Paweł Stachnik

Biblioteka Kraków

Śladami Lema po Krakowie

Z miast, w których przyszło mieszkać Stanisławowi Lemowi, Kraków bez wątpienia był dla niego szczególny. Oczywiście rodzinny Lwów, gdzie pisarz spędził dzieciństwo, młodość oraz dramatyczny czas okupacji, był poza wszelkimi kategoriami. W dorosłym życiu twórca poświęcił mu książkę1S. Lem, Wysoki Zamek, Warszawa 1966. Nota bene, najnowsza biografia Lema, autorstwa Agnieszki Gajewskiej z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, nosi znaczący tytuł Wypędzony z Wysokiego Zamku, Kraków 2021. i wiele razy wspominał o Lwowie w swoich tekstach, miasto wracało do niego także w snach2S. Lem, E. Lipska, T. Lem, Boli tylko, gdy się śmieję… Listy i rozmowy, Kraków 2018, s. 211. i we wspomnieniach. Niemniej po wojnie nigdy nie zdecydował się go odwiedzić i odrzucał takie propozycje. Berlin Zachodni, w którym Lemowie mieszkali kilka miesięcy w 1983 roku, był tylko epizodem i nie zapisał się chyba w pamięci twórcy niczym szczególnym. Z kolei o Wiedniu, gdzie rodzina spędziła prawie sześć lat, pisarz wyrażał się zwykle złośliwie i z przekąsem3Zob. np. T. Fiałkowski, Świat na krawędzi. Ze Stanisławem Lemem rozmawia Tomasz Fiałkowski, Kraków 2007, s. 103–104; S. Lem, E. Lipska, T. Lem, dz. cyt., s. 18, 19, 24 i nn..

Dziedziniec Collegium Nowodworskiego przy ul. św. Anny 12

Dziedziniec Collegium Nowodworskiego przy ul. św. Anny 12, dziś siedziba Collegium Medicum UJ. Stanisław Lem kontynuował tu zaczęte we Lwowie studia medyczne, fot. Paweł Stachnik

A zatem Kraków. Miasto, w którym spędził ponad pół wieku. Tutaj się ożenił i tu przyszedł na świat jego syn, tutaj tworzył i cieszył się uznaniem, tutaj wreszcie zmarł i został pochowany. Jak pisze Wojciech Orliński, pierwszy biograf Stanisława Lema, tylko w Krakowie Lem mógł zostać pisarzem. Tylko pod Wawelem mogło dojść do jedynego w swoim rodzaju zbiegu okoliczności, który spowodował, że ten zdolny młody człowiek spośród wielu dróg, jakie rysowały się przed nim u progu dorosłego życia, wybrał tę jedną – drogę pióra. To właśnie atmosfera Krakowa – obecność uniwersytetu, wydawnictw, gazet i periodyków, a nade wszystko właściwych ludzi – sprawiła, że 24-letni Lem nie został mechanikiem samochodowym, spawaczem czy lekarzem, lecz pisarzem, twórcą, literatem. Przyjrzyjmy się więc bliżej temu miastu, w którym żył i tworzył nasz gigant literatury science fiction. Zapraszamy na spacer po Krakowie śladami Stanisława Lema, spacer po miejscach, gdzie mieszkał, pracował, bywał.

Zacznijmy jednak od początku. Do Krakowa Lemowie – Stanisław, jego ojciec Samuel i matka Sabina – przyjechali w lipcu 1945 roku. Byli przesiedleńcami z rodzinnego Lwowa szukającymi swojego miejsca po tym, jak kresowe miasto decyzją mocarstw stało się częścią ZSRR. Z dworca udali się na ul. Śląską, gdzie pod numerem 3 mieszkała rodzina Kołodziejów. Karol Kołodziej był przyjacielem Samuela Lema z czasów poprzedniej wojny, a obie rodziny utrzymywały we Lwowie bliskie stosunki. Kołodziejowie przenieśli się do Krakowa na początku okupacji, a teraz gościnnie przyjęli Lemów. Gościnność gościnnością, ale warunki w dwupokojowym mieszkaniu były trudne. Repatrianci w trzy osoby zajmowali jeden pokój, a Stanisław gnieździł się w tak zwanej nyży, czyli małej wnęce, gdzie spał i uczył się do studiów. Tak mieszkanie opisywała koleżanka przyszłej żony pisarza Maria Orwid, która odwiedziła Lemów w 1946 roku: „Stół ustawiony był w dużym pokoju, z którego prowadziły maleńkie schody do dziupli z oknem, gdzie znajdowały się książki, wąska leżaneczka, stół z maszyną do pisania oraz… Stanisław Lem”.

