Bolesław Faron

Czytanie wielkiej księgi Tatr

Wydawnictwa Tatrzańskiego Parku Narodowego opublikowały w 2016 roku pokaźnych rozmiarów tom, liczący 752 stronice, zatytułowany Literatura i Tatry. Studia i szkice Jacka Kolbuszewskiego. Autor tej księgi jest znanym i uznanym badaczem literatury polskiej, interesującym się szczególnie związkami piśmiennictwa z przestrzenią, z krajobrazem, z górami, z Tatrami. Przez lata pracował na Uniwersytecie Wrocławskim jako kierownik Zakładu Historii Literatury XIX wieku (w 2008 r. przeszedł na emeryturę). „W swojej twórczości naukowej – napisał Wiesław St. Wójcik w szkicu Jacek
Kolbuszewski. Portret uczonego – problematykę gór rozpatruje zarówno pod kątem przemian estetycznych w sposobie widzenia i opisywania krajobrazu gór w literaturze, jak i w aspekcie antropologiczno-kulturowym” (s. 8). Omawiana tu praca jest wyborem artykułów, które zwieńczają jego prawie siedemdziesięcioletnią fascynację Tatrami i podsumowują półwiecze badań problematyki tatrzańskiej i podhalańskiej wyznaczonej między innymi przez takie książki jak Obraz Tatr w literaturze XIX wieku. Funkcja artystyczna motywu przyrody (Kraków 1971), Góry takie kamienne. Szkice o górach i ludziach (Warszawa 1972), Dziwne podróże, dziwni podróżnicy (Warszawa 1977), Tatry w literaturze polskiej 1805–1939 (Kraków 1982), Tatry. Literacka tradycja motywu gór (Kraków 1995).

Chociaż w badaniach uczonego sporo miejsca zajmują Sudety i Pieniny, a także w mniejszym stopniu Gorce, to jednak dominującym tematem są Tatry. Im poświęcił wiele ważnych rozpraw o charakterze syntetycznym, szkiców na temat jednostkowych problemów, przyczynków naukowych, obejmujących cały obszar literatury polskiej od czasów najdawniejszych po współczesne.

Większość zgromadzonych w niniejszym tomie rozpraw i szkiców – wyznaje autor – napisana została już po ukazaniu się w 1982 roku monografii obejmującej dzieje problematyki tatrzańskiej w literaturze lat 1805–1939. Powstały one przy różnych okazjach, zawsze jednak z zamiarem wzbogacenia wiedzy zarówno o dziejach tematyki tatrzańskiej w literaturze, jak i kulturowym znaczeniu Tatr. Zgromadzone w niniejszym tomie tworzą one swoistą wieloaspektową mozaikę tematologiczną (na 4 stronie okładki).

W prezentowanych tu szkicach dominują – jak wspomniałem – dwie postawy metodologiczne: antropologiczno-kulturowa i estetyczna, ukazująca przemiany w widzeniu i opisywaniu krajobrazu gór, Tatr. Znalazło to swoje odbicie między innymi w otwierającym książkę artykule Tatrzański Park Narodowy jako tekst kultury, w którym akcentuje nie podnoszone zwykle aspekty ekologiczne jako najbardziej istotne w ochronie przyrody i środowiska, ale znaczenie kulturowe. Przywołuje przy tym fundamentalną w tej dziedzinie, obecnie raczej zapomnianą rozprawę Jana Gwalberta Pawlikowskiego Kultura i natura (1913). Stąd w tytule szkicu o Tatrzańskim Parku Narodowym znalazło się sformułowanie „jako tekst kultury”. Park narodowy – według Kolbuszewskiego – jako zabytek przeszłości ewokuje myślenie w kategoriach historycznych. Jest on świadom faktu, że na przestrzeni dziejów zmienia się rola kulturotwórcza krajobrazów, zmienia się rola parków, że w drugiej połowie XX wieku z miejsca zarezerwowanego dla kultury wysokiej, elitarnej, kulturowa rola Tatr przesunęła się w kierunku kultury masowej (turystyka, taternictwo), co nie oznacza ich degradacji. Kolbuszewski szczegółowo określa ewolucję kulturowej roli Tatr w poszczególnych epokach, jej uwarunkowania, jak zainteresowanie folklorem i szeroko pojmowaną kulturą ludową, kult przyrody narodowej i od romantyzmu: narodowa sakralizacja Tatr, mitologizacja zbójnictwa góralskiego, zainteresowanie góralską sztuką – od Stanisława Witkiewicza, zaciekawienie dzikim krajobrazem i wreszcie masowy rozwój turystyki po 1945 roku, taternictwa. Wszystkie te aspekty w różnym czasie miały zasadnicze znaczenie, a zarazem były inspirujące, by uznać Tatry jako dobro kultury narodowej.

