowali także znaczenie lokacji grodu na prawie magdeburskim w 1257 roku. Szczegółowych argumentów miał dostarczać powołany specjalnie w tym celu 19 kwietnia 1940 roku Institut für Deutsche Ostarbeit (IDO), którego główną siedzibą było Collegium Maius. Choć nominalnie szefem Ostinstitutu został prof. Walter Emmerich, w jego prace bardzo mocno zaangażował się sam Hans Frank, sprawując nad działalnością instytutu realny nadzór.

Niemcy snuli coraz śmielsze plany przebudowy i rozbudowy miasta. W 1941 roku obszar gminy Kraków powiększył się o dalszych 160 km2, trzykrotnie się rozszerzając11Mazurek, „Norymberga wschodu”, czyli niemieckie pomysły na Kraków, „Gazeta Krakowska”, 7.11.2013, https://gazetakrakowska.pl/norymberga-wschodu-czyli-niemieckie-pomysly-na-krakow/ar/1037233 (dostęp: 16.04.2019).. Szefostwo nad przygotowaniem nowego, całościowego planu zagospodarowania Krakowa (tak zwany Generalbebauungsplan) objął doświadczony w Lipsku i Kolonii inż. arch. Hubert Ritter. Dębniki miały być dzielnicą willową. Zwierzyniec i Półwsie Zwierzynieckie, Czarną Wieś oraz Krowodrzę planowano zasiedlić Niemcami. Na krakowskich Błoniach na wzór Berlina-Germanii (projektowanej przez ulubieńca Hitlera Alberta Speera) miały stanąć monumentalne budowle publiczne z zachowaniem osi Uniwersytet – kopiec Kościuszki. Takie zmiany zakładał plan Rittera datowany na 15 maja 1940 roku12Klimek, Jak Niemcy budowali stołeczny Kraków, Onet, 24.03.2014, https://podroze.onet.pl/polska/malopolskie/niemieckie-plany-przebudowy-krakowa/whllz21 (dostęp: 16.04.2019).. Zgodnie z decyzją Hansa Franka z 16 kwietnia 1941 roku kopiec miał zostać zrównany z ziemią. Polaków planowano wypędzić tymczasowo na Podgórze, a docelowo na Wschód. Przewidziano również, że po eksterminacji Żydów dzielnicą władzy będzie także Kazimierz. Okolice dworca kolejowego miały służyć obsłudze frontu, zaprojektowano tam koszary, magazyny oraz liczne szpitale. W 1942 roku szef dystryktu krakowskiego Richard Wendler ogłosił pomysł uczynienia z części lewobrzeżnej strefy czysto niemieckiej.

Niektóre gmachy, których budowę rozpoczęto jeszcze przed wojną, udało się ukończyć (na przykład Biblioteka Jagiellońska), a nieliczne zdążyli wznieść od podstaw sami Niemcy. W Przegorzałach obok willi Baszta stanął zamek (na wzór zamków nad Renem), który Frank ofiarował Himmlerowi. Na Wawelu dawne kuchnie i wozownie królewskie zasłonięto reprezentacyjnym budynkiem NSDAP ze sztucznie wysokimi drzwiami, aby ułatwić paradowanie pocztom sztandarowym.

W zachodniej części Krakowa Niemcy zlokalizowali najważniejsze urzędy, a do nich dostosowali buńczuczne, wielkogermańskie nazewnictwo

W zachodniej części Krakowa Niemcy zlokalizowali najważniejsze urzędy, a do nich dostosowali buńczuczne, wielkogermańskie nazewnictwo

Dekrety a działania

Bodaj największe znaczenie w zniemczaniu Krakowa miał język niemiecki wprowadzony jako język urzędowy już 24 listopada 1939 roku. Od 5 grudnia 1940 roku niemieckie tłumaczenia musiały się pojawić nawet obok polskich szyldów. W świadomości mieszkańców i turystów najmocniej miały się zakorzenić nowe nazwy ulic. W maju 1940 roku zmieniono ich około 50, kolejne duże aktualizacje zarządzono w marcu i sierpniu 1941 roku. Andrzej Chwalba szacuje, że w okresie całej okupacji zmieniono łącznie 129 nazw. Miało to odzwierciedlenie na planach Krakowa i w hitlerowskiej prasie, między innymi w polskojęzycznym „Gońcu Krakowskim”. Ze względów praktycznych utrzymywano na domach stare tabliczki z polskimi nazwami jeszcze przez trzy miesiące13A. Chwalba, dz. cyt., s. 74.. Autor opublikowanego na łamach „Dziennika Polskiego” artykułu Nasza Historia. Jak Niemcy zmieniali nazwy ulic w Krakowie podaje, że: „Zarządzeniem z 21 października 1940 r. zmieniono pierwsze 23 nazwy ulic w centrum miasta. 125 kolejnych – 21 sierpnia 1941 r., a 4 maja 1944 r. – dalsze 89 nazw ulic oraz mostów”14Nasza Historia. Jak Niemcy zmieniali nazwy ulic w Krakowie, „Dziennik Polski”, 14.09.2015, https://dziennikpolski24.pl/nasza-historia-jak-niemcy-zmieniali-nazwy-ulic-w-krakowie/ar/8008737 (dostęp: 16.04.2019)..

