Iwona Węgrzyn

Uniwersytet Jagielloński
ORCID: 0000-0001-6591-9446

Zapomniana cyganeria. W kręgu Edmunda Wasilewskiego i romantycznych poetów ostatnich lat Rzeczypospolitej Krakowskiej

Krakowska literatura okresu romantyzmu czy krakowski romantyzm? Pytanie to od lat nurtuje badaczy krakowskiego życia literackiego pierwszej połowy XIX wieku. Na pozór różnica wydaje się tkwić tylko w nieznacznym przesunięciu akcentu, w drobnym niuansie terminologicznym, ale w rzeczywistości to problem o charakterze fundamentalnym. Odpowiedź na to pytanie sprowadza się do próby ustalenia stopnia oryginalności dostrzeżonego zjawiska. Gdy bowiem mowa o krakowskiej literaturze okresu romantyzmu, romantyzm traktowany jest jako rodzaj „ramy” wyznaczającej chronologię prezentowanych zjawisk, stanowi szerokie tło, a przede wszystkim ideowo-estetyczny kontekst dla skrupulatnie odnotowywanych utworów, które w owej epoce w Krakowie powstały. Takie ujęcie, skupiające się na zadaniu archiwizowania, znosi potrzebę waloryzacji opisywanych dzieł czy wzmiankowanych inicjatyw artystycznych. Trudno jednak nie zauważyć, że gest wycofania się przed oceną nie jest nieznaczący – to gest, za którym kryje się przekonanie o niewielkiej wartości artystycznej bądź wręcz wtórności dokumentowanych zjawisk.

Tymczasem formuła „romantyzm krakowski” zakłada, że możliwe jest zidentyfikowanie oryginalnej tożsamości zjawiska, opisanie jego specyfiki estetycznej i to na podobnej zasadzie jak wtedy, gdy mówimy o romantyzmie wileńskim czy romantyzmie warszawskim. Krakowskość tej odmiany romantyzmu stawałaby się więc desygnatem nie tyle geograficznie rozumianej lokalności/regionalności, ile przede wszystkim wyznacznikiem specyfiki jego charakteru, świadectwem odrębności (formalnej bądź tematycznej) – jeśli nie artystycznej atrakcyjności zjawiska, to na pewno jego oryginalności i istotności w kontekście kultury polskiej.

Dostrzeżone „rozłamanie” terminologiczne wpisane jest w tradycję badań nad kulturą Krakowa pierwszej połowy XIX wieku niemal od samego początku ich istnienia. Już w najwcześniejszym syntetycznym ujęciu „poezji krakowskiej czasów Wolnego Miasta”, jakie przynosi praca Kazimierza Sosnowskiego, czytamy:

Jak przed rokiem 1831, tak też i po nim Kraków obfituje tylko w drobną poezję, nie wydaje ani jednego wybitnego talentu, a błyska tylko wiele obiecującymi, nie tworzy żadnej odrębnej szkoły poetyckiej ani też nie wiąże się z głównym prądem ówczesnej polskiej poezji. Wielu niepowołanych imało się pióra, bo pisanie wierszy stało się wtedy modą. Kto czuł, zwłaszcza spomiędzy ludzi młodych, że myśli trochę szlachetniej, jaśniej niż przeciętny człowiek, w czyjej głowie przyjmowały się myśli o przekształceniu społecznego i politycznego porządku, ten poczuwał się do obowiązku uwieczniania zapatrywań swoich wierszem. Los niepamięci jest zwykłym udziałem takich wierszopisów1K. Sosnowski, Poezja krakowska z czasów Wolnego Miasta (ze szczególnym uwzględnieniem Edmunda Wasilewskiego) 1815–1846, Kraków 1901, s. 31..

Edmund Wasilewski, rycina z „Tygodnika Ilustrowanego” 1896, nr 48, s. 938, Polona.pl

Edmund Wasilewski, rycina z „Tygodnika Ilustrowanego” 1896, nr 48, s. 938, Polona.pl

Podobny ton życzliwej pobłażliwości dla artystycznego poziomu ówczesnej „produkcji literackiej” daje się wyczuć zarówno w imponującej pod względem materiałowym monografii Zenona Jagody2Z. Jagoda, O literaturze i życiu literackim Wolnego Miasta Krakowa (1816–1846), Kraków 2021 (wyd. 1: Kraków 1971)., jak i w licznych studiach poświęconych poezji najpopularniejszych twórców tego pokolenia: Edmunda Wasilewskiego i Franciszka Żyglińskiego. Upamiętnienie czy rocznicowe dopowiedzenie biograficznego detalu, najczęściej przy okazji kolejnej edycji ich – co ciekawe – wciąż cieszących się popularnością utworów, ostatecznie zdefiniowały myślenie o krakowskiej literaturze połowy XIX wieku jako literaturze epigońskiej i prowincjonalnej o wyraźnym rysie regionalnym. Szczególnie reprezentatywnym przykładem stawała się twórczość Wasilewskiego – poety tak krakowskiego, że – pisał Stanisław Tarnowski – „już to krakowskim bardziej od niego być nie można”3S. Tarnowski, Historia literatury polskiej, t. V, Warszawa 1904, s. 246., który postrzegany jako „ptak małego lotu”4M. Janion, Przedmowa, w: E. Wasilewski, Wybór poezji, Kraków 1955, s. IX. Zob. też taż, Edmund Wasilewski (1814–1846), w: Obraz literatury polskiej XIX wieku. Literatura krajowa w okresie romantyzmu 1831–1863, t. I, Kraków 1975, s. 753–766. – spóźniony naśladowca wielkich romantyków i poeta wielkich, acz niespełnionych nadziei, doceniany był jednak jako oryginalny twórca krakowiaków i utworów Krakowowi poświęconych (szczególnie Katedry na WaweluDzwonu wawelskiego)5Chyba najciekawsze ujęcie biografii i twórczości Wasilewskiego przynosi szkic recenzencki Kazimierza Pecolda pt. „Wybór poezji”, Edmund Wasilewski, wyboru dokonała i wstępem poprzedziła Maria Janion, Kraków 1955, „Pamiętnik Literacki” 1956. O antynomiach recepcji biografii i twórczości Wasilewskiego pisała ostatnio Justyna Chłap-Nowakowa w szkicu Pieśniarz, prześmiewca, Tyrteusz. Edmund Wasilewski – poeta Wolnego Miasta Krakowa, w: Narodziny Rzeczpospolitej Krakowskiej. Relacje-obrazy-wspomnienia, red. M. Stankiewicz-Kopeć i T. Budrewicz, Kraków 2016..

