Jacek Olczyk

Uniwersytet Jagielloński / INALCO

Życie literackie w okupowanym Krakowie (1939–1945)

„Gazeta Żydowska” z 15.04.1942. Skrzynka literacka

„Gazeta Żydowska” z 15.04.1942. Skrzynka literacka

Życie literackie w pierwszych miesiącach wojny uległo w Krakowie, jak i w całym kraju, rozproszeniu. Na początku sierpnia wielu krakowskich pisarzy, którzy zdążyli zadebiutować przed wojną, takich jak Kornel Filipowicz, Józef Andrzej Frasik, Tadeusz Hołuj, Leon Kruczkowski, Wojciech Natanson czy Lech Piwowar, otrzymało karty powołania do wojska. Ten ostatni został zamordowany w Katyniu. Janusz Meissner, pilot, który 31 lipca 1939 roku przeszedł w stan spoczynku, miesiąc później został zmobilizowany i wziął udział w kampanii wrześ­niowej. Spora część pisarzy, wśród nich Tadeusz Peiper, Leon Chwistek czy Tadeusz Boy-Żeleński, schroniła się jesienią 1939 roku we Lwowie, który był wówczas miastem względnie bezpiecznym. Ci dwaj ostatni zostali zamordowani, przeżył tylko Tadeusz Peiper, który pierwszy okres wojny w Krakowie opisał w autobiograficznej powieści Pierwsze trzy miesiące. Po 17 września szybko się okazało, że nie ma gdzie uciekać. Tego samego zdania był Stanisław Ignacy Witkiewicz, który dzień po wkroczeniu Sowietów do Polski targnął się na swoje życie, podcinając sobie tętnicę szyjną i zażywając weronal. Presji chwili nie wytrzymał także Józef Gałuszka, który kilka dni wcześniej, 6 września, popełnił samobójstwo pod Annopolem. Wielu pisarzy schroniło się na wsi, jak Adam Polewka czy Julian Przyboś, wracający do swojej rodzinnej Gwoźnicy. Część w Krakowie jednak pozostała lub po chwilowej ucieczce, jak Witold Zechenter, powróciła do miasta.

Nie każdy miał jednak szansę, jak Zechenter, załatwienia sobie odpowiednich dokumentów, aby móc w miarę swobodnie poruszać się po mieście. „Wojtek Żukrowski, Karol Wojtyła mają dobre papiery, bo pracują w Solvayu, w zakładzie kriegswichtig – wspominał Tadeusz Kwiatkowski. – Jurek Lau zajmuje się różnego rodzaju pośrednictwem handlowym. Śmieszne, bo zawsze był uważany za człowieka niezaradnego, za poetę balansującego w chmurach, a nie za człowieka interesu”1T. Kwiatkowski, Płaci się każdego dnia, Kraków–Wrocław 1986, s. 220..

Kawiarnie, stanowiące ulubione miejsce spotkań intelektualnych elit każdego szanującego się miasta, niemal natychmiast znalazły się pod baczną obserwacją hitlerowców. Niebawem w większych firmach, także w kawiarniach, restauracjach i hotelach, pojawili się Treuhänderzy, niemieccy zarządcy, odbierający prawowitym właścicielom ich majątki. Do 1942 roku w polskich rękach pozostało zaledwie kilkanaście kawiarni i cukierni. Część z nich należała do Jana Bisanza i jego synów, którzy podjęli jawną współpracę z okupantem. Zarządzali kilkoma kawiarniami w mieście: Cyganerią, Europejską, Pod Złotą Gruszką, Alter Markt (Feniks), Zamkową i Polonią. Większość kawiarń i restauracji na Rynku, między innymi Kawiarnia Literacka na rogu ul. Szczepańskiej, Hawełka, Feniks na rogu ul. św. Jana, była przeznaczona tylko dla Niemców, ale nie wszystkie. Był w tym pewien plan, który Hans Frank 25 listopada 1939 roku odnotował w swoim dzienniku:

Kawiarnie i restauracje – jakkolwiek były one w Polsce często punktami zbornymi kół nacjonalistycznych i intelektualnych – nie powinny być zamknięte, ponieważ nadzór nad nimi wydaje się łatwiejszy niż nad prywatnymi zebraniami konspiratorów, którzy z konieczności musieliby się pojawić i w których tak obfituje polska historia2S. Piotrowski, Okupacja i ruch oporu w dzienniku Hansa Franka 1939–1945, t. 1, ­Warszawa 1972, s. 137..

Dlatego otwarte pozostały Jama Michalika, kawiarnia Maurizia przy Rynku, Pani przy ul. Szewskiej, kawiarnia Noworolskiego w Sukiennicach (zakupiona przez przedstawiciela NSDAP w 1940 roku za symboliczną złotówkę) oraz Kawiarnia Plastyków, której bywalcy mieli się wkrótce przekonać o perfidnej podstępności Niemców.

W Krakowie hitlerowcy dokonywali początkowo symbolicznych zamachów na polską kulturę, usuwając na przykład popiersie Aleksandra Fredry sprzed Teatru im. J. Słowackiego, popiersie Mikołaja Reja, tablice Oskara Kolberga i Stanisława Wyspiańskiego w Collegium Novum, tablicę Adama Asnyka przy ul. Łobzowskiej i pomnik Tadeusza Kościuszki na Wawelu oraz rozbijając pomnik Grunwaldzki na placu Matejki. Szczególnym echem odbiło się w życiu kulturalnym Krakowa zniszczenie znajdującego się na Rynku Głównym pomnika Adama Mickiewicza 17 sierpnia 1940 roku. Moment ten uchwyciła Karolina Lanckorońska we Wspomnieniach wojennych:

Przez dwa dni jeszcze leżał posąg z rozbitym tyłem głowy na Rynku. Było też parę aresztowań kobiet za rzucanie nań kwiatów. Spokojny Kraków był wstrząśnięty do głębi – po raz pierwszy wówczas „wściekli się” ludzie prości, którym na początku Niemcy wyraźnie imponowali3 K. Lanckorońska, Wspomnienia wojenne, Kraków 2007, s. 73–74..

Życie kulturalne, w wielkim stopniu podporządkowane prawom wojny i zależące od rozporządzeń gubernatora Hansa Franka, mimo wysiłków wroga nie uległo całkowitemu zniszczeniu i trwało dalej, odgrywając znaczącą rolę w kształtowaniu świadomości narodowej. Jerzy Jarowiecki, kronikarz życia kulturalnego w Krakowie podczas okupacji, pisał:

Pozbawienie Polaków placówek i instytucji kulturalnych, pracy, szkół, zahamowanie całego życia kulturalnego spowodowało, iż mimo rozproszenia i niszczenia twórców tego życia w podbitym narodzie zostały rozbudzone większe niż dotąd zainteresowania nauką oraz potrzeby przeżyć literackich i artystycznych. Wzrosła wyraźnie funkcja społeczna twórczości literackiej, a w szczególności poezji, w której ludzie odnajdywali to, czego ich pozbawiła klęska ­wrześniowa, wyczerpująca wojna i okupacja. Życie kulturalne w podziemiu, konspiracyjna poezja pozwalały oderwać się od okupacyjnej rzeczywistości […], budziły chęć walki, ułatwiały przetrwanie. Jednym słowem, poezja stała się najlepszą formą wyrażania przeżyć i napięć emocjonalnych. Stąd na łamach informacyjnych czy informacyjno-programowych pism konspiracyjnych, mimo szczupłości miejsca, zamieszczano utwory poetyckie4J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie w latach okupacji hitlerowskiej 1939–1945, Kraków 1980, s. 221–222..

Życie literackie było tylko jednym z przejawów podziemia kulturalnego, obok tajnego życia teatralnego, muzycznego, publicystycznego i edukacyjnego. W konspiracji koncentrowało się w dużej mierze wokół teatru, spotkań autorskich oraz powstających czasopism konspiracyjnych. Badacze tego okresu zgodnie podkreślają, że prasa podziemna stanowiła jedyne źródło rzetelnej informacji o wydarzeniach politycznych, prawdziwej sytuacji na frontach, a ponadto wpływała na kształtowanie postawy społeczeństwa wobec okupanta i walki zbrojnej z hitlerowskim najeźdźcą. Tak jak w Warszawie ukazywał się regularnie i w dużym nakładzie „Biuletyn Informacyjny”, którego redakcja zresztą po powstaniu warszawskim przeniosła się do Krakowa, tak od maja 1940 roku do końca wojny wychodził w Krakowie organ konspiracyjnego Stronnictwa Ludowego „Dziennik Polski”, ciesząc się dużym zainteresowaniem mieszkańców miasta. Zamieszczano w nim nie tylko komunikaty wojenne, nazwiska zdrajców, kolaborantów i pierwszych w Krakowie volksdeutschów, ale także wiersze oraz bieżące wiadomości o życiu literackim5Zob. E. Fogelzang-Adler, „Dziennik Polski” (1939–1945) wobec zagadnień niemieckich, „Rocznik Historii Prasy Polskiej” 2009, z. 1, s. 55–77..

