Iwona Haberny

Biblioteka: od dostępności do integracji – jak przejść tę drogę i dlaczego warto?

Ponad 12% naszego społeczeństwa, czyli ponad cztery i pół miliona obywateli, to osoby z niepełnosprawnościami. Do tego dochodzą ludzie, którzy z wiekiem gorzej widzą, słyszą i poruszają się albo ulegają wypadkom, co w jednej chwili zmienia całe ich życie. Wszyscy czujemy, że tak wielka grupa nie może być pozbawiona możliwości korzystania z oferty bibliotecznej. Zwłaszcza teraz, gdy nowocześnie wyposażone biblioteki są najbliższą, znajdującą się na wyciagnięcie ręki – w każdej gminie i dzielnicy – instytucją kultury.

Warto zaprosić do biblioteki książki dotykowe, fot. Aleksander Hordziej

Włączaniu w uczestnictwo w kulturze osób z niepełnosprawnościami służą europejskie przepisy prawne dotyczące dostępności oraz rozmaite programy grantowe umożliwiające jej powszechne wprowadzanie. W jednym z nich – „Kultura bez barier” – dane mi było uczestniczyć. Współpracując z Miejską Biblioteką Publiczną w Rabce-Zdroju, realizowałam przedsięwzięcie „Biblioteka otwarta – stworzenie integracyjnej oferty bibliotecznej”. Była to prawdziwa przygoda, rodzaj kształcącej wyprawy, z której wraca się z zupełnie nową wiedzą i spojrzeniem na świat. Bardzo wszystkim taką podróż polecam.

Rabka to niewielka miejscowość, licząca 17 000 stałych mieszkańców. Jednak jako uzdrowisko i wypoczynkowe zaplecze Krakowa nieustannie gości przynajmniej drugie tyle osób przyjezdnych. Są to najczęściej rodziny z dziećmi, ponieważ uzdrowisko specjalizuje się w leczeniu małych pacjentów. Sporo jest także osób starszych, ze schorzeniami kardiologicznymi. Poza obsługą stałych mieszkańców Biblioteka służy więc licznym gościom, często osobom z rozmaitymi dysfunkcjami. W tych warunkach możliwość stworzenia oferty integracyjnej okazała się bardzo atrakcyjna.

Najważniejsze było pytanie: jak optymalnie zrealizować pomysł? Nie ma wzorców, które mówią, jak ma wyglądać biblioteka dostępna, z nowoczesną ofertą integracyjną. Takie modele trzeba dopiero wypracować, ucząc się na doświadczeniu innych oraz polegając na własnej intuicji i kreatywności. Trzeba podejmować próby i liczyć się z błędami wynikającymi z niewiedzy i ograniczeń. Przy najlepszych intencjach, myśląc o ludziach, którzy „mają inaczej niż my”, posługujemy się swoimi wyobrażeniami i powszechnie panującymi stereotypami. „Dostępność” bywa zatem rozumiana powierzchownie − jako usunięcie barier architektonicznych, zakup pętli indukcyjnej i komputera z podświetlaną klawiaturą, stworzenie nowej strony internetowej z kontrastami i możliwą do powiększenia czcionką… W odniesieniu do bibliotecznych zbiorów, łatwo uznać, że osoby słabowidzące zadowolimy audiobookami, z niesłyszącymi zaś w ogóle nie ma problemu, bo przecież potrafią czytać… Uczciwe podejście do sprawy integracji zmusza do wysiłku, poszukiwań, a niejednokrotnie do zrewidowania własnych przekonań. Potrzeba wielu godzin rozmów i uważnego słuchania, żeby ustalić, jakie problemy naprawdę mają osoby, z którymi chcemy pracować, oraz czego rzeczywiście potrzebują. Trzeba pokory, żeby przyznać, że wiele pomysłów, z których byliśmy tacy dumni, jest nietrafionych. I wówczas okaże się, że dla osób z niepełnosprawnościami wcale nie jest atrakcyjny nowoczesny sprzęt elektroniczny, który nas tak fascynuje, natomiast tym, czego potrzebują, jest możliwość spotkania, rozwijania swojego potencjału i zainteresowań, dzielenia się talentami i poczucia, że są równo traktowani, a ich wkład w życie społeczności jest potrzebny i doceniany.

Przejdźmy do kolejnych etapów naszej całorocznej pracy i odkrywania, czym jest integracja w bibliotece.