Zaraz po zdobyciu Krakowa Niemcy wydali, posłużywszy się przedwojennym polskim podkładem, plan miasta z naniesionymi niemieckojęzycznymi nazwami najważniejszych punktów orientacyjnych i zabytków. I tak na przykład Sukiennice określono jako Tuchhalle, Zamek Królewski jako Königs­schloss, a Dworzec Główny jako Haupt Bhf.

Już 16 listopada 1939 roku „Krakauer Zeitung” poinformował, że w planie jest zmiana nazw ulic i placów. Argumentacja brzmiała dość obcesowo i butnie:

Kto zna wygląd Krakowa z okresu poprzedniego i rozumie język polski, ten zwróci uwagę, że przecież nie zawsze chodzi tutaj o dosłowne tłumaczenia polskich nazw ulic, lecz że niemieckie nazwy ulic stały się inne, a nawet z punktu widzenia wyrazistości bardziej miarodajne. Kiedy idzie się ulicą Kommandanturstraße, która wcześ­niej nazywała się Stradom, dociera się do miejscowej Komendantury, a ulicą Präsidiumstraße do Prezydium Policji. Chodzi o to, aby Niemcom w Krakowie ułatwić jak najbardziej orientację w mieście i oszczędzić czasu i niepotrzebnego wysiłku. Najlepszym przykładem są określenia Westring i Ostring15Zniemczenie nazw ulic Krakowa, https://niemieckikrakowblog.wordpress.com/2018/
05/10/pierwsze-zniemczenie-nazw-ulic/ (dostęp: 16.04.2019).
.

Uroczystości związane z pierwszą rocznicą wybuchu wojny i przemianowaniem Rynku Głównego w Krakowie na plac Adolfa Hitlera. Odwróceni tyłem: Hans Frank (pierwszy z lewej) i Otto von Wachter (pierwszy z prawej). W tle widoczna umieszczona na ratuszu płyta pamiątkowa z nazwą placu, 1 września 1940 r., fot. nac.gov.pl

Uroczystości związane z pierwszą rocznicą wybuchu wojny i przemianowaniem Rynku Głównego w Krakowie na plac Adolfa Hitlera. Odwróceni tyłem: Hans Frank (pierwszy z lewej) i Otto von Wachter (pierwszy z prawej). W tle widoczna umieszczona na ratuszu płyta pamiątkowa z nazwą placu, 1 września 1940 r., fot. nac.gov.pl

Nowe władze chwaliły się przygotowaniem 233 nowych tabliczek, które miały „od dziś” zawisnąć w Krakowie, przy czym wiele z nich było tylko niemieckimi tłumaczeniami polskich nazw. W szczególności dotyczyło to imion świętych i klasztorów, których zawsze było w tym mieście dużo. Notabene w pierwszej transzy korekt podjęto decyzję o przemianowaniu Rynku Głównego na Alter Markt (Stary Targ). Dopiero rok później, 1 września 1940 roku, w pierwszą rocznicę hitlerowskiej napaści na Polskę Alter Markt otrzymał nazwę Adolf-Hitler-Platz. Wielkiej uroczystości towarzyszyły przemówienia, defilady i owacje16Nasza Historia…, dz. cyt..

Uroczystości związane z pierwszą rocznicą wybuchu wojny i przemianowaniem Rynku Głównego w Krakowie na plac Adolfa Hitlera. Widoczny fragment Sukiennic, zgromadzone na placu kompanie honorowe oraz ludność cywilna, 1 września 1940 r., fot. nac.gov.pl

Uroczystości związane z pierwszą rocznicą wybuchu wojny i przemianowaniem Rynku Głównego w Krakowie na plac Adolfa Hitlera. Widoczny fragment Sukiennic, zgromadzone na placu kompanie honorowe oraz ludność cywilna, 1 września 1940 r., fot. nac.gov.pl