Czasopisma konspiracyjne

Jednym z pierwszych czasopism konspiracyjnych poświęconych sprawom kultury był „Naród i Kultura. Miesięcznik Kulturalny Polski Podziemnej”, wydawany w Krakowie przez nieznaną grupę osób ukrywającą się pod kryptonimem „Polskie Wydawnictwo Kulturalne”. Pierwszy numer ukazał się w listopadzie 1941 roku. Redaktorzy deklarowali następujący program: „Mamy notować, obserwować i podawać do wiadomości zjawiska aktualne dotyczące naszej kultury, chcemy w sposób popularny omawiać zagadnienia wymagające baczniejszego zwrócenia uwagi społeczeństwa”6„Naród i Kultura” 1941, nr 1. Cyt. za: J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie, dz. cyt., s. 242.. Tymi zagadnieniami były dla redaktorów „wychowanie narodu”, „literatura walcząca”, a także „zdrowa, heroiczna (nie trzeba się takich słów wstydzić) literatura, zdolna wyzwolić z narodu zapas jego moralnych sił i zapał do pracy”. Na łamach „NiK” zamieszczano wiersze, publicystykę, dyskutowano o roli literatury narodowej oraz polemizowano z poglądami prasy gadzinowej, rozpisującej się o literaturze jako „szlachetnej rozrywce”. Nie sposób powiedzieć coś więcej o kolejnych numerach, zachował się bowiem tylko jeden 13-stronicowy egzemplarz z listopada 1941 roku.

Czasopismem czysto literackim, odgrywającym ważną rolę w życiu kulturalnym Krakowa, był „Miesięcznik Literacki” wydawany od listopada 1942 do czerwca 1943 roku. Pomysłodawcą i redaktorem naczelnym był Tadeusz Kwiatkowski, który przyświecającą mu ideę założenia pisma wspomina następująco:

Byłem przekonany, że żyjąc w środowisku literackim, nie miałbym trudności w zdobyciu ciekawych utworów do druku. Nosiłem się z tym przez kilka tygodni, nie zwierzając się nikomu, dopóki nie będę miał realnych możliwości technicznych. Pewnego dnia przypadkowo pozostałem dłużej w biurze „Orbitransu”, aby zrobić rozliczenie z pobranych na rachunki pieniędzy, i na jednej z szaf znalazłem stary, nikomu niepotrzebny, nieużywany chyba od lat ręczny powielacz. Wyniosłem go po kryjomu z biura i zamelinowałem w mieszkaniu rodziców. Tak się to zaczęło7T. Kwiatkowski, Płaci się każdego dnia, dz. cyt., s. 102..

Pismo drukowane było w różnych mieszkaniach: u rodziców Kwiatkowskiego przy ul. Piłsudskiego 25, u Wojciecha Żukrowskiego na Dębnikach oraz u Lauów przy ul. Nowowiejskiej. Przy wydawaniu „Miesięcznika Literackiego” współpracowało wielu autorów związanych z polonistyką na Uniwersytecie Jagiellońskim, Teatrem Rapsodycznym założonym w sierpniu 1941 roku czy Teatrem Jednoaktówek prowadzonym przez Wiesława Goreckiego. Nie było to pismo pokoleniowe, bowiem obok młodych autorów zbierających się na konspiracyjnych wieczorach literackich znajdowali się również twórcy o ustalonej już pozycji w krakowskim środowisku, organizujący życie literackie i teatralne jeszcze przed wojną. Wiersze i prozę zamieszczali między innymi Juliusz Kydryński, Tadeusz Kwiatkowski, Wojciech Żukrowski (fragmenty Lotnej), Maria Morstin-Górska, Krzysztof Kamil Baczyński, Jan Twardowski; artykuły i eseje: Wiesław Gorecki, Jerzy Turowicz, Tadeusz Kudliński, Józef Spytkowski, Stefan Szuman, Natalia Rolleczek, Mieczysław Kotlarczyk, Jan Bolesław Ożóg, Karol Ludwik Koniński oraz Kazimierz Wyka. Liczne tematy do artykułów dyktowały warunki wojenne, między innymi studium o zabitym na początku wojny Józefie Czechowiczu czy artykuł o Baczyńskim (List do Bugaja) autorstwa Kazimierza Wyki. Ponadto Kudliński pisał o teatrze religijnym, Szuman o zmarłym śmiercią samobójczą Witkacym, Gorecki o wierszach Gałuszki, Spytkowski o Kołaczkowskim. Pismo, jak na warunki konspiracyjne, ukazywało się niezwykle regularnie, każdy numer liczył od 17 do 30 stron i wydawany był w nakładzie od 30 do 100 egzemplarzy. „Miesięcznik Literacki” docierał także do stolicy i odnotowywany był przez warszawskie pisma o podobnym profilu: „Kulturę Jutra” oraz „Sztukę i Naród”.

Wiele publikowanych tekstów poruszało ważne tematy, jak na przykład nowela Biała noc, którą Kydryński, po szczęśliwym wydostaniu się z obozu koncentracyjnego Auschwitz, zadebiutował na łamach „Miesięcznika Literackiego” w 1943 roku. Nowela ta była czytana także na konspiracyjnych wieczorach autorskich, lecz nie wszystkim się podobała, choćby Kotlarczykowi, który uważał, że „Oświęcim jest w pewnym sensie ofiarnym ołtarzem narodowym, a więc winien być przedstawiony w konwencji mistycznej, podniosłej, martyrologicznej”8Jedyne miejsce na ziemi. Ostatnia rozmowa z Juliuszem Kydryńskim, rozmawiał J. Skrobot, „Kraków” 2005, nr 11, s. 85..

Tadeusz Jęczalik, Arkusz poetycki, nr 1

Tadeusz Jęczalik, Arkusz poetycki, nr 1

Poza „Miesięcznikiem Literackim” nie ukazywały się pisma stricte literackie, ale niemal w każdym tygodniku czy dwutygodniku satyrycznym lub w pismach organizacji politycznych i wojskowych drukowano wiersze. ­Spośród ponad 150 podziemnych pism ukazujących się w Krakowie warto wymienić „Grunwald” (1939–1940), „Polski Dzwon” (1940), „Surmę” (1940), „Zbrojną Rozprawę” (1940), „Polskę Walczącą” (1940), „Ku nowej Polsce. Pismo Tygodniowe Młodzieży. Dodatek do Znicza Narodowego” (1940), „Straż” (1940), „Jutro Polski” (1942), „Trybunę Ludową” (1942–1943) redagowaną przez Ignacego Fika, „Myśl Chłopską” (1943) czy „Służbę Kobiet” (1943–1944). Ukazywało się także wiele periodyków satyrycznych, które publikowały utwory poetyckie, wśród nich redagowany na początku 1940 roku przez etnografa Tadeusza Seweryna „Bicz” oraz „Szubienica”, której – zapewne z racji umieszczanego na winiecie hasła: „Śmiej się wesoło, na Niemców gwiżdż, lecz gdy przeczytasz – egzemplarz zniszcz” – ostał się w archiwach tylko jeden numer.

