Rocznik Biblioteki Kraków 2018

Tomasz Makowski – Kierunek zmian w bibliotekach. Krótki wykład

Tomasz Makowski

Biblioteka Narodowa

Kierunek zmian w bibliotekach. Krótki wykład

Biblioteka Narodowa w Polsce należy do najstarszych bibliotek narodowych czy raczej wielkich bibliotek publicznych, które miały prawo do obowiązkowych egzemplarzy każdej publikacji. Polska Biblioteka Narodowa nie powstała z zamkniętego zbioru królewskiego, jak w wielu krajach. Biblioteka Rzeczypospolitej Załuskich została pomyślana od początku jako otwarta dla czytelników. Stało się to w 1747 roku w Warszawie – 270 lat temu, choć sama idea i program powstały wcześniej, w roku 1732. Ten ogromny księgozbiór założony został przez dwóch biskupów, dwóch braci. Głównym fundatorem był biskup krakowski Andrzej Stanisław Załuski, człowiek bogaty, znakomicie wykształcony, z dobrym charakterem pisma, a współzałożycielem jego znacz- nie biedniejszy, bazgrzący strasznie, młodszy brat Józef Andrzej. Z połączenia dwóch wielkich księgozbiorów, ale i dużego funduszu, jakim dysponował biskup krakowski, a także ze zbiorów innych członków rodziny Załuskich – biskupów i prałatów (a zatem osób wykształconych i zamożnych) – powstał zbiór liczący 400 tysięcy woluminów. W XVIII wieku 400 tysięcy woluminów dostępnych publicznie! Z tego 11 tysięcy rękopisów średniowiecznych i nowożytnych. W Europie był to jeden z największych księgozbiorów, żeby nie powiedzieć największy, udostępniony każdemu chętnemu bezpłatnie, według ustalonego regulaminu.

Warszawa, Biblioteka Narodowa, gmach przy ulicy Rakowieckiej 6, przemówienie Stefana Dembego

Warszawa, Biblioteka Narodowa, gmach przy ulicy Rakowieckiej 6, przemówienie Stefana Dembego

Przykład tej biblioteki jest też dla nas dobrym odniesieniem w czasach współczesnych. Przewagą historyków bibliotek nad innymi zainteresowanymi bibliotekami jest to, że wiedzą, iż biblioteki są ważne wtedy, kiedy są potrzebne i kiedy są w awangardzie nowoczesności. Jeżeli mówimy dzisiaj o Bibliotece Rzeczypospolitej, musimy podkreślić, że była to jedna z najnowocześniejszych wówczas bibliotek na świecie – nie dlatego że konserwowała rozwiązania biblioteczne z XVII, XVI, XV czy XII wieku – ale dlatego, że była w awangardzie nowoczesnych rozwiązań z tego czasu. Warto jeszcze zaznaczyć, że nazwa Biblioteka Załuskich przyjęta w literaturze jest nieco myląca, powinniśmy bowiem mówić o faktycznej nazwie Biblioteka Rzeczypospolitej – taką wówczas nosiła – lub o pierwszej bibliotece narodowej. Kiedy rozmawiamy o Bibliotece Jagiellońskiej, bo bez niej polskiego bibliotekarstwa rozważać nie sposób, to mówimy o bibliotece, która w XIV i XV wieku była najnowocześniejszą na terenach Polski i jedną z najbardziej nowoczesnych na świecie. Nie dlatego że konserwowała czasy wcześniejsze, biblioteki: katedralne, kolegiów niższego duchowieństwa czy istniejących wówczas szkół, ale dlatego że w dużym stopniu zerwała z tą tradycją i stworzyła księgozbiór, z którego dzisiaj jesteśmy dumni.

Załusciana publica et prima in Regno Poloniae Bibliotheca

Załusciana publica et prima in Regno Poloniae Bibliotheca

Kiedy myślimy o przyszłości, to te wzory historyczne powinny nam przyświecać, nimi powinniśmy  się  kierować, unowocześniając biblioteki, nie zaś dublować rozwiązania z XIX wieku czy wieków wcześniejszych. Jest to pułapka nowoczesności, w którą wpadamy, myśląc o bibliotekach. Pułapka, w której będąc, myślimy, że kontynuacja jest oczywista. A bibliotekarstwo wielokrotnie przechodziło przecież rewolucyjne zmiany, które dopiero dzisiaj wydają się nam oczywistym, spokojnym procesem. Ci z nas, którzy zajmują się historią bibliotek, znają archiwa, wiedzą, że zmiany w działaniu bibliotek nigdy nie były oczywiste i nie przebiegały przy ogólnym zadowoleniu. Wspomnijmy chociażby kwestie technologii. Najdłuższym okresem w historii bibliotek jest okres kultury rękopisu. Druk, dla nas tak oczywisty, został wprowadzony całkiem niedawno, bo w połowie XV wieku. Biblioteki istnieją znacznie dłużej. Druga zmiana technologiczna, której też nie jesteśmy do końca świadomi, nastąpiła między latami trzydziestymi a pięćdziesiątymi XIX wieku – wówczas radykalnie zmieniono technologię produkcji papieru, na którym drukowano. Dzisiejszy papier jest czymś zupełnie innym niż papier z XVIII czy XV wieku.

Skupmy się jednak na druku, bo jest on dobrym przykładem. Wiemy, że wiele ośrodków odrzuciło druk w pierwszym okresie, uważając, że nie będzie wówczas kontroli nad rękopisem, a zatem tekst nie będzie wiarygodny. W tym momencie od razu odkopujemy w pamięci przykład Wikipedii, która w początkach swojego istnienia była odczytywana jako niewiarygodna, a przynajmniej dużo mniej wiarygodna niż encyklopedie drukowane. Dzisiaj już nikt tak nie sądzi, dzięki badaniom portalu, ale i zmianie pokolenia – do bibliotekarstwa weszło bowiem to pokolenie, dla którego Wikipedia jest oczywista jak prąd. Wracając do druku – wówczas też rodziły się pytania o wiarygodność tekstu. Czy fakt, że wydrukuje się 1000 egzemplarzy właściwie poza kontrolą, zwłaszcza w państwie tak wolnym, jak Polska, gdzie cenzura w zasadzie nie obowiązywała, nie pomniejszy jego rangi? Czy wbrew pozorom nie ograniczy? Dzisiaj wiemy, że nic takiego nie nastąpiło. Takie same pytania zadajemy sobie, myśląc o technologii cyfrowej, a to, co zamieszczone w Internecie, wydaje się nam podejrzane, gorsze od tego wydrukowanego. Przypomnijmy sobie druki ulotne, pamflety, złośliwe teksty, na przykład wielokrotnie wydawane informacje, że umarł król, umarł prymas – jeśli sięgniemy chociażby do propagandy czasów różnych rokoszów. Wówczas zrozumiemy, że obawy dotyczące niewiarygodności źródła, jakim był druk, nie były bezzasadne.

Projekt przebudowy Biblioteki Załuskich, projekt ściany z szafami na książki

Projekt przebudowy Biblioteki Załuskich, projekt ściany z szafami na książki

Żartujemy czasem, że w bibliotekach dających nam pojęcie o dawnych książkach znajdują się przede wszystkim te tytuły, których nie czytano, egzemplarze, które nie zostały zaczytane i z tego powodu usunięte. Trudno nam znaleźć bestsellery z XVI i XVII wieku. Były wówczas potrzebne, zaczytywane, a potem zmieniane na następne edycje. Do dzisiaj szukamy kompletnego wydania pierwszego przewodnika po Warszawie z XVII wieku. Znaleźliśmy do tej pory jedynie dwa zdefektowane egzemplarze, a to dlatego właśnie, że książka ta była bardzo popularna. Innym przykładem takich tekstów są statuty synodalne czy różnego rodzaju teksty prawne – znajdowano je jedynie w destruktach, a w bibliotekach przetrwały te, do których właściwie nikt nie sięgał, których nikt nie czytał. Wiemy bowiem od naszych kolegów konserwatorów, że książka po ponad trzydziestu przeczytaniach powinna zostać poddana konserwacji – książka współczesna (sic!). Zastanówmy się zatem, jak to zaczytanie wygląda w perspektywie kilkuset lat.

Urna z popiołami rękopisów i starodruków spalonych przez wojsko niemieckie w roku 1944 w gmachu Biblioteki Ordynacji Krasińskich

Urna z popiołami rękopisów i starodruków spalonych przez wojsko niemieckie w roku 1944 w gmachu Biblioteki Ordynacji Krasińskich

Dzisiaj jednym z ważniejszych zagrożeń, przed którymi stoją księgozbiory historyczne, jest kwaśny papier, produkowany w XIX–XX wieku. Zatem przetrwają zaledwie dwie biblioteki: Biblioteka Jagiellońska i Biblioteka Narodowa. Dlaczego? Sprawa dotyczy kwestii technicznych – tylko te dwie biblioteki mają instalacje odkwaszania papieru. Już we wszystkich bibliotekach gazety, na których drukowano kilkadziesiąt lat temu, rozpadają się, są żółte, kruszą się, bowiem były drukowane na papierze najgorszej jakości. Biorąc do ręki gazetę z lat dwudziestych, trzydziestych czy nawet pięćdziesiątych, można zauważyć, ile z tej gazety zostało na biurku. A to się nie uzupełni samo. Jest to jeden z wielkich problemów polskich bibliotek, a zarazem kwestia wyboru: czy chcą być historyczne, a zatem muszą zainwestować w konserwację, czy chcą być bardzo nowoczesne i inwestować w technologie cyfrowe? Pułapka nowoczesności, o której wspomniałem, wiąże się z przeświadczeniem, że dziś jest dobrze i trzeba zakonserwować to, co jest. Ale jeżeli sięgniemy do statystyk, dowiemy się, że jedynie 20 procent polskiego społeczeństwa korzysta z bibliotek. Czy to powinniśmy konserwować? Czy powinniśmy się może raczej zastanowić nad tym, gdzie jest 80 procent społeczeństwa? Jest to pytanie, które coraz częściej zadajemy sobie w gronie bibliotekarzy. Jak zmieniać biblioteki, żeby były one mniej dla bibliotekarzy, a bardziej dla czytelników? Bez tak postawionego pytania żadna biblioteka ani dziś, ani sto czy tysiąc lat temu nie mogła się rozwijać z sukcesami.

Rewitalizacja Pałacu Rzeczypospolitej

Rewitalizacja Pałacu Rzeczypospolitej

Biblioteki dzisiaj wspominane to te, które zrozumiały, czego oczekuje użytkownik – nie ten wyimaginowany i uśredniony, ale prawdziwy, właściwy dla środowiska danej biblioteki. I to jest ta nauka z historii, która dzisiaj powinna do nas szczególnie trafić: biblioteka jest dla konkretnych użytkowników. Dyskusja o specjalizacji bibliotek jest prawdopodobnie najważniejszą, jaką powinniśmy obecnie prowadzić. Narzędzia informatyczne pozwalają nam dziś korzystać z całości zbiorów, a zatem biblioteki nie muszą wypełniać tych samych funkcji co wcześniej. To trudna kwestia, o której ciężko mówić w gronie bibliotekarzy, ale trzeba to powiedzieć otwarcie: mamy ogromną bibliotekę dostępną dla wszystkich i użytkownicy z niej stale korzystają, bez naszego pośrednictwa – jest nią Internet. Użytkownicy docierają do niej za pomocą wyszukiwarki. Obecnie nikt z naszych użytkowników nie ma wewnętrznej, naturalnej potrzeby zajrzenia najpierw do naszego katalogu, a potem do wyszukiwarki. Statystyki mówią, że biblioteka jest pierwszym miejscem poszukiwania informacji dla mniej niż 1 procenta użytkowników. Zatem to, co jest naszą siłą, to zasoby i my sami. W kulturze fake newsów, w kulturze rzeczywiście masy informacji, wiarygodność może być naszą przewagą. I to dziś realizujemy, jednak przed nami cały czas realizacja drugiego warunku – pełnej informacji. Pełnej informacji o wszystkich zasobach cyfrowych, o zasobach samych bibliotek. Jeśli tego nie wprowadzimy w czyn, użytkownik nie będzie korzystał z naszych źródeł, bo po prostu znajdzie gorszą informację, ale w miarę pełną i wystarczającą, poza naszymi źródłami. Jest zatem bardzo ważne, abyśmy w bibliotekach zastanawiali się stale, jak mają się one zmieniać. Mamy takie piękne łacińskie zdanie, wypowiadane w kontekście dziejów Kościoła: Ecclesia semper reformanda – „Kościół stale się reformujący”. Warto odnieść je także do współczesnej biblioteki, bo żeby trwać, żeby nic się nie zmieniło w roli bibliotek, trzeba naprawdę bardzo wiele zmienić.

Rocznik Biblioteki Kraków 2018

Piotr Boroń – Pierwszy akt konfederacji barskiej w Krakowie. Fakty i legendy w świetle Dziennika Wojciecha Mączeńskiego

Piotr Boroń

V Liceum Ogólnokształcące im. Augusta Witkowskiego w Krakowie

Pierwszy akt konfederacji barskiej w Krakowie. Fakty i legendy w świetle Dziennika Wojciecha Mączeńskiego

Pieczęć konfederacji województwa krakowskiego w konfederacji barskiej w 1769 roku

Pieczęć konfederacji województwa krakowskiego w konfederacji barskiej w 1769 roku

W 2018 roku mija 250. rocznica zawiązania konfederacji barskiej. Określana jest przez jednych jako pierwsze powstanie narodowowyzwoleńcze, przez innych zaś oceniana jako warcholska ruchawka staroszlachecka. Jedni historycy wynoszą ją na piedestał dziejowy jako tę, która określiła styl kolejnych powstań i w ogóle działań niepodległościowych, inni widzą w niej wstecznictwo. Z pewnością była pamiętną serią wydarzeń, a wokół niej narosło wiele legend. Jej krakowskie epizody znane są raczej właśnie jako legendy. Zajmijmy się krytycznie przybliżeniem wydarzeń, które rozgrywały się od czerwca do sierpnia 1768 roku w Krakowie. Znakomitym źródłem do tych wypadków jest Dziennik zdarzeń w mieście Krakowie w czasie Konfederacyi Barskiej, autorstwa Wojciecha Mączeńskiego, kupca i obywatela krakowskiego. Dziennik został wydany przez najlepszego znawcę konfederacji barskiej Władysława Konopczyńskiego w 1911 roku nakładem Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa1W. Mączeński, Dziennik zdarzeń w mieście Krakowie w czasie Konfederacyi Barskiej, Kraków 1911.. Konopczyński z charakterystyczną dla siebie skrupulatnością docieka losów kilku odpisów oryginału, z których korzystał przy wydaniu. Sięga też do notatki nieocenionego archiwisty Ambrożego Grabowskiego, któremu zawdzięczamy nie tylko tekst Dziennika, odnaleziony w zbiorach biblioteki Pawlikowskich, ale i wiadomości o samym jego autorze.

Autor Dziennika

Wojciech Anzelm Mączeński (1736–1814), pisany też Mączyński2J. Bieniarzówna, Mączeński (Mączyński) Wojciech Anzelm, w: Polski Słownik Biograficzny,t. 20, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1975, s. 325–326., urodził się w Krakowie. Był synem znanego i szanowanego kupca oraz ławnika sądu prawa wyższego magdeburskiego na Wawelu i Zofii z Zaydliców. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim. Był szanowanym kupcem krakowskim, handlarzem winem węgierskim, którym handlował z różnymi miastami, rozprowadzając z magazynów Kamienicy Zajdliczowskiej (ul. Sławkowska 4.), w której posiadanie wchodził etapami. Korzystał także z piwnic Krzysztoforów i Pałacu Spiskiego. Pełnił bardzo ważne funkcje samorządowe: ławnika wyższego sądu prawa magdeburskiego zamku krakowskiego i prezesa sądu apelacyjnego (od 1791 r.), a także wójta krakowskiego (w 1780 roku i latach następnych). Od 1764 r. żonaty był z Marianną Dzianotti, z którą miał dziesięcioro potomstwa zajmującego ważne miejsca w pejzażu społecznym Krakowa początków XIX wieku.

Mączeński zwykł odnotowywać ciekawsze wydarzenia krakowskie w kalendarzach. Konopczyński uznał jego wpisy za wysoce wiarygodne, a za Grabowskim powtórzył też pochwałę wobec Mączeńskiego za skrzętne odnotowywanie wydarzeń, których był świadkiem w Krakowie przez prawie całe życie. Mączeński został pochowany z żoną Marianną w kościele Mariackim. Ma swoje epitafium w południowej kruchcie bazyliki Mariackiej, ozdobione portretami małżonków na blasze.

Kraków przed konfederacją

Dawna stolica królów polskich od pożaru Wawelu w 1595 roku i przeniesieniu się Zygmunta III Wazy z rodziną przez Łobzów do Warszawy zaczęła wkrótce podupadać. W 1611 roku po zwycięstwie pod Kłuszynem i kampanii smoleńskiej Zygmunt III nie odbył już w Krakowie triumfalnego wjazdu, ale uczynił to w Warszawie. Jego następcy z rzadka odwiedzali Kraków i nie łożyli na restauracje Wawelu3J. Bieniarzówna, J. Małecki, Dzieje Krakowa, t. 2, Kraków 1984.. W konsekwencji także dygnitarze i magnaci coraz mniej interesowali się Krakowem, a przy nowej, warszawskiej siedzibie królewskiej urządzali stancje. Obrady sejmowe, które dawniej ożywiały Kraków, teraz były sprężyną dla gospodarki warszawskiej. Wolne elekcje również omijały Kraków, który z wielu dawniejszych funkcji zachował jeszcze tylko jedną najwyższej rangi, przyciągającą tłumy: tu była wciąż główna nekropolia królewska. Paradoksalnie – przy pogrzebach Kraków ożywał!

„Chwała” Krakowa

Jakkolwiek byśmy oceniali konfederację barską, to właśnie ona znów skierowała wzrok wielu ludzi na Kraków. Warszawa, w której rezydował nieprzychylny powstaniu Stanisław August Poniatowski4Z. Zielińska, Stanisław August wobec konfederacji i konfederatów barskich, Warszawa 2010., znajdowała się w rękach żołnierzy rosyjskiego ambasadora Mikołaja Repnina. Kraków z racji swojego położenia blisko habsburskiej granicy wydawał się dobrym miejscem do opanowania przez konfederatów, bo Austria długo sprzyjała barzanom. Jak pokazały dalsze wypadki, bliskość ufortyfikowanego Tyńca i innych zamków zainspirowała francuskich oficerów, zwerbowanych w szeregi konfederackie, do skoncentrowania tu działań wojskowych.

W kwestii powstańczego Krakowa nieodparcie przychodzi na myśl porównanie do postawy prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego we wrześniu 1939 roku. Analizowane w szkołach przemówienie Starzyńskiego5https://odrabiamy.pl/historia/ksiazka-10258/strona-91/zadanie-88220 dostęp: 02.10.2018). szokuje zachwytem nad płonącym miastem, które ulega zagładzie. W blasku płomieni Warszawa wydaje się jednak Starzyńskiemu „wielka” i „w chwale”. Ze sporym podobieństwem można tak patrzeć na konfederacki Kraków, który w 1768 roku na nowo stał się stolicą naszej niepodległości6K. Bąkowski, Oblężenie Krakowa w 1768 roku, Kraków 1893..

Zawiązanie konfederacji krakowskiej

Rosjanie także doceniali Kraków, ale w czerwcu 1768 roku byli jeszcze nazbyt zajęci tłumieniem konfederacji na Rusi i Podolu, by obstawiać wszystkie ważne twierdze. Właśnie 21 czerwca szturmowali z powodzeniem gniazdo konfederacji – sam Bar. Poza tym, według ich rozeznania, Kraków nie był w tym czasie jeszcze gotowy do insurekcji – i co do tego nie mylili się. Fakt, że zawiązano tu 21 czerwca związek zbrojny, nie oznaczał gotowości, ale raczej nadmiar zapału i wykorzystanie faktu, że Kraków nie był pilnowany. Owszem, w Małopolsce stacjonowało około 7 tysięcy Rosjan pod dowództwem Aleksandra Suworowa, ale w Krakowie było tylko około 80 ludzi królewskiej załogi na Wawelu pod dowództwem starosty.

Mączeński rzeczowo, a może i trochę patetycznie, pod datą 21 czerwca 1768 roku zapisał: „Stanęła konfederacya województwa krakowskiego”. Ta lakoniczna wzmianka wymaga uzupełnienia o wiadomości z innych źródeł i opracowań.

To, co dziś historycy określają mianem konfederacji barskiej, w rzeczywistości ówczesnej rozumiano jako kilkadziesiąt niezależnych konfederacji, zawiązanych w duchu barskiej. Dopiero z czasem większość z nich uznała zwierzchność tak zwanej Generalności. W przygotowaniach do zawiązania konfederacji krakowskiej poszukiwano osoby godnej, która by mogła przyjąć godność marszałka. Szukano takiego spośród magnaterii (jak w Barze) lub co najmniej wśród zamożnej szlachty. W sprawy konfederacji w Małopolsce najbardziej angażował się Stanisław Goczałkowski, klient hetmana i kasztelana krakowskiego Jana Klemensa Branickiego. Pomagali mu niejacy Silnicki, Wymianko i ks. Garlicki, którzy zbierali podpisy akcesyjne od okolicznej szlachty. Sam Goczałkowski tak dalece wszedł w układy z rajcami krakowskimi, że w końcu magistrat właśnie na jego ręce złożył przysięgę konfederacką7J. Krasicka, Kraków i ziemia krakowska wobec konfederacji barskiej, Kraków 1929, 14–22.. Pierwszym, któremu zaproponowano marszałkostwo, był Felicjan Michałowski8R. Dzieszyński, Kraków 1768–1772, Warszawa 2015, s. 27., a następnym Franciszek Dembiński. Jak widać, nie byli to magnaci. Sposób prowadzenia wojen w czasach nowożytnych przewidywał w pierwszym rzędzie niszczenie dóbr przeciwnika. Zdawała sobie z tego zapewne doskonale sprawę szlachta małopolska i nie chciała ryzykować wprost proporcjonalnie do wielkości swoich majątków. Zgodził się na to dopiero (21 czerwca około godz. 14.00) – i to podobno pod wpływem alkoholu – niejaki Michał Czarnocki, stolnik ziemi stężyckiej, znany pieniacz i opój, który jako dziedzic połowy wsi Secymin zwykł mawiać: „Dawaj bracie wina, póki starczy Secymina”. Przekonała go grupa szlachty na terenie Kleparza, który był wówczas osobnym miastem. Po obraniu władzy 63 szlachciców z uniesionymi szablami pomaszerowało do Krakowa i ul. Floriańską, przez Rynek Główny oraz ul. Grodzką weszli na Wawel, gdzie przejęli władzę i złożyli przysięgę konfederacką. Następnie (około godziny 17.00) pomaszerowali do ratusza, gdzie zażądali od pełniącego rotacyjnie funkcję prezydenta Krakowa Piotra Szastera, aby w imieniu całego miasta złożył przysięgę wierności konfederacji. Szaster wykręcał się, że potrzebuje naradzić się z radnymi, ale przymuszony uległ. Następnego dnia złożył funkcję na ręce Christiana Józefa Junglinga. Kraków znalazł się w rękach konfederatów, a jego mieszkańcy odnieśli się różnie do nowej sytuacji, ale na ogół pozytywnie9J. Krasicka, Kraków i ziemia krakowska wobec konfederacji barskiej, dz. c, s. 22.. Niektórzy wręcz entuzjastycznie zaczęli nowe porządki, szukając wrogów wśród sąsiadów10R. Dzieszyński, Kraków 1768–1772, dz. cyt., s. 33.. Niestety, pierwsze samosądy naznaczyła krew. Lakoniczny zapis Mączeńskiego miał być może na celu niewdawanie się w żenujące szczegóły, które towarzyszyły zawiązaniu tak chlubnej konfederacji.

Rosjanie pod Krakowem

Następnego dnia o godzinie 8.00 rano znany zwolennik konfederacji barskiej ks. kanonik Tomasz Garlicki odprawił mszę św., a gdy po niej tłum wpadł w radosne uniesienie, wartownicy na murach dostrzegli pierwsze oddziały rosyjskie. Mączeński odnotował ten fakt następująco:

Wojsko rosyjskie przyszło pod Kraków z rana o godz. 9.00 pod komendą gen. Panina, synowca ks. Repnina, posła pełnomocnego rosyjskiego. Zaczęty atak do bramy Floryańskiej, w którym zabity generał Panin. Wojsko rejterowało się nazad. Było wojska rosyjskiego circiter 1200, z tych podczas ataku zginęło 29, rannych liczono 60.

Popiersie Marcina Oracewicza przed Celestatem w Ogrodzie Strzeleckim w Krakowie, fot. Cancre, 2008

Popiersie Marcina Oracewicza przed Celestatem w Ogrodzie Strzeleckim w Krakowie, fot. Cancre, 2008

Warto zwrócić uwagę na wątek owego Panina; stał się on fundamentem tradycji krakowskiego Bractwa Kurkowego o historycznym strzale mistrza pasamonickiego Marcina Oracewicza, który zastrzelić miał dowódcę rosyjskiego guzem od żupana. Informuje o tym tablica na Barbakanie, a Marcin Oracewicz ma swój duży pomnik przed budynkiem Celestatu w parku Strzeleckim, gdzie badania archeologiczne stwierdziły kilkadziesiąt pochówków wojskowych rosyjskich z czasów konfederacji barskiej. Jedna z czaszek miała wyraźnie uszkodzoną żuchwę, co daje asumpt do trzymania się podania o wspaniałym strzale Oracewicza. Wersji tej zaprzecza Konopczyński w komentarzu do Dziennika Mączeńskiego, twierdząc, że „żaden generał Panin nie uczestniczył w tym napadzie na Kraków. Dopiero potem podczas szturmu 17 sierpnia był przy armii oblężniczej podpułkownik Panin”11W. Konopczyński, Dopiski wydawcy, w: W. Mączeński, Dziennik zdarzeń w mieście Krakowie w czasie konfederacyi barskiej, dz. c.,.. Legenda jest jednak silniejsza, a przekaz ustny mówi, że dowódca rosyjski Panin urągał obrońcom, jeżdżąc tam i z powrotem za fosą. Gdy kolejny z obrońców chybiał, Panin uchylał uroczyście kapelusza z pozdrowieniem dla nieudacznika. Wówczas Marcin Oracewicz miał naładować flintę guzem od żupana (bo przed ołowiem Panin zabezpieczył się czarami) i ustrzelił go tym guzem, który chwilę wcześniej potarł o obraz Matki Boskiej w Bramie Floriańskiej. W przekazie Mączeńskiego znajdujemy przecież informację, która mogła leżeć u podstaw legendy. Pod datą 28 lipca podaje bowiem Mączeński, że „z wału zamkowego dano ognia z armaty. Komendanta moskiewskiego, objeżdżającego w koło miasto, zabito, nazwiskiem…”12W. Mączeński, Dziennik zdarzeń w mieście Krakowie w czasie konfederacyi barskiej, cyt., s. 3.  – i w tym miejscu Mączeński nie wpisał nazwiska dowódcy. Zapewne go nie znał wówczas, jak i inni obrońcy, ale wieść rosła jak z genialnej arii Plotka z opery Cyrulik sewilski

Zniszczenia przedmieść i potyczki

Po pierwszym nieudanym szturmie Rosjan na odcinek murów przy Bramie Floriańskiej rozpoczęły się plądrowania okolicy (szczególnie podkrakowskich klasztorów, np. karmelitanek przy dzisiejszej ul. Kopernika, wizytek przy ul. Biskupiej). Przed każdą wojną ludzie deponowali swoje dobra w klasztorach, gdzie – jak mniemali – precjoza będą najbardziej bezpieczne. Problem jednak w tym, że równie dobrze wiedzieli o tych depozytach najeźdźcy, którzy bezceremonialnie zaczynali plądrowanie okolicy właśnie od klasztorów. Dochodziło przy tym do potyczek Rosjan z oddziałami konfederatów (np. na Prądniku 18 lipca i między Wesołą a Piaskami 23 lipca czy na Krzemionkach 26 lipca). Mączeński opisał dokładnie i z przejęciem te trzy potyczki. Nazywając Prądnik „Promnikiem”, odnotował:

Dnia 18 lipca pod Promnikiem nastąpiła potyczka, po południu kwadrans na 3-cią, trwała do godziny 4-tej. Konfederacyi w począt- kach poszczęściło się; ze wszystkich stron oblegli Moskwę i wielu trupem na placu położyli, tak, iż Moskwa, nie wiedząc, dokądby się rejterować, poczęli wołać pardon, którym nieco konfederaci folgując, w tem nadchodzi Moskalom z Czyżyn sukurs znaczny, gdzie konfe- deraci przymuszeni rejterować się nazad pod Kraków, plac swój opu- ściwszy. W tej jednak potyczce znaczną klęskę ponieśli Moskale tak w zabitych, jako i w ranionych. Ze strony Moskali zabitych 156, zaś konfederatów zabitych 53, ranionych 28. Żywo wzięto towarzyszów 2 i porucznika zamkowego”13W. Mączeński, Dziennik zdarzeń w mieście Krakowie w czasie konfederacyi barskiej, cyt., s. 2..

Natomiast wieczór 23 lipca przedstawił następująco:

kwadrans na godz. 7-mą była potyczka między Wesołą a Piaskami, wsią miejską. Ta była żwawsza niż 18 lipca, bo i Moskali było więcej i armat z sobą kilka mieli. W tej potyczce tak żwawej i gęstem strzelaniu ze strony konfederatów zostało na placu 16, między tymi zabity JMP Pilicz, chorąży z pod pancernej chorągwi, plejzerowanych 11 [ranionych – PB]. Z strony Moskali zwożono trupów i rannych w siennym wozie po trzy razy. Ta potyczka trwała do 9-tej, gdy się zaś zmierzchło, żadna strona stronie nie odstąpiła placu, aż nazajutrz sami się rozeszli w swoje strony, a dopiero każda strona swoich pobitych z placu zbierała14Tamże, s. 2–3. .

Wypad 26 lipca ujął Mączeński tak:

Ichmość konfederaci ruszyli do obozu na Krzemionki wieczór, ale miawszy przeszkodę od Moskwy, którzy już pierwej podubiegli i swój obóz założyli, przymuszeni nazad cofnąć się do miasta z utratą swoich trzech ludzi15Tamże, s. 3..

Zanim Rosjanie zamknęli pierścień oblężniczy, przybyło do Krakowa wiele sił konfederackich, z których najważniejsze było pod dowództwem marszałka sejmiku krakowskiego Aleksandra Łętowskiego (16 lipca ok. 600 ludzi)16R. Dzieszyński, Kraków 1768–1772, dz. c, s. 48., a następnie Jerzego Marcina Lubomirskiego, Jakuba Bronickiego i Piotra Potockiego (do 20 lipca ok. 4000 ludzi), co skrzętnie odnotował Mączeński17W. Mączeński, Dziennik zdarzeń w mieście Krakowie w czasie konfederacyi barskiej, dz. c, s. 2., a Konopczyński dodał18Tamże, s. 4., że towarzyszyło temu kilkadziesiąt wozów taboru, które zajęły cały Rynek. Niewielkie miasto w swoich murach było pełne konfederatów. Nie dla wszystkich wystarczało miejsca pod dachami, dlatego wielu koczowało na ulicach, którymi trudno było przejechać.

Oblężenie

Wreszcie 27 lipca rozpoczęło się klasyczne oblężenie, co Mączeński zapisał rzeczowo:

Moskwa naokoło miasta swoje pikiety porozstawiała”19Tamże, s. 3. , a dalej stwierdził, że w kolejne dni z różnych stron bombardowano miasto z armat. Pod datą 30 lipca odnotował też „cudowne” zdarzenie, że koń marszałka Czarnockiego, gdy ten objeżdżał posterunki na murach, potknął się przy Bramie Floriańskiej i jakby „jakby uklęknął”20Tamże, s. 3–4.. W następstwie tego zarządzono mszę wotywną.

Wkrótce jednak nastąpił tragiczny dzień, co znalazło odzwierciedlenie i w dzienniku Mączeńskiego:

Z dnia 31 lipca na 1 sierpnia po północy o godzinie wpół do drugiej Moskwa, podstąpiwszy pod Kazimierz niespodzianie, bez wszelkiego ataku, tak, że żadnej stronie wystrzelić nie można było, odebrali go. Zaraz potem podstąpili pod miasto, poczęli rąbać drzwi do Grodzkiej bramy – jednak przymuszeni byli rejterować się za most stradomski. Tu ogień był bardzo żwawy, trwał od wpół do 2-giej po północy do 9-tej rannej. Z strony Moskwy 63 ludzi, z strony konfederatów zginęło, częścią w niewolę, plus 200. Moskwa ośm armat odebrali, ale im nazad odbili trzy…”21Tamże, s. 4..

Kraków, ul. Olszewskiego, Figura Matki Boskiej Łaskawej, fot. Елвіс, 2017

Kraków, ul. Olszewskiego, Figura Matki Boskiej Łaskawej, fot. Елвіс, 2017

Jak wynika z innych źródeł, Rosjanie doszli aż na Wawel, ale zostali stamtąd wyparci, więc zemścili się mordami na ludności cywilnej22J. Kracik, Konfederaci barscy w Krakowie. Nieznany diariusz wydarzeń z 1768 roku, „Rocznik Krakowski” 1990, t. VXI, s. 155.. Wcześniej jeszcze (26 lipca), zapewne ze względu na zbytnie zagęszczenie obrońców w mieście i trudności z wyżywieniem, Lubomirski opuścił Kraków i teraz dotarła wiadomość, że koło Makowa został rozbity i tylko z 13 konfederatami udało mu się zbiec.

Następne dni minęły w blasku płonących przedmieść. Mączeński wyliczył następujące podpalenia przez Rosjan: Kleparz, Lubicz, Wesoła, Nowy Świat, Wielopole, Piasek (alias Garbarze), Krupniki, młyny krakowskie, Biskupie, Smoleńsko całe ku Zwierzyńcowi… Zaznaczył też, że jeżeli ktoś z mieszkańców zbliżył się, aby gasić pożar swego domu, to Rosjanie strzelali do niego.

Z perspektywy stuleci najlepiej udokumentowany stał się dzień 12 sierpnia i atak Rosjan na klasztor Kapucynów, gdzie wpadłszy, pokłuli bagnetami zakonników i ludzi z okolicznych jurydyk, którzy tu znaleźli schronienie jako bezdomni23Historia conventus nostri Capucinorum Cracoviensium, Archiwum Klasztoru Kapucynów w Krakowie, t. 1, sygn. 97; J. Marecki OFMCap, Tradycje konfederacji barskiej w krakowskim klasztorze kapucynów, „Analecta Cracoviensia” 1995, R. XXVII; P. Boroń, Konfederacja barska, Morawica 2018; P. Boroń, Krzyż na mogile – jako pomnik ważnego epizodu konfederacji barskiej w Krakowie, w: Czas upadku czas postępu, Kraków 2014; P. Boroń, Kraków w dobie konfederacji barskiej, w: Konfederacja barska (1768–1772). Tło i dziedzictwo, Kraków 2018; Trzysta lat kapucynów w Krakowie 1695–1995, księga pamiątkowa, red. J. Marecki OFMCap, Kraków 1997.. Wydarzenia te upamiętnia kula konfederacka, która przebiła bramę i wpadła do wnętrza kościoła, skąd Rosjanie prowadzili ostrzał Krakowa, a przede wszystkim wielki krzyż, który stanął przed kościołem przy ul. Loretańskiej i przed którymi dziś skupiają się coroczne obchody pamięci konfederacji barskiej w Krakowie.

Dnia 15 sierpnia ipso festo Assumptionis Beatae Virginis Mariae odprawiona była solenna procesya wokół rynku z kościoła Panny Maryi o godz. 9 zrana (sic!) cum Sanctissimo w monstrancyi i obrazem Najśw. Panny Łaskawej, który nieśli dyakoni w dalmatykach in assistentia wszystkich konwentów w mieście będących, konfederacyi i magistratu. Celebrował ksiądz Bodurkiewicz, kanonik krakowski”24W. Mączeński, dz. c, s. 7..

Bardzo żywy naówczas kult Matki Boskiej Łaskawej zaowocował i tym, że jeden z konfederatów, niejaki Sokołowski, który wydawał się zabity podczas obrony murów w tym dniu, odzyskał świadomość, gdy już był złożony do trumny w kościele św. Barbary. Ponieważ cudownie uniknął pogrzebu na cmentarzu Mariackim, więc jego matka jako wotum ufundowała figurę Matki Boskiej Łaskawej, która miała zdobić bramę wejściową na cmentarz. Sokołowski i tak nie uniknął śmierci w boju z Rosjaniami, a skomplikowane losy figury przez wieki to ciekawa historia, zakończona ustawieniem jej u wylotu ul. Jagiellońskiej przy gmachu Collegium Novum25M. Jasińska, Madonna z Faenzy – Figura Matki Bożej Łaskawej w Krakowie, https://forumdlazycia.wordpress.com/2014/05/09/madonna-z-faenzy-%EF%AC%81gura-matki-bozej-laskawejw-krakowie/ (dostęp: 05.10.2018)..

Kapitulacja

Przy zakrojonych na szeroką skalę zabiegach Rosjanie pod wodzą Apraksina szykowali szturm generalny, a bacznie przyglądał kwadrans na godz zyglądał się temu ambasador Mikołaj Repnin z Warszawy, serwując swoim żołnierzom coraz to nowe informacje od własnych, krakowskich szpiegów26W. Mączeński, Dziennik zdarzeń w mieście Krakowie w czasie konfederacyi barskiej, dz. cyt., s. 48..

W nocy z 16 na 17 sierpnia Apraksin przypuścił na Kraków szturm generalny z trzech stron, a obrońcy nie wiedzieli, skąd spodziewać się najsilniejszego ataku. Taki manewr okazał się skuteczny. Z dłuższego opisu Mączeńskiego warto zacytować najważniejszy fragment: „Na ten czas najwyższy generał mający komendę nad całym wojskiem rosyjskim, imieniem Apraksym (sic!) z pułkownikami Sachottynem i Igielsztromem, który także w tej utarczce w rękę był raniony, zatrzymawszy się w bramie Nowej, wysyła po dwa razy trębacza do marszałka województwa krakowskiego o poddanie się, z deklaracją pardonu. Tu konfederaci, lubo po długim między sobą sporze, przymuszeni byli poddać się”27Tamże, s. 8.. Mączeński pisze dalej o przepraszaniu Apraksina przez władze miasta z rajcami i ówczesnym prezydentem Janem Kozłowskim na czele oraz o zapewnieniach, że do obrony mieszczanie byli przymuszeni przez konfederatów. Z nadzieją udobruchania zdobywców Jan Kozłowski zaprosił też najwyższych oficerów na uroczysty obiad. Tak kończył się pierwszy akt konfederacji barskiej w Krakowie. Zaczynała się tragiczna okupacja. Jeżeli mieszczanie złagodzili rosyjskie represje, to w niewielkim stopniu. Kolejne fanaberie i żołnierskie dowcipy oznaczały gwałty i zniszczenia pod pozorem bratania się z mieszczanami. Humor żołnierski oznaczał na przykład salwy armatnie podczas przymusowego balu, które zniszczyły wszystkie szyby w oknach na zimę. Lektura dalszych zapisów dziennika Mączeńskiego dostarcza wielu przeżyć i warto do nich wrócić w kolejnych odsłonach konfederacji barskiej w Krakowie.


STRESZCZENIE

Piotr Boroń
Pierwszy akt konfederacji barskiej w Krakowie. Fakty i legendy w świetle Dziennika Wojciecha Mączeńskiego

Konfederacja barska to jeden z ważniejszych i najbardziej kontrowersyjnych momentów naszej historii. Ważne jej wydarzenia rozegrały się w dawnej stolicy Polski – Krakowie, gdzie zaznaczyła swoją obecność w trzech odsłonach. Pierwszy akt konfederacji w Krakowie odbył się w 1768 roku. Z czasem został osnuty wieloma legendami, więc warto odtworzyć tamte wypadki szczególnie na podstawie tekstów źródłowych, a jednym z ważniejszych są pamiętniki szanowanego mieszczanina Wojciecha Mączeńskiego, który został doceniony jeszcze przed I wojną światową przez wybitnego znawcę konfederacji barskiej prof. Władysława Konopczyńskiego. Artykuł obejmuje wypadki, do których doszło w Krakowie od zawiązania konfederacji krakowskiej 21 czerwca 1768 roku (gdy właśnie został zdobyty Bar) po 17 sierpnia 1768 roku, gdy Rosjanie szturmem wdarli się w obręb miasta i nazajutrz obrońcy skapitulowali. Niecałe dwa miesiące obfitują w zapiski Mączeńskiego, ilustrujące różne aspekty patriotyzmu, pobożności, oblężenia i sposobów prowadzenia walk na osiemnastowieczny sposób. Wielka rocznica 250-lecia tamtych zdarzeń jest dobrą okazją do ich wspomnienia, ale i spojrzenia z dalszej perspektywy.

SŁOWA KLUCZE

konfederacja barska, Kraków 1768, Mączeński

SUMMARY

Piotr Boroń
The First Act of the Confederacy of Bar in Krakow (Facts and Legends in the Light of Wojciech Mączeński’s Diary)

The Confederacy of Bar is one of the most important and the most controversial moments in our history. Its important episodes took place in the old capital of Poland – Krakow, where it made its presence felt in three stages. The first act of the Confederacy in Krakow took place in 1768. In time, it was shrouded with many legends, so it is worthwhile reconstructing those events basing on source documents, among which one of the most important ones are diaries of Wojciech Mączeński, a well-respected burgher, who was valued already before the First World War by prof. Władysław Konopczyński, an outstanding expert in the field of the Confederacy of Bar. The paper covers events that took place in Krakow from the start of the Confederacy of Krakow on 21 June 1768 (when the Bar had just been captured) until 17 August 1768, when the Russians stormed their way into the city’s limits and on the second day, the defenders capitulated. These not quite two months abound in Mączeński’s diary notes, which illustrate various aspects of patriotism, piety, the siege and the 18th century’s art of warfare. The great 250th anniversary of those events is a good opportunity to recollect them, but also to look at them from a more distant perspective.

KEY WORDS

The Confederacy of Bar, Krakow 1768, Mączeński


BIBLIOGRAFIA

Historia conventus nostri Capucinorum Cracoviensium, t. 1, Archiwum Klasztoru Ka- pucynów w Krakowie, sygn. 97.

Bieniarzówna J., Mączeński (Mączyński) Wojciech Anzelm, w: Polski Słownik Biograficzny, t. 20, PAN–PAU, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1975, s. 325–326. Bieniarzówna J., Małecki J., Dzieje Krakowa, t. 2, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1984

Bąkowski K., Oblężenie Krakowa w 1768 roku, TMHiZK, Kraków 1893. Boroń P., Konfederacja barska, Parafia Morawica, Morawica 2018.

Boroń P., Kraków w dobie konfederacji barskiej, w: Konfederacja barska (1768–1772). Tło i dziedzictwo, MCO, Kraków 2018.

Boroń P., Krzyż na mogile – jako pomnik ważnego epizodu konfederacji barskiej w Krakowie, w: Czas upadku, czas postępu, MCO, Kraków 2014.

Dzieszyński R., Kraków 1768–72, Bellona, Warszawa 2015.

Jasińska M., Madonna z Faenzy – figura Matki Bożej Łaskawej w Krakowie, https://forumdlazycia.wordpress.com/2014/05/09/madonna-z-faenzy-%EF%AC%81gura-matki-bozej-laskawejw-krakowie/

Konopczyński W., Konfederacja barska, t. 1–2, Volumen, Warszawa 1991.

Kracik J., Konfederaci barscy w Krakowie. Nieznany diariusz wydarzeń z 1768 roku, „Rocznik Krakowski” 1990, t. VXI, TMHiZK.

Krasicka J., Kraków i ziemia krakowska wobec konfederacji barskiej, „Biblioteka Krakowska” 1936, t. VXVIII, TMHiZK.

Marecki J., OFMCap, Tradycje konfederacji barskiej w krakowskim klasztorze kapucynów, „Analecta Cracoviensia” 1995, t. XXVII.

Mączeński W., Dziennik zdarzeń w mieście Krakowie w czasie konfederacyi barskiej, pisany przez Wojciecha Mączeńskiego, TMHiZK, Kraków 1911.

Trzysta lat kapucynów w Krakowie 1695–1995, księga pamiątkowa, red. Józef Marecki OFMCap, wydawnictwo Braci Kapucynów, Kraków 1997.

Zielińska Z., Stanisław August wobec konfederacji i konfederatów barskich, Arx regia, Warszawa 2010.

https://odrabiamy.pl/historia/ksiazka-10258/strona-91/zadanie-88220

 

Rocznik Biblioteki Kraków 2018

Anna Piotrowska – Biblioteka, którą zrodziła niepodległość

Anna Piotrowska

Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka im. Hugona Kołłątaja w Krakowie

Biblioteka, którą zrodziła niepodległość

„Dążenie do wolności jest wielką siłą człowieka”.

Antoni Kępiński

Reklama Centralnej Biblioteki Nauczycielskiej, źródło: „Dziennik Urzędowy Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego” 1937, nr 6, s. 188

Reklama Centralnej Biblioteki Nauczycielskiej, źródło: „Dziennik Urzędowy Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego” 1937, nr 6, s. 188

Pierwsza wojna światowa dała wielką szansę polskiemu narodowi na wyzwolenie. Konflikt zbrojny trzech mocarstw zaborczych, a potem ich upadek otworzył Polsce drogę do wolności. W skład odrodzonego państwa polskiego weszły ziemie, które przez ponad stulecie pozostawały pod różnymi zaborami.

Sytuacja zjednoczonych ziem była bardzo zróżnicowana pod względem gospodarczym i społecznym. Przed nowym rządem stanęło niełatwe zadanie odbudowy kraju zniszczonego przez zaborców i okaleczonego przez działania wojenne. Proces organizowania życia państwowego przebiegał w niezwykle trudnych warunkach. Przemysł i rolnictwo stały na bardzo niskim poziomie, a gospodarka borykała się z inflacją. W odrodzonej Polsce należało odbudować cały system edukacji.

Niewola polityczna nie pozwoliła szkolnictwu polskiemu prawidłowo się rozwijać. Szkolnictwo pruskie i rosyjskie na ziemiach polskich nie liczyło się z potrzebami polskiego społeczeństwa i jako narzędzie wynarodowiania wręcz wrogie było jego życzeniom. W Galicji przez długi czas społeczeństwo za mało okazywało energii, by wpływać na szkołę i dostosowywać ją do swych społecznych i narodowych potrzeb1S. Kot, Historia wychowania, T. 2, Warszawa 1996, s. 359..

W pierwszym okresie po odrodzeniu państwa polskiego podstawowym zadaniem władz oświatowych było przejęcie szkolnictwa porozbiorowego i jego unifikacja. Niezwykle trudną do rozwiązania kwestią po odzyskaniu niepodległości była sprawa kadr nauczycielskich. Wraz z opuszczeniem Polski przez władze zaborcze wyjechała znaczna część nauczycieli niebędących Polakami. Tadeusz Łopuszański, kierujący w tym czasie Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, podczas posiedzenia Sejmu tak przedstawiał sytuację:

W byłej dzielnicy pruskiej brak w tej chwili 2500 sił; wnet będzie brakować więcej. Z 3600 nauczycieli Polaków tam zajętych, czwarta część nie ma kwalifikacji nauczycielskich, a z pozostałych wykwalifikowanych sił duża część nie włada jeszcze należycie językiem polskim. Była Galicja ma przeważnie siły wykwalifikowane. Najgorzej sprawa przedstawia się w byłym Królestwie. Obecnie mamy nauczycieli 15 tysięcy, to znaczy, że w ciągu wojennych lat, przybyło w szkolnictwie Królestwa około 10 000 nowych sił; wszystkie te siły są niewykwalifikowane i zawodowo, i pod względem ogólnego wykształcenia2T. Łopuszański, Ustawa o tymczasowym  ustroju władz szkolnych, w: Sprawozdanie Stenograficzne z 150 Posiedzenia Sejmu Ustawodawczego z dnia 28 maja 1920 r., szp. 14–42, http://dlibra.umcs.lublin.pl/dlibra/plain-content?id=7192 (dostęp: 24.06.2018)..

Wielkie zapotrzebowanie na kadry nauczycielskie powodowało konieczność zatrudniania sił mniej wykwalifikowanych, co pociągało za sobą potrzebę dokształcania nauczycieli. Skuteczna, celowa i ukierunkowana edukacja zależy od dobrze przygotowanych, kompetentnych kadr pedagogicznych. Kwestia kształcenia i doskonalenia nauczycieli miała także dla ówczesnych władz priorytetowe znaczenie.

„Najgruntowniej oświecony profesor potrzebuje niemałej pomocy od dobrych książek”.

Hugo Kołłątaj

Integralną częścią systemu oświaty były zawsze biblioteki. Od końca XVIII wieku aż do odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku zarówno biblioteki tworzone na ziemiach polskich w trzech zaborach, jak i te, które powstawały wśród emigrantów czy zesłańców, miały na celu przede wszystkim naukę języka polskiego, edukowanie i wychowywanie młodego pokolenia do niepodległości Rzeczypospolitej. Były także kuźnią postaw patriotycznych i religijnych wśród narodu polskiego. Zadaniem gromadzonej w nich literatury było nie tylko przypominanie o niegdysiejszej wielkości Rzeczypospolitej, ale też wskazywanie dróg, jakimi należy kroczyć, aby nie zagubić tożsamości narodowej, wielowiekowej tradycji i wiary chrześcijańskiej przodków. Bez względu na to, gdzie powstawały, ich podstawową rolą było edukowanie Polaków3R. Skrzyniarz, Tworzenie bibliotek jako działalność wspierająca wychowanie ku niepodległej Rzeczypospolitej, „Polska Myśl Pedagogiczna” 2015, R. 1, s. 173.. Decydenci oświaty tamtego okresu starali się propagować ideę książnicy jako warsztatu pracy intelektualnej, patrząc na biblioteki przez pryzmat nie tylko obowiązków zawodowych, ale w głównej mierze z pozycji miłośników i użytkowników książek.

Ustawa o tymczasowym ustroju władz szkolnych, przyjęta przez Sejm Ustawodawczy 4 czerwca 1920 roku, powierzyła naczelne kierownictwo i nadzór zwierzchni nad wychowaniem publicznym w Rzeczypospolitej Polskiej Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego4Ustawa z dnia 4 czerwca 1920 roku o tymczasowym ustroju władz szkolnych, „Dziennik Ustaw” 1920, nr 50, poz. 304..