31 sierpnia 1941 roku „Krakauer Zeitung” donosił o dalszych zmianach w nazewnictwie ulic i placów. Szef dystryktu przez swojego pełnomocnika informował, że „staroniemieckie miasto Kraków, dzisiaj stolica Generalnego Gubernatorstwa, wprowadza obecnie prawdziwie niemieckie nazwy ulic, przynajmniej w obrębie tego obszaru mieszkaniowego i handlowego, który jest zastrzeżony dla niemieckiej ludności”17Zniemczenie nazw ulic Krakowa, „Niemiecki Kraków 1929–1945” [blog], 25.11.2017, https://niemieckikrakowblog.wordpress.com/2017/11/25/zniemczenie-nazw-ulic-krakowa/ (dostęp: 16.04.2019).. Powołując się na plan Krakowa z 1590 roku, zmieniano na przykład nazwę ulicy Szewskiej na Schustergasse.

W kolejnych latach na kilku nowych planach Krakowa niemieckie nazwy coraz silniej wypierały przedwojenne nazewnictwo polskie18https://dawnemapykrakowa.pl/map/1944-krakau/#16/50.0499/19.9485/1944_Krakow-osm_podklad_czb (dostęp: 16.04.2019).. Pojawiały się one także sukcesywnie w terenie: na domach, ogrodzeniach i drogowskazach.

Filozofia pierwszych przemian Innere Stadt

W obrębie Plant – a wedle określeń Niemców Ringu (podzielonego na część zachodnią [Westring] i wschodnią [Ostring]) lub oficjalnie Innere Stadt – nazwy wszystkich ulic otrzymały niemieckie brzmienie. Wspomnieliśmy także o dwóch kolejnych zmianach dotyczących Rynku Głównego, wprowadzonych po to, by „staremu niemieckiemu miastu”, a zarazem stolicy Generalnego Gubernatorstwa mógł patronować sam Führer.

W Innere Stadt możemy wyróżnić kilka kategorii zmian. Podtrzymano stary patronat świętych, ale zniemczono ich imiona, na przykład ulicę Świętego Jana przemianowano na Johannisgasse, Świętej Anny na Annagasse, Świętego Tomasza na Thomasgasse itd. Podobnie postąpiono z ulicami Franciszkańską i Dominikańską, które określano odtąd Franziskanergasse i Dominikanergasse. Niektóre ulice i place otrzymały nowe nazwy, ale – można powiedzieć – „oczywiste”, bo odnoszące się do ich funkcji lub do stojących przy nich budynków. Ulica Grodzka zmieniła się w Burgstrasse, Bracka w Kasinogasse, Pijarska w Basteigasse (Basztowa), Reformacka w Klostergasse, Podzamcze w Unter der Burg, Sienna w Marktgasse, Szpitalna w Spitalgasse, plac Wszystkich Świętych w Rathaus Platz („plac Ratuszowy”), a Mały Rynek w Kleine Markt.

Największe znaczenie dla chcących rządzić umysłami ludzkimi miały oczywiście zmiany patronów ulic i wprowadzanie do obiegu lub eksponowanie nowych postaci. Jedną z nich był wybitny malarz doby renesansu Hans Dürer (brat sławniejszego Albrechta), który w 1529 roku przybył do Krakowa na zaproszenie króla Zygmunta Starego i pozostawił tutaj sporo swoich dzieł, a jego imieniem nazwano dotychczasową ulicę Mikołajską (Hans Dürer Strasse).

Ulica Poselska zyskała nowe miano – Veit Stoss Gasse, ku czci wybitnego norymberskiego rzeźbiarza, który był szczególnie blisko związany z Krakowem. Na tyle mocno, że Konstanty Ildefons Gałczyński scharakteryzował jego relacje z oboma miastami, pisząc, że najwięcej talentu Mistrz ofiarował Krakowowi „jak jabłko na jabłoni, a umarł w Norymberdze, a nikt nie płakał po nim” (poemat Wit Stwosz). Wydaje się, że hitlerowcy liczyli na słabą znajomość historii u nowych pokoleń i chcieli jednowymiarowo przedstawiać postać tego rzeźbiarza.

W tym miejscu należy dodać, że plac Marii Magdaleny (który po II wojnie światowej władze miejskie przemianowały na plac Wita Stwosza) otrzymał nazwę Jörg Huber Platz na cześć pochodzącego z Passawy, a w Krakowie pracującego pod okiem Wita Stwosza ucznia, któremu przypisuje się istotny udział w pracach Mistrza, między innymi nad baldachimem grobowca Kazimierza Jagiellończyka i płytą nagrobną Jana Olbrachta.