Dopiero prace powstające w ostatnich latach kwestionują tę niepisaną tradycję stygmatyzowania krakowskich romantyków przypisywaną im wtórnością, wskazując na wartość i oryginalność ich propozycji. Myślę przede wszystkim o zbiorze rozpraw Miasto poetów Franciszka Ziejki6F. Ziejka, Miasto poetów. Studia i szkice, Kraków 2005; tenże, Serce Polski. Szkice krakowskie, Kraków 2010. czy monografii Literatura romantyczna w Krakowie Edyty Gracz-Chmury7E. Gracz-Chmura, Literatura romantyczna w Krakowie (1827–1863). Zarys monograficzny, Kraków 2013.. Nowe perspektywy badań proponują także rozprawy zebrane w tomie Kraków literacki w XIX wieku Tadeusza Budrewicza i Renaty Stachury-Lupy8T. Budrewicz, R. Stachura-Lupa, Kraków literacki w XIX wieku. Szkice, Kraków 2019. oraz w księdze zbiorowej Narodziny Rzeczpospolitej Krakowskiej pod redakcją Tadeusza Budrewicza i Moniki Stankiewicz-Kopeć9Narodziny Rzeczpospolitej Krakowskiej, dz. cyt. Godna podkreślenia wydaje się także działalność edytorska, która pozwala z nowej perspektywy spojrzeć na dzieła dziś zapomniane, a niegdyś cieszące się ogromną popularnością, jak np. Napoleona Ekielskiego, Okolica Mogiły, oprac. T. Budrewicz, Kraków 2019.. Wszystkie te prace dowodzą dokonującej się na naszych oczach ewolucji badań nad literaturą Krakowa pierwszej połowy XIX wieku. Nie tylko są świadectwem „dopisywania” nowych rozdziałów tej historii (np. literatura kobieca10Z. Jagoda, Anna z Schugtów Terlecka i jej udział w życiu literackim Krakowa po roku 1830, „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Krakowie” 1966, z. 24, „Prace Historycznoliterackie” 3; R. Stachura‑Lupa, Głosem kobiecym. Anna Libera „Krakowianka”, w: Narodziny Rzeczpospolitej Krakowskiej…, dz. cyt.; taż, Anna Libera – poetka i emancypantka, w: Kraków literacki…, dz. cyt., wartość krakowskich tradycji funeralnych11R. Kantor, Krakowskie pogrzeby – budowanie przestrzeni narodowej: z dziejów obrzędowości patriotycznej w okresie zaborów, „Niepodległość i Pamięć” 1998, nr 5; I. Węgrzyn, Charon. Stanisław Tarnowski i dziewiętnastowieczna sztuka pamięci, w: taż, Wyczerpana tradycja. Studia o literaturze polskiej XIX wieku, Warszawa 2021.), wskazywania nowych obszarów tematycznych (genologiczna tożsamość krakowiaka12Krakowiak ludowy i literacki. Antologia, oprac. E. Gracz-Chmura, Kraków 2015.), ale przede wszystkim oddają intensywnie postępujący proces rewizji zadomowionych w badaniach stereotypów i uproszczeń (tu choćby problem przez lata bagatelizowanego kulturowego znaczenia Rzeczypospolitej Krakowskiej w transferze tradycji niepodległościowych13S. Grodziski, Rzeczpospolita Krakowska, jej lata i ludzie, Kraków 2012; T. Gąsowski, Rzeczpospolita Krakowska – ostatni skrawek wolnej Polski, w: T. Budrewicz, R. Stachura-Lupa, Narodziny Rzeczpospolitej Krakowskiej…, dz. cyt.).

Może więc przyszedł już czas także i na to, by w krakowskich poetach doby romantyzmu dostrzec pełnoprawnych romantyków? Czas, by pytając o krakowską literaturę epoki romantyzmu, zapytać i o krakowski romantyzm? Zapytać o ludzi, którzy go tworzyli: kim byli? jacy byli? Dlaczego o nich zapomniano?

Nakarmieni piołunem: daremni buntownicy, romantyczni epigoni…

Czytam Wasilewskiego i podoba mi się. Ten człowiek o wiele dalej zaszedł myślą, niż o tym mówi druk jego poematów, ale wśród tej ciągłej „opresji” miał chwile takie, gdzie się nagle rzucał cały, że rozbijał wielkim zamachem wszystkie więzy zwyczajności i jako „Freigeist” gwałtowne fale swych namiętności zaduszał odwagą. Pali mnie teraz jeden pomysł. Jest to wypukłorzeźba, która by wyobrażała właśnie to, co w tej chwili wypowiedziałem o Wasilewskim, gdzie bym postać główną nazwał „Freigeist”, jak się wybija z gnuśnego otoczenia, przełamuje zapory i leci „na oślep”14List S. Wyspiańskiego do L. Rydla z 6 marca 1895 r. Za: E. Haecker, Wstęp w: E. Wasilewski, Poezje, Kraków 1925, s. LX (przypis)..

Jan Nepomucen Głowacki (1802–1847), Widok Wawelu od północnego zachodu, ze zbiorów Zamku Królewskiego na Wawelu (inw. 402), fot. Tomasz Śliwiński

Jan Nepomucen Głowacki (1802–1847), Widok Wawelu od północnego zachodu, ze zbiorów Zamku Królewskiego na Wawelu (inw. 402), fot. Tomasz Śliwiński

Gdyby opowieść o krakowskich romantykach rozpoczynać od słów Stanisława Wyspiańskiego o Edmundzie Wasilewskim, to przywołana tu pochlebna opinia przydawałyby tej historii szlachetności, a może nawet trochę patosu. Przede wszystkim jednak uświadamiałaby istnienie międzypokoleniowej ciągłości między krakowskimi twórcami XIX wieku. Autor Akropolis w jakiejś mierze inspirował się przecież Katedrą na Wawelu Wasilewskiego, może nawet powinno się go nazwać spadkobiercą wypracowanego przez krakowskich romantyków „czytania historii z kamiennych grobowców”, traktowania Krakowa jako „kamiennej księgi”, w której zapisana jest nie tylko przeszłość, ale i przyszłość Polski. Gdyby więc od słów Wyspiańskiego zaczynać opowieść o Wasilewskim, byłaby to opowieść o intelektualnym dziedzictwie poety, który „o wiele dalej zaszedł myślą, niż o tym mówi druk jego poematów”, ale także o jego szamotaninie ze „zwyczajnością”. Wreszcie o tragicznym losie człowieka, który w poszukiwaniu wolności, rozbił się, lecąc „na oślep”. Los Wasilewskiego zyskiwałby przy tym moc symbolu znaczącego historię całego straconego pokolenia krakowskich romantyków – podobnie jak on niespełnionych i zapomnianych; podobnie jako on związanych z Krakowem, przywiązanych do jego tradycji, ale równocześnie desperacko kontestujących współczesność miasta, próbujących wywikłać się z poczucia braku nadziei, ze stagnacji i marazmu, jakie kojarzyły się z ówczesnym Krakowem, wreszcie szamoczących się z tak nieromantyczną „poziomością” wyznawanych przez krakowian mieszczańskich ideałów i ich polityczną rozwagą tak niepokojąco bliską zwykłemu kunktatorstwu15Przykładem tej postawy jest satyryczny utwór Wasilewskiego pt. Visum et repertum z 1839 r., który przynosi gorzki komentarz do sytuacji Rzeczypospolitej Krakowskiej – nominalnie niepodległej, a w rzeczywistości zmuszonej do uległości wobec przedstawicieli zaborczych mocarstw..

Tę historię zwyczajowo opowiada się jednak zupełnie inaczej, zaczynając od diagnozy Juliusza Słowackiego, który w artykule Krytyka krytyki i literatury, przesłanym w 1841 roku do redakcji „Orędownika Naukowego”, sparodiował i boleśnie wydrwił manierę wierszy tak zwanych poetów krajowych – wierszy, które „różnią się tylko tytułem od siebie”16J. Słowacki, Krytyka krytyki i literatury, w: Dzieła wszystkie, t. XI, Wrocław 1959, s. 123–137. Burkot ustalił, że Słowacki parodiował dwa wiersze Żyglińskiego: EntuzjastaProśba („Tygodnik Literacki” 1840, nr 28 i 40). Zob. S. Burkot, Franciszek Żygliński, dz. cyt., s. 826.. Ogólnikowa formuła „poeci krajowi” skrywa tu bardzo konkretne imiona twórców publikujących na łamach poznańskich pism, a tymi w większości byli poeci związani z Krakowem – Edmund Wasilewski, Franciszek Żygliński czy Gustaw Ehrenberg. To o ich wierszach Słowacki miał pisać:

… i tak jedno nosi nazwę Ideałów, drugie nazywa się Szaleńcem, inne są Westchnieniami do gwiazd, albo do kochanek. – W tece mam sto Zapałów młodości, czterysta wierszy pt. Urojenie. Inne noszą tytuły Snów, inne Marzeń. Są, które się adresują do Przyrody, tak tu zwano naturę… A wszystko to znajduje czytelników. – Wpływ to jest niemczyzny, która także cała w liryzmie kąpie się i tonie. Czasem przychodzi mi żałować tych czasów, kiedy u nas prosto pisano ody i poemata dydaktyczne17J. Słowacki, Krytyka krytyki i literatury, dz. cyt., s. 136..