Tadeusz Łopuszański

Tadeusz Łopuszański

Jednym z pierwszych ministrów był Tadeusz Łopuszański – człowiek mający znamienny wpływ na pierwsze lata kształtowania się oświaty w wyzwolonej Polsce. Urodził się w 1874 roku we Lwowie. W 1891 roku ukończył Gimnazjum św. Anny w Krakowie, następnie kontynuował naukę, podejmując studia z zakresu fizyki i matematyki na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W roku szkolnym 1895/1896 zaczął uczyć w Gimnazjum św. Anny w Krakowie, a w latach 1896–1899 pracował w I Krakowskiej Szkole Realnej. 13 grudnia 1919 roku został mianowany ministrem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w gabinecie Leopolda Skulskiego i ustąpił wraz z tym gabinetem 24 lipca 1920 roku. Następnie od 7 sierpnia 1920 do 28 lutego 1927 roku był wiceministrem. Kierował jednak faktycznie sprawami resortu oświaty, zwłaszcza w okresie, gdy funkcję ministrów sprawowali Maciej Rataj i Antoni Ponikowski. Łopuszański nie należał do żadnego stronnictwa, ale poglądami zbliżony był do prawicowych kół oświatowych5S. Konarski, Tadeusz Jan Paweł Łopuszański, https://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/tadeusz-jan-pawel-lopuszanski (dostęp: 24.06.2018)..

Tadeusz Łopuszański wyznawał pogląd, że inteligencja polska nie spełnia warunków koniecznych, aby podołać zadaniom nowo odrodzonego państwa polskiego. Potrzebą chwili stawało się wychowanie nowego typu ludzi: świadomych obowiązków, które przed nimi stoją w sferze życia państwowego, i zdolnych stawić czoło niełatwym wyzwaniom6R. Łętocha, O lepszą szkołę, pomyślność kraju i zdrowsze społeczeństwo: Tadeusz Łopuszański jako pedagog i wychowawcahttps://nowyobywatel.pl/2014/01/27/o-lepsza-szkole-pomyslnosc-kraju-i-zdrowsze-spoleczenstwo-tadeusz-lopuszanski-jako-pedagog-i-wychowawca/ (dostęp: 24.06.2018).. Duże znaczenie przywiązywał do wyposażenia szkół w bogate, zasobne biblioteki, które stanowiły jego zdaniem ważny element edukacji.

W planach stworzenia nowoczesnego systemu edukacyjnego władze oświatowe odrodzonej Polski wyznaczały ważną rolę naukom o wychowaniu, zwłaszcza pedagogice i psychologii. Szczególną troskę o rozwój tych dziedzin wykazywał właśnie Łopuszański. Był faktycznym twórcą pierwszego stowarzyszenia naukowego polskich pedagogów. Z jego inicjatywy minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Maciej Rataj podpisał 15 czerwca 1921 roku rozporządzenie powołujące do życia Komisję Pedagogiczną:

w celu zorganizowania, ożywienia i ułatwienia polskiej pracy nauko- wej na polu pedagogii i stworzenia w ten sposób silnych podstaw teoretycznych dla przyszłego rozwoju naszego wychowania i szkolnictwa7J. Miąso, Komisja Pedagogiczna Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (1921–1928) i jej rola w rozwoju nauk pedagogicznych, „Rozprawy z Dziejów Oświaty” 2003, t. 42, s. 135–159..

W skład Komisji weszli zasłużeni jeszcze w latach zaborów działacze oświatowi i popularyzatorzy, między innymi Ksawery Prauss, Teodora Męczkowska i Paweł Sosnowski. Niemal wszyscy związani byli ze szkołami wyższymi, zwłaszcza z Uniwersytetem Jagiellońskim (Władysław Heinrich, Stanisław Kot, Zygmunt Mysłakowski, Stefan Szuman). Komisja Pedagogiczna miała realizować swoje zadania między innymi poprzez organizowanie warsztatów pracy naukowej na polu pedagogiki, w tym także w bibliotekach8Rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z dnia 15 czerwca 1921 o powołaniu do życia Komisji Pedagogicznej, „Dziennik Urzędowy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego” 1921, nr 8, poz. 86; Statut Komisji Pedagogicznej Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, tamże, poz. 87, art. 1..

Dla celów administracyjnych państwo zostało podzielone na okręgi szkolne kierowane przez kuratorów. Kuratorium okręgu szkolnego obejmowało jedno lub kilka województw. Rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z dnia 18 września 1921 roku, dotyczące zmiany granic okręgu szkolnego lwowskiego i utworzenia okręgu szkolnego krakowskiego (Dz.U. Nr 82, poz. 575), wydzieliło z okręgu szkolnego lwowskiego obszar obejmujący województwo krakowskie i utworzyło w jego granicach okręg szkolny krakowski z siedzibą kuratora tego okręgu w Krakowie. Pierwszym Kuratorem Okręgu Szkolnego Krakowskiego został Jan Owiński, profesor Gimnazjum św. Anny w Krakowie.

Widok dzisiejszego Gimnazjum im. Bartłomieja Nowodworskiego przy placu Na Groblach 9, źródło: Sprawozdanie dyrektora I. Państwowego Gimnazjum im. Bartłomieja Nowodworskiego (przedtem św. Anny) w Krakowie za rok szkolny 1927/28, Kraków 1928, wklejka po s. XXII, s. [6]

Widok dzisiejszego Gimnazjum im. Bartłomieja Nowodworskiego przy placu Na Groblach 9, źródło: Sprawozdanie dyrektora I. Państwowego Gimnazjum im. Bartłomieja Nowodworskiego (przedtem św. Anny) w Krakowie za rok szkolny 1927/28, Kraków 1928, wklejka po s. XXII, s. [6]

Historia krakowskiej biblioteki pedagogicznej, która jest przedmiotem tego opracowania, wiąże się ściśle z dziejami tegoż gimnazjum, noszącego obecnie nazwę I Liceum Ogólnokształcącego im. Bartłomieja Nowodworskiego. To jedna z najstarszych istniejących i nieprzerwanie działających w Polsce szkół średnich o charakterze świeckim, powołana do życia uchwałą senatu Akademii Krakowskiej (dzisiejszego Uniwersytetu Jagiellońskiego) w 1586 roku. Zrodzona w czasie renesansu świecka szkoła narodowa, która w okresie XVII i XVIII wieku wydała tej miary Polaków co król Jan III Sobieski, Wespazjan Kochowski, Wojciech Bogusławski, Stanisław Trembecki, znalazła swoje rozwinięcie w epoce oświecenia.

Zreformowane w 1777 roku przez Hugona Kołłątaja Szkoły Nowodworskie stały się wzorem dla stworzenia jednolitej organizacji oświatowej w Polsce. Organizacja ta przetrwała upadek Rzeczypospolitej i owocowała w pierwszych dziesięcioleciach XIX wieku. Mimo akcji germanizacyjnej władz austriackich szkoła nie straciła swego narodowego charakteru.

W dziejach Polski zapisali się na trwałe jej wychowankowie: Jędrzej Śniadecki, Józef Bem, Jan Matejko, Karol Estreicher9Charakterystyka I LO, http://www.nowodworek.krakow.pl/index.php/o-szkole/informacje/81-charakterystyka-i-lo (dostęp: 24.06.2018).. Wśród wybitnych absolwentów nowodworskiej szkoły znaleźli się także wspominany już minister Tadeusz Łopuszański oraz ówczesny kurator Jan Owiński.

Liczni uczeni krakowscy ukończyli tę szkołę albo ściśle z nią współpracowali i być może w tym należy upatrywać przyczynę tego, że na pierwszą siedzibę krakowskiej biblioteki pedagogicznej wyznaczono właśnie budynek tejże szkoły zlokalizowany przy placu Na Groblach 9, gdzie w 1922 roku utworzono Centralną Bibliotekę Nauczycielską Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego.

Zarys funkcjonowania bibliotek pedagogicznych określono wstępnie w zarządzeniu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z 23 sierpnia 1921 roku, w którym za główne cele ich działania przyjęto polepszenie warunków pracy nauczycieli i pomoc w ich samokształceniu. Cytując za Zofią Wiskonttową fragment przemówienia kuratora Okręgu Szkolnego Wileńskiego Zygmunta Gąsiorowskiego z 1929 roku, czytamy:

Myślą przewodnią Ministerstwa, a więc i moją, było stworzenie takich warunków pracy nauczyciela, aby miał możność pogłębiania swojej wiedzy ogólnej i zawodowej, miał źródło, skąd mógłby czerpać wskazania praktyczne. Wobec katastrofalnych warunków, w jakich pracuje dziś nauczyciel, nie można wymagać, aby sam mógł sobie stworzyć taki warsztat pracy. To, na co nie może zdobyć się jednostka, dokonujemy dziś wspólnym wysiłkiem nauczycielstwa i Ministerstwa10Z. Wiskonttowa, Biblioteki pedagogiczne kuratoriów okręgów szkolnych, „Przegląd Biblioteczny” 1937, R. 11, z. 3, s. 12..

Za pierwszą bibliotekę pedagogiczną uznaje się powołaną w 1917 roku Bibliotekę Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie, która pełniła funkcję centralnej, wzorcowej biblioteki pedagogicznej o zasięgu ogólnopolskim. Pierwszą okręgową książnicą pedagogiczną była, powstała w 1921 roku, Okręgowa Biblioteka Pedagogiczna Kuratorium Okręgu Szkolnego Pomorskiego. Działająca w latach 1921–1932, została reaktywowana dopiero w 1938 roku.

Biblioteką pedagogiczną o charakterze okręgowym, której działalność trwała nieprzerwanie od 1922 roku aż do wybuchu II wojny światowej, była biblioteka w Krakowie11J. Dzieniakowska, Państwowe biblioteki dla nauczycieli, Kielce 2009, s. 168–169. .

„Biblioteka to przybytek na ścieżaj otwarty, zapraszający każdego w progi.

Wejdź gościu i stań się przyjacielem…”.

Jan Wiktor

Krakowska biblioteka pedagogiczna posiadała w gmachu Gimnazjum św. Anny bezpieczną siedzibę aż do wybuchu II wojny światowej. 6 września 1939 roku Niemcy zajęli budynek szkolny, oddając go później do dyspozycji Hitlerjugend. Pracownicy Gimnazjum zdążyli uratować tylko część majątku i ciekawsze pozycje książkowe. Pozostały sprzęt i księgozbiór Niemcy wyrzucili na dziedziniec szkoły i spalili12J. Bąk, Semper in altum, Kraków 1976, s. 267..

Nie przetrwały księgi inwentarzowe i katalogi biblioteki ani żadne dokumenty z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Jedynym dokumentem potwierdzającym istnienie biblioteki krakowskiej od 1922 roku jest informacja zamieszczona przez Kuratora Okręgu Szkolnego doktora Tadeusza Kupczyńskiego w „Dzienniku Urzędowym Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego” w 1930 roku13Dziennik Urzędowy dla Okręgu Szkolnego Krakowskiego Wydawany przez Kuratorium O.S.K. w Krakowie” 1930, nr 2, poz. 43, s. 48–49.. Kurator wyjaśnił, iż publikuje te informacje, ponieważ niektóre szkoły, szczególnie w obszarze województwa kieleckiego, nie były dotąd należycie poinformowane o Centralnej Bibliotece Nauczycielskiej w Krakowie i jej zadaniach, dlatego kuratorium podaje do wiadomości nauczycielstwa dane o jej organizacji i przeznaczeniu.

To porządkowanie informacji o działalności bibliotek pedagogicznych nastąpiło w wyniku podjęcia przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego próby ujednolicenia w skali ogólnopolskiej kwestii prawno-organizacyjnych dotyczących kuratoryjnych bibliotek pedagogicznych14J. Dzieniakowska, Państwowe biblioteki dla nauczycieli, dz. cyt., s. 186.. W 1926 roku Ministerstwo rozesłało do kuratoriów okręgów szkolnych statut i regulamin bibliotek nauczycielskich Okręgu Szkolnego Krakowskiego15„Dziennik Urzędowy dla Okręgu Szkolnego Krakowskiego Wydawany przez Kuratorium O.S.K. w Krakowie” 1926, nr 6, poz. 124. jako wzory, z zaleceniem ewentualnego dopracowania analogicznych aktów normatywnych dla książnic istniejących w poszczególnych okręgach. Następnie w 1927 roku, na mocy okólnika z 18 marca w sprawie nadzoru nad okręgowymi bibliotekami pedagogicznymi, doszło do formalnego objęcia przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego opieki nad bibliotekami kuratoriów okręgów szkolnych. Zadanie to powierzono Łopuszańskiemu.

Z informacji zamieszczonej przez kuratora Kupczyńskiego w „Dzienniku Urzędowym” dowiadujemy się, że w 1930 roku biblioteka krakowska liczyła 15 tysięcy tomów i około 20 tysięcy broszur. Prawie połowę stanowiły wydawnictwa opublikowane po 1918 roku. Księgozbiór obejmował wszystkie dziedziny naukowe, z których najszerzej reprezentowana była pedagogika licząca ponad 5 tysięcy pozycji. Wykaz nowości biblioteka zamieszczała w „Dzienniku Urzędowym” Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego.

W celu wymiany poglądów pedagogicznych i dydaktycznych powołano sekcje jednoczące nauczycieli poszczególnych przedmiotów, których posiedzenia odbywały się raz na miesiąc z referatem i dyskusją. W 1930 roku było pięć sekcji: pedagogiczna, języków klasycznych, języka i literatury polskiej, geograficzna i historyczna. Wszystkie te informacje są spójne ze Statutem Bibliotek Nauczycielskich w Okręgu Szkolnym Krakowskim16Tamże., w którym zapisano, iż:

Centralna Bibljoteka i bibjoteki główne zawierają dzieła i czasopisma przede wszystkiem z zakresu pedagogiki i dydaktyki, nadto pożądane są dzieła i czasopisma treści naukowej, pozostające w ścisłym związku z pracą pedagogiczną nauczyciela.

Przez wszystkie lata istnienia i działalności bibliotek pedagogicznych zapis ten, chociaż ulegał modyfikacjom, zachował sens oraz główny zamysł ich twórców z okresu II Rzeczypospolitej i dzisiaj brzmi:

Do zadań biblioteki należy:

1) gromadzenie, opracowywanie, ochrona, przechowywanie i udostępnianie użytkownikom materiałów bibliotecznych, w tym dokumentów piśmienniczych, zapisów obrazu i dźwięku oraz zbiorów multimedialnych, obejmujących w szczególności:

a) literaturę z zakresu pedagogiki i nauk pokrewnych,

b) publikacje naukowe i popularnonaukowe z różnych dziedzin wiedzy objętych ramowymi planami nauczania (…)17Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 28 lutego 2013 r. w sprawie szczegółowych zasad działania publicznych bibliotek pedagogicznych, Dz.U. 2013, poz. 369..

Kwestia specjalnego profilu zbiorów była przedmiotem szczególnej troski wspominanego już kilkakrotnie T. Łopuszańskiego. W piśmie do Z. Gąsiorowskiego, kuratora Okręgu Szkolnego Wileńskiego, pisał:

Chciałbym tylko jeszcze raz z naciskiem zwrócić uwagę na bezcelowość usiłowań – gdyby się takie pojawiły – budowania biblioteki o charakterze ogólnym. Pieniądze, które będą wpływały od nauczycielstwa wraz z dotacjami państwowymi nie pozwolą z biblioteki uczynić biblioteki uniwersalnej, a próby w tym celu robione, dałyby wynik, iż biblioteka w każdym dziale, a więc i w pedagogicznym byłaby niekompletna, a więc nie mogłaby stanowić poważnego warsztatu pracy. Koniecznie więc trzeba zbudować przede wszystkim poważną bibliotekę pedagogiczną (…). Zwracam jeszcze uwagę na konieczność prenumerowania przez bibliotekę dużej ilości pism pedagogicznych18Kuratoryjne biblioteki pedagogiczne na Kresach Wschodnich Drugiej Rzeczypospolitej, oprac. J. Dzieniakowska, Kielce 2006, s. 48–49..

Pieczątka Centralnej Biblioteki Nauczycielskiej Okręgu Szkolnego Krakowskiego w Krakowie, źródło: zbiory Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie

Pieczątka Centralnej Biblioteki Nauczycielskiej Okręgu Szkolnego Krakowskiego w Krakowie, źródło: zbiory Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie

Pierwszym kierownikiem krakowskiej biblioteki pedagogicznej był doktor Adam Matuszek, nauczyciel Gimnazjum św. Anny, urlopowany do pracy w Bibliotece Centralnej Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego, który kierował biblioteką w latach 1922–1928. Fakt ten znajduje potwierdzenie w sprawozdaniach szkoły.

Jak podaje Józef Grycz w „Przeglądzie Bibliotecznym”19J. Grycz, Centralna Biblioteka Nauczycielska Okręgu Szkolnego Krakowskiego, „Przegląd Biblioteczny” 1927, 1, s. 171–174., Centralną Bibliotekę Okręgu Szkolnego Krakowskiego utworzono z księgozbiorów dwunastu szkół średnich (dziesięciu gimnazjów i dwóch seminariów nauczycielskich). Zamiar taki powzięto, uznając, iż żadna z dotychczasowych bibliotek nie zaspokaja oczekiwań kadry nauczycielskiej.

Dobór książek był niemal jednakowy, uzupełnianie zbiorów nieskoordynowane, fundusze na zakup nowości znikome. Stan ów uznano za szkodliwy i postanowiono skomasować zbiory w jedną centralną bibliotekę. Początkowo miała to być książnica naukowa uniwersalna, ale szybko zmieniono jej kierunek, nadając charakter biblioteki pedagogicznej. J. Grycz skrytykował tę jednostronność, podkreślając konieczność nabywania także wydawnictw naukowych potrzebnych nauczycielom do dalszego kształcenia się i rozwoju. Sugestie J. Grycza zostały niebawem wprowadzone w życie.

Kolejnym kierownikiem został Jan Zaręba. Funkcję sprawował do 1936 roku. Zachowały się sprawozdania z działalności biblioteki publikowane w „Dzienniku Urzędowym Okręgu Szkolnego Krakowskiego”, które dowodzą, że problemy i trudności, z jakimi borykała się przedwojenna biblioteka, nie odbiegają zasadniczo od tych, z którymi musi radzić sobie biblioteka współczesna. Wśród nich wymienić można ograniczenia finansowe, trudności w doborze tematycznym zbiorów, pozyskiwanie nauczycieli do współpracy, konserwację i ochronę zbiorów oraz promocję biblioteki.

W sprawozdaniu za rok szkolny 1933/1934 pojawił się dział „Samokrytyka” wskazujący obszary, które należy poprawić w działalności biblioteki, oraz dołączono „Program pracy na najbliższą przyszłość”20„Dziennik Urzędowy dla Okręgu Szkolnego Krakowskiego Wydawany przez Kuratorium O.S.K. w Krakowie” 1934, nr 8, poz. 104.. Niektóre ze znajdujących się tam przemyśleń i rad są aktualne także dziś. W zakończeniu sprawozdania kierownik J. Zaręba pisze:

Zdajemy sobie sprawę z tego, że dalecy jeszcze jesteśmy od poziomu, na jakim chcemy widzieć Centralną Bibljotekę Nauczycielską, to też dołożymy wszelkich starań, aby stała się ona w jak najkrótszym czasie żywotną potrzebą nauczycielstwa.

W sprawozdaniu z roku szkolnego 1934/1935 kierownik omawia szczegółowo działania podjęte w ramach rozpropagowania Centralnej Biblioteki Nauczycielskiej, która przyniosła bardzo wymierne rezultaty w postaci około 1500 nowych czytelników. Jednym z przykładów promocji było cykliczne publikowanie reklamy Centralnej Biblioteki Nauczycielskiej Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego w Krakowie w „Dzienniku Urzędowym”. W 1936 roku książnica pedagogiczna w Krakowie posiadała już około 38 tysięcy tomów dzieł naukowych i prenumerowała wszystkie ważniejsze czasopisma ogólne i pedagogiczne w języku polskim i obcych. Należała do najzasobniejszych w Polsce.

1 września 1936 roku kierownikiem biblioteki został Jan Hulewicz. Jego pracę przerwał wybuch II wojny światowej. Profesor J. Hulewicz odwiedził książnicę po wojnie z okazji jubileuszu jej czterdziestolecia21O Centralnej Bibliotece Nauczycielskiej KOSK: rozmowa z prof. drem Janem Hulewiczem, w: 40 lat pracy Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie 1922–1962, red. S. Tokarz-Wisłocka, K. Blamowska, H. Madrjas, J. Popiel, J. Ślusarczyk, Warszawa 1963, s. 14–16.. Stojąc przy półkach ze sprawozdaniami szkolnymi, jako historyk oświaty wyraził ubolewanie, że tak niewiele sprawozdań się zachowało. Z okresu swojej pracy pamiętał, że było ich trzykrotnie więcej. Profesorowi J. Hulewiczowi biblioteka zawdzięczała ciekawy księgozbiór z zakresu historii i zagranicznych wydawnictw pedagogicznych. Wojna odebrała bibliotece znaczną część cennego księgozbioru, ale nie zabrała ducha i pragnienia odzyskania dawnej świetności.

Po wojnie odbudowywanie książnicy pedagogicznej nie było łatwe. Biblioteka nie posiadała własnych etatów, prace biblioteczne wykonywali urlopowani nauczyciele. Warunki pracy były trudne. W zimnym, nieopalanym lokalu bez szyb ze stosów książek wybierano i segregowano potrzebne pozycje22S. Wisłocka, Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Krakowie: rys historyczny, w: 40 lat pracy, dz. cyt., s. 7–16..

Dopiero po ogłoszeniu w 1951 roku statutu pedagogicznych bibliotek wojewódzkich biblioteka otrzymała własny budżet i etaty23„Dziennik Urzędowy Ministerstwa Oświaty” 1951, nr 10, poz. 116.. Ogromne zasługi dla biblioteki miała Stanisława Tokarz-Wisłocka, wieloletni kierownik, a następnie dyrektor, pełniąca te funkcje w latach 1949–1973. Długo starała się zwalczyć pogląd, że do biblioteki nadaje się każdy, kto umie czytać.

Można stwierdzić, że znów po odzyskaniu niepodległości biblioteka zmuszona była walczyć o wysoki poziom swoich usług. Z czasem dyrektor S. Tokarz-Wisłockiej udało się przekonać władze, że bibliotekarzem biblioteki pedagogicznej powinien być wybitny nauczyciel z wyższym wykształceniem, znajomością języków i przygotowaniem zawodowym bibliotekarskim. Tak zostało do dzisiaj.

Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z 1 sierpnia 2017 roku w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli24Dz.U. 2017 poz. 1575. w bibliotece pedagogicznej mogą być zatrudnione osoby, które ukończyły studia drugiego stopnia lub jednolite studia magisterskie i posiadają przygotowanie pedagogiczne oraz bibliotekarskie.

Współczesna rola edukacyjna biblioteki pedagogicznej została szczegółowo omówiona w artykule Marty Truszczyńskiej i Anny Walskiej-Golowskiej25M. Truszczyńska, A. Walska-Golowska, Edukacyjna rola Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie, „Rocznik Biblioteki Kraków” 2017, R. 1, s. 269–285. w pierwszym numerze „Rocznika Biblioteki Kraków”. Wysoki poziom usług kierowanych do użytkowników zapewnia wykwalifikowana kadra nauczycielska. Krakowska biblioteka pedagogiczna zatrudnia obecnie 50 nauczycieli bibliotekarzy, spośród których 31 pracowników to nauczyciele dyplomowani, a 11 nauczyciele mianowani. Biblioteka jest jedną z najstarszych, największych i najzasobniejszych bibliotek pedagogicznych. Jako jedyna wśród nich od 1968 roku posiada status biblioteki naukowej.

Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z 28 lutego 2013 roku w sprawie szczegółowych zasad działania publicznych bibliotek pedagogicznych26Dz.U. 2013 poz. 369. do jej zadań należy między innymi wspomaganie bibliotek szkolnych w zakresie organizacji i zarządzania biblioteką szkolną. To bardzo zaszczytna rola, gdyż zwykle właśnie biblioteka szkolna jest pierwszą, z którą spotyka się młody kandydat na czytelnika, i często od tego pierwszego spotkania zależy, czy będzie to przyjaźń z biblioteką i książką na całe życie.

Biblioteki pedagogiczne jako placówki oświatowe od początku swego istnienia wspierają polską edukację. Gromadzą i przechowują myśl pedagogiczną, propagują nowe idee, stymulują rozwój i samokształcenie nauczycieli, wspierają proces edukacyjny, realizują politykę oświatową państwa i promują czytelnictwo.

Parafrazując słowa jednego z pierwszych kierowników przedwojennej biblioteki pedagogicznej J. Zaręby, chciałoby się powiedzieć: my, pracownicy Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie, zdajemy sobie sprawę z tego, że dalecy jeszcze jesteśmy od poziomu, na jakim chcemy widzieć naszą Bibliotekę, ale mając na uwadze trwającą od prawie stu lat pracę naszych poprzedników w służbie oświaty, dołożymy wszelkich starań, aby biblioteka pedagogiczna była żywotną potrzebą nauczycielstwa.


STRESZCZENIE

Anna Piotrowska
Biblioteka, którą zrodziła niepodległość

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku stan edukacji i bibliotek był katastrofalny. Z inicjatywy ówczesnych władz oświatowych zaczęto tworzyć przy kuratoriach poszczególnych okręgów szkolnych, opierając się na księgozbiorach działów nauczycielskich bibliotek szkolnych, centralne biblioteki pedagogiczne. Jedną z pierwszych była Centralna Biblioteka Nauczycielska Okręgu Szkolnego Krakowskiego. Artykuł stanowi przegląd dostępnych dokumentów, które zachowały się z tego okresu, i kreśli zarys specyfiki pracy i zadań tej specjalistycznej biblioteki po I wojnie światowej.

SŁOWA KLUCZE

Centralna Biblioteka Nauczycielska Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego, Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka im. H. Kołłątaja w Krakowie, biblioteki pedagogiczne, Tadeusz Łopuszański

SUMMARY

Anna Piotrowska
The Library Born from Independence

After Poland regained its independence in 1918, the state of education and libraries was catastrophic. At the initiative of the then educational authorities, superintendents of particular school districts began to create central pedagogical libraries based on the book collections of the teachers’ sections of school libraries. One of the first was the Central Teachers’ Library of the Cracow School District. The article provides an overview of available documents that have survived from this period and outlines the specifics of the work and the tasks of this unique library after the First World War.

KEY WORDS

Central Teachers’ Library of the Cracow School District, Hugo Kołłątaj’s Pedagogical Provincial Library in Cracow, pedagogical libraries, Tadeusz Łopuszański


BIBLIOGRAFIA

Bąk J., Semper in altum, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1976.

Charakterystyka I LO, http://www.nowodworek.krakow.pl/index.php/o-szkole/informacje/81-charakterystyka-i-lo (dostęp: 24.06.2018).

Gaca-Dąbrowska Z., Bibliotekarstwo II Rzeczypospolitej, Wydawnictwo Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, Warszawa 2007.

Dzieniakowska  J., Państwowe  biblioteki dla nauczycieli  w Drugiej Rzeczypospolitej, Wydawnictwo Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego Jana Kochanowskiego, Kielce 2009.

Grycz J., Centralna Biblioteka Nauczycielska Okręgu Szkolnego Krakowskiego, „Przegląd Biblioteczny” 1927, R. 1.

Konarski S., Tadeusz Jan Paweł Łopuszański, http://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/tadeusz-jan-pawel-lopuszanski (dostęp: 24.06.2018).

Kot S., Historia wychowania, T. 2, Wychowanie nowoczesne: od połowy wieku XVIII do współczesnej doby, wyd. 3, Wydawnictwo Akademickie „Żak”, Warszawa 1996.

Kuratoryjne biblioteki pedagogiczne na Kresach Wschodnich Drugiej Rzeczypospolitej, oprac. J. Dzieniakowska, Kieleckie Towarzystwo Naukowe, Kielce 2006.

Łętocha R., O lepszą szkołę, pomyślność kraju i zdrowsze społeczeństwo: Tadeusz Łopuszański jako pedagog i wychowawcahttp://nowyobywatel.pl/2014/01/27/o-lepsza-szkole-pomyslnosc-kraju-i-zdrowsze-spoleczenstwo-tadeusz-lopuszanski-jako-pedagog-i-wychowawca (dostęp: 24.06.2018).

Łopuszański T., Przemówienie na 150. posiedzeniu Sejmu w dniu 28 V 1920, Monitor Polski 1920, nr 121–123.

Miąso J., Komisja Pedagogiczna Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (1921–1928) i jej rola w rozwoju nauk pedagogicznych, „Rozprawy z Dziejów Oświaty” 2003, T. 42.

Miejsce biblioteki pedagogicznej w zmieniającej się przestrzeni edukacji i informacji, red. nauk. A. Fluda-Krokos, W. Dudek, A. Piotrowska, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego, Kraków 2014.

Nauczyciel w bibliotece pedagogicznej – klient wyróżniony, red. nauk. A. Fluda-Krokos, B. Janik, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego, Kraków 2016

O Centralnej Bibliotece Nauczycielskiej KOSK rozmowa z prof. drem Janem Hulewiczem, w: 40 lat pracy Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie 1922–1962, red. S. Tokarz-Wisłocka, K. Blamowska, H. Madrjas, J. Popiel, J. Ślusarczyk, Warszawa 1963

Pęcherski M., Świątek M., Organizacja oświaty w Polsce w latach 1917–1977: podstawowe akty prawne, PWN, Warszawa 1978.

Skrzyniarz R., Tworzenie bibliotek jako działalność wspierająca wychowanie ku niepodległej Rzeczypospolitej, „Polska Myśl Pedagogiczna” 2015, R. I.

Truszczyńska M., Walska-Golowska A., Edukacyjna rola Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie, „Rocznik Biblioteki Kraków” 2017, R. I

Wiskonttowa Z., Biblioteki pedagogiczne kuratoriów okręgów szkolnych, „Przegląd Biblioteczny” 1937, XI, z. 3.

Wisłocka  S., Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Krakowie. Rys historyczny, w: 40 lat pracy Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie 1922–1962, 40 lat pracy Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie 1922–1962, red. S. Tokarz- Wisłocka, K. Blamowska, H. Madrjas, J. Popiel, J. Ślusarczyk, Warszawa 1963.

Z ksiąg zrodzona… 90 lat pracy Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Krakowie: 1922–2012, red. A. Szczecina, A. Piotrowska, M. Ślusarek, Krakowska Oficyna Naukowa Tekst, Kraków 2012.

Źródła i materiały:

„Dziennik Urzędowy dla Okręgu Szkolnego Krakowskiego Wydawany przez Kuratorium O.S.K. w Krakowie” 1926, nr 6, poz.124.

„Dziennik Urzędowy dla Okręgu Szkolnego Krakowskiego Wydawany przez Kuratorium O.S.K. w Krakowie” 1930, nr 2, poz. 43.

„Dziennik Urzędowy dla Okręgu Szkolnego Krakowskiego Wydawany przez Kuratorium O.S.K. w Krakowie” 1934, nr 8, poz. 104.

„Dziennik Urzędowy Ministerstwa Oświaty” 1951, nr 10, poz. 116.

Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 28 lutego 2013 r. w sprawie szczegółowych zasad działania publicznych bibliotek pedagogicznych, Dz.U. 2013, poz. 369.

Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 1 sierpnia 2017 r. w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli, Dz.U. 2017, poz. 1575.

Rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z dnia 15 czerwca 1921 r. o powołaniu do życia Komisji Pedagogicznej, „Dziennik Urzędowy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego” 1921, nr 8, poz. 86.

Statut Komisji Pedagogicznej Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, „Dziennik Urzędowy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego” 1921, poz. 87, art. 1.

Ustawa o tymczasowym ustroju władz szkolnych, „Dziennik Ustaw” 1920, nr 50, poz. 304.

 

Rocznik Biblioteki Kraków 2018

Marek Karwala – Poezja legionowa i żołnierska czasu Wielkiej Wojny

Marek Karwala

Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie

Poezja Legionowa i żołnierska czasu Wielkiej wojny

Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej dało się zauważyć głównie w poezji, ale też w prozie i dramacie akcenty, które można by określić jako zwiastuny nadziei na odzyskanie już tak dawno utraconej niepodległości. Wojenne burze – pomimo skali nieznanych dotąd tragedii, jakie za sobą pociągały – rozbudzały jednak w umysłach Polaków (i nie tylko Polaków) świadomość nieuchronności zmian, przekonanie, iż dotychczasowy układ sił w Europie legnie w gruzach. Zniewolone narody liczyły na odzyskanie niepodległości… Literatura była zwierciadłem tych nastrojów, które im bliżej 1918 roku, tym bardziej narastały na sile. Poezja patriotyczna i pieśń legionowa przywoływały obrazy wojennych działań, poświęcenia polskiego żołnierza (postaci historycznych i anonimowych), wszelkich działań przybliżających „jutrzenkę swobody”. Niedługo po Wielkiej Wojnie nastąpiła wojna z bolszewikami, zatem na radowanie się wolnością nie było za wiele czasu; nastał on dopiero nieco później.

***

Niechlubna wojenna tradycja wielokrotnie potwierdzała słuszność powiedzenia inter arma silent Musae. Ale z tej tradycji wyłamywała się konsekwentnie poezja, ona bowiem zwykła – w odróżnieniu od prozy, dramatu, ale też sztuk ościennych – reagować niemal natychmiast na dramatyczne wydarzenia, utrwalać ich obrazy oraz dawać upust rodzącym się emocjom. Po pióra sięgali wówczas nie tylko poeci znani, ale też amatorzy, którzy jedynie z rzadka dysponowali w miarę sprawnym warsztatem literackim. Chciałoby się zatem rzec, w odniesieniu do liryki, że inter arma non silent Musae. Nie inaczej działo się w ciągu kilkulecia, jakim zawładnęły działania I wojny, którą wedle zachowanych wspomnień uczestników1Por. np. J. Rozmus, Żołnierskie narracje o wojnie światowej 1914–1918. Strzelcy, legioniści, Polacy w armii austro-węgierskiej, Kraków 2013., opracowań historyków tego okresu, ale też historyków literatury:

(…) powitano z niepokojem, ale i z nadzieją, gdyż konflikt między zaborcami stwarzał możliwość zmian politycznych. Poezja okresu I wojny to przede wszystkim utwory agitacyjne, wiersze-pobudki, towarzyszące żołnierzom Legionów Piłsudskiego. Dziś mają one wartość przede wszystkim historyczną, i to w dwojakim sensie: jako wyraz ówczesnych nastrojów patriotycznych i jako świadectwo więzi z tradycją, żywotności motywów literackich symbolizujących gotowość do walki i ofiary2A. Nasiłowska, Trzydziestolecie 1914–1944, Warszawa 1995, s. 9..

Cóż może bardziej przyczynić się do uczynienia popularniejszym słowa poetyckiego niż opatrzenie go melodią, dlatego nie powinien budzić zdziwienia fakt, iż poezja legionowa i żołnierska nader często funkcjonowała właśnie jako pieśń lub piosenka. Adam Roliński odnotowuje:

Już w roku 1915 ukazały się w Krakowie i Cieszynie pierwsze zbiorki pieśni żołnierskich. Twórcami ich byli anonimowi do dzisiaj zbieracze pieśni: Zbyszko W. Mroczek, Władysław Jezierski oraz bardziej znani: Leopold Kronenberg, Wacław Biernacki – „Kostek” czy Adam Zagórski. W następnych latach wznawiali oni swoje zbiorki. Rekordzistą jest Władysław Jezierski, który w latach 1915–1926 wydał osiem śpiewników. W tym samym czasie pojawiły się śpiewniki innych zbieraczy lub wydawców: Karola Fettera, Stefana Gralewskiego, Stefana Medyka, Jana Migo, Antoniny Herwinówny-Piątek, M.B. Nowiny, Mariana Rudnickiego, Leona Chojeckiego (…). Z 1916 r. pochodzą dwie pierwsze antologie poezji polskiej z okresu wojny, zawierające również rozdziały poświęcone pieśni żołnierskiej: Stanisława Łempickiego i Adama Fischera Polska pieśń wojenna (Lwów 1916) oraz Ludwika Szczepańskiego Pieśń polska w latach wielkiej wojny (Kraków 1916). Antologie są w interesującej nas części oparte na śpiewnikach wydanych już wcześniej3A. Roliński, Wstęp, do: „A gdy na wojenkę szli ojczyźnie służyć”. Pieśni i piosenki żołnierskie z lat 1914–1918. Antologia, oprac. tenże, Kraków 1989, s. 10 passim. Roliński wskazuje rok 1916 jako czas ukazania się pierwszych antologii poezji wojennej, tymczasem pierwsza antologia została wydana w 1915 r. w Piotrkowie i opatrzona tytułem Dla Ciebie, Polsko! Zbiór poezji o Polsce i bojom o Nią poświęconych. Łempicki i Fischer, gdy zestawiali swą antologię w 1916 r., korzystali głównie z prasy polskiej i nie mieli świadomości istnienia almanachu piotrkowskiego, później jednak dostrzegli swe niedopatrzenie i uczynili stosowne sprostowanie. Pisze o tym szerzej Tomasz Jodełka-Burzecki we Wstępie do: Poezja legionowa. Antologia, wybór i wstęp tenże, Warszawa 1989, s. 15–17..

Roliński zauważa słusznie, że powstająca w okresie I wojny światowej pieśń żołnierska była przede wszystkim pieśnią legionową, a topika rozmarynu, białych róż i dzielnej piechoty utworzyła kanon tej pieśni. Co także warte odnotowania – była ona pieśnią zwycięstwa, bo towarzyszyła żołnierzom i w ogóle Polakom w drodze ku niepodległości. O ile jej romantyczne i późniejsze poprzedniczki, jakkolwiek artystycznie ambitniejsze, mogły jedynie wyobrażać sobie i marzyć o „jutrzence swobody”, o tyle ona tej „jutrzenki” doczekała4Por. tamże, s. 5–6..

Twórczość ta – w dość rozległym diapazonie tematycznym oraz warsztatowym (czytaj: poziomu warsztatowych rozwiązań, od ambitnych aż po zbliżające się do przestrzeni zwanej potocznie grafomanią) – osiągnęła w latach I wojny sporą popularność, niosła nadzieję, krzepiła serca walczących, w jakiejś mierze dawała także poczucie jedności rozbitemu społeczeństwu. Należy pamiętać także o jej funkcji dokumentacyjnej, bo przecież rejestrowała ona wydarzenia wojenne, losy legionowych oddziałów i pojedynczych żołnierzy, walki na różnych frontach, ale też życie codzienne i dylematy milionów polskich żołnierzy, których tragiczny los postawił naprzeciw siebie we wrogich armiach…

***

Tak, milionów, bo wedle współczesnych obliczeń w zaborczych wojskach stanęło przeciwko sobie około trzech milionów Polaków (najwięcej w armii austro-węgierskiej). Te dramatyczne okoliczności oddają słowa wiersza Edwarda Słońskiego5Edward Słoński (1872–1926), stomatolog, poeta, od 1915 r. w Legionach Polskich, brał także udział w wojnie z bolszewikami w 1920 r. Autor wierszy patriotycznych, podczas I wojny opublikował trzy tomiki poezji. Ta, co nie zginęła, napisane w początkach wojny, we wrześniu 1914 roku:

Rozdzielił nas, mój bracie

zły los i trzyma straż –

w dwóch wrogich sobie szańcach

patrzymy śmierci w twarz.

W okopach pełnych jęku

Wsłuchani w armat huk,

Stoimy na wprost siebie –

Ja – wróg twój, ty – mój wróg!

Las płacze, ziemia płacze,

świat cały w ogniu drży…

W dwóch wrogich sobie szańcach

stoimy – ja i ty6E. Słoński, Ta, co nie zginęła…, w: Poezja legionowa. Antologia, dz. c, s. 21. Wiersze pochodzące z tej antologii będą sygnowane nazwiskami autorów, tytułami oraz numerami stron. Na dokonany przez Tomasza Jodełkę-Burzeckiego wybór składają się wiersze takich autorów, jak Edward Słoński, Gustaw Daniłowski, Jerzy Żuławski, Władysław Orkan, Edmund Bieder, Juliusz German, Bolesław Wieniawa-Długoszowski, Wacław Kostek-Biernacki, Bolesław Lubicz-Zahorski, Feliks Gwiżdż, Józef Relidzyński, Józef Mączka, Józef Andrzej Teslar, Stanisław Długosz, Wacław Denhoff-Czarnocki, Rajmund Bergel, Eugeniusz Małaczewski, Bogusław Szul-Skjoldkrona, Tadeusz Piotrowski, Adam Kowalski, Aleksander Sygryc, Tadeusz Biernacki. Na końcu antologii zostało także zamieszczonych kilka utworów anonimowych, a wśród nich tak znane i popularne, jak np.: Pierwsza Kadrowa, O mój rozmarynie…, Białe róże.

Co charakterystyczne, już w tym wczesnowojennym utworze jawi się profetyczna nadzieja na odzyskaną niepodległość:

A gdy mnie z dala ujrzysz,

od razu bierz na cel

i do polskiego serca

moskiewską kulą strzel!

Bo wciąż na jawie widzę i co noc mi się śni,

że TA, CO NIE ZGINĘŁA

wyrośnie z naszej krwi.

(tamże, s. 22)

Marzenia o wolności wydają się być lejtmotywem większości utworów zaliczanych do poezji legionowej, czy szerzej mówiąc, żołnierskiej, a wszystkie inne tematy są podporządkowane temu głównemu i mają mu służyć. W innym wierszu, dedykowanym własnemu synowi, Słoński umieszcza między innymi takie słowa: „O, synu mój, na wszystkich frontach,/ od płowej Wisły aż po Ren / przy zapalonych stojąc lontach, / my swój o Polsce śnimy sen” (Sen o szpadzie, s. 25). Jeszcze wyraźniej zapowiada ten sam poeta zrzucenie jarzma zaborców w utworze Już ją widzieli idącą (s. 27–28):

Już ją widzieli idącą

żołnierze nasi w okopach –

koronę miała na głowie

i krew zakrzepłą na stopach.

(…)

I tam, gdzie wczoraj śmierć była,

dziś pieśń pod niebo się wzbija:

– Bogarodzica, Dziewica,

Bogiem sławiona, Maryja!

Ten dość rozległy wiersz, napisany w środku wojennej zawieruchy – w styczniu 1916 roku, przywołuje różne miejsca (pola, bory, dwory, chaty), w których już chciano „ją” widzieć oczyma wyobraźni, i ludzi (bartników, grajków, pastuszków, ale też zabitych żołnierzy, z których serc ma „ona” wyrosnąć), powtarzających tę radosną, niemalże proroczą wieść. Tym sposobem buduje klimat, jaki – pomimo wojennej traumy – rodził się już wówczas w wielu polskich domach. Finalny dystych jest cytatem apostrofy najstarszej polskiej pieśni religijnej, średniowiecznej Bogurodzicy, która śpiewna była przed bitwą grunwaldzką i przez wieki funkcjonowała jako nasz hymn narodowy. Słowa tej pieśni w połączeniu z jej monumentalną melodią mogłyby „wzbijać się pod niebo” tylko w wolnym kraju, zatem jej przywołanie zdaje się mieć wymiar profetyczny.

Nadzieją karmili się praktycznie wszyscy poeci-żołnierze, gdyż dodawała ona sił niezbędnych do przetrwania tego wrażego czasu, ale przywołajmy tu jeszcze przynajmniej jeden utwór (w niewielkim fragmencie), który zdaje się korespondować z wierszem Słońskiego. Wyszedł on spod pióra innego wyróżniającego się poety-legionisty, Józefa Mączki7Józef Mączka (1888–1918), bodaj najciekawiej się zapowiadający autor z grupy poetów-legionistów. Walczył jako ułan w II Brygadzie Legionów, kilka razy zdołał zbiec z niewoli. Cieszył się zaufaniem dowódców, dlatego wypełniał z ich polecenia różne tajne misje. Nie doczekał niepodległości, bowiem zmarł na cholerę w Krasnodarze na Kaukazie we wrześniu 1918 r.:

Starym ojców naszym szlakiem

przez krew idziem w jutra wschody.

Z dawną pieśnią, dawnym

znakiem,

na śmiertelne idziem gody,

by z krwi naszej życie wzięła

Ta – co jeszcze nie zginęła!

(Starym szlakiem, s. 69)

Słoński postawił pytanie retoryczne: „Czyżby naprawdę wyrosła / z serc tych zabitych żołnierzy?”, natomiast Mączka powiedział właściwie to samo, ale nieznacznie innymi słowy: „na śmiertelne idziem gody, / by z krwi naszej życie wzięła”… Z tych fragmentów wyłania się dość czytelna historiozofia: jeżeli warunkiem powstania wolnej, niepodległej Polski jest nasza ofiara krwi, a nawet życia, to my jesteśmy na tę ofiarę gotowi. Rozwinął tę historiozofię, nie pozostawiając żadnych znaków niedopowiedzenia, Stanisław Długosz8Stanisław Długosz (1892–1915), początkowo wyróżniał  się jako działacz niepodległościowy w środowisku warszawskim, po wyjściu z więzienia przeniósł się do Krakowa, gdzie kontynuował swoją działalność. Od sierpnia 1914 r. w I Brygadzie Legionów. Stracił życie w 1915 r. w walkach nieopodal Lubartowa.:

Ano, trzeba pieczętować krwią,

co się kiedyś wyszeptało skrycie –

trzeba młode dziś położyć życie,

trzeba młodą pieczętować krwią!

(…)

Wychodzimy w beznadziejny szlak

i nie złocą się przed nami świty –

Inni pójdą w ślad przez nas wyryty

i na trupach zatkną wolny znak.

Ano, trzeba pieczętować krwią,

trzeba młode położyć życie…

(Trzeba pieczętować krwią, s. 91–92)

Trudno byłoby w tym miejscu oprzeć się refleksji opartej na przekonaniu, iż „historia kołem się toczy”. Owo koło historii miało się obrócić jakże szybko, bo przecież niecałe trzy dekady później inny młody poeta, Krzysztof Kamil Baczyński, składał w poezji tę samą deklarację i także w jego przypadku, i w przypadku jego rówieśników ziściła się ona. Niestety!

***

„(…) na wojence ładnie”, ale… tylko w piosence. Legionowe utwory nie epatują wprawdzie naturalistycznymi obrazami wojennych bitew i ich skutków, ale odnalezienie ich nie nastręcza trudności. Ot, choćby słynną szarżę pod Rokitną, nazywaną nawet drugą Samosierrą, opisuje w wierszu Rokitna (s. 114) Tadeusz Piotrowski9Tadeusz Piotrowski, legionista, brak bliższych danych o jego życiu.. W konfrontacji z Imperium Rosyjskim wziął udział po stronie austro-węgierskiej 2 szwadron II Brygady Legionów Polskich. Zwycięstwo miało wprawdzie znaczenie pyrrusowe, a straty znaczne, lecz w pamięci potomnych pozostała bezprzykładna odwaga i poświęcenie polskich ułanów. Chyba najbardziej wyraziste i artystycznie udane obrazy walk można odnaleźć w dorobku cytowanego już wcześniej Józefa Mączki. Warto przytoczyć w całości utwór Szrapnel (s. 72):

Grzmot… Wkoło góry powtórzyły echem…

I wraz w powietrzu gwar niesamowity –

łoskot szumiący – zły i jadowity –

syk paszczy – wściekłym zziajanej oddechem!

Zbliża się… zda się w tym krótkim momencie

piekieł się wkoło rozwarły otchłanie!…

Słychać kłów wściekłych żelazne zgrzytanie –

jako się zniża… jak krąży zawzięcie

szukając żeru.

Na próżno kryć głowę!

Śmierć stoi blada u życia podwoi…

Powietrze w trwodze pobladło i stoi

martwe – jak w letnie burze piorunowe…

Wtem – huk! Radosne czartów chichotanie!

Pękł! Wkoło jęki, klątwy – i wołanie!…

Tytułowy szrapnel był pociskiem artyleryjskim o bardzo dużej sile rażenia, przed którym bardzo trudno było się uchronić, jako że po uruchomieniu się zapalnika czasowego wyrzucał on ze swego wnętrza w różnych kierunkach duże ilości śmiercionośnych kulek, zaś eksplozji towarzyszyły bardzo głośne i różnorodne efekty dźwiękowe, dodatkowo wzmagające przerażenie wśród zaatakowanych. W wierszu skutek działania szrapnela został porównany do ataku dzikiej, nieomal apokaliptycznej bestii. Animalistyczne odniesienia realizuje poeta poprzez charakterystyczne  słownictwo: „zły i jadowity – / syk paszczy – wściekłym zziajanej oddechem!”, „kłów wściekłych żelazne zgrzytanie”, „krąży zawzięcie / szukając żeru”. Wśród rozwiązań synestezyjnych wyraźnie dominują efekty akustyczne.

Poeci-żołnierze w podobnych proporcjach opiewają zarówno ułanów, jak i piechotę. Obie formacje ukazywane są zwykle w stanie gotowości do boju lub podczas działań bitewnych. I tak Bolesław Lubicz-Zahorski10Bolesław Lubicz-Zahorski (1885–1922), członek Organizacji Bojowej PPS, oficer I Brygady Legionów Polskich. Brał udział w wojnie od samego początku oraz w wojnie z bolszewikami w 1920 r. Zginął w wypadku. sportretował ułanów Beliny w wierszu pod takim samym tytułem:

Nasz lot jest wichrowy. Do sławy

nasz lot.

Krzyk tętni, wyrywa się z krtani.

W czyn wola zakrzepła i spada jak

grot –

Ułani, Beliny ułani!

Przez krew do wskrzeszonej Ojczyzny

jest szlak,

Więc oto giniemy dziś dla niej.

Krwi krople zakwitły na polu jak mak

Ułani, Beliny ułani!

My w szarych mundurach, bez

krzyżów, bez kit,

Wśród smutków jesiennych wiośniani,

Bitw dawnych zamierzchły wskrzeszamy

już mit –

Ułani, Beliny ułani!

(ani Beliny, s. 55)

Ułożony jako piosenka utwór wpisuje się w jakże bogatą tradycję polskiego oręża, która wedle poety funkcjonuje dla jego współczesnych na zasadzie mitu, ale zarazem wyzwania i obowiązku, któremu nie wolno i nie można nie sprostać.

Pochodzący z Podhala Feliks Gwiżdż11Feliks  Gwiżdż  (1885–1952), poeta, dziennikarz, działacz kulturalny i niepodległościowy. Walczył w 4. pułku piechoty Legionów Polskich, gdzie dosłużył się stopnia kapitana. W okresie międzywojennym parlamentarzysta, najpierw poseł, następnie senator. Żołnierz Armii Krajowej, uczestnik powstania warszawskiego w 1944 r. Po wojnie aresztowany i zakatowany w warszawskim więzieniu na Mokotowie. napisał kilka utworów o słynnych „czwartakach”, do których i sam należał. Oto niektóre fragmenty:

Legion walecznych idzie na Warszawę,

Przysięga Polsce: Naszym świadkiem

Bóg.

Idziem po wolność i rycerską sławę,

Drży już przed nami nasz śmiertelny

wróg.

A choć jak skała wrósł w ziemię uparty,

Runie, gdy szturmem pójdzie nań

pułk czwarty.