Przedwojenną ul. Szpitalną, a następnie Spitalgasse przemianowano na Hans von Kulmbach Strasse. Jej nowy patron – znany również jako Hans Süss – był malarzem, uczniem Albrechta Dürera, i na zamówienie Bonerów wykonał prawdopodobnie dwa ołtarze do ufundowanej przez nich kaplicy w kościele Mariackim. W tym celu na początku XVI wieku dwa razy przyjechał na krótko do Krakowa.

Ulicę Gołębią przemianowano na Thomas Murner Gasse – dla upamiętnienia pochodzącego z Alzacji filozofa, poety i satyryka. Ów przedstawiciel niemieckiego renesansu przebywał w Krakowie około 1500 roku i uczył studentów, stosując nowatorską metodę z użyciem ilustrowanych kart.

Ulicę Olszewskiego nazwano Celtisgasse. Patronem był tu także niemiecki renesansowy humanista Konrad Pickel (Bickel), zwany Celtisem, który uwieńczony laurem poetyckim przez cesarza, przybył w 1489 roku do Krakowa, by studiować matematykę u Wojciecha z Brudzewa.

Ulica Kanonicza stała się Boner Gasse, co eksponowało rolę jednego z największych rodów doby Zygmunta Starego. Rodzina Bonerów przez Śląsk przybyła z Niemiec do Polski, gdzie w 1514 roku otrzymała indygenat. Jej przedstawiciele, wśród nich szczególnie sławny wielmoża Seweryn Boner, piastowali najwyższe urzędy, a nawet więcej – dostąpili łaski przyjaźni z królem.

Z przykładów tych wynika wyraźnie, że polityka zmiany nazw na Starym Mieście rozwijała się w kierunku udowadniania niemieckości krakowskiego patrycjatu i rozlicznych kontaktów z Niemcami (szczególnie z Norymbergą) w XV i XVI wieku. Przypisanie patronatu ludziom kultury miało zapewne służyć zyskaniu akceptacji Polaków. Reguła ta nie dotyczyła jednak Adolf-­Hitler-Platz – wybór tej nazwy podyktowany był bowiem pochlebczym dążeniem generalnego gubernatora Hansa Franka do zaskarbienia sobie sympatii wodza.

Policzkiem wymierzonym polskości było nadanie fragmentowi Ringu znajdującemu się pomiędzy częściami zachodnią a wschodnią (przed wojną i po wojnie biegła tędy ulica Basztowa) nazwy Wehrmacht Strasse – właśnie tutaj bowiem defilował Wehrmacht, zawładnąwszy Krakowem.

Dzielnice niemieckie

W dalekosiężnych planach okupanta Nowy Świat (Neue Welt), Piasek (Am Sand), Półwsie Zwierzynieckie (Lange Wiese), Czarna Wieś (Schwarzdorf), Nowa Wieś (Neudorf), Łobzów i Kleparz (Klopper) oraz – oczywiście – Stare Miasto (Innere Stadt) miały być zasiedlone wyłącznie przez Niemców. Plany te realizowano konsekwentnie – w zależności od sytuacji na froncie raz ­szybciej, raz wolniej – od początku okupacji. W wymienionych dzielnicach lokalizowano niemieckie urzędy, a jednocześnie wysiedlano z tych terenów Polaków, by sukcesywnie przygotowywać miejsce dla niemieckich osadników i budować nowe domy (np. plomby przy dzisiejszej ul. Juliusza Lea, a przede wszystkim całe osiedle przy ul. Królewskiej, którym inspirowali się projektanci Nowej Huty). Obszar ten poddano zatem szczególnie głębokim zmianom urbanonimicznym. Na później odłożono ten proces na Stradomiu, Kazimierzu i Podgórzu, ograniczając się do niewielkich korekt. Niemcy z satysfakcją dokonali między innymi kosmetycznego ­retuszu, przemianowując Planty Dietlowskie na Dietelring, przekonani, że prezydent Józef Dietl był czystej krwi Niemcem.

Do pierwszej rocznicy napaści hitlerowskiej na Polskę Rynek Główny nosił nazwę „Alter Markt” (Stary Targ), zachowując jeszcze – dla łatwiejszej identyfi kacji – stare polskie tabliczki (jak wiele ulic), ale 1 września 1940 roku przemianowano go uroczyście na „Adolf Hitler Platz”, umieszczając duże tablice i likwidując wszystkie inne tabliczki. Fot. przedstawia „przymiarkę” do rozmiarów tablicy Hitlera

Do pierwszej rocznicy napaści hitlerowskiej na Polskę Rynek Główny nosił nazwę „Alter Markt” (Stary Targ), zachowując jeszcze – dla łatwiejszej identyfi kacji – stare polskie tabliczki (jak wiele ulic), ale 1 września 1940 roku przemianowano go uroczyście na „Adolf Hitler Platz”, umieszczając duże tablice i likwidując wszystkie inne tabliczki. Fot. przedstawia „przymiarkę” do rozmiarów tablicy Hitlera