Jakby uzupełnieniem  i rozwinięciem  tego tekstu jest artykuł Góry jako źródło inspiracji artystycznej. Estetyka krajobrazu. Podobnie jak poprzedni, ma on charakter syntetyczny, porządkujący pojęcia związane z inspirującą rolą krajobrazu gór w sztuce, zmieniającymi się nastawieniami estetycznymi w ciągu wieków. „Podstawą reakcji estetycznej – pisze Kolbuszewski – w oglądzie i przeżywaniu emocjonalnym krajobrazu jest spojrzenie na jego budowę formalną, tworzoną z elementów stałych i zmiennych, w zależności od pory roku, dnia, warunków atmosferycznych etc.” (s. 48). Podkreśla przy tym, że nie ma jednego stałego sposobu widzenia krajobrazu górskiego, że istnieją różne możliwości odczytywania gór. W romantyzmie na przykład dominowały animalizm i antropocentryzm, czego przykładem może być dzieło Stanisława Staszica O ziemiorództwie Karpatów i innych gór i równin Polski (1815) czy poglądy Kazimierza Brodzińskiego, który podkreślał, że w krajobrazie ważne jest to, co skłania do zadumy, „co przypomina przeszłość, mocowanie się przedmiotów z czasem i człowieka z naturą” (s. 53). Natomiast w pozytywizmie dominował znacjonalizowany scjentyzm. Jak widać zatem, „przyroda uznana została za autonomiczny i bogato nacechowany znaczeniami tekst, dający się wielorako interpretować”(s. 53). To z kolei prowadziło u jednostek o aspiracjach twórczych do działań kreacyjnych, do powstania tekstów literackich, utworów plastycznych, muzycznych itp. Różne czynniki wpływały na estetyczne zainteresowanie górami, a więc filozofia Jana Jakuba Rousseau z jej koncepcją powrotu do natury, oświeceniowe zainteresowanie badaniem przyrody czy, poczynając od romantyzmu, wędrówki w góry, modna później turystyka górska. „Aż po wiek XVIII – zauważył autor – było to z reguły widzenie «z zewnątrz», z oddali lub z dołu (…). Turystyka górska w XVIII i XIX wieku odmieniła zupełnie perspektywę. Wyprowadziła artystę w głąb gór (…). Podstawą działań twórczych stało się tu osobiste doświadczenie górskie” (s. 60).

W drugiej połowie XIX wieku sytuacja zaczęła ulegać ewolucji, wpłynęły na to zmiana postawy filozoficznej wobec przyrody i wspomniany rozwój turystyki górskiej. Szczególny wzrost zainteresowania Tatrami i Beskidami przypadł – jak wiadomo – na okres Młodej Polski. Góry stają się sprawą narodową, ostoją wolności. Wspomniana wyżej zmienność w ich odczytywaniu wyrażała się tym, że romantyzm widział Tatry w optyce religijnej i patriotycznej, pozytywizm odrzucał mgliste mistycyzmy i sugerował ich scjentyczne widzenie, w modernizmie impresjoniści na przykład odkryli nowe możliwości kolorystyczne, dynamicznego obserwowania gór. Kolejny etap tych przeobrażeń to nowoczesne taternictwo, które sformułowało nowe koncepcje estetyki krajobrazu, co widać wyraźnie w dwudziestoleciu międzywojennym (coraz więcej cech widocznych w twórczości popularnej).