(Pułk czwarty Legionów, s. 58)

Idą długim łańcuchem polskie pułki

piechoty,

Idą z boju krwawego w bój nowy.

Przez bagniska i piachy, przez spiekoty

i słoty

Idą – dla twej, o Polsko, odnowy.

(Piechota polska, s. 60)

W podobnym tonie jest utrzymany Hymn piechoty polskiej (s. 64–65) Józefa Relidzyńskiego12Józef Relidzyński (1886–1964), poeta, dziennikarz, urzędnik ministerialny. W 1939 internowany do ZSRR, potem major II Korpusu. Od 1948 r. w Anglii, gdzie zmarł., a także Pochwała Piechoty (s. 99) Rajmunda Bergela13Rajmund Bergel (1894–1937), działacz niepodległościowy, nauczyciel, poeta, organizator drużyn strzeleckich na terenie Tarnowa. Zmarł w Krakowie.:

Nie w pysze galowych mundurów,

rabatów, lampasów i sznurów

do słodkich zaprawia się szarż,

lecz płowa jak ściernisk szarota –

przez puszcze, przez piachy, przez

błota

bojowy prowadzi swój marsz

– piechota!

Tu jednak, w odróżnieniu od poprzednio przytoczonych fragmentów, pojawia się dyskretna aluzja do mitu „ładnej wojenki” ewokowanej zwrotem „słodkie szarże”. Dalsze partie wiersza potwierdzają te rozpoznania.

***

Już od zarania I wojny rodziła się i rosła legenda Józefa Piłsudskiego. Legioniści darzyli go niezwykłym szacunkiem, a ci spośród nich, którzy władali nie tylko szablą, ale też piórem, utrwalali tę legendę w przestrzeni sztuki poetyckiej. Hołd Wodzowi (słowo „Wódz” pisano wielką literą) i jego legionistom złożył między innymi Edward Słoński w wierszu o znamiennym tytule 6 sierpnia (s. 31–32), odnosząc się do daty wymarszu z ul. Oleandry w Krakowie Pierwszej Kadrowej. Utwór opatrzył poeta dedykacją: „Naczelnikowi Państwa Józefowi Piłsudskiemu w hołdzie”. Inni nie pozostawali w tyle. Popularna stała się wówczas Pieśń o Wodzu miłym (s. 53–54) Wacława Kostka-Biernackiego14Wacław Kostek-Biernacki (1884–1957), członek Organizacji Bojowej PPS, wiele razy więziony. Przez rok służył w Legii Cudzoziemskiej. Od 1914 r. w Legionach, dosłużył się stopnia pułkownika. W Polsce międzywojennej pełnił rozliczne funkcje (wojewody, komendanta twierdzy brzeskiej, ministra informacji). Po II wojnie więziony i torturowany, zmarł niedługo po wyjściu z więzienia., w której opiewa i idealizuje zasługi bohaterskiego Komendanta o „królewskich oczach”. Parafrazę Roty Marii Konopnickiej napisał Józef Relidzyński i opatrzył ją tytułem Rota Piłsudczyków (s. 62–63). Była ona śpiewana na melodię wzorca, a oto niektóre jej fragmenty:

Nie rzucim ciebie, Wodzu nasz,

nie damy pogrześć sprawy!

Sztandar, przy którym wiernie

trwasz,

oddamy Bogu krwawy!

Nie wyrwie nam go swój ni wróg –

Tak nam dopomóż Bóg!

(…)

O, niedaremny był twój trud

i niedaremne znoje!

O, cześć ci, sława, coś nas wiódł

na pierwsze z Moskwą boje!

Przeorze Polskę dziś twój pług –

Tak nam dopomóż Bóg!

Jak widać, darzono Józefa Piłsudskiego czcią nieomal religijną, ale zjawisko to można było w pewnym sensie zrozumieć. Zniewolona od tak dawna Polska potrzebowała kogoś mocnego, przywódcy, autorytetu, który mógłby najpierw poprowadzić naród do zwycięstwa, a później stanąć na jego czele…

W chwilach najtrudniejszych dla narodów, wojen, klęsk, ale też rodzących się nadziei poeci często zwracają się z błaganiami do Boga i pośredników o opiekę i wsparcie. Poezja legionowa nie była w tym względzie wyjątkiem, przeciwnie – sporo można w niej dostrzec westchnień i modlitewnych próśb. Jedną z charakterystycznych cech polskiej religijności była „maryjność”, zwracano się do Maryi wyobrażonej w wielu konterfektach, ale najczęściej do tego z Ostrej Bramy i z Jasnej Góry. Wcześniej była już mowa o tym, że przed bitwą grunwaldzką w 1410 roku rycerstwo polskie odśpiewało Bogurodzicę. Tak jak wtedy decydowały się losy Polski, tak i w latach Wielkiej Wojny losy narodu polskiego zostały postawione na szali i mogły przechylić się w jedną lub w drugą stronę. Czterozwrotkowa Modlitwa legionistów przed bitwą (s. 47) Edmunda Biedera15Edmund Bieder (1877–1936), poeta nauczyciel gimnazjalny. Walczył w 2. pułku ułanów Legionów Polskich. sięga po apostrofę pochodzącą z tej monumentalnej średniowiecznej pieśni, czyniąc z niej inicjalny wers każdej spośród zwrotek:

Bogarodzico, Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo!

Najmłodsi polscy żołnierze, u Twych klęczymy stóp.

Ziści nam wolną Ojczyznę – nim wrogi krew nam wypiją,

Ziści sen, za który kłaść idziem młode swe kości w grób.

(…)

Bogarodzico, Dziewico! Bogiem sławiona Maryjo!

Już trąbki grzmią do ataku – i naprzód trzeba nam iść…

Z Twoim imieniem na ustach Twoi żołnierze się biją…

O, ziść nam, Twoim żołnierzom, wolną Ojczyznę, o, ziść!

***

Wojna została ukazana przez poetów-żołnierzy także z perspektywy indywidualnej. Ci, którzy na nią szli (mężowie, ojcowie, synowie, narzeczeni), nie zawsze powracali, rodząc tym samym ból i cierpienie najbliższych. Józef Mączka wyraził to w prostym, ale jakże emocjonalnym wierszu:

A kiedy przyjdzie zbożny czas,

że zmilkną już armaty –

może choć jeden wróci z nas

do progów twojej chaty…

„Nie przyjdzie – rzecze – brat ze żniw

całować twoje dłonie…

Powalił ci go sen wśród niw –

na zżętym hen zagonie!…

W dalekim polu brat śpi mój,

w skrwawionej legł koszuli…

i medalionik – i list twój

do piersi zimnej tuli…”

Lecz kiedy przyjdzie zbożny czas,

że ścichną armat grzmoty –

a w dom nie wróci żaden z nas

w dożynek dzień on złoty –

O matko, ucisz łzy i ból,

a pomyśl w onej chwili:

„Zapracowali się wśród pól,

toż słodko będą śnili…”

(Matuli mojej, s. 79–80)

***

Po „zmilknięciu armat” nastał czas budowania wspólnej, odrodzonej ojczyzny. Teraz ci, którzy stali naprzeciw siebie we wrogich armiach, mieli zgodnie zmierzać do wspólnego celu. Zachęca do tego Edward Słoński:

Graniczne padły słupy,

które dzieliły nas –

i idzie ciężkich siewów

i twardych trudów czas.

Więc, podaj rękę, bracie,

albowiem zmożon wróg

i dłoń błogosławiącą

nad światem trzyma Bóg.

Sto ziaren najprzedniejszych,

sto ziaren da nam łan,

co moją krwią i twoją

użyźnił dobry Pan.

(Dziś, gdy się sen nasz ziścił, s. 40–41)

Józef Mączka wybiega oczyma wyobraźni do odległych lat, które miały nadejść, a które nam dane jest przeżywać. Jego wiersz jest sam dla siebie komentarzem:

Kiedyś… po latach – gdy ścichną te fale,

które nas w wirów porwały odmęty,

kiedy opadnie huragan krwi wzdęty

i łzy obeschną, i zmilkną już żale –

ze czcią ujmiecie pogięte pałasze

i zawiesicie na ścianach wysoko,

i łzą serdeczną zabłyśnie nam oko,

gdy wam powiadać będą dzieje nasze…

I będzie pełen znów każdy zakątek

polskich relikwii i polskich pamiątek.

I znowu ogniem zapłoną wam lice

w te narodowe, żałosne rocznice –

I w niebo pieśni popłynie orędzie –

kiedyś – po latach – gdy nas tu nie będzie…

(Kiedyś, s. 85)


STRESZCZENIE

Marek Karwala
Poezja legionowa i żołnierska czasu Wielkiej wojny

Liryka, w odróżnieniu od innych sztuk, reaguje niemal natychmiast na wydarzenia wojenne. W tę tradycję wpisała się także poezja legionowa i żołnierska z czasów I wojny światowej. Zogniskowała się ona wokół kilku centralnych gniazd tematycznych, a to: opisów scen bitewnych i roli, jaką odegrały w nich wiodące formacje (piechota oraz ułani), konterfektu Józefa Piłsudskiego, wątków religijnych i profetycznych, emocji zbiorowych, ale też indywidualnych zrodzonych przez wojnę. Popularność tej liryki wynikała z prostoty zastosowanych środków artystycznego wyrazu, a chyba jeszcze bardziej z faktu, że wielu tekstom towarzyszyła melodia (były wykonywane jako piosenki).

SŁOWA KLUCZE

Legiony Polskie, I wojna światowa, niepodległość, ułani, piechota, poezja legionowa

SUMMARY

Marek Karwala

Legionnaire and Military Poetry of the First World War

Unlike other fields of arts, the lyric poetry responds to wartime events almost immediately. Such tradition was also followed by the First World War’s legionnaire and military poetry. It was focused on a few main thematic clusters, i.e. descriptions of battle scenes and the role that leading formations (namely infantry and uhlans) played in them; Józef Piłsudski’s portraits; religious and prophetic themes; description of both collective and individual emotions triggered by war experiences. Popularity that the lyric poetry achieved grew from the simplicity of the employed means of artistic expression and probably even more from the fact that many texts were accompanied by melody (they were played as songs).

KEY WORDS

Polish Legions, the First World War, independence, uhlans, infantry, legionnaire poetry


BIBLIOGRAFIA

A gdy na wojenkę szli Ojczyźnie służyć”. Pieśni i piosenki żołnierskie z lat 1914–1918. Antologia, oprac. A. Roliński, Nakładem Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1989, ss. 525.

A imię Jej – Niepodległa”. Poetom Legionów… III Zaduszki Poetów, zebrał i oprac. J. Lubart-Krzysica, Nakładem Wydziału Kultury UD Kraków-Podgórze, Kraków 1988, ss. 33.

Kaden A., Fraszki, Nakładem Księgarni J. Czarneckiego w Krakowie (dawniej Księgarnia Spółki Wydawniczej Polskiej), Kraków 1918, ss. 159.

Lechoń J., Poezje, oprac. R. Loth, BN s. I, nr 256, Wyd. Ossolineum, Wrocław 1990, ss. 240.

Nasiłowska A., Trzydziestolecie 1914–1944, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995, ss. 216. Poezja Legionowa. Antologia, wybór i wstęp T. Jodełka-Burzecki, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1989, ss. 145.

Romanowski A., „Przed złotym czasem”. Szkice o poezji i pieśni patriotyczno-wojennej lat 1908–1918, Wyd. Znak, Kraków 1990, ss. 365.

„Rozkwity pąki białych róż…”. Wiersze i pieśni z lat 1908–1918 o Polsce, o wojnie i o żołnierzach, wybrał, oprac. i wstępem opatrzył A. Romanowski, Wyd. Czytelnik, Warszawa 1990, ss. 227.

Rozmus J., Żołnierskie narracje o wojnie światowej 1914–1918. Strzelcy, legioniści, Polacy w armii austro-węgierskiej, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego, Kraków 2013, ss. 178.

Stern A., Poezje (1918–1968), wstępem opatrzył K. Wyka, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1969, ss. 200.

 

Rocznik Biblioteki Kraków 2018

Stanisław Dziedzic – Nowa – stara Biblioteka Krakowska

Stanisław Dziedzic

Biblioteka Kraków

Nowa – stara Biblioteka Krakowska

Tytuł organizowanej przez miasto Kraków oraz miejską instytucję kultury, Bibliotekę Kraków, międzynarodowej konferencji „Biblioteki w czasie przełomu” ma w odniesieniu do Biblioteki Kraków wymiar szerszy od prognozowanego. Bo oto decyzją Rady Miasta Krakowa z 6 lipca 2016 roku z dniem 1 stycznia 2017 roku cztery dotychczas funkcjonujące, samodzielne biblioteki miejskie w wyniku ich połączenia, dokonanego w trybie ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, dały podstawę stworzenia jednej, ogólnomiejskiej biblioteki. Powstała więc scentralizowana w sposobie zarządzania, ale i nowocześnie pojętej funkcjonalności Biblioteka Kraków. Nowa instytucja, oparta zasadniczo na istniejącej sieci bibliotek filialnych, likwidowała instytucjonalne rozczłonkowanie związane z funkcjonującym w latach 1975–1990 podziałem miasta na cztery dzielnice o randze gmin, z własnymi budżetami i radami narodowymi. Kiedy w 1990 roku, na bazie przemian ustrojowych, przywrócono na szczeblu podstawowym administracji terenowej samorządy gminne – miasto Kraków uzyskało status gminy samorządowej, ale po poprzednim podziale pozostały, o charakterze trochę archaicznym, niektóre jednostki, między innymi właśnie dawne biblioteki dzielnicowe. Jednakże władzom miasta, inicjującym połączenie publicznych bibliotek krakowskich, nie przyświecała jedynie idea likwidacji tego zaprzeszłego już po- działu administracyjnego, lecz nadanie nowej placówce funkcji właściwych dla rangi miasta uniwersyteckiego, z szeroką dostępnością  do dóbr kultury. Utworzona w ten sposób biblioteka z Biblioteką Główną i 56 filiami, rozlokowanymi na obszarze całego, milionowego dziś miasta, stała się największą samorządową biblioteką w kraju.

Filia 18

Filia 18

Ponieważ żadna z tych czterech samodzielnych organizacyjnie bibliotek nie dysponowała lokalami, które mogłyby pomieścić podstawowe jednostki biblioteki głównej, z jej służbami administracyjnymi, już na wstępie przy udziale Prezydenta Miasta Krakowa Jacka Majchrowskiego podjęte zostały intensywne zabiegi rozpoznawcze, głównie w odniesieniu do miejskich zasobów lokalowych, by znaleźć miejsce, które byłoby w stanie – oczywiście po przeprowadzonych pracach adaptacyjnych – sprostać takim wymogom. Wymogi te nie dotyczyły tylko oczekiwanej powierzchni, funkcjonalności obiektu, ale także jego usytuowania, wreszcie dostępu komunikacyjnego. W wyniku konsultacji i szczegółowych poszukiwań oraz wstępnych uzgodnień z władzami konserwatorskimi przyjęto, iż docelową siedzibą główną Biblioteki Kraków będzie gmach dawnego Zajazdu Kazimierskiego na skrzyżowaniu ul. Krakowskiej 29 i Węgłowej 1, w narożniku placu Wolnica, zatem na rynku dawnego miasta Kazimierz. Tam też, po uchwaleniu przez Radę Miasta Krakowa miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla Kazimierza i opracowaniu wstępnego, kierunkowego planu funkcjonalno-użytkowego, przystąpiono do sporządzania dokumentacji projektowej. W tej sytuacji siedziba Biblioteki Głównej usytuowana została tymczasowo w dworku Kirchmayerów przy ul. Powroźniczej na Dębnikach, w którym wcześniej mieściła się główna siedziba Podgórskiej Biblioteki Publicznej – jednej z dotychczasowych czterech miejskich bibliotek. Siedzibą władz administracyjnych Biblioteki Kraków miały się stać, oczywiście po uprzednim przeprowadzeniu prac remontowych i adaptacyjnych, pomieszczenia w zabytkowym gmachu Dworca Głównego PKP, wynajęte na okres przejściowy trzech–czterech lat od władz kolei państwowych.

Filia nr 18 przed remontem

Filia nr 18 przed remontem

Scalając cztery samodzielne biblioteki i całą sieć prawie 60 jednostek filialnych, należało na początku ujednolicić system funkcjonowania tych placówek. Trzy biblioteki: Śródmiejska, Krowoderska i Podgórska pracowały wprawdzie, opierając się na systemie bibliotecznym SOWA, a tylko Nowohucka Biblioteka Publiczna funkcjonowała w systemie „Patron”. Jednak – mimo wspólnego systemu w trzech bibliotekach – nie było tam pełnej jednolitości, zwłaszcza w zakresie systemu obsługi czytelników. Zmierzając do ujednolicenia systemowego, już w 2016 roku dane z systemu „Patron” przeniesione zostały do systemu SOWA i we wrześniu tego roku przeprowadzona została konwersja baz danych. Tym samym, jeszcze przed formalnym połączeniem czterech bibliotek, wszystkie pracowały odtąd w jednym systemie, ale posiadały nadal własne bazy. W tej sytuacji, w celu uproszczenia przeszukiwania zbiorów, w maju 2016 roku stworzony został portal „Kraków czyta” pozwalający na przeszukiwanie samodzielnych jeszcze wówczas baz bibliograficznych z jednego konta użytkownika.

Filia 18

Filia 18

Na kilka tygodni przed połączeniem czterech bibliotek miejskich w jedną, ogólnokrakowską podpisana została umowa z poznańską firmą Sokrates Software dotycząca połączenia dotychczasowych czterech baz. W ciągu trzech miesięcy nastąpiło scalenie baz bibliograficznych i baz czytelników, operacja o zasadniczym dla Biblioteki Kraków znaczeniu, a w odniesieniu do jej skali – bezprecedensowa. Biblioteka Kraków dysponuje około 1,2 mln woluminami, a z jej zasobów korzysta ponad 150 tysięcy czytelników. Już 18 marca nastąpiło scalenie baz danych, a w ciągu następnych trzech miesięcy, do końca czerwca 2017 roku zostały sfinalizowane prace związane z poprawą jakości katalogu bibliotecznego oraz funkcjonowania indeksów.

Dzięki scalonej w jednym systemie bazy bibliograficznej i bazy czytelników osoby korzystające z usług naszej biblioteki mają odtąd dostęp do całej sieci przy użyciu jednej karty bibliotecznej. Odtąd z jednego konta można zamawiać, rezerwować, wypożyczać i prolongować zbiory. Dzięki zintegrowaniu systemu możliwe stało się przeszukiwanie zbiorów w filiach bibliotecznych na terenie całego Krakowa i rezerwowanie książek w filii, w której są one aktualnie dostępne. Czytelnik może (po zalogowaniu się) kontrolować on-line spodziewane terminy zwrotu wypożyczonych książek, przeglądać listę zamówień i rezerwacji, dokonywać prolongaty. Poprzez katalog biblioteczny i stronę internetową może, nie wychodząc z domu czy miejsca pracy, odnaleźć interesujące go książki, uzyskać informację o proponowanych przez Bibliotekę Kraków imprezach, spotkaniach autorskich etc.

Filia 18

Filia 18

Obok zbiorów tradycyjnych, do dyspozycji czytelników Biblioteka Kraków posiada w swoich zasobach audiobooki, gry planszowe, zbiory elektroniczne czy e-booki z księgarni cyfrowej Legimi, a swoje zasoby i oferty programowe kieruje do odbiorców w różnym wieku. Jej formuła działalności jest otwarta zarówno na oczekiwania małych, lokalnych społeczności, jak i potrzeby mieszkańców o uniwersalnych oczekiwaniach wielkomiejskiego, akademickiego środowiska. Naszym zamiarem jest tworzenie filii bibliotecznych usytuowanych możliwie blisko aktualnych i potencjalnych użytkowników. Stąd też troską władz miasta i naszej biblioteki jest tworzenie filii na powstających nowych osiedlach, a także w rejonach, gdzie bibliotek brakuje.

Wszystkie te działania mają charakter przełomowy, ale w sensie szerszym, technologicznym, i w kategoriach wyzwań są one zwrócone, ukierunkowane i otwarte na zjawiska oraz wszystko to, co niesie świat informatyki i technologii cyfrowych. To szansa i możliwość, by wyznaczyć szeroką drogę docierającą do każdego domu, by nie rzec: do każdej osoby, ponieważ mimo udogodnień systemowych, mimo niebotycznej nadprodukcji dyplomów uczelni z nazwy wyższych coraz dotkliwiej „rzeczywistość skrzeczy”: coraz powszechniejsze jest w wielu krajach o wysokiej stopie cywilizacji zjawisko wtórnego analfabetyzmu i porażająco niski poziom czytelnictwa. Szczególnie niepokojąco wygląda to w Polsce: w kraju o nadmiernym i nieomal najwyższym wskaźniku scholaryzacji w Europie poziom czytelnictwa należy do najniższych.

Filia 18

Filia 18

Nie zaniedbujemy nowości technologicznych, owszem: dzięki przychylności władz Krakowa modernizujemy nasze biblioteki, dokonujemy na szerszą niż dotąd skalę zakupów sprzętu i nośników informacji opartych na zapisach cyfrowych, ale towarzyszy nam zawsze świadomość, iż podstawowym nośnikiem wiedzy jest tradycyjna książka, którą coraz częściej wspieramy zapisem elektronicznym jako alternatywnym. Wieszczenie o śmierci książki – jak wskazują doświadczenia wielu społeczeństw, które okres „burzy i naporu” nowych technologii w tym względzie przeżyły wcześniej – były przedwczesne. Nie oznacza to bynajmniej zasadności lekceważenia przejściowej jakoby mody na rewolucję cyfrową w czytelnictwie. Biblioteki muszą być ważnym partnerem we współpracy o upowszechnienie czytelnictwa w formułach nie tylko tradycyjnych.

Tradycyjny model i wizerunek biblioteki-wypożyczalni, choć wciąż – jak wynika z badań szczegółowych przeprowadzonych w 2016 roku na zlecenie Urzędu Miasta Krakowa przez Małopolski Instytut Kultury (raport: Biblioteka Kraków, kierunki rozwoju sieci bibliotek publicznych) – jest dominujący w pragmatyce codziennej bibliotek wśród ogromnej większości czytelników, musi być wzbogacony o formy pracy oparte na nowoczesnych  technikach i technologiach, ale także o formy wykraczające poza tradycyjne praktyki. W codziennej pracy z czytelnikiem biblioteka musi sięgać po formy nowe, choćby były one przez wielu postrzegane jako odejście od tradycyjnej formy współpracy z czytelnikiem.

Z tych właśnie względów w okresie wspomnianych już prac nad modernizacją systemową, nad scalaniem baz, nad szukaniem nowej tożsamości, rozwijaliśmy nowe, czasem nie nowe, ale rozszerzone co do formy i treści obszary pracy z czytelnikami czy może raczej potencjalnymi czytelnikami. Obawialiśmy się, czy te zmiany systemowe wprowadzone z końcem 2016 i na początku 2017 roku, poszukiwania nowych dróg kontaktu z czytelnikami, nie spowodują odpływu czytelników, zagubienia w nowych, nie do wszystkich przemawiających zmianach strukturalnych. Obawy były uzasadnione, bo wyniki badań czytelnictwa wśród Polaków w skali kraju są coraz gorsze. Tymczasem, mimo „systemowych zmian” liczba czytelników w Bibliotece Kraków wzrosła o 4,6%, czyli o około 8 tysięcy nowych czytelników.

Efekty popularności Biblioteki Kraków na mapie Krakowa nie są wszakże mierzone tylko dostępnością szerokich rzesz czytelniczych oraz potencjalnych czytelników do tych bez mała 60 filii. Filie te, w zależności od ich usytuowania, ale i inwencji pracowników, często rozwijają aktywność wykraczającą poza tradycyjne formy. Współczesna biblioteka sięga po nowe pola animacji kultury, kreowania i upowszechniania dóbr kultury poprzez organizację wystaw, spotkań autorskich, działalność wydawniczą etc.

Dzięki przychylności Prezydenta Miasta Krakowa Jacka Majchrowskiego Biblioteka Kraków otrzymała w podnajem, celem realizacji swoich zadań statutowych, Klub Dziennikarzy „Pod Gruszką”. Podobnie jak w przypadku dotychczasowego użytkownika Klubu – Śródmiejskiego Ośrodka Kultury, środowiska i reprezentujące je stowarzyszenia utrzymały dotychczasowy status działania, ale od czerwca 2017 roku gospodarzem Klubu stała się Biblioteka Kraków. Znakomita lokalizacja Klubu, w narożu Rynku Głównego, jego atrakcyjne, zabytkowe wnętrza, wreszcie marka dobrze odtąd służą wizerunkowi Biblioteki Kraków, sam zaś Klub – jego nader atrakcyjna sala Fontany jest miejscem spotkań literackich, prezentacji nowości wydawniczych, koncertów kameralnych, imprez jubileuszowych. Każdego miesiąca „Pod Gruszką” odbywają się posiedzenia jury nagrody Krakowskiej Książki Miesiąca, w sali Fontany wręczane są nagrody tego konkursu czy gromadzące wielu uczestników coczwartkowe spotkania literackie. Biblioteka Kraków kontynuuje zapoczątkowaną przez Śródmiejski Ośrodek Kultury, realizowaną od 1995 roku serię tomików „Poeci Krakowa”. Latem 2017 roku Biblioteka Kraków decyzją Prezydenta Miasta Krakowa stała się wydawcą (od stycznia tego roku wyłącznym) Miesięcznika Społeczno-Kulturalnego „Kraków”. Także od stycznia Biblioteka Kraków, przy wsparciu miasta Krakowa, wydaje kwartalnik „Czas Literatury”. Inne funkcje, bo informacyjno-promocyjne, pełni miesięcznik – Informator Czytelniczo-Kulturalny „Biblioteka Kraków”, redagowany siłami pracowników Biblioteki. Obok strony internetowej Informator odgrywa zasadniczą rolę informacyjną w odniesieniu do działalności Biblioteki Kraków. We współpracy z Krakowskim Ośrodkiem Telewizji Polskiej realizujemy filmowe portrety krakowskich literatów, emitowane następnie przez Telewizję Polską i prezentowane podczas programów własnych Biblioteki Kraków.

Z całym zestawem propozycji, ale i wnioskami o przydział grantów, występujemy z nadzieją na przygotowanie wielu cennych projektów związanych ze 100-leciem odzyskania niepodległości przez Polskę.

Cenimy sobie wielce partnerstwo we wspólnych przedsięwzięciach i działaniach z Uniwersytetem Jagiellońskim oraz Uniwersytetem Pedagogicznym, a także innymi uczelniami i instytucjami, dobrze służącymi czytelnictwu i rozwojowi intelektualnemu ludzi. Stąd tak wiele naszych poczynań skierowanych jest do młodych ludzi, dla których przygotowujemy wiele ciekawych propozycji, z myślą o nich wspieramy atrakcyjną i poznawczo wartościową książkę – na nośniku tradycyjnym i cyfrowym. Doroczna Nagroda Żółtej Ciżemki na najlepszą książkę dla dzieci i młodzieży, którą funduje Biblioteka Kraków, jest wyrazem tej troski o jakość i o czytelnika.

W czas przełomu życia i funkcjonowania bibliotek we współczesnym świecie ważny to akcent troski o ich przyszłość.

Rocznik Biblioteki Kraków 2018

Ewa Danowska – Akademia Umiejętności – Polska Akademia Umiejętności. Czas przełomu po odzyskaniu niepodległości

Ewa Danowska

Polska Akademia Umiejętności

Akademia Umiejętności – Polska Akademia Umiejętności. Czas przełomu po odzyskaniu niepodległości

Gmach AU*

Gmach AU*

Poprzednikiem Polskiej Akademii Umiejętności było założone w 1815 roku Towarzystwo Naukowe Krakowskie (TNK). Pozostawało w ścisłym związku z Uniwersytetem Jagiellońskim. Jego członkami byli głównie, choć nie tylko, profesorowie Uniwersytetu, a rektor UJ – prezesem. Zadaniem Towarzystwa było krzewienie wiadomości z zakresu nauk i sztuk oraz troska o zabytki historii i piśmiennictwa polskiego. W 1839 roku Senat Wolnego Miasta Krakowa nadał Towarzystwu nowy statut, w myśl którego miało ono za zadanie również popularyzowanie wiedzy. W 1856 roku został zerwany związek TNK z Uniwersytetem i ograniczenie jego zadań do prac ściśle naukowych. W czasie uzyskania autonomii w zaborze austriackim doszło do przekształcenia TNK w Akademię Umiejętności (AU) – cesarz Franciszek Józef I zadecydował o tym w reskrypcie z 2 maja 1871 roku. Po długich rokowaniach nowy statut uzyskał cesarską akceptację 16 lutego 1872 roku, a publiczne posiedzenie inauguracyjne AU odbyło się 7 maja 1873 roku, podczas obchodów czterechsetnej rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika. Akademia rozpoczęła zatem swoją działalność, mając do dyspozycji gmach, wzniesiony jeszcze przez TNK, przy ul. Sławkowskiej 17 w Krakowie. Z czasem go przebudowano i dokupiono kilka sąsiednich kamienic. Natomiast statut AU, przyjęty w 1872 roku, przetrwał prawie bez zmian aż do 1918 roku1S. Kutrzeba, Polska Akademia Umiejętności 1872–1937, Kraków 1937, s. 1–3; F. Uhorczak, Rozwój Polskiej Akademii Umiejętności w wykresach i mapach, Kraków 1948, s. 4–5; więcej: D. Rederowa, Z dziejów Towarzystwa Naukowego Krakowskiego 1815–1872. Karta z historii nauki polskiej pod zaborami, Kraków 1998; Brzozowski, Zabór austriacki. Akademia Umiejętności, w: Historia nauki polskiej, red. B. Suchodolski, t. IV, 1863–1918, cz. I i II, red. tomu Z. Skubała-Tokarska, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź 1987, s. 185–227..

Akademia Umiejętności od początku swego istnienia czuła się instytucją polską, skupiając polskich uczonych bez względu na miejsce ich zamieszkania i przynależność państwową. Wszyscy mogli brać udział w jej pracach, a także uczestniczyć  w dorocznych  walnych  zgromadzeniach,  które odbywały  się 3 maja, by symbolicznie uczcić kolejną rocznicę uchwalenia Ustawy Rządowej w 1791 roku2S. Kutrzeba, Polska Akademia Umiejętności 1872–1937, dz. c, s. 3..

Stanisław Smolka o działalności Akademii Umiejętności napisał:

Akademia nasza jest jedyną w świecie Akademią, która nie zamyka się w gronie swych członków, ale przyjmuje do swego składu, w obszerniejszem tego słowa znaczeniu, wszystkich ludzi nauką się zajmujących, a do pracy chętnych. Służy do tego organizacja Komisyj, jedynie naszej Akademii właściwa, Komisyj, do których przyjmujemy każdego, kto jakimkolwiek przyczynkiem, nie bez wartości naukowej, prace nasze zasila, lub przynajmniej okazuje tego gotowość3S. Smolka, W sprawie spotwarzonej instytucyi narodowej, Kraków 1895, s. 18..

Do 1918 roku Akademia Umiejętności była największym towarzystwem naukowym na ziemiach polskich i prowadzącym najszerszą działalność naukową. W poszczególnych komisjach podejmowano między innymi badania przyrodnicze nad florą i fauną Galicji oraz innych regionów, zapoczątkowano badania archeologiczne, zbierano też materiały do badań etnograficznych i językoznawczych. Historycy rozpoczęli wydawanie wielkich serii źródeł do dziejów Polski oraz prowadzili skoordynowane na szeroką skalę poszukiwania źródeł do dziejów Polski w zagranicznych bibliotekach i archiwach. Dzięki wytężonej pracy zgromadzono mnóstwo materiału do badań niemal ze wszystkich dziedzin wiedzy. Akademia zdobywała zaufanie społeczeństwa polskiego, które zaowocowało licznymi fundacjami i donacjami oraz uzyskaniem przed wybuchem I wojny światowej finansowej niezależności. W 1892 roku przejęła Bibliotekę Polską w Paryżu, ośrodek upowszechniający we Francji wiedzę o Polsce4J. Dybiec, Polska Akademia Umiejętności 1872–1952, Kraków 1993, s. 11–12..

Akademia Umiejętności, wykorzystując dobrą sytuację finansową, rozbudowywała swój gmach oraz podjęła się jego restauracji. Na początku XX wieku dokonano wielu zmian i przeróbek gmachu głównego przy ul. Sławkowskiej 17 oraz połączonych z nim pobliskich budynków, tworząc między nimi przejścia. W 1913 roku przerobiono główną klatkę schodową, zlikwidowano schody łączące salę posiedzeń z biblioteką oraz odnowiono fasady5K. Stachowska, Z przeszłości gmachów Oddziału Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, „Rocznik Biblioteki PAN w Krakowie” 1968, R. 14, s. 252; Katalog zabytków sztuki w Polsce, t. IV, Miasto Kraków, cz. XI, Ulica Sławkowska, oprac. P. Dettloff, Warszawa 2012, s. 47–52..

Bolesław Ulanowski*

Bolesław Ulanowski*

Protokole walnego posiedzenia administracyjnego członków czynnych Akademii Umiejętności, które odbyło się 1 lutego 1916 roku, można przeczytać:

Nowy gmach Akademii przed wojną został całkowicie ukończony. Roboty, które należy jeszcze wykonać, są drobne i mogą być na lepsze czasy odłożone. Ze względów oszczędnościowych nie zostało zaprowadzone oświetlenie elektryczne, ale instalacya do tego potrzebna od dawna jest uskuteczniona6Archiwum Nauki PAN i PAU, PAU K I-2, k. 125v.. (…) Dzięki życzliwości władz kwaterunek wojskowy nie dotknął budynku Akademii. Udzielono jedynie w jednej z ubikacyi parterowych gościny „Czerwonemu Krzyżowi”, który w tej ubikacyi urządził skład oporządzonej dla szpitali bielizny7Tamże, k. 126v..

Na przeszkodzie dalszych prac i adaptacji budynków Akademii stanęła I wojna światowa. Użytkowanie całego gmachu nie było możliwe. Korzystano z niego w miesiącach letnich, bowiem ze względów oszczędnościowych nie zaprowadzono w budynku oświetlenia elektrycznego, a zimą opalano tyle, by zapewnić ochronę przed wilgocią. Trudności opałowe i brak oświetlenia w tym czasie wielce martwiły ówczesnego sekretarza generalnego Bolesława Ulanowskiego8K. Stachowska, Z przeszłości gmachów Oddziału Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, dz. c, s. 254..

Można dodać, że do 1918 roku w klatce schodowej wmurowana była tablica ku czci cesarza Franciszka Józefa I, formalnego założyciela Akademii Umiejętności9J. Dybiec, W. Komorowski, Polska Akademia Umiejętności, w: Encyklopedia Krakowa, Warszawa–Kraków 2000, s. 781.. Zmiany polityczne spowodowały, że teraz nie ma po niej śladu.

Wydarzenia okresu I wojny światowej szczęśliwie nie dotknęły nadmiernie Krakowa poza codziennymi utrudnieniami życiowymi, jak powszechne braki w aprowizacji, pobór do wojska, stacjonowanie oddziałów wojska czy – w końcowej fazie wojny – szalejąca drożyzna. Życie kulturalne miasta uległo jednak poważnemu ograniczeniu10J. Bieniarzówna, J.M. Małecki, Dzieje Krakowa, t. 3, Kraków w latach 1796–1918, Kraków 1979, s. 391–392..

Instytucje krakowskie, w tym Uniwersytet Jagielloński czy Akademia Umiejętności, starały się funkcjonować normalnie. Prace Akademii odbywały się wówczas w zwykłym trybie – zwoływano zebrania, wybierano nowych członków, wydawano publikacje, ogłaszano konkursy na prace naukowe, przyznawano stypendia i zasiłki na badania11J. Piskurewicz, Prima inter pares. Polska Akademia Umiejętności w latach II Rzeczypospolitej, Kraków 1998, s. 8..

Szczególnie ważne wydarzenie w dziejach Akademii Umiejętności związane było z datą 18 maja 1918 roku, pod koniec I wojny światowej. W auli Uniwersytetu Jagiellońskiego, dokładnie w południe, rozpoczęło się wówczas jej Walne Zgromadzenie. Opisowi tego wydarzenia krakowski „Czas” poświęcił 18 maja niemal całą pierwszą stronę numeru 225, wieczornego wydania gazety. Za stołem prezydialnym zasiedli wiceprezes prof. Kazimierz Morawski, sekretarz generalny prof. Bolesław Ulanowski, prelegent prof. Józef Morozowicz oraz prof. Tadeusz Sinko. Poza członkami Akademii licznie zgromadziła się publiczność, na czele z przybyłym ze Lwowa prof. Władysławem Abrahamem, delegatem namiestnika Michałem Biesiadeckim, c.k. ministrem oświaty prof. Ludwikiem Aleksym Ćwiklińskim, biskupem krakowskim Adamem Stefanem Sapiehą oraz prezydentem miasta Krakowa Janem Kantym Federowiczem. Profesor Morawski w zagajeniu posiedzenia wiele miejsca poświęcił zasługom zmarłego prezesa AU hr. Stanisława Tarnowskiego, a następnie prof. Sinko odczytał nekrologi członków Akademii zmarłych w poprzednim roku akademickim. Sekretarz generalny prof. Ulanowski przedstawił obszerne sprawozdanie z działalności AU, zaznaczając jej ciężkie położenie spowodowane wojną światową, wiele też mówił o bieżących sprawach finansowych tej instytucji, między innymi o trudnościach ze zdobyciem papieru na druk seryjnych wydawnictw. Omówił też prace odbywające się w poszczególnych komisjach. Poinformował o przyznanych nagrodach z poszczególnych fundacji i ogłosił nazwiska nowych członków AU. Posiedzenie zakończył wykład prof. Morozowicza zatytułowany Przyroda Polski wobec zadań gospodarczych państwa polskiego12„Czas”, 18 maja 1918 roku, nr 225, wyd. wieczorne, s. 1..

Profesor Morozewicz oznajmił na wstępie swego wystąpienia, że trudno przewidzieć, jak będzie się kształtować sytuacja po zakończeniu wojny i spodziewanym, oczekiwanym przez lata, odzyskaniu niepodległości. Powiedział między innymi:

Wierzymy wszyscy, że wojna światowa, tak krwawo i głęboko szarpiąca łono ziemi polskiej, przyniesie w ostatecznym swym skutku narodowi polskiemu pewną formę państwowości. Niepodobna dziś jeszcze – w czwartym roku tego niesłychanego kataklizmu dziejowego – przewidzieć, jakiem będzie to Państwo Polskie i jakie będzie miało rozmiary oraz czy i jakie warunki rozwoju? Czy będzie ono urzeczywistnieniem słusznych a nigdy nie przedawnionych praw i dążeń narodu polskiego do całkowitego zjednoczenia, czy też tylko tworem mniej lub więcej sztucznym, wykrojonym rozmyślnie tak, by nie mogło dźwignąć się należycie do samodzielnego życia?13J. Morozewicz, Przyroda Polski wobec zadań gospodarczych Państwa Polskiego. Odczyt wygłoszony na publicznem posiedzeniu Akademii Umiejętności, dnia 18 maja 1918 roku, „Rocznik Akademii Umiejętności w Krakowie. Rok 1917/1918” 1919, s. 59.

W Krakowie odczuwano już wówczas, że kończy się panowanie Austrii i era galicyjskiej autonomii. Czekano na odpowiedni moment, by zrzucić obce panowanie i rozpocząć nowy rozdział w historii miasta14J. Bieniarzówna, J.M. Małecki, Dzieje Krakowa, dz. cyt., s. 393–394..

Kazimierz Morawski*

Kazimierz Morawski*

Warto przyjrzeć się sylwetkom uczonych, pod których przewodnictwem Akademia Umiejętności znajdowała się w trudnym okresie I wojny światowej i w pierwszych latach powojennych.

Na wojenny czas przypadło w AU urzędowanie jako prezesa prof. Jana hr. Tarnowskiego, historyka literatury polskiej, jednej z najwybitniejszych postaci w dziejach tej instytucji. W 1867 roku został członkiem TNK, a po jego przekształceniu w AU stał się od 1873 roku jej członkiem czynnym. Dziesięć lat później został wybrany sekretarzem generalnym i pełnił tę funkcję do 1890 roku. Przez następne lata był prezesem Akademii. Na czas pełnienia przez niego funkcji kierowniczych przypadał najświetniejszy okres jej działalności. Były to także lata intelektualnego przygotowania do spodziewanej, chociaż w trudnym do przewidzenia czasie, niepodległości15K. Kowalski, Przedmowa, w: Stanisław Tarnowski 1837–1917. Materiały z posiedzenia naukowego PAU w dniu 14 listopada 1997 roku, „W służbie nauki” 1999, nr 3, s. 7..

Po śmierci Stanisława Tarnowskiego, 31 grudnia 1917 roku16A. Sz[warc], Tarnowski Stanisław, w: Słownik historyków polskich, Warszawa 1994, s. 522; Archiwum Nauki PAN i PAU, PAU K-I 2, k.144 (Zaproszenie Sekretarza Generalnego Akademii na uroczyste posiedzenie 8 lutego 1918 r., o godz. 11, poświęcone pamięci Stanisława hr. Tarnowskiego. Odczyt o jego działalności na polu literatury polskiej wygłosił prof. Ignacy Chrzanowski)., AU wkraczała w nowy etap dziejów, z nowym prezesem Kazimierzem Morawskim. Należał on do najwybitniejszych przedstawicieli humanistyki polskiej przełomu XIX i XX wieku, był filologiem klasycznym i historykiem. Swą działalność w Akademii rozpoczął, mając 31 lat, jako członek korespondent w 1883 roku, po czterech latach był członkiem czynnym, od 1890 roku dyrektorem Wydziału Filologicznego, w 1917 roku został wiceprezesem AU, potem jej prezesem – trzecim w dziejach Akademii – pełniącym funkcję do śmierci w 1925 roku17M. Plezia, Morawski (Dzierżykraj-Morawski) Kazimierz, w: Polski Słownik Biograficzny (dalej: PSB), t. 21, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk  1976, s. 730–731; S. Ch[ankowski], Morawski Kazimierz, w: Słownik historyków polskich, dz. cyt., s. 359–360.. Mimo że Morawski wiele czasu poświęcał na pracę na Uniwersytecie Jagiellońskim (habilitację uzyskał w wieku 25 lat), to AU, a późniejsza PAU wiele mu zawdzięczała. Starał się rozpropagować w świecie jej aktywność i dokonania naukowe chociażby poprzez ożywioną działalność wydawniczą. Kazimierz Morawski jako prezes umiał trafnie dobrać współpracowników18K. Korus, Dla Polski – życie i działalność Kazimierza Morawskiego, w: Kazimierz Morawski (1852–1925), w: W służbie nauki i narodu, red. R.M. Zawadzki, S. Stabryła, Kraków 2008, s. 15–16.. Warto dodać, iż w 1922 roku kandydował w wyborach na stanowisko prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej19S. Grodziski, Polska Akademia Umiejętności 1872–1952–2002, Kraków 2005, s. 43.. Profesor Kazimierz Morawski, będący dotychczas wiceprezesem, stanął na czele Akademii Umiejętności mocą decyzji, która zapadła na Walnym Zgromadzeniu 9 lutego 1918 roku. Otrzymał 16 głosów na 24 głosujących20J. Piskurewicz, Prima inter pares, dz. cyt., s. 8–9..

Kazimierz Kostanecki*

Kazimierz Kostanecki*

To dzięki jego wpływom po pewnym czasie sekretarzem generalnym PAU został prof. anatomii Kazimierz Kostanecki, który okazał się znakomitym organizatorem. Z Akademią był związany od 1896 roku jako członek korespondent, po sześciu latach – członek rzeczywisty. W 1919 roku wszedł do władz PAU jako zastępca sekretarza generalnego, a w latach 1919–1921 był jej sekretarzem generalnym. W późniejszym czasie – w latach 1929–1935 osiągnął godność prezesa PAU. W swej działalności głównie zabiegał o fundusze, przeznaczając je w znacznej mierze na stypendia naukowe, wydawanie publikacji i utrzymanie placówek zagranicznych Akademii21Kohmann, Kostanecki Kazimierz Telesfor, PSB, t. 14, Wrocław–Warszawa–Kraków 1968–1969, s. 331..

Można dodać, że obsługę prawną Akademii zapewniał, na mocy uchwały Zarządu, od 25 października 1917 roku adwokat dr Józef Skąpski. Od początku działał aktywnie, podejmując się wszelkich spraw prawnych Akademii, między innymi zapewniał załatwianie kwestii prawnych związanych z przekazywanymi darowiznami, służąc tej instytucji aż do śmierci w 1950 roku22Redzik, Józef Skąpski senior – adwokat i syndyk Polskiej Akademii Umiejętności, w: Józef Skąpski ojciec 1868–1950. Józef Skąpski syn 1921–1998, „W służbie nauki” 2014, nr 22, s. 37–43..

Nie można nie wspomnieć o wybitnej postaci związanej z Akademią Umiejętności, późniejszą Polską Akademią Umiejętności – Bolesławie Ulanowskim. Był historykiem prawa, mediewistą i wydawcą źródeł. Członkiem korespondentem został w 1888 roku, a członkiem czynnym – sześć lat później. Od 1901 roku pełnił funkcję sekretarza generalnego Akademii, w 1903 roku zostając jej prezesem. Zmarł 27 września 1919 roku23M. B[arański], Ulanowski Bolesław, w: Słownik historyków polskich, dz. cyt., s. 357–358..

Kwitnący stan Akademii Umiejętności pod względem  materialnym był w głównej mierze wynikiem przemyślanych posunięć Bolesława Ulanowskiego. Akademii poświęcił swój czas i pracę, jej sprawom oddany był bez reszty, nie przyjmując propozycji objęcia stanowiska rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego w roku 1908/1909. Cechował się energią, inicjatywą i szerokimi horyzontami. Bywał też arbitralny, apodyktyczny i narzucający otoczeniu własny punkt widzenia. Kierował Akademią niemal w dyktatorski sposób, a jej prezesowi – prof. Janowi hr. Tarnowskiemu – pozostawiał z reguły funkcje reprezentacyjne. Dopiero pod koniec życia, gdy już opadał z sił, wysunął koncepcję utworzenia stanowiska delegata Walnego Zgromadzenia do Zarządu i zaproponował na to miejsce wspomnianego prof. Kazimierza Kostaneckiego, dążąc do wprowadzenia go w funkcje przyszłego sekretarza generalnego24J. Hulewicz, Akademia Umiejętności w Krakowie 1873–1918. Zarys dziejów, Wrocław – Warszawa 1958, s. 98–99..

Anna Świderska w swych wspomnieniach odnotowała, że ten wybitny polski uczony wskutek wypadku stracił za młodu nogę, a nie używając protezy, chodził o dwóch kulach, „co przy jego wspaniałej postawie czyniło wrażenie szczególnie bolesne”. Nie przeszkadzało mu to w czynnym udziale w życiu naukowym, organizacyjnym i towarzyskim. Na marginesie można dodać, że Świderska wspomniała też o jego matce, która wierząc niezłomnie w odzyskanie niepodległości, zainicjowała akcję odnowienia dawnej królewskiej rezydencji. Rozdawała gliniane skarbonki z napisem „Składka centowa na odnowienie Wawelu”, które nadzwyczaj dobrze zapełniały się pieniędzmi na ten cel25A. Świderska, Trwa, choć przeminęło, w: Kopiec wspomnień, Kraków 1959, s. 194–195..

Należy jeszcze raz podkreślić, że sytuacja finansowa Akademii Umiejętności przed wybuchem I wojny światowej, w latach 1910–1914, dzięki staraniom głównie Bolesława Ulanowskiego, była bardzo korzystna. Ulanowski doprowadził tę instytucję do rozkwitu największego w jej dziejach. Już w 1903 roku przeprowadzono konwersję papierów wartościowych, zwiększając podstawę oprocentowania kapitałów. Gotówkę lokowano w papierach wartościowych, głównie w listach kredytowych Banku Krajowego i listach zastawnych Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego we Lwowie. Były to najpewniejsze formy zabezpieczenia majątku. Bolesław Ulanowski stale śledził koniunkturę na giełdzie i w 1913 roku zdecydował się na konwersję czterech procent listów Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego i Banku Krajowego na papiery wartościowe, co zaowocowało powiększeniem dochodów o znaczącą sumę miliona koron. Zabiegano też o drobniejsze wpływy, na przykład udało się podnieść dochód ze sprzedawanych publikacji. Wszelkie poczynania finansowe Ulanowskiego, jako nader korzystne, spotykały się z aprobatą Zarządu, a ocena ogólnego stanu finansów Akademii wypadała znakomicie. Wysiłek finansowy zmierzał do całkowitego uniezależnienia się od dotacji państwowych i powiększenia funduszu żelaznego. Nie można też pominąć prywatnych zapisów i darowizn26J. Hulewicz, Akademia Umiejętności w Krakowie 1873–1918. Zarys dziejów, dz. c, s. 99–101..

Przed 1919 rokiem głównym źródłem stałych dochodów Akademii były dotacje zwyczajne i nadzwyczajne rządu austriackiego i galicyjskiego Sejmu Krajowego oraz odsetki od kapitałów trzymanych w bankach. Na przykład w 1917 roku dotacja ze Skarbu Państwa wynosiła 50 tysięcy koron, z funduszu krajowego 70 tysięcy, odsetki z tak zwanego funduszu żelaznego 112 922 korony, a od funduszu obrotowego 39 371 koron27J. Piskurewicz, Prima inter pares, dz. cyt., s. 11..

Czas I wojny światowej wykazał, że pomyślność finansowa Akademii nie była stała. Dewaluacja waluty zachwiała podstawami jej egzystencji materialnej i zniszczyła dorobek kilku pokoleń. Odpadły specjalne dotacje krajowe i państwowe, znacząco zmniejszyły się też zapisy prywatne. Dotacje władz zarówno centralnych, jak i galicyjskich co prawda wpływały do kasy Akademii przez całą wojnę, jednak były niewystarczające. Zawieszono przyznawanie stypendiów na prace badawcze za granicą. Na dodatek wysoko kształtował się niekorzystny kurs franków szwajcarskiego i francuskiego, co narażało Akademię na straty. Pojawiły się znaczące trudności w produkcji wydawniczej – podrożał papier, było też o niego coraz trudniej. Zecerzy powoływani byli do służby wojskowej, spadła liczba personelu urzędniczego i służby, należało też zadbać o aprowizację i węgiel. Mimo tych kłopotów Akademii udało się utrzymać ciągłość pracy naukowej i wydawniczej. Na przełomie 1917 i 1918 roku sytuacja finansowa uległa jednak drastycznemu pogorszeniu, a po roku nastąpił finansowy krach. Wartość waluty spadła katastrofalnie, na nic się zdały przeprowadzane operacje finansowe. Stanisław Kutrzeba obliczył, że majątek ulokowany w listach zastawnych wartości 8 mln koron skurczył się do 700 tysięcy złotych (co stanowiło 8,75 procent początkowej sumy). Późną jesienią 1919 roku, tuż po śmierci Bolesława Ulanowskiego, trzeba było się pogodzić z ruiną finansową, bezsilnością doradców gospodarczych oraz ekonomistów i szukać nowych dróg poprawy sytuacji28J. Hulewicz, Akademia Umiejętności w Krakowie 1873–1918. Zarys dziejów, dz. c, s. 101–106. Zob. też: Archiwum Nauki PAN i PAU, PAU K I-2, k. 126, 136v, 154v..