Neue Welt

W nazwach nadanych w rejonie Neue Welt, czyli w najbliższym sąsiedztwie Plant, nawiązano do lokacji Krakowa na prawie magdeburskim z 5 czerwca 1257 roku, która nastąpiła w wyniku przywileju książęcego19Dokument lokacyjny Miasta Krakowa nadany przez Bolesława V Wstydliwego w dniu 5 VI 1257 r. we wsi Kopernia koło Pińczowahttp://krakow.zaprasza.eu/historia/lokacja.php (dostęp: 16.04.2019).. Głosił on: „Przede wszystkim więc tego trwale pragniemy przestrzegać i wójtom naszym: Gedkowi zwanemu Stilvoyt, Jakóbowi, niegdyś sędziemu w Nysie, i ­Dytmarowi zwanemu Wolk, którzy stanęli osobiście przed naszym obliczem, obiecujemy (…)”. Wymienionych w dokumencie trzech zasadźców hitlerowska historiografia uznała bezapelacyjnie za Niemców i upamiętniła ich w nazwach ulic: Dietmargasse (przed wojną ul. Pierackiego, a obecnie Studencka), Jakobstrasse (ul. Loretańska) oraz Gedkostrasse (ul. Jabłonowskich). Nazwą dawnej ulicy Krupniczej (przecinającej Aussenring, czyli Aleje Trzech Wieszczów, i sięgającej do parku Jordana) uczczono wójta krakowskiego, funkcjonującego w naszej historiografii jako Albert. To on w 1311 roku wszczął bunt przeciwko Władysławowi Łokietkowi, aby oddać ­książęcą ­stolicę królowi czeskiemu Janowi Luksemburskiemu, roszczącemu sobie pretensje do korony polskiej jako sukcesor Przemyślidów, którzy spowinowacili się z Przemysławem II Wielkopolskim. Te spiętrzone koligacje mogą się nam kojarzyć z trwającą wówczas wojną stuletnią, ale w czasach II wojny światowej nabierały jeszcze większego znaczenia, świadczyły bowiem o tym, że zwycięski Łokietek represjonował pokonanych, wyławiając spośród nich Czechów i Niemców i nakazując im recytowanie frazy: „soczewica, koło, miele, młyn”.

Kleparz

Nowych patronów otrzymały również ulice Kleparza, a dominowali wśród nich znani niemieccy przedstawiciele nauk technicznych i przedsiębiorcy. Ulica Krowoderska otrzymała miano Vischer Strasse od żyjącego w Krakowie w latach 1460–1529 Piotra Vischera, zwanego Starszym, znanego właściciela ­zakładu odlewniczego. Do średniowiecza sięgnięto także podczas poszukiwania nazwy dla ulicy Długiej – nazwano ją Johann Haller Strasse, na cześć żyjącego w latach 1467–1525 znanego krakowskiego drukarza, który wydał między innymi Statut Łaskiego, dzieła Erazma z Rotterdamu, Cycerona, a nawet Kopernika.

