Janusz M. Paluch

Biblioteka Kraków

Zostały tylko książki, fotografie, wspomnienia…

Gdy w lutym 2021 roku żegnaliśmy na cmentarzu Salwatorskim Franciszka Olszewskiego, wieloletniego dyrektora dawnej Podgórskiej Biblioteki Publicznej1P. Olszewski, J. Olszewska-Gniadek, Franciszek Marcin Olszewski – wspomnienie, patrz: s. 501–511., Stanisław pociągnął mnie na krótką – było zimno i wietrznie – wędrówkę po cmentarzu. Wędrowaliśmy dość chaotycznie. Szukał czyjejś mogiły, a może miejsca? Odwiedziliśmy wtedy groby znanych nam osób – Mariana Niżyńskiego, Franciszka Ziejki, Leszka Aleksandra Moczulskiego, Stanisława Vincenza… O niektórych pisał w swych tekstach – choćby o prof. Franciszku Ziejce w pożegnaniu na łamach tego „Rocznika”…2S. Dziedzic, Odszedł profesor Franciszek Ziejka, „Rocznik Biblioteki Kraków” 2020, R. IV, s. 366–385. czy o Marianie Niżyńskim we wstępie do jego Kawalera księżycowego3M. Niżyński, Kawaler księżycowy, wstęp: S. Dziedzic, Księżycowy poeta. Marian Niżyński, seria Bibliotheca Cracovia, t. 2, Kraków 2020.. Wspominaliśmy też Barbarę Wachowicz, z którą wiele lat wcześniej odwiedziłem grób Józefa Mickiewicza – syna narodowego wieszcza Adama Mickiewicza. Chciałem go zapytać, czy ma tam swoje miejsce na wieczność, ale się nie odważyłem, choć czasem – przy okazji różnych funeralnych uroczystości – o takich sprawach rozmawialiśmy… Ani wtedy, ani nigdy nie przypuszczałbym, że o Stanisławie Dziedzicu przyjdzie mi pisać jako o nieobecnym. Nie boję się patosu – o Wielkim Nieobecnym… Wszak ten tekst dopracowuję pół roku po Jego śmierci i wiem – nie tylko przecież ja – jak bardzo wciąż brakuje Stanisława. Nie ma do kogo zadzwonić, by skonsultować jakieś ważne wydarzenie, datę czy postać… I nikt już nie zada motywującego do pracy pytania: „To nad czym teraz pracujesz…?”. W najgorszych chwilach przez myśl mi nie przeszło, że pisząc o Stanisławie Dziedzicu, przy jego nazwisku będę musiał umieścić nawias z dwiema datami… A jednak stało się. 8 kwietnia 2021 roku w Krakowie, w Szpitalu Uniwersyteckim covid zabrał Stanisława Dziedzica, dyrektora Biblioteki Kraków, Przyjaciela, znajomego niemalże wszystkich krakowian. Nie ma w tym stwierdzeniu przesady. Kiedyś byliśmy na cmentarzu Grębałowskim w Nowej Hucie, nagle podeszła do niego kobieta i mówi: „Ja pana znam, panie dyrektorze. Pan tak pięknie opowiada o Krakowie… Dziękuję panu za to…”. Takich spontanicznych spotkań musiał mieć wiele. „No widzisz – powiedział, trochę się rumieniąc (skromność to czy duma, już nie rozeznamy) – tak mam niemal na każdym kroku…”. Nie dziwiło mnie to, wszak był od lat człowiekiem mediów – rady nadzorcze telewizji, radia, przez kilka lat pełnił funkcję wiceprezesa Radia Kraków, jako autor uczestniczył w wielu spotkaniach literackich i wielu innych przedsięwzięciach kulturalnych. Krakowianie szczególnie cenili go za Noce Sakralne4Cracovia Sacra – Noc Kościołów odbywa się od 2008 r., podczas których zazwyczaj oprowadzał chętnych po zakamarkach świątyń, po bibliotekach klasztornych. To między innymi dzięki Jego zabiegom podczas drugiej Nocy Sakralnej w 2009 roku w katedrze na Wawelu, w jednej z kaplic wystawiono na widok publiczny nieudostępniany na co dzień cudowny obraz Matki Bożej Łaskawej ze Lwowa5J. Weryńska, Krakowska sakralna noc potrwa… dwa dni, „Gazeta Krakowska” 7.08.2009, https://gazetakrakowska.pl/krakowska-sakralna-noc-potrwa-dwa-dni/ar/149639 (dostęp: 17.01.2022 r.)..