W okresie I wojny światowej również i AU dotknęły trudności aprowizacyjne dotyczące jej personelu, dlatego do c.k. Namiestnictwa i Izby Handlowej w Krakowie płynęły ze strony tej instytucji pisma o przydział podstawowych produktów, takich jak skóra do podzelowania obuwia, nici, węgiel czy kiełbasa. Wystąpiono także do Polskiej Komisji Likwidacyjnej o 100 litrów spirytusu do uzupełnienia i wymiany w słojach z okazami przyrodniczymi Muzeum Fizjograficznego Akademii29J. Piskurewicz, Prima inter pares, dz. cyt., s. 9..

Trudną sytuację pod koniec wojny w ciekawy sposób obrazuje pismo wystosowane 26 stycznia 1918 roku przez sekretarza generalnego AU do Izby Handlowej. Sekretarz prosił o przyznanie skóry na podeszwy butów dla pracowników Akademii, bowiem dostawa spowodowana pismem z 17 lipca 1917 roku tylko w jednej czwartej zaspokoiła potrzeby. Przyznanie deputatu w formie skóry było niezbędne, bowiem zbliżały się roztopy. Dołączono spis 89 osób, począwszy od wiceprezesa Akademii, sekretarza generalnego i profesorów, członków tej instytucji, po urzędników, pracowników drukarni oraz woźnych30Archiwum Nauki PAN i PAU, KSG 51-165/1918, npg..

W Archiwum Nauki PAN i PAU znajdują się inne ciekawe dokumenty pokazujące, jak Akademia Umiejętności usiłowała sobie radzić w tych trudnych, powojennych czasach. Jej władze zwróciły się do Ministerstwa Skarbu Rzeczypospolitej, by uzyskać przydział 24 wagonów węgla. Tenże węgiel zostałby zamieniony na dwa wagony papieru pozyskane z Wiednia. Niestety, Ministerstwo odmówiło Akademii zgody na taką transakcję z powodu „braku węgla dla potrzeb krajowych”31Tamże, KSG, 515-580/1919, L. 2896/Pr. .

Z kolei dyrektor kancelarii Akademii w liście z 10 listopada 1919 roku prosił Powiatową Komisję Rozdzielczą Drzewa w Krakowie o wydanie pozwolenia na sprowadzenie dwóch wagonów drewna bukowego z dóbr Lipowa, poczta kolejowa Żywiec, bowiem Akademia nie ma opału, by ogrzać gmach i mieszkania pracowników32Tamże, KSG, nr 566/1919.. Nie wiadomo, czy prośba ta została spełniona.

O trudnej sytuacji finansowej AU informował także sekretarz generalny Bolesław Ulanowski na Walnym Zebraniu 9 kwietnia 1918 roku, wyrażając duże zaniepokojenie przyszłością zasobów finansowych tej instytucji33J. Piskurewicz, Prima inter pares, dz. cyt., s. 8..

Tak zatem w okresie I wojny światowej finanse Akademii Umiejętności zostały zrujnowane, na czym ucierpiał jej rozwój naukowy34J. Dybiec, Polska Akademia Umiejętności 1872–1952, dz. cyt., s. 12..

Jednym z pierwszych dokumentów, jakie wpłynęły do Akademii po odzyskaniu niepodległości Polski, był odręcznie, po polsku napisany list od dotychczasowego oficjalnego jej protektora Karola Stefana Habsburga z Żywca z 13 listopada 1918 roku. Zrzekał się w nim protektoratu nad Akademią. List był następującej treści:

Wielce Szanowny Panie Prezydencie.

Akademia Umiejętności wchodzi obecnie w skład Państwa Polskiego, składam zatem nader zaszczytny dla mnie protektorat nad tą instytucją, nadany mi ongi cesarskim dekretem. Zarazem dziękuję serdecznie za okazane mi częstokroć przez Akademię dowody życzliwości, które tak wysoko ceniłem. Pozwalam sobie nadmienić, że byłbym bardzo szczęśliwym, gdyby Akademia jako reprezentacja polskiego świata naukowego zechciała nadal korzystać z moich wiadomości fachowych w sprawach żeglugi i marynarki, które zupełnie stawiam do dyspozycji35S. Grodziski, Polska Akademia Umiejętności 1872–1952–2002, dz. c, s. 44–45; J. Piskurewicz, Prima inter pares, dz. cyt., s. 9. Oryginał listu: Arch. Nauki PAN i PAU, KSG 698-735/1918..

Ważnym dniem w historii Akademii był 27 marca 1919 roku, kiedy Walne Zgromadzenie rozpatrzyło propozycje komisji złożonej z Bolesława Ulanowskiego, Jana Rozwadowskiego i Kazimierza Kostaneckiego dotyczące dostosowania istniejącego statutu do nowych warunków działania. W trakcie posiedzenia prof. Ulanowski zdementował pogłoski o przenosinach Akademii do Warszawy rozpowszechniane przez prasę warszawską, a za nią gazety galicyjskie. Siedzibą w dalszym ciągu miał pozostawać Kraków. Po dyskusji projekt statutu jednogłośnie uchwalono. Władze państwowe zwlekały jednak z jego zatwierdzeniem, dopatrując się uchybień proceduralnych związanych z faktem, że w Walnym Zgromadzeniu wzięło udział tylko 22 członków czynnych, wobec wymaganego kworum 28 osób. Różne były przyczyny absencji – na przykład Stanisław Kutrzeba przebywał na konferencji pokojowej w Paryżu, Leon Marchlewski reorganizował wówczas Instytut Gospodarstwa Wiejskiego w Puławach, a z powodu trudności komunikacyjnych ze Lwowa przybył tylko Władysław Abraham. Wątpliwości Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (MWRiOP) zostały rozwiane po przesłaniu deklaracji 12 nieobecnych na Zgromadzeniu członków czynnych, którzy jednogłośnie opowiedzieli się za uchwałą w sprawie statutu36J. Piskurewicz, Prima inter pares, dz. c, s. 10–11; Arch. Nauki PAN i PAU, PAU K I-2, k. 154–157..

Zarząd Akademii, obserwując sytuację związaną z dewaluacją funduszy, zwołał na 6 kwietnia 1919 roku konferencję prawników, ekonomistów i dyrektorów banków, by omówić kwestię lokat przechowywanych w banku. Jedyną radą, jaka się pojawiła, by ratować zagrożone środki, było zwrócenie się do Ministerstwa Finansów z prośbą o opiekę nad tymi walorami, co na wiele się jednak nie zdało. Po ostatecznej rewaloryzacji zasoby Akademii wynosiły – jak już wspomniano – 700 tysięcy złotych, co dawało jedynie 28 tysięcy rocznego dochodu. W tej sytuacji Akademia mogła liczyć tylko na doraźne dotacje od polskiego rządu. Nie omieszkała się o nie zwrócić, zwłaszcza w sytuacji, gdy rozbudowany gmach tej instytucji generował koszty, a ceny wydawania publikacji wzrosły. W tej sytuacji Akademia wystąpiła do MWRiOP o ponad dziesięciokrotne zwiększenie subwencji w porównaniu z kwotą otrzymywaną ongiś od rządu austriackiego i Sejmu Krajowego. Minister, prof. Jan Łukasiewicz, ze zrozumieniem podszedł do sprawy. Poza pewnymi kwotami, tak zwanymi dotacjami ogólnymi, PAU otrzymała dotacje między innymi na utrzymanie Biblioteki Polskiej w Paryżu oraz uporządkowanie Muzeum Archeologicznego i Fizjograficznego, a także dotacje specjalne, między innymi na nabycie tak zwanego skarbu michałowskiego dla Muzeum Archeologicznego. Ministerstwo zobowiązało się opłacać przez pewien czas część pracowników, ponadto zwróciło się do Ministerstwa Skarbu o wyrażenie zgody na wprowadzenie do statutu PAU paragrafu mówiącego o zwolnieniu jej od opłat skarbowych przy przyjmowaniu legatów i darowizn oraz do Ministerstwa Poczt i Telegrafów o zwolnienie od opłat pocztowych. MWRiOP było zatem rzeczywistym rzecznikiem interesów PAU w sferach rządowych37J. Piskurewicz, Prima inter pares, dz. cyt., s. 11–12..

Profesor Kazimierz Kostanecki w liście z 12 listopada 1919 roku do prof. Adama Wrzoska, wówczas szefa sekcji (dyrektora departamentu) nauki i szkół akademickich w MWRiOP, napisał:

Termin posiedzenia publicznego, 28 listopada, jest definitywnym. Zaproszenia właśnie wysyłamy. Dnia 28 [listopada] odbędzie się walne posiedzenie administracyjne, czynimy wszelkie możliwe zabiegi, aby skłonić zamiejscowych członków do przyjazdu, mimo że zwrot kosztów podróży i diet pociągnie dla Akademii ogromny wydatek. Wydatki Akademii w ogóle rosną niepomiernie – opał, podwyższenie płac, gaz, diety, koszta druku rosną niesłychanie, w każdej pozycji preliminarza będziemy mieli olbrzymie przekroczenia, dlatego też czekamy z upragnieniem wiadomości o podwyższeniu odpowiednim dotacji Akademii – Łaskawemu i Szanownemu Panu Szefowi z góry za zabiegi w tym kierunku dziękujemy. Oby były uwieńczone pomyślnym skutkiem38J. Hulewicz, Korespondencja Kazimierza Kostaneckiego i Adama Wrzoska w sprawach Polskiej Akademii Umiejętności, „Rocznik Biblioteki PAN w Krakowie” 1974, R. 20, s. 199. .

Prezes Kazimierz Morawski w przemówieniu 29 listopada 1919 roku po- wiedział między innymi:

Czyż  po  zdarzeniach,  które  przeszły nad naszemi głowami i wstrząsły naszem sercem, nastąpić ma teraz niedziela wczasowania i wypoczynku? Broń nas od tego Boże! Wszyscy stanąć muszą teraz do pracy, do wysiłku; nie wolno już ani wyłącznie patrzeć w przeszłość i ubierać się w stroje klęski i żałoby, nie wolno też w mrzonkami w dalekie przyszłości wybiegać dziedziny i odrywać dłonie od znoju. Wszystkie drogi są otwarte (…)39Przemówienie prezesa Kazimierza Morawskiego, „Rocznik Polskiej Akademii Umiejętności. Rok 1918/1919” 1920, s. 51..

Nadmienił, że czasy są trudne, Akademia, podobnie jak i społeczeństwo, zubożała, musiała między innymi ograniczyć liczbę publikacji. Mimo to zakres jej działania będzie poszerzany w kierunku nawiązania kontaktów z podobnymi placówkami Europy Zachodniej, ożywienia wymiany myśli, a także zacieśnienia stosunków z polskimi towarzystwami naukowymi. Wspomniał też dawnych członków Akademii, jej prezesów i sekretarzy generalnych, dzięki którym Akademia Umiejętności jest „Polską” nie tylko z nazwy40Tamże, s. 52–53..

Akademia Umiejętności stała się Polską Akademia Umiejętności na podstawie statutu, który zatwierdził Naczelnik Państwa Józef Piłsudski 22 listopada 1919 roku, o czym Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zawiadomiło zarząd Akademii 27 listopada. Statut liczył 31 paragrafów41Statut  Polskiej  Akademii  Umiejętności, „Rocznik  Polskiej  Akademii  Umiejętności”, dz. cyt. s. 110–120..

Warto zapamiętać datę 22 listopada 1919 roku, bowiem od tej pory można mówić o nowym etapie w dziejach Akademii.

Paragraf pierwszy wspomnianego statutu jasno precyzował, że Akademia Umiejętności, która powstała w roku 1872 z przekształcenia Towarzystwa Naukowego Krakowskiego, otrzymuje nazwę: Polska Akademia Umiejętności (PAU), a swą stałą siedzibę ma w Krakowie. Warto dodać, że paragraf drugi stanowił, że jest instytucją użyteczności publicznej i pozostaje pod opieką Naczelnika Państwa Polskiego42Tamże, s. 110..

Należy wspomnieć, że władze PAU poważnie traktowały obietnicę opieki przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego. Powołując się na ten fakt, wystosowano do niego zaproszenie na doroczne posiedzenie Akademii 29 listopada 1919 roku43Arch. Nauki PAN i PAU, KSG, nr 574/1919.. Jak się okazało, Naczelnik Państwa nie przybył, podobnie jak i kilka innych, wiele znaczących w odrodzonej Polsce osobistości. Znajdujemy bowiem telegram od Józefa Ignacego Paderewskiego, który się tłumaczył, że nie może przybyć na posiedzenie z powodu ważnych spraw w stolicy. Podobnież odmówił ks. prof., pierwszy rektor KUL Idzi Radziszewski z Lublina, życząc: „Tak bardzo zasłużonej instytucji najowocniejszej pracy dla chluby nauki polskiej i chwały ojczyzny”44Tamże, KSG nr 561/1919.

Na drugim posiedzeniu Polskiej Akademii Umiejętności sekretarz generalny Kazimierz Kostanecki odczytał depeszę od Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego wystosowaną z Belwederu. Wysłana została 1 grudnia 1919 roku, a opublikowano ją w lwowskim czasopiśmie „Nowa Polska”45W. Jędrzejewicz, J. Cisek, Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego 1867–1935, t. 2 1918–1926, Wrocław–Warszawa–Kraków 1994, s. 120..

Oto jej treść:

Żałując, że nie mogę być obecnym na pierwszym w Niepodległej Ojczyźnie uroczystym posiedzeniu Akademii Umiejętności przesyłam jej w tym dniu święta nauki polskiej życzenia jak najświetniejszego rozwoju. Akademia Umiejętności, stając się obecnie najwyższą instytucją naukową dla całej Polski, ma do spełnienia wielkie zadanie. Niechaj zamykając poprzedni okres swojej działalności, w którym niespożyte zasługi położyli Majer, Szujski, Dietl, Tarnowski i Ula- nowski, spełnia chlubnie nadal na chwałę imienia polskiego swoje posłannictwo, stojąc na straży jednej z najidealniejszych placówek pracy narodowej i wszechludzkiej. Józef Piłsudski46„Rocznik Polskiej Akademii Umiejętności. Rok 1918/1919” 1920, s. 54; S. Grodziski, Polska Akademia Umiejętności 1872–1952–2002, dz. cyt., s. 44. Oryginał telegramu od J. Piłsudskiego na ręce prof. Morawskiego, zob.: Archiwum Nauki PAN i PAU, KSG nr 516–580/1919, nr 561..

Okazało się, że po odzyskaniu niepodległości, w nowych warunkach politycznych i społecznych trudna sytuacja Akademii Umiejętności nie była odosobniona, bowiem w wyniku powojennych dewaluacji majątek straciło także Towarzystwo Naukowe Warszawskie czy Kasa im. Mianowskiego. Jedynym ratunkiem w tej sytuacji były dotacje państwowe47B. Jaczewski, Organizacje i instytucje życia naukowego w Polsce (listopad 1918–1939), w: Historia nauki polskiej, red. B. Suchodolski, t. V, 1918–1951, cz. I, Wrocław–Warszawa– Kraków 1992, s. 43..

Jednym z przykładów starań o zwiększenie dotacji był list sekretarza generalnego z 31 grudnia 1919 roku do MWRiOP (L.731/19), w którym prosił o zwiększenie nakładów na Akademię, podając w uzasadnieniu jej rozliczne potrzeby wymagające środków finansowych. Jako ciekawostkę można dodać, że zapewne ze względów oszczędnościowych do bieżących prac kancelaryjnych Akademii wykorzystywano nadal papier firmowy z nadrukiem „Akademia Umiejętności” bez uzyskanego po odzyskaniu niepodległości określenia: „Polska”48Arch. Nauki PAN i PAU, KSG 1919, nr 665–732, npg..

Skromne dotacje państwowe były podstawą bytu Akademii, chociaż w okresie od 1 kwietnia 1918 do 1 kwietnia 1919 roku ich wartość uległa znacznemu obniżeniu z powodu wspomnianej deprecjacji waluty. Najcięższy dla działalności PAU był jednak rok 1923/1924, kiedy musiano zawiesić niektóre wydawnictwa i podejmowanie wielu prac49B. Jaczewski, Organizacje i instytucje życia naukowego w Polsce (listopad 1918–1939), dz. c, s. 94–95..

Profesor Adam Wrzosek w liście wystosowanym z Warszawy 1 stycznia 1920 roku do prezesa Polskiej Akademii Umiejętności Kazimierza Kostaneckiego – jakże aktualnym i dziś – napisał:

Proszę mi wierzyć, że Ministerstwu nie mniej może niż samej Akademii zależy na tym, aby Akademia cieszyła się jak największym szacunkiem i zaufaniem społeczeństwa, a w polskim świecie naukowym aby była jedyną najwyższą instytucją. Wiem, że Akademia wszystkim nie dogodzi. Uczeni w ogóle, a polscy może nawet w szczególności, są bardzo wrażliwi na zaszczyty i uznanie naukowe. Nie wszyscy mogą oni zostać członkami Akademii. Ci, co nimi nie zostaną, a są bardzo ambitni, będą mieli żal do Akademii. Ale to trudno50J. Hulewicz, Korespondencja Kazimierza Kostaneckiego i Adama Wrzoska w sprawach Polskiej Akademii Umiejętności, dz. cyt., s. 207..

Jako instytucja użyteczności publicznej PAU pozostawała pod opieką władz państwowych, a w szczególności pod protektoratem prezydenta Rzeczypospolitej, który między innymi zatwierdzał wybory prezesa, wiceprezesów i sekretarza generalnego. Naczelną władzą PAU było Walne Zgromadzenie wszystkich krajowych członków czynnych, których liczbę zwiększono w każdym wydziale z 16 do 20. Do ich grona włączono polskich uczonych, którzy przed odzyskaniem niepodległości mieszkając w zaborze rosyjskim czy pruskim, uznawani byli za członków zagranicznych. Walne Zgromadzenie uchwalało budżet, dokonywało wyboru członków Zarządu oraz członków PAU, a także decydowało o kierunku prac i nadawaniu nagród. Zarząd PAU sprawował władzę wykonawczą, a w jego skład wchodzili również dyrektorzy i sekretarze wydziałów wybierani przez członków wydziałów. Zarządowi przewodniczył prezes, a sekretarz generalny sprawował władzę wykonawczą51B. Jaczewski, Organizacje i instytucje życia naukowego w Polsce (listopad 1918–1939), dz. c, s. 90; R. Majkowska, Słowo wstępne, w: Poczet członków Akademii Umiejętności i Polskiej Akademii Umiejętności w latach 1872–2000, Kraków 2006, s. 10..

Po odzyskaniu niepodległości PAU składała się nadal z trzech wydziałów: I – Filologicznego, II – Historyczno-Filozoficznego i III – Matematyczno-Przyrodniczego. Pod jej opieką pozostawała Biblioteka, a także Muzeum Archeologiczne. Do podstawowych zadań PAU, podobnie jak przed I wojną światową, należało prowadzenie prac badawczych i ogłaszanie ich wyników. W odrodzonej Polsce Akademia zachowała większość dawnych wydawnictw i podjęła nowe inicjatywy, między innymi zapoczątkowując wydawanie „Rocznika Polskiej Akademii Umiejętności”. Ogłaszane co miesiąc „Sprawozdania z Czynności i Posiedzeń Akademii Umiejętności w Krakowie” zawierały streszczenia prac przedstawianych we wszystkich wydziałach i sprawozdania z posiedzeń komisji. Informacje dla zagranicznych środowisk naukowych przekazywał „Bulletin International de l’Académie Polanaise des Sciensce et Letters”. Należy zauważyć, że w działalności PAU przeważało zainteresowanie naukami humanistycznymi i społecznymi – od chwili powstania do władz wybierano przede wszystkim członków wydziałów humanistycznych. W maju 1920 roku powzięto uchwałę o utworzeniu placówek delegatów Akademii w głównych ośrodkach życia naukowego. Delegatami w Warszawie mianowano wówczas prof. Jana Kochanowskiego i prof. Kazimierza Żórawskiego, a we Lwowie prof. Władysława Abrahama. Mieli oni pośredniczyć między PAU a jej członkami zamieszkałymi w Warszawie czy Lwowie. Ponadto PAU utrzymywała zagraniczne stacje naukowe – w Paryżu, której trzon stanowiła Biblioteka Polska, i w Rzymie – otwartą w 1927 roku52B. Jaczewski, Organizacje i instytucje życia naukowego w Polsce (listopad 1918–1939), dz. c, s. 91–94..

W ramach nowych warunków niepodległej Polski należało niemal od podstaw budować podstawy materialnego bytu. Dzięki działaniom prezesa Kazimierza Morawskiego, jego autorytetowi i wzrostowi autorytetu PAU sytuacja zaczęła się poprawiać. Z wolna napływały darowizny, także w formie domów i majątków ziemskich. Profesor Morawski osobiście interweniował u arcyksięcia Karola Stefana Habsburga z Żywca, byłego protektora Akademii z ramienia cesarza Austrii, i korzystał z jego pomocy. W 1923 roku udało się doprowadzić do ugody, w wyniku której arcyksiążę oddał część majątku na rzecz PAU – była to część dóbr żywieckich obejmująca 10 tysięcy hektarów – lasy koło Babiej Góry, Zawoi i dochodowe gospodarstwo rybne. Warto też odnotować legaty Pawła Tyszkowskiego, Władysława Fedorowicza i Stanisława Sozańskiego oraz innych darczyńców. Za czasów prezesury prof. Morawskiego (do 1925 r.) PAU posiadała około 20 tysięcy hektarów ziemi. Po pewnym czasie mogła zrezygnować z rządowych dotacji i oprzeć się na własnych zasobach53K. Korus, Dla Polski – życie i działalność Kazimierza Morawskiego, dz. c, s. 16; S. Grodziski, Polska Akademia Umiejętności 1872–1952–2002, dz. cyt., s. 45.. Duże zasługi w rozwoju tej instytucji miał późniejszy, od 1926 roku, sekretarz generalny prof. Stanisław Kutrzeba, rozsądnie administrujący i zarządzający zasobami Akademii54R. Majkowska, Polska Akademia Umiejętności w życiu Stanisława Kutrzeby, w: Stanisław Kutrzeba 1876–1946, „W służbie nauki” 1998, nr 2, s. 71–78; F. Uhorczak, Rozwój Polskiej Akademii Umiejętności w wykresach i mapach, dz. c, s. 20..

Należy stwierdzić że po wydarzeniach  i perturbacjach  spowodowanych I wojną światową tudzież finansowym krachu Polska Akademia Umiejętności – która płynnie przeszła od dawnej nazwy z okresu zaborów – przez całe dwudziestolecie międzywojenne zajmowała istotną pozycję wśród polskich instytucji naukowych. Posiadała bowiem długą i bogatą tradycję oraz była największym zrzeszeniem polskich uczonych, a kapitał ten wykorzystywała ku upowszechnianiu nauki polskiej także i za granicą.

* digitalizacja: Pau, projekt PAUart, domena publiczna.

STRESZCZENIE

Ewa Danowska
Akademia Umiejętności – Polska Akademia Umiejętności. Czas przełomu po odzyskaniu niepodległości.

Poprzednikiem Polskiej Akademii Umiejętności (PAU) było Towarzystwo Naukowe Krakowskie (TNK), które powstało w 1815 roku. Przekształcone zostało na mocy decyzji cesarza Franciszka Józefa I w 1871 roku w Akademię. Instytucja ta w ciągu drugiej połowy XIX i na początku XX wieku, przed I wojną światową, rozwijała się w pomyślnym kierunku. Akademia Umiejętności (AU) była największym towarzystwem naukowym na ziemiach polskich, prowadzącym najszerszą działalność naukową. Dzięki korzystnym operacjom finansowym, prywatnym darowiznom, a także państwowym dotacjom mogła podejmować inicjatywy badawcze, rozwijać działalność wydawniczą, udzielać stypendiów i fundować nagrody. Trudności nadeszły wraz z I wojną światową, kiedy działalność Akademii została ograniczona z powodu problemów bytowych, a tym bardziej po finansowym krachu w latach powojennych. Po odzyskaniu niepodległości instytucja przybrała nazwę Polskiej Akademii Umiejętności (PAU); statut zatwierdził Naczelnik Państwa Józef Piłsudski 22 listopada 1919 roku, stając się jej protektorem. Od początku okresu międzywojennego kolejni kierujący PAU odbudowywali jej zasoby, korzystając też z życzliwości władz państwowych. Akademia odzyskała wówczas swą dawną świetność i znaczenie zarówno w Polsce, jak i za granicą.

SŁOWA KLUCZE

Akademia Umiejętności, I wojna światowa, odzyskanie niepodległości, Polska Akademia Umiejętności

SUMMARY

Ewa Danowska
Academy of Learning – Polish Academy of Learning. Breakthrough Time after Regaining Independence

The predecessor of the Polish Academy of Learning (Polska Akademia Umiejętności, PAU) was the Krakow Scientific Association (Towarzystwo Naukowe Krakowskie, TNK), established in 1815. Pursuant to the decision of Emperor Franz Joseph I, it was transformed into the Academy in 1871. This institution was developing in a good direction during the second half of the 19th centu- ry and the beginning of the 20th century, i.e. until the First World War. The Academy of Learning (Akademia Umiejętności, AU) was the largest scientific association with the widest scope of activities on Polish lands. Thanks to beneficial financial operations, private donations, and state subsidies, it was able to carry out research initiatives, develop its publishing activity, as well as fund scholarships and prizes. Difficult times started together with the First World War, when the Academy’s activity was limited due to problems of living, and the situation got even worse after the financial crisis after the war. After Poland regained independence, the institution took the name of Polish Academy of Learning; Chief of State Józef Piłsudski approved its statute on 22 November 1919, becoming its protector. From the very beginning of the inter-war period, successive PAU heads kept rebuilding its resources, benefiting from the kind- ness of the government. This is when the Academy regained its former glory and importance in Poland and abroad.

KEY WORDS

Academy of Learning, First World War, regaining of independence, Polish Academy of Learning


BIBLIOGRAFIA

Źróa archiwalne

Archiwum Nauki PAN i PAU

KSG 51-165/1918, 698-735/1918, 515-580/1919, 665-732/1919, L. 2896/Pr.

PAU K I-2

Opracowania i artykuły

Barański M., Ulanowski Bolesław, w: Słownik historyków polskich, Warszawa 1994.

Bieniarzówna J., Małecki J.M., Dzieje Krakowa, t. 3, Kraków w latach 1796–1918, Kraków 1979.

Brzozowski S., Zabór austriacki. Akademia Umiejętności, w: Historia nauki polskiej, red. B. Suchodolski, t. IV 1863–1918, cz. I i II, red. tomu Z. Skubała-Tokarska, Wrocław– Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź 1987.

Chankowski S., Morawski Kazimierz, w: Słownik historyków polskich, Warszawa 1994.

„Czas”, 18 maja 1918, nr 225, wyd. wieczorne.

Dybiec J., Polska Akademia Umiejętności 1872–1951, Kraków 1993.

Dybiec J., Komorowski W., Polska Akademia Umiejętności, w: Encyklopedia Krakowa, Warszawa–Kraków 2000.

Grodziski S., Polska Akademia Umiejętności 1872–1952–2002, Kraków 2005.

Hulewicz J., Akademia Umiejętności w Krakowie 1873–1918. Zarys dziejów, Wrocław–Warszawa 1958.

Hulewicz J., Korespondencja Kazimierza Kostaneckiego i Adama Wrzoska w sprawach Polskiej Akademii Umiejętności, „Rocznik Biblioteki PAN w Krakowie” 1974, R. 20.

Jaczewski B., Organizacje i instytucje życia naukowego w Polsce (listopad 1918–1939), w: Historia nauki polskiej, red. B. Suchodolski, t. V 1918–1951, cz. I, Wrocław–Warszawa–Kraków 1992.

Jędrzejewicz W., Cisek J., Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego 1867–1935, t. 2 1918–1926, Wrocław–Warszawa–Kraków 1994.

Katalog zabytków sztuki w Polsce, t. IV Miasto Kraków, cz. XI Ulica Sławkowska, oprac. P. Dettloff, Warszawa 2012.

Kohmann  S., Kostanecki  Kazimierz  Teodor,  w: Polski  Słownik  Biograficzny,  t. 14, Wrocław–Warszawa–Kraków 1968–1969.

Korus K., Dla Polski – życie i działalność Kazimierza Morawskiego, w: Kazimierz Morawski (1852–1925), seria: W służbie nauki i narodu, red. R. Zawadzki, S. Stabryła, Kraków 2008.

Kowalski K., Przedmowa, w: Stanisław Tarnowski 1837–1917. Materiały z Posiedzenia Naukowego PAU w dniu 14 XI 1997 r., seria: „W służbie nauki” 1999, nr 3.

Kutrzeba S., Polska Akademia Umiejętności 1872–1937, Kraków 1937.

Majkowska R., Polska Akademia Umiejętności w życiu Stanisława Kutrzeby, w: Stanisław Kutrzeba 1876–1946. Materiały z Uroczystego Posiedzenia PAU w dniu 24 VI 1996 r., seria: „W służbie nauki” 1998, nr 2.

Majkowska R., Słowo wstępne, w: Poczet członków Akademii Umiejętności i Polskiej Akademii Umiejętności w latach 1872–2000, red. R. Majkowska, Kraków 2006. Morozewicz J., Przyroda Polski wobec zadań gospodarczych Państwa Polskiego. Odczyt wyoszony na publicznem posiedzeniu Akademii Umiejętności, dnia 18 maja 1918 roku, „Rocznik Akademii Umiejętności w Krakowie. Rok 1917/1918”, 1919.

Piskurewicz J., Prima inter pares. Polska Akademia Umiejętności w latach II Rzeczypo- spolitej, Kraków 1998.

Plezia M., Morawski (Dzierżykraj-Morawski) Kazimierz, Polski Słownik Biograficzny, t. 21, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1976.

Przemówienie prezesa Kazimierza Morawskiego, „Rocznik Polskiej Akademii Umiejęt- ności. Rok 1918/1919”, 1920.

Rederowa D., Z dziejów Towarzystwa Naukowego Krakowskiego 1815–1872. Karta z hi- storii nauki polskiej pod zaborami, Kraków 1998.

Redzik A., Józef Skąpski senior – adwokat i syndyk Polskiej Akademii Umiejętności, w: Józef Skąpski ojciec 1868–1950. Józef Skąpski syn 1921–1998, seria: „W służbie nauki” 2014, nr 22.

Smolka S., W sprawie spotwarzonej instytucyi narodowej, Kraków 1895.

Stachowska K., Z przeszłości gmachów Oddziału Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, „Rocznik Biblioteki PAN w Krakowie” 1968, R. 14.

Statut Polskiej Akademii Umiejętności, „Rocznik Polskiej Akademii Umiejętności. Rok 1918/1919”, 1920.

Szwarc A., Tarnowski Stanisław, w: Słownik historyków polskich, Warszawa 1994.

Świderska A., Trwa, choć przeminęło, w: Kopiec wspomnień, Kraków 1959.

Uhorczak F., Rozwój Polskiej Akademii Umiejętności w wykresach i mapach, Kraków 1948.

 

Rocznik Biblioteki Kraków 2018

Karolina Grodziska – Cmentarz na Pasterniku. W 110. rocznicę jego utworzenia

Karolina Grodziska

Biblioteka Naukowa PAU i PAN

Cmentarz na Pasterniku. W 110. rocznicę jego utworzenia

Nagrobek Tadeusza Łepkowskiego, porucznika 2. Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich z krzyżem nawiązującym do krzyża wojskowego, fot. Zbigniew Kos

Nagrobek Tadeusza Łepkowskiego, porucznika 2. Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich z krzyżem nawiązującym do krzyża wojskowego, fot. Zbigniew Kos

To jeden z kilkudziesięciu cmentarzy Krakowa i zarazem jeden z 12 obsługiwanych przez Zarząd Cmentarzy Komunalnych. Położony w ­północno-zachodniej części miasta, pomiędzy ulicami Pasternik i Na Polach, liczy około 2,5 hektara. Założony został w 1909 roku, ma zatem blisko 110 lat. W tym czasie zmienił swój charakter z należącego do gminy Bronowice Wielkie sielskiego cmentarzyka wiejskiego na jedną z miejskich nekropolii, stając się miejscem spoczynku blisko 10 tysięcy osób. Stał się też częścią literackiej legendy Krakowa za sprawą spoczywających tu członków rodzin Tetmajerów, Rydlów, Mikołajczyków i Czepców.

Jak setki polskich cmentarzy, tak i ten jest wielką lekcją historii Polski i zasługuje na własne opracowanie, które za sprawą piszącej te słowa winno się ukazać w najbliższym czasie.

W roku stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości warto na jego przykładzie ukazać to swoiste nawarstwianie się, jak słojów na starym drzewie, narracji historycznej i patriotycznej, nie zawsze oczywistej i łatwej do odczytania, często czytanej między wierszami. Nie zawsze pomnikowej i akademijnej, często bardzo prywatnej, czasem wręcz zakamuflowanej lub ukrywanej z przyczyn politycznych.

Pomnik nagrobny Jana Kazimierza Tetmajera, widok ogólny, fot. Zbigniew Kos

Pomnik nagrobny Jana Kazimierza Tetmajera, widok ogólny, fot. Zbigniew Kos

Cmentarz Bonowicki nie ma obecnie kwater ani pomników  wojennych,  nie ma też wielkich grobów zbiorowych. W swoim czasie znajdowała się tu kwatera z czasów I wojny światowej, zewidencjonowana przez władze austriackie jako cmentarz wojenny nr 389 i zaopatrzona w monument, jednak ze smutkiem trzeba stwierdzić, że uległa zniszczeniu w okresie międzywojennym1A. Partridge, R. Korzeniowski, Otwórzcie bramy pamięci. Cmentarze wojenne z lat 1914–1918 w Małopolsce, Kraków 2005, s. 294 i 298.. Pomnik znany jest ze zdjęć z lat dwudziestych XX wieku2Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-K-5560-2 i 1-U-313..

Wchodzących na cmentarz wita natomiast pomnik umieszczony na grobie młodego ułana Jana Kazimierza Tetmajera. Prostopadłościenny monument, zwieńczony ułańskim czakiem, ma z czterech stron zamieszczone wierszowane inskrypcje, a w niszy od frontu znajduje się portretowa płaskorzeźba autorstwa Jana Raszki3A. Więcek, J. Raszke, w: Polski Słownik Biograficzny, 30, Wrocław 1987, t. 30, s. 614–617., przedstawiająca młodzieńca na koniu, zaopatrzona w odnoszący się doń podpis. Inskrypcje na ścianach monumentu zawierają cytat z utworu Z dymem pożarów Ujejskiego, wersy wiersza autorstwa Józefa Tetmajera, ułana z powstania  listopadowego  i  stryjecznego  dziadka Jana Kazimierza, oraz zestawienie imienne kolejnych pokoleń Tetmajerów, poczynając od 1750 roku, ze wskazaniem  ich udziału w wydarzeniach wojen napoleońskich, powstania listopadowego, 1846 roku i powstania styczniowego. Ten bogaty i starannie obmyślony program nagrobnego pomnika był dziełem ojca młodego ułana – malarza, literata i polityka Włodzimierza Tetmajera4Projekty pomnika i kolejne wersje inskrypcji zachowane są w spuściźnie Włodzimierza Tetmajera w Bibliotece Naukowej PAU i PAN w Krakowie, rkps sygn. 7314, k. 1–4..

Plakieta portretowa Jana Kazimierza Tetmajera autorstwa Jana Raszki, fot. Zbigniew Kos

Plakieta portretowa Jana Kazimierza Tetmajera autorstwa Jana Raszki, fot. Zbigniew Kos

Spoczywający na cmentarzu Bronowickim młody ułan był z jednej strony spadkobiercą tradycji starej szlacheckiej rodziny Tetmajerów, z drugiej zaś – zasiedziałego chłopskiego rodu Mikołajczyków z Bronowic, od dawna już uwłaszczonego, reprezentującego najlepsze tradycje polskiej wsi. Może nieco symboliczne będzie tu podkreślenie faktu, że jeden jego dziadek, Adolf Przerwa-Tetmajer (1813–1892), oficer w powstaniu listopadowym, ziemianin, marszałek szlachty powiatu nowotarskiego, spoczywa na cmentarzu Rakowickim w kwaterze RA, w grobowcu Weteranów, grób drugiego z nich zaś, Jacentego Mikołajczyka, zmarłego w 1921 roku, nie zachował się w Bronowicach.

Decyzja Włodzimierza Tetmajera o poślubieniu Anny Mikołajczykówny, zwieńczona ich ślubem w 1890 roku, w o wiele większym stopniu przełamywała konwenanse i bariery niż późniejsze o dziesięć lat małżeństwo Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną, młodszą siostrą Anny. Do literackiej legendy Młodej Polski weszła jednak nie powieść Sewera Maciejowskiego Bajecznie kolorowa o miłości Włodzimierza i Anny, ale Wesele Wyspiańskiego, w którym Anna i Włodzimierz otrzymali role Gospodyni i Gospodarza, a goście weselni, ci z Krakowa i ci z Bronowic, grali swoje większe i mniejsze role. Groby części z nich możemy dziś odnaleźć zarówno na cmentarzu Rakowickim, jak i na Pasterniku.

Najstarszy syn Włodzimierza i Anny Tetmajerów przyszedł na świat w 1901 roku w Bronowicach. Jego pełnoletniość przypadła na rok 1918, rok odzyskania przez Polskę niepodległości. Od początku stycznia 1919 roku Włodzimierz przebywał w Paryżu, na konferencji pokojowej, jako jeden z członków polskiej delegacji. Tam też dobiegła go wiadomość, że jego najstarszy syn zaciągnął się do Wojska Polskiego. Powstał wówczas wiersz:

Do mego syna ułana z pułku jazdy kresowej

Kiedyś był, Synku, małym chłopczyną

Patrzał na Ciebie z portretu Dziad,

Co był ułanem i pod Olszyną

Biegł z mieczem w dłoni w pocisków grad.

A ja Cię wtedy uczyłem,

Synku, Jak za Ojczyznę wojować masz!

Stawać, jak Dziady, w zbrojnym ordynku,

W boju spokojną zachować twarz.

Wtedy nam jeszcze ani się śniło

Że zobaczymy nad cudy Cud!

Że zobaczymy Ojczyznę miłą!

Że zobaczymy walczący Lud!

Wtedy pisałem do Ciebie wierszem

Życząc, byś dożył ogromnych burz!

Prosiłem, Ciebie sercem najszczerszem:

„Ty mnie do wolnej mogiły złóż”!

„Niech spocznę w ziemi wolnej i drogiej,

Oczy mi zamknij nadzieją złotą…”

Dziś Twoje, Synku, dzwonią ostrogi!

Twój miecz! I w boje lecisz z ochotą!

Ciebie, polskiego widzę ułana!

Wkoło rycerzy skrzydlaty rój,

Ojczyzna wstaje umiłowana…

Cudu godzina! O, Synku mój!

Gdyś nas pożegnać przybiegł do domu

I łzawej Matki całował dłoń,

Wiedziałem… Nie znasz trwogi ni sromu,

Rwałeś się w pole! I rżał Twój koń!

Dzisiaj w paryskim byłem kościele.

Myśl moja biegła, gdzie jesteś Ty…

Gdzie ruskich armat ryczą gardziele,

Gdzie młódź w śmiertelne zapada sny!

Tęskną do Boga podniosłem duszę

W modlitwie, by mi zachował Ciebie…

Co tam! W wojennej gdzieś zawierusze

… Byś Ty był na mym pogrzebie

A wtedy z Ojczyzny dobiegł mnie listek,

Żeś rycerz! Nie znasz trwogi ni zmazy,

Żeś się Ojczyźnie poświęcił wszystek!

Drwisz, jak praojce, z kul i zarazy!

I jak praojce, zagończyk słynny,

Podchodzisz wroga w szerokim stepie!

Z uśmiechem Twojej twarzy dziecinnej,

Szablę na wrażym tępisz czerepie!

Pono, jak w taniec idziesz do boju

I skrzydłem orła Cię nosi koń!

Przykrzą się Tobie chwile spokoju,

Bój i stepowa Cię wabi błoń!

I duma pierś mą rozpiera, Synku!

I szczęścia zorzą jaśnieje twarz!

W rycerskim Ciebie widząc ordynku

Krzyżem Cię żegnam! Ułanie nasz!

22/III. 1919 w Paryżu5W. Tetmajer, Przeznaczenie, wyd. pośmiertne w opracowaniu J. Grzywińskiego i B. Pochmarskiego, Kraków 1926.

Duma z decyzji młodzieńca i jego odwagi, nuta żalu, widoczna w innym utworze, że jemu samemu nie dana była służba w ułanach – te uczucia przeplatały się z lękiem Włodzimierza o losy syna. Przebieg wydarzeń frontowych i stosunkowo rzadkie wiadomości wzmagały niepokój.

27 lipca 1920 roku 8. pułk ułanów księcia Józefa Poniatowskiego otrzymał rozkaz zajęcia miejscowości Stanisławczyk na prawym brzegu Styru, około 30 km na południe od Beresteczka. Miasteczko zajęto; w pobliżu toczyły się starcia z pojedynczymi bolszewickimi oddziałami. Nazajutrz jednak zbliżyły się znaczniejsze siły wroga, dysponujące artylerią i grożące otoczeniem pułku, podczas gdy Polakom kończyła się amunicja. Wtedy to pułk poniósł ciężkie straty, poległo wielu ułanów i kilku oficerów, wśród nich – podchorąży Jan Kazimierz Tetmajer6K. Krzeczunowicz, Ułani Księcia Józefa. Historia 8. pułku ułanów ks. Józefa Poniatowskiego 1784–1945, Londyn 1960, s. 147–148..

Wiadomości o ostatnich chwilach życia Jana Kazimierza Tetmajera nadeszły do rodziny w liście jego dowódcy rotmistrza Lucjana Bochenka z 3 sierpnia 1920 roku. Rotmistrz rzetelnie dopełnił smutnego obowiązku, a jego list zawierał też bolesną dla rodziny wiadomość o nieznanym miejscu spoczynku poległego ułana, jego ciało odesłano bowiem z frontu w kierunku najbliższego katolickiego cmentarza, tymczasem po drodze bolszewicy napadli i rozbili eskortę, a co się stało z ciałem – nie wiadomo.

My byliśmy dalej dzień za dniem w ciężkich walkach otoczeni, bez łączności z taborami i dopiero teraz, kiedy położenie się poprawiło i bolszewicy wycofali się zza Stojanowa, dostaliśmy połączenie z  taborami  i dowiedziałem  się o tym, że biedak nawet po śmierci nie miał spokoju7Cyt. za: J. Dużyk, Sława, panie Włodzimierzu, Kraków 1998, s. 345..

Krzyż na grobie Jana Bochenka, żołnierza 2. Korpusu, uczestnika walk o Monte Cassino, fot. Zbigniew Kos

Krzyż na grobie Jana Bochenka, żołnierza 2. Korpusu, uczestnika walk o Monte Cassino, fot. Zbigniew Kos

Po ustabilizowaniu się sytuacji rodzina przystąpiła do poszukiwań miejsca spoczynku młodego ułana, sięgając po wszelkie możliwe środki i sposoby. Do rodzinnej legendy przeszedł seans spirytystyczny, który nakierował poszukiwania na wieś Horochów. Tam udała się starsza siostra poległego Klementyna Rybicka wraz z majorem Władysławem Güntherem, tam odnaleziono pochówek, a po identyfikacji ciało sprowadzono do Bronowic8Tamże, s. 346–347..

Wbrew  zwykłej  kolei  rzeczy  pierwszy na cmentarzu spoczął nie ojciec, lecz syn. Bolesne poszukiwania pierwszego miejsca spoczynku, niepewność co do ich rezultatu, długie oczekiwanie na pogrzeb w rodzinnej miejscowości stały się motywem przewodnim innego wiersza – Powrotu do domu. W poetyckich strofach udało się też autorowi zawrzeć historię smutnych poszukiwań:

Wreszcie ułani przywieźli mi ciało!…

Do wsi rodzinnej na wozie prowadzą,

bo śmiałe dziewczę w stepy poleciało,

gnane przeczucia niepojętą władzą!

I z jakimś dobrym pobiegła aniołem

znalazła Brata!… w grobie, pod kościołem9W. Tetmajer, Przeznaczenie, dz. cyt., s. 47..

Ufundowany przez Włodzimierza Tetmajera pomnik na grobie syna wita dziś odwiedzających cmentarz. Przed nim znajduje się późniejsza o parę lat płyta nagrobna jego rodziców. Włodzimierz w 1921 roku sporządził testament z dokładnymi dyspozycjami dotyczącymi również pogrzebu i miejsca spoczynku. Wcześniej o swym życzeniu, by spocząć na cmentarzu Bronowickim, mówił w wierszach10W. Tetmajer, Na cmentarz nowy, w: tegoż, Marsz Skrzyneckiego. Poezye, Kraków 1915, s. 16–18..

Plakieta dot. Jana Bochenka fot. Zbigniew Kos

Plakieta dot. Jana Bochenka fot. Zbigniew Kos

Zmarł 26 grudnia 1923 roku, pogrzeb odbył się trzy dni później. Tłumnie przybyli zarówno krakowianie, jak i mieszkańcy podkrakowskich wsi. Przemówienie wygłosił Bolesław Pochmarski (1883–1945), polonista i filolog klasyczny, poseł na Sejm RP, miłośnik legionowej tradycji opracowujący historię walk Legionów (autor przedmowy do cytowanego już tomu Przeznaczenie, wydanego trzy lata później), przyjaciel Tetmajera (w 1890 r. gość na jego ślubie z Anną Mikołajczykówną), równie jak on zafascynowany polską wsią, autor wielu pejzaży, portretów i wiejskich scen rodzajowych. Wśród ogromnej liczby wieńców znalazły się i takie ze wzruszającymi napisami: „Od Woli Justowskiej” czy „Podhale”11Zob. m. in.: S. Młodzianowski, Pogrzeb ś.p. Włodzimierza Tetmajera, „Bronowickie Zeszyty Historyczno-Literackie” 2003, nr 18, s. 46–49..

Funkcjonujący od 1909 roku cmentarz nie stał się wprawdzie miejscem spoczynku żadnego weterana powstania styczniowego, jednak tradycja kilku rodzin sięga do tamtych wydarzeń, poczynając od witającego nas przy wejściu pomnika Jana Kazimierza Tetmajera, na którym wyryto nazwiska jego przodków, w tym Juliana i Stanisława Tetmajerów, walczących zbrojnie w latach 1863–1864. Warto też zwrócić uwagę na przekaz dotyczący rodziny Kościesza-Mężyńskich: na grobie pochowanej tu Hanny Marx widnieje inskrypcja odnosząca się do jej ojca Zygmunta Kościeszy-Mężyńskiego, inżyniera i oficera saperów WP, uczestnika I wojny w armii generała Józefa Hallera, wojny polsko-bolszewickiej i powstania śląskiego. Zmobilizowany w 1939 roku, był jeńcem Starobielska, zginął w Charkowie. Podkreślić trzeba, że Zygmunt był synem Leonarda Kościesza-Mężyńskiego, uczestnika powstania styczniowego.

Poza wpisanym do rejestru zabytków, dużej wartości pomnikiem J.K. Tetmajera, na cmentarzu Bronowickim nie ma pomnikowych upamiętnień wojennych czy martyrologicznych. Są tylko indywidualne groby i kryjące się za nimi dramatyczne niekiedy opowieści.

Lekcję historii odczytujemy tu zatem nie z kwater i pomników, ale z inskrypcji nagrobnych, wspomnień, nekrologów i prac historycznych.

Szereg mieszkańców Bronowic powołanych zostało do armii austriackiej, jak Jakub Mikołajczyk czy Stanisław Marona, poległy w 1914 roku: upamiętnia go inskrypcja na grobie Franciszka Gierata w kwaterze IVB. Wiadomo, że na różnych frontach I wojny walczyli także inni mieszkańcy Bronowic: Jan Trzaska, Stanisław Cichoński, Marcin Śmiech, Stanisław Mikołajczyk, Franciszek Pietrzyk, Jakub Czepiec i Franciszek Czepiec, a w 1920 roku – Lucjan Rydel, Jan Kazimierz Tetmajer, Jan Podgórski, Józef Konarski, Wincenty Młynarczyk12W. Hausner, Z dziejów szkoły w Bronowicach Małych 1817–1945, część 1, „Bronowickie Zeszyty Historyczno-Literackie” 1994, nr 1, s. 8–10.. Służba wojskowa w armii zaborczej nie była jednak tytułem do dumy, stąd nader niewiele na ten temat w późniejszych inskrypcjach czy nekrologach. Do rzadkości należy napis taki, jak na grobie Franciszka Gierata (zm. w 1927 r.), lakonicznie upamiętniający jego, jak można sądzić, krewniaka Stanisława Maronę: „Poległ na wojnie w 1914 roku”.

Spośród spoczywających na cmentarzu Bronowickim osób kilkanaście służyło w Legionach: Franciszek Buda, Mikołaj Lubicz-Januszko, Stanisław Korczyński, Piotr Spisak, Jan Zimowski, Włodzimierz Zinkow, Konrad Brochwicz-Żochowski. Spośród nich szczególna pamięć należy się Stanisławowi Korczyńskiemu (1895–1974), działaczowi harcerstwa i Sokoła. Walczył od sierpnia 1914 roku w Legionach, w 2. i 4. pułku piechoty, uczestniczył między innymi w bitwach pod Nadwórną, Mołotkowem, Kostiuchnówką i Rafajłową. W późniejszych latach był prezesem Oddziału Związku Legionistów Polskich w Krakowie (1934–1939), założycielem i redaktorem naczelnym pisma „Oleandry”, a od września 1939 roku do śmierci Komendantem Naczelnym Związku Legionistów Polskich13A.K. Zawiszański, Stanisław Korczyński (1895–1974), „Bronowickie Zeszyty Historyczno- Literackie” 1994, nr 31, s. 12–17..

Przypomnieć warto też dwóch uczestników powstania wielkopolskiego: Stanisława Pawlaka i Stanisława Stawskiego. Ten ostatni, urodzony w 1903 roku w Ostrzeszowie, tam właśnie wraz ze starszymi braćmi jako skaut uczestniczył w działalności niepodległościowej. W okresie międzywojennym mieszkaniec Rabki-Zdroju i Krościenka nad Dunajcem, w Krakowie zamieszkał po II wojnie14Powstańcy wielkopolscy. Biogramy uczestników powstania wielkopolskiego 1918/1919, red. B. Polak, Poznań 2008, t. V, s. 162.. Z kolei w powstaniach śląskich walczyli wspomniany już Zygmunt Kościesza-Mężyński i Tomasz Winnik.