Najbardziej regularnie i najdłużej wychodzącym czasopismem był tygodnik „Na Ucho” ukazujący się pod redakcją Jerzego Szewczyka od 7 listopada 1943 do 30 kwietnia 1944 roku, a więc w okresie masowych aresztowań i łapanek, wysyłek do obozów pracy i obozów koncentracyjnych. Terror jednak, zamiast zastraszać i paraliżować, wzmagał ducha walki. Łącznie wydano 20 numerów liczących średnio po osiem stron druku, w których grupa autorów związana z Szarymi Szeregami i Armią Krajową publikowała pełne humoru utwory. Jak tłumaczy Jerzy Jarowiecki:

(…) w tych właśnie mrocznych dniach okupacji, nieusposabiających ludzi do śmiechu, skuteczną bronią w walce z beznadziejnością i zwątpieniem stał się śmiech wywołany ulotnym dowcipem, żartobliwym rymowanym hasłem, rysunkiem, satyrą, żartem czy piosenką. Twórczość żartobliwa i humorystyczna, najczęściej samorodna, z jednej strony była formą samoobrony, a z drugiej celem jej było budzenie optymizmu, podtrzymywanie na duchu. Humor pojawiał się w piosence ulicznych śpiewaków i grajków, krążył w formie coraz to ostrzejszych i celniejszych anegdot podawanych z ust do ust, a następnie trafiał na łamy prasy9J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie, dz. cyt., s. 224..

Co ciekawe, przedmiotem satyry „Na Ucho” był nie tylko okupant, ale także wielopartyjność podziemia, konflikty ugrupowań i stronnictw politycznych wzajemnie oskarżających się o klęskę wrześniową albo prześcigających się w szukaniu nowego porządku dla niepodległej Polski.

Innym pismem redagowanym przez Szewczyka, skupiającym głównie młodych ludzi, było „Bez Wędzidła”, którego tytuł redaktor objaśniał tymi słowy: „Tytuł «Bez Wędzidła» określa nasz stosunek do otoczenia z jego zastarzałym konserwatyzmem, niezrozumieniem nas młodych, zakłamaniem (…) i pruderią. Liczyć się będziemy przede wszystkimi sami ze sobą (…), poczuciem odróżnienia dobra od zła, piękna od brzydoty, prawdy od fałszu”10Od redakcji, „Bez Wędzidła” 1943, nr 1 (10 VII), s. 1, cyt. za: J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie, dz. cyt., s. 231..

Czasopismem społeczno-kulturalnym o dużych ambicjach literackich była „Watra” wychodząca z podtytułem „Pismo Młodzieży Polskiej” najpierw jako miesięcznik, później tygodnik11Zob. J. Jarowiecki, Krakowskie pismo konspiracyjne z lat 1943-1944 „Watra”, „Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego” 1974, t. 13, nr 2, s. 157–202.. W 24 numerach, wydawanych w nakładzie około 160–300 egzemplarzy od października 1943 do kwietnia 1944 roku, wyznaczono kilkanaście działów, takich jak publicystyka, koncepcje polityczne, informacje o ruchu oporu, problematyka kulturalna, czytelnictwo, sztuka, historia, a wreszcie poezja, która zajmowała dwie stałe kolumny zatytułowane Młoda pieśń oraz Z włóczęgi poety. „Watra” wydawana była przez początkujących literatów i żołnierzy podziemia, wywodzących się głównie z harcerskich Szarych Szeregów: Adama Kanię („Akant”), Stanisława Szczerbę („Linus”), Jana Dudę („Jaś Łuczywo”), Janusza Benedyktowicza („Ludmir”) oraz Tadeusza Staicha („Smrek”). Ten ostatni, polonista i wychowanek prof. Stanisława Pigonia, znany był z aktywności kulturalno-literackiej w krakowskim środowisku. Współtworzył, między innymi z braćmi Januszem i Witoldem Benedyktowiczami, zespół teatralny Studio 4112Zob. Z. Bochenek, „Wesele” w podziemnym Krakowie, „Dziennik Polski” 18 I 1969, nr 15, s. 3..

Było to pokolenie wojenne, uczęszczające na tajne komplety, samokształcące się, zaangażowane w walkę partyzancką, a jednocześnie szukające sposobu odnalezienia się w okupacyjnej i konspiracyjnej rzeczywistości. Redaktorów łączyły radykalne poglądy polityczne. Oprócz walki z okupantem rozważali możliwość utworzenia zupełnie nowego państwa, odmiennego od tego, w którym dorastali tuż przed wybuchem wojny. Cechowała ich niechęć do grup politycznych ścierających się między sobą w konspiracji, co na każdym kroku wyraźnie piętnowali: „W ostatnich czasach obserwujemy na terenie wewnętrznego życia zjawiska po prostu narodowej kołtunerii, bagna etycznego, ordynarną walkę o żłób, o ordery”13B.G., Jarmark posad, „Watra” 1943, nr 3. Cyt. za: J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie, dz. cyt., s. 260–261.. To właśnie ci sami autorzy, wywodzący się z kręgów krakowskiej inteligencji lub robotniczego Podgórza, wydawali wspomniany satyryczny periodyk „Na Ucho” oraz młodzieżowe czasopisma „Bez Wędzidła” i „Czuwaj”, w których mogli dać upust swojej frustracji.

Getto, Kraków

Getto, Kraków

Jednocześnie autorzy „Watry” artykułowali własne przemyślenia na temat przyszłego, powojennego ustroju społeczno-politycznego Polski i, co ciekawe, opierali je na utworach uznanych pisarzy: „Nie trzeba wymyślać nowych programów-lekarstw dla wielkości Polski (…), są one już dawno w zakurzonych, nieczytanych i oczywiście niezrealizowanych pismach różnych Orkanów, Szczepanowskich, Dawidów, Witkiewiczów, Wyspiańskich”14„S.”, Realizujemy idee. Droga wzwyż, „Watra” 1943, nr 12, s. 4–6, cyt. za: J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie, dz. cyt., s. 262. – pisał ­Szewczyk. Staich zaś dodawał: „Idzie właśnie ten okres, w którym z Norwida – artysty codzienności, z Witkiewicza – budowniczego Wspólnego Domu, i z Wyspiańskiego – polityka Dokonań – czerpać będziemy materiał budowlany dla społeczeństwa i Państwa”15B.G., Zwyciężą na tej ziemi, „Watra” 1943, nr 6, s. 1–2, cyt. za: J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie, dz. cyt., s. 267–268.. Nie wszyscy zgadzali się z tą pozorną programową apolitycznością, uważając ją raczej za „regionalną fantazję” i „szkodliwą utopię”. Autorzy „Watry”: Staich, Szewczyk i Eugeniusz Kolanko, który we wrześniu 1943 roku objął kierownictwo literackie pisma, podejmowali również próby oceny poezji podziemnej oraz okresu dwudziestolecia międzywojennego, starając się wzniecić polemikę artykułami Bez ambicji społecznych (Szewczyk) czy Twórczość pod obstrzałem (Kolanko). Pierwszy potępiał współczesną poezję, że służy „jakiemuś «izmowi» formalnemu” i postulował literaturę zaangażowaną bez „cacek i ozdóbek”. Drugi, co spotkało się z ogromnym niezrozumieniem, „opowiadał się zdecydowanie za autonomią sztuki, poezji, odcinając się zdecydowanie od postulowanej koncepcji podporządkowania twórczości celom pozaartystycznym”16Zob. J. Jarowiecki, Konspiracyjna prasa w Krakowie, dz. cyt., s. 268.. Kolanko przestrzegał, że zniżenie się do upodobań przeciętnego obywatela jest „negacją indywidualności, standaryzacją talentów”, i głośno sprzeciwiał się pomysłom kolegi.

Jedna z pierwszych publikacji upamiętniająca ofiary Zagłady w Krakowie, wydana przez Żydowską Komisję Historyczną w 1946 r.

Jedna z pierwszych publikacji upamiętniająca ofiary Zagłady w Krakowie, wydana przez Żydowską Komisję Historyczną w 1946 r.

Oprócz niezwykle ciekawych polemik dotyczących funkcjonowania przyszłego wolnego państwa czy kierunków powojennej literatury, prowadzonych przez poetów na łamach „Watry”, jednym z bardziej znaczących i trwałych dokonań redaktorów było opracowanie poetyckich wprawek poetów żołnierzy w ponad 50-stronicowej antologii zatytułowanej Krwawe i zielone. Została ona zredagowana przez Staicha i Kolankę i wydana pod koniec 1943 roku jako dodatek do dwunastego numeru „Watry” (25 grudnia). Antologia ta była bardziej dokumentem ­patriotycznego zaangażowania niż znaczącym osiągnięciem twórczym. Zawierała 59 utworów poetów ukrywających się pod pseudonimami i poprzedzona była przedmową Do czytelnika, w której tłumaczono się z dokonanej selekcji: „Dziś artyzmem jest każde słowo polskie, wyprute z piersi wrażą kulą, wykrzyczane krzywdą i świętą zemstą, wypłakane z matczynych oczu, zrymowane geniuszem Polskiej Ofiary, a zrytmizowane hukiem ołowiu mierzącego huk serca”17[T. Staich], Do czytelnika, w: Krwawe i zielone. Antologia poezji polskiej 1939–1943, Biblioteka Watry nr 1, Kraków 1943.. Z tej grupy poetów jedynymi, którzy zdążyli wydać własne tomy wierszy, byli Kolanko („Bard”, Dysonanse w nakładzie 100 egzemplarzy w grudniu 1943 roku) oraz Szewczyk („Szarzyński”, Biały wiolin – czerwony bas w 1944).