Stanisław Dziedzic urodził się 13 października 1953 roku w Dąbrowie koło Rzeszowa. Zawsze z radością wracał do tego miejsca. Jego kolega z czasów studenckich, z akademika „Żaczek”, Leszek Wołosiuk tak wspomina tamte czasy:

Jeździliśmy w weekendy do rodziców Stasia w Dąbrowie. Po niespełna trzech godzinach jazdy pociągiem wysiadało się na stacji Trzciana przed Rzeszowem i polną drogą na skróty szło się do Dąbrowy, gdzie przyjmowali nas gościnnie jadłem i napitkami państwo Zofia z Długoszów i Eugeniusz Dziedzicowie oraz ich córka Marysia z mężem, Józkiem Tralą. Rodzina ta oraz ich krewni byli mocno wrośnięci w środowisko wiejskie i ruch ludowy. Stryj Stanisława, – Józef Dziedzic z Trzciany był skrzypkiem orkiestry Filharmonii Rzeszowskiej, na emeryturze zaś wraz z żoną Marią kierownikiem grupy folklorystycznej, która wykonywała między innymi opracowany przez nich obrzęd „Wesela z Trzciany”6B. Gancarz, Kraków. Dbał o wszystko, co piękne, https://krakow.gosc.pl/doc/6823351.Krakow-Dbal-o-wszystko-co-piekne/3 (dostęp: 17.01.2022 r.)..

Ileż to razy byłem świadkiem, jak w piątek, w ostatniej chwili pędził do pociągu. Wskakiwał po konduktorskim gwizdku, a gdy uregulował oddech i zdobył miejsce siedzące, to jeśli się nie rozgadał ze współpasażerami – a wiemy, że był przednim gawędziarzem – wyjmował książkę albo plik kartek z wydrukami swych tekstów, na których nanosił poprawki. Był mistrzem „ostatniej chwili”… Kiedyś o mało nie przepłacił tego życiem, gdy wsiadając do ruszającego pociągu stracił równowagę i upadł na peron, rozbijając głowę i tracąc przytomność…

W Dąbrowie wybudował dom, z którego był bardzo dumny. Tam szukał azylu, gdy trzeba było pracować nad doktoratem, książką. Kiedy musiał odpocząć. Chętnie pracował w ogrodzie, sadząc krzewy czy drzewa owocowe. Najchętniej jednak zrywał soczyste czereśnie i zbierał truskawki, zajadając się przy tym bez granic… W Dąbrowie był też postacią znaną i cenioną nie tylko dlatego, że w Krakowie pełnił wysokie funkcje oraz był cenionym pisarzem, ale przede wszystkim dlatego, że zajmował się historią regionalną, przypominając miejscowe postaci7S. Dziedzic, Antenaci i epigoni z dąbrowskiego dworu. Jan Pakosławic i Andrzej Jordan Stojowski, w: Dwory i dworki w kulturze regionu, red. Z. Budrewicz, M. Sienko, „Region – Edukacja – Kultura” 2015, nr 7, s. 130 i n. czy pisząc o historii swej parafii w Trzcianie i Dąbrowie8Tenże, Parafia na pograniczu (Trzciana i Dąbrowa), „Teki Krakowskie” 1996, z. III; tenże, Znaki czasu i tożsamości. Szkoła „u Christianich”, w: Trzciana. Zarys dziejów wsi, Trzciana 2007; tenże, Zarys dziejów parafii Dąbrowa i Trzciana, „Zwiastowanie. Pismo Diecezji Rzeszowskiej” 1997, R. 6, z. 3., a także z sympatią wspominając szkołę i nauczycieli9Tenże, Powroty (nie)nostalgiczne, w: Zespół Szkół Techniczno-Weterynaryjnych im. Bohaterów Westerplatte w Trzcianie, opr. J. Jakubek, B. Kokoszka, M. Szumilas, Trzciana 2005..

Jego najukochańszym miejscem, gdzie zawsze z radością wracał, był Kraków, któremu poświęcił wiele swych książek10Książki autorstwa Stanisława Dziedzica, m.in.: Krakowskie dziedzictwo kulturowe, Kraków 1995; wersja anglojęzyczna: The Cultural Heritage of Cracov, Kraków 1995, 1996; Miasto lutniey podobne. Bramy i baszty Krakowa, Kraków 1996 (współautor: M. Rydlowa); Skałka. Kościół i klasztor oo. Paulinów w Krakowie, Kraków 1999 (wersja polsko-angielska; wstęp: o. Jan Mazur); Alma Mater Jagellonica, Bydgoszcz 1999, 2000, 2003, 2005, 2008; wersja anglojęzyczna 2000, 2003, 2005, 2008; Serce Polski, Bydgoszcz 2001; Kraków to jest wielka rzecz, Kraków 2012 (wstęp: F. Ziejka).. Gdy przyjechał na studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, zamieszkał w Domu Studenckim „Żaczek”. Tam przeszedł pierwsze szlify samorządności, pracował bowiem w Radzie Samorządu „Żaczka”11Tenże, Mój dom na Oleandrach, w: Żaczek – nasz dom. Wspomnienia mieszkańców legendarnego akademika, red. D. Górszczyk, Kraków 2016, s. 141–151.. Absolwentem filologii polskiej UJ został w 1978 roku. Jak opowiadał, był jednym z ostatnich słuchaczy wykładów tak wybitnych polonistów jak prof. Kazimierz Wyka czy prof. Maria Dłuska. W wywiadzie udzielonym Dominice Jamrozy dla portalu www.franciszkanska3.pl zwierzał się:

Sam ze wzruszeniem wspominam czasy swoich studiów. Polonistyka, na którą trafiłem w latach siedemdziesiątych, „opierała się” i wtedy na naszym słynnym „Gołębniku”, choć wykłady mieliśmy także w Collegium Novum i w Collegium Witkowskiego. Moi profesorowie byli wspaniali! Profesor Maria Dłuska ze swoimi wykładami monograficznymi. Mój Boże, takich „koncertów polonistycznych”, jakich doświadczyłem od tej skromnej osoby, a wybitnego uczonego, chyba już nie przeżyję. Nie przypuszczałem wtedy, że po latach przeprowadzę z nią ostatni obszerny wywiad12Tenże, Dialogi trzy. Maria Dłuska – Konrad Górski – Tadeusz Kudliński, Kraków 2000., że będę wydawał jej wiersze13M. Dłuska, Wiersze, Bochnia 1992 (oprac. całości i wstęp: S. Dziedzic, Rozdroża sławy i negacji).. Profesor Dłuska, w moim odczuciu największa kobieta uczony w dziejach Uniwersytetu Jagiellońskiego, była moim pierwszym wielkim autorytetem. Do grona wykładowców, których nie zapomnę, należał również profesor Tadeusz Ulewicz, który był studentem w czasach studiów Karola Wojtyły, potem tak bardzo bliski mi prywatnie. Profesor Henryk Markiewicz uformował moje myślenie o polonistyce w ogóle; dr Franciszek Ziejka, docent Jan Błoński, profesor Tomasz Weiss, profesor Kazimierz Wyka, który zmarł przedwcześnie, docent Marian Tatara – pisałem pod jego kierunkiem potem pracę magisterską poświęconą prelekcjom paryskim Adama Mickiewicza. Profesor Witold Taszycki, który na parterze „Gołębnika” miał swój gabinet. Byli to luminarze polonistyki.

W tym samym roku na UJ skończył studia dziennikarskie. W ciągu wielu lat współpracował z wieloma tytułami prasowymi w Krakowie i w Rzeszowie. Zajmował się przede wszystkim publicystyką kulturalną. Podjął podyplomowe studia religioznawcze, interesował się historią sztuki i architekturą. Te zainteresowania stały się wyznacznikiem jego dalszych prac naukowych. Stopień doktora nauk humanistycznych na UJ uzyskał w roku 2015, a jego rozprawa doktorska poświęcona była młodzieńczej twórczości literackiej Karola Wojtyły – Jana Pawła II. Książka wydana została pod tytułem Romantyk Boży14S. Dziedzic, Romantyk Boży, Kraków 2014.. W trakcie zbierania materiałów pojechałem ze Stanisławem Dziedzicem do Gorzenia Górnego, gdzie mieliśmy się spotkać z panią Atessą Rudel – córką Emila Zegadłowicza. Czekali na nas jej syn Adam oraz wnuczka Zegadłowicza Marysia z mężem Adamem Ziemianinem. Pani Atessa opowiadała o ojcu, zaprowadziła nas tam, gdzie w czerwcu 1933 roku odbywały się huczne uroczystości jubileuszu 25-lecia jego pracy twórczej. W tym wydarzeniu uczestniczył 13-letni Karol Wojtyła – uczeń wadowickiej szkoły, wtedy jak wszyscy wadowiczanie zapatrzony w wielkiego pisarza. Jako uczestnik szkolnego teatru debiutował w składającym się z ludowych pieśni i utworów Jana Kochanowskiego spektaklu Sobótki przygotowanym przez nauczyciela Mariana Mikutę. Przedstawienie zaprezentowano koło dworku w Gorzeniu przy licznie zebranej publiczności15Tenże, O młodzieńczych perygrynacjach w juweniliach poetyckich Karola Wojtyły, ­„Wadoviana. Przegląd historyczno-kulturalny” 1999, nr 3, s. 19–27.. Oprowadziła nas także po dworze Zegadłowiczów, gdzie przed laty w czasie wakacji pomieszkiwali Ziemianinowie. Marysia opowiadała, jak zbierali się z łóżka, bo na parterze była już grupa zwiedzających dworek. Pozwolono nam wtedy wynieść do ogrodu i fotografować niektóre świątki legendarnego Wowry – miejscowego rzeźbiarza ludowego, którego wspomagał Zegadłowicz.