Trzecia duża ulica – Szlak – miała upamiętniać Rudolfa Diesla (1858–1913), twórcę silnika wysokoprężnego. Co ciekawe, mimo niemieckiego brzmienia nie odpowiadała Niemcom nazwa ulicy Helclów, więc przemianowano ją na Max Eyth Strasse. Eyth był XIX-wiecznym inżynierem, rysownikiem, podróżnikiem i działaczem społecznym, zajmującym się unowocześnianiem maszyn rolniczych. Ulicę Krzywą nazwano Boschstrasse na cześć Roberta Boscha, który w 1886 roku założył w Stuttgarcie rodzinną, działającą zresztą do dziś firmę produkującą zespoły do urządzeń przemysłowych, samochodów, sprzętu użytkowego oraz technicznego wyposażenia budynków. Ulicę Świętego Filipa nazwano Kruppstrasse od nazwiska Friedricha Kruppa – niemieckiego producenta stali i założyciela przemysłowego imperium, które od 1903 roku działało jako spółka akcyjna pod szyldem Friedrich Krupp AG. Już Alfred, syn Friedricha, postawił w pierwszej połowie XIX wieku na przemysł związany z kolejnictwem i produkcję dział, a podczas I wojny światowej czterokrotnie pomnożył swój majątek dzięki zyskom z produkcji zbrojeniowej (między innymi tak zwanej grubej berty). Dzięki wsparciu dla NSDAP (tylko w latach 1933–1939 niemiecka partia nazistowska otrzymała z tego źródła 12 milionów marek) Krupp stał się ulubioną firmą Hitlera i to właśnie jej – przy zatrudnieniu około 250 tysięcy ludzi (w tym około 100 tysięcy zniewolonych cudzoziemców) – przypadło w udziale wojenne wyposażenie Wehrmachtu. Ulicę Zacisze przemianowano na Daimlerstrasse, by uczcić Daimler-Motoren-Gesellschaft, a przede wszystkim jego założyciela Gottlieba Daimlera. Współzałożycielem firmy, powołanej do życia w 1890 roku, był Wilhelm Maybach, którego imieniem nazwano pobliską ulicę Kurniki. DMG zyskało jeszcze większą sławę dzięki dokonanej 1 maja 1924 roku fuzji z Benz & Cie. Carla Benza. Samochody sprzedawane pod marką Mercedes-Benz cieszyły się długo zasłużoną renomą. W okresie II wojny światowej firma oddała Niemcom wielkie przysługi, produkując silniki do samolotów, czołgów oraz okrętów podwodnych. Borsig Strasse (przedwojenna ul. Pawia) upamiętniło kolejną firmę, tym razem produkującą parowozy. Ulicę Wróblewskiego przemianowano na Siemens Strasse. W 1847 roku niemiecki wynalazca i inżynier Werner von Siemens założył w Berlinie pierwszą firmę, której dał swoje nazwisko (Siemens & Halske AG). Specjalizowała się ona głównie w branży oświetleniowej. Warto wspomnieć, że firma Siemens bardzo się wzbogaciła podczas obu wojen światowych, rabując tereny okupowane (w tym Polskę) i wykorzystując bezpłatną, przymusową pracę więźniów obozów koncentracyjnych Auschwitz-Birkenau i Gross-Rosen; współuczestniczyła ponadto w produkcji rakiet V-1 i V-2. Kolejna ulica – Ogrodowa – miała się nazywać Opel Strasse na cześć sławnej firmy produkującej samochody, którą w 1862 roku założył Adam Opel, twórca maszyny do pisania, roweru i prototypów pojazdów samochodowych. Jego następcy w okresie II wojny światowej zasłynęli z produkcji samochodów ciężarowych typu Blitz, z których masowo (w liczbie ponad 100 tysięcy) korzystał Wehrmacht.

Lange Wiese

Mianem An der Langen Wiese („długa łąka”) określili Niemcy nasze Błonia i tereny przyległe, w tym przedwojenną ulicę Marszałka Focha. Na obszarze polskiego Półwsia można wyróżnić kilka kategorii nazw: nieliczne pozostawiono, zmieniając je na niemiecko brzmiące (na przykład ulicę Tatarską przemianowano na Tatarenstrasse), niektóre nawiązały do historii niemieckiej wojskowości, a kilka otrzymało – podobnie jak w historycznym centrum – nowych patronów wybranych spośród przedstawicieli niemieckiej kultury (także z czasów nowożytnych). Spora ulica Senatorska stała się Fischart Strasse dla upamiętnienia niemieckiego pisarza Johanna Fischarta (1546–1591), autora Affentheurlich ­Naupengeheurliche Geschichtklitterung, ulica Stachowicza natomiast przypominała o Hansie Jakobie Christoffelu von Grimmelshausen, który zasłynął dziełem Simplicissimus z czasów wojny trzydziestoletniej. Ulicę Filarecką zmieniono na Erasmusstrasse, czym uhonorowano niderlandzkiego filozofa Erazma z Rotterdamu. Może nieco dziwić, że tak wysoko cenionemu przez Niemców umysłowi przyznano tak skromną – zarówno wówczas, jak i dziś – ulicę. Wszystko wyjaśnia się jednak, gdy spojrzymy na niemieckie projekty zagospodarowania Błoń, na których Erasmusstrasse była już znacznie dłuższa.

Patronem placu Na Stawach został Ulrich von Hutten (1488–1523), znany jako humanistyczny sojusznik – walczący zarówno mieczem, jak i piórem – Marcina Lutra oraz autor Arminiusza, dzieła opisującego germańskiego wodza, który zdradziwszy Rzymian za panowania cesarza Augusta Oktawiana, zadał legionom największą w dziejach klęskę. Po niej Rzym wycofał się z planów podboju Germanii. Masakra w Lesie Teutoburskim (9 r. n.e.) była w czasach Pierwszej, Drugiej i Trzeciej Rzeszy sławiona jako dzieło założycielskie przyszłej świetności Niemców, a to właśnie Hutten po upływie 15 stuleci uczynił z Arminiusza założyciela wielkiej Germanii20http://www.stefan-etzel.de/HOME/bios/hutten.htm (dostęp: 16.04.2019)..