Kamienica przy ul. Bonerowskiej 5

Kamienica przy ul. Bonerowskiej 5, drugie lokum rodziny Lemów w Krakowie, fot. Paweł Stachnik

Młodzieniec podjął w Krakowie studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, dodajmy, że zaczęte jeszcze we Lwowie. Zajęcia odbywał w pomieszczeniach Collegium Nowodworskiego przy ul. św. Anny 12 (dziś siedziba Collegium Medicum UJ). Zetknął się na nich z filozofem dr. Mieczysławem Choynowskim z Konwersatorium Naukoznawczego (prowadzonego przez Towarzystwo Asystentów UJ), a spotkanie to stało się dla niego przełomem. Choynowski (w którego mieszkaniu przy al. Słowackiego 66 odbywały się zebrania) otworzył przed nim nowe horyzonty, nauczył fachowego podejścia badawczego, skłonił do poznania języka angielskiego i wciągnął do pracy w wydawanym przez Konwersatorium piśmie „Życie Nauki”. Lekarzem Lem nie bardzo chciał zostać, ale taki kierunek wybrał pod naciskiem ojca, cenionego lwowskiego laryngologa. Na studiach praktykował w szpitalu i odebrał kilkadziesiąt porodów (w tym także przez cesarskie cięcie), a doświadczenia te dodatkowo zniechęciły go do medycyny. Ostatecznym gwoździem do trumny lekarskiej kariery stała się sprawa służby wojskowej, do której powoływano wszystkich absolwentów medycyny i która w realiach tamtego czasu groziła pozostaniem w armii na stałe. Z tych właśnie powodów Lem nie przystąpił do egzaminów końcowych i studiów de facto nie ukończył. Wcześniej zastanawiał się poważnie, czy nie poświęcić się fachowi zdobytemu podczas okupacji we Lwowie, czyli spawalnictwu. W tamtych czasach ciągle była to poszukiwana umiejętność, dająca dobre zarobki. Na szczęście jednak zwyciężył pociąg do pióra.

Odsłonięta w 2015 r. tablica na kamienicy przy ul. Bonerowskiej 5, w której mieszkali Lemowie, fot. Paweł Stachnik

Odsłonięta w 2015 r. tablica na kamienicy przy ul. Bonerowskiej 5, w której mieszkali Lemowie, fot. Paweł Stachnik

Młody Lem zaczął bowiem pisać teksty i publikować je w krakowskich i nie tylko krakowskich tytułach. Prócz wspomnianego „Życia Nauki” współpracował z „Odrodzeniem”, „Twórczością”, „Kuźnicą”, „Żołnierzem Polskim”, „Nową Kulturą” i „Tygodnikiem Powszechnym”, a także wychodzącymi na Śląsku popularnymi „Kocyndrem” i „Nowym Światem Przygód”. W tym drugim właśnie w 1946 roku ukazało się jego pierwsze fantastyczne opowiadanie Człowiek z Marsa. Tak narodził się pisarz Stanisław Lem.

Wyrazem tego zawodowego wyboru było wstąpienie do Koła Młodych przy Związku Zawodowym Literatów Polskich w Krakowie i uczęszczanie na zebrania w Domu Literatów przy Krupniczej 22. Jako aspirujący pisarz Lem wszedł w środowisko artystów, literatów i naukowców. Zaprzyjaźnił się między innymi z prawnikiem Jerzym Wróblewskim, późniejszym rektorem Uniwersytetu Łódzkiego, rzeźbiarzem i poetą Romanem Husarskim oraz jego żoną Heleną, z młodą poetką Wisławą Szymborską, później także ze Sławomirem Mrożkiem i Adamem Włodkiem. Na zebraniach Koła miał okazję zetknąć się między innymi z Jerzym Andrzejewskim, Czesławem Miłoszem, Adamem Polewką, Kazimierzem Wyką, Jalu Kurkiem, Władysławem Broniewskim i Tadeuszem Hołujem.

Najsilniejsza przyjaźń połączyła go jednak z trzema kolegami po piórze: pisarzem Janem Józefem Szczepańskim (późniejszym prezesem Związku Literatów Polskich), redaktorem „Żołnierza Polskiego” Aleksandrem Ściborem-Rylskim (później autorem scenariuszy do filmów Andrzeja Wajdy) oraz polonistą z UJ Janem Błońskim (później profesorem i wybitnym krytykiem). Przyjaźń była bliska i trwała wiele lat. Panowie odwiedzali się z rodzinami, wyjeżdżali razem, wiele dyskutowali o literaturze, polityce, życiu. Szczepański został ojcem chrzestnym syna Lema – Tomasza. Z jednej strony przyjaźnili się blisko, z drugiej zaś często się kłócili, zazdrościli sobie wzajemnie, obmawiali się i krytykowali swoje teksty. Szczegóły tej przyjaźni znamy między innymi z drobiazgowo prowadzonego dziennika Szczepańskiego4J.J. Szczepański, Dziennik, t. I–VI, Kraków 2009–2019., a także z bogatej korespondencji Lema.