Poznaliśmy się w redakcji gazety „Alma Mater”, która ukazywała się w formie jednodniówki wydawanej przez Radę Uczelnianą UJ SZSP w roku 1977. Znajomość w ciągu dziesięcioleci się zacieśniała. Później spotkaliśmy się przy okazji działań Ośrodka Kultury Wsi „Scena Ludowa”, w redakcji „Studenta”, aż w końcu w 1989 roku zostałem przez niego zaproszony do pracy w Wydziale Kultury i Sztuki Urzędu Miasta Krakowa. Ilekroć się spotykaliśmy, z życzliwym uśmiechem zaciekawienia pytał: „Nad czym teraz pracujesz?”. To pytanie towarzyszyło naszym kontaktom do końca…

Po ślubie z Małgorzatą Pater, który odbył się 21 lipca 1979 roku, zamieszkali w należącej do Podgórza dzielnicy Dębniki, opiekując się starszą już panią Kisielewską. Nie wiedzieli, że to pierwsze wspólne ich mieszkanie w Krakowie będzie miejscem, z którym zwiążą się na całe życie. Nie wiem, kiedy i jak się poznali. Małgosia, piękna i mądra dziewczyna, przybyła do Krakowa z Szalowej. Po latach napisali razem tekst poświęcony historii i zabytkom drewnianego szalowskiego kościółka pw. św. Michała Archanioła16M. i S. Dziedzicowie, Perła z pogranicza Małopolski (kościół pw. św. Michała Archanioła w Szalowej), „Renowacje i Zabytki” 2017, nr 3(63).. Po maturze skończyła trzyletnie pomaturalne studium medyczne, później studiowała historię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Musiała ująć wymagającego wobec wszystkich otaczających go ludzi Stanisława nie tylko wdziękiem i urodą, ale zapewne zainteresowaniami, pracowitością, ciepłem, spokojem i mądrością życiową. Wspólnota zainteresowań zaowocowała napisanymi razem książkami, które poświęcili dwóm ważnym kapłanom – św. abp. metropolicie lwowskiemu Józefowi Bilczewskiemu i kapucynowi bł. o. Serafinowi Kaszubie17Ciż, Ojciec Serafin Kaszuba, Kraków 2009 (wersja anglojęzyczna: Father Serafin Kaszuba, 2013); ciż, Arcybiskup Józef Bilczewski, Kraków 2012.. Małgosia od zawsze była podporą dla Stanisława, który pracowicie realizował swe pasje. Miał pełną świadomość, że bez jej wsparcia trudno byłoby mu tak wiele osiągnąć. Od 1991 roku Małgosia realizowała się jako pedagog w Medycznym Studium Zawodowym nr 3 w Krakowie, a od 2005 roku na Położnictwie w Wydziale Nauki o Zdrowiu CM UJ, gdzie w 2018 roku uzyskała tytuł doktora nauk medycznych.

Dla pisarza, naukowca zajmującego się życiem Karola Wojtyły, szczególnie jego młodością i fascynacjami literackimi, Dębniki były miejscem szczególnym. Kilkaset metrów od jego miejsca zamieszkania, przy ul. Tynieckiej 10, w latach 1938–1944 mieszkał przyszły papież. W tym domu powstawały jego młodzieńcze wiersze, odbywały się próby teatralne. Jeszcze bliżej położony jest kościół parafialny pod wezwaniem św. Stanisława Kostki, gdzie od 1998 roku spoczywa Sługa Boży Jan Tyranowski – mistyk, mistrz duchowy młodego Karola Wojtyły. Często też zachwycał się architektoniczną bryłą kościoła pod wezwaniem św. Józefa przy Rynku Podgórskim, zaprojektowanego przez wybitnego architekta krakowskiego i lwowskiego Jana Sasa-Zubrzyckiego, któremu Stanisław Dziedzic poświęcił jeden ze swych tekstów18S. Dziedzic, Architekt o duszy romantyka. Jan Sas-Zubrzycki, w: tegoż, Kresy wciąż bliskie (w przygotowaniu do druku).. Jestem przekonany, że do najważniejszych epizodów związanych z Podgórzem, o czym Stanisław Dziedzic kilkakrotnie opowiadał w mojej obecności, zaliczał ten związany z oddziałem Muzeum Historycznego Miasta Krakowa – Fabryka Emalia Oskara Schindlera. W budynku dawnej fabryki trwał remont. Z archiwalnych zdjęć wiedziano, że na ścianie w gabinecie Oskara Schindlera znajdowała się plastyczna mapa Europy. Po wojnie budynek wielokrotnie przebudowywano. Nikt nie był w stanie stwierdzić, w którym pomieszczeniu znajdował się gabinet Schindlera. Zrezygnowano już z poszukiwań tej mapy, gdy nagle pojawił się Stanisław Dziedzic – wówczas dyrektor Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego UMK. Po latach opowiadał Katarzynie Janiszewskiej:

Byłem na urlopie i czytałem cykl artykułów Janusza Roszki dotyczących fabryki Schindlera. Coś mnie tknęło, jakieś przeczucie. O świcie wsiadłem w pociąg i wróciłem do Krakowa. Wziąłem samochód i pojechałem na ul. Lipową.

Natychmiast nakazał wstrzymać wszelkie prace wyburzeniowe. Na miejscu pojawiła się też wezwana w trybie pilnym Genowefa Zań-Ograbek, sprawująca konserwatorską pieczę nad remontowanym budynkiem.