Sporo szkiców w tej księdze poświęconych jest indywidualnym spojrzeniom twórców na Tatry, względnie charakterystykom ich widzenia w poszczególnych epokach literackich. Przyjrzyjmy się zatem wybranym przykładom w układzie chronologicznym, takim, jaki nadał im autor opracowania. Taką charakterystykę syntetyzującą stosunek piśmiennictwa w konkretnym okresie literackim do gór, a w konsekwencji do Tatr, prezentuje autor studium Tatry w literaturze staropolskiej. Chociaż już u schyłku XV wieku działały w Tatrach kopalnie kruszców, to w literaturze polskiej XVI i XVII wieku ich znajomość była słaba i manifestowała się głównie wymienianiem ich nazwy. Czyniono to zresztą nieraz w rozumieniu  rzeczownika  pospolitego  jako wysokie skaliste góry, a czasami stosowano ją przemiennie z Karpatami (Wespazjan Kochowski). W XVI wieku wprowadzono nową nazwę Krępak, przenosząc lokalną nazwę topograficzną z okolic Piwnicznej na całe Tatry (Jan Mączyński). Góry jako odległe tło pojawiły się po raz pierwszy u Mikołaja Reja, podczas gdy u Jana Kochanowskiego są one faktycznie nieobecne. W twórczości mniejszych poetów występowały czasem jako element dookreślający obraz poetycki (Piotr Kochanowski), natomiast w zapiskach poszukiwaczy skarbów jawią się one jako groźne, przykre. Jedynie Maciej Sarbiewski i Wespazjan Kochowski zapoczątkowali tradycję, której kontynuatorami byli potem Stanisław Staszic, Wincenty Pol, Franciszek Nowicki. Dzięki nim Tatrom przypisano znaczenie narodowe.

Niewątpliwym pionierem w poznawaniu Tatr był Stanisław Staszic i, co pozornie może się wydawać paradoksalne, jako przedstawiciel klasycyzmu miał kapitalny udział w rozumieniu i wykorzystywaniu ich w literaturze przez romantyków. Kwestie te szczegółowo i kompetentnie opisuje Jacek Kolbuszewski w artykule „O ziemiorództwie Karpatów…” Stanisława Staszica w literaturze romantycznej. „Spostrzeżenia poczynione szkiełkiem i okiem dały impuls do czucia i wiary” (s. 160) – tak określił autor wpływ dzieła Staszica na literaturę romantyczną. Przy czym jego kult w romantyzmie nie dotyczył pisarstwa, z wyłączeniem O ziemiorództwie Karpatów i innych gór i równin Polski (Warszawa 1815), które – jak pisze Kolbuszewski – zaprowadziło romantyków w Tatry, a autor nauczył ich, że „geologia może być «poetyczna»” (s. 159). Uważam, że trudno wskazać inne dzieło naukowe, które tak silnie oddziałało na literaturę i odegrało tak ważną rolę w historii literatury polskiej. Staszic stworzył romantyczny kult Łomnicy, sakralizował tę górę w kategoriach narodowych „i on zapoczątkował ów sposób romantycznego narodowo-patriotycznego przeżywania na wyniosłym, górskim szczycie (…)” (s. 166). Podkreśla przy tym wieloaspektową rolę dzieła klasyka, jak nauczanie romantyków „przeżywania wielkości i grozy wysokogórskiego krajobrazu”, jak prekursorstwo podhalańskiej folklorystyki, jak nauczanie piszących o Tatrach botaniki, dostrzeganie motywu kamieni pachnących fiołkami.