Krwawe i zielone. Antologia poezji polskiej 1939–1943. Wydawnictwo podziemne pod redakcją Tadeusza Staicha

Krwawe i zielone. Antologia poezji polskiej 1939–1943. Wydawnictwo podziemne pod redakcją Tadeusza Staicha

Wiosną 1944 roku, w związku z coraz częstszymi krytycznymi uwagami pod adresem wielopartyjności podziemia, uderzającymi szczególnie w Stronnictwo Polskiej Demokracji, które finansowało pismo i udzielało pomocy technicznej, „Watra” przestała się ukazywać. Część zespołu, od dawna inwigilowana przez gestapo, została 8 maja aresztowana i tydzień później wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami z podgórskiego środowiska konspiratorów rozstrzelana w publicznej egzekucji przy ul. Botanicznej. Większość redakcji, między innymi J. Szewczyk, J. Wirth, S. Szczerba, A. Kania, Z. Wójcik i E. Kolanko, zginęła, zanim zdążyła odnaleźć własny głos poetycki.

Wydawnictwa podziemne

Mimo grożącego aresztowaniami i śmiercią zakazu publikacji utworów literackich ciągłość pracy pod okupacją utrzymało w Krakowie około 25 wydawnictw. Niemal połowa z nich, między innymi Gebethner i Wolff, firma Krzyżanowskich, Księgarnia Stefana Kamińskiego, Księgarnia D.E. ­Friedleina, wydawała literaturę, w przeważającej mierze dla dzieci i młodzieży, która nie była objęta bojkotem przez podziemie kulturalne. Niemiecka propaganda mało interesowała się twórczością dla młodszego czytelnika, pozostawiając piszącym względną swobodę i lekceważąc tę dziedzinę. Dzięki temu opublikowano w ramach prawa ustalonego przez hitlerowców ponad 50 nowych książek pióra 18 autorów, między innymi Jadwigi Hoesick-Hendrichowej, Zofii Bronikowskiej, Marii Kędziorzyny czy Witolda Zechentera (dla porównania, w Warszawie ukazało się tylko 13 publikacji). Utwory te cechowało często niechlujstwo językowe i łopatologiczny dydaktyzm, ale ta działalność wydawnicza umożliwiała zatrudnienie w drukarni około 20 osób i niesienie pomocy biedującym pisarzom18Literaturę dziecięcą drukowały również wydawnictwa pozostające na usługach propagandy hitlerowskiej, np. Wydawnictwo Ilustrowanego Czasopisma dla Młodzieży „Ster”. Zob. K. Woźniakowski, Wkład Krakowa w „literaturę Generalnego Gubernatorstwa” 1939–1945. (Przyczynek do dziejów jawnego ruchu literacko-wydawniczego czasów okupacji hitlerowskiej), „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Krakowie” 1994, z. 7 (155)..

Literatom, którzy potrzebowali niewielkiej gotówki na życie, pomagał księgarz i wydawca Stefan Kamiński, prowadzący przy ul. Podwale 6 księgarnię Nauka i Sztuka. Miała ona charakter salonu literackiego, gdzie pod pretekstem przeglądania książek na zapleczu można było poplotkować albo podpisać umowę z wydawcą. Kamiński zawarł ich blisko 200, a comiesięczne honoraria wypłacał z własnej kieszeni. Jego klientami byli między innymi Zofia Kossak-Szczucka, Wojciech Żukrowski, Jan Dobraczyński, Czesław Miłosz, Jerzy Andrzejewski, Tadeusz Kwiatkowski, Juliusz Kydryński, Maria i Juliusz ­Kędziorowie, Tadeusz Kudliński, Helena Zakrzewska, Kazimierz Czachowski, Karol Irzykowski, a także profesorowie UJ. Kwiatkowski pisze o nim tak:

Zamiłowany księgarz, niesłychanie rzutki i energiczny, przechwytywał wszystkie księgozbiory, których się pozbywali ludzie potrzebujący pieniędzy, jak również te, które Niemcy przeznaczyli na przemiał. Jego magazyny przy ul. Karmelickiej pękały od dziesiątków tysięcy tomów. Zamierzał po wojnie stworzyć własne wydawnictwo, kupował więc i rękopisy od pisarzy, płacąc im z góry gotówką, co oczywiście pozwalało przetrwać niejednemu ciężkie chwile wojenne. Popierał młodych i namawiał ich do pisania, dając wcale dobre zaliczki19T. Kwiatkowski, Niedyskretny urok pamięci, Kraków 1987, s. 26–27..

To właśnie wówczas przedwojenny adwokat Karol Bunsch, nie mając nic do roboty i nie wychodząc na miasto, zaczął z nudów pisać powieści historyczne. Dochody Kamiński czerpał między innymi z własnej drukarni przy ul. Karmelickiej 29, w której oficjalnie drukował kartki okolicznościowe i pocztówki oraz produkował ołówki.

Oprócz księgarni i wydawnictwa Kamiński prowadził wypożyczalnię, która w czasie okupacji cieszyła się sporym powodzeniem, a także kolportował książki podziemne, na przykład Obóz śmierci Natalii Zarembiny (1942) oraz wyjątki z mów i rozkazów Władysława Sikorskiego zatytułowane Wytrwania i mocy! (1943). Miejsce to zapamiętała Zofia Starowieyska-Morstinowa:

Ludzie w czasie okupacji czytali dużo i chętnie, a książek nie było gdzie ani za co kupować. Trzeba je było wypożyczać. Poza tym wypożyczalnia okazała się bardzo wygodną meliną: do wypożyczalni masę ludzi przychodzi, jest w niej wieczny ruch. Toteż niebawem lokal na Podwalu stał się ważnym ośrodkiem konspiracyjnym. Tu kontaktowali się ze sobą ludzie różnych wojskowych formacji, tu spotykali się ludzie różnych politycznych ugrupowań20Z. Starowieyska-Morstinowa, Jak pisałam „Kabałę”, w: tejże, Kabała historii, Kraków 1962, s. XIII..

Ruch wydawniczy podczas okupacji nie zamarł całkowicie i działał w konspiracji. Jedną z pierwszych książek poetyckich wydanych w podziemiu w Generalnym Gubernatorstwie był odbity na powielaczu w maju 1940 roku zbiorek wierszy O wolność Tadeusza Ulewicza ukrywającego się pod pseudonimem Przemko Hreczecha. Kolejny był tom Przymierze (1940) Ignacego Fika, następnie Marsz tryumfalny (1942) Tadeusza Hołuja. Cały nakład tej ostatniej pozycji został skonfiskowany, a jej autor podczas powielania tomiku aresztowany i wywieziony do Auschwitz. Nieco później, pod koniec 1943 roku ukazały się w małym nakładzie (od 20 do 30 egzemplarzy) tomiki Wojciecha Żukrowskiego (Rdza), Kornela Filipowicza (Mijani) i Juliana Przybosia (Póki mi żyjemy), te dwa ostatnie w opracowaniu Marii Jaremianki. Książeczka Przybosia sporządzona została ponadto przez samego autora samodzielnie, w ręcznie przepisanych egzemplarzach.