Dalej wszystko potoczyło się jak w filmie akcji. Na drugim piętrze fabryki miała powstać duża sala wystawiennicza. Ekipa remontowa uwijała się z pracą. Do usunięcia została ostatnia ściana: ta z mapą. (…) Wszystkich zmyliło, że po wojnie ktoś pozmieniał niemieckie nazwy miast na polskie i naniósł pojałtański podział Europy, ale wszystko skończyło się dobrze19K. Janiszewska, Krakowianie stworzą Muzeum Schindlera, https://warszawa.naszemiasto.pl/krakowianie-stworza-muzeum-schindlera/ar/c13-7118309 (dostęp: 18.01.2022)..

Po konfrontacji analiz dokonanych podczas urlopu z pomieszczeniami in situ Stanisław Dziedzic wskazał ścianę, na której widniała plastyczna mapa Europy. Jest to jedyny materialny przedmiot z tamtych czasów, jaki pod warstwą kilku pokładów farby przetrwał do dziś. Niewiele brakowało, aby wyburzono tę właśnie ścianę…

prof. Franciszek Ziejka, dr Stanisław Dziedzic, Małgorzata Dziedzic, ks. infułat Jerzy Bryła

Wręczenie dyplomu doktorskiego w Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od lewej prof. Franciszek Ziejka, dr Stanisław Dziedzic, Małgorzata Dziedzic, ks. infułat Jerzy Bryła, 2015 r., fot. Grzegorz Trala

Przez lata był nauczycielem akademickim związanym z macierzystą uczelnią, gdzie wykładał zagadnienia związane z zarządzaniem kulturą oraz prowadził – ulubione przez studentów – zajęcia poświęcone dziedzictwu kulturowemu Krakowa. Nade wszystko był jednak pracownikiem administracji państwowej i samorządowej. Bez mała trzydzieści lat (1989–2016) pracował jako zastępca dyrektora Wydziału Kultury i Sztuki UMK, zastępca dyrektora i dyrektor Wydziału Spraw Społecznych Urzędu Województwa Małopolskiego, wreszcie jako dyrektor Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego UMK.

W międzyczasie był też wicedyrektorem Biura Jubileuszowego 600-lecia Odnowienia Uniwersytetu Jagiellońskiego, członkiem Zarządu i wiceprezesem Radia Kraków SA, członkiem Rady Nadzorczej Telewizji Polskiej SA. Był też członkiem Rady Muzeum Niepodległości w Warszawie i Rady Programowej Muzeum Archeologicznego w Krakowie.

Jego ulubioną działalnością była praca w Społecznym Komitecie Odnowy Zabytków Krakowa (SKOZK), do którego został powołany przez Prezydenta RP w 2001 roku. Dbałość o zabytki i przywrócenie Krakowowi wizerunku dostojnego, zabytkowego ­miasta była przez lata jego idée fixe. To z jego inicjatywy od roku 2006 z budżetu Miasta Krakowa przyznawane są dotacje celowe na prace konserwatorskie, restauratorskie, a także roboty budowlane prowadzone przy obiektach zabytkowych. Ich celem jest wspieranie i uzupełnianie działań zapewniających właścicielom zabytków właściwą opiekę nad wartościowymi elementami substancji zabytkowej, ze szczególnym uwzględnieniem – z uwagi na ich znaczenie w kreowaniu wizerunku Krakowa – elewacji20Zob. https://www.bip.krakow.pl/?dok_id=56142 (dostęp: 18.01.2022)..

Był inicjatorem powstania i osobą zarządzającą Parkiem Kulturowym Kraków Stare Miasto. To dzięki Jego staraniom Stare Miasto zostało „odreklamione”. W 2016 roku Stanisław Dziedzic został członkiem Prezydium SKOZK.

Prezes Radia Kraków Janusz Andrzejowski, Grzegorz Andrzejowski, Grzegorz Trala, hejnalista Jan Sergiel oraz Stanisław Dziedzic

Na hejnalicy Mariackiej. Od lewej: ówczesny prezes Radia Kraków Janusz Andrzejowski, Grzegorz Andrzejowski, Grzegorz Trala, hejnalista Jan Sergiel oraz Stanisław Dziedzic, 2002 r., fot. z archiwum rodzinnego Dziedziców