Chociaż autor Pana Tadeusza nigdy w Tatrach nie był, to jednak parę razy pojawiały się one na kartach jego twórczości, pomimo że nie stworzył ani jednego literackiego ich obrazu. Te kwestie prześledził szczegółowo Kolbuszewski, znawca literatury XIX wieku, wskazywał na ich ślady w różnych dziełach, między innymi w Konfederatach barskich, Grażynie, Pani Twardowskiej (Mickiewicz na Tatrach). Przy czym poeta wymiennie używał nazw „Tatry” i „Krępak”, a dodatkowo w Grażynie oznaczają one „miodoborskie Tołtry” na Podolu.

Inaczej ma się rzecz z innym romantykiem, autorem Pieśni o ziemi naszej czy Obrazów z życia i natury, Wincentym Polem. Zauważa Kolbuszewski, że prawdziwych jego zasług w związku z Tatrami nie należy upatrywać w jego poczynaniach naukowych, a w twórczości literackiej (Tatry w twórczości literackiej Wincentego Pola). Nie przyczynił się on do naukowego poznania Tatr, miał natomiast spore zasługi w ich popularyzacji. Szczególnie wysoko ceni Kolbuszewski Pieśni o ziemi naszej jako perły polskiej poezji o górach. Zwraca uwagę na eksponowanie Łomnicy jako pomnika niezłomnego trwania Polski. Wskazuje też, że Wincenty Pol dzięki Pieśni o ziemi naszej, a zwłaszcza zawartemu w niej apelu: „W góry, w góry, miły bracie…” miał swój udział w uformowaniu tak zwanej Młodej Polski tatrzańskiej, czego niezaprzeczalnym przykładem jest twórczość Franciszka Nowickiego.

Jacek Kolbuszewski, interpretując teksty poświęcone Tatrom, legitymuje się znakomitą znajomością ich topografii. Umie wykazywać pisarzom błędy, zarejestrować konfabulacje w ich opisach. Ten szkic i pozostałe potwierdzają też jego znajomość literatury europejskiej o górach, stąd częste w nim zestawienia komparatystyczne.

Niezwykle interesująco rysuje się kwestia Tatr u innego romantyka, mianowicie u Cypriana Kamila Norwida (Tatry u Norwida). Badacz stawia pytanie, na które dotąd nie padła odpowiedź, czy autor Krakusa był w Tatrach. Na podstawie analizy biografii Norwida i dramatu Krakus, będącego dopełnieniem Wandy, skłania się do przekonania, że poeta poznał je z autopsji. Norwid nadto, co nie budzi wątpliwości, znał Dziennik podróży do Tatrów Seweryna Goszczyńskiego. Śladów pośredniego obcowania poety z Tatrami jest więcej, jak choćby pobyt w krakowskiej pracowni malarza krajobrazów tatrzańskich Jana Nepomucena Głowackiego czy znajomość ustnych relacji Franciszka Wężyka z Tatr. Kolbuszewski uważa, że „symboliczne Tatry w Krakusie nie były tylko efektowną fantastyczną dekoracją”, ale wchodziły do „znamiennego i ważnego dla Norwida zespołu profetycznych znaków polskości, związanych z początkami dziejów narodu i dalszymi jego losami” (s. 273). Motywy tatrzańskie służyły Norwidowi do wyrażenia najistotniejszych poglądów na dziejową rolę Polski.

Najwięcej miejsca w książce Jacka Kolbuszewskiego zajmuje młodopolska fascynacja Tatrami. Wyraża się to zarówno w studium syntetycznym zatytułowanym Krajobrazy Młodej Polski, jak i szkicach o poszczególnych twórcach: Tytus Chałubiński i jego „Sześć dni w Tatrach”, Witkiewicz jako kolorysta. O sztuce pisarskiej autora „Na przełęczy”, O Tatrach w twórczości Kazimierza Tetmajera, Kazimierz Przerwa-Tetmajer: „Melodia mgieł nocnych (Nad Czarnym Stawem sienicowym)”, Próba interpretacji, Trzy szkice o Skalnym Podhalu Kazimierza Tetmajera oraz „Sto se jedna, sto se dwie, stoi baca u jedle…” Pieśni podhalańskie w twórczości Kazimierza Tetmajera czy Mariusz Zaruski: morze i Tatry. W heroicznym nurcie Młodej Polski.