Przy pomocy słomek do dmuchania i owocowych galaretek w proszku tworzymy kolorowe ptaki – warsztaty integracyjne z udziałem Głuchych, fot. Aleksander Hordziej

Dostępność budynku

Żeby można było zaprosić gości, obiekt przede wszystkim musi być dla nich dostępny. Windy, podjazdy, szerokie przejścia, dostosowane toalety, oznakowane pomieszczenia to sprawy kosztowne, ale oczywiste i niepodlegające dyskusji. Biblioteka w Rabce mieści się w świeżo odrestaurowanym budynku, w którym wszelkie bariery architektoniczne zostały usunięte. Trzeba było jedynie oznakować pomieszczenia tabliczkami z opisem w alfabecie Braille’a. Chcieliśmy to zrobić jak najlepiej, dlatego zaprosiliśmy do współpracy specjalistów. Pani Lucyna Zalewska, nauczycielka orientacji przestrzennej, pomogła nam rozmieścić tabliczki optymalnie w sensie użyteczności i ceny. Za radą wybitnego tyflografa Marka Jakubowskiego zdecydowaliśmy się na zamontowanie w budynku znaczników Totupoint, które za pomocą używanej przez większość niewidomych aplikacji na smartfona pozwalają znaleźć wejście do Biblioteki i odsłuchać informacje na temat rozkładu pomieszczeń. Dzięki udziałowi w systemie Totupoint Biblioteka znalazła się na ogólnopolskiej liście instytucji przystosowanych dla niewidomych.

Zakup sprzętu

Większość instytucji realizujących projekty związane z dostępnością inwestuje w sprzęt. Zanim poszliśmy ich śladem, postanowiliśmy wyruszyć w podróż i zobaczyć, jakie rozwiązania zastosowali u siebie inni i jak one się sprawdzają. Największe wrażenie wywarł na nas pokój wyposażony w najnowocześniejsze urządzenia dla niewidomych w jednej z zagranicznych bibliotek. Były tam specjalne klawiatury, ekrany, skanery, elektroniczne lupy. Wszystko to wyglądało znakomicie. Poza jednym − w pomieszczeniu nie było żadnego czytelnika, a pani obsługująca miała problem z przypomnieniem sobie, jak te urządzenia uruchomić. Innymi słowy, sprzęt był, ale nikt z niego nie korzystał. I tu znów z wyjaśnieniem pospieszył nieoceniony Marek Jakubowski. Wytłumaczył, że dzięki dotacjom z instytucji typu PFRON osoby niewidome są w stanie kupić sobie urządzenia elektroniczne bardzo dobrej jakości i dostosowane do ich indywidualnych wymagań. Nie mają więc potrzeby korzystać z bibliotecznych, skoro nie gorsze mają w domu. Poza tym w środowisku osób z niepełnosprawnościami królem wszystkich urządzeń jest poręczny smartfon, który otwiera dostęp do wszystkich potrzebnych treści, w tym także do książek. Niewidomym pozwala odsłuchać potrzebne treści, Głuchym – nawiązać połączenie wideo z tłumaczem języka migowego albo pomiędzy sobą.

Starsi i mniej sprawni cyfrowo niewidomi korzystają z łatwych w obsłudze, wyposażonych w podstawowe klawisze czytaków, na które bibliotekarze wgrywają im pliki z książkami. Dość uciążliwym, wynikającym z ochrony praw autorskich warunkiem dostępu czytelnika do plików jest orzeczenie o niepełnosprawności. Rozmawialiśmy z bibliotekami, które kupiły czytaki i wypożyczają je czytelnikom. Wrażenia są różne: w Obornikach Wielkopolskich w ciągłym ruchu funkcjonowało 16 czytaków, w innych miejscowościach zainteresowanie nimi było znacznie mniejsze. Rabka zakupiła 4 takie urządzenia i ta liczba okazała się optymalna. Przy czym można się spodziewać, że młodsi czytelnicy będą raczej korzystać z plików ściąganych na smartfony i ten kierunek ma większą przyszłość.

Obowiązkowym elementem wyposażenia instytucji publicznych są pętle indukcyjne. W przypadku kin, teatrów i domów kultury są to duże, skomplikowane zestawy. Biblioteka w Rabce zakupiła jedną przenośną pętlę. Jak dotąd skorzystano z niej zaledwie kilka razy. Ale może lepsza przyszłość jeszcze przed nią?