Rówieśnik Jana Kazimierza Tetmajera i zarazem jego kuzyn Lucjan Rydel zgłosił się w 1920 roku do Wojska Polskiego i walczył na froncie wschodnim. Jako „obrońcę Kresów Wschodnich” upamiętnia go inskrypcja nagrobna. Dane mu było jednak ukończyć studia agrotechniczne. Był też porucznikiem rezerwy Wojska Polskiego i uczestnikiem kampanii wrześniowej. Zmarł w 1957 roku.

W różnych jednostkach i na różnych frontach walczyli też Tadeusz Łepkowski, Józef Sas-Rybotycki i Jan Wantuch. Dwaj ostatni walczyli także podczas II wojny: Rybotycki w stopniu kapitana, Wantuch zaś – jeniec oflagu VII A, kawaler Orderu Virtuti Militari, Krzyża Walecznych i ZKZ, zakończył wojnę jako podpułkownik w stanie spoczynku.

W okresie okupacji hitlerowskiej bardzo ważna była konspiracyjna aktywność mieszkańców Bronowic, Rząski i Mydlnik. Sporo na ten temat pisano15S.A. Młodzianowski,  Dziś do Ciebie przyjść nie mogę…  (Działalność  konspiracyjna w Bronowicach w latach 1939–1945), „Bronowickie Zeszyty Historyczno-Literackie” 1996, nr 4, s. 5–13; tenże, Struktura i stan osobowy IV Kompanii II Baonu Zgrupowania „Żelbet” AK, „Bronowickie Zeszyty Historyczno-Literackie” 1997, nr 6, s. 25–36., choć, jak zauważył znawca tamtych wydarzeń, a po części ich uczestnik Stanisław Młodzianowski, „ustalenie wszystkich pseudonimów w powiązaniu z nazwiskami jest po okresie 50 lat niemożliwe. Większość członków organizacji AK już nie żyje”16Tamże, s. 34..

Spośród żołnierzy Armii Krajowej – mieszkańców Bronowic i najbliższej okolicy – na cmentarzu na Pasterniku spoczywają: Jan Bierlit, Jan Filipowski, Józef Filipowski, Stanisław Grinn, Zygmunt Motyl, Stanisław Młodzianowski, Tadeusz Młodzianowski, Władysław Młodzianowski, Mieczysław Sułkowski oraz łączniczka Stanisława Kosoń.

W kampanii wrześniowej walczyli natomiast spoczywający na Pasterniku, a niebędący przed wojną mieszkańcami Bronowic: Józef Błąkała, Jan Guza, Zygmunt Hubert, Walenty Stypuła, Bronisław Kornelski. Ciekawą drogę wojenną odbyli: Jan Jakub Bochenek, żołnierz 2. Korpusu i uczestnik walk o Monte Cassino, oraz Józef Podobiński, żołnierz Brygady Karpackiej, walczący pod Tobrukiem i Monte Cassino. Inny żołnierz spod Monte Cassino, Henryk Smok, ma na grobie swe zdjęcie w mundurze, a napis zawiera wzruszający błąd: „M. Casino”.

Żołnierzami AK niezwiązanymi z bronowicką organizacją byli: Czesław Imgrunt, Tadeusz Jakobschy, Stanisław Jaworski, Jerzy Jenike, Władysław Juszczak, Józef Kiełkowicz, Tadeusz Kukuczka, Władysław Palowski, Jan Paździora, Jerzy Pietkiewicz, Tadeusz Widomski, Stanisław Wozowicz. Podkreślmy też, że w różnych formacjach AK walczyły i działały Stefania Fulińska, Stanisława Lindenbaum, Helena Głębska, Klementyna Reyduch i Maria Staufer.

W powstaniu warszawskim brali natomiast udział Czesław Imgrunt i Adam Skawiński oraz łączniczki lub sanitariuszki: Eugenia Afletun, Stanisława Falkowska, Bronisława Górecka i Czesława Przewłocka.

Wydarzenia stycznia 1945 roku na szczęście nie przyniosły licznych ofiar, choć kilkanaście osób zostało rannych. Zmarł jeden bronowiczanin Władysław Skotniczny17S.A. Młodzianowski, Styczeń 1945 r. w Bronowicach Małych, „Bronowickie Zeszyty Historyczno- Literackie” 2000, nr 12, s. 40–41.. Na cmentarzu spoczywają też Anna i Stanisława Nowakowie, zmarli 18 stycznia 1945 roku, o czym świadczy ich nagrobna inskrypcja.

Inną dramatyczną kartę historii odkrywamy za sprawą młodego oficera AK, 26-letniego Wojciecha Kiełkowicza ps. „Orlik”, zastrzelonego 5 maja 1945 roku na ulicy Stradom przez patrol UB. Upamiętnia go wierszowane epitafium.

Powstanę, Panie

Gdy mnie będziesz budził

Lecz pozwól odpocząć

Bom się bardzo strudził

Choć wraża kula

Przeszła me życie

Za wolność Polski

Oddałem swe życie

Obecny, nowy nagrobek, jakkolwiek powtarza  inskrypcję,  którą  odnotowałam w latach dziewięćdziesiątych, nie zawiera już złowrogiego a bolesnego zdania: „zamordowany przez NKWD”.

Krzyż na grobie Jana Krężalika, kapitana WP, zm. tragicznie 2 maja 1945 r., fot. Zbigniew Kos

Krzyż na grobie Jana Krężalika, kapitana WP, zm. tragicznie 2 maja 1945 r., fot. Zbigniew Kos

Wojenne losy wielu osób nie były eksponowane czy wręcz – ujawniane – ani w nagrobnych inskrypcjach, ani w nekrologach: fakt w pełni zrozumiały dla osób tamtej epoki, kiedy to Armię Krajową uważano za organizację zbrodniczą, a setki ludzi przypłaciło przynależność do niej więzieniem lub zesłaniem, jak choćby spoczywający na Pasterniku żołnierz AK Jerzy Pietkiewicz (1912–1984), więzień obozu w Riazaniu w latach 1944–1947, o czym mówi jego nagrobna inskrypcja. Tu trzeba zaznaczyć, że stosowane w inskrypcjach nagrobnych lub nekrologach ogólne określenia typu „kombatant II wojny” (Czesław Wolak, Paweł Dymek), „uczestnik ruchu oporu” (Jan Puzio) lub wręcz „członek ZBOWiD” (Bolesław Dymnicki, Marian Płaszewski, Jan Sermak, Jan Tarkiewicz) wymagają szerokich poszukiwań w literaturze, jest więc dla mnie oczywiste, że wiele jeszcze wojennych biografii wymaga doprecyzowania i rozwinięcia, na co do schyłku lat osiemdziesiątych często nie pozwalała cenzura bądź zrozumiała trauma.

Dotyczy to również biografii osób więzionych lub zesłanych. O ile więzienia niemieckie i związana z nimi gehenna były eksponowane w historiografii i literaturze, o tyle o zesłaniach na Wschód musiano długo milczeć. Umieszczona na fasadzie kościoła w Bronowicach Wielkich i powtórzona na grobie Anny Skoczylas tablica upamiętnia jej rodziców Stefanię i Stanisława Porębnych oraz brata Adama „zmarłych w ZSRR podczas II wojny”. Biorąc pod uwagę fakt, iż Anna Skoczylas zmarła w 1973 roku, tablicę tę ona sama lub ktoś z rodziny w jej imieniu umieszczał w czasie, gdy nie można było użyć odpowiadających prawdzie sformułowań ani nazw geograficznych. Skądinąd wielokrotnie spotykaliśmy się w literaturze czasów PRL z określeniem, iż ktoś „znalazł się na terenie ZSRR” lub – Syberii. Inni sowieccy zesłańcy, spoczywający na cmentarzu Bronowickim, to Danuta Sadowska-Janusz, Stanisław Kozakiewicz, Ignacy Kramarczuk (na jego grobie widnieje plakietka: „Zesłaniec Sybiru”) i Barbara Sławecka, aresztowana i więziona przez NKWD, zesłana do Kazachstanu, która w 1946 roku powróciła do kraju (inskrypcja nagrobna).

Inskrypcja dot. Jerzego Lercha, kapitana artylerii WP, zamordowanego w Katyniu, fot. Zbigniew Kos

Inskrypcja dot. Jerzego Lercha, kapitana artylerii WP, zamordowanego w Katyniu, fot. Zbigniew Kos

W przeciwieństwie do Rakowic, nie spotykamy na tym cmentarzu symbolicznych metalowych plakiet oznaczających więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych. Z nekrologów i inskrypcji wynika, że ich więźniami byli: Barbara Sikorska, Michał Śliwicki, Stanisław Garwoliński i Michał Decowski. Ten ostatni upamiętniony został przez żonę wzruszającym napisem:

Jak mam uczcić Twoje imię

Jak iść za Twoim pogrzebem

Bezdomna garstka popiołu

Pomiędzy ziemią a niebem

Pamięci Michała Decowskiego

Zamordowanego w dniu 8 lipca 1941

W obozie koncentracyjnym

Weimar Buchenwald

Tu warto przytoczyć jeszcze jedną, bardzo osobistą inskrypcję, mówiącą o żołnierskich dokonaniach zmarłego, choć w sposób dość ogólny:

Kazimierz Gąsiorowski

l. 68 zm. 5 X 1968

dekorator teatralny

Walczyłeś dla Ojczyzny

Żyłeś dla sztuki, Gołąbku

Gościem byłeś w domu

Cześć Twojej pamięci Twoja kochająca żona

Zawsze jestem z Tobą

Karolina

Czasem aż szkoda, że skromność lub chęć zachowania prywatności (a w czasach wczesnego PRL – względy cenzuralne) nie pozwoliły na zamieszczenie na grobach bardziej rozwiniętych inskrypcji. Dotyczy to na przykład siedmiu spoczywających na Bronowicach kawalerów Orderu Virtuti Militari, ustanowionego w 1792 roku. Do chwili obecnej otrzymało go ca 26 tysięcy osób, tak więc aż siedem osób na tej niewielkiej nekropolii robi wrażenie. To Marian Gaj, ułan-plutonowy, Kazimierz Prokop, podporucznik PSZ, Michał Maćkowski, pułkownik dyplomowany WP, Jan Wantuch, również podpułkownik WP, a także dobrze znani w Bronowicach Władysław Juszczak18P. Wierzbicki, Z ziemi limanowskiej do Bronowic. Wspomnienie o poruczniku Władysławie Juszczaku z 1 PSPAK, „Bronowickie Zeszyty Historyczno-Literackie” 1988, nr 8, s. 18–23., Stanisław Korczyński i Jan Kazimierz Tetmajer.

Wreszcie jeszcze jeden przekaz, jaki odnajdujemy na tysiącach polskich nekropolii: tablice pro memoria upamiętniające tych, których miejsce spoczynku w danym momencie nie było znane. Tragiczny los tysięcy polskich oficerów zamordowanych w Rosji – więźniów Kozielska, Ostaszkowa, Starobielska i innych łagrów – można było, mimo cenzury PRL, upamiętnić właśnie w inskrypcji nagrobnej, z nadzieją, że nie dostrzeże jej czujne oko władzy, że nie nastąpi donos… Czasem wystarczało podanie miejsca i daty, by wskazać na właściwych sprawców mordu. Takich tablic nie brak i na Pasterniku.

I tak zamieszczono tu inskrypcję odnoszącą się do lwowskiego architekta i urbanisty Adama Kozakiewicza, oficera rezerwy WP, zamordowanego w więzieniu NKWD przy ul. Łąckiego we Lwowie. Dwa napisy mówią o śmierci w Katyniu: dotyczą one oficera Policji Państwowej Franciszka Foltynia (na grobie żony) i kapitana WP Jerzego Lercha (też na grobie żony). Z kolei siostry upamiętniły Maksymiliana Tuskiego, rotmistrza dyplomowanego 17. pułku ułanów, jeńca Starobielska, zamordowanego w Charkowie, syn zaś – Mariana Łopatkiewicza, kapitana intendentury, uczestnika I wojny i wojny polsko-sowieckiej, zamordowanego w Charkowie. Sądząc z wyglądu tablic, zamieszczano je w czasie, gdy wiedza o losach kilkunastu tysięcy polskich oficerów w Rosji Sowieckiej objęta była ścisłą tajemnicą…

Inskrypcja dot. Franciszka Foltynia, posterunkowego Policji Państwowej, zamordowanego w Katyniu, fot. Zbigniew Kos

Inskrypcja dot. Franciszka Foltynia, posterunkowego Policji Państwowej, zamordowanego w Katyniu, fot. Zbigniew Kos

Cmentarz Bronowicki, jedna z kilkudziesięciu krakowskich nekropolii: utworzony jako wiejski cmentarzyk podkrakowskiej gminy Bronowice, od czasów okupacji niemieckiej w granicach miasta, obecnie jeden z dwunastu prowadzonych przez Zarząd Cmentarzy Komunalnych. Półwiejski, potem zdecydowanie miejski, jednak poza pomnikiem Tetmajerów właściwie nieposiadający zabytkowej rzeźby czy rzemiosła. Pozbawiony dziś także dawnego wiejskiego charakteru: z ledwością znajduje się na nim obecnie jeden–dwa brzozowe krzyże. Brak rzeźby portretowej i medalierstwa, jest natomiast trochę fotografii i na porcelanie z II połowy XX wieku.

Co też ciekawe: oszczędność w inskrypcji. Ogromna większość bronowiczan, legitymujących się zarówno dokonaniami zawodowymi we własnej społeczności, jak i działalnością społeczną (np. na rzecz Klubu Sportowego „Bronowianka”, Klubu „Bronowicki” lub parafii) czy aktywnością zbrojną lub konspiracyjną (Wojsko Polskie, Armia Krajowa), nie ukazuje tego w nagrobnych inskrypcjach. Rzadko z pomocą przychodzą nekrologi prasowe. Niezwykle cennym źródłem są opowiadania żyjących jeszcze świadków tamtych wydarzeń (tu słowa wdzięczności kieruję pod adresem Pani Marii Rydlowej, z którą w połowie lat dziewięćdziesiątych o zamiarze opracowania książki o tym właśnie cmentarzu rozmawiałam), jak i osób publikujących na łamach „Bronowickich Zeszytów Historyczno-Literackich”, które stały się kopalnią wiedzy o społeczności Bronowic Małych i ich sąsiedztwa.

W 2019 roku cmentarz Bronowicki obchodzić będzie swoje 110-lecie. Warto nieco wcześniej napisać o jego historii, a obchodzona obecnie rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości stwarza okazję do przypomnienia, jak wiele trudnych i barwnych, znanych i nieodkrytych, dramatycznych i ciekawych biografii kryje się za zwięzłymi, lakonicznymi inskrypcjami nagrobnymi także i tych mniej znanych, rzadziej zwiedzanych nekropolii. Bo też tradycja niepodległościowa winna być kultywowana nie tylko przy najbardziej oczywistych miejscach i pomnikach, a wielką historię odczytujemy i na setkach niewielkich polskich cmentarzy.

STRESZCZENIE

Karolina Grodziska
Cmentarz na Pasterniku. W 110. rocznicę jego utworzenia

W artykule przedstawiono historię jednego z krakowskich cmentarzy, funkcjonującego od 1909 roku najpierw we wsi Bronowice, następnie w północno-zachodniej części miasta. Zakładany jako wiejska nekropolia, obecnie utracił swój pierwotny charakter, stając się miejscem spoczynku blisko 10 tysięcy osób, w tym wielu zasłużonych przedstawicieli świata nauki i kultury, a także uczestników I i II wojny oraz walk o niepodległość Polski.

Cmentarz ten jest częścią literackiej legendy Krakowa. Spoczywają tu członkowie rodziny Tetmajerów: Włodzimierz, malarz, poeta i polityk, jego syn Jan Kazimierz, poległy w 1920 roku, a także dzieci poety i dramaturga Lucjana Rydla. Zarówno Włodzimierz Tetmajer, jak i Lucjan Rydel poślubili z końcem XIX wieku córki bronowickiego gospodarza, Jacentego Mikołajczyka, a oba te śluby, przełamujące ówczesną konwencję, stały się kanwą dzieł Stanisława Wyspiańskiego i Ignacego Sewera Maciejowskiego.

Bronowicki cmentarz, miejsce spoczynku Tetmajerów, Rydlów oraz starych chłopskich rodzin Mikołajczyków, Czepców, Klimów i Trąbków jest, jak wiele innych polskich nekropolii, swoistą lekcją historii Polski.

SŁOWA KLUCZE

Kraków, Bronowice, cmentarz na Pasterniku, rodzina Tetmajerów, walki o niepodległość, pomniki nagrobne, inskrypcje

SUMMARY

Karolina Grodziska
Pasternik Cemetery. On the 110th Anniversary of Its Establishment

The article presents the history of one of Krakow cemeteries, operating since 1909, first in the village of Bronowice, and later in the north-west part of the city. It was established as a rural necropolis, but has since lost its nature, becoming a repose place for almost 10,000 people, including many distinguished representatives of culture and academia, as well as participants of the First and Second World Wars and Polish struggle for independence.

The cemetery is a part of the literary legend of Krakow. Tetmajer family members: Włodzimierz, painter, poet, and politician, his son Jan Kazimierz, fallen in 1920, and children of Lucjan Rydel, poet and dramatist, all rest there. Both Włodzimierz Tetmajer and Lucjan Rydel married daughters of Jacenty Majerczyk, a peasant from Bronowice, in the late 19th century. Both these weddings, breaking the then social conventions, inspired the works of Stanisław Wyspiański and Ignacy Sewer Maciejowski.

The cemetery in Bronowice, the repose place of the Tetmajer family, Rydel family, and old peasant families (Mikołajczyk, Czepiec, Klima, and Trąbka), is, like many other Polish necropoles, a kind of a Polish history lesson.

KEY WORDS

Krakow, Bronowice, Pasternik Cemetery, Tetmajer family, struggle for independence, tombstones, inscriptions


BIBLIOGRAFIA

Dużyk J., Sława, panie Włodzimierzu, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1998.

Hausner W., Z dziejów szkoły w Bronowicach Małych 1817–1945, część 1, „Bronowickie Zeszyty Historyczno-Literackie” 1994, nr 1, s. 8–10.

Krzeczunowicz K., Ułani Księcia Józefa. Historia 8. pułku ułanów ks. Józefa Poniatowskiego 1784–1945, B. Świderski, Londyn 1960.

Młodzianowski  S.A., Dziś do Ciebie przyjść nie mogę… (Działalność konspiracyjna w Bronowicach w latach 1939–1945), „Bronowickie Zeszyty Historyczno-Literackie” 1996, nr 4, s. 5–13.

Młodzianowski S.A., Struktura i stan osobowy IV Kompanii II Baonu Zgrupowania Żelbet” AK, „Bronowickie Zeszyty Historyczno-Literackie” 1997, nr 6, s. 25–36.

Młodzianowski S.A., Styczeń 1945 r. w Bronowicach Małych, „Bronowickie Zeszyty Historyczno-Literackie” 2000, nr 12, s. 40–41.

Młodzianowski S., Pogrzeb ś.p. Włodzimierza Tetmajera, „Bronowickie Zeszyty Historyczno-Literackie” 2003, nr 18, s. 46–49.

Partridge A., Korzeniowski R., Otwórzcie bramy pamięci. Cmentarze wojenne z lat 1914–1918 w Małopolsce, Lettra Graphic, Kraków 2005.

Powstańcy wielkopolscy. Biogramy uczestników powstania wielkopolskiego 1918/1919, t. V, red. B. Polak, Towarzystwo Pamięci Powstania Wielkopolskiego 1918–1919, Poznań 2008.

Tetmajer W., Na cmentarz nowy, w: tegoż, Marsz Skrzyneckiego. Poezye, Kraków 1915, s. 16–18.

Tetmajer W., Przeznaczenie, wyd. pośmiertne w opracowaniu J. Grzywińskiego i B. Pochmarskiego, Kraków 1926.

Wierzbicki P., Z ziemi limanowskiej do Bronowic. Wspomnienie o poruczniku Władyawie Juszczaku z 1 PSPAK, „Bronowickie Zeszyty Historyczno-Literackie” 1988, nr 8, s. 18–23.

Więcek A., J. Raszke, w: Polski Słownik Biograficzny, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, PAN, Wrocław 1987. t. 30, s. 614–617.

Zawiszański   A.K., Stanisław   Korczyński   (1895–1974), „Bronowickie Zeszyty Historyczno-Literackie” 1994, nr 31, s. 12–17.

 

Rocznik Biblioteki Kraków 2018

Franciszek Ziejka – Włodzimierz Tetmajer – gorące i szlachetne serce

Franciszek Ziejka

Uniwersytet Jagielloński

Włodzimierz Tetmajer, gorące i szlachetne serce

Włodzimierz Przerwa-Tetmajer, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Włodzimierz Przerwa-Tetmajer, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

„Serce otwarte, do ludzi lgnienie, rozkochanie się w życiu,

życie brał jak poemat”

Adam Grzymała-Siedlecki1Grzymała-Siedlecki, Śp. Włodzimierz Tetmajer, „Rzeczpospolita” 1923, nr 355, s. 3.

W blasku legendy

Tylko wybrani pisarze i poeci czy artyści doczekali się legendy już za swojego życia. Wiadomo, że taką legendą otoczeni zostali nasi wielcy romantycy z Cyprianem Kamilem Norwidem na czele, Stanisław Wyspiański czy Stanisław Witkiewicz. Do tej ekskluzywnej gromady twórców dzięki Ignacemu Maciejowskiemu Sewerowi dostali się także Władysław Orkan oraz Włodzimierz Tetmajer. Pierwszego z nich krakowski prozaik uwiecznił w znakomitej powieści biograficznej Matka (1897), drugiemu poświęcił nowelę (właściwie minipowieść) zatytułowaną Bajecznie kolorowa (1898), w której w literackiej formie przedstawił dzieje miłości młodego Włodzimierza Tetmajera, malarza i poety wywodzącego się ze zubożałej szlachty, i córki bronowickiego chłopa Anny Mikołajczykównej, dzieje zakończone szczęśliwym związkiem małżeńskim. Decyzja 29-letniego, świetnie zapowiadającego się malarza, który nie stronił także od pióra, poślubienia córki wiejskiego gospodarza wywołała w Krakowie niebywałe poruszenie. Odwrócił się od niego prawie „cały” Kraków: rodzina, znajomi, środowisko artystyczne. Na skromny ślub w kaplicy Matki Boskiej Częstochowskiej w kościele Mariackim przyszło tylko kilku najbliższych przyjaciół: Kasper Żelechowski, Wincenty Wodzinowski, Ludwik Stasiak, Leon Stroynowski i Stanisław Radziejowski. Wbrew powszechnym obawom okazało się, że uczucie, którym nasz artysta obdarzył Annę Mikołajczykównę, nie było przelotnym kaprysem czy mirażem; było szlachetną miłością, która potrafi przełamać wszystkie konwenanse i uprzedzenia stanowe, która może się stać trwałym fundamentem szczęścia małżeńskiego i rodzinnego dwojga ludzi – aż do śmierci!
To dzięki owej wierności swoim szlachetnym ideałom, wyniesionym z rodzinnego domu, jak również z lektury dzieł naszych wielkich poetów epoki romantyzmu, Włodzimierz Tetmajer zyskał uznanie, a nawet podziw wśród swoich rodaków. Gdy zmarł 26 grudnia 1923 roku, żegnali go artyści i pisarze, ale także reprezentanci różnych partii i stronnictw politycznych. Z najwyższym uznaniem pisali o nim Wincenty Witos i Jakub Bojko – przywódcy ruchu ludowego skupieni w PSL „Piast”. „Nad mogiłą pięknego Polaka” głowy chylili także ludowcy z PSL „Wyzwolenie” (Jan Stapiński), demokraci z „Nowej Reformy” (Bolesław Pochmarski), socjaliści z „Naprzodu” (Emil Haecker), konserwatyści z „Czasu” (Antoni Beaupré) czy wreszcie narodowi demokraci ze „Słowa Polskiego” (Władysław Kozicki). Jego śmierć odbiła się echem na Podhalu (na łamach „Gazety Podhalańskiej” pożegnał go Zygmunt Lubertowicz), ale także w Warszawie. Poświęcili mu specjalne artykuły: Irena W. Kosmowska (w „Siewie”) oraz Artur Oppman (w „Żołnierzu Polskim”). Pożegnał go również marszałek Józef Piłsudski, przesyłając w dniu pogrzebu wieniec, na którego szarfach polecił umieścić napis: „Gorącemu i szlachetnemu sercu!2Szerzej na ten temat: J. Dużyk, Sława, Panie Włodzimierzu. Opowieść o Włodzimierzu Tetmajerze, wyd. II poszerzone, Kraków 1998, s. 366 passim.

Na tajemnicę owego niezwykłego nie tylko w tamtych czasach powszechnego uznania, jakim cieszył się prototyp Gospodarza z Wesela, wskazał przed laty Tadeusz Boy-Żeleński. Ów niezastąpiony „kronikarz” dziejów młodopolskiego Krakowa pisał w 1924 roku:

Tetmajer miał niesłychaną łatwość wżywania się w każde środowisko; równie dobrze czuł się we fraku w salonach, jak w siermiędze na wsi, w Paryżu, jak w Bronowicach. Ale przez osobliwą i jakąś bardzo polską kombinację ten „chłopoman”, ten pionier ruchu ludowego, w gruncie zachował typ najczystszej szlachetczyzny, skorygowanej jedynie wdziękiem artysty3T. Żeleński Boy, Plotka o „Weselu”, „Rzeczpospolita” 1922, nr 333–336. Cyt. za tegoż: O Wyspiańskim, opr. S.W. Balicki, Kraków 1973, s. 113. Potwierdzał to ze swej strony Jakub Bojko, pisarz i działacz ludowy, jeden z przyjaciół Tetmajera. Na wiadomość o śmierci artysty ogłosił on na łamach „Piasta” wspomnienie, w którym opisał pierwsze z nim spotkanie. Było to „podczas jakiejś uroczystości narodowej, gdy [Tetmajer] prowadził na podwórzu [dziedzińcu] Zamku krakowskiego hufiec chłopów pieszych i konnych. W białej sukmance kościuszkowskiej, w żupanie, litym pasie i kołpaku z kitą. Chłopi buńczuczno i zamaszyście szli za nim jakby za wodzem”, J. Bojko, Na mogiłę śp. Włodzimierza Tetmajera (1924). Cyt. za tegoż: Gorące słowa. Wybór pism, opr. F. Ziejka, Kraków 2002, s. 476–477.

W rzeczy samej Tetmajer zajął w życiu młodopolskiego Krakowa miejsce wyjątkowe: wśród artystów był artystą, wśród ziemian – szlachcicem, wśród chłopów nie był wprawdzie chłopem, ale ich spolegliwym sąsiadem, chętnie spieszącym im z pomocą, przekonującym ich, że stanowią siłę zdolną do odbudowania niepodległej Polski.

Rzadką umiejętność „wżywania się w każde środowisko” Włodzimierz Tetmajer łączył z rozlicznymi talentami, jakimi obdarzyła go Opatrzność. Był więc wziętym swego czasu malarzem, który przewodził tak zwanej szkole ludowej w krakowskim środowisku artystycznym schyłku XIX wieku. Był poetą, prozaikiem oraz dramaturgiem. Trwale wpisał się w dzieje polskiego życia politycznego. Z powodzeniem uprawiał publicystykę. Trudnił się upowszechnianiem wśród chłopów wiedzy o zabytkach historycznych, w tym – o katedrze wawelskiej. Próbował sił jako badacz zwyczajów i obyczajów ludowych, a także słownictwa chłopów podkrakowskich. Jak widać z powyższego pobieżnego wyliczenia, przywołana tu legenda naszego bohatera posiada pełne uzasadnienie w faktach.

Artysta malarz

Droga Włodzimierza Tetmajera do świata sztuki obfitowała w zakręty i niebezpieczne urwiska, ale była przecież na swój sposób fascynująca. Urodzony w noc sylwestrową 1861/1862 w Harklowej, na Podhalu, artysta ten dzieciństwo i wczesną młodość spędził w dworze swojego ojca Adolfa w Ludźmierzu, a potem chwilowo – w Wilkowisku koło Tymbarku. Dopiero jednak w krakowskim Gimnazjum św. Anny, do którego uczęszczał w latach 1873–1881, sławny po latach artysta spotkał człowieka całkowicie oddanego sztuce, który w decydujący sposób wpłynął na jego przyszłe losy: nauczyciela rysunku Józefa Siedleckiego. Ów człowiek „doszczętnie opanowany przez demona sztuki”4S. Witkiewicz, Dziwny człowiek, Lwów 1903, s. 2. rozbudził w młodym przybyszu z Podhala miłość do sztuki. Zanim jednak zdecydował się na wybór drogi artystycznej, spróbował sił na Uniwersytecie Jagiellońskim (wbrew życzeniom ojca, który widział w nim prawnika, wpisał się na Wydział Filozoficzny, by studiować filologię klasyczną i filozofię). Rychło jednak pasja malowania zaczęła u niego dominować nad poznawczą. Już w 1882 roku spędził kilka miesięcy w Wiedniu w tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych, starając się poznać tajniki malarstwa historycznego. Zawiedziony tymi studiami powrócił do kraju. Tu też kontynuował studia na UJ, a także w 1883 roku zapisał się w poczet słuchaczy Szkoły Sztuk Pięknych, gdzie rychło znalazł się w gronie tych, którzy postanowili szukać prawdy o świecie nie w pracowniach, ale – na wzór francuskich impresjonistów – w plenerze. Nie miejsce tu, aby przywoływać koleje życia naszego artysty, uczyniło to bowiem wielu autorów5Głównym biografem Włodzimierza Tetmajera jest niewątpliwie Józef Dużyk, autor wspaniałej „opowieści” o życiu naszego artysty (I wyd. w 1972, wznowienie – w 1998; tu obszerna bibliografia na s. 373–380). Trzeba także pamiętać o rozprawie Leokadii Pośpiechowej (Twórczość literacka Włodzimierza Tetmajera, Wrocław 1974) oraz o popularnonaukowym opracowaniu pióra Stanisława Dziedzica (Włodzimierz Przerwa-Tetmajer. W dziewięćdziesięciolecie śmierci artysty i polityka, „Niepodległość i Pamięć” 2014, nr 3–4, s. 9–48. Dość wspomnieć, że formalnie z krakowską Szkołą Sztuk Pięknych związany był aż do 1895 roku. Studiował tu głównie pod kierunkiem Jana Matejki. Prawdą jest także i to, że naukę swoją w tej Szkole raz po raz przerywał. Najpierw w 1884 roku, kiedy to odbył sześciomiesięczną służbę wojskową. W 1886 roku krótko uczęszczał do akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu, by wkrótce przeprowadzić się do Akademii w Monachium. W tym czasie powracał do Krakowa na krótsze lub dłuższe pobyty. Jesienią 1889 roku wybrał się do Paryża, aby pogłębić swoje studia plenerowe w Akademii Colarossiego.

Rydlówka, fot. Krzysztof Lis

Rydlówka, fot. Krzysztof Lis

Powrócił do Krakowa po kilku miesiącach, najprawdopodobniej późną wiosną 1890 roku. W każdym razie już 11 sierpnia 1890 roku poślubił – mimo ostrego sprzeciwu ojca i przy niezadowoleniu całej rodziny6Wiadomo, że ojciec nie pogodził się z synem aż do śmierci (zmarł 20 maja 1892 r.). Także rodzina, krewni i znajomi dość długo zachowywali dystans wobec „wybryku” młodego artysty. Por. J. Dużyk, Sława, Panie Włodzimierzu, dz. cyt., s. 89 passim; F. Ziejka, „Wesele” w kręgu mitów polskich, Kraków 1897, s. 16 passim – Annę Mikołajczykównę z Bronowic Małych, córkę miejscowego gospodarza. Kłopoty osobiste nie zachwiały przekonania artysty co do słuszności wyboru drogi życiowej. Mimo niemałych przeszkód kontynuował rozpoczętą jeszcze w latach osiemdziesiątych drogę artystyczną. Malował też coraz to nowe obrazy o tematyce ludowej, związane tematycznie przede wszystkim z codzienną pracą chłopów, ale również z ich zwyczajami i obyczajami7Badacze przypominają, że w ostatnim dziesięcioleciu XIX w. Tetmajer namalował wiele rodzajowych obrazów tematycznie związanych z życiem podkrakowskiej wsi. Powstały w tym czasie m. in. Wiejska rodzina, Wesele, Pogrzeb, Kumoszki, Noc letnia, Zaloty w karczmie, Zrękowiny, Przy kołysce, Drużbowie, Święcone w Bronowicach, Pokątny pisarz, Kolędnicy, Grajki, Przed izbą, Procesja w Bronowicach, Dorobek, Błogosławieństwo  przed ślubem, Noc świętojańska, Święcone na wsi, Przez pole, Kolędnicy, Żeńcy. Z późniejszego okresu zachowały się m. in. obrazy: Pożegnanie przed bitwą racławicką, Bitwa pod Racławicami, Wyjście ze wsi, Atak, Nobilitacja, Zmartwychwstanie, Sztandary, Apel poległych ułanów 8 pułku, Autoportret.. W tym samym czasie zaczął coraz śmielej próbować sił w malarstwie religijnym oraz historycznym. Jeszcze w czasie studiów namalował Madonnę w krakowskiej chuście. Co więcej, od końca sierpnia 1893 do marca 1894 roku Tetmajer należał do dziewięcioosobowego zespołu, który w lwowskiej rotundzie – pod kierunkiem Jana Styki oraz Wojciecha Kossaka – namalował pierwszą polską panoramę: Racławice. Z przekazów wiadomo, że dwaj kierownicy prac przy Panoramie, Jan Styka i Wojciech Kossak, zlecili Tetmajerowi, aby wspólnie z dwoma jego krakowskimi przyjaciółmi (z grupy tzw. ludowców), z Kasprem Żelechowskim oraz Wincentym Wodzinowskim, stworzył w Panoramie zastępy kosynierów. Oczywiście nie ma możliwości szczegółowego określenia tych partii sławnego dzieła, które wyszły spod pędzla naszego artysty. Jedno jest wszakże pewne: Tetmajer, uczestnicząc w tym ogromnym i na gruncie polskim zupełnie nowatorskim przedsięwzięciu artystycznym, zdobył doświadczenia, które mógł wykorzystać w następnych latach, to znaczy w czasie prac mających na celu stworzenie polichromii świątyń i kaplic krakowskich oraz małopolskich8Nie wiadomo, jak ścisła była informacja, którą podał krakowski korespondent petersburskiego „Kraju” wiosną 1898 r. o rzekomych czy też prawdziwych planach Tetmajera i Wodzinowskiego stworzenia na podstawie powieści Henryka Sienkiewicza Quo vadis panoramy ukazującej męczeństwo chrześcijan w cyrku Nerona. Por.: „Kraj” [Petersburg] 1898, nr 12 (z 21 marca). Wiadomo, że panoramę taką stworzył ostatecznie Jan Styka ze swoim zespołem..

Włodzimierz Tetmajer, Matka Boska Bronowicka

Włodzimierz Tetmajer, Matka Boska Bronowicka

Jak przypomniał przed laty Józef Andrzej Nowobilski9Por.: J.A. Nowobilski, Sakralne malarstwo ścienne Włodzimierza Tetmajera, Kraków 1994., Włodzimierz Tetmajer w ciągu pierwszych kilkunastu lat XX wieku zaprojektował i wykonał polichromię siedmiu większych czy mniejszych obiektów sakralnych. Wiadomo zatem, że w 1901 roku zaprojektował oraz wykonał polichromię kaplicy pod wezwaniem św. Jana Nepomucena przy bazylice Mariackiej w Krakowie. W roku następnym stworzył bodaj najsławniejsze swoje dzieło w zakresie sakralnego malarstwa ściennego: polichromię kaplicy Królowej Zofii (Świętej Trójcy) w katedrze wawelskiej10Godzi się tu wspomnieć o rzadko przywoływanym w literaturze poświęconej Tetmajerowi dziełku o katedrze wawelskiej, jakim był opracowany wspólnie z historykiem sztuki ks. Tadeuszem Kruszyńskim wydany w 1924 r. Przewodnik po katedrze wawelskiej, Skarbcu i Grobach królewskich (wstęp K.W. Kumaniecki). Jest rzeczą znamienną, że dochód ze sprzedaży tego dziełka autorzy przeznaczyli na odnowienie grobów królewskich i katedry.. W latach 1904–1906 wspólnie z Henrykiem Uziembłą, kolegą z Krakowa, nasz artysta wykonał polichromię kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia  Najświętszej  Marii  Panny w Sosnowcu. Wkrótce potem wygrał konkurs i wykonał polichromię w zabytkowej farze w Bieczu, o które to zlecenie kilka lat wcześniej bezskutecznie zabiegał Stanisław Wyspiański. W roku 1906 Tetmajer wykonał polichromię drewnianego kościoła św. Sebastiana w Wieliczce. Z 1909 roku pochodzi jego polichromia kaplicy Matki Boskiej Pocieszenia przy kościele św. Mikołaja w Kaliszu. Ostatnim wielkim dziełem z zakresu malarstwa sakralnego naszego artysty była polichromia kościoła Bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej11Należy tu wyjaśnić, że Tetmajer wykonał jedynie projekt owej polichromii oraz bliżej jej nieznany fragment. Podjęte przy tym zadaniu prace w 1914 r. musiał przerwać ze względu na wybuch wojny światowej. Prace w tym kościele dokończył w latach 1922–1923 lwowski malarz Karol Polityński, korzystając z kartonów wykonanych przez Tetmajera..

Spośród wszystkich tu przywołanych wielkich przedsięwzięć artystycznych, jakie Tetmajer podejmował w świątyniach, zwraca uwagę jego dzieło do dziś radujące oczy pątników i turystów przybywających na wawelskie wzgórze: w kaplicy Królowej Zofii! Rzecz w tym, że obok motywów religijnych i ludowych, które z zasady zawsze występują w sakralnym malarstwie ściennym naszego artysty, mamy w tym przypadku do czynienia z dziełem niezwykłym, jakim jest Panteon Wielkich Polaków. Wiele wskazuje na to, że Tetmajer pomysł tego dość niezwykłego dzieła zaczerpnął od… Jana Styki, który w 1891 roku, dla uczczenia setnej rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja, namalował przeznaczony do Sali Obrad Rady Miasta Lwowa obraz zatytułowany Polonia, na którym przedstawił kilkudziesięciu najwybitniejszych Polaków12Obraz Styki zdobił salę obrad lwowskiej rady miasta do 1929 r. W 1946 r. przewieziony został wraz z Panoramą Racławicką i częścią zbiorów Ossolineum do Wrocławia. W ciągu powojennego siedemdziesięciolecia obrazu nigdy we Wrocławiu nie pokazano; złożony on jest w magazynach tamtejszego Muzeum Narodowego. Swoistą mutacją dzieła Styki jest Polonia pędzla Antoniego Tańskiego, potężne płótno (12,5 x 3 m), które powstało w latach 1929–1938, a od 1993 r. jest eksponowane w sanktuarium maryjnym w Kałkowie na Kielecczyźnie. Artysta ten ukazał na swoim płótnie około dwustu najwybitniejszych jego zdaniem naszych rodaków: królów, bohaterów narodowych, pisarzy i artystów, uczonych i wodzów wojskowych (por.: A. Myślińska, „Polonia” Antoniego Tańskiego w Kałkowie na Kielecczyźnie, „Rocznik Muzeum Narodowego w Kielcach” 2000, t. 20, s. 149–172.. Włodzimierz Tetmajer w czasie pracy nad Panoramą Racławicką na przełomie 1893/1894 z całą pewnością oglądał Polonię Styki. Wszystko wskazuje też na to, że w 1901 roku, w czasie prac nad projektem polichromii kaplicy Królowej Zofii, postanowił nawiązać bezpośrednio do tamtego dzieła. Rzecz w tym jednak, że stworzył własną wersję Panteonu Wielkich Polaków. Znaleźli się w nim królowie i książęta polscy (Mieszko I, Dąbrówka, Bolesław Chrobry, Bolesław Wstydliwy, Przemysław II, Władysław Łokietek, Kazimierz Wielki, Jadwiga, Władysław Jagiełło, Zygmunt I Stary, Zygmunt August, Stefan Batory, Władysław IV, Jan Kazimierz, Jan III Sobieski), święci i błogosławieni (św. Wojciech, św. Stanisław, biskup i męczennik, św. Jacek Odrowąż, św. Jan Kanty, św. Kazimierz, św. Stanisław Kostka, św. Jadwiga Śląska, bł. Salomea, bł. Wincenty Kadłubek, bł. Kinga, bł. Szymon z Lipnicy), dwóch bohaterów narodowych (Tadeusz Kościuszko i Jan Henryk Dąbrowski) oraz kilku wielkich twórców i uczonych (Mikołaj Kopernik, Jan Długosz, Jan Kochanowski, Piotr Skarga, Adam Mickiewicz i Jan Matejko). Nie miejsce tu, aby poddawać szczegółowej analizie dobór poszczególnych postaci do tego Panteonu. Trzeba jednak zauważyć, że w gronie wielkich twórców zabrakło Juliusza Słowackiego i Zygmunta Krasińskiego, choć obaj cieszyli się na przełomie XIX/XX wieku wielką sławą, znalazł się natomiast Jan Matejko, pod którego kierunkiem Tetmajer studiował przez kilka lat w Krakowie. Próżno szukać w tym Panteonie także księcia Józefa Poniatowskiego, choć znaleźli się tu Tadeusz Kościuszko i gen. Jan Henryk Dąbrowski. Wolno sądzić, że nie był to przypadek13Brak w Panteonie Wielkich Polaków pędzla Tetmajera Juliusza Słowackiego, którego wszak Tetmajer bardzo cenił, tłumaczyć można osobistą niechęcią kard. Jana Puzyny, zarządzającego katedrą, do tego poety, co miało po kilku latach przybrać postać otwartej wojny w Krakowie. Krasińskiego Tetmajer zapewne nie wprowadził do swojego Panteonu ze względu na swoiście pojmowaną solidarność ze Słowackim. Zaskakuje natomiast brak w tym Panteonie księcia Józefa Poniatowskiego, któremu Tetmajer po latach poświęcił przecież poemat (zachowany w rękopisie)..

Żyłka ziemiańskiego zwyczaju ciągnęła go do pióra

Tak o Tetmajerze pisał w grudniu 1923 roku jego przyjaciel Adam Grzymała-Siedlecki, który dodał przy tym swoją wysoką opinię owego pisarstwa Tetmajerowego: „Pisał świetnie”14Grzymała-Siedlecki, Śp. Włodzimierz Tetmajer, dz. cyt.. Wiele wskazuje przecież na to, że owa Tetmajerowa „żyłka ziemiańskiego zwyczaju” do pióra nie była zbyt silna, dorobek literacki naszego artysty jest bowiem stosunkowo skromny. Owszem, nie wszystkie jego utwory literackie zostały ogłoszone drukiem, część z nich w ogóle nie została ukończona. Mimo to godzi się przecież wspomnieć tu o tym jego dorobku. Tym bardziej że znajdujemy tu utwory ważne i znacząco przekraczające średni poziom ówczesnej literatury pięknej.

Na dobrą sprawę dorobek literacki Tetmajera obejmuje kilka skromnych tomików. Otwiera je zbiór, który do dzisiaj wzbudza żywe zainteresowanie historyków literatury, zatytułowany Noce letnie, ogłoszony drukiem w 1902 roku, zawierający do dziś nierozwiązaną zagadkę literacką, jaką jest opowieść zatytułowana W noc majową. Pisałem o owej zagadce jeszcze w latach siedemdziesiątych w monografii Wesela Wyspiańskiego; najprawdopodobniej nigdy nie zostanie ona rozwiązana15Chodzi o wprowadzony do tej opowieści motyw ukazania się poecie dwóch nocnych gości (widm): Jana Matejki oraz ojca, Adolfa Tetmajera, którzy „rozmawiają” o północnej godzinie na temat przyszłości narodu polskiego.. Dziesięć lat później, w 1912 roku, Tetmajer ogłosił drukiem pierwszą część tryptyku poświęconego powstaniu Kostki Napierskie- go z 1651 roku pod tytułem Opowieść z dawnych lat, w 1914 roku tomik Silva rerum, a dwa lata później kolejny: Marsz Skrzyneckiego. W 1916 roku ukazał się drukiem najważniejszy niewątpliwie utwór literacki artysty – powieść chłopska w sześciu księgach: Racławice. Potem, już trzy lata po śmierci autora, ogłoszono drukiem jeszcze jego zbiorek poezji zatytułowany Przeznaczenie, poświęcony pamięci syna, Jana Kazimierza, który zginął w czasie wojny bolszewickiej.

Jak z powyższego przywołania widać, dorobek Tetmajera jako pisarza jest skromny. Sporo jego wierszy ukazało się na łamach pism, dzienników i tygodników z epoki przełomu wieków i nigdy nie zostało zebranych w tomie zbiorowym. Jak wspomniano, część jego dorobku poetyckiego spoczywa w rękopisach złożonych w archiwach i zapewne nie ujrzy światła dziennego. Ale też trzeba przyznać, że autor ten nie wzbudził szerszego uznania w epoce, w której żył. Jak pisała w 1974 roku Leokadia Pośpiechowa, autorka monografii poświęconej twórczości literackiej naszego autora:

W powodzi modernistycznej poezji, szokującej śmiałością erotycznych wyznań, zaskakującej specyficzną filozofią i skojarzeniami, utwory Tetmajera były proste i staroświeckie. Tylko wśród czytelników starszej generacji mógł znaleźć uznanie jego patriotyzm i romantyczny stosunek do przeszłości16L. Pośpiechowa, Twórczość literacka Włodzimierza Tetmajera, dz. cyt., s. 165..

Rzecz w tym jednak, że dzisiaj, po stu latach, kiedy w niepamięć poszły eksperymenty modernistów, „staroświeckie” utwory Tetmajera nabierają na nowo wartości.

Dotyczy to przede wszystkim Opowieści z dawnych lat. Owa prozatorska opowieść o powstaniu Kostki Napierskiego zasługuje na pamięć przede wszystkim jako jeszcze jeden, odrębny w kontekście naszej dość bogatej literatury poświęconej temu wydarzeniu, głos pisarza o dramatycznych wydarzeniach sprzed stuleci. Zwraca uwagę nie tylko samodzielne ukształtowanie przez Włodzimierza Tetmajera portretów poszczególnych postaci, ale budzące podziw opanowanie techniki narracji wyraźnie nawiązującej do tradycji gawędy sarmacko-romantycznej. Jak pisałem już o tym przed laty17Por.: F. Ziejka, Kostka Napierski, Stanisław Łętowski i górale w: tegoż, Złota legenda chłopów polskich, Warszawa 1984, s. 127 passim., Włodzimierz Tetmajer, zwolennik ugody społecznej we współczesnym życiu politycznym, swoje credo polityczne postanowił pokazać w kostiumie historycznym. Stworzył własną wizję wydarzeń z 1651 roku, daleko odbiegającą od przekazów historycznych, ale i od tych wizji, których twórcami byli jego współcześni: Jan Kasprowicz, Ludwik Stasiak, Władysław Orkan czy przyrodni brat naszego pisarza Kazimierz Tetmajer. Rezonerem Opowieści autor uczynił Wiktoryna Zdanowskiego, podstarościego nowotarskiego, który pod jego piórem stał się wzorcem bohatera pozytywnego, potwierdzającego słuszność idei ugody społecznej w życiu narodu. Aby przeprowadzić tę tezę, pisarz ukazał głównych bohaterów powstania – Kostkę Napierskiego, Stanisława Łętowskiego oraz Marcina Radockiego – jako ludzi świadomie okłamujących górali, traktujących ich jedynie jako narzędzie do zrealizowania własnych celów. I to celów różnych.

Tetmajer głównym sprawcą wybuchu buntu na Podhalu w chwili, gdy na wschodniej granicy Rzeczypospolitej trwa wojna z Chmielnickim, uczynił Łętowskiego, o którym napisał otwarcie, że „był to zbój nad zbóje, ale człek odwagi wielkiej i rozumu niepośledniego”18W. Tetmajer, Opowieść z dawnych lat. Tryptyk, cz. I, Wieliczka 1912, s. 21.. Przypominając, że główną przesłanką jego sławy wśród górali była prowadzona przezeń w latach trzydziestych XVII wieku walka ze starostą nowotarskim Mikołajem Komorowskim o odwieczne prawa górali, podkreślał, że „wpływ jego był tak wielki, że na każde zawołanie jego ruszały się z hal i wsi bandy zbrojnych junaków, gotowych pójść pod jego wodzą choćby na samego Krakowskiego Pana”19Tamże.. Zdaniem pisarza, motorem wszelkich jego działań była nienawiść do szlachty wzmocniona zbójecką żądzą łupiestw. Gotów jest on wykorzystać każdą okazję, aby poderwać swoich sąsiadów do walki ze szlachtą. Także i teraz, gdy z dalekich Kresów nadchodzą emisariusze od bezwzględnego wroga Rzeczypospolitej Bohdana Chmielnickiego, informując o rozpoczętej krwawej jego rozprawie z Rzeczpospolitą, Łętowski szybko pojmuje, że oto pojawiła się niepowtarzalna okazja do podjęcia na nowo wojny „na śmierć i życie” ze znienawidzoną szlachtą. I wyzwanie to podejmuje. Tym razem jednak już nie sam jeden, znajduje bowiem dwóch sprzymierzeńców: rektora szkoły z Pcimia, fanatycznego anabaptystę Marcina Radockiego, oraz… Kostkę Napierskiego. Pierwszy z nich, Marcin Radocki, marzy o świętej wojnie, w wyniku której zostanie zrealizowane jego marzenie o zaprowadzeniu królestwa Bożego na ziemi. Drugi z kolei, Kostka Napierski, który w opowieści Tetmajera jest nieślubnym synem króla Władysława, przy pomocy górali postanowił „dochodzić swoich praw”. Co znamienne, wszyscy trzej w ujęciu Tetmajera są ludźmi z natury dobrymi, okoliczności jednak sprawiły, że zdecydowali się na okropny krok zdrady narodowej i wzniecili na Podhalu – tak jak sobie tego życzył straszliwy wróg Rzeczypospolitej hetman Chmielnicki – powstanie. Ukrywają też przed góralami swoje związki z emisariuszami „Chmiela”, co więcej – oświadczają im, że do powstania przeciw szlachcie wezwał ich sam król. W rzeczywistości zaś jest zupełnie inaczej. Toteż każdy z nich na swój sposób przeżywa wewnętrzny dramat. Najbardziej przeżywa go Kostka Napierski, który w pewnej chwili powiada:

I ja kiedyś byłem dobrym!!… Ale mnie te psy rozsierdziły!… Zemsta im!! nie daruję!!! nie!!… ino te pieniądze kozackie… palą mi dłonie!! Wszak ci ja królewic… z tym zdrajcą, szatanem, własnych braci palić, mordować… jego rozkazu słuchać!! Inna ja drogą iść chciałem!! Z naszym polskim ludem zacząć, zbudzić… wojsko zeń uczynić, rycerstwo ku Rzplitej obronie!… Polskiemu ludowi hetmanić, z nędzy go podnieść!20Tamże, s. 71..