Jak Lem podkreślał po latach, ideowo i intelektualnie ukształtował go kontakt ze środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”. Dodajmy, że nie stało się to od razu, bo lewicujący i daleki od religii młody Lem na początku niezbyt pewnie czuł się wśród członków redakcji reprezentujących zupełnie inne środowisko społeczne i intelektualne. Jak zauważa prof. Agnieszka Gajewska w najnowszej biografii Lema, pisarz często mówił, że debiutował w „Tygodniku Powszechnym” (w 1946 roku), nie sposób jednak przemilczeć, że obszerniejsze jego utwory ukazały się w tym samym czasie w marksistowskiej „Kuźnicy”, „Żołnierzu Polskim”, a później w „Nowej Kulturze”5A. Gajewska, dz. cyt., Kraków 2021, s. 249.. Bojąc się, że pisanie w katolickiej gazecie może mieć niekorzystny wpływ na wydawnicze szanse jego książek, Lem zaniechał publikowania w „Tygodniku”. Z czasem jednak połączyły go z pismem i ludźmi z Wiślnej 12 więzi towarzyskie (zwłaszcza z Jerzym Turowiczem i Mieczysławem Pszonem). Do współpracy z „Tygodnikiem” wrócił w 1991 roku (wcześniejsza próba, z 1968, zakończyła się fiaskiem – cenzura zdjęła jego tekst) i kontynuował ją do 1998. Ostatni felieton dla pisma podyktował w przeddzień ataku choroby, która zakończyła jego życie.

Interesująco brzmi opisana w dziennikach Szczepańskiego próba przejęcia krakowskiego „Życia Literackiego” (redakcja mieściła się wówczas przy ul. Sarego 1) i przekształcenia go w pismo popierające liberalne zmiany w kraju. Spisek, do którego weszli Szczepański, Lem, Błoński, historyk sztuki Janusz Bogucki oraz krytyk teatralny Jan Paweł Gawlik, zawiązał się jesienią 1956 roku na fali politycznych zmian związanych z odwilżą. Pojawiła się nawet szansa pozyskania dla sprawy samego Władysława Machejka, który przestraszony biegiem wydarzeń (a zwłaszcza powstaniem na Węgrzech) deklarował przystąpienie do spisku, jednak wycofał się, gdy sytuacja uległa uspokojeniu. A mogło powstać „najlepsze czasopismo kulturalne w dziejach Polski”, konstatuje Wojciech Orliński…6W. Orliński, Lem. Życie nie z tej ziemi, Wołowiec 2017, s. 239..

By zostać pełnoprawnym pisarzem (i członkiem Związku Literatów Polskich, co dawało rozmaite przywileje), konieczna była pierwsza książka. W sukurs przyszedł Lemowi przypadek. W 1950 roku pisarz odpoczywał w zakopiańskiej willi Astoria. Spotkał tam pewnego „grubego pana”, z którym podczas spaceru nad Czarny Staw wdał się w rozmowę o tradycji polskiej literatury fantastycznej. Nieznajomy, którym okazał się Jerzy Pański, ówczesny prezes wydawnictwa Czytelnik, zaproponował mu napisanie takiej właśnie powieści. Lem wyraził zgodę, a w umowie, która kilka tygodni później nadeszła do niego pocztą, wpisał tytuł Astronauci7S. Lem, Astronauci, Warszawa 1951.. Książka ukazała się w 1951 roku w nakładzie 10 tysięcy egzemplarzy. Otworzyła Lemowi drogę do upragnionego członkostwa w ZLP i uczyniła z niego pioniera krajowej literatury fantastycznonaukowej.