Od 2016 roku był pełnomocnikiem Prezydenta Miasta Krakowa ds. organizacji Biblioteki Kraków, na czele której stanął w 2017 roku. Tworząc Bibliotekę Kraków, zadbał przede wszystkim o pracowników likwidowanych bibliotek dzielnicowych. Jego wizja książnicy wybiegała jednak daleko w przyszłość i ogarniała dziedziny, którymi biblioteki publiczne dotąd się nie zajmowały bądź robiły to – z różnych względów – marginalnie. Zdawał sobie sprawę, że kierowana przez niego instytucja ma przede wszystkim spełniać oczekiwania mieszkańców Krakowa, ale powinna też uwzględniać wymogi sezonowych mieszkańców miasta – studentów licznych krakowskich uczelni. Dużą wagę przykładał do pracy działu wydawniczego Biblioteki Kraków. W uzgodnieniu z prezydentem miasta Krakowa podjął prace nad II wydaniem Encyklopedii Krakowa21Prace nad rozszerzonym II wydaniem Encyklopedii Krakowa rozpoczęły się w 2018 r. Redaktorem naukowym Encyklopedii Krakowa jest prof. dr hab. Jacek Purchla.. Był założycielem i redaktorem naczelnym „Rocznika Biblioteki Kraków”22Pierwszy tom ukazał się w 2018 r. jakoRocznik Biblioteki Kraków” 2017.. Powołał też do życia miesięcznik „Biblioteka Kraków. Informator Czytelniczo-Kulturalny”23Pierwszy numer „Biblioteki Kraków. Informatora Czytelniczo-Kulturalnego” ukazał się w październiku 2017 r. Redaktorem naczelnym miesięcznika jest Izabela Ronkiewicz‑Brągiel – zastępca dyrektora Biblioteki Kraków ds. merytorycznych., ogólnopolski kwartalnik literacki „Czas Literatury”24Pierwszy numer kwartalnika „Czas Literatury” ukazał się w marcu 2018 r. Redaktorem naczelnym pisma w latach 2018–2020 był Jacek Hajduk, od roku 2021 funkcję tę pełni Krzysztof Zajas., podjął się też kontynuacji wydawania miesięcznika społeczno-kulturalnego „Kraków”25Biblioteka Kraków przejęła wydawanie miesięcznika społeczno-kulturalnego „Kraków” od Śródmiejskiego Ośrodka Kultury w czerwcu 2017 r. Redaktorem naczelnym do końca 2017 r. był Jan Pieszczachowicz, od roku 2018 funkcję tę pełni Witold Bereś., stworzył serię poetycką szczególnie ważnych twórców Krakowa (np. Stanisława Stabry, Krzysztofa Lisowskiego) i podjął kontynuację serii wydawniczej „Poeci Krakowa” (ukazały się w niej m.in. tomy Zofii Zarębianki, Jadwigi Maliny, Jana Polkowskiego czy Leszka Długosza). Był też inicjatorem i przewodniczącym Kapituły Nagrody Żółtej Ciżemki przyznawanej przez Bibliotekę Kraków. W końcu był pomysłodawcą cieszącego się dużą popularnością cyklu filmów Portrety literackie realizowanego wspólnie z TVP3 Kraków (powstały m.in. portrety Leszka A. Moczulskiego, Józefa Barana, Adama Ziemianina).

Wielką pasją Stanisława Dziedzica była historia Kresów, ze szczególnym uwzględnieniem Kresów Południowo-Wschodnich. Kresy bliskie – to tytuł jego książki, którą jeszcze w pierwszych dniach marca 2021 roku przysłał do mnie w formie pliku tekstowego. Mieliśmy się zastanawiać nad ilustracjami, by w kwietniu książka mogła zostać przekazana do druku. Mam nadzieję, że niebawem zostanie wydana. Miał to być pierwszy tom Trójksięgu kresowego. Plany dwóch kolejnych tomów były już rozpisane, nawet je czytałem… Niestety, nie odnalazły w papierach po nim.

Pierwszy raz na Kresy pojechaliśmy w 1990 roku, towarzysząc Chórowi Akademickiemu Organum w koncertach, jakie odbyły się w kościołach Lwowa, Nowego Sambora, Żółkwi i Rudkach. To właśnie wtedy, w stołówce Politechniki Lwowskiej, przy stoliku, przy którym siedzieliśmy z Andrzejem Chlipalskim, zrodził się pomysł stworzenia w Krakowie pisma kresowego26W 1995 r. założony został kwartalnik „Cracovia Leopolis” wydawany przez Oddział Krakowski Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, na którego czele stanął urodzony we Lwowie Andrzej Chlipalski (1931–2019) – chodząca encyklopedia Lwowa.. Wtedy też nawiązane zostały pierwsze kontakty między urzędami miejskimi Krakowa i Lwowa. Pewnego dnia przyjechał po nas samochód z lwowskiego magistratu. Zwykły wojskowy UAZ zwany popularnie „łazikiem”. Smętny, niekomunikatywny kierowca wsadził nas do zimnej kabiny przykrytej brezentowym dachem. Silnik wył, jak to w „łazikach”, wiało przez jakieś dziury, śmierdziało spalinami, trzęsło na wybojach, przez brudne plastikowe okna nie było nic widać… Spotkanie w ratuszu było już nieco milsze niż ta stresująca podróż… Wtedy zainicjowano ideę Dni Krakowa we Lwowie i Lwowa w Krakowie, które realizowane były znacznie później, już w innych realiach politycznych. To spotkanie odbyło się w czasie, kiedy oficjalnie nie było jeszcze Ukrainy, ale Związek Radziecki należał do przeszłości… Kiedy wyszliśmy z magistratu, od razu zaczęliśmy mówić na temat wrażeń z podróży ze Wzgórz Wuleckich do ratusza… Byliśmy zgodni, że nie inaczej musiała wyglądać podróż zatrzymanych, dowożonych na „Brygidki”27„Brygidki” – ciężkie lwowskie więzienie przy dawnej ul. Kazimierzowskiej 24 w zlikwidowanym w 1784 r. żeńskim klasztorze św. Brygidy. W czasie sowieckiej okupacji więzienie NKWD, w którym wymordowano kilka tysięcy więźniów. P. Włodek, A. Kulewski, Lwów. Przewodnik, Pruszków 2006, s. 302–303. na przesłuchania, z których zazwyczaj już powrotu nie było…