Jak widać, wszystko mogło się potoczyć w dobrym kierunku. A jednak stało się inaczej.

„Zły duch” sprawił, że ci, którzy mogli się stać wielkimi dobrodziejami ludu, stali się… zdrajcami ojczyzny. Zawiązawszy tajne przymierze z Chmielnickim, okłamują wszystkich. Wiedząc dobrze, że chłopi polscy ponad rachunki krzywd przedkładają miłość do króla, który jest dla nich uosobieniem ojczyzny, w rozmowach z nimi ani słowem nie wspominają o przymierzu z najstraszliwszym wrogiem Polski. Szlachetnych reprezentantów miejscowej szlachty Zdanowskich (ojca i syna), którzy całym sercem oddani są ojczyźnie, którzy kochają okolicznych górali, starając się nieść im pomoc, przekonują, że działają w ścisłym porozumieniu z królem.

Jak widać, Włodzimierz Tetmajer podjął próbę odbrązowienia wyniesionych na piedestał przez innych pisarzy przywódców powstania z 1651 roku. Przeciwstawił im postać szlachetnego podstarościego nowotarskiego żyjącego w zgodzie z góralami, a także samych górali, którzy wprawdzie poszli do powstania, ale gdy tylko dowiedzieli się, że zostali wprowadzeni w błąd, że mają służyć Chmielnickiemu, a nie polskiemu królowi, natychmiast odstąpili od Napierskiego i jego pomocników. Podejmując temat powstania Kostki Napierskiego, Tetmajer poddał rewizji utarte opinie o wydarzeniach z połowy XVII wieku. Idąc szlakiem wytyczonym przez Henryka Sienkiewicza, który w Potopie stworzył piękną scenę oddania górali polskiemu królowi, autor Opowieści z dawnych lat przekonywał, że górale z połowy XVII wieku porwali za broń w przekonaniu, iż służą w ten sposób polskiemu królowi. W chwili, gdy zrozumieli, że ich trzej duchowi przywódcy okłamali ich, że posłużyli się nimi jak ślepym narzędziem do realizacji własnych celów, że działali w porozumieniu z Chmielnickim, natychmiast odstąpili ich. Bo dla nich służba królowi polskiemu była służbą świętą.

Te idee o wiele dobitniej wyłożył pisarz cztery lata później w ogłoszonej w 1916 roku „powieści chłopskiej” zatytułowanej Racławice. Już pierwsze wersy utworu, będące pochwałą „ślicznej, pagórzystej,/ Strojnym ludem i jarkiem słońcem pozłocistej” ziemi podkrakowskiej, wskazują czytelnikowi mickiewiczowską genezę Racławic. W rzeczy samej, poemat Tetmajera, wzmiankowana „powieść chłopska”, miał być swoistym wzbogaceniem, „dopełnieniem” „historii szlacheckiej z roku 1811 i 1812 we dwunastu księgach”, jaką był Pan Tadeusz, o problematykę chłopską. Świadomie i otwarcie nawiązując do poematu Mickiewicza, Tetmajer nie zamierzał tworzyć dzieła porównywalnego z epopeją soplicowską. Zdecydował się jedynie wykorzystać dzieło Mickiewicza jako swoistą matrycę, na której postanowił zawiesić swoją opowieść o udziale chłopów w powstaniu kościuszkowskim. I zamiar ten się powiódł.

Poeta  stworzył  utwór  o  niezbyt  rozbudowanej  fabule,  ściśle  związany z Krakowem  i najbliższymi  jego okolicami,  w którym  wprawdzie  pojawiają  się  powszechnie  znani  bohaterowie  z  1794  roku:  Tadeusz  Kościuszko, gen. Józef Wodzicki, gen. Antoni Madaliński czy Hugo Kołłątaj, ale to nie oni są pierwszoplanowymi bohaterami poematu. Tę rolę zarezerwował poeta dla reprezentantów stanu chłopskiego: dla Czepców z Bronowic, Świstackich z Rzędowic, Bryłów, Serczyków, Krzywdziaków, Gieratów, Wójcików, Ptaków, Cepuchów, Chumrów, Haburów, Sumców i dziesiątek, a raczej setek i tysięcy innych kmieci z podkrakowskich wsi, którzy na wezwanie Naczelnika Kościuszki uzbroili się w kosy na sztorc osadzone i ruszyli na bój o Polskę z Moskalami. Wielką wartością poematu Tetmajera, świadomie tworzonego „na wzór” dzieła Mickiewiczowego, jest jego koloryt lokalny, ściśle powiązany z ziemią krakowską. Rzadko można spotkać w bogatej wszak literaturze związanej z Krakowem tak piękne, jak w poemacie Tetmajera, stronice poświęcone dawnej stolicy Polski.

Dworek Włodzimierza Tetmajera, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Dworek Włodzimierza Tetmajera, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Otwierający księgę II obraz Krakowa budzącego się do życia o świcie, wyłaniających się wież i wieżyczek jego kościołów z porannych mgieł, odzywających się coraz to nowych dzwonów, którego bramy przekraczają mieszkańcy podmiejskich wsi, przybywający tu ze swoimi produktami, ale i po zakupy, należy niewątpliwie do najpiękniejszych w polskiej literaturze, malowanych z wielką miłością portretów impresjonistycznych, godnych znaleźć się w każdej antologii wierszy o Krakowie. A jakże nie wspomnieć tu o innych obrazach tego miasta: choćby o kramach dominikańskich przy ulicy Stolarskiej, o wypełnionym po brzegi różnokolorowym tłumem przybyszy placu Szczepańskim czy o tętniących bujnym życiem Sukiennicach. Próżno szukać tak urokliwych opisów Krakowa nie tyle z końca XVIII wieku, ile z przełomu XIX/XX wieku, nie tylko w literaturze pamiętnikarskiej, ale i na kartach literatury pięknej. Tetmajer stworzył w swoim poemacie prawdziwie „bajecznie-kolorowy” obraz Krakowa oraz jego bliższych i dalszych okolic. Przywołał dziesiątki wsi, z których wyszli kosynierzy na bój o Polskę. Z prawdziwą miłością nakreślił obraz swojego dworku w Bronowicach. Przy tym wszystkim ukazał oddanie mieszkańców owych wsi sprawie narodowej. To oni stają się najwierniejszymi żołnierzami Kościuszki. Oni podążają do jego szeregów pod wodzą oddanego sprawie Polski Jana Ślaskiego. Z ich szeregów wywodzą się bohaterowie tamtych dni: Wojciech Bartos Głowacki, Stach Świstacki czy flisak z Czernichowa Tomasz Grzywa, który nie tylko spieszył do powstania, ale z własnej inicjatywy zebrał wśród podkrakowskich chłopów i przekazał Kościuszce prawdziwie królewski dar na rzecz powstania: tysiąc talarów!

Nie miejsce tu, by zagłębiać się w problematykę, jaką poeta „uruchomił” w swoim poemacie. Jedno jest pewne: w dziele, nad którym  pracował  kilka  lat  (od  1911  do 1916 r.), stworzył literacką wersję swojego programu politycznego, który zakładał, że Polskę można odbudować tylko siłami całego narodu, że tylko realizacja pozostawionego przez Naczelnika Kościuszkę testamentu duchowego gwarantuje odbudowę gmachu wolnej Polski.

Jak wspomniałem, dorobek literacki Włodzimierza Tetmajer jest stosunkowo skromny. Znakomitym dopełnieniem przywołanych wyżej prób prozatorskich i epickich wydaje się zbiorek poezji zatytułowany Marsz Skrzyneckiego (wyd. w 1916 r.). To niewątpliwie jedna z cenniejszych pozycji w jego dorobku. Otwiera ów tomik kilka wierszy poświęconych najbliższym. A właściwie – najbliższym, z którymi znalazł szczęście w podkrakowskich Bronowicach. Na dom bronowski to poemat nawiązujący wyraźnie do tradycji poezji staropolskiej, tak chętnie opisującej uroki wsi polskiej21Por.: S. Kot, Urok wsi i życia ziemiańskiego w poezji staropolskiej, Warszawa 1937.. Rzecz w tym jednak, że nasz poeta nie opiewa życia „ziemiańskiego”, ale głosi pochwałę życia człowieka, który z wyboru został mieszkańcem chłopskiej wsi i ma świadomość, że

Stary dom zmiotła z ziemi zmienna losu fala,

jak zmiotła Pospolitej Rzeczy dawny blask!

Lecz się znowu na wschodzie jutrzenka zapala

i w ciemnej nocy Polsce życia wschodzi brzask!

Więc pragnę, by dom nowy uczył moje dzieci

kochać zmarłą Ojczyznę, i czcić Ją, jak Boga!

A wierzyć, że się nowa nam gwiazda zaświeci!

I że przez wieś do Polski niepodległej droga!22W. Przerwa-Tetmajer, Marsz Skrzyneckiego. Poezje, Kraków–Wieliczka 1916, s. 7.

Tu, w tym domu, mieszka wspólnie z najbliższymi. Zarządza tym domem ukochana żona, o której mówi z najwyższym uczuciem:

I gdyby nie ty, Gosposiu anielska!

Czymże bym dzisiaj był? Spodlałbym do cna!

Duszę cynizmu zarosłyby zielska,

a domem knajpa byłaby mi nocna,

a mową: próżne pijanych dysputy,

a myślą: gorzkie sumienia wyrzuty!

Lecz ty mi w życiu, Piastowska gaździno!

świecisz pochodnię myśli czystej, świętej,

Twą prostą, wiejską, słoneczną ścieżyną,

wiedziesz mnie w światło z drogi złej i krętej.

Duszy mej rolę orzeźwiasz po suszy,

i budzisz poryw górnych pragnień w duszy.

I siłą jesteś mojego ramienia

i mojej myśli górnym jesteś lotem,

i światłem, co mi gniazdo opromienia,

mego dobytku tyś jedynym złotem!23Tamże, s. 14.

Poeta pomieścił  w tym tomiku wiersze zadedykowane córce Jadwidze, a także synowi Kazkowi. Czytelnik znajdzie tu także jego testament. Testament niezwykły, prosty w swej wymowie, ale też wzruszający, jak wiele innych wierszy poety z tego tomiku. Chodzi o wiersz zatytułowany Na cmentarz nowy. Mowa w nim, oczywiście, o cmentarzu w Bronowicach. Poeta pisze:

Więc myślę, że tu spocząć kiedyś będzie miło,

bo tu, najbliżej tego, co mi było życiem.

W tej ziemi najspokojniej, najlepiej mi było,

w starej ziemi krakowskiej, umajonej kwieciem

pstrych drzewek, ścian niebieskich. Tu włosy zbieliło

życie, pod strzechy starej zielonym poszyciem.

Młodość, i lat dojrzałych przeżyłem tu znoje,

tu i dzieci i myśli rodziły się moje.

A kiedy źle mi było pomiędzy mieszczany,

tu kryłem się, wśród chłopów, spokojnych i prawych.

Uchodziłem w dom cichy, wapnem pobielany,

by zapomnieć i gniewu i zawodów krwawych.

Więc tu chcę żyć! tu umrzeć! Przez chłopów płakany,

Zapomniany dla świata oczów, złych, ciekawych!

Najlepiej mi za życia tu, między chłopami!

Niechże między chłopskimi odpocznę grobami!24Tamże, s. 17–18.

To jeden z piękniejszych wierszy Tetmajera, ale także – jeden z tych wierszy testamentów, o których warto pamiętać. Juliusz Słowacki w swoim Testamencie, który spisał w 1840 roku, dumnie oświadczał, że ma świadomość, iż on wprawdzie odejdzie, ale przecież jest pewien, że pozostanie po nim jego poezja. To ona też rodaków, owych „zjadaczy chleba”, będzie przerabiać „w anioły”. Ona zapewni mu nieśmiertelność! Stanisław Wyspiański w 1903 roku, na cztery lata przed śmiercią, z wielkim żalem, ale i wyrzutem skierowanym do współczesnych wołał: „Niech nikt nad grobem mi nie płacze,/ krom jednej mojej żony!”. Samotny, nierozumiany przez rodaków, takim pragnie pozostać na wieki. Tymczasem pogodzony z losem Tetmajer ma świadomość upływu czasu. Zdaje sobie sprawę, że nic nie jest w stanie powstrzymać procesu zapominania. To dlatego ze spokojem, po stoicku, spogląda na „nowy cmentarz” Bronowicki:

Tu spać będę spokojnie przez wieczność ogromną,

Tu ludzie snu nie zmącą, tu i wnet zapomną!25Tamże, s. 18.

Tak mówić może tylko człowiek pogodzony z losem. Szczęśliwy. Takim też był niewątpliwie Włodzimierz Tetmajer – poeta. W każdym razie za takiego się uważał.

Późny wnuk Naczelnika Kościuszki

Do polityki trafiają ludzie z różnych stanów, różnych zawodów. Dzisiaj na przykład oprócz tak zwanych zawodowców mamy polityków wywodzących się spośród stanu prawniczego, nauczycieli, lekarzy, ale i publicystów czy dziennikarzy. Pokusa wejścia w krąg polityki nie omijała naukowców. Raczej rzadkością są politycy wywodzący się ze środowiska pisarskiego (poetyckiego). Ale zupełnym wyjątkiem są politycy wywodzący się ze świata sztuki. Artyści z zasady zawsze stali nieco na uboczu toczących się sporów politycznych. Nawet wówczas, gdy – jak choćby w przypadku Jana Matejki – ich dzieła zostają wciągnięte na sztandary tego czy innego stronnictwa politycznego, to przecież oni sami niechętnie decydują się na udział w życiu politycznym. Wrodzony temperament Włodzimierza Tetmajera, który „nakazywał” godzić mu słowa z czynami, u progu XX wieku skłonił go do zajęcia się bieżącą polityką. Jako mieszkaniec podkrakowskiej wsi wierzył, że jego marzenia o odbudowie Polski będzie można zrealizować tylko solidarnym wysiłkiem wszystkich warstw społecznych.

Widząc dokoła siebie toczącą się od dziesięcioleci „wojnę” konserwatystów z demokratami, doszedł teraz, w pierwszych latach XX wieku, do wniosku, że na arenie życia politycznego pojawił się nowy „aktor”: rosnący w siłę ruch ludowy. Działające od 1895 roku w Galicji Stronnictwo Ludowe na kongresie w 1903 roku nie tylko zmieniło nazwę na Polskie Stronnictwo Ludowe, ale przede wszystkim w uchwalonym programie działania otwarcie postawiło postulat odbudowania Polski niepodległej. To dlatego do tego stronnictwa wstąpił Tetmajer, to stronnictwo reprezentował też w parlamencie wiedeńskim w latach 1911–1918. W imieniu PSL „Piast” zgłosił też na posiedzeniu Polskiego Koła Sejmowego w Krakowie 28 maja 1917 roku rezolucję, której pierwsze zdanie zapewniło mu trwałe miejsce w dziejach politycznych Polski. Brzmiało ono:

„Polskie Koło Sejmowe stwierdza, że jedynym dążeniem narodu polskiego jest odzyskanie niepodległej Polski z dostępem do morza i uznaje się solidarnym z tym dążeniem”26„Ojczyzna i Postęp” 1917, nr 72 (z 25 czerwca)..

O udziale Włodzimierza Tetmajera w polskim życiu politycznym pisano już wiele razy. Tu chciałbym skupić się na jednym tylko aspekcie tej działalności politycznej: na próbie odnalezienia genezy jego programu politycznego, który ostatecznie zaprowadził go struktury ruchu ludowego, a w szczególności – Polskiego Stronnictwa Ludowego. Lektura jego tekstów publicystycznych skłania nieodparcie do postawienia tezy, zgodnie z którą w życiu politycznym Włodzimierz Tetmajer kierował się przede wszystkim wskazaniami… Tadeusza Kościuszki.

Jest rzeczą zdumiewającą, jak często artysta ten powraca do tematyki kościuszkowskiej. Wspomniano już tutaj, że na przełomie lat 1893/1894 wziął udział w pracach przy Panoramie Racławickiej. Tematyka kościuszkowska raz po raz powraca na jego płótnach. Postać Tadeusza Kościuszki malarz wprowadził do stworzonego w wawelskiej kaplicy Królowej Zofii Panteonu Wielkich Polaków. O Kościuszce pisze nie tylko w przywołanej wyżej „chłopskiej epopei” zatytułowanej Racławice, ale także w ważnych tekstach publicystycznych. Wiadomo, że 16 czerwca 1898 roku w Krakowie na Rynku odsłonięto pomnik Adama Mickiewicza. Na uroczystość tę przybyli bardzo licznie mieszkańcy Krakowa i okolic, ale także delegacje ze wszystkich stron kraju. Wśród uczestników owej uroczystości sporą liczbę stanowili chłopi. Włodzimierz Tetmajer fakt ten odnotował w obszernym artykule Chłop polski na uroczystości Mickiewiczowskiej, który ogłosił na łamach „Życia” redagowanego przez Ignacego Maciejowskiego Sewera27„Życie” [Kraków] 1898, nr 20. Przedruk w: W. Tetmajer, Noce letnie, Kraków 1902, s. 51–72. . Ów obszerny tekst jest swoistym wyznaniem wiary autora, jego politycznym credo. Nie miejsce tu, aby szczegółowo referować wszystkie tezy owego wystąpienia, ale trzeba przypomnieć przynajmniej najważniejsze z nich. Pisał zatem Tetmajer: „Chłop pozostał takim, jakim był cały naród przed epoką zgubnego upadku, więc niechaj wejdzie dziś [do życia publicznego – F.Z.] taki jaki jest i niech się dalej rozwija”28W. Tetmajer, Chłop polski na uroczystości Mickiewiczowskiej, w: tegoż, Noce letnie, cyt., s. 68.. Każdego musi zaskoczyć dalszy wywód Tetmajera. Pisze on:

Dlaczego n.p. narzucać chłopu literacki język, kiedy jego, pogardliwie zwana „gwara”, jest przepiękną mową, którą Kochanowski pisał? Dlaczego narzucać mu n.p. formy towarzyskie, uważane u nas za oznakę kultury, kiedy jego formy są dalibóg wytworniejsze od tzw. cywilizowanych?29Tamże.

W konkluzji swoich wywodów dochodzi Tetmajer do wniosku, że prawdy, o których tu pisze, zrozumiał i głosił „ów prawdziwy, najczystszy bohater, co przed stu jeszcze laty nie wahał się w krakowskiej sukmanie poprowadzić swoich «dzieci» na racławickie armaty. Tym jest wielki Kościuszko, że zrozumiał i odkrył źródło odrodzenia upadłego narodu”30Tamże, s. 69. . W swoich dalszych wywodach Tetmajer przeprowadza wywód, który z jednej strony jest apoteozą Naczelnika, z drugiej zaś – wykładem własnego programu politycznego. Czytamy:

Rozumiał nieśmiertelny Naczelnik, że już nie szlachcic, nie mieszczanin, ale chłop, i to chłop nie przemieniony na „pana”, ale chłop jako taki bierze teraz na silne ramiona cały ciężar walącego się gmachu i dźwignie go kiedyś, albo z gruntu przebuduje, choćby miał „i niejedno miłe zburzyć, a inaczej odbudować”… To też nie ubrał Naczelnik swych chłopów w granatowe mundurki narodowych gwardii, ale on sam, on wódz i duchowy król narodu, sam się nie brylantową koroną i purpurowym płaszczem, lecz chłopską czapką koronował i odział sukmaną31Tamże, s. 70..

Takie są przesłanki programu politycznego Tetmajera. A jego osnowa jest prosta.

Niech społeczeństwo polskie nie wstydzi się tego i nie boi, że chłop kiedyś wyciśnie na nim swoje piętno i nada mu swój wygląd i swój typ – owszem niechaj nada, bo to nasz typ, nasz kształt. Jeśli na Kościuszce błyszczała sukmana i przykryła amerykański jego mundur, to jest już ona tak uszlachetnioną, że chyba nie wart jej strój cudzoziemski! Jeśli Kochanowski pisał podobnym, jak dzisiejszy ludowy, językiem, to chyba nie podła to gwara!…32Tamże, s. 71.

Tak wygląda fundament programu politycznego Tetmajera. Jego kształt będzie odtąd pisarz ten wyrażał w różny sposób. W 1899 roku zamknął go w poetyckiej formie:

– I wołałem, że przez chłopy

Wstanie Polska – wolna – żywa!

Że jasnogórskie okopy,

Szwedzką krwią przesiąkła niwa,

że racławickie zagony

gdzie wódz chłopski pobił cara,

że to statut nasz czerwony,

że to krwią spisana wiara,

że to nasze dziesięcioro

przykazań…33W. Tetmajer, W noc majową, w: tegoż, Noce letnie, dz. cyt., s. 110.

Po latach, w 1917 roku, w nowej sytuacji politycznej, gdy od trzech lat toczyły się już straszliwe boje wojny światowej, Tetmajer powrócił do tych wywodów i rozwinął je w obszernej, ważnej rozprawie O Naczelniku Kościuszce i o polskim chłopie. Wszystko wskazuje na to, że rozprawa ta, dwakroć wydana w 1917 roku, nie została dotychczas odpowiednio wprowadzona do dorobku naszej myśli politycznej34W. Tetmajer, O Naczelniku Kościuszce i o polskim chłopie, Kraków 1917, s. 56.. Rozpoczyna on swoje wywody od stwierdzenia: „Tadeusz Kościuszko rozpoczął był dzieło, które przekazał do skończenia potomności szczęśliwszej, żyjącej w wolnej Ojczyźnie i mogącej się sama sobą rządzić”35Tamże, s. 9.. Przywołując na następnych stronach swojej rozprawy drogę życiową Naczelnika, zwraca Tetmajer uwagę na swoistość jego myślenia. Odrzucił on drogę rewolucyjną, którą poszli Francuzi, jako niezgodną z duchem narodu polskiego. Wolał pójść drogą wskazaną przez przywódców wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Poszukując przyczyn zwycięstwa, jakie odnieśli Amerykanie w wojnie z Anglią, pisał:

Nowy kraj bez wojska, bez organizacji wojskowej, bez doświadczenia żołnierzy, ni wodzów, stanął odważnie do boju przeciw mocarstwu sławnemu ze zwycięskich wojen, przeciw staremu, potężnemu królestwu, rozporządzającemu środkami, którymi nie tylko zbuntowaną kolonię, ale równe potęgą mocarstwo zwyciężyć i zgnieść by mogło. – Ale wojskiem i obroną narodową i odwagą Ameryki była wolność! Ta w Polsce tak umiłowana wolność, taka sama i tak samo zagrożona! – Z tą tylko różnicą, że powszechna, będąca udziałem wszystkich. Dlatego to wolność nie wybujała w swawolę i nierząd, dlatego  społeczeństwo,  nią obdarzone,  porządne  było, spokojne i twarde, zdecydowane bronić jej36Tamże, s. 20..

Nie sposób tu w szczegółach przedstawiać cały program polityczny Tetmajera. Jedno jest pewne: oparł go on na ideałach amerykańskich, na koncepcji równości wszystkich obywateli, na pełnym udziale chłopów jako wolnych i równych wszystkim innym warstwom społecznym w życiu publicznym i politycznym. Z testamentu duchowego Kościuszki zaczerpnął także Tetmajer główną myśl, którą zawarł we wzmiankowanej tu już rezolucji Polskiego Koła Sejmowego uchwalonej z jego inicjatywy i jego autorstwa 28 maja 1917 roku o potrzebie odbudowy niepodległej Polski. Nie inaczej postrzegał przyszłość Polski Tadeusz Kościuszko. Ten sam Kościuszko, który na przełomie lat 1806/1807 odrzucił propozycję Napoleona włączenia się do działań po stronie cesarza Francji, zanim nie otrzyma gwarancji co do odbudowy Polski w dawnych granicach37Kiedy w 1806 r. Napoleon podjął przygotowania do wojny z Prusami i Rosją, polecił ministrowi spraw wewnętrznych Josephowi Fouché przeprowadzić rozmowę z Kościuszką w celu włączenia go do owych przygotowań. Przebieg tej rozmowy odtworzył i ogłosił drukiem Leonard Chodźko. Sam Kościuszko powtórzył swoje warunki w liście do ministra Fouché z 21 stycznia 1807 r. Pisał tu: „Oświadczam na piśmie, co miałem już zaszczyt ustnie powiedzieć JW Panu, to jest: że skłonności moje są zawsze za Republiką, ale dodaję, iż gdyby JC Mość raczył zapewnić na piśmie, a potem publicznie, że: 1. forma rządu w Polsce będzie taka, jak w Anglii; 2. że chłopi będą wolni i otrzymają na własność teraźniejsze swoje posiadłości; 3. że granice Polski rozciągać się będą od Rygi aż do Odessy z jednej, a od Gdańska aż do Węgier z drugiej strony, z zamianą za Galicję, środkiem koniecznie potrzebnym do dobrego skutku rzeczy, wtedy natychmiast wyjadę przekonany, że Polacy byliby zagrzani największą energią i najwyższym zapałem, który by ich popędzał do przesadzania się w waleczności z Francuzami, swymi towarzyszami broni” (Pisma Tadeusza Kościuszki, opr. H. Mościcki, Warszawa 1947, s. 218).. Ale także ten sam Kościuszko, który powtórzył żądanie odbudowy Polski w dawnych, przedrozbiorowych granicach w 1814 roku carowi Aleksandrowi I, kiedy ten postanowił włączyć Naczelnika do prac nad budową kadłubowego Królestwa Polskiego. Wierny swojej nadrzędnej idei Naczelnik Kościuszko także i teraz nie uległ obietnicom roztaczanym przed nim najpierw przez cara Aleksandra (w Paryżu), a następnie przez księcia Adama Czartoryskiego, ministra spraw zagranicznych w rządzie cara Aleksandra (w Wiedniu)38W liście do księcia Adama Czartoryskiego z 3 czerwca 1814 r. Kościuszko pisał o konieczności przywrócenia granic Królestwa Polskiego „do Dźwiny i Dniepru dawnych granic Królestwa Polskiego” (Pisma Tadeusza Kościuszki, dz. cyt., s. 233).. Wolno sądzić, że z tych przemyśleń wodza powstania narodowego z 1794 roku zrodziła się teraz, w 1917 roku, w umyśle Włodzimierza Tetmajera idea zażądania odbudowy gmachu niepodległej Polski „z dostępem do morza”! Tak mógł rozumować tylko duchowy uczeń Tadeusza Kościuszki. Takim uczniem, wnukiem Naczelnika w sukmanie, był niewątpliwie Włodzimierz Tetmajer39Jest to przygotowany do druku tekst referatu, jaki wygłosiłem w czasie sesji naukowej zorganizowanej w sali obrad Rady Miasta Krakowa 22 maja 2017 r..

STRESZCZENIE

Franciszek Ziejka
Włodzimierz Tetmajer, gorące i szlachetne serce

Autor tekstu podjął próbę ukazania mniej znanych stron działalności Włodzimierza Tetmajera – popularnego, owianego legendą artysty, który był „bohaterem” słynnego pod koniec XIX wieku „skandalu obyczajowego” (w 1890 r. artysta pochodzący z rodu szlacheckiego poślubił córkę podkrakowskiego chłopa). Pisze o jego roli w dziejach malarstwa polskiego, gdzie stał się niekwestionowanym przywódcą impresjonistycznej „szkoły ludowej”. Zwraca uwagę na niezbyt wprawdzie bogaty, ale wartościowy jego dorobek literacki. Podkreśla duże walory artystyczne i ideowe Opowieści z dawnych lat poświęconej powstaniu Kostki Napierskiego z 1651 roku oraz wierszowanej, skreślonej 13-zgłoskowcem powieści chłopskiej zatytułowanej Racławice. Włodzimierz Tetmajer odegrał także znaczącą rolę w życiu politycznym Polaków z przełomu XIX–XX wieku. Zwieńczeniem jego sukcesów na tym polu była przygotowana przez niego, przyjęta jednomyślnie przez posłów galicyjskich do Sejmu Krajowego we Lwowie i do wiedeńskiej Rady Państwa w dniu 28 maja 1917 roku, rezolucja, w której po przeszło stuletniej niewoli narodowej skupieni w Kole Sejmowym politycy otwarcie upomnieli się o odbudowę Polski niepodległej z dostępem do morza.

SŁOWA KLUCZE

Włodzimierz Tetmajer, Tadeusz Kościuszko, Kostka Napierski, Kraków młodopolski, Bronowice, Ruch ludowy w Galicji

SUMMARY

Franciszek Ziejka
Włodzimierz Tetmajer – Warm and Noble Heart

The author attempted to present less known activities of Włodzimierz Tetmajer, a popular and legendary artist, who took part in a famous “moral scandal” of the late 19th century (in 1890, the artist, coming from a noble family, married a daughter of a peasant living near Krakow). The author describes Tetmajer’s role in the history of Polish painting as an unquestionable leader of the impressionist “folk school” and points out to his small yet valuable literary oeuvre. Artistic and ideological qualities of his work Opowieść z dawnych lat (Tale from the old times) on the Kostka-Napierski uprising of 1651 and Racławice peasant novel in verse, written in Polish alexandrine are also emphasised. Moreover, Włodzimierz Tetmajer played an important role in Polish political life at the turn of the 19th and 20th centuries. The culmination of his success in this field was the resolution he prepared, in which the politicians from the Polish Sejm Club for the first time openly requested reconstruction of independent Poland with access to the sea – the Galician members of the National Sejm in Lviv and Vienna Council of State unanimously accepted it on 28 May 1917.

KEY WORDS

Włodzimierz Tetmajer, Tadeusz Kościuszko, Kostka Napierski, Young Poland Krakow, Bronowice, folk movement in Galicia


BIBLIOGRAFIA

Bojko J., Gorące słowa. Wybór pism, opr. F. Ziejka, Universitas, Kraków 2002.

Dębicki Z., Rodzina Tetmajerów, „Tygodnik Ilustrowany” 1912, nr 12.

Dużyk J., Sława, Panie Włodzimierzu. Opowieść o Włodzimierzu Tetmajerze, wyd. II poszerzone, Fundacja im. Włodzimierza Tetmajera, Wydawnictwo „Czuwajmy”, Kraków 1998.

Dziedzic S., Włodzimierz Przerwa-Tetmajer. W dziewięćdziesięciolecie śmierci artysty i polityka, „Niepodległość i Pamięć” 2014, nr 3–4, s. 9–48.

Grzymała-Siedlecki A., Śp. Włodzimierz Tetmajer, „Rzeczpospolita” 1923, nr 355, s. 3.

Kot S., Urok wsi i życia ziemiańskiego w poezji staropolskiej, Warszawa 1937.

Kowalski L., Pendzlem [sic!] i piórem. Wstęp napisał J. Wiktor, drzeworytami ozdobił autor, Kraków 1934.

Myślińska A., „Polonia” Antoniego Tańskiego w Kałkowie na Kielecczyźnie, „Rocznik Muzeum Narodowego w Kielcach” 2000, t. 20, s. 149–172.

Nowobilski J.A., Sakralne malarstwo ścienne Włodzimierza Tetmajera, Fundacja im. Włodzimierza Tetmajera, Wydawnictwo „Czuwajmy”, Kraków 1994.

Nowaczyński A., Polityczny malarz, „Myśl Narodowa” 1921, nr 8.

O Wyspiańskim, opr. S.W. Balicki, Wydawnictwo Spółki Nakładowej Warszawskiej, Kraków 1973.

„Ojczyzna i Postęp” 1917, nr 72 (z 25 czerwca).

Pisma Tadeusza Kościuszki, opr. H. Mościcki, Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1947.

Pośpiechowa L., Stanisław Wyspiański i Włodzimierz Tetmajer. Powinowactwa i wpływy, „Studia Śląskie” t. 26, 1974, s. 273–282.

Pośpiechowa  L.,  Twórczość  literacka  Włodzimierza  Tetmajera,  Zakład  Narodowy Ossolińskich, Wrocław 1974.

Pośpiechowa L., Włodzimierz Tetmajer jako folklorysta, „Zeszyty Naukowe WSP w Opolu. Historia Literatury”1969, z. 5.

Tetmajer W., Marsz Skrzyneckiego. Poezje, nakł. księgarni wydawniczej J. Czerneckiego w Wieliczce, Kraków–Wieliczka 1916.

Tetmajer W., Noce letnie, nakł. Księgarni D.E. Friedleina, Kraków 1902.

Tetmajer W., O Naczelniku Kościuszce i o polskim chłopie, Gebethner i Wolff, Warszawa 1917.

Tetmajer W., Opowieść z dawnych lat. Tryptyk, nakł. Jana Czarneckiego, cz. I, Wieliczka 1912.

Tetmajer W., Przeznaczenie. Syna mego pamięci, Wydawnictwo Komitetu Fundacji Tetmajerowskiej, Kraków 1925.

Tetmajer W., Racławice. Powieść chłopska. Ksiąg sześć, nakł. Jana Czarneckiego, Kraków 1916.

Tetmajer W., Kruszyński T., Przewodnik po katedrze wawelskiej, skarbcu i grobach królewskich. Z wstępem K.W. Kumanieckiego, Komitet Restauracji Katedry, Kraków 1924.

Witkiewicz S., Dziwny człowiek, nakł. Towarzystwa Wydawniczego, Księgarnia S. Sadowskiego, Lwów 1903.

Ziejka F., „Wesele” w kręgu mitów polskich, wyd. II poszerzone, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1997.

Ziejka F., Złota legenda chłopów polskich, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1984.

„Życie” [Kraków] 1898, nr 20.

 

Rocznik Biblioteki Kraków 2018

Piotr Boroń – Co Polacy śpiewali w dobie odzyskania niepodległości?

Piotr Boroń

V Liceum Ogólnokształcące im. Augusta Witkowskiego w Krakowie

Co Polacy śpiewali w dobie odzyskania niepodległości?

Lutnia Polska

Chociaż o czasach odzyskiwania państwowości przez Polaków po nocy zaborów wspomina się dużo, zazwyczaj mówi się jednak o czynie zbrojnym, o dyplomacji, o heroicznych dokonaniach i zrywaniu z tradycjami zaborców, o roli pieśni zaś niewiele. Chociaż śpiewa się dużo pieśni w niektórych towarzystwach, a media nadają okolicznościowe „evergreeny”, kojarząc je z tamtymi czasami, to rzeczywista wiedza na temat „przebojów” z około 1918 roku jest niska. Dla większości ludzi problematyczna jest w ogóle kwestia, czy pieśni i piosenki, które wówczas sobie śpiewano przy różnych okazjach, należy aż tak bardzo doceniać… Co może dać nam takie studium? Otóż nieprawdopodobnie dużo, jeżeli uświadomimy sobie, że są one głównym świadectwem zainteresowań i świadomości tych, którzy je śpiewali. One sięgały głębiej pod strzechy i do serc niż gazety – główny nośnik medialny tamtych czasów. Bywało, że robiło na kimś wielkie wrażenie czyjeś przemówienie, ale zapamiętane pieśni najbardziej wypełniały ludzkie myśli. Ich kolosalne oddziaływanie wynikało także z tego, że noszone były w pamięci przez miliony ludzi. Można postawić nawet tezę, że były jedną z głównych części składowych świadomości wielu ówczesnych Polaków. Pamiętane obok kilku modlitw, kilku postaci literackich (głównie mickiewiczowskich i sienkiewiczowskich) oraz obrazów ze swej ojcowizny, czyli z dzieciństwa, tworzyły kanon wyobraźni, światopoglądu i celowości życia. A zatem pieśni to – szczególnie wśród ludzi prostych – swoisty identyfikator: powiedz mi, jakie pieśni wyśpiewujesz, a powiem ci, jakie masz horyzonty i poglądy…

Prawdziwą trudność dla badacza tamtych czasów i niniejszej tematyki stanowi autorstwo i datowanie utworów, różnorodność repertuaru w zależności od zaboru, z którego Polak pochodził, środowisk społecznych i formacji, w których się w różnych kolejach losu odnajdywał, jak też okoliczności, w których śpiewał pieśni (salon, uboga chata, kościół, jednostka wojskowa, front itp.). W tym miejscu narzuca się natrętnie podobieństwo do analiz profesora Higginsa z Pigmaliona, który potrafiłby na podstawie repertuaru probanta odtworzyć jego koleje losu. Można i tak… W niniejszym opracowaniu za punkt wyjścia przyjmijmy jednak losy nie konkretnych ludzi, ale poszczególnych pieśni lub całych ich zbiorów, bo to pieśni i piosenki są bohaterami naszej kwerendy. Gdy zaś chodzi o zasięg terytorialny, to uwzględniając hierarchię społeczną i różnorodność towarzystw, koncentrujemy się głównie na Galicji, gdyż choćby rozmiary niniejszego opracowania nie pozwalają na rozpisanie repertuaru wszystkich polskich środowisk od Pomorza po Inflanty i Zadnieprze. Nie można też niniejszego artykułu traktować jako antologii. Jest jedynie próbą zarysu zagadnienia.

Wybitny badacz literatury okresu odzyskiwania niepodległości Andrzej Romanowski1A. Romanowski, Rozkwitały pąki białych róż…, Warszawa 1990. określił ramy chronologiczne tego okresu na lata 1908–1918, ale stawiał on sobie za cel opracowanie literatury  p o w s t a ł e j  w tym okresie. Przedmiotem niniejszego artykułu jest natomiast r e p e r t u a r Polaków z tego czasu, a więc obejmować musi on pieśni powstałe kiedykolwiek wcześniej, a wykonywane w okolicach symbolicznej daty 11 listopada 1918 roku. Z kolei samo powstanie wiersza przed 1918 rokiem jeszcze nie kwalifikuje go do owego kanonu, jeżeli nie był wówczas znany Polakom lub po prostu nie było do niego muzyki. Przyjmujemy natomiast, że początek walk o niepodległość otwiera pięknie data wymarszu Kadrówki 6 sierpnia 1914 roku, a zamyka nie 11 listopada 1918 roku, ale 1923 rok, czyli faktyczne zakończenie formowania granic naszego państwa. Zauważyć też należy, że to w trakcie walk o granice już po 1918 roku rozpowszechniło się wiele utworów z tak zwanego repertuaru legionowego.

Pieśni religijne

Polskie Kolędy Patriotyczne

To one były zazwyczaj wprowadzeniem w świat muzyki. To je pamiętano jeszcze z dzieciństwa, a ponieważ były śpiewane przez matki lub piastunki, przywodziły pamięć o rodzinnym domu jeszcze bardziej niż o kamiennej miejskiej świątyni lub o drewnianym wiejskim kościółku wśród przyjaznych drzew. Na pierwszym miejscu wyliczyć trzeba dziesiątki polskich kolęd z hymniczną  i patriotyczną  Bóg się rodzi! z 1792 roku autorstwa Franciszka Karpińskiego na czele2P. Boroń, Pieśń o Narodzeniu Pańskim, „Nasz Dziennik”, 22.12.2017, s. 18–19., ale także Wśród nocnej ciszy ze zbioru ks. Mioduszewskiego, śpiewaną od początku XIX wieku3https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%9Br%C3%B3d_nocnej_ciszy (dostęp: 23.06.2018)., szesnastowieczną Anioł pasterzom mówił4https://pl.wikipedia.org/wiki/Anio%C5%82_pasterzom_m%C3%B3wi%C5%82 (dostęp: 23.06.2018)., A wczora z wieczora sprzed 1630 roku5https://pl.wikipedia.org/wiki/A_wczora_z_wieczora (dostęp: 23.06.2018)., Ach, ubogi żłobie z połowy XVII wieku6https://pl.wikipedia.org/wiki/Ach,_ubogi_%C5%BC%C5%82obie (dostęp: 23.06.2018)., Bracia patrzcie jeno – także Franciszka Karpińskiego7https://pl.wikipedia.org/wiki/Bracia_patrzcie_jeno (dostęp: 23.06.2018)., Dzisiaj w Betlejem sprzed 1878 roku8https://pl.wikipedia.org/wiki/Dzisiaj_w_Betlejem (dostęp: 23.06.2018)., Gdy się Chrystus rodzi o starofrancuskim rodowodzie, śpiewaną po polsku od początku XIX wieku9https://pl.wikipedia.org/wiki/Gdy_si%C4%99_Chrystus_rodzi (dostęp: 23.06.2018)., Gdy śliczna panna10https://pl.wikipedia.org/wiki/Gdy_%C5%9Bliczna_Panna (dostęp: 23.06.2018). oraz Jezus malusieńki, znanymi w klasztorach żeńskich od XVIII wieku11https://pl.wikipedia.org/wiki/Jezus_malusie%C5%84ki (dostęp: 23.06.2018)., dostojną Mędrcy świata, monarchowie z XVIII wieku12https://pl.wikipedia.org/wiki/M%C4%99drcy_%C5%9Bwiata,_Monarchowie (dostęp: 23.06.2018)., Pójdźmy wszyscy do stajenki, której początki datuje się na XVII wiek13https://pl.wikipedia.org/wiki/P%C3%B3jd%C5%BAmy_wszyscy_do_stajenki (dostęp: 23.06.2018)., niezmiennie popularną od początku XIX wieku Wśród nocnej ciszy 14https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%9Br%C3%B3d_nocnej_ciszy (dostęp: 23.06.2018). i wiele, wiele innych…

Do najlepiej pamiętanych pieśni, które śpiewano wówczas wspólnie i podśpiewywano sobie pod nosem, należały oczywiście Godzinki ku czci Najświętszej Maryi Panny, przekręcane niejednokrotnie przeraźliwie i aż do śmieszności, jak na przykład „Jak była na początku i zawsze i minie” lub „(…) i równemuż w ubóstwie Duchowi Świętemu”. Bardzo znane były pieśni autorstwa Karola Antoniewicza15P. Boroń, W krzyżu miłości nauka, „Nasz Dziennik”, 27.03.2018, s. 16–17., a wśród nich Chwalcie łąki umajone, W krzyżu cierpienie, Nie opuszczaj nas, O Maryjo, przyjm w ofierze czy też Panie, w ofierze Tobie dzisiaj składam. Dużą popularnością cieszyły się pieśni Franciszka Karpińskiego opublikowane w 1792 roku16P. Boroń, Pieśń o Narodzeniu Pańskim, „Nasz Dziennik”, 22.12.2017, s. 18–19., a wśród nich Wszystkie nasze dzienne sprawy, Kiedy ranne wstają zorze, Bądź mi miłościw, Grzechem Adama ludzie uwikłani, Kto się w opiekę odda Panu swemu, procesyjna Zróbcie mu miejsce, Pan idzie z nieba czy też wielkanocna Nie zna śmierci Pan żywota. Śpiewano chętnie pieśni jeszcze z XVI wieku, autorstwa Jana Kochanowskiego, a wśród nich na przykład Czego chcesz od nas, Panie17H. Smalej, Pieśni i piosenki patriotyczne z… lamusa, t. 1, Zamość 2014, s.19.. W czasach wojennych bardzo często intonowano Trisagion – Święty Boże18https://pl.wikipedia.org/wiki/Trisagion (dostęp: 23.06.2018)., gdyż występuje w nim adekwatne do takich czasów jak wojna błaganie „Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas Panie”.

Hymny narodowe

Za najstarszy polski hymn uznaje się pieśń poświęconą Matce Bożej Bogurodzica19J. Chłap-Nowakowa, Jeszcze Polska. Klasyka polskiej poezji patriotycznej, Kraków 2015, s. 19. i z całą pewnością pozostawała ona jednym z najważniejszych utworów patetycznych, wykonywanych z szacunkiem, ale tylko przy szczególnych i bardzo oficjalnych okazjach. Podobną funkcję pełniła pieśń Wincentego z Kielc o św. Stanisławie biskupie i męczenniku Gaude Mater Polonia20H. Smalej, Pieśni i piosenki patriotyczne z… lamusa, dz. cyt., s. 18.. W środowiskach arystokratycznych cieszył się dużym uznaniem hymn Szkoły Rycerskiej z 1765 roku autorstwa Ignacego Krasickiego Święta miłości kochanej ojczyzny21P. Boroń, Śpiewnik patriotyczny Krakowskiego Bractwa Kurkowego, Kraków 2001, s. 7. .

Najbardziej podniosłą pieśnią, wykonywaną od blisko stu lat na uroczystościach zarówno państwowych, jak i religijnych, był hymn Boże, coś Polskę22P. Boroń, Pieśń – zwierciadło dziejów, „Piosenka” 2008, R. 3, s. 4–7. autorstwa Alojzego Felińskiego (słowa) i Jana Nepomucena Kaszewskiego (melodia), a napisany w 1816 roku z okazji pierwszej rocznicy utworzenia Królestwa Polskiego (prawykonanie 3 sierpnia 1816 r.). W pierwotnym zamyśle miał to być hymn armii Królestwa Kongresowego i nie szczędzono w nim pochwał carowi Aleksandrowi, który złączył pod swoim panowaniem „dwa braterskie ludy pod jednym berłem Anioła Pokoju”. Refren kończył się słowami: „Naszego Króla zachowaj nam, Panie!”. W dobie I wojny światowej niektórzy jeszcze pamiętali, że w 1861 roku Karol Nowakowski czystym a tubalnym głosem zaintonował ten hymn podczas antycarskiej manifestacji w Warszawie, a refren zamienił na „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!”. Manifestacja została rozpędzona, padli zabici, a pieśń od tej pory stała się swoistym probierzem, papierkiem lakmusowym nastrojów warszawskiej ulicy. Prośba, aby Bóg dopomógł w przywróceniu wolności, określała definitywnie, że jesteśmy w niewoli. Wkrótce władze carskie zakazały jej wykonywania, ale zdobyła ona taką popularność, że wykonywano ją – mimo zakazu – przy różnych okazjach. Pieśń stała się tak ważna dla Polaków, że od 1918 roku przez blisko dziesięć lat konkurowała z Mazurkiem Dąbrowskiego o miano hymnu państwowego. Ksiądz Walerjan Adamski w swoim Polskim śpiewniku narodowym, wydanym w Poznaniu w 1919 roku, nazywa Boże, coś Polskę hymnem narodowym i umieszcza tę pieśń na pierwszym miejscu, zaś Pieśń legionów polskich, czyli Mazurka Dąbrowskiego, na miejscu trzecim, nawet po Chorale Kornela Ujejskiego23W. Adamski, Polski śpiewnik narodowy, wyd. 2., Poznań 1919.. Dopiero 15 września 1926 roku obóz sanacji podjął naówczas kontrowersyjną, ale – jak czas pokazał – wiążącą decyzję w tej sprawie. Widać wyraźnie, że rozstrzygnięcie, co ma być hymnem, nastąpiło z najwyższą delikatnością, gdyż zaczęto od tego, że Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nakazało wykonywanie jej w szkołach. W konsekwencji 26 lutego 1927 roku minister spraw wewnętrznych Felicjan Sławoj-Składkowski Okólnikiem Nr 49. OL. 9722 poinformował wojewodów, że specjalna Komisja Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego uzgodniła tekst hymnu na podstawie Pieśni Legionów (zwanej powszechnie Mazurkiem Dąbrowskiego), której autorem w 1797 roku był Józef Wybicki. Nie ujęto jednak tej decyzji w konstytucji kwietniowej w 1935 roku, a znalazła się dopiero w konstytucji z 1952 roku24https://dziennikpolski24.pl/mazurek-i-inne-hymny/ar/10420162 (dostęp: 23.06.2018)..

Hymnem najczęściej wykonywanym przez Polaków na początku XX wieku była Rota (to znaczy przysięga) autorstwa Marii Konopnickiej z muzyką Feliksa Nowowiejskiego. Pomysł jej napisania narodził się w 1901 roku na wieść o wypadkach w wielkopolskiej Wrześni, gdzie polskie dzieci nie chciały recytować w szkole pacierza po niemiecku, a jedynie po polsku. Zostały ukarane chłostą, a polscy działacze z Henrykiem Sienkiewiczem na czele zaalarmowali opinię publiczną całego świata, jak łamie się prawa człowieka pod pruskim zaborem. Maria Konopnicka ujęła to w wierszu słowami: „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz ni dzieci nam germanił…”. Odniosła się też do realizowanego z premedytacją berlińskiego projektu osadnictwa niemieckiego na dawnych ziemiach polskich, polegającego na wykupywaniu gruntów od Polaków i osadzaniu tam chłopów przybywających z głębi Cesarstwa Niemieckiego. Rota zaczyna się więc od słów: „Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród”, a zaraz potem pojawiało się sformułowanie: „nie damy pogrześć mowy”, co odnosiło się do akcji germanizacyjnej, zakrojonej na szeroką skalę, a uderzającej przede wszystkim w język polski rugowany ze sfery publicznej. Konopnicka ukończyła pisanie wiersza w 1908 roku25http://archiwum.rp.pl/artykul/907085_Piesn_uszla_calo.html (dostęp: 23.06.2018)., a jako pieśń Rota została wykonana publicznie po raz pierwszy uroczyście 15 lipca 1910 roku podczas krakowskich obchodów rocznicy zwycięstwa pod Grunwaldem. Od razu przyjęto ją z entuzjazmem, a wkrótce znana była Polakom we wszystkich zakątkach przedrozbiorowej Rzeczypospolitej26H. Smalej, Pieśni i piosenki patriotyczne z… lamusa, dz. c, s. 25., choć ewidentnie wymierzona była przeciw Niemcom.