Wróćmy jednak do krakowskich miejsc Lema. W 1953 roku pisarz się ożenił. Jego wybranką została studentka medycyny Barbara Leśniak. Do oświadczyn doszło w sieni kamienicy przy ul. Sarego 18, gdzie Barbara mieszkała z siostrą. Młodzi zawarli małżeństwo 29 sierpnia w urzędzie stanu cywilnego, a w lutym następnego roku wzięli ślub w kościele św. św. Piotra i Pawła przy ul. Grodzkiej8A. Gajewska, dz. cyt., s. 232.. Pani Barbara pracowała potem przez wiele lat jako radiolog w Zespole Przychodni Specjalistycznych przy ul. 1 Maja (dziś Juliana Dunajewskiego), gdzie małżonek często po nią przychodził. W tym samym roku Lemom i Kołodziejom udało się przeprowadzić skomplikowaną procedurę zamiany mieszkania na Śląskiej na większe – czteropokojowe – przy ul. Bonerowskiej 5. Warunki życia były tam znacznie lepsze, a Lemowie zajmowali duży pokój z balkonem. Tam powstały między innymi Dzienniki gwiazdowe, Eden, Dialogi, wiele tekstów do „Przekroju”, wspomnianego „Życia Literackiego” oraz „Echa Krakowa”.

Kościół pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła przy ul. Grodzkiej

W 1954 r. w kościele pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła przy ul. Grodzkiej Stanisław Lem i Barbara Leśniak wzięli ślub, fot. Paweł Stachnik

Ogromnie ważną zmianą w życiu pisarza była przeprowadzka do Borku Fałęckiego, na Kliny Borkowskie, gdzie przy dzisiejszej ulicy Narvik powstało spółdzielcze osiedle domków jednorodzinnych. W 1957 roku przeniósł się tam Jan Błoński i do nabycia takiego lokum zaczął namawiać Lemów. Pisarz początkowo nie był chętny. Zawsze mieszkał w centrum miasta, w solidnych kamienicach, w miejscach, skąd wszędzie było blisko i dało się dojść pieszo. Naciskany jednak przez przyjaciela, a zwłaszcza żonę, zgodził się. Pani Barbara wychowywała się w majątku ziemskim i w mieście brakowało jej kontaktu z przestrzenią i naturą. Poza tym przy Bonerowskiej Lemowie mieszkali razem z matką Lema, Sabiną (ojciec Samuel zmarł w 1954 roku), co miało swoje niedogodności. Decyzja została więc podjęta, a perspektywa zamieszkania w domku na przedmieściach jawiła się dość optymistycznie.

Tymczasem Kliny, owszem, leżały na skraju miasta, ale nie było tam sklepu, przychodni, szkoły, przedszkola, do centrum prowadziła droga z betonowych płyt, a domy stały w szczerym polu. W dodatku inwestycja okazała się – przynajmniej na początku – pułapką, bo dom był w stanie surowym, bez dachu i niewykończony („Ponadto zacieki na sufitach olbrzymie oraz brud, zgnilizna, kompletny rozkład […]”9S. Lem do A. Ścibora-Rylskiego, 20.01.1958, za: W. Orliński, dz. cyt., s. 172.). Był peerelowską fuszerką budowlaną, postawiono go też w najniższym miejscu działki, przez co w piwnicy nieustannie zbierała się woda. Tuż obok działały pełną parą zatruwające powietrze Zakłady Sodowe Solvay, co przez całe lata dawało się mieszkańcom mocno we znaki. Wykończenie domku stało się finansową studnią bez dna. By pokryć wydatki Lem pisał coraz więcej, handlował rzeczami przywożonymi z zagranicy, prosił znajomych o tekstowe zlecenia. Zdaniem Agnieszki Gajewskiej eksplozja jego pisarskiej twórczości pod koniec lat pięćdziesiątych (w 1958 zawarł umowy na trzy nowe książki, które miał oddać w roku następnym) była spowodowana właśnie nieustannym niedoborem pieniędzy na nowy dom. Honorarium za książkę wynosiło bowiem około 10–20 tysięcy złotych, a wydatki inwestycyjne sięgały setek tysięcy10W. Orliński, dz. cyt., s. 174.. Tylko w 1957 roku do spółdzielni trzeba było wpłacić 140 tysięcy, a była to tylko pierwsza rata. W dodatku urząd skarbowy zainteresował się tak dużymi sumami i naliczył Lemowi tak zwany domiar wynoszący 3 tysiące złotych… „Gdybym wiedział, byłbym pierwej cyjanku kupił. A teraz nie ma prawie i na cyjanek”, narzekał pisarz w liście do Ścibora-Rylskiego latem 1958 roku11S. Lem do A. Ścibora-Rylskiego, 8.06.1958, za: W. Orliński, dz. cyt., s. 173.. Do wydatków na dom dołożyć się musiała mama Barbary, która sprzedała w tym celu swoją przedwojenną biżuterię.