Osobnym przedsięwzięciem było wydanie w latach 1943–1945 pod redakcją Tadeusza Jęczalika i Adama Włodka serii 20 tomów wierszy, którą po wojnie określono mianem „Biblioteka Poetycka Krakowa”. Tomiki te, niewielkich rozmiarów i w małym nakładzie (około 20 egzemplarzy), początkowo były ogłaszane przez twórców pod własnym imieniem i nazwiskiem (I. Fik, Z. Jaremko, T. Jęczalik, K. Filipowicz, A. Włodek), później pod pseudonimami (J. Lau, H. Wielowieyska). Przepisywali je na dwóch maszynach do pisania jej główni redaktorzy i kolporterzy: Jęczalik samodzielnie na własnej maszynie w domu (przy ul. Chodkiewicza 3) lub wraz z Włodkiem w używanym popołudniami lokalu jadłodajni (przy ul. Retoryka 15) powołanej w lutym 1940 roku Rady Głównej Opiekuńczej (RGO)21 S. Sierotwiński, Krakowskie podziemie literackie pod okupacją hitlerowską, Kraków 1971, s. 22.. Tam też Włodek wystukał na maszynie swój pierwszy zbiorek wierszy zatytułowany Wiązanka jaskrów (luty 1944). Sama inicjatywa wydawnicza serii poetyckiej zrodziła się wśród pisarzy krakowskich wydających „Nasz Wyraz” i grupy plastyków, których łączyły jeszcze przedwojenne lewicowe poglądy. Włodek wspominał po latach z rozrzewnieniem: „Wiosną 1941 znaleźliśmy się obaj – Tadek Jęczalik i ja – w zasięgu oddziaływania ludzi, których pozytywnej roli w naszym dalszym życiu nie da się żadną miarą przecenić”22A. Włodek, Nasz łup wojenny. Pamiętnikarski aneks do dziejów literackiego startu wojennego pokolenia pisarzy krakowskich, Kraków 1970, s. 37.. Ludzie ci spotykali się w Kawiarni Plastyków i księgarni Czytelnika przy ul. Łobzowskiej oraz u sióstr Wielowieyskich przy Kujawskiej. Mistrzem duchowym dla Włodka i Jęczalika był niewątpliwie mieszkający wówczas w Gwoźnicy Julian Przyboś, któremu w listopadzie 1944 roku wydano anonimowo niezwykle obszerny, blisko dwustustronicowy (w nakładzie tylko ośmiu egzemplarzy), tom w serii „BPK” zatytułowany Miejsce na ziemi. Zbiór wierszy z lat 19221944.

Kawiarnia Plastyków

Główna inicjatywa organizowania i kontynuowania życia literackiego podczas okupacji zrodziła się w kręgach polonistycznych, a pisarzami konspiracyjnymi byli często studenci, absolwenci studiów polonistycznych oraz pracownicy uniwersytetu. Kręgów tych było kilka, a głównym miejscem spotkań Dom Plastyków przy ul. Łobzowskiej 3. Przez pierwsze blisko trzy lata wojny stanowił on swego rodzaju azyl chroniący i otaczający opieką wielu artystów23Zob. J. Kydryński, Był potrzebny. O Ludwiku Pugecie, Kraków 1972, s. 179..

Spłynęły tutaj niedobitki z krakowskiego „Grandu”, więc i „stolik profesorski” i „okrągły stół” ze Sybiru [Sybir była to ostatnia salka w kawiarni Grand Hotelu, wzniesiona nieco nad poziom reszty lokalu – przyp. autora] (…). Do Plastyków przeniosły się również snobistyczne sfery ziemiańskie od Maurizia i wyelegantowane, a przy tym plotkarskie towarzystwo z Europejskiej. Każdego popołudnia panował tłok w kawiarni dotychczas niespotykany24Z. Leśnodorski, Wśród ludzi mojego miasta, Kraków 1968, s. 256..

Kydryński pisał ponadto w swej książce o konspiracyjnych teatrach, że „z czasem, gdy Dom Plastyków stał się «modny», poczęli się tu zjawiać ludzie w rodzaju tych siedzących teraz przy estradzie: spekulanci, waluciarze i rozmaite ciemne typy. Co prawda, nigdy nie zdołali oni oddziałać w sposób decydujący na atmosferę lokalu”25J. Kydryński, Uwaga, gong!… Opowieść-pamiętnik o teatrach krakowskich 1937–1948, Kraków 1962, s. 51–52.. Kwiatkowski wspomina z kolei, że „był to jedyny lokal, gdzie można się było spotkać z przyjaciółmi przed południem na barszczu z pasztecikami, a w godzinach popołudniowych na czarnej kawie i kieliszku alkoholu”26T. Kwiatkowski, Płaci się każdego dnia, dz. cyt., s. 92..

W Kawiarni Plastyków odbywały się ponadto koncerty, między innymi pianisty Jana Ekiera grającego Chopina, a publiczność stłoczona przy kilkunastu stolikach poddawała się czarowi muzyki, zapominając na chwilę o codziennych troskach.

W przeddzień jednego z takich koncertów, 16 kwietnia 1942 roku, trwające od blisko trzech lat status quo przestało obowiązywać. Pod kawiarnię podjechały trzy wielkie ciężarówki kryte brezentowymi plandekami i kordon gestapowców siłą wyprowadził z niej po kolei wszystkich obecnych: personel, artystów, gości kawiarnianych. Ponura okupacyjna rzeczywistość zaskoczyła artystów i literatów. Aresztowano kilkadziesiąt osób, jak się okazało, w odwecie za zamach na dwóch Niemcach, w tym wyższego oficera SS, dokonany na lotnisku w Rakowicach. Wielu z przetrzymywanych na Montelupich artystów i aktorów wywieziono do Auschwitz i rozstrzelano, wśród nich między innymi malarzy Kazimierza Chmurskiego, Tadeusza Palczewskiego, Tadeusza Różyckiego, Jana Rubczaka, Tadeusza Mroza, Adama Wiśniowskiego, aktora Mieczysława Węgrzyna, rzeźbiarzy Ludwika Pugeta i Stefana Zbigniewicza oraz teoretyka i krytyka literatury Konstantego Troczyńskiego. W sumie „dwudziestu pięciu artystów poniosło śmierć. 27 maja 1942 r. na dziedzińcu jedenastego bloku karnego zastrzelił ich z krótkiego, pneumatycznego karabinka ss-man Palitsch, blondyn o twarzy dziecka, a oczach diabła”27Tamże, s. 56.. Wśród aresztowanych był także Kydryński, wówczas dwudziestojednolatek, którego udało się szczęśliwie wyrwać z obozu. To właśnie on w późniejszym czasie napisze całą książkę o jednym z artystów zamordowanych w czasie łapanki w Kawiarni Plastyków, Ludwiku Pugecie, opisując ostatnie chwile jego życia w obozie oraz rozstrzelanie, na które z powodu ostrego zapalenia płuc nieprzytomnego więźnia przyniesiono na noszach.

„Po tym wieczorze zamarła kawiarnia, zamarła jeszcze przedtem, nim rozegrał się finał na dziedzińcu bloku śmierci w Oświęcimiu. Wkrótce zresztą zamknięto Dom Plastyków, Niemcy urządzili sobie w nim jakieś magazyny”28W. Zechenter, Upływa szybko życie. Książka wspomnień, t. 2, wyd. 2 popr. i uzup., Kraków 1975, s. 153.. „Osławiona łapanka u Plastyków w kwietniu 1942 roku – jak wspomina Kydryński – rozpoczęła okres wzmożonego terroru hitlerowskiego w Krakowie. Nastąpiły po niej tygodnie, w których – dosłownie – wychodząc na ulicę, nie było się pewnym, czy wróci się do domu i często rzeczywiście się nie wracało. Narastała fala ulicznych aresztowań”29J. Kydryński, Uwaga, gong!…, dz. cyt., s. 56.. Podobnie ten czas wspomina Zechenter, pisząc o roku 1943: „Dawno już skończył się mit «spokojnego Krakowa», na ulicę wychodziło się tylko z musu. Skończyły się spacery, wpadanie do kawiarń, odwiedzanie znajomych. Wszędzie czyhała zasadzka – ustawiczne łapanki uliczne, zatrzymywanie tramwajów, rewizje po mieszkaniach. Zarządzono też badanie personaliów osób niedawno zameldowanych”30W. Zechenter, dz. cyt., t. 2, s. 249.. „I tak na przykład w maju 1942 r. w lokalu Janiny Kropaczkowej przy ulicy Karmelickiej 18 aresztowano 40 osób. Część z nich po sprawdzeniu tożsamości zwolniono, pozostałych osadzono w więzieniu. Szykany takie stały się wówczas powszechną praktyką. Niemal dokładnie rok później w maju 1943 aresztowano wszystkich gości kawiarni Pani (wcześniej Stylowa) przy ulicy św. Jana 11, urządzającej dość regularnie koncerty i występy przyjezdnych artystów”31K. Jakubowski, Kawa i ciastko o każdej porze. Historia krakowskich kawiarni i ­cukierni, Warszawa 2012, s. 141. Warto dodać, że w Pani odbyło się blisko 200 wieczorów muzycznych, a w Kawiarni Plastyków około 100. Zob. też: S. Lachowicz, Legalnie, półlegalnie i ­całkiem nielegalnie, „Życie Literackie” 4 IV 1982, nr 8, s. 7.. Były też śmierci przypadkowe, w kwietniu 1943 roku zginął Marian Niżyński, poeta, dramatopisarz, malarz i grafik, potrącony przez niemiecki samochód. W Krakowie od nielicznych bomb, które spadły na miasto, straciła życie Zofia z Dygasińskich Wolertowa, córka Adolfa Dygasińskiego, tłumaczka. Pod koniec wojny zginęła także Jola Fuchsówna, dziennikarka i literatka.