Po I wojnie światowej poważną kandydatką do miana hymnu państwowego była pieśń z powstania listopadowego, tak zwana Warszawianka z lutego 1831 roku27A.K. Kunert, Polskie pieśni patriotyczne, Warszawa 2003, s. 32–37.. Autorem wiersza La Varsovienne był znany naówczas we Francji Casimir Delavigne28P. Boroń, Śpiewnik patriotyczny Krakowskiego Bractwa Kurkowego, dz. cyt., s. 28–29., poeta i dramatopisarz, członek Akademii Francuskiej. Tekst został natychmiast przetłumaczony przez Karola Sienkiewicza (sekretarza księcia Adama Jerzego Czartoryskiego), a muzykę ułożył błyskawicznie sam Karol Kurpiński – kapelmistrz orkiestry Teatru Narodowego w Warszawie i dyrektor opery warszawskiej w latach 1824–1840. Już 5 kwietnia 1831 roku w Teatrze Narodowym29J. Czerwieński, W. Zatorski, Byleś Polsko wolną była, Kraków 1988, s. 53. pieśń została wykonana i stała się wielkim przebojem wojska i wszystkich patriotycznych środowisk polskich. Dodatkowo została rozsławiona przez Stanisława Wyspiańskiego, który w 1898 roku umieścił ją w dramacie o tym samym tytule30A.K. Kunert, Polskie pieśni patriotyczne, dz. cyt., s. 32–37.. Poza tymi pieśniami możemy znaleźć jeszcze wiele tytułów opatrzonych mianem hymnu (np. Marsz Polonia)31P. Boroń, Śpiewnik pieśni patriotycznych, Kraków 2018, s. 14.. Cóż, jako Polacy mamy takie tendencje…

Różne piosnki powszechnie znane

Kolberg

Czasem nie wiadomo, kto jest ich autorem, łatwiej niekiedy ustalić, z czego są przerobione, ale choć ich drogi rozwoju nikt nie prześledził dokładnie, to przecież wiadomo, że w owym czasie były najbardziej lubiane. Ich zapisy zawdzięczamy Oskarowi Kolbergowi32O. Kolberg, Lud. Jego zwyczaje…, t. 1, Pieśni ludu polskiego, Warszawa 1857., Zygmuntowi Glogerowi33Gloger, Starodawne dumy i pieśni, Warszawa 1877., Józefowi Konopce34J. Konopka, Pieśni ludu krakowskiego. Wydanie fototypiczne pierwodruku z 1840 roku, Wrocław 1974. i innym badaczom penetrującym muzycznie wsie i przysiółki polskie. Czasem nawet chętniej je podśpiewywano niż lepiej zrymowane, dopracowane i w śpiewnikach zadawane, a nazbyt patetyczne utwory. Do takich bezimiennych należy z pewnością szlachecka pieśń:

Hej, tam na górze stoją rycerze

Stuk, puk w okieneczko

Otwórz, otwórz, panieneczko

Koniom wody daj35Z. Adrjański, Złota księga pieśni polskich, Warszawa 2000, s. 35–36..

Jej  wersja  ludowa  zaczyna  się  od  słów „Hej, z góry, z góry jadą Mazury…”. Trudno stwierdzić z całą pewnością, która jest starsza, ale obie sięgają XVIII wieku. Podobnie dwie wersje, ludową i szlachecką, ma pieśń Ty pójdziesz górą (bis), a ja doliną… oraz Wezmę ja kontusz, wezmę ja żupan, szablę przypaszęNotabene, to właśnie ta ostatnia rozpoczyna wiekopomne i wielotomowe dzieło Oskara Kolberga z 1857 roku.

Tenże Kolberg o następnej piosence wypowiada się, że pochodzi z krakowskiego i tylko tyle wiadomo o jej autorstwie. Julian Tuwim36Tamże, s. 37–38. podaje jako swoisty rodowód biesiadny tej pieśni i taką strofę:

Pili nasi pradziadowie, nie byli pijacy.

Żyli mężnie, pracowicie. Bądźmyż i my tacy!

Sławna piosenka Pije Kuba do Jakuba w czasach Kolberga znana była już szeroko wśród ludności polskojęzycznej we wszystkich zaborach, a jej treść przekazywana była do XX wieku jakby „naturalnie” następnym pokoleniom.

Pozornie lekka piosenka Na Wawel, na Wawel… odgrywała bardzo ważną rolę, integrując Polaków z różnych zaborów, o czym świadczy wydanie jej – po raz kolejny – także w Warszawie i to dokładnie w sierpniu 1918 roku przez Kaspra Wojnara w zbiorze 75 pieśni, które określił jako „narodowe”37Pieśni narodowe (w liczbie 75) zebrał Kasper Wojnar, Warszawa, sierpień 1918, s. 4. . Autorem Na Wawel, na Wawel jest Edmund Wasilewski, żyjący w pierwszej połowie XIX wieku38H. Smalej, Pieśni i piosenki patriotyczne z… lamusa, dz. c, s. 148.. Tego samego autora jest równie znana piosenka Płynie Wisła, płynie po polskiej krainie39Tamże, s. 151., a w jej przypadku znany jest nawet autor muzyki – Kazimierz Hofman.

Warto zwrócić uwagę wśród tych piosenek patriotycznych o Krakowie na Przysięgę Marii Konopnickiej40Tamże, s. 160., która opowiada o wydarzeniach 1794 roku na melodię krakowiaka. O znaczeniu tej piosenki dla Polaków miałem okazję przekonać się osobiście, gdy spotkałem na Białorusi Polkę, która po II wojnie światowej już nigdy nie była w Polsce, a ostatni raz odwiedziła Kraków w 1925 roku. Aby okazać swoją łączność z Macierzą, zaśpiewała mi drżącym głosem:

Hej, na krakowskim Rynku tam ludu gromada

Tadeusz Kościuszko dziś przysięgę składa.

Kraków, szczególnie na przełomie XIX i XX wieku, odgrywał ogromną rolę jako symbol polskości. Polityka włodarzy miasta i fundatorów różnych patriotycznych przedsięwzięć przynosiła przed I wojną światową pozytywne skutki, a skojarzenie sprawy narodowej z Krakowem utrwaliło się już na zawsze, jak choćby w znaku Rodła. Z kolei motyw Wisły jako rzeki, która łączy rozdzieloną przez zaborców jedną niegdyś Polskę, występuje także w wielu piosenkach. Jedną z nich jest cytowana przez ks. Waleriana Adamskiego Wisła41W. Adamski, Polski śpiewnik narodowy, dz. cyt., s. 162–163., która dziś prawie zupełnie (poza kręgami literackimi42Wisło moja, Wisło stara. Antologia poezji, wybór, opracowanie i posłowie E. Mazurkiewicz, Kraków 1986.) zapomniana jako nieaktualna, ponad sto lat temu była śpiewana często. Warto zatem ją zacytować:

Wisło moja, Wisło stara, co tak smutno płyniesz?

Skąd tej wody nazbierałaś? Mów, nim w morzu zginiesz.

Nazbierałam wody sinej na karpackich górach

I na Rusi, na kochanej tam w Krakusa murach.

Krakowianka łzą oblane rzuciła mi wianki,

Potem strumień łez męczeńskich wlały Warszawianki.

I tak płynę dniem i nocą, wkoło mnie tak smutnie:

Dawniej śpiewy brzmiały ciągle, dzisiaj tak okrutnie.

Spojrzeć w oczy zapłakane, na ręku kajdany,

Wszędzie skargi, jęki ciężkie, a na sercu rany.

Możemy sobie wyobrazić, jak na różnych ziemiach wzdłuż biegu Wisły tę samą smętną pieśń śpiewały sobie różne grupy przy pracy. Do tego rodzaju utworów należą tak zwane pieśni kredensowe, śpiewane przez czeladź przy wspólnych pracach dworskich lub przez chłopki przy wieczornych posiadach, takich jak: haftowanie, szycie, skubanie pierza itp. Inną okazją do wspólnych śpiewów, szczególnie rozpowszechnioną w XIX wieku, były tak zwane majówki, czyli eskapady za miasto, na łono natury. Dla mieszkańców Krakowa takim ulubionym miejscem majówkowym było wzgórze Sikornik, gdzie od początku lat dwudziestych XIX wieku stał kopiec Kościuszki, a nieopodal cieszyła oczy niewielka kaplica jednej z patronek Krakowa bł. Bronisławy. W okresie Młodej Polski jeżdżono już we wszystkich kierunkach na świąteczne majówki, a po męczącej podróży w estetycznie zaimprowizowanych warunkach konsumowano różne wiktuały przywiezione zazwyczaj w wiklinowych koszach. Wiele przy tym śpiewano, a zaczynano często od jakże „wstępnej piosenki”, zachęcającej wszystkich do czynnego udziału, zaczynającej się bowiem od słów „Po cóż ciągle w mieście siedzieć, nad książkami głowę biedzić? Zaśpiewajmy, pożegnajmy Jagiellonów Gród!”43W. Adamski, Polski śpiewnik narodowy, dz. c, s. 163–164.. W różnych częściach dawnej Rzeczypospolitej w zależności od głównego miasta śpiewano: „ten piastowski gród” lub po prostu „nasz prastary gród”. Gdy już wyśpiewano „Hasło do majówki”, wówczas przychodziła pora – choć nie we wszystkich towarzystwach – na pieśni maryjne (np. wspomnianą wyżej Chwalcie łąki umajone), a przede wszystkim na najbardziej majowy przebój Witaj majowa jutrzenko, który znajdujemy w prawie wszystkich śpiewnikach z tamtych czasów, a który już w pierwszej zwrotce nawiązuje tyleż do historii, co do „imprezowania”:

Witaj majowa jutrzenko,

Świeć naszej polskiej krainie,

Uczcimy ciebie piosenką,

Przy hulance i przy winie44Z. Andrzejowski, Wojenna pieśń polska, t. 2, Warszawa 1939, s. 52–55..

Zazwyczaj nazywa się ją od pierwszych słów, ale funkcjonuje też pod tytułami: Mazurek 3 maja, Trzeci maj lub Trzeci maj Litwina. Autorem słów był filomata i powstaniec listopadowy Rajnold Suchodolski i zatytułował on swój wiersz właśnie Trzeci maj Litwina. Zafascynowany mazurkiem Richard Wagner użył tego motywu muzycznego do swojego dzieła Polonia45https://pl.wikipedia.org/wiki/Witaj,_majowa_jutrzenko (dostęp: 23.06.2018)..

W bardziej ambitnych śpiewaczo gronach towarzyskich wykonywano popularne naówczas kanony, a wśród nich bodaj największą popularnością cieszył się ten:

O jak miło w wieczór bywa

Kiedy dzwonek do snu wzywa

Bim, bam, bum, bim, bam, bum46W. Adamski, Polski śpiewnik narodowy, dz. cyt., s. 172..

W XIX wieku coraz chętniej sięgano do tematyki ludowej i tu także starano się integrować wątki z różnych zaborów, o czym może świadczyć umieszczenie Pieśni Górala (Czerwony pas…) w śpiewniczku wydanym w 1911 roku w Poznaniu przez Wielkopolanina Kazimierza Szczodrowskiego47K. Szczodrowski, Śpiewnik dla młodzieży, wyd. 2., Poznań 1911, s. 20–21..

To tylko niektóre, przykładowe piosenki z ogromnego i jakże różnorodnego repertuaru, który ukazuje fundamentalne dzieła badaczy folkloru polskiego i literatury pięknej, a który trudniej sklasyfikować niż piosenki żołnierskie.

Pieśni wojskowe z lamusa

Najstarszą pieśnią (poza opisanymi wyżej hymnami), znaną powszechnie w XX wieku i popularną niezmiennie od XV wieku, gdy powstały pierwsze jej wersje48Z. Andrzejowski, Wojenna pieśń polska, dz. c, t. 1, s. 36–37., jest utwór zaczynający się od słów „Idzie żołnierz…”. Najstarsza publikacja tej pieśni pochodzi z 1584 roku, ale niektórzy badacze dopatrują się jej początków jeszcze w czasach bitwy pod Warną (1444 r.). Chronologicznie następną wojskową pieśnią, która była znana podczas I wojny światowej, jest Pieśń konfederatów tyszowieckich z połowy XVII wieku, której początek brzmi: „Boże łaskawy, przyjmij płacz krwawy…”. Z całą jednak pewnością nie znały jej szerokie kręgi, a tylko miłośnicy historii. Śpiewana była zatem raczej w salonach i słuchana ze sceny niż wykonywana w kręgach żołnierskich. Jej duch i melodia w XX wieku nie były już w modzie. Pochodząca również z XVII wieku pieśń rycerska Pojedziemy na łów śpiewana była w podobnie wąskich kręgach, choć wykonywano ją raczej (ze względów merytorycznych) przy arystokratycznych biesiadach, może też przy libacjach braci oficerskiej49Tamże, s. 175–176.. Taki sam był los żartobliwej a sprośnej piosenki zaczynającej się od słów „Za górami, za lasami, tańcowała Małgorzatka z husarzami…”50Tamże, s. 180–181.. Inaczej ma się sprawa z siedemnastowieczną rycerską pieśnią, zaczynającą się od słów:

Hej tam na górze stoją rycerze,

Stuk, puk w okieneczko:

Otwórz, otwórz panieneczko!

Koniom wody daj!

Zeszła ona w lud i śpiewana była po wsiach z ochotą w XIX i XX wieku, a zmobilizowani na wojnę żołnierze śpiewali ją wspólnie w jednostkach51Tamże, s. 171–172..

Z czasów konfederacji barskiej, która obfitowała w literaturę patriotyczną, znaną jeszcze do połowy XIX wieku, z początkiem XX wieku niewiele pieśni było w użyciu. Z pewnością przetrwały Stawam na placu z Boga ordynansu, Marsz, marsz me serce, pobudkę biją Pieśń o Drewiczu, ale nie pasowały one już do nowych czasów, więc wykonywano je sporadycznie52Tamże, t. 2, s. 1–8., a wówczas – dla uzgodnienia właściwej wersji – najchętniej sięgano do bardzo wartościowego śpiewnika Karola Sienkiewicza, który ustalił pewien kanon pieśni patriotycznych53Sienkiewicz, Skarbiec historii polskiej, Paryż 1939..

Z czasów insurekcji kościuszkowskiej, czyli z 1794 roku, przetrwał zarówno w formie tekstowej, śpiewanej chętnie przez żołnierzy podczas I wojny światowej, jak i wykonywany przez orkiestry Śpiew włościan krakowiaków, zaczynający się od słów:

Dalej chłopcy, dalej żywo.

Otwiera się dla nas żniwo.

Rzućwa pługi, rzućwa radło.

Trza wojować, kiej tak padło54Z. Andrzejowski, Wojenna pieśń polska, dz. c, t. 2, s. 18..

Jedną z bardziej popularnych melodii, granych przez orkiestry wojskowe w Galicji w czasach I wojny światowej, był Krakowiak Kościuszki Marcelego Skałkowskiego lub Władysława Anczyca55Z. Adrjański,  Złota   księga   pieśni   polskich, dz. c, s. 56., powstały podczas powstania listopadowego lub w kilka lat później, a zaczynający się od słów: „Bartoszu, Bartoszu, oj nie traćwa nadziei…”. Dowiadujemy się o tym „rykoszetem” z piosenki W dzień deszczowy i ponury, której jedna z wersji mówi, że podczas wymarszu lwowiaków na front „muzyka gra «Bartoszu»”56https://bibliotekapiosenki.pl/utwory/Marsz_lwowskich_dzieci_(W_dzien_deszczowy_i_ponury_)/tekst (dostęp 23.06.2018).

Z publikacji wydanej w 1833 roku pochodzi Pieśń ułanów57Z. Andrzejowski, Wojenna pieśń polska, dz. cyt., t. 2, s. 45–46. zanotowana przez Wincentego Pola podczas powstania listopadowego, a zaczynająca się od słów:

Nie masz pana nad ułana, a nad

lancę nie masz broni!

Gdzie  uderzy  –  Moskal  leży

albo wilkiem w stepy goni.

Do wszystkich walk przeciw Moskalom pasowała jak ulał, a więc śpiewali ją chętnie zarówno ułani, piechota w okopach, która wypatrywała, czy kawalerii uda się przebić przez front, jak i oczekujący na wieści z frontu w domach cywile. Niezmiennie przez cały XIX i XX wiek lubiano Tam na błoniu błyszczy kwiecie Franciszka Kowalskiego z powstania listopadowego58Tamże, t. 2, s. 49–51..

Do powstania listopadowego odnosił się, a powstał już w późniejszym czasie wiersz Gustawa Ehrenberga Szlachta w roku 1831 (Gdy naród do boju…). W czasach napięć rewolucyjnych XX wieku często wykorzystywano tę pieśnią hymniczną do krytyki polskiej arystokracji59F. Kalicka, Polskie pieśni rewolucyjne z lat 1918–1939, Warszawa 1950, s. 19. We dworkach i miejskich salonach śpiewano chętnie Maurycego Gosławskiego Śpiew z mogiły60J. Czerwieński, Zatorski, Byleś  Polsko wolną była, dz. c, s. 70–71.Czarną sukienkę61Tamże, s. 75..

Utwory od powstania styczniowego

Chociaż z upadkiem powstania styczniowego odłożono walkę zbrojną jako nieskuteczną, a przez wielu uznawaną  nawet za szkodliwą przez okupienie jej dużymi stratami ludzkimi i zniszczeniami kraju, to jednak szacunek dla powstańców, graniczący w pewnych kręgach z uwielbieniem, istniał nieprzerwanie i znalazł nawet formy prawne w dwudziestoleciu międzywojennym. Wszyscy wojskowi mieli na przykład obowiązek salutować kombatantom z lat 1863–1864, wszystkich awansowano symbolicznie do stopni oficerskich, powstańcy mieli swoje domy spokojnej starości finansowane przez państwo i sprezentowano im specjalne uniformy z czapkami, aby wyróżniali się na ulicach i podczas uroczystości. Niezmiennie znane były niektóre pieśni z powstania styczniowego, choć nie wszystkie śpiewano, bo nie nadawały się na każdą okazję. Przykładem takiej może być Marsz Żuawów62J. Cepelli i inni, Śpiewnik strzelecki szkoły junaka, Warszawa 1933, s. 155–157., który był pamiętany, ale jako bardzo patetyczny nadawał się tylko na podniosłe uroczystości.

Pieśń Hej, strzelcy wraz nad nami orzeł biały, w całości (słowa i muzyka)63A.K. Kunert, Polskie pieśni patriotyczne, Warszawa 2003, s. 57–60. autorstwa Władysława Ludwika Anczyca powstała na samym początku powstania styczniowego (1863 r.) i stała się z czasem ulubionym przebojem drużyn strzeleckich, członków „Sokoła” oraz Legionów Piłsudskiego od samych początków formowania Pierwszej Kadrowej na Oleandrach aż poza czas działań wojennych. Krzysztof Masłoń utrzymuje64http://archiwum.rp.pl/artykul/907085_Piesn_uszla_calo.html (dostęp: 23.06.2018)., że śpiewano wówczas Hej bracia wraz…, co potwierdzałoby braterskie więzi w szeregach Kadrówki. Powołując się na źródła, stwierdza też, że właśnie ta piosenka w pierwszych tygodniach wojny była najbardziej popularna w tych kręgach. Z czasem doczekała się różnych przeróbek. Na jej bazie powstał też Hymn kurkowych bractw strzeleckich65P. Boroń, Śpiewnik patriotyczny Krakowskiego Bractwa Kurkowego, dz. cyt., s. 4..

Kawaleria piłsudczykowska wiele piosenek ułańskich z XIX wieku przyjęła tak dalece za swoje, że funkcjonują w śpiewnikach legionowych, choć od I wojny światowej dzieli je pół wieku. Sztandarowymi  przykładami z tej grupy mogą być piosenki Władysława hr. Tarnowskiego, piszącego pod pseudonimem Ernesta Buławy: Jak to na wojence ładnie…66J. Czerwieński, W. Zatorski, Byleś Polsko wolną była, dz. c, s. 91–92. oraz Jak wspaniała nasza postać67Ad. Z. [Andrzejowski Zygmunt?], Polskie pieśni wojenne i piosenki obozowe, Piotrków 1915, s. 27..

„Najnowsze” przeboje z początku XX wieku

Te właśnie są zapewne kojarzone w pierwszym rzędzie z tytułem artykułu. One stanowią główny przedmiot zainteresowania miłośników pieśni patriotycznych. Im trzeba poświęcić najwięcej miejsca. Sam „Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 25 grudnia 1915 roku pisał68http://100lattemu.pl/wojna/19376-co-spiewa-ja-legionisci (dostęp: 23.06.2018).: „Najwięcej słyszy się popularną pieśń legionistów, zaczynającą się od słów: «W dzień deszczowy, w dzień ponury»”69J. Wasylkowski, il. W. Śniadecki, Nie ma jak Lwów, Warszawa 1990, s. 8–9. Rzeczywiście, była ona lwowskim przebojem z początku XX wieku, a powstała w 1908 roku, podczas kryzysu bałkańskiego po anektowaniu Bośni i Hercegowiny przez Austrię, gdy zmobilizowani lwowiacy z 30. Pułku Piechoty Austriackiej70J. Habela, Z. Kurzowa, Lwowskie piosenki uliczne, kabaretowe i okolicznościowe do 1939 roku, Kraków 1989, s. 239–241. mieli walczyć przeciwko Serbom. Wobec błyskawicznie zmieniającej się w następnych latach sytuacji politycznej piosenka doczekała się wielu nowych wersji71https://bibliotekapiosenki.pl/utwory/Marsz_lwowskich_dzieci_(W_dzien_deszczowy_i_ponury_)/tekst (dostęp: 23.06.2018)., uwzględniających na przykład w 1914 roku wkroczenie do dawnego Królestwa Kongresowego, czyli zaboru rosyjskiego. Jej popularność inspirowała do układania dalszych zwrotek, a łatwo wpadająca w ucho melodia dawała od razu możliwość podchwytywania przez różne kręgi wykonawców. Jesienią 1918 roku, podczas walk z Ukraińcami o Lwów, powstała wówczas znana, a dziś zapomniana wersja:

Pośród wichrów i zamieci

Idą, idą Lwowskie Dzieci…72https://www.niedziela.pl/artykul/78460/nd/Zapo-%20mniana-piosenka-gdzies-pod-sercem (dostęp: 23.06.2018).

Drugą z tej swoistej listy przebojów z grudnia 1915 roku była piosenka zaczyna jąca się od słów „W Częstochowie martwa cisza – płynie w niebo dym …”, którą – niestety – trudno znaleźć w śpiewnikach. Cytowany wyżej bożonarodzeniowy „IKC” z 1915 roku podaje dalej: „Prócz nich do wielkiej popularności doszły rytmiczne piękne piosenki Krumłowskiego, zwłaszcza Huzar i młynarka (z refrenem: „Że żołnierz biedny, to nie wstyd”), oraz Drogą od miasteczka, gdy ułani szli73http://100lattemu.pl/wojna/19376-co-spiewa-ja-legionisci (dostęp: 23.06.2018).. Rzeczywiście, ów Konstanty Krumłowski najbardziej jest znany jako autor Królowej przedmieścia, który to wodewil miał premierę w Krakowie 22 lipca 1898 roku i od pierwszego spektaklu Kraków dla niego oszalał. Dość powiedzieć, że na ulicach przerzucano się cytatami z dialogów i kupletów z wodewilu, a w ciągu kilkudziesięciu lat był najczęściej wystawianym spektaklem na deskach polskich teatrów. Inne sztuki Krumłowskiego też cieszyły się wielkim wzięciem, a zatem tak cywile, jak i wojskowi znali wiele tekstów na pamięć. Bywało, że żołnierze w niewoli potrafili odtwarzać całe jego sztuki i bawić się przy tym, osładzając swój los.

Co ciekawe, „IKC” wspomina też, że często śpiewane były „pieśni, pochodzące z warszawskiej rewolucyi 1915 [powinno być 1905 – P.B.] roku”74http://100lattemu.pl/wojna/19376-co-spiewaja-legionisci (dostęp: 23.06.2018).. Do takich w pierwszym rzędzie zaliczyć należy utwór funkcjonujący dziś pod tytułem Warszawianka 1905 roku, a jak twierdzi Felicja Kalicka, napisany w roku 1883 przez Wacława Święcickiego75F. Kalicka, Polskie pieśni rewolucyjne z lat 1918–1939, dz. cyt., s. 29–31..

Bardzo bogata twórczość poetycka związana jest z patriotyczno-sportową organizacją „Sokoła” założonego we Lwowie w 1867 roku. Jego hymn, autorstwa Jana Lama (słowa) i Wilhelma Czerwińskiego, zaczynają słowa: „Ospały i gnuśny zgrzybiały ten świat…”76O.M. Żukowski, Hejnał. Wybór pieśni w układzie na cztery głosy męskie, cz. 1, Lwów ok. 1920, s. 272. .

Początek XX wieku to także rozwój nowych organizacji, takich jak Akcja Katolicka z młodzieżowymi przybudówkami oraz skauting. Wszystkie one miały wiele własnych pieśni, a najbardziej znaną stała się Wszystko, co nasze, Polsce oddamy z 1911 roku77H. Smalej, Pieśni i piosenki patriotyczne z… lamusa, dz. c, s. 467. ze słowami Ignacego Kozielewskiego i melodią Olgi Drahonowskiej-Małkowskiej.

Z czasów I wojny światowej

Mieszkańcy Galicji byli z poboru żołnierzami Franciszka Józefa I, a od 1916 roku Karola i jako tacy walczyli przeciw Serbom, Włochom, a najchętniej przeciw Rosjanom. Na każdym froncie tworzyli inne piosenki i choć te legionowe są najbardziej znane, to warto wspomnieć piosenkę bardzo sprośną, ale jakże oddającą nastroje wśród rekrutów, zaczynającą się od słów „W Ołomuńcu na fiszplacu…”. Pamiętam, że mój dziadek Franciszek lubił ją sobie podśpiewywać, a robił to nawet pół wieku po powrocie z frontu. Do dziś pozostała przebojem, choć przy dzieciach się jej nie śpiewa…78https://www.facebook.com/Boguslaw.Kosmider/posts/910877778950932 (dostęp: 23.06.2018).. W cieniu Legionów Piłsudskiego pozostają tak zwani puławiacy, walczący po stronie rosyjskiej, ale i z tych kręgów zachowały się ciekawe utwory, jak Hej na konie79J. Czerwieński, W. Zatorski, Byleś Polsko wolną była, dz. c, s. 126–127.. Z kręgów gen. Józefa Dowbór-Muśnickiego pochodzi Pieśń Pierwszego Korpusu80Tamże, s. 129–130..

Z legionowego kręgu

Wśród pieśni żołnierskich wyróżnić należy jako osobną grupę te powstałe w szeregach legionowych. Co prawda, należy się zgodzić z Krzysztofem Masłoniem81http://archiwum.rp.pl/artykul/907085_Piesn_uszla_calo.html (dostęp: 23.06.2018)., który podkreśla, że najbardziej znane pieśni, tak zwane legionowe, powstały jeszcze w czasach, gdy nie było nawet Pierwszej Kompanii Kadrowej, ale na użytek niniejszego artykułu przyjmujemy roboczo za pieśni legionowe te, które w szeregach legionistów powstały.

Zanim jeszcze sformowano na krakowskich Oleandrach I Kompanię Kadrową, działały tak zwane drużyny strzeleckie i stąd zuchwały, a jakże ujmujący w obyciu doktor medycyny Bolesław Ignacy Florian Długoszowski, znany bardziej jako Wieniawa, zatytułował swoją piosenkę z sierpnia 1914 roku Wstąp, bracie, między strzelce82J. Czerwieński, W. Zatorski, Byleś Polsko wolną była, dz. cyt., s. 111–112.. Może właśnie swój wątek biograficzny wplótł proroczo w drugą zwrotkę:

Dandysem był w Krakowie.

Podbijał serca w mig.

Poleżał w mokrym rowie i cały

szyk gdzieś znikł.

Wieniawa stał się w dwudziestoleciu międzywojennym symbolem hulaszczego życia, ale mało kto wie, że po błyskotliwej karierze ułana i wcieleniu do armii austriackiej w wyniku kryzysu przysięgowego jako delegat tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej udał się do Rosji i tam o mało nie przypłacił życiem swojej działalności werbunkowej. Wpadł bowiem w ręce bolszewików i – na szczęście – udało mu się zbiec z więzienia na Tagance. Zdążył wrócić do Polski w listopadzie 1918 roku i wkrótce został adiutantem Marszałka Piłsudskiego. Najcięższe doświadczenia miały na niego jednak spaść dopiero w 1939 roku, ale to już inna historia…

Pierwszeństwo legionowe oddajmy jednak wesołej piosence, zwanej Marszem Pierwszej Kompanii Kadrowej, a zaczynającej się od słów „Raduje się serce, raduje się dusza”, której autorem jest Tadeusz Oster-Ostrowski. Piosenka powstała w pierwszej połowie sierpnia 1914 roku, podczas marszu z krakowskich Oleandrów do Kielc, do słów piosenki ludowej Siwa gąska, siwa, po Dunaju (Wisełce) pływa. Po latach gen. Marian Kukiel twierdził, że autorstwo Marsza należy raczej rozkładać na szersze grono, a zasługą Oster-Ostrowskiego była koordynacja różnych pomysłów tekstowych83https://histmag.org/15-polskich-piesni-legionowych-i-ulanskich-o-ktorych-warto-pamietac-11668 (dostęp: 23.06.2018).. W tym miejscu należy podkreślić, że tego typu spory o autorstwo dotyczą bodaj większości pieśni, które powstawały w jednostkach wojskowych.

Tak właśnie było przede wszystkim z najsławniejszą pieśnią legionową, której refren zaczyna się od słów „My, Pierwsza Brygada”. Była to bez wątpienia ulubiona pieśń Józefa Piłsudskiego, który często ją sobie podśpiewywał, a na Zjeździe Legionistów w Lublinie w 1924 roku powiedział, nie pozostawiając cienia wątpliwości: „Dziękuję panom za najdumniejszą pieśń, jaką kiedykolwiek Polska stworzyła”84P. Boroń, Śpiewnik patriotyczny Krakowskiego Bractwa Kurkowego, dz. cyt., s. 11. O jej autorstwo spierali się Tadeusz Biernacki z jednej i Andrzej Tadeusz Hałaciński z drugiej strony. Biernacki twierdził, że napisał ją w nocy z 16 na 17 lipca 1917 roku, gdy wraz z innymi internowanymi przez Niemców kolegami przewożony był do Szczypiorna. Hałaciński w „Kurierze Wileńskim” podawał, że napisał ją w tym samym czasie w Tyrolu. Sprawa stała się głośna i nawet kompromitująca dla środowiska legionowego, więc w 1925 roku Piłsudski zlecił płk. Kazimierzowi Świtalskiemu powołanie specjalnej komisji celem rozstrzygnięcia sporu. Biernacki jednak nie dostarczył świadków, a na drugie posiedzenie komisji w ogóle się nie stawił. Po kilku latach w specjalnej broszurze uzasadniał jednak przekonująco swoje autorstwo85P. Boroń, Śpiewnik patriotyczny Krakowskiego Bractwa Kurkowego, dz. cyt., s. 11. O wiele jaśniej przedstawia się kwestia melodii tego pięknego hymnu. Gdy I Kompania Kadrowa wkroczyła do Kielc, wówczas – mimo chłodnego przyjęcia przez biskupa i większość mieszkańców – zgłosił się do wojska Piłsudskiego ówczesny (od 1905 r.) kapelmistrz orkiestry Kieleckiej Straży Ogniowej Andrzej Brzuchal-Sikorski, który potem stworzył orkiestrę I Brygady Legionów i dosłużył się stopnia kapitana. To on opracował tak zwany Marsz nr 10 – prawdopodobnie na podstawie rosyjskiego marsza Pułku Syberyjskiego, stacjonującego w Kielcach przed I wojną światową. Z całą pewnością piłsudczycy już w rytm tego marsza wkraczali do Nowego Sącza 14 grudnia 1914 roku. Pieśń była poważnie brana pod uwagę przy decyzji o wyborze hymnu narodowego w latach dwudziestych.

Z kolei Wacław Kostek-Biernacki był autorem największego muzycznego panegiryku, jakim uczczono Marszałka. Chodzi oczywiście o Pieśń o Wodzu Mym, zaczynającą  się od słów „Jedzie, jedzie na kasztance…”.  Napisał ją w marcu 1915 roku, gdy jego kompania przebywała nad Nidą. Zainspirowała go naówczas popularna stara piosenka ludowa Z tamtej strony jezioreczka86https://histmag.org/15-polskich-piesni-legionowych-i-ulanskich-o-ktorych-warto-pamietac-11668 (dostęp: 23.06.2018).. Wtórowali mu w uwielbieniu dla Marszałka między innymi Józef Relidzyński Rotą Brygadierowi Piłsudskiemu oraz Alfons Dzięciołowski Pieśnią o Józefie Piłsudskim z ostatnią strofą:

Sztandar z Orłem powiewa na wale.

Któż się zdobył na czyn tak nieludzki?

Sztandar Polski wzniósł w niebo zuchwale

Wartujący brygadier Piłsudski!

Wśród ułanów, tak zwanych beliniaków, szerzył się z kolei kult ich dowódcy, legendarnego Beliny-Prażmowskiego. Wielkim ich przebojem był śpiew O Belinie (Hej tam od Krakowa) Pawła Wójcikowskiego87J. Czerwieński, W. Zatorski, Byleś Polsko wolną była, dz. cyt., s. 107–108, ale przeszła też do historii piosenka Ułani Bolesława Lubicz-Zahorskiego88Tamże, s. 116–117..

Rajmund Scholz na melodię ludową z okolic Jasła napisał piosenkę Po Kętach89Tamże, s. 107., znaną bardziej od pierwszych słów „Warczą karabiny i dzwonią pałasze…”. Podporucznik Stefan Felsztyński w maju 1915 roku, gdy ułani Beliny-Prażmowskiego stacjonowali nad Nidą w miejscowości Zagaj, napisał żartobliwą piosenkę Siedzimy tu w Zagaju90Tamże, s. 109.. Nawiązując do wizyty, jaką tam złożył komendant Piłsudski dwa miesiące wcześniej, Felsztyński napisał sześć aluzyjnych zwrotek na melodię przeboju z Zielonego Balonika zatytułowanego Danse du ventre (taniec brzucha), który powstał w kabarecie w 1904 roku i stał się jego hymnem.

Prawdziwym – używając współczesnej terminologii muzyki popularnej – przebojem legionowym, nieschodzącym z czołówki listy przebojów do dziś, jest oczywiście piosenka Feliksa Gwiżdża Przybyli ułani pod okienko. Ma nieskończoną liczbę zwrotek, wciąż dopisywanych przez dobrze dobrane kompanie śpiewacze, ale trzon piosenki należy do Gwiżdża, co ustalił Karol Poraj-Koźmiński91Tamże, s. 135., a jej początek napisał już w 1914 roku92T. Mayzner, Piętnaście pieśni, Lwów 1933, s. 17–19.

Do owej czołówki przebojów należy także Wojenka93J. Czerwieński, W. Zatorski, Byleś Polsko wolną była, dz. cyt., s. 137. będąca prawdopodobnie przeróbką słowackiej piosenki ludowej:

Wojenka, wojenka to se piekna

pani,

Bo se na wojenkę chłopcy

wybierani.

Jej pierwszy zapis zawdzięczamy Bogusławowi Szulowi, który zamieścił ją w zbiorku Piosenki leguna tułacza; wspomniał w nim też o pierwszym z nią spotkaniu: „W sierpniu 1917 na ćwiczeniach zasłyszałem nową melodię nieznaną mi w swojej kompanii [3. Pułku Piechoty – PB]. (…) W trzy tygodnie potem już znały tę piosenkę całe legiony. Dziś to jedna z najwięcej śpiewanych i najpiękniejszych, a bezimiennych piosenek”. Z roku 1917 pochodzi piosenka Ułani, ułani, malowane dzieci. Niestety, jej autorstwa nie udało się jak dotąd ustalić94J.J. Kasprzyk, Śpiewnik. Pieśni legionowe i żołnierskie, Kraków 2002, s. 48..

Odpowiedzią piechurów na wiele piosenek sławiących ułanów była jedna, ale za to jaka: Piechota („Nie noszą lampasów…”) – po prostu hymn piechoty wszechczasów95J. Prosnak, Siedem wieków pieśni polskiej, Warszawa 1979, s. 190–193..

I wreszcie jedna z najbardziej znanych i jakże piękna pieśń Rozkwitały pąki białych róż. Jej początki sięgają listopada 1914 roku, gdy Jan Emil Lankau96J. Czerwieński, W. Zatorski, Byleś Polsko wolną była, dz. c, s. 151., stacjonując ze 148. Pułkiem Artylerii Polowej w Makowie Podhalańskim, napisał wiersz, który po dwóch latach przerobił Kazimierz Wroczyński. Melodię do wiersza Wroczyńskiego skomponował Mieczysław Kozar-Słobódzki. Spopularyzowana została dopiero w dobie wojny z bolszewikami przez kabaret Czarny Kot prowadzony przez Wroczyńskiego w Warszawie i poprzez żołnierzy wracających na front z przepustek rozeszła się po wszystkich oddziałach i pozostała w sercach i na ustach wszystkich Polaków do dziś.

Do najbardziej znanych poetów legionowych, których wiersze były szybko śpiewane, należeli według Andrzeja Romanowskiego między innymi: Józef Mączka (np. Wstań Polsko moja97http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Niepodleglosc_i_Pamiec/Niepodleglosc_i_Pamiec-r2016-t23-n2_(54)/Niepodleglosc_i_Pamiec-r2016-t23-n2_(54)-s316/Niepodleglosc_i_Pamiec-r2016-t23-n2_(54)-s316.pdf (dostęp: 23.06.2018)., Wacław Denhoff-Czarnocki, Bolesław Lubicz-Zahorski, Józef Relidzyński, Józef Andrzej Teslar, a poza Legionami Edward Słoński98https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/poezja-legionowa;3959040.html (dostęp: 23.06.2018). . Na uwagę zasługuje też dorobek Adama Kowalskiego (Leguny w niebie99M. Sart, O mój rozmarynie. Śpiewnik 1914–1939, Warszawa 1988, s. 26., sierpień 1920, Rapsod o płk. Lisie-Kuli100J.J. Kasprzyk, Śpiewnik. Pieśni legionowe i żołnierskie, dz. cyt., s. 56–57., Cztery córy miał tata101Z. Andrzejowski, Wojenna pieśń polska, dz. c, t. 3, s. 62–64. i inne). Kornel Makuszyński, znany dziś lepiej jako autor książek dla dzieci, napisał piosenkę Maki102J.J. Kasprzyk, Śpiewnik. Pieśni legionowe i żołnierskie, dz. cyt., s. 66–67., której pierwsze słowa brzmią „Hej, dziewczyno, hej, niebogo…” prawdopodobnie jeszcze pod koniec I wojny światowej, a wkrótce muzykę do jego wiersza skomponował Stanisław Niewiadomski103https://histmag.org/15-polskich-piesni-legionowych-i-ulanskich-o-ktorych-warto-pamietac-11668/2 (dostęp: 23.06.2018).. Była wielkim przebojem w latach wojny z bolszewikami 1919–1920. Doczekała się też wkrótce przeróbki, w której polskiego ułana „zastępował” bezduszny bolszewik.

Piosenki powstałe w latach 1918–1921

Podczas dwuipółletnich zmagań o granice śpiewano przeróżne pieśni w zależności od frontu. Większość z nich pochodziła z czasów dawniejszych. Na froncie wschodnim, interesującym nas szczególnie, bo tam zazwyczaj trafiali Małopolanie, było podobnie, ale zdarzyły się szczególne „perełki poetyckie” jak Orlątko Artura Oppmana104P. Boroń, Śpiewnik patriotyczny Krakowskiego Bractwa Kurkowego, dz. cyt., s. 53.. Piosenka powstała jeszcze w grudniu 1918 roku na wieść o obronie Lwowa przez dzieci i szybko „pojechała” na wschód, by wzruszać i wychwalać bohaterstwo naszych Orląt. W 1919 roku zginął w wojnie z bolszewikami młodziutki dowódca Leopold Lis-Kula, którego opisał wierszem Adam Kowalski105J.J. Kasprzyk, Śpiewnik. Pieśni legionowe i żołnierskie, dz. cyt., s. 56–57.. Poza tym śpiewano prawie wszystko, co w latach I wojny światowej, choć – jak W dzień deszczowy i ponury – z aktualizacjami.

Czego nie śpiewano?

Mimo że przed I wojną światową ukazały się liczne zbiory piosenek lub wierszy, których autorzy zapewne czekali na spopularyzowanie (czego pierwszym warunkiem było podłożenie jakiejś melodii lub skomponowanie nowej przez któregoś z ówczesnych muzyków), to z tej obfitości nie mogły się przebić wszystkie. Przykładem takiej publikacji może być tomik utworów Mieczysława Smolarskiego o jakże zachęcającym tytule Pieśni i śpiewy rycerskie wydany w 1910 roku w Krakowie nakładem księgarni Friedleina, a w Warszawie przez E. Wendego i Spółkę106M. Smolarski, Pieśni – i śpiewy rycerskie, Kraków 1910.. Ewidentnie nie przyjął się utwór Władysława Bełzy Hymn Polski107M. Pałaszewska, A. Żmuda, Ta co nie zginęła. Antologia poezji, pieśni patriotycznej i niepodległościowej, Warszawa–Rzeszów 2008, s. 108–109., aspirujący do miana hymnu państwowego. Jak widać, Bełzie dane było przejść do historii „tylko” i aż jako autorowi Katechizmu dziecka polskiego108Tamże, s. 55.. Nie śpiewano również niektórych z tych pieśni, które dziś znajdują się w bodaj wszystkich śpiewnikach, na przykład Nigdy z królami nie będziem w aliansach, a to choćby dlatego, że melodię do tekstu Juliusza Słowackiego ułożył Andrzej Kurylewicz dopiero w latach siedemdziesiątych XX wieku. Istnieje dziś tendencja, aby do śpiewników legionowych dodawać piosenki, które powstały nawet w latach trzydziestych XX wieku. Tu aż cisną się słowa Marszałka, wygłoszone do tłumów dwadzieścia lat po wymarszu z Olenadrów: „Gdym ja miał wtedy tak wielu…”.

 

STRESZCZENIE

Piotr Boroń
Co Polacy śpiewali w dobie odzyskiwania niepodległości?

Sto lat temu odzyskaliśmy państwowość po długiej nocy zaborów. Teksty pieśni, które około 1918 roku śpiewali – a przede wszystkim nosili w sercach – Polacy, to doskonałe źródło do badania świadomości naszych przodków. Repertuar zależał od wielu czynników, ale z pewną dozą prawdopodobieństwa można się pokusić o odtworzenie kanonu lub kanonów różnych galicyjskich środowisk. Piosenkarski i pieśniarski repertuar sprzed stu lat można podzielić roboczo na utwory religijne (np. liturgiczne i kolędy), ludowe i patriotyczne – a wśród nich żołnierskie z legionowymi na czele. Pamiętać przy tym należy, że nie wszystkie starodawne pieśni polskie cieszyły się niezmienną popularnością sto lat temu, tak jak do dziś nie przetrwało wiele z tych, które śpiewano podczas I wojny światowej. Warto zatem przenieść się sto lat wstecz i posłuchać, co śpiewano w salonie, chacie, kręgu żołnierskim lub po prostu podśpiewywano sobie pod nosem… Niniejszy artykuł jest tylko próbą nakreślenia zjawiska i nie rości pretensji do bycia antologią tak rozległego repertuaru. Już jednak choćby pobieżne badania w tym zakresie przekonują, że pytanie o stan umysłów i horyzonty naszych przodków w dobie I wojny światowej to wyzwanie, któremu warto poświęcić więcej uwagi, a pieśń jest do tego kluczem. Z całą pewnością sto lat temu Polacy znali o wiele więcej piosenek patriotycznych niż dziś i o wiele częściej śpiewali je wspólnie. Paradoksalnie, łatwość dostępu do dosłownie wszystkich piosenek przez media elektroniczne powoduje, że nie musimy ich pamiętać tak jak dawniej, a możliwość ich wysłuchania zastępuje potrzebę ich wykonywania. Signum temporis

SŁOWA KLUCZE

patriotyzm, świadomość, dziedzictwo, pieśni, 1918

SUMMARY

Piotr Boroń

What Did the Poles Sing in the Hour of Freedom Regaining?

One hundred years ago, after a long night of the Partitions, we regained statehood. Lyrics of the songs that the Poles sang around the 1918 – and that above all were carried in their hearts – are perfect sources for the study of the state of mind of our ancestors. The repertoire depended upon many factors, but in all likelihood, one may attempt to reconstruct a canon or a few canons of various Galician circles. A singer’s and a songster’s repertoire of the time may be divided briefly into religious songs (for instance, liturgical songs and Christmas carols), folk and patriotic songs – including military, in particular legionnaire songs. In addition, one must remember that not all ancient Polish songs were equally popular one hundred years ago, even as many of the ones that were sung during the First World War survived until this day. It is therefore worthwhile moving back one hundred years ago and listening to what was sung in a salon, in a cottage, in soldier circles or just quietly under one’s breath… The following paper is but an attempt at sketching the phenomenon and does not claim to be an anthology of such an extensive repertoire. However, even cursory studies on the matter convince that asking about the state of mind and the horizons of our ancestors in the First World War era is a task worth our attention – and a song is the key to it. With all certainty one hundred years ago, the Poles knew a lot more patriotic songs than they do now and they sang them together much more often. Paradoxically, thanks to an easy access to literally every song – by means of electronic media – we do not need to remember them like it used to be and a chance of listening to them replaces the need to perform them. Signum temporis…

KEY WORDS

patriotism, state of mind, heritage, songs, 1918


BIBLIOGRAFIA

Adamski W., ks., Polski śpiewnik narodowy, wyd. 2, Nakładem Drukarni i Księgarni św. Wojciecha, Poznań 1919.

Adamski W., ks., Polski śpiewnik narodowy z melodiami, wyd. 1., S.A. „Ostoja”, Warszawa 1933.

Adrjański Z., Złota księga pieśni polskich, Dom Wydawniczy „Bellona”, Warszawa 2000.

Ad. Z. [Andrzejowski Zygmunt?], Polskie pieśni wojenne i piosenki obozowe, Wydawnictwo „Wiadomości Polskich”, Piotrków 1915.

Andrzejowski Z., Wojenna pieśń polska, t. 1–3, Główna Księgarnia Wojskowa, Warszawa 1939.

Boroń P., Pieśń o Narodzeniu Pańskim, „Nasz Dziennik”, 22.12.2017.

Boroń P., Pieśń – zwierciadło dziejów, Biblioteka Polskiej Piosenki, „Piosenka” 2008, R. 3.

Boroń P., Śpiewnik patriotyczny Krakowskieg o Bractwa Kurkowego, Wydawnictwo AA, Kraków 2001.

Boroń P., Śpiewnik pieśni patriotycznych, Małopolskie Centrum Edukacji „MEC”, Kraków 2018.

Boroń P., W krzyżu miłości nauka, „Nasz Dziennik”, 27.03.2018.

Cepelli J. i inni, Śpiewnik strzelecki szkoły junaka, Główna Księgarnia Wojskowa, Warszawa 1933.

Chłap-Nowakowa J., Jeszcze Polska. Klasyka polskiej poezji patriotycznej, Wydawnictwo AA, Kraków 2015.

Czerwieński J., Zatorski W., Byleś Polsko wolną była, Kraków 1988.

Kalicka F., Polskie pieśni rewolucyjne z lat 1918–1939, Książka i Wiedza, Warszawa 1950.

Kasprzyk J.J., Śpiewnik. Pieśni legionowe i żołnierskie, Kraków 2002.

Kolberg O., Lud. Jego zwyczaje…, t. 1. Pieśni ludu polskiego, Warszawa 1857.

Konopka J., Pieśni ludu krakowskiego. Wydanie fototypiczne pierwodruku z 1840 roku, Ossolineum 1974.

Kunert A.K., Polskie pieśni patriotyczne, Świat Książki, Warszawa 2003.

Mayzner T., Piętnaście pieśni, Nakładem Państwowego Wydawnictwa Książek Szkolnych, Lwów 1933.

Pałaszewska M., Żmuda A., Ta co nie zginęła. Antologia poezji, pieśni patriotycznej i niepodległościowej, Muzeum Niepodległości w Warszawie, Warszawa–Rzeszów 2008.

Prosnak J., Siedem wieków pieśni polskiej, Wydawnictw Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1979.

Romanowski A., Rozkwitały pąki białych róż…, Czytelnik, Warszawa 1990.

Sart M., O mój rozmarynie. Śpiewnik 1914–1939, Wydawnictwo Muzyczne, Warszawa 1988.

Sienkiewicz K., Skarbiec historii polskiej, Paryż 1939.

Smalej H., Pieśni i piosenki patriotyczne z… lamusa, t. 1–2, Nakładem własnym autora, Zamość 2014.

Smolarski M., Pieśni – i śpiewy rycerskie, Kraków 1910.

Szczodrowski K., Śpiewnik dla młodzieży, wyd. 2., Nakładem Autora, Poznań 1911.

Wasylkowski J., Nie ma jak Lwów, Wydawnictwo Muzyczne FUGA, Warszawa 1990.

Wisło moja, Wisło stara. Antologia poezji, wybór, opracowanie i posłowie E. Mazurkiewicz, Kraków 1986.

Wojnar K., Pieśni narodowe (w liczbie 75), Warszawa 1918.

Żukowski O.M., Hejnał. Wybór pieśni w układzie na cztery głosy męskie cz.1, Lwów ok. 1920.

https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%9Br%C3%B3d_nocnej_ciszy

https://pl.wikipedia.org/wiki/Anio%C5%82_pasterzom_m%C3%B3wi%C5%82

https://pl.wikipedia.org/wiki/A_wczora_z_wieczora

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ach,_ubogi_%C5%BC%C5%82obie

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bracia_patrzcie_jeno

https://pl.wikipedia.org/wiki/Dzisiaj_w_Betlejem

https://pl.wikipedia.org/wiki/Gdy_si%C4%99_Chrystus_rodzi

https://pl.wikipedia.org/wiki/Gdy_%C5%9Bliczna_Panna

https://pl.wikipedia.org/wiki/Jezus_malusie%C5%84ki

https://pl.wikipedia.org/wiki/M%C4%99drcy_%C5%9Bwiata,_Monarchowie

https://pl.wikipedia.org/wiki/P%C3%B3jd%C5%BAmy_wszyscy_do_stajenki

https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%9Br%C3%B3d_nocnej_ciszy

https://pl.wikipedia.org/wiki/Trisagion

http://www.dziennikpolski24.pl/magazyny/a/mazurek-i-inne-hymny,10420162

http://archiwum.rp.pl/artykul/907085_Piesn_uszla_calo.html

https://pl.wikipedia.org/wiki/Witaj,_majowa_jutrzenko

http://www.bibliotekapiosenki.pl/utwory/Marsz_lwowskich_dzieci_(W_dzien_deszczowy_
i_ponury_)/tekst

http://archiwum.rp.pl/artykul/907085_Piesn_uszla_calo.html

http://100lattemu.pl/wojna/19376-co-spiewaja-legionisci

http://niedziela.pl/artykul/78460/nd/Zapomniana-piosenka-gdzies-pod-sercem

https://www.facebook.com/Boguslaw.Kosmider/posts/910877778950932

http://archiwum.rp.pl/artykul/907085_Piesn_uszla_calo.html

https://histmag.org/15-polskich-piesni-legionowych-i-ulanskich-o-ktorych-warto-pamietac-11668

http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Niepodleglosc_i_Pamiec/Niepodleglosc_i_Pamiec-
r2016-t23-n2_(54)/Niepodleglosc_i_Pamiec-r2016-t23-n2_(54)-s316/Niepodleglosc_i_Pamiec-r2016-t23-n2_(54)-s316.pdf

https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/poezja-legionowa;3959040.html

Do wszystkich elektronicznych pozycji dostęp 23.06.2018 roku.