W przypadku projektu „Biblioteka otwarta” największą radość sprawił zakup sprzętu, z którego mogą wspólnie korzystać osoby z niepełnosprawnościami i osoby bez dysfunkcji. Hitem okazała się podłoga interaktywna, gdzie bawią się i ćwiczą również dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, okulary do wirtualnej rzeczywistości, w których dzieci głuche mogą grać w gry online, czy tradycyjne instrumenty perkusyjne, na których świetnie grają dzieci niewidome. Taki sprzęt znakomicie służy integracji w grupach mieszanych, daje wszystkim radość wspólnej zabawy i pokazuje, że tak naprawdę wcale się nie różnimy.

Powiększanie zbiorów

Biblioteka, która chce się otworzyć na osoby z niepełnosprawnościami, staje przed pytaniem, w jaki sposób rozbudować swoje zbiory, żeby były dostosowane do potrzeb nowych odbiorców. I tu stajemy przed dylematami natury nie tylko merytorycznej i praktycznej, ale i prawnej. Może przyjść do głowy pomysł: kupmy książki w alfabecie Braille’a. Każdy, kto zapozna się bliżej z taką książką, szybko się jednak zorientuje, że jest nie tylko koszmarnie droga (ok. 200 złotych za tom), ale na dodatek zajmuje bardzo dużo miejsca na półce. Pan Tadeusz to 6 wielkich tomów! Co więcej, poza szczególnymi wyjątkami czytelnicy wcale nie mają ochoty wypożyczać w bibliotece publicznej książek w tym formacie. Przeciętny niewidomy młody człowiek najczęściej zapoznaje się z lekturami w wersji audio, za pomocą ściąganych na telefon plików. Owszem, do celów edukacyjnych wykorzystuje także wydawnictwa w alfabecie Braille’a, ale zupełnie wystarczają te, którymi dysponują biblioteki ośrodków specjalnych.

Układanie puzzli to wspaniałe zajęcie dla wszystkich dzieci. Świetnie radzą sobie z tym osoby z niepełnosprawnością intelektualną, fot. Aleksander Hordziej

Warto pamiętać, że osoby z dysfunkcją wzroku mają w Polsce bezpłatny dostęp do plików z książkami. Do ich dyspozycji są ogromne zbiory dla niewidomych Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego. Ze względu na prawa autorskie, istnieje tylko (aż) jedno ograniczenie: dostęp do plików mają jedynie osoby z orzeczeniem o niepełnosprawności. Nie ma go natomiast bibliotekarz będący osobą widzącą. Może więc pokazać czytelnikowi, jak korzystać z zasobów biblioteki (warto nauczyć się tej ścieżki), ale sam nie może pobierać książek.

Jest jeszcze jedno miejsce, do którego warto odsyłać najmłodszych czytelników z niepełnosprawnością wzroku – Wypożyczalnia Książek Dotykowych przy Specjalnym Ośrodku Szkolno‑Wychowawczym dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych w Lublinie, stworzona i prowadzona przez laureatkę Orderu Uśmiechu, Bożenę Kazanowską. W tej chwili Biblioteka dysponuje około tysiącem pięknych, ręcznie wykonanych książek dotykowych. Takie publikacje to z jednej strony tekst pisany za pomocą dużego, czarnego druku oraz alfabetu Braille’a, z drugiej zaś ilustracje przestrzenne, wykonane za pomocą starannie wybranych materiałów, dzięki czemu dotykany miś jest miękki, a śnieg skrzypi pod palcami. Umowa z Pocztą Polską sprawia, że osoby niewidome mogą otrzymywać (i odsyłać) przesyłki z książkami bezpłatnie.

Czy to wszystko oznacza, że biblioteka publiczna powinna pozostawić sprawę książek dla osób z niepełnosprawnością bibliotekom specjalistycznym? Wcale nie! W Bibliotece rabczańskiej obok audiobooków zakupiono książki z dużą czcionką, które okazały się strzałem w dziesiątkę. Korzystają z nich bardzo chętnie nie tylko osoby słabowidzące, ale także rosnąca grupa osób starszych, których wzrok pogarsza się z wiekiem.

Bardzo udanym zakupem okazały się szyte z tkanin o różnej fakturze książki sensoryczne, które służą nie tylko czytelnikom z niepełnosprawnością wzroku, ale także z niepełnosprawnością intelektualną oraz są uwielbiane przez wszystkie przedszkolaki.