Miejsca spotkań: Łobzowska 6 i Kujawska 11

Vis-à-vis Kawiarni Plastyków działał antykwariat przy ul. Łobzowskiej 6 ­będący niezwykle ważną podczas okupacji skrzynką kontaktową. Między innymi zaopatrywał on zaufanych odbiorców w zabronione przez Niemców publikacje przedwojenne i druki konspiracyjne, był punktem odsłuchiwania komunikatów radiowych, miejscem noclegu dla bojowników i ukrywających się Żydów. Był to, innymi słowy, rodzaj azylu dla stałych klientów, takich jak Adam Włodek, Tadeusz Jęczalik, Tadeusz Kwiatkowski, Jerzy Lau, Juliusz Kydryński, Wojciech Żukrowski, Kazimierz Czachowski, Adam Polewka, Kazimierz Wyka, Władysław Machejek, Edmund Osmańczyk, Marian Niżyński, Artur Swinarski, Alina Świderska, Helena Wielowieyska, Ignacy Fik, Jan Wiktor, Konstanty Troczyński, Adam Mularczyk czy Władysław Woźnik.

Antykwariatem zajmował się Witold Zechenter, kierownik księgarni, oraz Kornel Filipowicz jako pomocnik księgarsko-antykwaryczny, zastępujący aresztowanego wcześniej Mieczysława Lewińskiego. Zechenter wspomniał, że „ta nasza księgarenka prosperowała okresami tak dobrze, że z wygospodarowanych sum można było przeznaczać pewne kwoty na pomoc dla uwięzionych, dla ich rodzin, jak również na paczki żywnościowe, które roznosiliśmy starszym wiekiem i pozostającym w ciężkich warunkach ludziom sztuki i kultury”32W. Zechenter, dz. cyt., t. 2, s. 142..

W księgarni przy Łobzowskiej działała także założona pod koniec lat trzydziestych przez Józefa Cyrankiewicza, Leona Kruczkowskiego i Zygmunta Mysłakowskiego spółdzielnia księgarska Czytelnik, która po wojnie zmieniła nazwę na Placówka (istniała do upaństwowienia w 1949 roku). Wydawano w niej głównie publicystykę literacką, naukową i polityczną pisarzy lewicowych: Fika, Kruczkowskiego, Thugutta i innych. Wspomniany Ignacy Fik to postać o złożonej biografii. Ochotnik wojny polsko-bolszewickiej, a następnie zapalony komunista, poeta i ceniony badacz literatury w okresie międzywojennym, według jednych był „płomiennym entuzjastą, nieugiętym bojownikiem”, dla innych, ze względu na swoją działalność, wrogiem: także dla gestapo, które w październiku 1942 aresztowało jego, a nazajutrz jego żonę, tłumaczkę, Helenę Moskwiankę, i brutalnie ich przesłuchiwało w więzieniu na Montelupich. „Dręczono go potwornie, katowano nieludzko – między innymi wieszano w celi tortur na oczach Heleny. Ani on, ani ona nie powiedzieli ani słowa, wieszano go znów, cucąc zdejmowano i znowu, i tak wiele razy. Po strasznych torturach Ignacy zginął rozstrzelany w Krzesławicach, Helena wywieziona do Brzezinki zmarła wiosną 1943 podczas epidemii tyfusu”33Tamże, s. 147..

Drukowany w konspiracji polski plakat wojenny „Tylko same świnie siedzą w szwabskim kinie”, około 1944 r.

Drukowany w konspiracji polski plakat wojenny „Tylko same świnie siedzą w szwabskim kinie”, około 1944 r.

Przez długi czas Fik mieszkał przy ul. Kujawskiej 11 – to zresztą adres nie mniej istotny dla życia literackiego w czasie okupacji. Tam właśnie znajdowało się mieszkanie Heleny (pisarki) i Zofii (plastyczki) Wielowieyskich, gdzie odbyło się w czasie wojny około 50 spotkań literackich organizowanych zawsze w pierwszą niedzielę miesiąca. Podczas jednego z nich, 6 lutego 1944 roku, swój pierwszy wieczór autorski mieli Tadeusz Jęczalik i Adam Włodek34A. Włodek, dz. cyt., s. 52.. Spotykali się i występowali tu na wspólnych wieczorach autorskich ponadto Władysław Bodnicki, Kazimierz Barnaś, Zygmunt Fijas, Zofia Jaremko, Kazimierz Mikulski, Jerzy Lau, Kornel Filipowicz, Tadeusz Kwiatkowski, Wojciech Żukrowski, Natalia Rolleczek, Stanisław Żytyński, Amelia Średniawa, Irena Szczepańska i J.A. Frasik.

„Wedle panującego tutaj zwyczaju – zebrani siedzieli najczęściej «po turecku», porozmieszczani wzdłuż ścian obszernego pokoju na różnych niskich leżankach, matach i poduszkach. W takiej pozycji zabierało się głos w dyskusji, w takiej pozycji odczytywało się swoje utwory. Atmosfera prawdziwie domowa, chociaż zebrania te były czymś znacznie poważniejszym niż normalne spotkania towarzyskie”35Tamże, s. 52.. Oprócz licznych dyskusji wokół literatury pod tym adresem prowadzony był również salon polityczny, gdzie ścierały się różne koncepcje patriotyczne i społeczne. Odczytywano również wiersze nieobecnych, na przykład Juliana Przybosia, poetów warszawskich czy emigracyjnych. Spotkania literackie organizowali w swoich mieszkaniach również Zofia Jaremko, Wojciech Żukrowski, Jerzy Lau, Witold Zechenter, Kazimierz Czachowski czy Wiesław Gorecki. Podobne salony działały w mieszkaniu Jachimeckich (Grodzka 47), Pusłowskich (Westerplatte 10) oraz w pałacu Morstinów w Pławowicach, gdzie w czasie wojny schronienie znalazło wielu pisarzy36S. Sierotwiński, Kronika życia literackiego w Polsce pod okupacją hitlerowską w latach 1939–1945, t. 1, Kraków 1988, s. 141..

Oprócz tych kilku miejsc stricte literackich były jeszcze inne „jasne punkty wśród pustyni zdziczenia, okrucieństwa i chamstwa okupacyjnego”, a mianowicie trzy sklepy prowadzone przez kolegów-dziennikarzy: Ludwika Szczepańskiego, posiadającego sklep-antykwarnię z książkami, czasopismami oraz mnóstwem wszelkiego rodzaju drobiazgów, Jana Lankaua, publicysty, redaktora „Światowida”, poety, prezesa nielegalnego Syndykatu Dziennikarzy Krakowskich, oraz Stefana Nowińskiego, który handlował starzyzną, a w istocie „był jedną z konspiracyjnych ostoi krakowskiego świata dziennikarskiego”37W. Zechenter, dz. cyt., t. 2, s. 163. Zob. także: J. Lankau, Prasa krakowska w przełomowych dnia wrześniowych 1939 r., „Prasa Współczesna i Dawna” 1958, nr 1, s. 79–89.. To właśnie ci, którzy organizowali u siebie konspiracyjne spotkania lub przechowywali zakazane książki i czasopisma, ryzykowali najwięcej. Z cywilnej odwagi zasłynęła także pisarka i tłumaczka Alina Świderska, przechowując w tapczanie, na którym sama spała i na którym siadali nieświadomi niczego goście, materiały wybuchowe w ilości wystarczającej do wysadzenia całego bloku.