Lemowie sami nadzorowali wykańczanie domu: osuszanie zawilgoconych murów, wstawianie okien, naprawianie dachu, wieszanie rynien. Do Borku jeździli taksówkami, co też powodowało wydatki. Do nowego lokum wprowadzili się dopiero rok po jego zakupie. Mimo że marzli („W domu zimno, na Klinach mgławo” – informował Lem Błońskiego), brakowało opału, często wyłączano prąd, a zimą na Kliny trudno było dojechać, dom stał się dla pisarza życiową przystanią na najbliższe dwie dekady. Był azylem, w którym autor chronił się przez światem zewnętrznym i ludźmi (za którymi, jak wiadomo, nie przepadał) i gdzie mógł spokojnie tworzyć.
Agnieszka Gajewska pisze:

Wkrótce po przeprowadzce zamieszkała na Klinach matka Barbary, Helena Leśniak, i odciążyła ją w prowadzeniu domu. Przygotowywała posiłki, wspierała w chorobach. Potem pojawiła się jeszcze pomoc domowa12A. Gajewska, dz. cyt., s. 262.. (…) Na oddalonym od centrum osiedlu Kliny wytworzył się rodzaj sąsiedzkich więzi, które pomagały w przezwyciężaniu trudności, jakie stwarzało opresyjne państwo. Tu [Lem – przyp. PS] pocieszał się z Mrożkiem, Szczepańskim i Błońskim po kolejnych oburzających zebraniach krakowskiego oddziału Związku Literatów Polskich. Tu czytał im fragmenty swoich maszynopisów i czekał na uwagi, sam również krytycznie wypowiadając się o ich twórczości. Tutaj też czuł się coraz bardziej samotny, gdy tych kilku przyjaciół wyjeżdżało na wielomiesięczne stypendia13Tamże, s. 15..

Kamienica Pod Kruki przy Rynku Głównym 25, pierwsza siedziba Wydawnictwa Literackiego, fot. Paweł Stachnik

Kamienica Pod Kruki przy Rynku Głównym 25, pierwsza siedziba Wydawnictwa Literackiego, fot. Paweł Stachnik

To był dom. A co z miejscami zawodowych aktywności pisarza? Swoje książki wydawał początkowo w rozmaitych wydawnictwach: wspomnianym Czytelniku, Iskrach, Książce i Wiedzy, Wydawnictwie MON. W 1955 roku związał się z krakowskim Wydawnictwem Literackim (publikując tam Czas nieutracony14Za tę książkę pisarz otrzymał w 1957 r. Nagrodę Miasta Krakowa.), w którym potem ukazywały się następne jego książki. W związku z tym pisarz odwiedzał kolejne siedziby oficyny, najpierw w Kamienicy Pod Krukami przy Rynku Głównym 35, potem w Domu Pod Globusem przy ul. Długiej 1 (bywając pod tym drugim adresem, Lem odwiedzał na Długiej tamtejsze małe sklepiki, w których kupował swoje ulubione słodycze – marcepan i chałwę). Współpraca twórcy z WL-em trwała wiele lat i – jak to zwykle u niego – była burzliwa. W 1978 roku zerwał ją z pewnych względów, ale przerwa nie trwała długo. Podczas sześciu dekad w Literackim ukazały się wszystkie książki Lema, dwa wywiady rzeki z nim (Stanisława Beresia i Tomasza Fiałkowskiego), a po śmierci pisarza prace wspomnieniowe, zbiory korespondencji (między innymi ze Sławomirem Mrożkiem, Ewą Lipską, Michaelem Kandlem), wybory opowiadań. Dziś książki Stanisława Lema nadal ukazują się w krakowskim WL-u. A skoro wspomnieliśmy o słodyczach, to powiedzmy też o hotelu Cracovia przy Błoniach. Lem odwiedzał go w latach siedemdziesiątych, by w hotelowym kiosku zaopatrzyć się w zagraniczną prasę, a w cukierni nabyć ciastka, w których bardzo gustował.

Wejście do siedziby Wydawnictwa Literackiego przy ul. Długiej 1

Wejście do siedziby Wydawnictwa Literackiego przy ul. Długiej 1, fot. Paweł Stachnik

W latach siedemdziesiątych pisarz odnowił swoje związki z Uniwersytetem Jagiellońskim. W 1974 roku otrzymał bowiem propozycję prowadzenia wykładów na Wydziale Filozoficznym. Dla studentów trzeciego i czwartego roku przedstawiał ogólne podstawy teoriopoznawcze prognozowania przyszłości (czyli Podstawy futurologii). Z obawy przed powtarzaniem się nagrywał swoje wystąpienia na magnetofonie i odsłuchiwał w domu. Cieszyło go, że na uniwersytecie został uznany za filozofa, a nie – jak działo się to zwykle – autora powieści fantastycznych. Na Wydziale zaproponowano mu też przewód doktorski. Jako pracę miał przedłożyć Summę technologiae lub Filozofię przypadku i na jej podstawie otrzymałby doktorat. Pisarz był wprawdzie zadowolony z tego dowodu uznania dla jego filozoficznej twórczości, ostatecznie jednak odmówił.