Zanim jednak w 1891 roku Bolesław Erzepki odnalazł autograf nieopublikowanego artykułu Słowackiego, zanim stał się on ostatecznym argumentem pozwalającym dyskredytować wartość artystyczną twórczości krakowskich romantyków, najpierw po prostu o nich zapomniano. Pod koniec lat czterdziestych XIX wieku Historia, zazwyczaj nieco senna w Krakowie, gwałtownie przyspieszyła. Kolejno po sobie następujące wydarzenia: rewolucja krakowska, rabacja galicyjska, Wiosna Ludów, upadek Rzeczypospolitej Krakowskiej, włączenie Krakowa do C.K. Monarchii, wreszcie wybuch powstania styczniowego i nastanie ery autonomii, radykalnie przeobraziły miasto i jego mieszkańców, przy okazji dokonując rodzaju zerwania ciągłości pamięci. Jak szybko zapomniano o nobliwych senatorach niegdysiejszej Rzeczypospolitej Krakowskiej, tak szybko też zacierała się pamięć o krakowskich romantykach, a zmiana artystycznych gustów pogłębiała wrażenie anachronizmu i literackiej nieatrakcyjności ich dzieł18Ciekawym przykładem jest tu recenzja tomu poezji Wasilewskiego z 1859 r., opublikowana na łamach „Gazety Warszawskiej” (1859, nr 78 , s. 5–6), której autor Edward Siwiński (podpisany jako S.) wyznawał: „Dwadzieścia prawie lat upływa, jak poezje Edmunda Wasilewskiego wyszły po raz pierwszy w Krakowie, z powodu nowego ich przedruku, mamy wydać sąd o nich, co rzeczywiście w dość trudnym stawia nas położeniu: w ciągu bowiem upłynionych tych lat kilkunastu, jeżeli nie zjawił się geniusz wyższy od Mickiewicza, to w każdym razie uczucie estetyczne o wiele rozwinęło się w narodzie, więcej wymagającym się stało; a choć dzieła prawdziwie piękne w najdłuższe lata jaśnieć nie przestają, nie tracą na swej wartości, inaczej się wszakże dzieje z utworami średnich (…) talentów; dźwięki częstokroć sympatyczne w danej chwili, rozwiewają się w przestrzeni czasu, więdną owe tajemnicze związki, łączące autora z czytelnikami, wyrazy nawet tracą na swym znaczeniu, a cóż dopiero pogląd na dzieła sztuki” (s. 5). Dziękuję profesorowi Tadeuszowi Budrewiczowi za wskazanie autora recenzji.. Krakowiaki Wasilewskiego wciąż cieszyły się ogromną popularnością, tyle że zaczęto postrzegać je jako teksty anonimowe, utwory o czysto ludowym rodowodzie. Kolejne zaś wydania jego wierszy i ich recenzenckie omówienia przynosiły sądy i opinie coraz bardziej dystansujące od „egotycznych poezji”, gdzie „wrażenia zawikłane, poetyka stracona, rysunek zamazany lub nieczysty – w duchu egzaltacja chorobliwa miasto gorącego zapału”19K.K. [K. Kantecki], Poezje Wasilewskiego, „Gazeta Lwowska” 1873, nr 286, s. 2.. Podkreślano zależność twórczości Wasilewskiego i Żyglińskiego od Mickiewicza20Inspirację twórczością Mickiewicza widać szczególnie w takich wierszach Wasilewskiego jak: Pieśń żeglarzów, Hymn orłów czy Kielich goryczy., Brodzińskiego i Zaleskiego, wytykano ich rzekomo łzawy sentymentalizm i wtórność wobec romantycznych konwencji. Konstanty Wojciechowski odmówił im prawa do odczuwania „Werterowskiego Weltschmerzu”21K. Wojciechowski, Werter w Polsce, Lwów 1904, s. 162. Warto jednak odnotować, że badacz zdawkowo pochwalił werterowskiego ducha powiastki Szukiewicza pt. Obłąkana, opublikowanej na łamach „Tygodnika Literackiego” 1840, t. III (s. 167–168).. Marian Zdziechowski odnotowywał, co prawda, ich zainteresowanie twórczością Byrona, ale kwitował je zdawkowo jako „ten rodzaj uwielbienia”, który ma charakter inspiracji wyłącznie biograficznej, bo wypływa „ze srogich cierpień, (…) z bólów moralnych i nędzy materialnej”22M. Zdziechowski, Byron i jego wiek. Studia porównawczo-literackie, t. II: Czechy. Rosja. Polska, Kraków 1897, s. 580–581..

Po krakowskim romantyzmie zostało właściwie jedynie wspomnienie intelektualnego fermentu, jaki dawał się odczuć przed wybuchem „Wiosny Narodów w cichym zakątku”23Parafrazuję tytuł komedii Adolfa Nowaczyńskiego pt. Wiosna Narodów (w cichym zakątku), Warszawa 1929.
Warto wspomnieć, że Nowaczyński jest autorem budzącej wiele kontrowersji polemiki z Emilem Haeckerem i jego propozycją interpretacyjną twórczości Wasilewskiego. Zob. A. Nowaczyński, Los poety narodowego (Shaecerowanie Edmunda Wasilewskiego, czyli 85-ty tom „Biblioteki Narodowej”), „Myśl Narodowa. Tygodnik Poświęcony Twórczości Polskiej” 1925, nr 8.
. Stanisław Tarnowski na kartach swojej Historii literatury polskiej dość lekceważąco jeszcze notował:

Młodzież ówczesna w Krakowie była usposobiona bardzo poetycznie. Nie wyszedł z niej wprawdzie żaden talent większy ani nawet żaden większy poemat, ale drobnych wierszyków co niemiara; wszystkie naturalnie nieodmiennie patriotyczne albo miłosne, drukowały się po różnych pismach miejscowych lub poznańskich. Wszystkie były nieznaczące, na czym autorowie sami spostrzec się musieli, skoro w późniejszym życiu porzucili służbę Muz, ale nieszkodliwe, naiwne próbki ośmnasto- lub dwudziestoletnich natchnień24S. Tarnowski, Historia literatury polskiej. Wiek XIX 1831–1850, Kraków 1900, t. V, s. 221..

Piotr Chmielowski natomiast życie umysłowe ostatnich lat Rzeczypospolitej Krakowskiej, które „dość żywym biło tętnem” i fakt, że „książek w ogóle, jak na owe czasy, wychodziło sporo25P. Chmielowski, Edmund Wasilewski, „Tygodnik Ilustrowany” 1896, nr 48, s. 938. Bardzo podobną diagnozę formułował J.S. Pietrzak, Edmund Wasilewski. W setną rocznicę urodzin, Kraków 1915, s. 9 i 10.” już doceniał i kojarzył z aktywnością środowiska uniwersyteckiego oraz działalnością Wojciecha Kornelego Stattlera, który tworząc zalążki przyszłej szkoły malarskiej, przyciągał do Krakowa wrażliwych, marzących o sztuce młodych ludzi. Dopiero jednak Kazimierz Sosnowski wykazał wartość i znaczenie „bujnej na ilość, dość słabej na plon26Trawestacja słów Stanisława Tarnowskiego, który charakteryzując literaturę krakowską w przededniu Wiosny Ludów, pisał: „Poezja rodzi się w Krakowie w tych latach (tj. przed Wiosną Ludów – I.W.) dość bujnie na liczbę, dość słabo na plon. Otwarciej, szczerzej niż gdzie indziej można tu mówić o swoich uczuciach polskich; a więc drobny wierszyk, patriotyczna piosenka, wychodzi spod pióra niejednego młodego człowieka, który kocha Polskę, a nienawidzi jej nieprzyjaciół. Z uczuciem patriotycznym łączy się czasem romantyczne narzekanie na świat i ludzi; ale z jednym i z drugim łączy się talent – słaby niestety”. S. Tarnowski, Historia literatury polskiej…, dz. cyt., s. 221.” krakowskiej poezji romantycznej. Dopomniał się o pamięć dla twórczości Edmunda Wasilewskiego, Franciszka Żyglińskiego i Gustawa Ehrenberga, ale też o wspomnienie tych kilku „osób, które chociaż miały po iskrze talentu, to nie wybiły się przez to, że poezją nie zajmowały się nigdy naprawdę i nie zadawały sobie trudu, by tę iskrę choć w płomień maleńki rozdmuchać”27K. Sosnowski, Poezja krakowska z czasów Wolnego Miasta (ze szczególnym uwzględnieniem Edmunda Wasilewskiego) 1815–1846, Kraków 1901, s. 31.. Sosnowski jako pierwszy podkreślił nie tyle wagę dzieł poszczególnych twórców, ile znaczenie środowiska artystycznego, jakie wówczas powstało w Krakowie:

Prawie całkiem nieznanym jest życie umysłowe i literackie Krakowa z czasów Wolnego Miasta, a jest ono dosyć obfite i wcale interesujące. Był w ówczesnym Krakowie urodzaj na poezję drobną. Poza E. Wasilewskim, który jest jedynie znanym, pracował jeszcze cały szereg poetów i ­wierszopisów, dzisiaj okrytych już mgłą niepamięci, a byli pomiędzy nimi i tacy, co na to nie zasługują. Ma Rzeczpospolita Krakowska swoich Krasickich, Niemcewiczów, Mickiewiczów, Berangerów, Byronów i wszelkich prawie odcieni poetów, ale takich małych, miniaturowych, w stosunku do tych wielkich poetów, jak ona sama w stosunku do wielkich państw Europy28Tenże, Nieznani poeci krakowscy z czasów Wolnego Miasta, w: Księga pamiątkowa uczniów Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1900, s. 175..