Przyjrzyjmy się najpierw, choć w skrócie, Krajobrazom Młodej Polski, studium, które rozpatruje te kwestie z perspektywy całej epoki. Zwraca uwagę Kolbuszewski, że literatura tego okresu niemal całkowicie zrezygnowała z rzeczowo-realistycznych przedstawień krajobrazu, że następuje jego estetyzacja z jednej strony, z drugiej pojawiają się krajobrazy odrażające brzydotą (miejskie). Tatry zaś – jak podkreśla – „były swoistą pokoleniową koniecznością”. Ujawniało się to w różny sposób. „Mamy – pisze – zatem Tatry jako poligon doświadczeń artystycznych, mamy Tatry symboliczne i nastrojowe, mamy Tatry dekadenckie i mistyczne, mamy Tatry doświadczeń metafizycznych i sportowych” (s. 439). Krajoznawcza fascynacja epoki wydała wiele wybitnych dzieł. W ich kreacji brały udział wszystkie funkcjonujące wówczas prądy estetyczne, jak symbolizm, impresjonizm czy ekspresjonizm. Co ciekawe, towarzyszyły one narodzinom modernizmu (w sonetach Franciszka Nowickiego uformowany został język poetycki epoki), ale brały też udział w procesie likwidatorskim, czego dobitnym przykładem był Zakopanoptikon, czyli kronika czterdziestu dziewięciu dni deszczowych w Zakopanem (1913–1914) Andrzeja Struga. Dzięki „psychizacji pejzażu” (określenie Marii Podrazy-Kwiatkowskiej) nadano przy- rodzie własności terapeutyczne. W Młodej Polsce miał zaczątki regionalizm, który eksplodował w dwudziestoleciu międzywojennym, a także za sprawą pisarzy naturalistycznych (Artur Gruszecki, Władysław Orkan, Adolf Dygasiński) powstał swoisty nurt ekologiczny.

Tytus Chałubiński, który znalazł się w Zakopanem dzięki Helenie Modrzejewskiej w 1873 roku, a na stałe zamieszkał tam w 1887 roku, położył ogromne zasługi dla miasta, był taternikiem, lekarzem, działaczem społecznym. Chociaż Sześć dni w Tatrach to jedyny utwór w jego dorobku, jest jednak bardzo ważny wśród dzieł o górach, gdyż demonstruje zmiany perspektywy spojrzenia na Tatry od ogółu do detalu. „Chałubiński zatem – konstatuje autor – kreślił obrazy gór albo z perspektywy stricte turystycznej, sięgając po elementy narracji przewodnikowej (wycieczka na Gerlach), albo też ujmował je jako widziane przez filtr jego własnych subiektywnych wrażeń. Mówiąc inaczej, pisał o Tatrach obserwowanych przez niego samego, nie zaś o nich w jakimś zobiektywizowanym sensie” (s. 367). Ciekawe jest także kolejne ustalenie, że w Sześciu dniach w Tatrach można zauważyć „jedne z pierwszych w literaturze polskiej przejawy literackiego impresjonizmu” (s. 367) oraz że zawarta w nich koncepcja „wycieczki bez programu” zainspirowała Stanisława Witkiewicza do napisania Na przełęczy.