Rocznik Biblioteki Kraków 2018

Marek Sosenko – Drukowane pamiątki kwest na cele patriotyczne

Marek Sosenko

Fundacja Zbiorów Rodziny Sosenków

Drukowane pamiątki kwest na cele patriotyczne

Powstały z końcem 1914 roku Komitet Polskiego Archiwum Wojennego wydał wiele odezw do polskiego społeczeństwa, aby jak najrychlej rozpocząć zbieranie wszelkich pamiątek będących świadectwem wojennych wydarzeń. Dziś zadajemy sobie pytanie, czy i w jakim stopniu wzięto sobie do serca słowa zawarte w jednej z odezw Komitetu PAW:

(…) wiele też cennych materyałów przepaść może bezpowrotnie, jeśli się ich już teraz nie zacznie ratować przed zatratą i gromadzić dla przekazania potomności nie tylko na pamiątkę, ale przede wszystkim ku pożytkowi i nauce.

Spójrzmy więc na zachowane szczęśliwie jedne z najbardziej ulotnych druków, czyli na znaczki kwestarskie.

Dobroczynność i charytatywność, czyli możliwość dzielenia się między innymi pieniędzmi z osobami potrzebującymi, ma dłuższą historię niż pamiątki świadczące o tej działalności. Najstarsze znane świadectwa kwest pochodzą z pierwszej połowy XIX wieku, a związane są z powstaniem listopadowym (1830–1831). Kiedy po upadku powstania wielu Polaków wyemigrowało do Francji, gdzie z braku dochodów oraz jakichkolwiek zasobów żyło w skrajnej nędzy, a rząd francuski wyasygnował dla nich zapomogę w wysokości 2 sou na osobę, co, jak określano, było mniejszą kwotą od rzucanej do kapelusza żebrakowi, społeczeństwo francuskie postanowiło samo wspomóc polskich nieszczęśników. Towarzystwo Bazaru Polskiego w Lyonie zamówiło u słynnego rzeźbiarza i medaliera Alberta Barre’a medal przedstawiający dwie kobiety będące symbolem Polski i Francji (Polska trzymała sztandar, a nad piersią miała ranę), w otoku umieszczono napis: „Tu ne murras pas” (Ty nie umrzesz), a na odwrocie medalu słowa: „A l’heroique Pologne” (Heroicznej Polsce). Wybito w miedzi ponad 3000 takich medali, szybko ich jednak zabrakło, lecz społeczeństwo nadal przynosiło datki, zapewniając naszym rodakom chwilową poprawę egzystencji. Drugą z pamiątek kwesty na powstańców listopadowych był jedwabny kotylionik z dobroczynnego balu z 1831 roku. Kotylionik ten dołączono do luksusowego „Kalendarza – Agendy” po księżnej Ogińskiej Brzostowskiej, córce słynnego kompozytora Michała Kleofasa Ogińskiego. Niestety, czas i niekorzystne warunki przechowania spowodowały całkowitą destrukcję zabytku.

Do końca XIX wieku pamiątki kwest przyjmowały głównie formę biżuterii patriotycznej, która równocześnie była sposobem manifestacji polskości. Z końcem XIX wieku gromadzono fundusze na cele patriotyczne i dobroczynne, rozprzedając ozdobne telegramy patriotyczne, szczególnie tak zwane telegramy kościuszkowskie, wydawane od setnej rocznicy powstania kościuszkowskiego, czyli od 1894 roku. Jedną z form kwestowania były dopłaty do druków ulotnych, zaproszeń, pocztówek, obrazków religijnych (dewocyjnych) itp. Najpowszechniejszym zjawiskiem stały się kwesty uliczne, po których pozostało wiele pamiątek w formie papierowych „znaczków kwestarskich”. Gromadzono je, uzupełniając niejednokrotnie informacjami o miejscu, celu, dacie kwesty, a nawet kwocie, jaką wrzucono do puszki. Wiele funduszy zgromadzono, sprzedając papierowe cegiełki z podanym nominałem, celem kwesty, a często z sygnaturą autora ilustracji. Sprzedawano również papierowe okolicznościowe nalepki na okna, wydawane głównie przez TSL, czyli Towarzystwo Szkoły Ludowej, z okazji rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja. Nawet pocztówki odegrały ważną rolę jako sposób gromadzenia środków na cele patriotyczne, niezależnie czy były to tylko dopłaty na cel inny niż idea wydania samej pocztówki, czy wydawnictwa definitywne jak „pocztówki Wici”.

Ponieważ brak szerszych opracowań na temat znaczków kwestarskich i kwest w ogóle, materiał, który posłużył do niniejszego opracowania, zaczerpnięto w całości z archiwum Fundacji Zbiorów Rodziny Sosenków. Poza zbiorem znaczków kwestarskich z lat 1913–1958 wykorzystano  zbiór cegiełek z lat 1913–1989, zbiór propagandowych nalepek na okna z lat 1913–1976, unika- towy i niezwykły w swym charakterze zbiór „proroczych” pocztówek „Wici” z lat 1902–1925 i pocztówek kwestarskich oraz zbiór ilustrowanych telegramów patriotycznych z lat 1895–1939. Dodatkowo wykorzystano zbiór dokumentów Naczelnego Komitetu Narodowego (NKN), Powiatowego Komitetu Narodowego (PKN) w Zatorze oraz Polskiego Archiwum Wojennego. Większość tych dokumentów jest pamiątką po skarbniku PKN w Zatorze c.k. notariuszu doktorze Kazimierzu Bystrzonowskim.

Aby kwesty spotkały się ze społeczną akceptacją, musiały przyjmować oficjalny charakter, w czym pomagały różne organizacje, wydając odpowiednie odezwy, okólniki, afisze, ulotki oraz podejmując inne działania agitacyjne. Jeśli chodzi o kwesty na cele Legionów, to niewątpliwie prym wiódł NKN (który miał być najwyższą galicyjską władzą wojskową, skarbową i polityczną), ale gdy kwestie wojskowe przez brak porozumienia wewnątrz NKN zeszły na plan dalszy, duże znaczenie miały inne departamenty: Departament Opieki z siedzibą w Krakowie, Departament Organizacyjny, Departament Skarbowy i CBW NKN, czyli Centralne Biuro Wydawnictw NKN. Organizacyjnie podległe władzom centralnym NKN były PKN, których zarządzenia, okólniki i instrukcje obejmowały również sprawy prowadzenia i rozliczania kwest. Aby zobrazować to zagadnienie, zacytuję kilka fragmentów instrukcji. W „Programie Szczegółowym działalności Powiatowych Komitetów Narodowych” (maszynopis wydrukowany na powielaczu, niedatowany) w części „Komisja Skarbowa” pojawia się informacja:

Komisja obejmuje zarząd, wszelką sprzedaż odznak, pierścionków, wszelkich wydawnictw NKN i rozdziela je ruchliwym jednostkom do rozsprzedaży, ewentualnie oddaje te czynności Kołu Ligi Kobiet.

Departament organizacyjny rozprowadzał materiały przeznaczone do sprzedaży w kamienicy przy placu Mariackim w Krakowie. W innej części tego dokumentu czytamy:

Z okazji wszelkich wieczorów i odczytów dla ludu należy pamiętać o tem, by prelegenci kolportowali orzełki, widokówki i broszury itp. W razie urządzania uroczystego nabożeństwa narodowego, należy zrobić składkę w kościele.

W „Regulaminie Departamentu Organizacyjnego NKN dotyczącym organizacji powiatowych sekcji zachodniej Naczelnego Komitetu Narodowego” (maszynopis pięciostronicowy niedatowany) w części IV w punkcie 3. czytamy:

Wreszcie Komitet Powiatowy zorganizuje pobór drobnych darów w formie składek do puszek, sprzedaży biletów Polskiego Skarbu Wojennego, odznak, marek i danin w złocie i srebrze. Bilety Polskiego Skarbu Wojennego, odznaki i marki otrzyma Komitet Powiatowy od N.K.N. zaś o puszki do zbierania składek postara się sam Komitet Powiatowy.

W „Sprawozdaniu z czynności Powiatowego Komitetu Narodowego w Zatorze” z 15 lutego 1917 roku jest zapisane:

Komitet ten rozpoczął niezwłocznie swą działalność, z pomocą miejscowych pań, które zajęły się bardzo gorliwie sprawą, a w pierwszym rzędzie zbiórką funduszów na cele legionów – i rozdzieliwszy między siebie ulice miasteczka, obeszły wszystkie domy w mieście z listami i puszkami kwestarskimi na cele narodowej sprawy. Ta doraźna zbiórka w samem miasteczku przyniosła razem 685 koron 54 halerze.

Bardzo ciekawa jest treść drukowanej (niesygnowanej i niedatowanej) ulotki w formacie A5 zatytułowanej Pamiętajmy o inwalidach legionowych. Departament Opieki NKN posiadający wówczas biuro główne w Krakowie przy ul. Batorego 20 wyszczególnia cele kwest:

Ofiary na zakłady opieki dla inwalidów legionowych, na schroniska, sanatorya, bursy i ochronki, na cywilne ubrania dla legionistów superarbitrowanych, na pomoc w ukończeniu nauk lub zdobyciu nowego zawodu, na fundusz wdów i sierot po legionistach itd. itd…

Główny Komitet Tygodnia Opieki Legionowej (Kraków, ul. Gołębia 20) wydał w 1917 roku dwustronnie wydrukowaną instrukcję, w której pod pozycją „kwesta” mamy określone zasady działania:

Kwestę należy przeprowadzić za pomocą:

  • zbierania datków pieniężnych do puszek
  • rozsprzedaż znaczków Tygodnia Opieki Legionowej po 20 hal., odznak metalowych po kor. ..

Wydawnictwa kwestowe stanowią:

  1. Listy składkowe…
  2. Znaczki papierowe po – 20. koronowe
  3. Znaczki metalowe po 2. koronowe
  4. Afisze ozdobne dla firm sklepowych po K 5.–
  5. Pocztówki Dep. Op.
  6. Serie pocztówek po 1 K.

Poza zespołem dokumentów NKN i PKN dokumentacja kwest w zbiorach rodziny Sosenków obejmuje druki ulotne i zwarte (sprawozdania z działalności różnych instytucji, jak np. TSL, TCL, Sokół itp.). Przykładem takiego dokumentu może być „Odezwa PZNK (Polskiego Związku Niewiast Katolickich)”, której fragmenty zacytuję:

Niebywałe klęski spowodowane wojną zbliżyły do siebie nasze trzy dzielnice jak sieroty, które po stracie matki, skupiają się, wspierają nawzajem i dzielą ostatnim kęsem chleba… Wzywamy niniejszem wszystkie Polki odczuwające niedolę naszej ukochanej Ojczyzny, by przyłączyły się groszem na jaki kogo stać do wspólnej akcji na korzyść głodnych w Warszawie…

Bardzo duże problemy wiążą się z identyfikacją zabytków, gdyż albo występują braki w opisie celu kwesty, albo nie ma informacji o organizatorze kwesty, dacie i miejscu jej przeprowadzenia, wysokości  nominału (choć w przypadku większości kwest kwota wrzucana do puszki kwestarskiej jest dobrowolna i podyktowana zaangażowaniem, zrozumieniem potrzeb, a w końcu możliwościami finansowymi osób, które datek wrzucają). Najwięcej nierozwiązanych problemów wiąże się ze skrótami czasem nawet sześcio- czy siedmioliterowymi, których rozszyfrowania próżno szukać w istniejącej literaturze, a nawet w internecie. Najczęściej rozwiązanie łamigłówki daje przypadek lub analogiczny, lecz opisany obiekt. Zbiory, na których oparto powyższe opracowanie, pochodzą z różnych źródeł, rzadko usystematyzowanych, a jeszcze rzadziej opisanych. Najcenniejsze są te, które posiadają oryginalne opisy sporządzone przez biorących udział w kweście. Informacje takie czasem ograniczają się jedynie do miejsca kwesty, niekiedy podawana jest data, znacznie rzadziej nominał lub precyzyjniejsze dane jak w przypadku znaczków kwestarskich zaprojektowanych przez Konstantego Rayskiego, których nie dałoby się zidentyfikować do dziś po nierozszyfrowanym skrócie WNL i rysunku przedstawiającym dwóch wojów, gdyby nie dołączone karteczki, na których napisano, że kwesta odbyła się w Kielcach 22 marca 1917 roku, a pieniądze zbierano na bieliznę dla żołnierzy rosyjskich. Do drugiego identycznego znaczka, różniącego się jedynie kolorem, dołączono karteczkę z podobną informacją, tylko skreśloną inną ręką, co potwierdziło prawdziwość pierwszej informacji.

Czasem bywają pomocne takie dane jak nominał podany w walucie państw zaborczych – markowej, koronowej, rublowej czy w końcu definitywnej polskiej złotowej. Pamiątkowe daty podane na znaczkach kwestarskich mogą wprowadzać w błąd i sugerować wprowadzenie ich do obiegu przed 1920 rokiem, ale waluta złotowa wskazuje wyraźnie, że powstały już po reformie walutowej przeprowadzonej w 1924 roku przez ministra Grabskiego. Kwalifikowanie obiektów i lokowanie ich w odpowiednim dziale zbiorów wymaga określenia priorytetów, gdyż te same znaczki mogą być umieszczane w różnych częściach zbioru, ponieważ odpowiadają równocześnie kilku kryteriom. Na przykład znaczek kwestarski na odzież dla żydowskich sierot po poległych legionistach może się znaleźć w dziale judaików, w dziale legionistów, sierot, pomocy dla dzieci czy osób potrzebujących odzieży. Każda z tych lokacji jest uzasadniona, lecz wymaga wprowadzenia informacji na kartach krzyżowych w pozostałych działach.

Znaczki sprzedawane w Kielcach w 1915 r. na bieliznę dla żołnierzy rosyjskich.

Znaczki sprzedawane w Kielcach w 1915 r. na bieliznę dla żołnierzy rosyjskich.

Zanim bliżej przedstawię poszczególne grupy obiektów związanych z kwestami, warto spojrzeć na stronę techniczną i poligraficzną zabytków. Większość z nich powstała pomiędzy 1894 a 1960 rokiem, zatem poza litografią i odbitkami hektograficznymi stosowano już nowoczesne techniki druku, głównie typografię i offset. Litografię i sporadycznie chromolitografię stosowano chętnie do małych form, jakimi były zwłaszcza znaczki kwestarskie przypinane do odzieży szpilkami. Większość telegramów patriotycznych wydrukowano techniką chromolitografii. Znaczki kwestarskie drukowano też z klisz cynkowych, co w przypadku twardszego podłoża, jakim był karton, dawało lepsze i – co ważne – szybsze efekty. Technikę druku żelatynowego, czyli hektografię, stosowano sporadycznie głównie z powodu małej wydajności i najczęściej w przypadkach braku innych możliwości druku w profesjonalnych drukarniach. Zestawy do hektografii miały tę przewagę nad drukarniami stacjonarnymi, że jako aparaty przenośne mogły być używane nawet w najtrudniejszych warunkach polowych. Wadą była bardzo niska jakość druku i niskie nakłady, gdyż z jednej kalki odbijano od 60 do 100 czytelnych druków.

Ponieważ znaczki kwestarskie przybierały najróżniejsze formy i kształty, musiano do ich masowej produkcji stosować specjalne, często bardzo wymyślne wykrojniki, co powodowało z jednej strony wzrost kosztów, z drugiej zaś okazało się, że tak ozdobione chętniej na kwestach przyjmowano. Wykrojniki były drogie ze względu na trudność wykonania kompletu narzędzi, ale do przygotowania dekoracji plastycznej (reliefowej) narzędzia były najdroższe. Aby uzyskać plastyczny rysunek, trzeba było sporządzić wygrawerowane w stali dwie formy: matrycę i patrycę (jedna wklęsła, druga wypukła) idealnie do siebie pasujące. Paradoksalnie jeden z takich najkosztowniejszych znaczków kwestarskich został wykonany na zamówienie Biura Informacyjnego o Nędzy Wyjątkowej, co niewątpliwie w poważny sposób uszczupliło fundusze przeznaczone na pomoc przedmiotowym nędzarzom.

Osobnym zagadnieniem była szata graficzna wymagająca zarówno stosownego projektu, jak i druku. Wśród autorów znaczków kwestarskich i cegiełek z kwest na cele patriotyczne udało się ustalić nielicznych, którzy nawet na bardzo niewielkich skrawkach papieru zdecydowali się na umieszczenie swego podpisu lub choćby inicjałów. Oto ich lista:

Józef Aumiller

L. Barski

St.B

Stanisław Bobiński

Witold Kalicki

Kapczyński

Rudolf Mękicki

Z. Pogonowski

Antoni Procajłowicz

Konstanty Rayski

Zygmunt Rozwadowski

S. Rz

J. Świer

Zygmunt Strychalski

Tadeusz Trepkowski

Ludwik Tyrowicz

Antoni Wajwód.

Podobnie ma się rzecz z sygnaturami wydawców i drukarń. Oto lista odczytanych informacji o wydawcach (zdarzają się sygnatury kompletnie nieczytelne, których nie udało się odczytać nawet po układzie wyrazów charakterystycznym dla niektórych firm):

Litografia Akcyjnego Towarzystwa we Lwowie

Litografia W. Główczewskiego w Warszawie

Drukarnia Teresy Jakubowskiej w Nowym Sączu

Litografia Jarzyński w Lublinie

Drukarnia Jermułowicz i Bergman w Sosnowcu

Litografia Karola Kranikowskiego w Krakowie

Litografia W. Krzepowski Kraków

Druk. Łęski (Kielce?)

Litografia St. Miszewski i S-ka

Litografia Ostrzycka Płock

Litografia Pillera-Neumana Lwów

Drukarnia Józefa Pisza w Tarnowie

Artystyczna Litografia Aureliusza Pruszyńskiego w Krakowie

Zakład graficzny Z. Sakierskiego

Litografia Józefa Styfiego w Przemyślu

Styl Kraków

Litografia Święcki Kielce

Litografia Z. Terakowski i s-ka Łódź.

Znaczki kwestarskie związane z upamiętnieniem powstania styczniowego. (Powyżej przedstawione znaczki występowały jako nalepki listowe i zdarza się spotkać egzemplarze ostemplowane pocztowo).

Znaczki kwestarskie związane z upamiętnieniem powstania styczniowego. (Powyżej przedstawione znaczki występowały jako nalepki listowe i zdarza się spotkać egzemplarze ostemplowane pocztowo).

Najwcześniejsze papierowe znaczki kwestarskie związane są z upamiętnieniem powstania styczniowego. Pierwsze z nich wydano w 1913 roku, zbierając fundusze na przytuliska dla weteranów powstania. Z tego roku pochodzi też dość popularna seria znaczków kwestarskich zawierająca przedstawienia alegoryczne wydrukowane w kilku odmianach barwnych:

  1. Pelikan, alegoria karmienia własną krwią, i daty „1863–1913”.
  2. Orzeł zrywający się do lotu trzymający flagę z datą „1863 rok”.
  3. Powstaniec wymachujący flagą, a całość ilustracji opleciona łańcuchem kajdaniarskim.
  4. Urna z datą „1863 rok” na postumencie, w tle wschodzące słońce.
  5. Staruszek powstaniec z kulą w miejscu nogi, obok data „1863 rok” – piękna litografia nieznanego artysty.
  6. Złamany krzyż, obok daty „1863–1864” otoczone wieńcem ciernistych krzewów.
  7. Anioł trzymający w prawej ręce krzyż, lewą opierający na urnie z datą „1863 rok”, w tle wschodzące słońce, w górnych narożnikach wizerunki orła i Pogoni.
  8. Prosty znaczek na poziomym kartoniku z napisem: „Na weteranów 1863 roku”.
  9. Podobny w formie znaczek z napisem: „Na przytulisko weteranów z roku 1863/4”.
  10. Znaczek w formie kotylionika zawierający jedynie napis: „Rok 1863”.
Znaczki kwestarskie z okresu I Wojny Światowej.

Znaczki kwestarskie z okresu I Wojny Światowej.

Wydarzenia wojenne i skutki wojny były przyczyną wielu nieszczęść i potrzeb, które zostały odzwierciedlone na różnych znaczkach kwestarskich wydawanych przez liczne stowarzyszenia i instytucje.

Najwięcej znaczków kwestarskich jako motyw dekoracyjny ma wydrukowanego orła polskiego w koronie lub bez korony, są też znaczki z portretem legionisty, z czakiem beliniackim, ze skrzyżowanymi mieczami wplecionymi w wieniec i datami 1915–1916 oraz najczęściej z napisem: „Za Polskę”:

  1. Znaczek o fantazyjnym kształcie z gliptografią przedstawiającą gałązkę oliwną i czapkę legionisty położoną na szabli, w górnej części skrót P.d.L.P. rozszyfrowany jako Komitet Pań dla Legionów Polskich.
  2. „Dla naszych żołnierzy i legionistów”.
  3. „Tydzień opieki legionowej 1917”.
  4. „20 listopada 1916”.
  5. „Królestwo Legionom”.
  6. „N.K.N. na fundusz Legionów”.
  7. „Legiony Polskie 3 maja 1915. K.N.”.
  8. „Legionom polskim”.
  9. „Legionom cześć”.

Wiele bardziej dekoracyjnych znaczków kwestarskich wydrukowano „na sieroty, rodziny legionistów, inwalidów i rekonwalescentów”:

  1. Znaczek ze sceną przedstawiającą legionistę z kulami inwalidzkimi przytrzymywanego przez zakonnicę. Podpis „Na inwalidów – żołnierzy polskich”.
  2. W ozdobnym kartuszu postać legionisty o kulach i napis: „Komitet Pomocy dla Inwalidów Wojennych”, pod kartuszem nierozpoznane inicjały artysty „zj”.
  3. Znaczek z widokiem wieży zamkowej zwieńczonej orłem legionowym, a w centralnej części sylwetki dwóch żołnierzy inwalidów z kulami. Napis w otoku: „Związek Inwalidów Wojennych Rzeczypospolitej Polskiej 1914–1919”.
  4. Centralny Związek Inwalidów Wojennych wydał prosty w kompozycji znaczek z datami 1914–1918 otoczonymi winietą perełkową.

W czasie działań wojennych wielu żołnierzy straciło wzrok, powstały więc organizacje i stowarzyszenia  pomagające ociemniałym, którzy znaleźli się w najtrudniejszej sytuacji życiowej. Wydano między innymi znaczek kwestarski z napisem: „Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, 3 września 1916”. Towarzystwo Pomocy Ociemniałym Żołnierzom „Latarnia” wydało znaczki z motywem świecącej latarni morskiej. Znaczki te zostały wykonane gumowym stemplem, fioletową farbą.

Znaczki kwestarskie wydrukowane „na sieroty, rodziny legionistów, inwalidów i rekonwalescentów”.

Znaczki kwestarskie wydrukowane „na sieroty, rodziny legionistów, inwalidów i rekonwalescentów”.

Żołnierze i ich najbliżsi byli najczęstszymi beneficjentami kwest. W kolekcjach prywatnych i zbiorach państwowych znajduje się niezliczona ilość znaczków kwestarskich na powyższe cele. Aby pomóc rodzinom legionistów, wydano w kilkunastu wersjach znaczki kwestarskie o różnych kształtach, ale o podobnym lub tym samym liternictwie, najczęściej w bardzo jasnoniebieskim kolorze na białym kartonie:

  1. Istnieje kilka wersji znaczka kwestarskiego o treści „Dla ofiar pocisków hajdamackich”.
  2. Pomoc byłym jeńcom”.
  3. „Na dochód na najnieszczęśliwszych ewakuowanych”.
  4. Sekcja opieki nad żołnierzem P.Z.N.K.”
  5. „Na doraźną pomoc dla żołnierzy Polskich w Kielcach”.
  6. „Żołnierzowi Polskiemu 16.II.1919”. Winieta ilustrowana dwoma stojącymi na wprost siebie żołnierzami z karabinami, w tle widać wschodzące słońce.
  7. „Aktorzy      krakowscy      żołnierzowi w polu”, 11 grudnia 1919 roku. Ilustrację Znaczki kwestarskie wydrukowane „na sieroty, rodziny legionistów, inwalidów i rekonwalescentów” stanowi portyk kolumnowy z tympanonem, a między podstawami kolumn ułożona jest piramida z kul.
  8. Dwa znaczki kwestarskie o identycznym rysunku, lecz z innymi intencjami. Ilustracja przedstawia orła siedzącego na szabli i czapkę legionisty, zaś w tle wschodzące słońce. Jeden znaczek pochodzi z kwesty na rzecz Wojska Polskiego, jest datowany na 1 kwietnia 1917 roku, drugi został wydany przez Towarzystwo „Piechur” na krajowy zlot w Racławicach 14 października 1917 roku.

Po kryzysie przysięgowym w 1917 roku i internowaniu legionistów między innymi w Szczypiornie, Beniaminowie i Łomży społeczeństwo postanowiło pomóc osadzonym w fatalnych warunkach legionistom funduszami zdobytymi w czasie kwest i tak wydano następujące znaczki kwestarskie:

  1. „Na internowanych legionistów”, 30 halerzy. Znaczek okrągły wycinany w ząbki.
  2. „Na internowanych legionistów”. Znaczek prostokątny z podobnym liternictwem z takim samym nominałem – 30 halerzy.
  3. „Na odzież dla zwolnionych legionistów”, 1 korona. Znów to samo liternictwo, jednak znaczek wykrojony w kształcie serca.
  4. „Na pomnik dla niezłomnych  bohaterów Szczypiorna i Beniaminowa 1917–1918”.
  5. „Na «Gwiazdkę» dla Szczypiorny 1917”. Ilustrację stanowi opleciony drutem kolczastym orzeł polski z koroną cierniową na piersiach i datą „18–30 XI”.
  6. „Na odzież dla zwolnionych legionistów”. Znaczek drukowany na hektografie, składający się wyłącznie z tekst
  7. „Na powrót jeńców Polaków z Syberii”. Jeden z niewielu znaczków kwestarskich sygnowanych przez zakład litograficzny Krzepowskiego w Krakowie.

Cały teren wojenny usłany był grobami żołnierzy i ludności cywilnej. Kwesty, które odbywały się zwłaszcza w okresie Zaduszek, miały służyć utrzymaniu mogił:

  1. „Ochrona grobów”. Znaczek owalny w pionie barwy czerwonej z widokiem fragmentów cmentarza.
  2. „Cześć poległym! Towarzystwo Polski Żałobny Krzyż”. Niebieski znaczek wykonany stemplem kauczukowym.
  3. „Poległym za Ojczyznę cześć!”. Litografia w kolorze fioletowym. Ilustracja przedstawia kobietę nad grobem z krzyżem i czapką legionisty. Znaczek ma kształt tarczy herbowej.
  4. „Opieka nad grobami legionistów polskich”. Krzyż z wieńcem i orłem legionowym otoczony dużym wieńcem, poniżej wiersz: „Jeśli zabłądzą tu stopy czyje, / Znad brzegów Wisły, znad Niemna zdroju, / Niechaj mi powie czy Polska żyje, / Wtedy dopiero umrę w spokoju”.
  5. „Cześć poległym bohaterom za Polskę. Krzywopłoty Załęże. 19 listopada 1914–1916”. Znaczek owalny z falbanką wokół, litografia w kolorze czerwonym.
  6. „Na utrzymanie mogił Bohaterów Obrońców Ojczyzny 1914–1920”. Znaczek niebieski z ząbkami, nominał 5 gr.
  7. „5 gr na rok na Groby Bohaterów”. W centralnej części na krzyżu w formie Virtuti Militari orzeł polski, a na ramionach krzyża napis: „Cześć bohaterom 1920”, między ramionami krzyża cyfry 5; znaczek ząbkowany.
  8. „Cześć poległym! 1 listopada 1914–1918/1919”, wpisane w ramiona krzyża wojskowego połączone wieńcem. Kartonik w formie pionowo ułożonego rombu, druk czarno-biały.

Podobnie jak na przytuliska dla weteranów powstania styczniowego kwestowano również na schroniska dla legionistów polskich:

  1. Luksusowy znaczek (gliptografia) z wizerunkiem orła legionowego przepasanego szarfą z napisem: „Schronisko legionistów”.
  2. Na schronisko dla Legii Inwalidów Wojsk Polskich. Znaczek o nominale 10 groszy, centralnie umieszczona scena przedstawia dwóch żołnierzy z karabinami skierowanymi na wroga, a między nimi trzeci żołnierz właśnie trafiony kulą upada.
  3. „Pomoc byłym jeńcom”, w owalu litografia barwna przedstawiająca stojącego o lasce żołnierza inwalidę. Sygnowany St. Miszewski i spółka.

Józefowi Piłsudskiemu i instytucjom działającym pod jego imieniem dedykowano wiele znaczków kwestarskich, najczęściej z wizerunkiem wodza lub jego inicjałami:

  1. „W hołdzie i czci Polacy. 19 marzec 1918”. Na okrągłej apli w kolorze mundurów legionistów Krzyż Kawalerski, w środku portret Józefa Piłsudskiego, na ramionach cytat.
  2. „Na ochronkę imienia Józefa Piłsudskiego”. W otoku z napisem portret Józefa Piłsudskiego.
  3. „Niech żyje Józef Piłsudski, 6 sierpień 1914–1917”. Znaczek w kształcie rombu, w centralnej części miniatura odznaki NKN, dodatkowo data 6 sierpnia 1914 roku, słowa „Za Polskę” i skrzyżowane miecze w wieńcu.
  4. Portret Józefa Piłsudskiego w wieńcu i napis: „19.3.1918 Józef Piłsudski”. Dodatkowo na kartoniku odręczny dopisek „Warszawa wiec akademicki”.

Zniszczone kraje, gospodarka i brak możliwości zarobkowania spowodowały ogromną nędzę i głód. Potrzeby były tak wielkie, że nawet niezliczone kwesty nie wystarczały dla wszystkich:

  1. „Komitet Ratunkowy Piotrków” – głodnym. W górnej części w otoku dwojaki z gorącą strawą, a poniżej kartusz z niewielkim orłem nad datą 1915 rok.
  2. „Kraków dla głodnych w Warszawie”, 1 korona.
  3. „Polski Komitet pomocy ofiarom głodu w Rosji na głodnych Polaków Marek 10”.
  4. „Kuchnia wojenna dla dzieci”. Ilustracja w różowym kolorze przedstawia dymiący kociołek na ogniu.
  5. „Pogotowie głodowe dla chorych dzieci”. Luksusowy znaczek kwestarski o fantazyjnym kształci W centralnej części ilustracji dziecko z miseczką jedzenia.
  6. „Pomoc głodnym w Sosnowcu”, 20 groszy. Siedząca matka z dzieckiem wyciąga rękę po chleb.
  7. „Dożywianie najbiedniejszej dziatwy K.O.P. we Lwowie”.
  8. Luksusowy znaczek barwy fioletowej (gliptografia) o fantazyjnym kształcie wydany przez Biuro Informacji o Nędzy Wyjątkowej.
  9. Luksusowy znaczek kwestarski w kolorze różowym. Towarzystwo Niesienia Pomocy Biednym Rosjanom. W górnej części biała flaga.
  10. „Na dzieci ofiar ostatnich walk”, 1 korona.
  11. Karnet ze znaczkami kwestarskimi wydany przez Obywatelską Komisję Ofiarności Publicznej w Warszawie, zawiera osiem znaczków z wizerunkami sławnych postaci.
  12. „Na ochronki dla małych dzieci w Krakowie”, 50 groszy, bez daty.
  13. TOM (Towarzystwo Opieki Młodzieży). Hasło propagandowe: „Przez wychowanie młodzieży do odrodzenia Ojczyzny”. Piękna kompozycja ilustracji, stojący chłopiec krakowiak trzyma tarczę z literami TOM, obok siedzi krakowianka trzymająca otwartą książkę.
  14. „Na chore dzieci w stacji sanitarnej w Kobylnicy”.
  15. „Na uzdrowisko dla dzieci zagrożonych suchotami”, 29 lipca 1919 roku. Poniżej winiety napis: „Olkusz”.
  16. „PPS – dziecko na wieś”. Prosty znaczek z tekstem w liniowej winietce.
  17. „Towarzystwo Przytulisk  Niedoli  Dziecięcej.  Koło  Świętej  Barbary”, 20 gr. Na ilustracji anioł prowadzący dziecko.
  18. „Zakład Wychowawczy imienia księdza Siemaszki”.
  19. „Dla dzieci na przytułek imienia Stanisława Jachowicza”. Romb z litograficznym przedstawieniem chryzantem.

Czasem znaczki kwestarskie w formie wstążeczek papierowych i tekstylnych oraz w podobny sposób przygotowane kotylioniki posiadają bardzo interesujące notatki osób biorących udział w kwestach. Informacje zawarte w tych zapiskach dają nam wiedzę o akcjach charytatywnych prowadzonych przez najmniejsze grupy wsparcia dla potrzebujących:

  1. Kotylioniki papierowe jedwabne, bawełniane, z odręcznymi dopiskami, 11 kwietnia 1915, Dąbrowa.
  2. Kotyliony z dopiskiem: „Wieczór batalionu kadrowego POW”, 25 listopada 1916.
  3. Wstążeczka z dopiskiem „Przemarsz Batalionu Galicy”, 20 lutego 1915.
  4. Kwiat rumianku z dopiskiem „Zbiórka na Ofiary wojny Patronatu Sierot i Wdów w Kielcach”, 14 maja 1918.

Święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc były okresem najbardziej nasilonych działań kwestarskich, ponieważ każdy miał kogoś z bliskich na froncie i każdy chciał dać żołnierzom choćby namiastkę bliskości przez przekazane prezenty.

Dlatego zarówno kwestarze działali intensywniej, jak i dobroczynność społeczeństwa była wówczas wyjątkowa. Z ogromnej liczby świątecznych znaczków kwestarskich wybrałem najbardziej charakterystyczne:

  1. Seria znaczków kwestarskich na gwiazdkę dla dzieci legionistów w grudniu 1916 roku. Wydała Liga Kobiet PW, każdy ze znaczków ma formę chorągiewki biało-amarantowej z pieczątką Ligi Kobiet i herbem jednego z województw.
  2. „Na gwiazdkę dla legionistów” – znaczek kwestarski z motywem choinki w zimowej scenerii, 1917 rok.
  3. „Na gwiazdkę dla legionistów” – kolorowy litografowany znaczek z partiami złoconymi przedstawia choinkę ze świeczkami.
  4. Dwujęzyczny tekstowy znaczek o nominale 20 halerzy na gwiazdkę dla żołnierzy i legionistów – „Weihnachtsbescherung 1916 für soldaten und Legionare”.
  5. „Gwiazdka Żołnierza Polskiego w Radomiu” – tekst obramowany winietką.
  6. Seria różnokolorowych okrągłych znaczków z napisem: „Gwiazdka dla legionistów 1916”. Wewnątrz motyw sześcioramiennej gwiazdy i orzełek legionowy.
  7. Znaczek wielkanocny z napisem: „Na święcone dla żołnierzy”.
  8. „Święcone dla żołnierza dowództwo artylerii polowej w Rembertowie”. Tekst wpisany w jajko, w którego dolnej części znajdują się skrzyżowane armaty.
  9. „Na święcone dla rannego żołnierza” – znaczek na różowym kartoniku.

Solidarność pomiędzy miastami, regionami a nawet państwami dała się zarejestrować również na znaczkach kwestarskich:

  1. Znaczek kwestarski z napisem: „na Lwów i Wilno”. Kwadratowy kartonik z tekstem w otoku.
  2. „Na gospodę żołnierską w Płocku”.
  3. „Na ofiary wojen kresowych”. Piękna ilustracja przedstawia rozpaczającą matkę z córką na tle spalonego domu i mogiły z krzyżem.
  4. „Kresy Wschodnie TSL” (Towarzystwo Szkoły Ludowej) – znaczek okrągły z falbanką.
  5. „Obrońcom i ofiarom Litwy i Białej Rusi”. Luksusowy wytłaczany znaczek kwestarski z wizerunkiem konnego żołnierza wpisanego w gałąź laurową i szablę.
  6. „Na rzecz najbiedniejszych prawosławnych w Płocku”, 2 kwietnia 1919 roku.
  7. „Zbiórka na Podlasie i Wilno”, prosta winietka z sygnaturą „druk Łęski”.

Wśród osób kwestujących i organizujących kwesty przewodziły zawsze kobiety, a ściślej mówiąc, organizacje kobiece, na przykład Liga Kobiet N.K.N., Koło Polek, Koło Patriotek itp.:

  1. Znaczek w formie rombu z gliptografią przedstawiającą beliniaka na koniu, z podpisem: „Koło Polek”.
  2. W podobnym układzie i kompozycji drukowany znaczek w czerwonym kolorze, jednak napis pełniejszy: „Na czołówkę Koło Polek”.
  3. „Na pomoc dla Lwowa” Koła Patriotek.
  4. „KPD LP Koło Polek dla Legionów Polskich”.
  5. „Liga Kobiet MKM na dzień legionistów na dom rodzinny”.
  6. „Gniazdo Łódzkie przytulisko sierot”. Owalny znaczek w formie gniazda z pisklętami.

Bieda i nieszczęście dotykały wszelkich nacji, między innymi Żydów, co znalazło odzwierciedlenie w akcjach kwestarskich:

  1. „Datek na rzecz Ochronki dla biednych dzieci żydowskich przy ulicy Mostowej”, 50 groszy. Napis obwiedziony secesyjną winietą.
  2. Znaczek kwestarski z wizerunkiem Berka Joselewicza z nieustalonej kwesty.
  3. Pierwsza tania kuchnia wielkanocna 1917 rok – „Erste billige Osterkuche”. Ilustracja przedstawia dużą grupę Żydów wewnątrz synagogi.
  4. Okrągły znaczek na fioletowym kartonie z napisem: „Wspierajcie biedne sieroty i wdowy”. Ostatnia Posługa Szel Emes. Wewnątrz scenka z wdową i dwoma sierotami.
Druk z okresu plebiscytu na Śląsku.

Druk z okresu plebiscytu na Śląsku.

Mimo że propagandowe akcje plebiscytowe były prowadzone w szerokim zakresie, to znaczki kwestarskie związane z tymi akcjami należą do wielkich rzadkości. Możliwe, że przyczyną była wieloletnia walka z wszelkimi przejawami polskości. Spośród zachowanych egzemplarzy kilkadziesiąt znajduje się w zbiorach rodziny Sosenków:

  1. „Śląsk do Polski”. Zielony kartonik bez dekoracji.
  2. „Kwit na 10 Mp (marek polskich) złożonych na Plebiscyt Górnośląski”. Druk hektograficzny na tanim papierze.
  3. „Dar dla uchodźców i rannych Górnoślązaków”, 1 korona. Prostokątny kartonik, druk czerwony, w centralnej części orzeł polski.
  4. „Śląsk musi być nasz” – dwukolorowy znaczek kwestarski z klęczącym Ślązakiem wyciągającym ręce do szyi polskiego orła.
  5. „Pomoc dla Śląska. Koło Patriotów”. Różowy karnecik i skromna pionowa winietka.
  6. „Danina konsumcyjna – Śląsk nasz tak nam dopomóż Bóg”, 1921 rok, 20 marek.
  7. „Jednoczmy Polskę – Na plebiscyt Okręg Częstochowski”. W centralnej części orzeł na tarczy.
  8. „Plebiscyt. Wola ludu dokona cudu Warmia-Mazury, Spisz i Orawa, Śląsk Cieszyński, Śląsk Górny”, 5 marek. Dwubarwny bogato ilustrowany znaczek z orłem polskim w centralnej części.
  9. „Śląsk,  Spisz,  Orawa,  Mazury,  Radomskowski  komitet  plebiscytowy, 50 fenigów”.
  10. „Spisz, Orawa, Czadecki Piotr Borowy 1858–1932”, 5 groszy.
  11. „Śląsk, Orawa, Spisz muszą być nasze”.
  12. „Przygranicze pancerzem Rzeczypospolitej. Tydzień Polskiego Związku Zachodniego”. Ilustracją jest mapa z zaznaczonymi Kresami Zachodnimi i Północnymi.

Zbliżająca się II wojna światowa wywołała aktywność różnych, trudnych dziś do zidentyfikowania organizacji i grup ludzi, które starały się, przewidując nieszczęście, choć w minimalnym stopniu poinformować i ostrzec społeczeństwo, wydając znaczki kwestarskie o dziś nieustalonym zasięgu propagandowym i finansowym.

  1. „KOP.OW.ZPN. MIECZ I PŁUG 20 gr. Na dozbrojenie polskich oddziałów armii podziemnej. Zjednoczone Organizacje 3 Maja 1943”. Ilustrację stanowi grupa idących, uzbrojonych mężczyzn. Obok nich widać miecz i pług, a nad nimi orła w locie.
  2. Święto Morza 29 czerwca 1943 rok „Słowianie na oceany”. Szata graficzna podobna, tylko ilustracją jest krążownik. Wydawca: Miecz i Pług.
  3. Znaczek nieznanego wydawcy z napisem: „Bojkotujemy towary hitlerowskich Niemiec”. Ilustrację stanowi swastyka z głową brodatego mężczyzny, wokół widać cztery ręce uzbrojone w zakrwawione noże.
  4. „Z mieczem w ręku daj nam wrócić Panie, 3 maja 1940 roku”. Ilustrację stanowi postawiony pionowo miecz opleciony drutami kolczastymi, a obok znajduje się lądujący orzeł w koronie.

Ukazujące się w podziemiu poza granicami Polski ulotki i znaczki propagandowe o niezwykłej grafice oraz motywach i podpisach stanowią do dziś zagadkę, jak, gdzie i przez kogo były wydawane i kolportowane. Oto kilka z nich:

  1. „Antychryst bolszewik” – radziecki żołnierz przybijający Chrystusa do krzyża. Znaczek traktowany był jako nalepka na listy.
  2. „Katyń Auschwitz Mołotow Ribbentrop pakt 8 do 2339 Poland will Never Forget Nor Forgive”.
  3. Znaczek z postrzelanym polskim sztandarem i napisem: „Poland first to fight”.
  4. Znaczek z fragmentem zburzonej Warszawy i napisem: „Remember Warsaw”.
  5. Znaczek z napisem: „Gestapo PPR”. Ilustrację stanowi orzeł polski i dwie ręce ze sztyletami skierowanymi na orła; jedna ręka na mankiecie ma swastykę, druga sierp i młot.
  6. Amerykański znaczek pomocy dla Polski z napisami: „To help people in Polen Would you help us. American Relief for Poland”. Ilustrację stanowi panorama Nowego Jorku ze Statuą Wolności i kobietą z dzieckiem.

Po zakończeniu działań wojennych nie ustało wydawanie i kolportowanie znaczków kwestarskich, choć uwarunkowania w nowym ustroju i nowe potrzeby zmieniły całkowicie ich charakter:

  1. „Dar na grobowiec ofiar niemieckich w Krzesławicach”. Ilustracja to rzędy grobów i orzeł bez korony.
  2. „Rodzinom ofiar terroru faszystowskiego, podczas wyborów”, 20 zł.
  3. „Zbiórka na wdowy i sieroty po Byłych Więźniach Politycznych 1939–1945”. W centralnej części trójkątny czerwony znak z literą P.
  4. „Fundusz pomocy dla wdów i sierot po kombatantach 1914–1918 i 1939–1945”. Ilustracja to dwie sylwetki kobiety i chłopca.
  5. „Pomoc zimowa O.C.S. na front walki z głodem i chłodem”, 5 zł. Ilustracją jest kobieta z chłopcem w zimowym pejzażu.

Zburzona Warszawa, symbol zniszczeń naszego kraju, wymagała kolosalnego wysiłku całego społeczeństwa, aby ją odbudować, więc w sposób dobrowolny i odgórnie zorganizowany składano datki na Fundusz Odbudowy Stolicy (FOS):

  1. „Warszawa czeka twej pomocy”. Ilustrację stanowi zburzona Warszawa i ręce układające cegły.
  2. „Na odbudowę Warszawy”, 10 zł, komitet województwa śląsko-dąbrowskiego. W centrum znaczka Syrenka na tle mostu, na drugim planie panorama robotniczego Śląska.
  3. „Dolny Śląsk w Warszawie”,  20 zł, 1946 rok. Trzyczęściowa  ilustracja, w centrum trzej robotnicy, a po bokach zburzona i odbudowana Warszawa.

Telegramy patriotyczne

Powszechny zwyczaj wysyłania ozdobnych telegramów gratulacyjnych należy datować na 1894 rok, czyli na stulecie powstania kościuszkowskiego. W tym właśnie roku powstały telegramy z wizerunkiem Tadeusza Kościuszki i napisem: „Cel narodowy i dobroczynny”. Wprawdzie pierwsze telegramy wydawano w Krakowie, ale szybko inicjatywę przejęli, ryzykując wolnością, poznaniacy, zwłaszcza związani z Towarzystwem Czytelni Ludowych w Poznaniu (TCL). Ideą kolportowania tych telegramów o niezwykłym ładunku treści patriotycznych zawartych w ilustracjach i napisach było zdobywanie funduszy głównie na walkę z zaborcami i na oświatę. Cena tych telegramów znacznie przewyższała ceny zwykłych urzędowych. Dodatkowo uzyskiwano fundusze ze sprzedaży patriotycznych zalepek listowych, którymi zaklejano złożone na kilka części telegramy. Najczęściej pojawiającym się motywem ilustracyjnym był orzeł polski oraz dwu- lub trójpolowy herb Polski, Litwy i Rusi. Wiele telegramów ozdabiał portret Tadeusza Kościuszki, a z czasem zaczęto na nich umieszczać portrety innych sławnych Polaków: królów, bohaterów narodowych, wieszczów, a nawet działaczy patriotycznych. Niezwykle ważnym motywem był widok Wawelu, panorama Krakowa, Warszawy, Poznania, Lwowa, Leszna, Inowrocławia i innych miast oraz pomników i zabytków historycznych.

Celom kwestarskim służyły również pocztówki, a wśród nich wyróżniały się te, które dla odrodzenia Ojczyzny wydawał Bolesław Ostoja-Ostaszewski. Pocztówki te, nazwane przez Ostaszewskiego WICI, rozprzedawano na różnych balach, rautach, w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych i innych miejscach, gdzie gromadzili się goście, którym leżało na sercu wyzwolenie ojczyzny, natomiast nie były dostępne w zwykłych trafikach, kioskach ani sklepach, bo, po pierwsze, były na to zbyt drogie, a po drugie, konfiskowała je cenzura. Pocztówki nazywał sam wydawca proroczymi, gdyż już w 1902 roku przewidział datę 1918 jako rok odzyskania przez Polskę niepodległości. Pocztówki były numerowane najpierw od 1 do 44, a następnie do numerów bliskich 200. Przez wiele lat Ostaszewski utrzymywał, że wie, kto jest „Zbawcą narodu polskiego”, nazywał go symbolicznym czterdzieści i cztery. W zbiorach rodziny Sosenków znajduje się poważny (największy) zbiór tych pocztówek, brakuje jednak pocztówki numer 44, na której miało się znaleźć wyjaśnienie, kto jest tym oczekiwanym wodzem, który da Polsce wolność.

Cegiełki i nalepki na okna były kolportowane na równi ze znaczkami kwestarskimi, jednak ceny ich były wielokrotnością kwot, jakie podczas zbiórek ulicznych wrzucano do puszek. Ceny zwykłych nalepek na okna miały na pewno rozsądną granicę mieszczącą się w przedziale wielokrotności ceny (10 do 20 razy) zwykłych znaczków kwestarskich, natomiast cegiełki często miały bardzo wysokie nominały i w wielu domach przechowywano je później przez lata jako chwalebny dowód dobroczynności. Jeśli chodzi o tematykę kwest za pomocą nalepek na okna i cegiełek, to zdecydowanie można stwierdzić, iż pokrywa się ona z tematyką kwest ulicznych.

Analizując materiały historyczne znajdujące się w archiwach Fundacji Zbiorów Rodziny Sosenków oraz w licznych prywatnych kolekcjach, można stwierdzić, że apele polskiego archiwum wojennego, na które zareagowało wielu obywateli żyjących w latach Wielkiej Wojny i później, pozwoliły zachować dla potomnych dużo przedmiotów, w tym znaczków kwestarskich, świadczących o czasach i historii. Szczególnie ważne jest to, że przechowano z pozoru błahe, a często mało atrakcyjne wizualnie drukowane pamiątki kwest. Przez wiele lat nie były one doceniane nie tylko przez historyków, ale nawet przez rynek antykwaryczny, który nie spodziewał się po handlu takimi drobiazgami sukcesów finansowych. Na szczęście dzięki docenieniu ważności tego typu świadków historii przez krakowskie antykwariaty prowadzące działalność aukcyjną takie druki ulotne zajmują coraz ważniejsze pozycje i zyskują na znaczeniu w wielu nowych kolekcjach historycznych druków ulotnych.

STRESZCZENIE

Marek Sosenko
Drukowane pamiątki kwest na cele patriotyczne

Kwesty na cele patriotyczne odbywały się w Polsce już od pierwszej połowy XIX wieku. Wybuch I wojny światowej pociągnął za sobą niespotykanie wielką ilość niedostatków i nieszczęść. Konieczne było gromadzenie funduszy na zaspokojenie najpilniejszych potrzeb. Społeczeństwo przyjęło obecność kwestujących ze zrozumieniem i nie tylko dzieliło się każdym groszem z potrzebującymi, ale odpowiadając na apele Polskiego Archiwum Wojennego, zachowało dla potomnych pamiątki owych kwest. Dziś nadszedł czas, aby sięgnąć do zbiorów państwowych i kolekcjonerskich w celu możliwie najpełniejszej dokumentacji i uporządkowania tych zasobów.

Obok typowych znaczków kwestarskich kolportowano cegiełki, ulotki, naklejki na okna, pocztówki, obrazki religijne itp. Wszystkie z dopłatą na cel narodowy i dobroczynny oraz inne cele społeczne.

SŁOWA KLUCZE

Filantropia, dobroczynność, kwesty, znaczki kwestarskie, druki ulotne, pamiątki patriotyczne

SUMMARY

Marek Sosenko
Printed Souvenirs of Patriotic Collections

Patriotic collections in Poland started to take place as early as the first half of the 19th  century. However, the outbreak of the First World War caused an unusually great number of deficiencies and disasters. Raising funds to satisfy the most urgent needs was necessary. The presence of funds collectors met with the society’s understanding – the people not only shared every penny with those in need, but also kept souvenirs of these collections to posterity thus answering the call of the Polish War Archive. The day has now come to reach to the state and collector archives in order to create the fullest possible documentation and arrangement of these sources.

Apart from typical collection stamps, the distribution included donation certificates, leaflets, window stickers, postcards, holy pictures, etc. All of them included a surcharge on national expenditure, charity as well as social welfare.

KEY WORDS

philanthropy, charity, collections, collection stamps, occasional prints, patriotic souvenir


BIBLIOGRAFIA

Paszta A., Sętowski J., Przypinki kwestarskie i cegiełki w Częstochowie w latach 1915–1924, Wydawnictwo PTN w Częstochowie i ODDC muzeum w Częstochowie, Częstochowa 1912.