Sprzyjający bilansom koniec XIX wieku przyniósł nie tylko historyczno-literackie podsumowania, ale także zainspirował poszukiwania w prywatnych archiwach ludzi, którzy przed laty osobiście zetknęli się z krakowskimi romantykami. We wstępie do wyboru poezji Wasilewskiego Stanisław Zathey pisał: „Wielką część przytoczonych poniżej szczegółów zaczerpnąłem z opowiadań rodziny poety pp. Wasilewskich i Kowalskich, jego przyjaciół i znajomych: pp. G. Ehrenberga, Kosteckiego, Szukiewicza, Wdowiszewskiego, Mułkowskiego, Gadomskiego i kilku innych”29S. Zathey, Edmund Wasilewski, w: E. Wasilewski, Wybór poezji, Brody 1909, s. 4., podobnie Sosnowski, który zapewniał: „Szczegóły te zamieszczam na podstawie opowiadań ojca mojego Franciszka, osobistego przyjaciela poety, który nieraz odwiedzał go w Tyńcu i nawzajem jego wizyty w Krakowie odbierał”30K. Sosnowski, Poezja krakowska…, dz. cyt., s. 63–64..

Był to rzeczywiście ostatni moment, by spisać tę historię. Trochę wspomnień udało się ocalić, ale nie zjawił się nikt, kto scaliłby te okruchy w jedną opowieść. Nie zjawił się nikt, kto by ufundował legendę krakowskich romantyków lub choćby tylko zapisał ich dzieje. Zachowała się jedynie pamięć o sentymentalnym obrazku portretującym Wasilewskiego w kręgu rodziny profesora Hermana Schugta31K. Korus, Herman Schugt, w: Polski słownik biograficzny, t. XXXVI, Warszawa – Kraków 1995–1996, s. 21–22.. Artystyczną atmosferę tego domu, prócz ojca (hellenisty i autora dramatów) tworzyły trzy córki: stylizująca się na romantyczną muzę Anna z Schugtów Terlecka (podpisywała się jako Anna z Krakowa), Helena (późniejsza żona Wasilewskiego) i najmłodsza Maria32Z. Jagoda, Anna z Schugtów Terlecka…, dz. cyt. Zob. tenże, O literaturze i życiu literackim…, dz. cyt. Rozdz. V Na przykładzie Anny z Schugtów Terleckiej (o udziale kobiet w życiu literackim Krakowa).. W miarę przybywania materiałów archiwalnych i wspomnień grono to się rozrastało. Poetami mieli być zarówno brat panienek – Edmund Schugt, który pisywał do „Przyjaciela Ludu”, jak i obiecujący lekarz, później zmartwychwstaniec, „Hipcio Terlecki” – wówczas mąż Anny33E. Haecker, Wstęp, w: E. Wasilewski, Poezje, BN, Kraków 1925, s. XIII.. Precyzyjniej krąg przyjaciół Wasilewskiego, czyli de facto krąg krakowskich romantyków, odtworzył Zathey, który prócz Schugtów wymieniał najbliższych przyjaciół poety: Franciszka Żyglińskiego, Gustawa Ehrenberga i Aleksandra Szukiewicza (poetę, wydawcę poezji Wasilewskiego i autora jego pierwszego szkicu biograficznego, później dziennikarza związanego z „Czasem”), a także: Felicjana Łobeskiego (malarza i poetę), Gustawa Czernickiego (poetę i dziennikarza), Antoniego Kosteckiego (publicystę), Lesława Łukasiewicza (autora Dziejów piśmiennictwa polskiego), Karola Pieniążka (poetę i adwokata), Adolfa Małkowskiego (profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego), Karola Kremera (architekta), Jana Bentkowskiego (bibliografa)34S. Zathey, Edmund Wasilewski, dz. cyt., s. 9.. W innych wspomnieniach wzmiankowane bywają jeszcze nazwiska malarza Piotra Dahlmanna, wiolonczelisty Samuela Kossowskiego, lekarzy: Pawła Grzywińskiego (pisywał krakowiaki), Juliana Sawiczewskiego, Juliana Siemieńskiego (któremu Żygliński dedykował tomik wierszy) oraz Jana Nepomucena Auera35J.K. Turski w szkicu Dopełnienie życiorysu E. Wasilewskiego opublikował wiersz Do Jana Au… studenta medycyny. („Tygodnik Ilustrowany” 1861, t. 2, nr 51, s. 479)..

Nie sposób dziś ocenić, czy tworzyli oni zwartą grupę czy tylko luźno powiązane środowisko; czy łączyły ich romantyczne ideały, ambicje tworzenia poezji czy może tylko pokoleniowa wspólnota i potrzeba bliskości z podobnie myślącymi ludźmi… Pozostały jedynie strzępy wspomnień i rozproszone utwory. Niedostatek ­materiałów archiwalnych wiązany bywa z domniemanym zaangażowaniem spiskowym części z nich i oczywistą w tym kontekście wewnętrzną cenzurą, która powstrzymywała przed dokumentowaniem spotkań. Pewne jest, że Ehrenberg i Łukasiewicz byli czynnymi działaczami Stowarzyszenia Ludu Polskiego; pytanie, czy byli nimi także Wasilewski i Żygliński – wciąż pozostaje otwarte36M. Janion, „Grosz wdowi” poezji romantycznej, w: taż, Romantyzm. Studia o ideach i stylu, Warszawa 1969, s. 265.. Niewątpliwe jest jedno, mamy do czynienia ze zdumiewająco dużą, jak na warunki ówczesnego Krakowa, grupą ludzi różnych profesji, których łączyły wspólne zainteresowania literackie, charakterystyczne dla romantyzmu style zachowań i formy przeżywania wspólnotowości. W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o typ relacji, jakie ich łączyły, niespodziewanie z pomocą przychodzi poezja. Wystarczy bowiem zajrzeć do tych nielicznych tomików wierszy krakowskich romantyków, by kierując się dedykacjami czy obecnością poetyckich dialogów i polemik, dostrzec, w jak silnych relacjach pozostawali ich autorzy. Przy czym wiersze takie, jak dedykowany Wasilewskiemu Do romantyka. Improwizacja37Tytuł pierwodruku brzmiał: Do E.W. (improwizowane), „Tygodnik Literacki” 1838, nr 33. Ehrenberga czy poetycka potyczka: Ironia życia Ehrenberga i Anty-ironia życia Wasilewskiego zaświadczają nie tylko o intelektualnej ruchliwości tego środowiska, ale też dowodzą ich samorozpoznania jako romantyków.

Nie ma przy tym wątpliwości, że romantyzmu uczyli się z literatury – świadectwem ich lektur pozostają motta z Mickiewicza, Byrona, Lamartine’a, których twórczością się inspirowali i których naśladowali. W 1835 roku Wasilewski, Ehrenberg, Szukiewicz i Żygliński wędrowali śladami Seweryna Goszczyńskiego, artystycznych inspiracji poszukując w Tatrach i Beskidach, co Wasilewski utrwalił w wierszach: Marzenia w Tatrach, Kocierz, Widok Babiej Góry. Wychowani w kulcie Brodzińskiego i Zaleskiego, próbowali tonów romantycznej ludowości (Żygliński w wierszach: Drzewa ojczyste, Zorian w karczmieWitanie wiosny czy Wasilewski w swoich krakowiakach).