W obszernym studium o sztuce pisarskiej Na przełęczy Stanisława Witkiewicza zwraca uwagę Kolbuszewski przede wszystkim na malarskość jego dorobku. Wychodzi od tego tekstu jako „najlepszej pracy literackiej”, która „otwierała drogę Witkiewiczowi do koncepcji stylu zakopiańskiego” oraz „stała się ważnym elementem suwerennie współinicjującym tzw. Młodą Polskę tatrzańską” (s. 375). Twórczość Witkiewicza, aczkolwiek stosunkowo uboga, mocno tkwi w epoce, mocno jest związana z modernistycznymi „izmami”. Toteż bez trudu odnaleźć można w niej ślady naturalizmu, impresjonizmu, dekadentyzmu. Pisali o tym Maria Podraza-Kwiatkowska, Jan Majda, Henryk Kurczab czy Henryk Markiewicz. Całkowitą nowością było natomiast u autora Na przełęczy nasycenie literackości malarską kolorystyką i obrazowością. Zabieg ten powodował, że „obraz górskich masywów u Witkiewicza-pisarza zlewa się (…) w płynną jedność” (s. 387). W tym kręgu mieszczą się jego Tatry w śniegu, tatrzański szkic Po latach oraz opowiadania (ze śladami franciszkanizmu).

Wspomniałem już, że Kazimierzowi Tetmajerowi poświęcone są aż cztery artykuły. Nic dziwnego, gdyż – jak stwierdził Kazimierz Wyka – jest on poetą pokolenia, a więc twórcą, w którego dorobku skupia się jak w soczewce najliczniejsza grupa właściwości charakterystycznych dla całej generacji. Tatry natomiast „nie były ani epizodem, ani rozdziałem w jego życiu – były jedną z najistotniejszych jego treści (…), również najcenniejszym składnikiem jego twórczości” (s. 446). Na wodza duchowego poetów tatrzańskich – poza wierszami – pasowały go przede wszystkim trzy wielkie legendarne dzieła: Na Skalnym Podhalu, Bajeczny świat Tatr Legenda Tatr. Tetmajer w Tatry jak inni artyści nie przyjeżdżał, Tetmajer w górach był u siebie, a Tatry były krainą jego poetyckiej duszy, którą wyznawał jako mistrz koloru, odcienia, barwy, rysunku, przestrzeni.

Mamy w tym cyklu jeden tekst par excellence literaturoznawczy. To subtelna interpretacja Melodii mgieł nocnych (Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym), która ukazała się drukiem w roku 1894, a więc w czasie ważnym dla periodyzacji literatury. Ukazanie się bowiem II serii Poezji Tetmajera uznano za jeden z czynników wyznaczających początek polskiego modernizmu. Autor określa poetykę wiersza w najwyższych superlatywach, twierdzi, że przed nim takiej warstwy dźwiękowej nie znała poezja polska, „poeta – pisze – odstąpił tu zupełnie od tradycyjnej «opisowości» (…), by zbudować zwiewny, subtelny obraz niezwykłości nastroju nocnego pejzażu i najmocniej wyeksponować jego liryczny charakter” (s. 476).

Szkic o Na Skalnym Podhalu składa się z trzech części: Pisałem sam dla siebie, Jak powstało „Na Skalnym Podhalu”, Narracja i świat przedstawiony. Już te tytuły wskazują, że utwór ten poddany został tu solidnej egzegezie krytyczno- literackiej, że autor wykorzystuje dotychczasowy stan badań i nowe propozycje metodologiczne, dokonuje tutaj swoistej reinterpretacji tego tekstu. Dochodzi zatem do wniosku, że wprawdzie w sensie genologicznym utwór nie jest chłopską epopeją, to jednak ze względu na wysokie walory artystyczne tego dzieła taki sąd może być uzasadniony.

Ostatni tekst o pieśniach podhalańskich w twórczości Tetmajera ma charakter naukowego przyczynku. W szkicowy sposób ukazuje mianowicie repertuar pieśni góralskich jego bohaterów. Okazuje się, że jest on bogaty i różnorodny. Pisarz nie tylko był świetnym znawcą folkloru, ale jednocześnie sam tworzył „śpiewanki w duchu kultury ludowej”, parafrazował pieśni góralskie. „Okazał się mistrzem stylizacji gwarowej w utworach wyrosłych z jego wyobraźni” (s. 531).