W listopadzie 1976 roku Lem wziął udział w ciekawej dyskusji Wiara a nauka w krakowskim kościele Dominikanów, a na spotkanie to przyszły tłumy publiczności. Z kolei na początku 1978 roku w ramach podziemnego Towarzystwa Kursów Naukowych wygłosił prelekcję O futurologii krytycznie. Wykład odbył się w klasztorze Norbertanek. Tak opisał go w dzienniku Jan Józef Szczepański: „Mówił o złudności prognoz – mądrze i zabawnie, z tą – zachwycającą mnie zawsze – łatwością dowcipnego przykładu, alegorii, nacechowanego zdrowym rozsądkiem paradoksu”15A. Gajewska, dz. cyt., s. 523.. Nota bene Lem odmówił podpisu pod deklaracją Towarzystwa Kursów Naukowych, a w klasztorze wystąpił formalnie na odrębne zaproszenie sióstr norbertanek. Odmowa wsparcia TKN stała się przyczyną lekkiego oziębienia stosunków ze Szczepańskim, który w Krakowie był jednym z organizatorów tej społecznej, antysystemowej akcji. Jedną z prelekcji o przyszłości świata Lem wygłosił natomiast w pałacu biskupim przy Franciszkańskiej 3 przed metropolitą krakowskim kardynałem Karolem Wojtyłą. Mówił wtedy o stanie cywilizacji, skupiając się szczególnie na grożącym jej kryzysie energetycznym.

Wróćmy teraz do domu Lemów na osiedlu Kliny. Wymarzony domek na przedmieściu, choć lubiany przez pisarza, był drogi w utrzymaniu i rychło zaczął potrzebować remontu („Dziury w dachu muszę zatykać, dobrze, że nie rękami i głową, garaż cementować, worki cementu wozić”, narzekał Lem w liście). Z oddalonego od centrum o kilkanaście kilometrów Borku Fałęckiego zimą trudno było dojechać do miasta. Pisarz zakładał łańcuchy na opony i jeździł do Krakowa trzy razy w tygodniu, by zrobić zakupy dla rodziny i dla matki, która nadal mieszkała przy ul. Bonerowskiej. Uciążliwości mieszkania na Klinach i szerzej – w Krakowie (szczególnie dawało im się we znaki zanieczyszczone powietrze skutkujące częstymi chorobami dróg oddechowych) – sprawiły, że Lemowie na początku lat siedemdziesiątych zaczęli myśleć o całkowitej wyprowadzce z miasta. Rozpatrywali wariant zakupu działki w okolicach Dobczyc i wzniesienia domu jednorodzinnego. Tam bowiem (a konkretnie w Gaiku koło Brzezowej) urodziła się i dorastała żona pisarza, a z okolicami tymi łączyła ją więź emocjonalna. Budowa zbiornika Dobczyckiego i zalanie sporej połaci tego terenu przekreśliły jednak te plany.

Jako że dom przy ul. Narvik stawał się coraz bardziej ciasny – rosła liczba książek, gazet, wycinków i przedmiotów gromadzonych przez pisarza, w 1968 roku urodził się syn Tomasz, z Lemami mieszkała matka Barbary, trzymano też dwa psy – postanowiono zbudować nowy, tym razem jednak nie daleko od miasta, lecz gdzieś w pobliżu. Miała się w nim znaleźć odpowiednia liczba pokoi, nowa biblioteka, gabinet Stanisława, a także pokój dla sekretarza, którego planowano zatrudnić. Akurat (był to rok 1978) wystawiono na sprzedaż działki z otoczenia fortu 52 „Borek”, właśnie przy ul. Narvik. Lemowie natychmiast kupili więc grunt nieopodal starego domu i przystąpili do wznoszenia nowego budynku. Przedsięwzięcie takie u schyłku lat siedemdziesiątych nie było łatwe nawet dla kogoś tak znanego i zamożnego jak Stanisław Lem. Budowa realizowana systemem gospodarczym ciągnęła się dziesięć lat. Brakowało cementu, stali, cegieł, wapna itd. Ekipie budowlanej Lem kupił za swoje pieniądze samochód marki Żuk, by miała czym wozić sprzęt i materiały. Stawiający dom fachowiec okazał się oszustem i rodzina została z niedokończonym budynkiem. Udało się go zadaszyć dopiero w 1980 roku, a stan surowy zamknięto pod koniec tego roku.