Innym trafionym pomysłem okazały się wydawnictwa specjalne dotyczące Rabki i okolic. Wyszliśmy z założenia, że w dostarczeniu takich informacji nie wyręczy nas żadna biblioteka specjalna. Udało nam się pozyskać tyflograficzne mapy najbliższych parków narodowych: Gorczańskiego i Pienińskiego. Takie mapy są bardzo drogie, ale swego czasu zostały wykonane przez Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, dzięki dofinansowaniu z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Każdy z polskich parków narodowych ma taką mapę, warto więc zapytać, czy nie dysponują dodatkowymi egzemplarzami, które mogłyby przekazać bibliotece.

Postanowiliśmy też stworzyć własne publikacje. Zaczęło się od tyflograficznego schematu uzdrowiska z zaznaczonymi najważniejszymi obiektami. Największą trudność sprawiał nam wybór: jest tyle ciekawych miejsc, które chciałoby się pokazać i opisać! Jednak, jak fachowo podkreślał Marek Jakubowski, ograniczenie jest w tym wypadku warunkiem sukcesu. Osoba z niepełnosprawnością dłużej zapoznaje się z treścią mapy. Więcej czasu zabiera jej też przemieszczanie się – dlatego opisywane miejsca powinny być blisko siebie, możliwe do odwiedzenia podczas spaceru trwającego około godziny. I co najważniejsze, muszą to być miejsca autentycznie interesujące, bo nikt nie lubi się nudzić. W przypadku osób z niepełnosprawnością wzroku ważne jest, by można było czegoś dotknąć albo coś poczuć. Dlatego zrezygnowaliśmy z opisywania powszechnie lubianego pomnika świętego Mikołaja stojącego na wysokim cokole, a skupiliśmy się na fontannie otoczonej rzeźbami słoni, które można pogłaskać po trąbach. Takim regułom wyboru znakomicie odpowiadała również tężnia solankowa będąca centralnym punktem i sercem uzdrowiska. Nie dość, że można dotknąć tarninowych witek, po których spływa solanka, to jeszcze można poczuć specyficzny zapach… Opracowywanie mapy było dla nas wspaniałą szkołą empatii i patrzenia na rzeczywistość z punktu widzenia osób postrzegających ją inaczej niż my. W rezultacie powstał schemat, na którym w alfabecie Braille’a i Kleina oznaczono najważniejsze punkty oraz umieszczono kody QR zakotwiczone na stronie internetowej Biblioteki, które umożliwiają odsłuchanie napisanych prostym językiem informacji o każdym z miejsc. Schematy zostały wydrukowane w wersji wypukłej, na „papierze puchnącym” oraz umieszczone na stronie internetowej, tak by zainteresowane osoby mogły je wydrukować same – wszystkie ośrodki dla osób niewidomych mają wygrzewarki do druku wypukłego.

Warsztaty integracyjne. Tworzymy książki dotykowe,fot. Aleksander Hordziej

Kolejny pomysł dotyczący powiększenia zbiorów podsunęły nam osoby z niepełnosprawnością intelektualną. W ich przypadku lepiej od wszelkich opisów działają wiersze, które dzięki rytmowi, rymom i syntezie właściwej poezji wpadają do ucha i głowy, zachęcają do powtarzania i „czytania uczestniczącego”. Postanowiliśmy więc wybrane przez nas i umieszczone na schemacie tyflograficznym miejsca przedstawić za pomocą krótkich wierszyków. A ponieważ zależało nam, żeby to była prawdziwa poezja, a nie „rymowanki”, zaprosiliśmy do współpracy wybitnego poetę Wojciecha Bonowicza. Powstało dziewięć krótkich wierszy. Zilustrował je prostą, wyraźną kreską komiksową Tomasz Samojlik. Tym sposobem powstała bardzo ładna książeczka: wyraźne ilustracje, kontrasty, duża czcionka i tekst alternatywny, czyli wykorzystujący ikony (to dla osób, które mają problem z mówieniem). 500 egzemplarzy książeczki wydrukowaliśmy sami, a równocześnie umieściliśmy pliki na stronie internetowej Biblioteki, by każdy zainteresowany mógł mieć do nich dostęp w dowolnym czasie i miejscu.