W gettach i więzieniach

Na osobną uwagę zasługuje życie towarzyskie i kulturalne, jakie kwitło przed likwidacją w getcie. „Jak grzyby po deszczu powstają coraz to nowe sklepy, restauracje, cukiernie, mleczarnie, jadłodajnie, ba… otwiera się nawet restauracja-dansing z występami miejscowych artystów, z orkiestrą pod batutą (…) skrzypka Rosnera, przy udziale jego brata. Życie w nowych, tak innych od normalnych warunkach toczy się zawrotnie szybko”38T. Pankiewicz, Apteka w getcie krakowskim, wyd. 2, Kraków 1982, s. 33. – wspomina Tadeusz Pankiewicz, właściciel apteki Pod Orłem mieszczącej się przy placu Zgody 18, w samym centrum getta w Podgórzu. Jako jedyny Polak mający możliwość wchodzenia do odizolowanego od reszty miasta trzymetrowym murem obszaru i przebywania w nim również nocą stał się Pankiewicz świadkiem gettowej codzienności oraz najtragiczniejszych zdarzeń. „Bywali u mnie ludzie nieprzeciętnie mądrzy i interesujący; tematy, literatura, polityka przedwojenna, prognozy na przyszłość. Z zaciekawieniem czytano podziemną prasę, którą dostarczały moje pracownice. Tutaj jednak odnoszono się do niej z niedowierzaniem, nie tak jak poza obrębem getta”39Tamże, s. 41..

W okresie wojny Żydzi uprawiali twórczość literacką najpierw w getcie krakowskim, później w obozie płaszowskim. Spośród literatów szczególnie aktywni byli między innymi Mordechaj Gebirtig, pieśniarz ludowy, z wykształcenia stolarz40Zob. N. Gross, Żydowski bard. Gawęda o życiu i twórczości Mordechaja Gebirtiga, Kraków 2000. Zob. też wznowienie: Wydawnictwo Austeria, Kraków 2012., Gola Mirer, piszący w jidysz Józef Bau czy Halina Nelken, tworząca po polsku autorka wydanego pół wieku później Pamiętnika z getta w Krakowie (Toronto 1987). Jedna z pieśni Gebirtiga Undzer sztetł brent (Nasze miasteczko gore), napisana w 1938 roku pod wpływem informacji o przebiegu procesu po pogromie w Przytyku, stała się hymnem żydowskich bojowników z gett i obozów w okupowanej Polsce. W 1940 roku Gebirtig został wysiedlony z Kazimierza do Łagiewnik, a stamtąd wiosną 1942 do getta w Podgórzu, gdzie zginął podczas wypędzania Żydów z domów i gromadzenia ich na placu Zgody. W czasie wojny zamordowana została także jego żona i trzy córki.

Zanim zlikwidowano getto krakowskie, a reszta wypędzonych z mieszkań ludzi trafiła do Auschwitz lub obozu w Płaszowie, powstała w nim Żydowska Organizacja Bojowa oraz jedno z dwóch w Generalnym Gubernatorstwie, obok „Getto-Cajtung” (Łódź 1941), legalnie wydawanych przez judenraty czasopism dla Żydów: „Gazeta Żydowska”. Ukazywała się ona od 23 lipca 1940 do 28 sierpnia 1942, dwa lub trzy razy w tygodniu i była narzędziem niemieckiej propagandy, jednak żydowscy autorzy mieli w niej pewną swobodę w zamieszczaniu tekstów poświęconych kulturze i życiu społecznemu Żydów. Obecna w „Gazecie” była także literatura, regularnie pojawiały się fragmenty powieści różnych autorów (byli wśród nich: H. Rossheck, Mendele, Mocher-Sforim, Szalom Asz, Efraim Kaganowski, Ch.N. Bialik, Chaim Storch, J. Leser, Jehuda Burla, Marcin Buber), wiersze (Andy Eker, Jehudy Halewiego, Róży Lejzerowicz) oraz obszerne artykuły historycznoliterackie. Sprawy literackie przemieszane były na ogół z reklamami typu „Pluskwy tępimy radykalnie z gwarancją gazami D.G.W.” czy kłamliwymi artykułami o „prowadzeniu opieki sanitarnej nad ludnością żydowską w Krakowie” podczas akcji przesiedleńczej Żydów.

Więźniem getta krakowskiego i obozu w Płaszowie była także Miriam Akavia (właściwie Matylda Weinfeld), izraelska pisarka i tłumaczka, oraz Roma Ligocka, która oglądając Listę Schindlera Spielberga, rozpoznała samą siebie w postaci dziewczynki w czerwonym płaszczyku. Było to dla niej inspiracją do napisania wspomnień zatytułowanych Dziewczynka w czerwonym płaszczyku (2001) o dzieciństwie spędzonym w getcie, a także o powojennym okresie, między innymi zabawach z kuzynem Romanem Polańskim.

Od 1943 roku ukrywała się także w Krakowie, przez blisko rok nie wychodząc z domu, Zuzanna Ginczanka (właściwie Sara Polina Gincburg), poetka należąca latach trzydziestych do warszawskiego środowiska poetów skupionych wokół „Skamandra” i „Wiadomości Literackich”. Zadenuncjowana przez sąsiadów, została aresztowana przez gestapo i wkrótce, w wieku 27 lat, rozstrzelana na dziedzińcu więzienia przy Montelupich na kilka tygodni przed wejściem do Krakowa Armii Czerwonej.

Wśród aresztowanych i osadzonych w więzieniu przy Montelupich znajdowała się także powieściopisarka Eugenia Kocwa, która w więzieniu ułożyła gramatykę języka niemieckiego, spisując ją na 80 listkach papieru toaletowego. Przetrzymywany był też Tadeusz Mieczysław Szantroch, poeta grupy Czartak, który zginął niedługo później w Auschwitz. Za współpracę w drukarni Kamińskiego przy redagowaniu „Dziennika Polskiego” nieco czasu spędził na Montelupich także Witold Zechenter. Kilka miesięcy w tym samym więzieniu przesiedział Tadeusz Kwiatkowski, aresztowany z początkiem stycznia 1944 roku, „w okresie list egzekucyjnych ogłaszanych na ulicach, kiedy krakowskie Monte dławiło się ciężarem więźniów. Codziennie napływali nowi, codziennie cele zmieniały stany liczbowe”41T. Kwiatkowski, Płaci się każdego dnia, dz. cyt., s. 14.. Swoje doświadczenie 40 lat później opisał w książce Płaci się każdego dnia (1986). Kwiatkowski z 22 innymi osobami został umieszczony na 13 metrach kwadratowych, dziwnym trafem w tej samej celi co Tadeusz Kudliński, „więzień polityczny”, którego nie rozumieli zwykli złodzieje. „Wyśmiewali się z Kudlińskiego, który zebrał garstkę i codziennie odprawiał z nimi modły rano i wieczór”42Tamże, s. 19. Zob. też. T. Kudliński, Montelupa. Wspomnienie, Kraków 1946, s. 79, 82–83.. Swoje wspomnienia spisał Kudliński w książce zatytułowanej Montelupa (Kraków 1946). Pisarzy uwięzionych na Montelupich było znacznie więcej, wśród nich Kornel Filipowicz i Marian Pankowski, który obozowe doświadczenia ostatnich trzech lat wojny opisał w książce Z Auszwicu do Belsen (Warszawa 2000).