Szczególnie miły sercu piszącego te słowa jako badaczowi twórczości autora W roztokach jest artykuł Kolbuszewskiego Gorce Władysława Orkana. Myślę, że w książce o literaturze i Tatrach jest on ważny, gdyż pisarz z Poręby Wielkiej po raz pierwszy na taką skalę wprowadził je do literatury. Uczynił to niejako na przekór sugestiom Kazimierza Tetmajera, który w 1897 roku rekomendując młodego autora w życzliwej przedmowie do debiutanckiego tomu Nowel, stwierdził, że może się on przyczynić do powstania osobnej, „góralskiej literackiej szkoły tatrzańskiej”. Orkan „góralskiej literackiej szkoły tatrzańskiej” nie stworzył, stał się natomiast niekwestionowanym odkrywcą i kreatorem Gorców w literaturze, stanowią one dla niego swoistą „oś świata”. Kolbuszewski podkreśla, że za sprawą Orkana utrwalił się „stereotyp Gorców jako gór mgielnych, deszczowych, smutnych i ponurych” (s. 537). Autor Drzewiej mitologizował i sakralizował swoje góry, a zwłaszcza Turbacz. Orkan z pełną premedytacją promuje Gorce w literaturze, a nawet w pewnym sensie przeciwstawia je Tatrom. W roztokach dodatkowo w wypowiedziach Czyrka, pięknych literackich opisach lasu, pojawiają się wyraźne aspekty ekologiczne. Analizy twórczości Orkana dokonał tu autor pod kątem topograficznym, w pewnym sensie turystycznym, co dało mu możliwość spojrzeć na ten dorobek z nowej, dotąd niewykorzystanej perspektywy.

Taternickie bujdałki. Z dziejów literatury dwudziestolecia międzywojennego to szkic charakteryzujący nowy gatunek piśmiennictwa o Tatrach, jaki pojawił się po 1918 roku, a wynikał on z rozwoju taternictwa. Wspomniana zaś w tytule „bujdałka”, której nie ma w słowniku terminów literackich, była „samoistną formą wypowiedzi literackiej taterników – amatorów pióra” (s. 649). „Była to więc literatura specyficznie wąskiego obiegu, adresowana do konkretnego i własnego środowiska i satysfakcjonująca się repertuarami wewnątrzśrodowiskowymi” (s. 657). Rzecz uległa zmianie po 1945 roku, wydawane przez oficjalne oficyny książki wspomnień, książki wyprawowe utraciły charakter bujdałek, a książki Wawrzyńca Żuławskiego, Jana Józefa Szczepańskiego, Adama Skoczylasa stały się po prostu literackimi reportażami.

Zasygnalizowałem w tym syntetycznym omówieniu jedynie wybrane, w moim przekonaniu ważniejsze zagadnienia podejmowane w księdze Kolbuszewskiego.

Z przedstawionego materiału wynika jasno, że praca Literatura i Tatry stanowi swego rodzaju podsumowanie wieloletnich zmagań naukowych Jacka Kolbuszewskiego z tą problematyką. To przysłowiowa kropka nad „i”. Zasygnalizowane zaś w tytule „czytanie Tatr” ma tu niejako dwa aspekty. To z jednej strony opowieść o tym, jak Tatry były widziane przez twórców, a zwłaszcza pisarzy, od literatury staropolskiej do czasów współczesnych, jak zmieniała się z latami perspektywa spojrzenia na nie, jak zmieniały się style, formy literackiej wypowiedzi, jaką wreszcie kulturoznawczą rolę odegrały. Z drugiej zaś strony starałem się zarejestrować to, jak badacz odczytuje te odczytania, jakich narzędzi naukowych używa w toku swojej naukowej lektury. Muszę przy tym stwierdzić, iż omawiana księga, bogata w aparat naukowy (przypisy, skorowidz), jest napisana językiem prostym, wolnym od charakterystycznego dla niektórych dzisiejszych prac żargonu naukowego.

Jacek Kolbuszewski, Literatura i tatry. Studia i szkice, Wydawnictwa Tatrzańskiego Parku Narodowego, Zakopane 2016, s. 752.