Na bazie wierszyków powstało również dziewięć książeczek dotykowych. Tekst wierszy zapisany został dużą czarną czcionką (dla słabowidzących) oraz alfabetem Braille’a (dla niewidomych), natomiast ilustracje to małe dzieła sztuki: jest tam mała huśtawka na łańcuszkach, aparat filmowy z obracającą się korbką, a przy wierszu o tężni – prawdziwe gałązki tarniny. Szybko się okazało, że książki pisane prostym językiem, dotykowe i sensoryczne spotykają się z entuzjazmem wszystkich odwiedzających Bibliotekę czytelników: dużych i małych. Stały się punktem wyjścia do wielu warsztatów integracyjnych i zachęciły dzieci widzące, by podobne książeczki robić samemu, a niewidomi koledzy okazywali się w takich razach niezastąpionymi ekspertami.

Bardziej skomplikowana okazała się sprawa przygotowania wydawnictw dla osób z niepełnosprawnością słuchu. Panuje powszechne przekonanie, że takie osoby wprawdzie nie słyszą, ale przecież potrafią sobie przeczytać… Owszem, spora część potrafi. Ale czytanie w języku polskim wymaga od nich podobnego wysiłku, jak od przeciętnego Polaka czytanie w obcym języku. Pierwszym językiem Głuchych jest Polski Język Migowy. To piękny, pełen niuansów język, w którym powstaje bardzo interesująca kultura. Postanowiliśmy więc w tym języku stworzyć filmy o wybranych przez nas dziewięciu najważniejszych miejscach w Rabce. Jak wyszło – każdy może zobaczyć na stronie internetowej Biblioteki – zostały one umieszczone w zakładce „O Rabce” (https://biblioteka.rabka.pl/o-rabce/). Dzięki filmom Głusi i słyszący – migany tekst jest czytany przez lektora – mogą dowiedzieć się sporo o uzdrowisku, a na dodatek ci ostatni mają okazję przekonać się, jak wiele można wyrazić za pomocą mimiki i gestów.

Dzięki rozmowom z Głuchymi, dowiedzieliśmy się, że istnieją zbiory, z których bardzo chętnie skorzystaliby: to gry planszowe. Głusi są znakomitymi graczami. Biblioteka zakupiła zatem kilkadziesiąt gier i okazało się, że to świetna forma zaproszenia nowych użytkowników, a zarazem szansa na prawdziwą integrację, o czym napiszę niżej.
Funkcję podobną do gier pełnią w Bibliotece puzzle. Można się nimi bawić samemu lub w grupie, na wyższym lub niższym poziomie skomplikowania. Do zabawy można znakomicie włączyć osoby z niepełnosprawnością intelektualną i autystyczne, które świetnie sobie radzą z układaniem i bardzo lubią to robić.

Turniej prowadzony przez członków kubu ­„Planszaki z Niecałej” – osoby głuche i słabosłyszące są mistrzami gier planszowych, fot. Aleksander Hordziej

Oferta – klucz do integracji

Celem wszystkich poszukiwań, działań i zakupów jest stworzenie oferty, która sprawi, że osoby z niepełnosprawnościami będą mogły korzystać z biblioteki razem z pozostałymi czytelnikami. Oczywiście można, i jest to stosunkowo proste, stworzyć zajęcia przeznaczone dla jednorodnej grupy uczestników. Ale najciekawiej jest, gdy uda się stworzyć sytuację, w której osoby o rozmaitych predyspozycjach robią coś razem, uzupełniając się i poznając nawzajem. Jednym słowem, chodzi o autentyczną integrację, w której liczy się wkład wszystkich uczestników.

Formą, która pozwala zgromadzić najbardziej różnorodną grupę odbiorców, jest spotkanie z interesującą dla nich osobą. W naszym przypadku było to tłumaczone na Polski Język Migowy spotkanie z Anną Dymną. Ze względu na wielką rozpoznawalność gościa, zarówno jako aktorki, jak i osoby zaangażowanej w działania na rzecz osób z niepełnosprawnościami, spotkanie z nią zgromadziło prawdziwy tłum, w tym oczywiście Głuchych i Niewidomych. Bardzo interesujące było spotkanie z autorką głośnej książki Głusza, Anną Goc. Zjawili się na nim Głusi, ponieważ dotyczyło najważniejszych dla nich spraw. Zjawili się też słyszący, dla których była to, często pierwsza w życiu, okazja wejścia w świat niesłyszących. I trzeba to sobie jasno powiedzieć: takiego efektu integracji nie udałoby się osiągnąć, gdyby bohaterem spotkania była osoba znana jedynie w środowisku literackim – najwybitniejszy nawet pisarz. Moglibyśmy się na takim spotkaniu spodziewać osób niewidomych, które znałyby jego książki w formie audio, natomiast znacznie trudniej byłoby zainteresować Głuchych.