Po załamaniu się frontu na Wschodzie i porażce Niemców pod Stalingradem przeczuwano, że wojna zmierza ku końcowi. Po powstaniu warszawskim zaczęli do Krakowa napływać wysiedleńcy ze stolicy. Przybyło wówczas pod Wawel około 40 warszawskich pisarzy z rodzinami, wśród nich między innymi Anna Świrszczyńska, Jerzy Andrzejewski, Jerzy Waldorff, Jerzy Zawieyski, Leopold Staff, Edmund Osmańczyk, Stefan Otwinowski, Hanna Mortkowicz-Olczakowa i Janina Mortkowiczowa, Tadeusz Breza, Hanna Malewska, Wilam Horzyca czy Jerzy Szaniawski. Wiedząc jednak, że Niemcy wyłapują warszawiaków, nie ujawniali się, ukrywając się z reguły pod fałszywymi nazwiskami. Z powstania warszawskiego ocalał także Tytus Czyżewski, który „przywędrował do Krakowa bez niczego, w jednym potarganym ubraniu, bez grosza przy duszy. Umarł w niedostatku, korzystał z pomocy przyjaciół”43W. Zechenter, dz. cyt., t. 1, s. 294.. Trudne warunki życia lapidarnie ujął także Wilhelm Mach, który od 1941 roku przebywał w Krakowie, pracując w Ubezpieczalni Społecznej i ucząc w podziemiu młodzież maturalną na konspiracyjnych kompletach: „W szparze zbutwiałej podłogi parterowej hodowałem raz wyrosłą tam pokrzywę. To było za okupacji”44W. Mach, Powiedzcie mojemu miastu…, „Życie Literackie” 28 VI 1953, s. 2.. Opiekę nad wysiedleńcami organizowała między innymi Krystyna Grzybowska de domo Estreicher oraz Ludwik Hieronim Morstin w Pławowicach, niektórych zaś, jak Miłosza, przechowywali Jerzy i Anna Turowiczowie.

Ale już wówczas, jesienią 1944 roku, Kazimierz Czachowski i Tadeusz Kwiatkowski przymierzali się do stworzenia struktur mającego się odrodzić Związku Zawodowego Literatów Polskich, o czym szeroko dyskutowano w Krakowie. Wraz z opuszczeniem przez hitlerowców Krakowa i wkroczeniem wojsk sowieckich w drugiej połowie stycznia 1945 roku, rozpoczyna się bogata historia Krupniczej 22, pod którym to adresem znajdowała się kamienica Domu Literatów. Ta wyraźna cezura, oddzielająca czasy jednej okupacji od drugiej, otwiera równocześnie po wojnie jeden z najbogatszych rozdziałów krakowskiego życia literackiego.

STRESZCZENIE

Jacek Olczyk
Życie literackie w okupowanym Krakowie (1939–1945)

Życie literackie w Krakowie podczas okupacji hitlerowskiej nie zamarło i było jednym z przejawów podziemia kulturalnego. W konspiracji koncentrowało się dużej mierze wokół teatru (Teatr Rapsodyczny M. Kotlarczyka, Teatr Niezależny T. Kantora), spotkań autorskich (m.in. mieszkanie Wielowieyskich przy ul. Kujawskiej 11), nowo powstałych konspiracyjnych czasopism literackich („Miesięcznik Literacki” T. Kwiatkowskiego, „Na Ucho”, „Watra”, „Bez Wędzidła”), antykwariatów (Łobzowska 6), księgarń (Nauka i Sztuka St. Kamińskiego na Podwalu), tajnych kompletów i efemerycznych publikacji (m.in. seria „Biblioteka Poetycka Krakowa” pod red. T. Jęczalika i A. Włodka), a także do kwietnia 1942 r. w kawiarniach (Kawiarnia Plastyków, Pani). Autor odnotowuje także przejawy życia literackiego w getcie krakowskim i płaszowskim (M. Gebirtig, M. Akavia, R. Ligocka), losy pisarzy poległych w czasie wojny w Krakowie, jak również tych, którzy byli przetrzymywani lub katowani w więzieniu przy ul. Montelupich.

SŁOWA KLUCZE

życie literackie, II wojna światowa, Kraków, teatr konspiracyjny

SUMMARY

Jacek Olczyk
Literary Life in Kraków under German Occupation (1939–1945)

During German occupation, the literary life of Kraków did not stop and was a manifestation of the cultural underground. In conspiracy, it revolved mostly around theatre (M. Kotlarczyk’s Teatr Rapsodyczny (Rhapsodic Theatre), T. Kantor’s Teatr Niezależny (Independent Theatre)), meetings with authors (among others, in Wielowieyscy’s flat on Kujawska 11 Street), newly founded underground literary magazines (T. Kwiatkowski’s “Miesięcznik Literacki” (Literary Magazine), “Na Ucho” (In One’s Ear), “Watra” (Campfire), “Bez Wędzidła” (Without a Snaffle), antiquarian bookshops (Łobzowska 6), bookshops (St. Kamiński’s “Nauka i Sztuka” (Science and Art) on Podwale Street), secret classes and ephemeral publications (e.g. the “Biblioteka Poetycka Krakowa” (Kraków Poetic Library) series edited by T. Jęczalik and A. Włodek), and until April 1942, in cafés (Kawiarnia Plastyków (Visual Artists’ Café), Pani (Madame)). The author also notes the manifestations of literary life in Kraków and Płaszów ghettos (M. Gebirtig, M. Akavia, R. Ligocka), histories of writers who died during the war in Kraków, as well as those who were detained or tortured in the prison on Montelupich Street.

KEY WORDS

literary life, 2nd World War, Kraków, underground theatre

BIBLIOGRAFIA

  • [T. Staich], Do czytelnika, w: Krwawe i zielone. Antologia poezji polskiej 1939–1943, „Biblioteka «Watry» nr 1”, [Kraków] 1943.
  • Bochenek Z., „Wesele” w podziemnym Krakowie, „Dziennik Polski” 18 I 1969, nr 15.
  • Fogelzang-Adler E., „Dziennik Polski” (1939–1945) wobec zagadnień niemieckich, „Rocznik Historii Prasy Polskiej” 2009, z. 1.
  • Gross N., Żydowski bard. Gawęda o życiu i twórczości Mordechaja Gebirtiga, Księgarnia Akademicka, Kraków 2000, wyd. 2, 2012.
  • Jakubowski K., Kawa i ciastko o każdej porze. Historia krakowskich kawiarni i cukierni, Agora, Warszawa 2012.
  • Jarowiecki J., Konspiracyjna prasa w Krakowie w latach okupacji hitlerowskiej 1939–1945, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1980.
  • Jarowiecki J., Krakowskie pismo konspiracyjne z lat 1943–1944 „Watra”, „Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego” 1974, t. 13, nr 2.
  • Jedyne miejsce na ziemi. Ostatnia rozmowa z Juliuszem Kydryńskim, rozmawiał J. Skrobot, „Kraków” 2005, nr 11.
  • Kudliński T., Montelupa. Wspomnienie, Czytelnik, Kraków 1946.
  • Kwiatkowski T., Niedyskretny urok pamięci, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1987, wyd. 2.
  • Kwiatkowski T., Płaci się każdego dnia, Wydawnictwo Literackie, Kraków–Wrocław 1986.
  • Kydryński J., Był potrzebny. O Ludwiku Pugecie, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1972.
  • Kydryński J., Uwaga, gong!… Opowieść-pamiętnik o teatrach krakowskich 1937–1948, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1962.
  • Lachowicz S., Legalnie, półlegalnie i całkiem nielegalnie, „Życie Literackie” 4 IV 1982, nr 8.
  • Lanckorońska K., Wspomnienia wojenne, Kraków 2007.
  • Lankau J., Prasa krakowska w przełomowych dniach wrześniowych 1939 r., „Prasa Współczesna i Dawna” 1958, nr 1.
  • Leśnodorski Z., Wśród ludzi mojego miasta, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1968.
  • Mach W., Powiedzcie mojemu miastu…, „Życie Literackie” 28 VI 1953, nr 26.
  • Pankiewicz T., Apteka w getcie krakowskim, wyd. 2, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1982.
  • Piotrowski S., Okupacja i ruch oporu w dzienniku Hansa Franka 1939–1945, t. 1, Książka i Wiedza, Warszawa 1972.
  • Sierotwiński S., Krakowskie podziemie literackie pod okupacją hitlerowską, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Kraków 1971.
  • Starowieyska-Morstinowa Z., Jak pisałam „Kabałę”, w: tejże, Kabała historii, Znak, Kraków 1962.
  • Włodek A., Nasz łup wojenny. Pamiętnikarski aneks do dziejów literackiego startu wojennego pokolenia pisarzy krakowskich, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1970.
  • Woźniakowski K., Wkład Krakowa w „literaturę Generalnego Gubernatorstwa” 1939–
    –1945. (Przyczynek do dziejów jawnego ruchu literacko-wydawniczego czasów okupacji hitlerowskiej)
    , „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Krakowie” 1994,
    z. 7 (155).
  • Zechenter W., Upływa szybko życie. Książka wspomnień, t. 1–2, wyd. 2 popr. i uzup., Wydawnictwo Literackie, Kraków 1971–1975.