Charakteryzując twórczość krakowskich romantyków, można oczywiście, jak Emil Haecker, pisać o „obrazie ubóstwa talentów, znamionującego owe grono młodzieży, rwącej się do poezji”38E. Haecker, Wstęp, dz. cyt., s. VIII.. Można jednak, wczytując się w ich utwory, dostrzec paradoksalną sytuację, gdy naśladowanie romantycznych mistrzów – ów dezawuujący ich rzekomo epigonizm – w rzeczywistości okazuje się tożsamościową deklaracją, sposobem poszukiwania autentyczności. Wybór romantyzmu dla ludzi tamtego pokolenia nie był wyborem mody literackiej, ale gestem niezgody na otaczający świat, gestem buntu wobec rządzących tym światem reguł. Tak to chyba rozumiał Wasilewski, opatrując swój debiutancki tomik poezji deklaracją nonkonformizmu:

Bo światu się zdaje, że wy być powinnyście takimi, jakimi on je mieć chce. Ale wy nie jesteście dziećmi woli i rozkazu. Wy powstałyście ze śpiewu słowika na wiosnę, z polotnej piosnki żniwiarza, z uwiędłego listka jesieni, z kwiatu, który usechł przy pałającej piersi dziewczyny, z szumu burzy, która odmiotła piaski z przeszłości i odkryła szkielety dawno umarłych; wy powstałyście z uśmiechu, westchnienia, z łez i krwi! Powstałyście z powodzi, która serce zalała, a usta drżały rozkoszą, kiedy was w słowa zaklęły! Pierwsze sny mojej młodości, błogosławię was na drogę!39E. Wasilewski, Poezje, Poznań 1840, s. 6–7.

Przymierzając kolejne romantyczne kostiumy (tkliwych kochanków, buntowników, melancholików i straceńców), krakowscy autorzy poszukiwali prawdy o sobie samych, ujawniali przy tym głęboką potrzebę realizowania tego najbardziej romantycznego z romantycznych marzeń – życia w zgodzie ze sobą. „Piołun życia, co raz to grubszymi kroplami sączył się w ich żyły”40G. Czernicki, Wspomnienie Edmunda Wasilewskiego, „Przegląd Naukowy” 1847, nr 31, s. 967., dlatego wydawca tomu poezji Żyglińskiego zauważał:

Są ziemie, w których kwiaty przed rozkwitem więdną; są atmosfery, które mrożą dźwigającą się zaledwie latorośl… a na tych ziemiach i wśród tej atmosfery próżno siejesz, dopóki Bóg pierwszej nową nie zapłodni rodzajnością, a drugiej, ciepłem wiary nie ogrzeje41Przedmowa wydawcy, w: F. Żygliński, Zbiór poezji, Kraków 1852..

Zapomniana cyganeria

O „zapomnianej cyganerii” pisał przed laty Stanisław Wasylewski, który proponował, by nazywać tak środowisko romantycznych twórców skupionych wokół poznańskiego „Tygodnika Literackiego”. Do grona reprezentantów ugrupowania zaliczał redaktorów pisma – małżeństwo Julię i Antoniego Woykowskich, Edwarda Dembowskiego, Romana Zmorskiego oraz ich krakowskich przyjaciół: Ehrenberga, Wasilewskiego i Żyglińskiego42S. Wasylewski, Zapomniana cyganeria, „Gazeta Polska” 1935, nr 186, s. 5.. Termin się nie przyjął. Ani określenie „cyganeria” nie wydawało się adekwatne, by opisać twórców zaangażowanych w działalność spiskową, ani nie znalazły się argumenty przekonująco dowodzące ideowej i programowej wspólnoty twórców związanych z pismem43Wasylewski jako współpracowników pisma wymienia jeszcze: Kornela Ujejskiego, Leszka Dunin Borkowskiego, Lucjana Siemieńskiego, Narcyzę Żmichowską, Juliana Klaczkę i Seweryna Goszczyńskiego. . Jeszcze więcej wątpliwości budziła „poznańskość” tego środowiska, bo choć tygodnik rzeczywiście ukazywał się w stolicy Wielkopolski, to najwięcej jego „kollaboratorów” pochodziło z Galicji, a precyzyjniej – z Krakowa.

Intuicja wszakże nie zawiodła Wasylewskiego. Poszukiwał, co prawda, ekscentryków i skandalistów – podobnych do twórców, których po latach Aleksander Niewiarowski nazwał cyganerią warszawską, a zwrócił uwagę na publikujących w Poznaniu romantycznych poetów krakowskich. Co istotne, podkreślając, że nie byli twórcami osobnymi, wydobył wspólnotę ich losu, pokoleniowego doświadczenia ludzi skazanych na życie w świecie bez nadziei, poetów dławionych polityczną cenzurą, ale też przygniecionych wielkością swych romantycznych poprzedników. Wykorzystując ukuty przez Wasylewskiego termin „zapomniana cyganeria”, chcę podkreślić znaczenie artystyczno-towarzyskiej wspólnoty, którą tworzyli krakowscy romantycy, ale także zwrócić uwagę na anarchistyczny rys ich osobowości i wyrażaną z desperacją, wręcz autodestrukcyjną niezgodę na panujący porządek społeczny.
Prezentując zebrane opowieści o Wasilewskim, Zathey opisywał krąg jego najbliższych przyjaciół, korzystając jeszcze z konwencji, w jakiej opowiadano o filomatach:

… połączywszy się ze sobą węzłem przyjaźni, zgromadzali się codziennie prawie, by swe najnowsze utwory odczytać i zasięgnąć od przyjaciół rad i wskazówek. Szczerość i miłość, jakie całe to grono okazywało poecie, osładzały mu wtedy życie, nie pozwalały myśleć o zgryzotach i troskach44S. Zathey, Edmund Wasilewski, s. 5..

Sosnowski natomiast, a po latach także Haecker45E. Haecker, Wstęp, dz. cyt., s. XI. i Burkot46S. Burkot, Franciszek Żygliński, w: Obraz literatury polskiej. Literatura krajowa w okresie romantyzmu 1831–1863, t. I, s. 823. wskazywali już takie cechy tej przyjacielskiej wspólnoty, które pozwalają mówić o analogiach z bohemą artystyczną. Można ich nazwać cyganerią, bo całkiem świadomie kontestowali obowiązujący porządek i to zarówno ten ustanowiony przez zaborców, jak i ten wyznaczany przez mieszczańskie tradycje swego środowiska (mam na myśli odmowę Wasilewskiego, który nie godził się podjąć stałej, dającej mu utrzymanie pracy, czy Żyglińskiego, który ignorował prawa rynku sztuki i nie chciał malować nic innego, jak tylko obrazy religijne)47Szukiewicz zwracał uwagę na związek poetyckiego natchnienia z „negatywnym”, cygańskim życiem Wasilewskiego. Gdy ten, przymuszony warunkami życia i koniecznością zadbania o rodzinę, zdecydował się podjąć pracę na loterii, stracił poetycki dar, a wkrótce i życie: „Od chwili, w której się w zawód praktyczny rzucił, przestał Wasilewski pisać, a może i czuć poetycznie. I ta walka go zabiła. Była to walka poezji z rzeczywistością”. A. Szukiewicz, Wspomnienie o Edmundzie Wasilewskim, w: E. Wasilewski, Poezje, Kraków 1849, s. IX.. Można ich nazywać ­cyganerią, bo wytworzyli rodzaj alternatywnego środowiska artystycznego. Krakowscy romantycy nie bywali na krakowskich salonach – ani tych mieszczańskich, ani arystokratycznych. Reprezentowali niezamożną i sfrustrowaną inteligencję. Byli wśród nich ludzie związani z uniwersytetem, młodzi prawnicy, lekarze, urzędnicy, kilku malarzy i muzyków. Nawet jeśli marzyli o wielkich karierach, to łączyła ich bieda i świadomość rzeczywistego braku perspektyw. Najczęściej spotykali się w kawiarniach, tak było najtaniej i (ze względu na policyjny dozór) najbezpieczniej. Ich ulubionym lokalem miała być „cukiernia Szwajcara Wielanda na Rynku”, gdzie Wasilewskiemu „nierzadko zdarzało (…) się przebrać miarę w ponczu, a w takiej chwili podochocenia zwykł był improwizować, do czego miał dar bardzo wielki podobno”48K. Sosnowski, Poezja krakowska…, dz. cyt., s. 63.. Skoro wiadomości o talentach improwizatorskich Wasilewskiego powtarzał także Tarnowski, to znaczy, że pamięć o nich musiała być w Krakowie nadspodziewanie trwała:

Miał on podobno pewną łatwość wierszowania, nawet podobno łatwość improwizowania – ci, co go słyszeli i pamiętali, jak improwizował, twierdzą, że te wiersze wypowiedziane bez przygotowania, na poczekaniu, w chwili dobrego humoru, na jakim zebraniu przyjaciół, bywały ładniejsze, aniżeli te, które my dziś znamy z druku49S. Tarnowski, Historia literatury polskiej…, dz. cyt., s. 222..