Budowę przerwało wprowadzenie stanu wojennego. Przerażony tym Lem uznał, że sytuacja dojrzała do decyzji o emigracji. Uzyskawszy paszport (za zgodą ministerstw Kultury i Sztuki oraz Spraw Wewnętrznych), w kwietniu 1982 roku wyjechał do Berlina Zachodniego, do którego rychło ściągnął żonę i syna. Potem Lemowie przenieśli się do Wiednia, gdzie mieszkali do 1988 roku. Dokończeniem rozpoczętej budowy zajął się siostrzeniec pisarza Michał Zych, zwolniony po weryfikacji z krakowskiego ośrodka Telewizji Polskiej, i doprowadził budynek do stanu, w którym można było w nim mieszkać. Gdy pod koniec lat osiemdziesiątych Lemowie zdecydowali się wrócić do kraju, konieczne stały się pewne cywilizacyjne udogodnienia, w PRL-u ciągle będące czymś nieoczywistym i wyjątkowym. By pisarz mógł mieć dostęp do światowej telewizji, na dachu budynku zamontowano wielką antenę satelitarną, a zgodę na to udzielić musiało odpowiednie ministerstwo. Natomiast by zabezpieczyć się przed częstymi wówczas wyłączeniami prądu, na specjalne zamówienie pisarza – także za ministerialną zgodą – w Zakładach Automatyki Kolejowej PKP wykonano generator. Było to sporych rozmiarów urządzenie, umieszczone w osobnej szopie na podwórku, zaopatrzone w pokrętła, zegary i manometry, napędzane silnikiem okrętowym (sic!), z którego spaliny odprowadzano rurą wydechową skierowaną do komina. Odgłosy pracującego silnika słuchać było na całej ulicy.

Nowe lokum okazało się przyjaźniejsze niż poprzednie. Było obszerniejsze, lepiej zaprojektowane i solidniej zbudowane. Pisarz mógł się cieszyć gabinetem z dużą, dwupoziomową biblioteką, pani Barbara pielęgnowała ogród, a nowym hobby jej męża stało się karmienie na tarasie licznie przylatujących ptaków. Resztę życia pisarz spędził, nie opuszczając Krakowa. Był domatorem i nie lubił daleko jeździć, zwykle odrzucał więc zaproszenia na premiery książek, spotkania z czytelnikami i festiwale literackie. Kraków był jego ulubionym miejscem do spokojnego życia. Dodajmy jeszcze, że miasto wyróżniło go swoim honorowym obywatelstwem nadanym podczas uroczystej sesji Rady Miasta 22 marca 1997 roku. Rok później, 28 października 1998 roku, Uniwersytet Jagielloński obdarzył swojego sławnego absolwenta doktoratem honoris causa wręczonym mu w Collegium Maius.

Grób Stanisława Lema na cmentarzu ­Salwatorskim

Grób Stanisława Lema na cmentarzu ­Salwatorskim, źródło: Wikipedia

Paradoksalnie kolejne miejsca związane ze Stanisławem Lemem pojawiły się po jego śmierci. Pisarz zmarł 27 marca 2006 roku w szpitalu klinicznym Collegium Medicum UJ. Został pochowany na cmentarzu Salwatorskim. W 2007 roku w Parku Lotników otwarto Ogród Doświadczeń, któremu nadano imię pisarza. Jego imieniem nazwano też dużą pobliską ulicę oddaną do użytku w 2014 roku. Twórca ma swoją ławeczkę literacką na Plantach. Są też murale inspirowane jego twórczością: na bloku przy ul. Józefińskiej 24 w Podgórzu, na północnej elewacji Galerii Krakowskiej, na ścianie budynku przy al. 29 Listopada oraz na ścianie przy ul. Borkowskiej 29 na Klinach. A w przyszłości w budynku dawnego Składu Solnego przy ul. Na Zjeździe 8 powstanie Centrum Literatury i Języka „Planeta Lem”.