Nazwami ulic wyróżniono też kilku drukarzy, wśród nich Schöfflera (ul. Kraszewskiego), Fusta (ul. Prusa) oraz przede wszystkim Johanna Gutenberga (ul. Salwatorska), który około 1450 roku wprowadził ruchomą czcionkę i dzięki temu (niesłusznie zresztą) uznawany jest za ojca nowoczesnego druku.

Jak komunikował 31 sierpnia 1941 roku „Krakauer Zeitung”: „boje o wzmocnienie Brandenburgii-Prus zostały uwiecznione poprzez nazwy: (Friedrich Willhelm Oskar) Ziethen (ul. Morawskiego), (Georg von) Derfflinger (ul. Kasztelańska), Seydlitz (ul. Ujejskiego) i (bitwa pod) Fehrbellin (ul. Flisacka)”21 Zniemczenie ulic Krakowa, dz. cyt..

Sąsiednie ulice otrzymały nazwy od wodzów pruskich z czasów napoleońskich. Nowym patronem dawnej ulicy Włóczków na fortyfikacjach budowanych jeszcze przez Kościuszkę w 1794 roku został Ludwig Adolf Wilhelm von Lützow. Był to pruski freiherr (nieco niższy tytuł od grafa, czyli hrabiego), który w 1813 roku sformował oddział jezdnych i podjął walkę podjazdową z armią napoleońską. Marszałek pruski Gebhard Leberecht von Blücher, który wspomógłszy Wellingtona, przesądził o zwycięstwie nad Napoleonem pod Waterloo, został natomiast patronem ulicy Bolesława Komorowskiego. Ferdinand von Schill, pochodzący ze zniemczonej polskiej rodziny bohater wojny partyzanckiej przeciw Napoleonowi, który oddał życie za to, by Dania była niemiecka, wyparł z nazwy ulicy polskiego dowódcę partii z czasów powstania styczniowego – pochodzącego ze Zwierzyńca Marcina Borelowskiego-Lelewela. Wojnę francusko-pruską lat 1870–1871 upamiętniły z kolei nazwy: Emser Gasse (ul. Dojazdowa), przywodząca „depeszę emską”, czyli prowokację Bismarcka, która doprowadziła do wypowiedzenia wojny Prusom przez Napoleona III, oraz Sedangasse (ul. Jaskółcza), która przypomniała jedno z dwóch wspaniałych zwycięstw (drugie pod Metz) Prus nad armią francuską. Te dwie kapitulacje Francuzów przesądziły o całej błyskawicznej wojnie, która legła u podstaw niemieckiej doktryny wojennej w XX wieku.

Neudorf

Z największą butą i patosem zadbali Niemcy o nazewnictwo ulic i placów w sektorze zbliżonym do ciągu ulic Karmelicka – Królewska – Podchorążych – Bronowicka. Już w pierwszej fazie wojny przemianowali je na Reichstraße. Ulica Rzeszy miała być ważną osią, przy której zlokalizowano nie tylko nowe osiedla niemieckie, ale także gmach gestapo z kazamatami przy ulicy Pomorskiej (Schlesienstrasse). W tym rejonie Niemcy uderzyli w najbardziej patetyczne tony. Niektóre ulice otrzymały – jak podawał „Krakauer Zeitung” – „nazwy dawnych założycieli Rzeszy (Reichsträger), starych dynastii cesarskich (Kai­sergeschlecht) i tych, którzy zjednoczyli Rzeszę i mieli szczególne związki ze Wschodem. Znajdziemy tutaj Welsensstraße (ul. Fałata), Stauferstraße (ul. Sobieskiego), ulice nazwane według dynastii Karolingów (ul. Grabowskiego), Saksończyków (ul. Kremerowska), Luxemburczyków (ul. Michałowskiego) i Salickiej (ul. Rajska) oraz Preusenstraße (ul. Garbarska), ul. Wittingerstraße (ulica nieustalona)”22Tamże..

Wychodząc z założenia, że liczący setki lat Kraków tylko chwilowo zerwał kontakty z ojczyzną, podczas okupacji niektórym ulicom nadano nazwy podkreślające związki z krajami i miastami Rzeszy. „Krakauer Zeitung” wymienia pośród nich Norymbergę (Nürnbergstrasse – ul. Lea), Toruń (Thornstrasse – ul. Konarskiego), Śląsk (Schlesienstrasse – ul. Pomorska), Wrocław (Breslaustrasse – ul. Wrocławska), Brandenburgię (Brandenburgstrasse – ul. Galla) i Magdeburg (Magdeburgstrasse – ul. Grottgera).