Figura improwizującego Wasilewskiego doskonale wpisuje się w utrwalony w kulturze polskiej połowy XIX wieku Mickiewiczowski wzorzec natchnionego poety i zbuntowanego romantyka. Co jednak istotne, w tej krakowskiej wersji tłem dla poety nie jest salon czy więzienna izba, ale knajpa, zaś portret natchnionego wieszcza niepokojąco dopełnia opowieść o pogłębiającym się z biegiem lat uzależnieniu Wasilewskiego od alkoholu:

Marzyciel niepraktyczny – pisał Zathey – patrzący na świat na przemiany przez czarne i różowe szkiełka, nie umiał życiem pokierować tak, jak chciał. Zeszło na bezdroża, złamało umysł i zniszczyło przedwcześnie samo siebie. Wasilewski zaczął szukać pociechy w gorącym napoju i to wyczerpało do reszty jego siły żywotne50S. Zathey, Edmund Wasilewski, dz. cyt., s. 7..

I tak nieopowiedziana historia krakowskiej romantycznej cyganerii zamiast przybierać kształt zbioru scen z życia bohemy, anegdot o artystycznych ekstrawagancjach, układa się w opowieść o buncie, gniewie, zaprzepaszczonych nadziejach i złamanych biografiach, układa się w opowieść o samozatraceniu i niespełnieniu. Słowa Bronisława Trentowskiego o Wasilewskim: „Szkoda go, wielka szkoda! Byłby on zaiste prawdziwie narodowym wieszczem mógł zostać”51Za: J.K. Turski, Dopełnienie życiorysu E. Wasilewskiego, „Tygodnik Ilustrowany” 1861, t. 2, nr 51, s. 479. oddają potencjał zarówno indywidualnej biografii poety, jak opowieści o jego pokoleniu.

Tragiczną kulminację losu większości z twórców krakowskiego romantyzmu stanowiły wydarzenia lat 1846–184852Wyprzedza ją aresztowanie i zsyłka Gustawa Ehrenberga w 1838 r., ale też śmierć Auera w 1844 r. . Historyczna burza, która przetoczyła się nad miastem, spowodowała, że – jak pisał Szukiewicz – ich „śmierci nikt nie miał czasu opłakiwać”53A. Szukiewicz, Wspomnienie…, dz. cyt., s. X.. W listopadzie 1846 roku umarł Wasilewski, na wieść o klęsce rewolucji krakowskiej samobójstwo popełnił Karol Pieniążek, w 1849 roku odszedł Żygliński – umarł prawdopodobnie z głodu, pogrążony w obłędzie. Inni zamilkli, oddając się krzątaninie wokół codzienności.

W tym kontekście ciekawie wybrzmiewają uwagi Aleksandra Szukiewicza, który we wstępie do przygotowanego przez siebie zbioru poezji Wasilewskiego rozpoznawał w przyjacielu prawdziwie romantycznego twórcę. Podobnie jak po latach Wyspiański dostrzegał ścisłą korelację między twórczością i życiem poety i nie godząc się na przyjęte stereotypowe sądy o rzekomym sentymentalizmie jego utworów, podkreślał ich głęboko egzystencjalny wymiar:

I oto leżą przede mną na stoliku poezje Wasilewskiego. Szukam i daremnie, żeby go gdziekolwiek schwytać na cichym, sielankowym, kontemplacyjnym marzeniu. Ale tam wszystko wre. Nawet w pierwszej części krakowiaków, która właściwie jest elegią, dusza w smutnych marzeniach zatopiona, często się z ich objęć wyrywa i waha się między rozpaczą a zemstą. A dalej, ileż silnych uczuć, ileż namiętności, ileż burzy w sercu i duszy! A jeżeli te niekiedy na chwilę ustępują, to niespokój zasiada na zrujnowanym tronie człowieczeństwa, a gojąc samobójcze rany łagodnymi leki, przyprowadza do równowagi cały organizm moralny; to sęp wspomnień lub rozpaczna ironia sceptyka trawi do reszty niewypalone ogniem namiętności boskie przymioty człowieka.

Chorobliwy to stan, ależ zmarłego to wina, że gąbczasty, że się tak wyrażę, miąższ serca jego wypił całą truciznę, wszystek jad naszego społeczeństwa, wszystką gorycz naszego narodu?54Tenże, Wspomnienie…, dz. cyt., s. VII–VIII.

I jeszcze jedno ważne wspomnienie. W 1873 roku na łamach „Kłosów” Wojciech Korneli Stattler przywołał cienie Żyglińskiego i Wasilewskiego. Obu zapamiętał jako wrażliwych, subtelnych artystów, których przywiedziono do rozpaczliwej śmierci, zmuszając, „by jak gmin prosty po zwierzęcemu żyli”. Poświęconą im króciutką notkę Stattler kończył gorzką refleksją:

Niepodobna tu nie powiedzieć, iż wielki kiedyś będziemy mieli rachunek z potomnością, która upominać się u nas będzie o tysiące zmarnowanych geniuszów, których Bóg ciągle nam nasyła, a których hodować nie umiemy. Gasną w zimnych oczach naszych dla braku chleba i serca, których zagranicznym roślinom w treibhausach pieszczonych nie odmawiamy. (…) Potomność upominać się będzie i o Brodzińskiego, i o Syrokomlę, i Malczewskiego, z którymi tak zimno żyliśmy! Posągi, które im postawić pragniemy, wcale ich cieni nie zagrzeją55W.K. Stattler, Przypomnienie starych znajomości (na pamiątkę Klementynie z Zerbonich Stattler), „Kłosy” 1873, nr 433, s. 246..

Kraków – kamienna księga dziejów

W 1840 roku, a więc chwilę przed publikacją najwyżej cenionych utworów Wasilewskiego Katedry na WaweluDzwonu wawelskiego, na łamach „Tygodnika Literackiego” ukazał się prozatorski drobiazg jego autorstwa. Redaktorzy pisma opatrzyli go tytułem Wyjątek z listu z Krakowa. I choć sprawia on wrażenie wyimka z przyjacielskiej korespondencji, to stanowi jeden z najważniejszych kontekstów interpretacyjnych dla wawelskich utworów poety:
… Zapytujesz mię (…) – pisał Wasilewski – czy dawno zwiedzałem groby naszych królów na Wawelu i żądasz ode mnie wiadomości, w jakim się one stanie znajdują? Zwiedzałem je niedawno, bo lubię zaglądać do grobów jak do historii. Grób, w który ludzie postawili trumnę i zamknęli, podobny jest do otchłani przeszłości, w której głębię czas powrzucał czyny ludzi, jest to księga historii, którą się czyta myślą – marzeniem. Dusza człowieka zadumanego nad grobami odgrywa w cichości fantazję stworzenia, wciela się w rozsypane prochy i kości, i wnet one wstaną, okrążą ją i opowieścią swego życia upieszczą.
Ale jeżeli są chwile, w których człowiek z pewną tęsknotą lubi się zastanawiać nad grobami, nawet obcych mu, nieznajomych i zwyczajnych ludzi; jakże go namiętnie pociągać muszą ku sobie groby jego ojców i przodków, trumny, w których złożone popioły dźwigały niegdyś na swoich barkach gmach wielkiego narodu! Takiego uczucia doznaje Polak wstępujący w groby wawelskie, stojąc przed olbrzymimi trumnami przodków, jak olbrzymie było niekiedy ich życie! Prócz tego jednak uczucia podwajającego bicie serca i unoszącego myśl tęskną ku zastygłym ­gwiazdom przeszłości, zakrwawi mu się serce boleśnie, jeżeli te szczątki tyle uroku dla niego mające, zobaczy w poniewierce czasu i ludzi!
Tak było niedawno, czas nie uszanował ciał i trumien tych ludzi, których żywot uszanować był zmuszony. Kilka trumien było prawie zupełnie zniszczonych. Lecz dziś jest wcale zupełnie inaczej, dziś nie zasępi się twe czoło podobnym pastwieniem się czasu. Dziś wstępując w groby wawelskie, wcale innego doznałem wrażenia. (…)
Tutaj to możesz myśl swoją zadumać i podnieść zapałem serce! Tu, w blasku pochodni przeglądającym się smutnie w czarnym marmurze trumny Sobieskiego, łamiącym się w złoconym napisie „Książę Józef Poniatowski” – jak gasnący dnia promień łamał się w falach Elstery – w blasku, który pląsa po bogatych i pięknych ozdobach na ogromnej trumnie Władysława, jakby po błyszczących dachach i wieżach Smoleńska, w blasku co dalej blednie i gaśnie na białym, kamiennym sarkofagu Kościuszki, jak ostatnie pogodne i spokojne spojrzenie tego bohatera zagasało na śnieżnym szczycie Alp; dusza twoja rozrzewni się, myśl zanurkuje w głębinie świetnej przeszłości, a oko twoje mimowolną łzą
zapłynie!…56E. Wasilewski, Wyjątek z listu z Krakowa, „Tygodnik Literacki” 1840, nr 36.