Bardzo atrakcyjną formą integracji są wszelkie warsztaty, podczas których działa się razem. W ramach projektu „Biblioteka otwarta” staraliśmy się, żeby grupy warsztatowe były zawsze grupami mieszanymi. Zespoły złożone z dzieci widzących i niewidomych tworzyły wspólnie audiobooki. W grupach dzieci słyszących i niesłyszących wykonywano wspólnie prace plastyczne. Dzieci z niepełnosprawnością intelektualną bawiły się wspólnie z dziećmi z przedszkola publicznego na inter­aktywnej podłodze. Najciekawsze jednak były zajęcia, podczas których młodzież z niepełnosprawnościami uczyła nowych umiejętności swoich kolegów ze szkół masowych. Dzieci Głuche z klubu planszówkowego wyjaśniały reguły gry i zorganizowały turniej gier planszowych, natomiast dzieci niewidome uczyły swoich widzących kolegów czytania za pomocą palców i tworzenia książek dotykowych.

Bardzo ważną sprawą jest trwałość stworzonej oferty, by możliwe było jej utrzymanie, gdy skończą się pieniądze związane z realizowanym projektem. Gwałtowne przerwanie rozpoczętych działań rodzi wielkie rozczarowanie wśród już pozyskanych odbiorców. Trzeba o tym pamiętać, kupując nowy sprzęt i wydawnictwa. Zawsze warto zadać sobie pytanie: czy i jak będziemy w stanie samodzielnie wykorzystać je po zakończeniu finansowania? Realizując projekt „Biblioteka otwarta”, zaprosiliśmy do współpracy artystów, którzy przygotowali i przeprowadzili świetne zajęcia integracyjne. We wszystkich przypadkach Biblioteka zakupiła prawa do scenariuszy, a pracownicy starannie obserwowali realizacje, tak by mogli sami poprowadzić podobne zajęcia w przyszłości. Gorzej sprawa wygląda w przypadku kontynuowania spotkań ze znanymi twórcami, gdy konieczne jest pokrycie kosztów honorarium, noclegu, podróży i ewentualnego tłumaczenia na Polski Język Migowy. Takich wydatków nie da się ponieść z wyprzedzeniem. Jedynym rozwiązaniem dla instytucji, która chce je kontynuować, jest poszukanie nowego finansowania. Ze względu na utrzymanie pozyskanych czytelników naprawdę warto się o to postarać.

Internet i technologie

Rozwój technologii doprowadził do prawdziwego przełomu w życiu osób z niepełnosprawnościami. Chcąc trafić do nich z ofertą biblioteczną, trzeba koniecznie brać to pod uwagę. Osoba niewidoma jest w stanie zapoznać się z dowolnym tekstem, o ile zapiszemy go w pliku tekstowym (Word), a nie jako obraz (PDF). Niewidomi mają świetnie wyćwiczony słuch i potrafią rozumieć tekst odtwarzany (przez syntezatory mowy) w bardzo dużym przyspieszeniu. Zapoznanie się z książką nie zajmuje im więc dużo czasu.

Głusi bardzo chętnie korzystają z informacji w formie filmików, na których obecny jest tłumacz Polskiego Języka Migowego. Jeśli nawet nie skorzystają z przedstawianej w ten sposób oferty czy zaproszenia na wydarzenie, to docenią, że instytucja, która dba o zapewnienie dostępności, traktuje ich poważnie. W przypadku wizyty osoby głuchej w instytucji można łatwo za pomocą smartfona połączyć się z tłumaczem Polskiego Języka Migowego (warto umówić się na współpracę z kilkoma tłumaczami i mieć pod ręką ich numery telefonów) i odpowiedzieć na wszystkie jej potrzeby. Oczywiście wersja idealna to znający Polski Język Migowy pracownik biblioteki. Kursy językowe dofinansowane są w 90%, więc warto się zapisać i poznać język, którego znajomość staje się coraz bardziej potrzebna.