Mieszkaliśmy w akademikach Politechniki Lwowskiej przy ul. Boya-Żeleńskiego prowadzącej na Wzgórza Wuleckie. Pamiętam, jak Andrzej Chlipalski opowiadał o niemieckim mordzie na polskich profesorach lwowskich w lipcu 1942 roku. „Tą drogą prowadzili ich na miejsce śmierci…” – mówił, kiedy jechaliśmy z centrum miasta do akademików na nocleg. W czasie tej podróży „urwaliśmy się” do Żółkwi… Podróż miejscowymi autobusami należała wtedy do nie lada ryzykownych przedsięwzięć. Miejscowej produkcji autobus marki Lwiw, przepełniony pasażerami, śmierdzący spalinami, ze skorodowaną podłogą, na której strach było stać, pędził przez zimowe ubogie podlwowskie wioski. Trzeba przypomnieć, że w tamtym czasie nie dość, że społeczeństwo było ubogie, to jeszcze w sklepach nic nie było. W pewnym momencie w tym zimowym krajobrazie ze zdziwieniem wskazałem łany nieskoszonych zbóż. Z jednej strony brak żywności, z drugiej taka niegospodarność! Nie ukrywałem zdziwienia… Stanisław ten smutny widok przekuł na anegdotę o mojej naiwności, którą pewnie słyszeli wszyscy jego znajomi…

Stanisław dał się poznać jako wspaniały organizator wypraw turystycznych, które zaczęto powszechnie określać jako „wycieczki z Dziedzicem”. Powstała nawet stała grupa uczestniczek i uczestników, która z końcem sierpnia wyjeżdżała na trasy przygotowane przez Dziedzica. Były Kresy, Petersburg, Włochy, Bałkany, a nawet – samolotem – Gruzja! Nie były to zwyczajne wyjazdy, bo przez cały czas podróży coś się działo. Uczestnicy – często naukowcy: historycy, geografowie, prawnicy, ale i pasjonaci podróży – opowiadali na temat krain, przez które przejeżdżał autokar. Zestresowani piloci i przewodnicy popadali często w stany depresyjne, oprowadzając taką grupę, która była w stanie wychwycić każdy najdrobniejszy błąd, a zazwyczaj potrafiła uzupełnić merytorycznie ich opowieści. Przypomina mi się wyjazd w 2015 roku do Kamieńca Podolskiego, który zwiedzaliśmy pod przewodnictwem Stanisława. Wracając z zamku, tak się zająłem fotografowaniem, że nagle straciłem kontakt z grupą. Pomału udałem się ulicą w kierunku centrum miasta, ale nigdzie nie dostrzegałem współtowarzyszy podróży. Kiedy przechodziłem obok dawnego kościoła Trynitarzy, nagle moją uwagę przykuł dobiegający przez megafon głos… Raz, że mówiono po polsku, dwa, że o historii i architekturze kościoła, a trzy – skąd ja znam ten głos?! Oczywiście to Stanisław przez mikrofon podany mu przez mnicha głosił swój wywód nagłaśniany nie tylko w kościele, ale i na ulicy, gdzie ludzie – ­pewnie ­zwiedzający Kamieniec Polacy – zatrzymywali się, wysłuchując ciekawej skądinąd opowieści…

W Nowogrodzie Wielkim, wyprawa ze Stanisławem Dziedzicem do Sankt Petersburga w 2019 r., fot. Krzysztof Sokołowski

W Nowogrodzie Wielkim, wyprawa ze Stanisławem Dziedzicem do Sankt Petersburga w 2019 r., fot. Krzysztof Sokołowski


Tłumaczka z Aten Beata Żółkiewicz-Siakantaris oraz Stanisław Dziedzic

Tłumaczka z Aten Beata Żółkiewicz-Siakantaris oraz Stanisław Dziedzic przed pomnikiem Juliusza Słowackiego autorstwa Wacława Szymanowskiego w kościele pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika, Krzemieniec, 2017 r., fot. Janusz M. Paluch