Niezwykłość tego niewielkiego fragmentu polega na tym, że zawiera w sobie niemal wszystkie wątki pomysłów, które rozwinięte zostaną w strofach Katedry na Wawelu – niemal oddaje drogę twórcy wędrującego myślami od wawelskich krypt ku katedralnym sklepieniom. Na kartach poematu przybiorą one kształt korowodu duchów znaczących polską drogę od śmierci ku życiu – jeszcze nie ku zmartwychwstaniu, ale ku rozpoznaniu pierwszych oznak życia pozornie martwej wspólnoty. Są tu wszystkie kluczowe pojęcia wawelskiego uniwersum poezji Wasilewskiego z figurą grobu postrzeganego jako „otchłań przeszłości”, ale i „księga, którą się czyta marzeniem”.

Równocześnie przecież zacytowany fragment nie jest konspektem ni brudnopisem poematu. Raczej rodzajem pisanej na gorąco notatki, która oddaje intensywnie doświadczaną zmianę statusu Wawelu w polskim i w krakowskim imaginarium. Słowa „lecz dziś jest wcale zupełnie inaczej (…). Dziś wstępując w groby wawelskie wcale innego doznałem wrażenia” wyraźnie podpowiadają, że poeta rejestruje coś więcej niż efekty prac porządkowych i archeologicznych, jakie prowadzone były w tym czasie w wawelskich podziemiach. Można chyba mówić o swoistym „przesileniu”, które przełamuje dotychczasową tradycję elegijnego opowiadania o Wawelu – tradycję wyznaczaną przez starszych krakowskich twórców: Jana Kantego Rzesińskiego, Franciszka Jakubowskiego, Józefa Łapsińskiego czy Annę Liberę. Już nie dumka czy refleksyjna medytacja nad minioną świetnością – nie „poezja ­grobów”, ale w pełni romantyczne, kreacyjne potraktowanie historii jako siły sprawczej, wyzwalającej energię pozwalającą na kształtowanie przyszłości.

Biografowie Wasilewskiego, poszukując źródeł jego wawelskich fascynacji, dopatrywali się inspiracji środowiska miłośników zabytków Krakowa, wśród których najważniejsi i najbliżsi poecie byli: Ambroży Grabowski – najsłynniejszy krakowski zbieracz pamiątek narodowych, autor Krakowa i jego okolic, Karol Kremer – architekt i konserwator zabytków oraz malarz Aleksander Płonczyński – autor albumu Groby i pomniki królów oraz sławniejszych mężów w świątyniach krakowskich (1842)57E. Haecker, Wstęp, dz. cyt., s. XXXVII.. Warto jednak zwrócić uwagę, że Katedra na Wawelu jest także odpowiedzią na poetyckie „wezwanie” Franciszka Żyglińskiego:

Ziemia nasza echem pieśni, a więc dłonie zwiążmy,
I wieczystą ku niej miłość, bracie, poprzysiążmy:
Z piersi naszej niech jej tylko rozbrzmiewają dzieje,
A duch przodków w jej potomkach pieśnią zolbrzymieje58K. Pecold, „Wybór poezji”, Edmund Wasilewski…, dz. cyt., s. 583..

A także współgra z tematyką wielu galicyjskich utworów Seweryna Goszczyńskiego. Mam na myśli wiersz Północ krakowska z 1835 roku, wykorzystujący obraz korowodu duchów59Z. Jagoda, Anna z Schugtów Terlecka…, dz. cyt. s. 139. S. Goszczyński, Północ krakowska, w: tegoż, Dzieła zbiorowe, oprac. Z. Wasilewski, Lwów, t. I, s. 155–157., fragmenty niedokończonego poematu Proroctwa księdza Marka z wizyjnym obrazem Krakowa jako „smętarza polskiego narodu” i opublikowaną w 1841 roku powieść Król zamczyska, eksplorującą symbolikę ruin i grobowców jako źródła narodowej tożsamości i nadziei na odrodzenie. Goszczyński współpracował wtedy z poznańskimi przyjaciółmi Wasilewskiego60W notatkach Goszczyńskiego widnieje zapis: „Rok 1840 (…) Napisałem: Króla zamczyska. Stosunek mój z Wojkowskim i «Tygodnikiem Literackim»”. Za: Z. Wasilewski, Seweryn Goszczyński w Galicji. Nieznane pamiętniki, listy i utwory (1832–1842), Lwów 1910, s. 27. Tu na s. 24–25 wzmianki, że poeta bywał w Krakowie., a fakt, że większość utworów, o których tu mowa, powstała na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych XIX wieku, nie wydaje się przypadkowym zbiegiem okoliczności. Innymi słowy, wiele wskazuje, że wawelskie utwory Wasilewskiego przy całej swej oryginalności i indywidualnym charakterze winny być czytane w szerszym, wciąż niedostatecznie rozpoznanym, kontekście twórczości innych krakowskich i z Krakowem związanych twórców romantycznych. Ich wspólnym mianownikiem mogą być słowa ostatniej strofy wiersza Requiem Wasilewskiego:

Do grobów! Grób życie daje,
Nie jęczeć w mękach konania;
Konając nie doczeka się nikt zmartwychwstania,
Bo tylko z grobów się zmartwychpowstaje!61E. Wasilewski, Wybór poezji, oprac. M. Janion, Kraków 1955, s. 110.

Wezwanie „do grobów!” i przekonanie o życiodajnych walorach obcowania ze śmiercią stanie się najważniejszym dziedzictwem pozostawionym przez krakowskich romantyków. Bardziej lub mniej świadomie korzystać z niego będą krakowscy twórcy następnych pokoleń – i ci związani z krakowską szkołą historyczną, i wielcy reformatorzy, jak Stanisław Wyspiański.
Przedstawiony szkic nie ma ambicji monograficznych. Powstawał z intencją przywrócenia pamięci o zapomnianych twórcach, ale też i w poczuciu konieczności podjęcia próby scalenia rozproszonego dziedzictwa krakowskich romantyków.

STRESZCZENIE

Iwona Węgrzyn
Zapomniana cyganeria. W kręgu Edmunda Wasilewskiego i romantycznych poetów ostatnich lat Rzeczypospolitej Krakowskiej

Artykuł przynosi wstępne rozpoznania romantycznej tożsamości grupy krakowskich twórców (poetów i malarzy) tworzących w latach czterdziestych XIX wieku. Przypominając sylwetki i twórczość zapomnianych poetów (Edmunda Wasilewskiego czy Franciszka Żyglińskiego), autorka stawia tezę o możliwości wyodrębnienia zjawiska, które można określić mianem krakowskiego romantyzmu, oraz wskazania środowiska tworzących w przededniu Wiosny Ludów krakowskich romantyków jako grupy wypełniającej kryteria bohemy artystycznej.

SŁOWA KLUCZOWE

Edmund Wasilewski, krakowski romantyzm, romantyzm i historia, cyganeria

SUMMARY

Iwona Węgrzyn
Forgotten Bohemia. The Circle of Edmund Wasilewski and Romantic Poets of the Last Years of the Republic of Kraków

The paper provides a preliminary identification of the romantic identity of a group of Kraków-based artists (poets and painters) active in the 1840s. Recalling the silhouettes and works of forgotten poets (such as Edmund Wasilewski or Franciszek Żygliński), the author formulates a thesis that a phenomenon, which she refers to as Cracovian romanticism, can be distinguished and that the circle of Kraków-based romantic poets active on the eve of the Springtime of Nations meets the criteria of artistic bohemia.