Podróż po wirtualnej rzeczywistości to świetna wspólna zabawa dla dzieci głuchych i słyszących, fot. Aleksander Hordziej

Instytucje publiczne, w tym biblioteki, mają obowiązek dostosowania swojej strony internetowej do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Zwykle osoby, które zajmują się tworzeniem stron, znają zasady dostępności: możliwość powiększenia czcionki, zastosowania kontrastów, tekstów pisanych prostym językiem czy informacji w Polskim Języku Migowym. Istnieją też stosowne walidatory (http://wcag.stowarzyszenie.edu.pl/mod/page/view.php?id=149), za pomocą których możemy sprawdzić, czy nasza strona faktycznie spełnia wszystkie wymogi.

Oczywiście, można wdrożyć wszelkie obowiązujące w Internecie rozwiązania, a równocześnie odbiorca dalej ma wrażenie, że instytucja działa po najmniejszej linii oporu i biernie wywiązuje się z narzuconego obowiązku dostępności. Bo żadne przepisy nie zastąpią życzliwości, otwartości i zaciekawienia drugim człowiekiem.

Z mojego punktu widzenia cenny i otwierający najciekawsze perspektywy jest wymóg, by zarówno na stronie internetowej, jak i wewnątrz biblioteki nie wydzielać sztucznie stref i materiałów dla osób z niepełnosprawnościami, tylko oferować je łącznie z treściami przeznaczonymi dla pozostałych czytelników. Na stronie rabczańskiej Biblioteki znajduje się zakładka „O Rabce”. Można tu znaleźć filmik tłumaczony na Polski Język Migowy, teksty pisane prostym językiem i tyflograficzny schemat z kodami QR umożliwiającymi odsłuchanie tekstu o wybranych miejscach w uzdrowisku. Wszystkie sposoby komunikacji traktowane są jako równorzędne. I okazuje się, że z materiałów dostosowanych dla osób z niepełnosprawnościami równie chętnie korzystają czytelnicy bez dysfunkcji. A więc dobrze wykonane, interesujące materiały łączą, a nie dzielą. Podobnie jest z nagranym przez nas filmikiem, w którym znany ociemniały tiktoker, Sebastian Grzywacz, oprowadza po rabczańskiej bibliotece (https://youtu.be/s3fUEDa1aJw). Dla niewidomych jest to zestaw cennych informacji o ofercie bibliotecznej. Dla widzących to możliwość zorientowania się w potrzebach osób niewidomych i nowoczesnych sposobach ich zaspokajania. A przy okazji okazuje się, że wiele rozwiązań pierwotnie przeznaczonych dla osób z niepełnosprawnościami doskonale się sprawdza wśród ogółu czytelników.

Język

Realizacja projektu związanego z dostępnością, liczne kontakty z osobami z niepełnosprawnościami i ekspertami, którzy pracują na ich rzecz, podważa stereotypy i skłania do ponownego przemyślenia naszego spojrzenia na świat i siebie samych. Widać to wyraźnie w sferze języka. Mówimy o osobach z niepełnosprawnością (nie niepełnosprawnych). A jak określić całą resztę populacji? Czy ktokolwiek może o sobie z czystym sumieniem powiedzieć, że jest absolutnie „pełnosprawny”? Wszyscy znamy wiele przykładów osób z niepełnosprawnościami, które żyją dużo pełniejszym życiem niż niejedna osoba bez stwierdzonych dysfunkcji. Odchodzimy od używanego przez lata określenia „głucho-niemi”, które odbierane jest przez Głuchych jako obraźliwe, ponieważ posiadają pełen niuansów i znaczeń Polski Język Migowy. Różni się od powszechnie używanego języka fonicznego, ale wcale nie jest od niego gorszy. Staliśmy się dużo bardziej ostrożni w określaniu ludzi z niepełnosprawnością intelektualną. Życie pokazało, że jest wśród nich wielu geniuszy, czasem w sensie intelektualnym, czasem w sensie emocjonalnym: potrafią dawać dużo więcej miłości niż niejedna osoba uważająca się za „będącą w normie”. Co to jest „norma”? Jesteśmy różni, mamy różne talenty i każdy wnosi do społeczności coś oryginalnego. Było to znakomicie widać na warsztatach integracyjnych w Bibliotece. Może jeśli nauczymy się doceniać swoje unikalne możliwości i solidarnie działać w małych grupach, będziemy umieli przenieść to na szersze forum? Może to jest pomysł na lepszą przyszłość?