Ale jak naprawdę było z krakowskością Stanisława Lema? Mimo spędzenia pod Wawelem kilku dekad, sympatii i przywiązania do miasta, pisarz podkreślał, że przez całe życie czuł się tu „azylantem”, a nawet „wypędzonym”. „Mieszkam w Krakowie ponad pół wieku, ale kiedy prezydent miasta prosił, bym coś napisał do kuli na ratuszu, grzecznie odmówiłem, tłumacząc, że jestem tutaj tylko azylantem. Jestem wypędzony […]”16T. Fiałkowski, dz. cyt., s. 71., powiedział w rozmowie z Tomaszem Fiałkowskim. Bo prawdziwie ukochanym jego miastem zawsze był tylko Lwów. By jednak nie kończyć tego tekstu w tak pesymistyczny sposób, zacytujmy odpowiedź, jakiej Wojciech Orliński, przywoływany tu już autor pierwszej biografii Lema, udzielił na pytanie, czy to Kraków był ulubionym miastem pisarza:

Wszelką dłuższą rozłąkę z Krakowem znosił źle i z wielką radością tu wracał. Lem ogólnie lubił narzekać na przeróżne tematy. Narzekał na ludzkość jako taką. Na krakowiaków – nie. Narzekał na Berlin, Wiedeń, Moskwę, Warszawę, Pragę… i pewnie coś jeszcze by się znalazło. A na Kraków – nie. To chyba wystarczająca odpowiedź17P. Stachnik, Kraków Stanisława Lema, „Dziennik Polski” 2018, nr 211, dodatek „Historia”, s. 1..

Lemowski mural przy ul. Józefińskiej 24 w Podgórzu

Lemowski mural przy ul. Józefińskiej 24 w Podgórzu, fot. Paweł Stachnik

STRESZCZENIE

Paweł Stachnik
Śladami Lema po Krakowie

W Krakowie Stanisław Lem spędził 60 lat swojego życia. W mieście tym kształcił się, mieszkał, tworzył, w nim zmarł i został pochowany. Tekst przedstawia krakowskie losy pisarza i miejsca z nim związane: kolejne mieszkania i domy, redakcje, wydawnictwa i instytucje, z którymi współpracował, a także osoby, z którymi się przyjaźnił. Omówiono także pośmiertne upamiętnienia Stanisława Lema w Krakowie oraz jego emocjonalny stosunek do tego miasta, w relacji do miasta rodzinnego, którym był ukochany Lwów.

SŁOWA KLUCZE

Stanisław Lem, Kraków, Lwów, wydawnictwa, „Tygodnik Powszechny”, „Życie Literackie”, Wydawnictwo Literackie, Jan Józef Szczepański

SUMMARY

Paweł Stachnik
Kraków in the Footsteps of Lem

Stanisław Lem spent 60 years of his life in Kraków. This is where he attended university, lived, wrote, died, and was buried. The paper discusses Lem’s life in Kraków and places related to him: flats and houses he resided in, editorial offices, publishing houses and institutions he worked with, as well as people he was friends with. Posthumous commemorations of Stanisław Lem in Kraków and his emotions towards the city, in relation to Lviv, his beloved home city, were also presented.

KEY WORDS

Stanisław Lem, Kraków, Lviv, publishing houses, “Tygodnik Powszechny”, “Życie Literackie”, Wydawnictwo Literackie, Jan Józef Szczepański

BIBLIOGRAFIA

  • Bereś S., Rozmowy ze Stanisławem Lemem, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1987.
  • Bereś S., Tako rzecze… Lem, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002.
  • Fiałkowski T., Świat na krawędzi. Ze Stanisławem Lemem rozmawia Tomasz Fiałkowski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007.
  • Gajewska A., Wypędzony z Wysokiego Zamku, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021.
  • Gajewska A., Zagłada i gwiazdy. Przeszłość w prozie Stanisława Lema, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, Poznań 2016.
  • Lem S., Astronauci, Czytelnik, Warszawa 1951.
  • Lem S., Listy albo opór materii, wybór i oprac. J. Jarzębski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002.
  • Lem S., Sława i Fortuna. Listy do Michaela Kandla 1972–1987, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013.
  • Lem S., Wysoki Zamek, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1966.
  • Lem S., Lipska E., Lem T., Boli tylko, gdy się śmieję… Listy i rozmowy, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018.
  • Lem S., Mrożek S., Listy 1956–1978, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011.
  • Orliński W., Co to są sepulki? Wszystko o Lemie, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2007.
  • Orliński W., Lem w PRL-u, czyli nieco prawdy w zwiększonej objętości, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021.
  • Orliński W., Lem. Życie nie z tej ziemi, Czarne, Wołowiec 2017.
  • Stachnik P., Kraków Stanisława Lema, „Dziennik Polski” 2018, nr 211.
  • Szczepański J.J., Dziennik, t. I–VI, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009–2019.