Od 2016 roku wrześniową porą bywaliśmy w Krzemieńcu, miejscu urodzin Juliusza Słowackiego. Uczestniczyliśmy w konferencjach z cyklu Dialog dwóch kultur. Oprócz uczestniczenia w prezentacjach referatów, interesujących i gorących dyskusjach o kulturze, sztuce, literaturze, historii i stosunkach polsko-ukraińskich długo w noc siedzieliśmy pod rozgwieżdżonym nad ruinami zamku królowej Bony niebem, kontynuując kresowe rozmowy. W 2017 roku, po wykładzie o młodzieńczych fascynacjach literackich Karola Wojtyły, w drodze z Dworku Słowackiego do hotelu, przez wieczorny Krzemieniec, dr Jan Wolski z Rzeszowa zapytał Stanisława Dziedzica o stosunek papieża do twórczości Zbigniewa Herberta. I zaczęły się rozmowy o poezji Herberta, jego stosunku do Boga… Przysłuchiwał się im z uwagą jeszcze nierozpoznany przez nas uczestnik konferencji, towarzyszący nam w spacerze do hotelu. W którymś momencie padło stwierdzenie, że najwięcej mógłby o tym powiedzieć tylko siostrzeniec Zbigniewa Herberta. „Czyli ja…” – nagle włączył się ów mężczyzna do rozmowy. Wszyscy zaniemówili, okazało się bowiem, że był to prof. Rafał Żebrowski – przywoływany przez Stanisława Dziedzica siostrzeniec Zbigniewa Herberta! To się mogło wydarzyć tylko w tym magicznym mieście nad Ikwą!
Podczas ostatniej wizyty w Krzemieńcu, w 2019 roku, w wolnej chwili postanowiliśmy odwiedzić cmentarz żydowski położony na zboczu góry Czerczy. Towarzyszył nam Franciszek Haber, rodowity lwowianin z Gliwic, poeta i żeglarz. Na – wydawać by się mogło – bezkresnej przestrzeni znajduje się ponad sześć tysięcy kamiennych macew. Najstarsze groby pochodzą z XVI wieku. Cmentarz był zarośnięty wysoką, we wrześniu już suchą trawą. Przedzieraliśmy się przez jej gąszcze w górę i w dół. Łatwiej było wejść niż wyjść. Od jakiegoś czasu cmentarz jest ogrodzony, na części macew widać ślady pracy konserwatorów. Krzemienieccy Żydzi zostali wymordowani przez Niemców na terenie dawnej fabryki tytoniu, gdzie upamiętniają tę zbrodnię dwa pomniki. Z tej wędrówki pozostały fotografie. I wiersz dedykowany pamięci Stanisława Dziedzica… A miały być jeszcze wyprawy do Berdyczowa, o odwiedzinach Lwowa, Krzemieńca czy Kamieńca Podolskiego nie wspominając. Pozostaną tylko książki, fotografie i wspomnienia…

Stanisław był kochającym mężem, zawsze pamiętał o Małgosi i zwoził ze swych wojaży dla niej niezwykłe rarytasy. We Lwowie, na placu Krakowskim, mieliśmy już ulubioną, sympatyczną panią handlującą srebrem i prawdziwymi koralami. Zawsze coś ciekawego, a to wisiorek, bransoletka czy korale się u niej znalazło… Uwielbiał też dzieci, choć nie miał swoich, to zawsze pamiętał o małych łasuchach czy to w Dąbrowie, czy u pana Grzegorza… W tym przypadku odwiedzaliśmy zawsze sklepy ze słodyczami. Tam się zaczynały prawdziwe zakupy, bo lwowskie słodycze są bajecznie smaczne! Myślę, że zanim łakocie dotarły do słodkich i kochanych adresatów, Stanisław sporo uszczknął, bo sam był nieprzeciętnym łasuchem. Kiedy pojawiał się w Dąbrowie czy u pana Grzegorza, stawał się innym człowiekiem, zapatrzonym w słodkie maleństwa, chętnie się z nimi bawił, opowiadał historie rodzinne, bajki i legendy krakowskie…

Stanisław Dziedzic

Stanisław Dziedzic z wnukami siostry Wojciechem Tralą i Jakubem Tralą na placu zabaw, 2013 r., fot. Grzegorz Trala

Nie sposób wymienić w tym miejscu wszystkich Jego książek. Był autorem kilku tysięcy artykułów i kilkudziesięciu książek. Przywołajmy w tym miejscu choć kilka, jakie w ciągu dziesięcioleci Stanisław Dziedzic napisał i opublikował: Ojczyzna myśli mojej. Studia i szkice literackie (1999), Święty szlak Almae Matris (2003), Kraków to jest wielka rzecz (2012), Romantyk Boży (2014), Archipelag pięknych ludzi. Portrety i studia (2017), Teatr 38 (współautor Tadeusz Skoczek) (2018), Antynomie ładu i niezgody. Krakowskie studia do portretów (2019). Chyba najwyżej cenił sobie pracę edytorską i naukową nad młodzieńczymi tekstami literackimi Karola Wojtyły – Jana Pawła II. Bardzo wcześnie opracował i opublikował młodzieńcze wiersze Karola Wojtyły Sonety. Magnificat (1995), Psałterz – Księga Słowiańska (1996). Często z tego powodu korespondował i spotykał się z Ojcem Świętym w Watykanie. W końcu został członkiem Komitetu Naukowego Krytycznego Wydania Dzieł Literackich Karola Wojtyły – Jana Pawła II.

Stanisław Dziedzic odznaczony został między innymi Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Srebrnym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis, Złotym Medalem Zasłużony dla Archidiecezji Krakowskiej, pośmiertnie Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.