Dziwne wydaje się opublikowane na łamach tej samej gazety stwierdzenie o upamiętnieniu „obrońcy Malborka w roku 1914 Heinricha von Plauena (pl. Axentowicza)”, gdyż Heinrich von Plauen bronił co prawda Malborka, ale w 1410 roku, po klęsce krzyżackiej pod Grunwaldem. Jest to prawdopodobnie błąd, w 1914 roku do obrony Malborka bowiem w ogóle nie doszło, a sławę zyskała tylko ta, dzięki której ocalono przed Jagiełłą ostatnie punkty oporu po pogromie grunwaldzkim.

Pomiędzy Lange Wiese a siedzibą Rządu Generalnego Gubernatorstwa (czyli AGH), którą zamierzano kilkakrotnie rozbudować, znajdowało się jeszcze kilka ulic. Nadano im nazwy nawiązujące do historii zakonu krzyżackiego – Orden der Brüder vom Deutschen Haus Sankt Mariens in Jerusalem (Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie), o czym donosił „Krakauer Zeitung”: „Są tu reprezentowane: zakon krzyżacki (der deutsche Orden) (ul. Żwirki i Wigury) oraz jego wielki mistrz z początku XIII wieku Herman von Salza (ul. Kadrówki), jak również kolonizatorzy krajów bałtyckich – zakon Kawalerów Mieczowych (Schwertbrüder) (ul. Reymonta). Nazwy miast, jak Królewiec (Königsberg) (ul. Piastowska) i Malbork (Marienburg) (ul. Miechowska) wskazują na centra ówczesnych wydarzeń”23Tamże.

Rozporządzenia lub popularyzujące je artykuły w gazetach wydawanych przez Niemców z myślą o mieszkańcach Krakowa skutkowały zmianami w terenie oraz na planach miasta, których w latach 1939–1944 wydano kilkanaście. 18 stycznia 1945 roku wojska hitlerowskie opuściły Kraków w panice. Rozpoczęło się wtedy przywracanie dawnych nazw, lecz część z nich ponownie zmieniono. Przykładem skomplikowanych kolei losu może być ulica Wolska, która w ciągu XX wieku w stosunkowo krótkim czasie zmieniła nazwę na Piłsudskiego, a później Universitätstrasse, by po wojnie stać się ulicą Manifestu Lipcowego i w końcu odzyskać swą nazwę z pierwszych lat niepodległości – to już jednak inny rozdział w dziejach polityki nazewnictwa.


STRESZCZENIE

Piotr Boroń
Niemiecka onomastyka Krakowa w dobie okupacji hitlerowskiej

Hitlerowska okupacja Krakowa w latach 1939–1945 była czasem przyspieszonej germanizacji i faszyzacji. Stolica Generalnego Gubernatorstwa, uznawana za starodawne germańskie miasto, miała się w dłuższej perspektywie przeobrazić w ekskluzywną metropolię, bogatą w niemieckie zabytki oraz podmiejskie wille „nadludzi”, zatopione w zieleni hitlerowskich dzielnic. Pierwszorzędną rolę w procesie germanizacji Alt Deutsche Stadt Krakau miała odegrać onomastyka placów i ulic (urbanonimia). Kształtując ją, nie poprzestawano na tłumaczeniach rodzimych nazw na język okupanta. Nowe nazewnictwo czerpano głównie z geografii Rzeszy, ważnych dla Krakowa osobistości o prawdopodobnie niemieckim pochodzeniu, postaci renesansu (a szczególnie reformacji), pruskich wojskowych i tuzów niemieckiego przemysłu, a ukoronowaniem faszystowskiej onomastyki miał być oczywiście Adolf-Hitler-Platz.

SŁOWA KLUCZE

okupacja, Kraków, nazewnictwo

SUMMARY

Piotr Boroń
German Onomastics of Kraków during Nazi Occupation

From the German perspective, the Nazi occupation of Kraków between 1939 and 1945 was a period of accelerated Germanisation and Nazification. The capital of the General Government, considered an ancient German city, was planned to become an exclusive metropolis with plenty of German monuments and suburban villas of Übermenschen surrounded by greenery of Nazi quarters. Onomastics of squares and streets names (urbanonymy) was supposed to play the leading role in the Germanisation of the Alt Deutsche Stadt Krakau. Their names were not only translated, but also taken from the geography of the Reich, from names of Kraków citizens of probably German descent, from renaissance (especially reformation) characters, from Prussian military men, and from recognised German industrialists. The crowning touch was of course “Adolf-Hitler-Platz”.

KEY WORDS

occupation, Kraków, naming


BIBLIOGRAFIA