KEY WORDS

Edmund Wasilewski, Cracovian romanticism, romanticism and history, bohemia

BIBLIOGRAFIA

  • Budrewicz T., Stachura-Lupa R., Kraków literacki w XIX wieku. Szkice, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego, Kraków 2019.
  • Burkot S., Franciszek Żygliński, w: Obraz literatury polskiej. Literatura krajowa w okresie romantyzmu 1831–1863, t. I, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1975, s. 823–836.
  • Chłap-Nowakowa J., Pieśniarz, prześmiewca, Tyrteusz. Edmund Wasilewski – poeta Wolnego Miasta Krakowa, w: Narodziny Rzeczpospolitej Krakowskiej. ­Relacje-obrazy-wspomnienia, red. M. Stankiewicz-Kopeć, T. Budrewicz, Akademia Ignatianum, Kraków 2016,
    s. 185–220.
  • Chmielowski P., Edmund Wasilewski, „Tygodnik Ilustrowany” 1896, nr 48.
  • Czernicki G., Wspomnienie Edmunda Wasilewskiego, „Przegląd Naukowy” 1847, nr 31.
  • Do E.W. (improwizowane), „Tygodnik Literacki” 1838, nr 33.
  • Ekielski N., Okolica Mogiły, oprac. T. Budrewicz, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego, Kraków 2019.
  • Gąsowski T., Rzeczpospolita Krakowska – ostatni skrawek wolnej Polski, w: Narodziny Rzeczpospolitej Krakowskiej, Relacje-obrazy-wspomnienia, red. M. Stankiewicz-Kopeć i T.
  • Budrewicz, Akademia Ignatianum, Kraków 2016.
  • Goszczyński S., Północ krakowska, w: S. Goszczyński, Dzieła zbiorowe, oprac. Z. Wasilewski, H. Altenberg, Lwów, t. I.
  • Gracz-Chmura E., Literatura romantyczna w Krakowie (1827–1863). Zarys monograficzny, Księgarnia Akademicka, Kraków 2013.
  • Grodziski S., Rzeczpospolita Krakowska, jej lata i ludzie, Universitas, Kraków 2012.
  • Haecker E., Wstęp, w: E. Wasilewski, Poezje, Krakowska Spółka Wydawnicza, Kraków 1925.
  • Jagoda Z., Anna z Schugtów Terlecka i jej udział w życiu literackim Krakowa po roku 1830, „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Krakowie” 1966, z. 24 „Prace Historyczno­literackie” 3.
  • Jagoda Z., O literaturze i życiu literackim Wolnego Miasta Krakowa (1816–1846), Księgarnia Akademicka, Kraków 2021 (wyd. 1: Kraków 1971).
  • Janion M., „Grosz wdowi” poezji romantycznej, w: M. Janion, Romantyzm. Studia o ideach i stylu, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1969.
  • Janion M., Przedmowa, w: E. Wasilewski, Wybór poezji, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1955.
  • K.K. [K. Kantecki], Poezje Wasilewskiego, „Gazeta Lwowska” 1873, nr 286.
  • Kantor R., Krakowskie pogrzeby – budowanie przestrzeni narodowej: z dziejów obrzędowości patriotycznej w okresie zaborów, „Niepodległość i Pamięć” 1998, nr 5.
  • Korus, K. Herman Schugt, w: Polski słownik biograficzny, t. XXXVI, Warszawa – Kraków 1995–1996.
  • Krakowiak ludowy i literacki. Antologia, oprac. E. Gracz-Chmura, Księgarnia Akademicka, Kraków 2015.
  • Nowaczyński A., Wiosna Narodów (w cichym zakątku), Księgarnia F. Hoesicka, Warszawa 1929.
  • Nowaczyński A., Los poety narodowego (Shaecerowanie Edmunda Wasilewskiego, czyli 85-ty tom „Biblioteki Narodowej”), „Myśl Narodowa. Tygodnik Poświęcony Twórczości Polskiej” 1926, nr 7–8.
  • Pecold K., [recenzja:] „Wybór poezji”, Edmund Wasilewski, wyboru dokonała i wstępem poprzedziła Maria Janion, Kraków 1955, „Pamiętnik Literacki” 47: 1956, z. 2, s. 573–589.
  • Pietrzak J.S., Edmund Wasilewski. W setną rocznicę urodzin, Kraków 1915.
  • Przedmowa wydawcy, w: F. Żygliński, Zbiór poezji, Kraków 1852.
  • S.[Edward Siwiński], recenzja, „Gazeta Warszawska” 1859, nr 78.
  • Słowacki J., Krytyka krytyki i literatury, w: Dzieła wszystkie, t. XI, Wrocław 1959.
  • Sosnowski K., Poezja krakowska z czasów Wolnego Miasta (ze szczególnym uwzględnieniem Edmunda Wasilewskiego) 1815–1846, Towarzystwo Miłośników Historii i Zabytków Krakowa, Kraków 1901.
  • Sosnowski K., Nieznani poeci krakowscy z czasów Wolnego Miasta, w: Księga pamiątkowa uczniów Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1900.
  • Stachura-Lupa R., Głosem kobiecym. Anna Libera „Krakowianka”, w: Narodziny Rzeczpospolitej Krakowskiej, Relacje-obrazy-wspomnienia, red. M. Stankiewicz-Kopeć i T. Budrewicz, Akademia Ignatianum, Kraków 2016.
  • Stachura-Lupa R., Anna Libera – poetka i emancypantka, w: Kraków literacki w XIX wieku. Szkice, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego, Kraków 2019.
  • Stattler W.K., Przypomnienie starych znajomości (na pamiątkę Klementynie z Zerbonich Stattler), „Kłosy” 1873, nr 433.
  • Szukiewicz A., Obłąkana, „Tygodnik Literacki” 1840, nr 12–14.
  • Szukiewicz A., Wspomnienie o Edmundzie Wasilewskim, w: E. Wasilewski, Poezje, Józef Czech, Kraków 1849.
  • Tarnowski S., Historia literatury polskiej, t. V, Warszawa 1904.
  • Tarnowski S., Historia literatury polskiej. Tom V. Wiek XIX 1831–1850, Kraków 1900.
  • Turski J.K., Dopełnienie życiorysu E. Wasilewskiego, „Tygodnik Ilustrowany” 1861, t. 2, nr 51.
  • Wasilewski E., Do Jana Au… studenta medycyny w: J.K. Turski, Dopełnienie życiorysu E. Wasilewskiego, „Tygodnik Ilustrowany” 1861, t. 2, nr 51.
  • Wasilewski E., Poezje, Poznań 1840.
  • Wasilewski E., Poezje, Józef Czech, Kraków 1849.
  • Wasilewski E., Visum et repertum, 1839.
  • Wasilewski E., Wybór poezji, oprac. S. Zathey, Feliks West, Brody 1909.
  • Wasilewski E., Wybór poezji, oprac. M. Janion, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1955.
  • Wasilewski E., Wyjątek z listu z Krakowa, „Tygodnik Literacki” 1840, nr 36.
  • Wasylewski S., Zapomniana cyganeria, „Gazeta Polska” 1935, nr 186.
  • Węgrzyn I., Charon. Stanisław Tarnowski i dziewiętnastowieczna sztuka pamięci, w: I. Węgrzyn, Wyczerpana tradycja. Studia o literaturze polskiej XIX wieku, Wydawnictwo Instytutu Badań Literackich, Warszawa 2021.
  • Wojciechowski K., Werter w Polsce, Księgarnia Polska B. Połonieckiego, Lwów 1904.
  • Zathey S., Edmund Wasilewski, w: Wasilewski E., Wybor poezji, Feliks West, Brody 1909.
  • Zdziechowski M., Byron i jego wiek. Studia porównawczo-literackie, t. II: Czechy. Rosja. Polska, Akademia Umiejętności, Kraków 1897.
  • Ziejka F., Miasto poetów. Studia i szkice, Universitas, Kraków 2005.
  • Ziejka F., Serce Polski. Szkice krakowskie, Księgarnia Akademicka, Kraków 2010.
  • Żygliński F., EntuzjastaProśba, „Tygodnik Literacki” 1840, nr 28 i 40.